Moje zrozumienie wychowania, Studia, Niesklasyfikowane


Moje zrozumienie wychowania

Daniela Dunaj

Pedagogika, rok: I, gr. 4

Jeżeli stwierdzimy ogólnie, że człowiek jest wartością podstawową i dodamy do tego, że nic więcej o tym powiedzieć nie można, bo człowiek jest tajemnicą, to trzeba by pomyśleć o takim jego wychowaniu, które nie byłoby celowym oddziaływaniem na niego.

Zasada podmiotowości w wychowaniu nie oznacza tworzenia warunków dla wszelkiej aktywności wychowanka, lecz takiej aktywności wychowanka, która pochodzi z własnego wyboru, obejmuje prawo szukania możliwych sposobów rozwiązań i własnej oceny sposobu wykonania zadania i osiągniętego wyniku. Natomiast wychowawca stwarza szerokie pole do własnej aktywności, twórczości i działa w zgodzie z własnymi wartościami.

Wśród wielu środowisk w jakich toczy się życie ludzkie , wyjątkowe znaczenie ma rodzina . Jest ona najstarszą i najważniejszą instytucją społeczną . Istnieje od zarania dziejów ; jest zarazem trwała i zmienna , podlega wielu różnorodnym procesom i przemianom , które w niej zachodzą i na nią wpływają . Jest przedmiotem badań naukowych i zainteresowania wielu specjalistów z różnych dziedzin , którzy starają się zdefiniować rodzinę oraz zbadać jej wpływ na tępo i zakres zachodzących w świecie zjawisk.

To właśnie rodzina zapewnia ciągłość biologiczną społeczeństwa , a także przekazuje dziedzictwo kulturalne następnym pokoleniom . Jest grupą o niepowtarzalnym charakterze , gdzie bazuje się na czynnikach biologicznych i naturalnych , w niej też więzy miłości i pokrewieństwa nabierają najwyższego znaczenia.

Rodzina jest najważniejszym środowiskiem wychowawczym , bo w niej właśnie dokonuje się proces wychowania : „ w rodzinie człowiek się poczyna , wzrasta rozwija się , kształtuje swoją osobowość , uczy się , osiąga dojrzałość i życiową mądrość „ .

Podstawową odpowiedzialność za wychowanie dzieci , za ich karierę szkolną , przygotowanie do samodzielnego życia ponosi właśnie rodzina . Rola rodziny jako środowiska wychowawczego nie ogranicza się tylko do wczesnych lat życia dziecka , ale trwa aż do osiągnięcia przez nie samodzielności , zdobycia wykształcenia i przysposobienia do zawodu . Wpływu rodziny na dziecko nie da się zastąpić przez żadne inne formy opieki .

Wdrażając się do samodyscypliny dziecko uczy się, że należy przełamywać takie uczucia jak niechęć, rozleniwienie, zmęczenie i podejmować konieczne działania. To ważna lekcja, jakiej rodzice powinni nauczyć, ale nie jedyna.

Samodyscyplina, która jest konieczna w życiu cywilizowanego człowieka, nie wypływa bezpośrednio z jego biologicznej natury. Małpy człekokształtne podejmują działania motywowane głodem lub pragnieniem. Poszukują pokarmu dopiero wtedy, gdy odczuwają głód, a nasycone - odpoczywają.

Odkąd zeszliśmy z drzew, nie możemy dłużej funkcjonować w ten sposób. Już uprawa roli polega na tym, że trzeba podejmować konieczne działania z dużym wyprzedzeniem - trzeba wiosną zasiać, by zbierać plony jesienią. Chłop nie mógł zabierać się do pracy na roli dopiero wtedy, gdy zmotywowało go do tego uczucie głodu, gdyż byłoby już za późno - nie doczekałby efektów swojej pracy.

