Zapamiętajcie sobie dobrze, zanim pójdziecie spać!
Że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, że chcieć to móc
że pan ratownik jest piękny!
A wtedy jakoś wytrzymacie do rana.
PAN RATOWNIK JEST PIĘKNY
Osoby:
Dziewczyna
Ratownik
Tata
Wuj
Ktoś
Duch-Kolega
Zjawa-Przewodniczący
Grabarz
Dziewczyna: - Czasem w nocy śnią mi się piraci. Jeden jest bez oka, a drugi jest z okiem. I wrzucają mnie do wody. Tam, za krzesła mnie wrzucają i ja tonę. (pokazuje jak) Ratunku!
(tonie za krzesłami)
Dziewczyna: - Tonę. Ale to nic. Bo oto zbliża się pan ratownik. Jest piękny i ma wspaniałe mięśnie, bul bul bul.
Ratownik: (zbliża się) - Jestem piękny i mam wspaniałe mięśnie.
Dziewczyna: - Za chwilę przypłynie do mnie, obejmie mnie wpół i wyciągnie na brzeg, bul bul.
Ratownik: - Jestem piękny i mam wspaniałe mięśnie.
Dziewczyna: (panika) - Proszę się spieszyć, bo już całkiem tonę! (tonie za krzesłami)
Ratownik: - Jestem piękny i mam wspaniałe mięśnie.
Dziewczyna: (tonie na amen)
(nadchodzi kondukt)
Tata: (trzymając w ręku świeczkę) - Odeszła.
Wuj: - I na pewno jeszcze idzie...
Tata: - Oto żegnamy cię. Odeszłaś pomiędzy umarłych. Pozdrów tam od nas ciocię Marylę, dziadka Józefa i babcię Rózię. (przekazuje świeczkę)
Wuj: - Odeszłaś od nas pomiędzy anioły i tam z nimi latasz, śpiewasz, siadasz na drutach telefonicznych, boś już lekka. (przekazuje świeczkę ratownikowi)
Ratownik: - Jestem piękny i mam wspaniałe mięśnie. (idą)
Dziewczyna: - Cóż... cmentarz, cmentarz i po świętach. (leży śmiertelnie)
Głos: (z zaświatów) - Nie leżeć nie leżeć! Do roboty! Straszyć, straszyć!
Dziewczyna: - Tak jest!
Duch: (pojawia się) - Uuuu... No, nowa... Jego wystrasz! (wskazuje widza)
Dziewczyna: - Jak?
Duch: - Zawyj!
Dziewczyna: (straszy) - Uuuu...
Duch: - Źle, śmieje się. Popatrz jak jak ja wyję. (czeka aż wyjdzie ktoś)
Ktoś: (wychodzi)
Duch: (znienacka) - U!
Ktoś: - Ojej!
Duch: - Widzisz?
Ktoś: - Żelazko! (biegnie z powrotem)
Duch: - Coś nam nie wychodzi...
Zjawa: (wchodzi) - Bo nie tak się wyje!
Duch: - A jak?
Zjawa: - A bywa tak i tak, nie zawsze szczęście się w życiu ma.
Dziewczyna: - To teraz ja. Co ty królu złoty... No i jak?
Przewodniczący: (wyjmuje okulary) - No. Fajne fajne, tylko szkoda, że takie dno.
Dziewczyna: - Nie zostałam przyjęta?
Kolega: - Może do baletu? Niech pani się obróci... (dziewczyna wykonuje polecenia) podniesie rękę... no, rusza się.
Przewodniczący: - Niech pani zrobi coś takiego: odwróci się pani, pójdzie tam, otworzy te drzwi i poprosi następnego.
(dziewczyna idzie)
Ratownik: (przychodzi) - Dzień dobry.
Przewodniczący: - Słuchamy.
Ratownik: - Jestem piękny i mam wspaniałe mięśnie.
Przewodniczący: - Dziękujemy.
Ratownik: (wychodzi)
Dziewczyna: (wraca z płytą gramofonową) - Chciałam spróbować jeszcze raz, zaśpiewam z playbacku. (do Przewodniczącego) Pokręć!
Przewodniczący: (przystawia palec i kręci)
Dziewczyna: (śpiewa przez tubę głosem przedwojennym)
Kolega: - O, te dĽwięki! Rozklejają mnie. Dziewczyno, jak ty na mnie działasz. Jak ja cię kocham.
Przewodniczący: - Ja też ja cię kocham!
Kolega: - Ty! Wpieprzasz się między wódkę a zakąskę!
Przewodniczący: - Twoja zakąska? Ja też jestem niezłe pół litra!
(jak koguty)
Dziewczyna: - Chłopcy! Nie kłóćcie się chłopcy. Po co się kłócić z drugim człowiekiem, kiedy można go zabić.
Przewodniczący: - A więc będziemy się strzelać! Proszę o pistolety.
(dostają pistolety i stają naprzeciwko)
Kolega: - Zostało ci dziesięć sekund. Uważaj, liczę do pięciu. Raz dwa trzy. (strzelają i obaj giną)
(grabarz wesoło podśpiewując przykrywa trumnami)
(obaj zostają przykryci trumnami w pozycji pionowej)
Dziewczyna: - Nadchodzi północ... Strasznie mi...
(pojawia się dłoń przy trumnie młodszego, uchylają się wieka trumien i oboje w formie wampirów kukają)
Dziewczyna: - Póóółnoooc....
Wampiry: - Niedzieeeelaaaa... imieeeninyyy Właaadysłaawa i Maariii...
KONIEC
Autor: Władysław Sikora (korzystając z pomysłów kolegów)