Tolerancja
Czy bycie tolerancyjnym oznacza w rozumieniu współczesnego człowieka akceptowanie inności, czy może również przyzwolenie na zło i relatywizm moralny?
Na wstępie rozważań na temat tolerancji należy zastanowić się nad istotą tolerancji w postępowaniu każdego człowieka. Rozpoczynam zatem od zdefiniowania tego pojęcia, gdyż jest to niezbędne dla porządku i systematyki dalszego wywodu, szczególnie w obliczu pojawiających się dziś wielu nieporozumień w tej tematyce. W panującym chaosie pojęciowym bardzo często różne osoby określają siebie bądź swoich znajomych jako tolerancyjnych, w rzeczywistości stosując tylko pewną wątpliwą mutację tejże postawy.
Tolerancja jest jedną z podstawowych cech postępowania każdego dojrzałego człowieka, pozwalającą na lepsze zrozumienie, a przede wszystkim na godne i pełne szacunku współżycie z ludźmi reprezentującymi inne wartości światopoglądowo-kulturowe.
Należy podkreślić, że każda osoba - bez względu na wyznanie, poglądy polityczne czy też pochodzenie społeczne - pracująca nad swą osobowością, dąży do dobra, czyli tego, co konstytuuje jej człowieczeństwo i gwarantuje ustawiczny rozwój. Człowiek stara się zawsze w swych decyzjach rozpoznać dobro, kierując się zawsze wyznawaną przez siebie hierarchią wartości, a rozpoznawszy je stosować w konkretnych sytuacjach życiowych.
Dochodzimy zatem do wniosku, że postawa tolerancji uwarunkowana jest zasadami, jakie dany człowiek wyznaje. A wiedząc, że człowiek sam z siebie nie jest źródłem podstawowych zasad, należy w tym miejscu odwołać się do zasad pierwotnych - zewnętrznych wobec człowieka - do których odwołują się wszyscy ludzie bez względu na światopogląd. Tylko w tej perspektywie jesteśmy w stanie mówić o uniwersalnej postawie tolerancji.
Tymi zasadami są cztery cnoty, które odgrywają kluczową rolę w życiu każdego człowieka. Wszystkie inne właściwie grupują się wokół nich. A są nimi: roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie. One to pozwolą nam lepiej zrozumieć mechanizm rządzący postawą tolerancji i stanowić będą punkt odniesienia w dalszej analizie.
Rozpocznijmy od roztropności, która jest cnotą uzdalniającą nasz rozum praktyczny do rozeznania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego realizowania. Ta cecha, jak podkreślał Arystoteles, jest zawsze prawą zasadą działania i jedną z najważniejszych w systemie naszego postępowania. Cnota sprawiedliwości w relacji do drugiego człowieka prowadzi do poszanowania jego praw i do wprowadzenia w stosunkach międzyludzkich harmonii, która sprzyja bezstronności względem osób i przyczynia się do dobra wspólnego. Męstwo z kolei jest cnotą, która zapewnia wytrwałość w trudnościach i stałość w dążeniu do dobra. Wreszcie umiarkowanie jest cnotą, która oznacza panowanie woli nad popędami i utrzymuje pragnienia w granicach uczciwości względem siebie samego i drugiego człowieka.
Postawa tolerancji jest wypadkową wymienionych cnót i jest postawą którą nabywa się przez wychowanie, świadome czyny i wytrwale podejmowane wysiłki. Tolerancja wiąże się bowiem w nierozerwalny sposób ze wspomnianym już człowieczeństwem, czyli dyspozycją każdego z nas do współczucia i rozsądnego reagowania na radości, smutki, powodzenie i niepowodzenie innych.
Cciałbym zatem postawić tezę, iż fakt bycia tolerancyjnym uzależniony jest w ostatecznym rachunku od nas i tylko od nas. Można w tym miejsce powołać się na stwierdzenie zarówno Arystotelesa, jak i Platona, iż jeśli posiadasz jedną z cnót, to posiadasz je wszystkie, a także, że cnoty to cechy, których posiadanie zależy tylko od nas i od pracy nad naszym postępowaniem.