O ile małpa nie musi planować na wiele dni naprzód, my codziennie podejmujemy działania, na które nie zawsze mamy akurat ochotę, a których efekty pojawią się znacznie później. Oznacza to, że życie w cywilizowanym świecie wymaga samodyscypliny. Trzeba wiele lat uczyć się, by później znaleźć dobrą pracę. Trzeba pracować 30 dni, by ostatniego dnia miesiąca otrzymać wypłatę. Trzeba przepracować kilkadziesiąt lat, by doczekać emerytury. Uczymy się, bądź pracujemy nie tylko wtedy, gdy akurat mamy na to chęć (jak małpa, która wchodzi na drzewo po banana, gdy ma ochotę go zjeść) - lecz podejmujemy ten konieczny wysiłek także wtedy, gdy nie mamy na niego ochoty, ze względu na korzyści w odległej przyszłości. To samodyscyplina umożliwia nam podejmowanie działań, których efekty nie są natychmiastowe, lecz przychodzą z odroczeniem.

Ponieważ samodyscyplina nie jest dla nas naturalna, lecz wyuczona od pokoleń, nie możemy oczekiwać, że dziecko będzie zdyscyplinowane, cierpliwe i wytrwałe w swoich działaniach samo z siebie, bez żadnej ingerencji ze strony dorosłych. Nauczenie samodyscypliny jest rolą rodziców. Narzucając dziecku zdrową dyscyplinę, stopniowo wdrażają je do obowiązków, uczą wytrwałości i cierpliwości. Uczą, że trzeba podejmować systematycznie działania, na które akurat często nie mamy ochoty, a które przynoszą dziecku korzyści w odległej przyszłości.

Nie można liczyć na to, że siedmiolatek będzie z własnej inicjatywy i bez nadzoru rodziców systematycznie odrabiać lekcje i pilnie się uczyć, po to, by zdobyć nagrodę wzorowego ucznia w czerwcu. Wizja nagrody w tak odległym czasie w żaden sposób nie zmotywuje siedmiolatka do systematycznego wysiłku. Natomiast mogą go zmotywować codzienne uwagi i pochwały rodziców.

Nauczenie dziecka utrzymywania porządku wymaga kilkuset uwag - cierpliwego zmuszania do sprzątania zabawek, zanim, po latach, utrzymywanie porządku stanie się dla dziecka nawykiem. Z czasem uwagi rodziców przestają być potrzebne, a dziecko sprząta swoje rzeczy z własnej inicjatywy, przejawiając w ten sposób samodyscyplinę.

Wdrażając się do samodyscypliny dziecko uczy się, że należy przełamywać takie uczucia jak niechęć, rozleniwienie, zmęczenie i podejmować konieczne działania. To ważna lekcja, jakiej rodzice powinni nauczyć, ale nie jedyna.

Rolą rodziców jest także nauczyć, gdzie znajdują się rozsądne granice lekceważenia własnych uczuć (takich jak zmęczenie czy ból), w którym momencie należy przerwać pracę i zadbać o sen, wypoczynek, czy rozrywkę. Rodzice powinni nauczyć zdrowej samodyscypliny, w której jest miejsce na równowagę między pracą a wypoczynkiem. O tej drugiej lekcji - wypoczywania - wielu rodziców zapomina.

Wiele młodych osób, których rodzice wyłącznie motywowali do większego wysiłku, uważając wypoczynek za stratę czasu, ale też młodzi ludzie uczący się samodyscypliny na własną rękę - wpadają w pułapkę skrajnego lekceważenia możliwości swojego organizmu. Wyznaczając sobie odległe cele, dążą do nich bez wytchnienia, nie zważając na doznania płynące z ciała, ani na emocje, które przeżywają. Tymczasem możliwości człowieka są ograniczone. Człowiek nie jest maszyną, wydajność pracy zmienia się, choćby pod wpływem dobowych, miesięcznych i rocznych rytmów biologicznych. Nie można w nieskończoność lekceważyć swojego organizmu.

