"Obrona Sokratesa"
Sokrates został skazany, przez sąd ateński w 399 r. p.n.e. za ateizm i deprawowanie młodzieży. Proces ten miał charakter polityczny, gdyż filozof naraził się zamożnym i wpływowym Ateńczykom. Jego oskarżycielami byli: Meletos i Anytos.
"Obrona Sokratesa" została napisana przez Platona. Nie wiemy dokładnie w jakim czasie to nastąpiło, ani nie da się rozstrzygnąć na ile prawdziwe są przytoczone w niej słowa.
Sokrates rozpoczyna swą mowę obronną od przedstawienia sędziom skąd wzięły się fałszywe oskarżenia przeciw niemu: "... Znacie Chajrefona. To mój znajomy bliski od dziecięcych lat i mnóstwo z was ludzi dobrze go znało On wtedy razem poszedł na to wygnanie i wrócił razem z wami. I dobrze wiecie jaki był Chejrefon; jaki gorączka, do czego się tylko wziął. I tak raz nawet do Delfów poszedł, odważył się o to pytać wyroczni i, jak powiadam - nie róbcie hałasu obywatele - zapytał tędy wprost, czyżby istniał może ktoś mądrzejszy ode mnie. No i Pytia odpowiedziała mu, że nikt nie jest mądrzejszy. Chcę wam pokazać skąd się wzięła potwarz. Bo ja kiedym to usłyszałem, zacząłem sobie myśleć tak: Co właściwie mówi Apollo, jakąż to zadaje zagadkę? Ja przecież nie czuje w sobie ani małej ani wielkiej mądrości. Cóż więc on ma na myśli nazywając mnie najmądrzejszym? Niepodobna, żeby kłamał. Nie przystałoby mu to. Długo nie mogłem pojąć, co znaczą jego słowa. Aż w końcu poświęciłem się takiemu oto badaniu. Poszedłem do kogoś z ludzi, którzy uchodzili za mądrych, aby jeśli gdziekolwiek, to właśnie w spotkaniu z nim udowodnić wyroczni, że się myli: ujawnić, że ten oto jest mądrzejszy a tyś powiedziała że ja. Badając zaś owego człowieka, nie ma potrzeby, aby tu wymieniać tu jego nazwisko, był to któryś z polityków, właśnie z nim miałem takie doświadczenie, Ateńczycy... Otóż gdy z nim rozmawiałem, zaczęło mi się odsłaniać, że on wydaje się mądry wielu innym ludziom, a zwłaszcza sobie samemu, a wcale taki nie jest. Potem więc starałem się mu wykazać, że uważa się za mądrego, a mądry nie jest. Stąd mnie znienawidził i wielu innych, którzy przy nim byli(...) Wygląda na to Ateńczycy, że tak naprawdę Apollo jest mądry, a przez wyrocznię on mówi, iż ludzka mądrość niewiele jest warta albo nawet nic. I że wymieniając Sokratesa, tylko po to posługuje się moim imieniem, aby mię pokazać jako przykład, jakby mówił: Ten z was, ludzie jest najmądrzejszy, kto, jak Sokrates, pojął, że nic nie jest naprawdę wart jeśli chodzi o mądrość..." Jasno wynika, że Sokrates, pod wpływem przepowiedni i własnej chęci jej sprawdzenia, wielokrotnie rozmawiał z ludźmi, żeby sprawdzić czy znajdzie się ktoś mądrzejszy od niego. Stosował w tych rozmowach dwie można powiedzieć demagogiczne metody. Pierwsza polegała na zbijaniu w dyskusji tez przeciwnika i doprowadzanie jego wywodów do absurdu; używając drugiej pozwalał, aby w rozmówcy "narodziła się" wiedza, co jest możliwe, gdyż każdy człowiek ma w swoim umyśle wiedzę wrodzoną, którą można zeń wydobyć używając odpowiednich pytań i naprowadzeń. Nie chciał w ten sposób nikogo urazić, tylko wytykał ludziom błędy i obłudę. Wielu Ateńczyków udawało tylko, że są mądrzy, albo nie zdawało sobie sprawy, że mądrzy nie są.
Jednak, wypowiadając swoją mowę obronną, można stwierdzić, że Sokrates pogodził się ze śmiercią. Świadczą o tym jego słowa skierowane do oskarżycieli i obrońców: "...Teraz pragnąłbym coś przepowiedzieć wam, którzy mię skazaliście. Bo jestem już na tym progu, gdzie zazwyczaj ludzie najwięcej wieszczą: gdy mają umrzeć. Przepowiadam więc, mężowie, którzy mię zabiliście, że zaraz po mojej śmierci spadnie na was kara o wiele cięższa, na Zeusa, od tej, przez którą mnie zadaliście śmierć (...) jeśli, mniemacie, ze zabijając ludzi powstrzymacie kogokolwiek od ganienia was za to, że nie żyjecie jak należy, niepięknie myślicie.
