Maurycy Mochnacki,
O literaturze polskiej w wieku XIX,
oprac. Ziemowit Skibiński, Łódź 1985.
WSTĘP
Mochnacki żył 31 lat, w ciągu 10 lat odrobił poważne zaległości polskiej krytyki literackiej, teatralnej i muzycznej; parał się pracą redakcyjną, należał do najaktywniejszych działaczy przedpowstaniowego podziemia politycznego, był żołnierzem w 1831 roku, publicystą, trybunem, odnosił sukcesy jako wirtuoz fortepianu, zmarł na obczyźnie.
osamotniony, niezrozumiany przez współczesnych i potomnych; szacunek i zrozumienie u innych wielkich samotników, np. u Norwida.
jego szczątki spoczywają w Auxerre (pod uliczną jezdnią).
refleksje zawarł w: O literaturze polskiej w wieku XIX - rękopis drugiego tomu zaginął w nie-wyjaśnionych okolicznościach - oraz Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831 - pracę przerwała choroba i śmierć autora.
O literaturze polskiej w wieku XIX: ostatnie wydanie: 1930 r.; dzieło uważane za najpiękniej-szą prozę romantyczną, zwarty program polskiego romantyzmu, pierwsza próba syntetyczne-go ujęcia dziejów rodzimej literatury ze stanowiska antagonisty pseudoklasyków.
Mochnacki urodził się 13 września 1803 r. w Bojańcu koło Żółkwi, na terenie zaboru austria-ckiego, staranne wykształcenie domowe (m.in. znajomość literatur starożytnych i współczes-nych, podstawy muzykologii), przeprowadzka do Warszawy (wykształcenie Maurycego, Ka-mila i Tymoleona), 1820 r. prawo, represje, koła konspiracyjne, m.in. z Sewerynem Gosz-czyńskim i Józefem Bohdanem Zaleskim w Związku Wolnych Polaków, w 1822 r. relegowany z uniwersytetu, praca w „Astrei”, piśmie redagowanym przez Franciszka Grzymałę, w listopa-dzie 1823 r. aresztowany, zainteresowanie poezją, szantażowany po wyjściu z więzienia praca w cenzurze, opuszczenie placówki, przyjaźń z Michałem Podczaszyńskim (1797-1835), publicystą i wydawcą; razem wydawali od maja 1825 r. miesięcznik „Dziennik Warszawski” debiut Mochnackiego jako krytyka, zwolennika romantyzmu; „Dziennik Warszawski” pierw-szy organ romantyków; w grudniu 1825 odejście z miesięcznika, adiunkt Wydziału Fabryk Ko-misji Spraw Wewnętrznych - sekretarz Kajetana Koźmiana; współpraca z „Gazetą Polską”, wydawaną przez Ksawerego Bronikowskiego, i praca w niej (1827-1829), pogłębione studia literackie, recenzje muzyczne i teatralne, od końca 1829 r. do Powstania współpraca z „Kurie-rem Polskim”, walka romantyków z klasykami.
pomysł napisania książki O literaturze polskiej w wieku XIX już na początku 1828 r., przerwa-nie pracy, wznowienie w połowie sierpnia 1830 r., ukończenie 28. lub 29. listopada.
drugi tom - zagadka: losy? zawartość? czas pisania? od połowy lutego 1831 znajdował się na polu walki, 26 maja został ciężko ranny, brak wiadomości do sierpnia - możliwy czas pisa-nia, rękopis powstał w kraju.
większość jego ocen dotyczących utworów poetyckich, muzycznych i teatralnych zachowała po dziś dzień aktualność; nie tylko informował o osiągnięciach filozofii i nauk przyrodniczych w Niemczech, sprawdzał także ich użyteczność na polskim gruncie.
Mochnacki rozważa, czym ma być literatura, aby mogła człowieka uczynić bardziej szczęśli-wym, aby mógł doznawać harmonijnego zespolenia z naturą, światem , kosmosem, ludzko-ścią; problem sprowadza do stosunku literatury (rozumianej jako całokształt piśmiennictwa) do natury; poezja jest najbardziej reprezentatywna dla literatury i utożsamiona z romantyz-mem, wyrasta z uczucia nieskończoności, jej istoty nie można uchwycić; dwoistość poety: na-tura ziemska i niebiańska, historyczna (zmienna) i ponadczasowa (uniwersalna), stanowi po-most między światem umarłych a żywych.