Po wyjaśnieniu podstawowych pojęć związanych z tematem, warto zastanowić się nad samą istotą tolerancji w polskiej jak i światowej rzeczywistości społecznej. Bardzo często spotykamy się ze stwierdzeniem, iż takie czy inne zachowanie jakiegoś człowieka było pogwałceniem zasad tolerancji, że ktoś jest nietolerancyjny. Jednakże częściej spotykamy się z sytuacją, iż zasada tolerancji stosowana jest wybiórczo, żeby nie powiedzieć instrumentalnie. Osoby, które szczycą się tym, że są tolerancyjne, nie dostrzegają często w swoim zachowaniu pewnej hipokryzji. Przykładem tego jest postawa tolerancyjna tylko wobec osób, które wyznają te same lub podobne poglądy - jest to w istocie raczej zaprzeczenie idei tolerancji.
Należy także zwrócić uwagę na fakt, iż tolerancja powinna opierać się na wiedzy, na poznaniu drugiego człowieka. Możemy stawać się bardziej tolerancyjnymi, jeśli będziemy pozyskiwać wiedzę na temat danego człowieka lub zjawiska. Dobrym przykładem takiego stanu rzeczy były liczne nieporozumienia i protesty związane z otwieraniem przez Monar ośrodków dla osób uzależnionych od narkotyków, bądź nosicieli wirusa HIV.
Jednakże można zastanowić się czy bycie tolerancyjnym ma jakieś granice, których nie można przekroczyć? Czy w ramach tolerancji można przyzwolić na zło i relatywizm moralny? Przytoczę tu przykład rozwijającego się bardzo intensywnie w ostatnich latach Internetu. Czy można być tolerancyjnym, a tym samym dawać przyzwolenie na wszelkie treści i publikacje, jakie pojawiają się w sieci? Słyszymy coraz więcej głosów, iż problem ten powinien być w jakiś sposób rozwiązany, poprzez wprowadzenie na przykład częściowej kontroli nad tym, co jest umieszczane w Internecie. Oczywiście znajdą się też osoby, które stwierdzą, iż takie postępowanie jest jawnym pogwałceniem wolności słowa, a każdy może czytać w Internecie to, co mu odpowiada. Jest to tylko pozornie dość sensowny argument i należy w tym miejscu się zastanowić, czy z tolerancją nie jest podobnie jak z demokracją. Wiele osób sądzi, że w demokracji dozwolone jest wszelkie działanie, a przecież powszechnie wiadomo, iż demokracja bez podstawowych zasad i regulacji staje się anarchią, czyli całkowitym zaprzeczeniem siebie.
Dlatego też nigdy pod hasłem tolerancji nie można przyzwolić na czynienie zła, a także na relatywizm moralny. Jak wspomniałem wcześniej, tolerancja opiera się na podstawowych zasadach współżycia między ludźmi i dlatego nie można pozwolić na instrumentalny dobór reguł do sytuacji, w której ktoś się znajduje. Jeśli pozwolimy na dowolność w wyborze norm, na których oparta będzie tolerancja, wtedy, moim zdaniem, nie będzie to już tolerancja, lecz jedna z jej wielu mutacji. Oczywiście nie znaczy to, że trzeba narzucać określone wartości, specyficzne dla danego kręgu osób. Jestem zdania, iż tolerancja powinna opierać się na trzech podstawowych filarach: cnotach kardynalnych, człowieczeństwie i wiedzy.
Podsumowując chciałbym zauważyć, iż nigdy w historii potrzeba tolerancji nie była tak niezbędna jak obecnie, w czasach globalizującej się gospodarki i globalizującego się świata. Bez tolerancji nie moglibyśmy w pełni ze sobą współpracować i współżyć. Dlatego też bardzo pożądane jest rozwijanie poczucia tolerancji poprzez głębsze poznanie drugiego człowieka. Jednak - o czym wiele osób zapomina - pracę nad poszerzaniem tolerancji należy rozpocząć przede wszystkim od samego siebie. Wiele osób wymaga od innych tolerancji, czy jednak nie powinny najpierw spojrzeć w lustro i ocenić krytycznie samych siebie? Czy czasem nie wymagamy od kogoś podporządkowania się czemuś, od czego sami nie chcielibyśmy być uzależnieni?