Bo to, ani możliwe, ani piękne, zabezpieczyć się w taki sposób. Najpiękniej i najprościej jest nie gnębić innych, ale starać się samych siebie zrobić jak najlepszymi. Tyle pożegnalnych słów wieszczby dla tych, którzy mię skazali..." W tych słowach Sokrates, wręcz grozi sędziom, którzy skazali go na śmierć, wytyka im błędy i naucza. Tak nie zachowuje się człowiek, który chcę uniknąć śmierci. Jednak silnie wierzy w sprawiedliwość sądu ateńskiego. Następnie zwraca się do sędziów mu przychylnych. Opowiada im o przyczynach i skutkach oskarżenia oraz o śmierci. "... Zastanówmy się nad tym, jak wielka jest nadzieja, że to coś dobrego. Bo jednym z dwojga jest śmierć. Albo to jest tak, że tam po prostu nic nie ma i człowiek po śmierci niczego w ogóle nie odczuwa, albo jest to tak jak mówią, jakaś przemiana i przeniesienie duszy stąd, gdzieś na inne miejsce. Jeśli to brak jakiegokolwiek odczuwania, jeśli to jest coś tak jak sen, w którym śpiącemu nawet wcale się nic nie śni, przecież cudownym zyskiem byłaby śmierć: myślę sobie, że gdyby ktoś nocą, w której tak mocno zasnął, iż nawet mu się nic nie śniło, miał porównać inne noce i dni swojego życia i zastanowiwszy się nad nimi powiedzieć, ile dni i nocy przeżył lepiej i przyjemniej od tamtej, myślę, że nie tylko jakiś zwykły człowiek, ale sam król perski uznałby, iż na palcach można by je policzyć w porównaniu z resztą dni i nocy. Jeśli więc śmierć jest czymś takim, ja uważam ją za zysk. Bo i cały czas wtedy nie wydaje się dłuższy niźli jedna noc. A jeśli śmierć to jest jakaś podróż stąd do jakiegoś miejsca i prawdą jest to co mówią, iż tam wszyscy są umarli, jakże mogłoby większe od niej być dobro, sędziowie? Skoro ktoś, przybywszy do Hadesu, uwolniwszy się od tutejszych rzekomych sędziów, znajdzie tam takich, którzy zaiste są sędziami, a powiada się o nich, że sądy tam sprawują, Minos, Radamantys, Ajakos, Triptolemos, i inni jeszcze półbogowie, którzy za życia byli sprawiedliwi, czyż to przykra jest emigracja? Albo spotkać tak Orfeusza i Muzajosa, Hezjoda i Homera? Ileż by nie jeden z was dał za to! Co do mnie, chcę częściej umierać jeśli to wszystko prawda...". Dalej Sokrates mówi sędziom, aby dbali o swoje życie na ziemi, bowiem dobremu człowiekowi nic nie może złego się przytrafić ani za życia, ani po śmierci. Filozof wspomina jeszcze swoich synów, aby ci którzy pozostali przy życiu zajmowali się nimi i pilnowali, aby dbali o cnotę i męstwo, niźli o majątek.
" Obrona Sokratesa" kończy się śmiercią filozofa. Jego egzekucja została przełożona z powodu świąt. Do samego momentu wypicia cykuty, Sokrates rozmawia ze swoimi uczniami, przyjaciółmi i rodziną, porządkuje wszystkie sprawy na ziemi.
Sokrates uprawiał bezinteresowną działalność nauczycielską, zajmowali go ludzie, nie przyroda, którą obserwowali inni filozofowie starożytni. Uczył ludzi cnoty, a ściślej - uczył ich rozumowania, aby przez nie mogli osiągnąć wyższe wartości moralne. Był pierwszym, który wyróżnił dobra moralne i cenił je wyżej niż dobra materialne. Tego właśnie uczył przypadkowych przechodniów na rynku ateńskim, wzywając ich do zastanowienia się nad celem życia i jego wartościami. Uważał, że podstawą cnoty - która zapewnia szczęście i pożytek - jest wiedza. Wiedzieć co jest sprawiedliwe, znaczy być sprawiedliwym. Jego etyka, ma zatem charakter intelektualny. Głosił jako pierwszy, że mądrość polega na uświadomieniu sobie własnej niewiedzy, w tym sensie czuł się mądrzejszy do innych i drażnił Ateńczyków. W historii jest ceniony za ojca logiki i etyki, Jego poglądy to: "nierozłączność szczęścia, cnoty i rozumu".