źródła: Fryderyk Schelling, Gotthilf Schubert, Feliks Drzewiński, Schlegel.
zniesienie opozycji przyrody i kultury - obie są skutkiem tej samej siły sprawczej.
poezja - naśladowanie przyrody, odzwierciedlenie zmienności w czasie historycznym.
O literaturze polskiej w wieku XIX - drobne uchybienia kompozycyjne, dzieło klarowne, o zwartej konstrukcji i precyzyjnym toku wywodu; ograniczenie do polskiego piśmiennictwa - zrezygnowanie z obszernego tła literatury europejskiej; w trzecim rozdziale analiza utworów poetów romantycznych: Malczewskiego, Mickiewicza, Goszczyńskiego i Zaleskiego.
duch polskiego narodu dla Mochnackiego doskonali się w fantazji, najwyższej władzy umysłu, wyrażającej dynamizm ducha, jego ciągłą zmienność i wysokie loty.
literatura polska daje świadectwo swej obecności wśród literatur europejskich poprzez mani-festację cech, przymiotów jej tylko właściwych.
paradoks: dzieło inspirowane pomysłami niemieckich filozofów i teoretyków literatury - rdzen-nie polskie: w dynamice przedstawiania nurtujących autora i naród problemów, w żarliwości uczuciowej, w samym zamyśle.
Przedmowa: „Czas nareszcie przestać pisać o sztuce. (…) Improwizowaliśmy najśliczniejsze poema Narodowego Powstania! Życie nasze już jest poezją. (…) Niewielu znajdę czytel-ników! Cieszę się z tego. (…) Skończywszy pierwszą część, wszystkie egzemplarze mojego pisma na to skazuję, żeby zbutwiały w księgarniach, póki nie odzyskamy bytu politycznego. // Pisałem w Warszawie dnia 14 grudnia 1830 r.”.
TEKST wg: M. Mochnacki, Literatura polska w wieku XIX, oprac. H. Życzyński, BN I 56.
Rozdział.
„Chcącemu teraz w dostatkach piśmiennych jakiegokolwiek narodu rozeznać jego myśl włas-ną, toż charakter, postać moralną i kształt cywilizacji, trudnem staje się to przedsięwzięcie, je-żeli nie niepodobnem ku wykonaniu. (…) Być może, że teraz więcej umiemy od poprzedników naszych, ale zapewne przechodzą oni nas treścią i mocą swych pojęć. Umiejętność teraźniej-sza nie zna żadnego wędzidła; nieukrócona żadną przeszkodą, żadną wątpliwością, jako po-tok, wezbrany, z granic występuje”.
„Toż samo z narodem się dzieje. Dzielność jego poznawań na jaśnię wyrywa w wiedzy roz-postartej, w umiejętności, a siła jego fantazji w sztuce. Uczucie w pieśni się maluje”.
„Obecna dyferencjacja wiedzy idzie, zdaniem Mochnackiego, za daleko, bo w tem rozdrobnieniu umysł się gubi, a poznanie przestaje być poznaniem. Wiedza staje się powierzchowna, nie dociera do głębi i istoty rzeczy. Stąd budzi się w czasach nowszych potrzeba wiedzy głębszej, syntetycz-nej, czyli filozoficznej. Podobne dążenia nowożytnej epoce przypisywał Fr. Schlegel”; „Ledwo nie codziennie, w porządku wiadomości naszych mnoży się liczba działów i mnożyć się nie przestaje”.
„Moc ducha na jedności zależy, w podziałach słabnie, rozprasza się. (…) Rodzicielstwa zna-mię [cecha indywidualna, narodowa] na dziełach uczonych, w utworach sztuki, w poezji, we wszelakiem misterstwie dowcipu, niegdyś tak wydatne, tak raźne, tak bijące w oczy, coraz wątpliwsze staje się. (…) A jeżeli gdzie jaką różnicę postrzeżesz, to tylko w zewnętrznym kro-ju, na zwierzchniej szacie myśli; w gruncie [w istocie rzeczy] żadnej prawie odmiany”.