Młodym ludziom jest zbyt trudno samodzielnie dostrzec tą niewidoczną granicę, gdzie należy przerwać pracę i wypocząć, gdyż dalszy wysiłek zostanie w przyszłości okupiony depresją, zniechęceniem lub wypaleniem. Wydaje im się, że samodyscyplina polega na nieustannym popędzaniu siebie do zwiększonego wysiłku, zaś po osiągnięciu jednego celu należy natychmiast i bez wytchnienia dążyć do kolejnego. Potrafią pokonywać zmęczenie, ale nie potrafią pozwalać sobie na wypoczynek, wpadając w ten sposób w pułapkę pracoholizmu.

Samodzielne ustalenie, gdzie powinien znaleźć się punkt zdrowej równowagi między wysiłkiem a wypoczynkiem, wymaga nieraz lat bolesnego eksperymentowania. Warto oszczędzić tego swoim dzieciom. Niektóre osoby, których nie nauczono tego w dzieciństwie, latami oscylują między okresami wytężonej pracy, do której popycha ich ambicja, a okresami zniechęcenia i apatii, kiedy nie są w stanie wstać z łóżka. W obu sytuacjach są z siebie niezadowoleni, uważając, że powinni zrobić więcej. Pracują, jak długo mają nadzieję poczuć wreszcie zadowolenie z siebie i wykonanej pracy, a zniechęcają się, gdy tą nadzieję tracą.

Rodzice mogą zatem nauczyć dzieci zdrowej dyscypliny, która jest konieczna, by normalnie funkcjonować w cywilizowanym świecie: podejmowania koniecznego wysiłku, na który nie mamy ochoty, ale też wypoczywania w odpowiednim czasie, nawet, gdy jeszcze wiele pozostało do zrobienia.

Pozostaje zatem tylko jedno, a mianowicie to, iż w wychowaniu powinno się zabiegać o rozbudzenie u innych dążenia do samodzielnego poszukiwania wartości i skłonienie ich do czynienia tego możliwie najlepiej, to znaczy z użyciem wszystkich sił swojego intelektu i wykorzystaniem wszystkich dostępnych wyników podobnych wysiłków, jakich dokonują inni ludzie. Życie wartościowe to życie polegające na świadomym i wolnym poszukiwaniu wartości we wspólnocie z współczesnymi i w kontakcie z dziełami minionych pokoleń. Drogą do urzeczywistnienia wartościowego życia jest po prostu organizowanie wychowankom takiego życia, a nie niszczenie ich naturalnej zdolności do odkrywania wartości tego świata.

Bibliografia:

1. S. Ruciński, Wychowanie jako wprowadzanie w życie wartościowe, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1981,

2. Rembowski J. Rodzina w świetle psychologii. Warszawa 1978

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
metody wychowania, Studia, ROK II, TEORETYCZNE PODSTAWY WYCHOWANIA, teoretyczne podstawy wychowania
Socjalistyczny system wychowania, Studia, Pedagogiaka ogólna
Opiekun-wychowawca, STUDIA, PEDAGOGIKA
OGNISKA WYCHOWAWCZE, studia pedagogiczne, Rok 5, Metodyka pracy w plac. wsparcia dziennego
Znaczenie wychowania(definicja;istota) i jego miejsce w teorii wychowania., studia różne, Opracowani
SZKOLA JAKO INSTYTUCJA KSZTALCACA I WYCHOWUJACA, studia Pedagogika Resocjalizacja lic, Notatki d
Procedury postępowania w sytuacjach trudnych wychowawczo, studia
Tożsamość teorii wychowania, studia różne, Opracowania
Charakterystyka szkoły jako instytucji wychowawczej, Studia, PEDAGOGIKA, pedagogika społeczna
Wzór osobowy wychowawcy placówek opiekuńczo -wychowawczych, Studia PEDAGOGIKA, Pedagogika opiekuńcza
Zasady wychowania, studia
Kopia NEGOCJACJ1, Studia, Niesklasyfikowane
Osobowość nauczyciela, Studia, Niesklasyfikowane
Pytania z kolokwiów z Historii wychowania, STUDIA

więcej podobnych podstron