„Ustała światłość pierwotnej, anielskiej natury [poza-rozumowa, intuicyjna władza poznania] człowieka!”.
„Zamiarem moim jest: zbadać ducha i przeniknąć do istoty polskiego narodu w ojczystej lite-raturze”.
„sztuka i umiejętność są to dwa najpiękniejsze pierwiastki dzisiejszej europejskiej cywilizacji”.
„Wszyscy estetycy radzi powtarzają, jedni za drugimi, że literatura powinna być obrazem na-rodu. Nic nadto pewniejszego. Ale obraz narodu jest także obrazem czasu. Czas zaś, jakiż to ruchomy elem
„Czas był, albo będzie. Nigdy nie jest. Zawsze się rozwija”.
Co rozumieć potrzeba przez literaturę?
„Istota, cień marny i zginienie, otóż trzy pierwiastki bytu. Rzeczywistość, sen i śmierć - trzy rozdziały w księdze jestestw”.
„Taka jest poezja natury”.
„dwoistość bytu prawdziwego i omylnego [„Naukę o bycie dwoistym wyłożył już w starożytno-ści Platon. Pomysły jego odnawiali idealiści niemieccy z XIX wieku”] widzimy także w ludzkim społeczeństwie. (…) Czemże jest historja? Snem ludów, cieniem ich jestestwa. (…) Bo ze snu niemocy przechodzi naród do ciemniejszych jeszcze krain… Jeżeli tedy ten lud w powo-dzeniu swojem, za dni szczęśliwych, nie miał żadnego mędrca, żadnego dziejopisa, żadnego wieszcza lub artysty, zaginie niepochybnem zatraceniem pamięć jego imienia, - zginą szcząt-ki szczątków”.
„<<Natura przychodzi do refleksji>>. To przedsięwziąłem okazać”.
„natura przez stopnie pośrednie przechodzi od martwej materji do pojęcia; od punktu, na któ-rym nie ma jeszcze uznania samej siebie w jestestwie swojem, do punktu, na którym sama siebie rozumie, z którego pojmuje działania swoje, - naostatek: w którym uznaje się w swo-jem jestestwie”.
„Jako cień drzewa rozściela się na płaszczyźnie, i jak sie obraz tego drzewa maluje w rucho-mym strumieniu, - tak cała natura z wszystkiemi stworzeniami swemi, biegami, siłami, odbija się w ostatniej mocy, w ostatniej potędze swojej, - w myśli człowieka”.
„Granit, - to maximum, ta największa wyniosłość anorganicznej natury, jak go nazywa Szu-bert [niemiecki filozof przyrody], sławny naturalista w Niemczech, z trzech części jest złożony: z kwarcu, feldspatu i miki. W tym składzie całe reprezentuje przyrodzenie!”.
„Człowieku! Imię twoje ziemia! Z ziemi ciało twoje, - choć z czterech stron świata przyniesio-nej, wchodu, zachodu, północy i południa. (…) ja wierzyłem i wierzyć będę w podziemną as-trologię” - jest to stanowisko Novalisa, w czasach nowszych odnowione przez poetę belgijskiego, Maeterlincka. Dopatrują się oni w przyrodzie wielu tajemnic.
„Natura ma tyle wdzięków, że ją bez afektacji kochać można. Bądźmy jako dzieci, kiedy się ku niej zbliżamy. (…)W dalekiej starożytności utrzymywało się mniemanie, że kamienie silny wpływ wywierają na umysł człowieczy. Pisali o tem Aristoteles, Dioskorides, Galenus i Pli-njusz. (…) Za naszych czasów wydobyto tę starożytną opinję z zapomnienia. Jeden z sław-nych dzisiejszych naturalistów utrzymuje, że między minerałami a duchem ludzkich rzeczywi-ście bliskie zachodzą stosunki. (…) [mówi o tym m.in. dzieło] Jasnowidząca z Prewost - które następnie wydał Dr. Kerner, sławny z biegłości w swej sztuce”, doktor próbował wyleczyć ko-bietę, sprawdzał na niej działanie kamieni i roślin, „Rubin wielkości ziarnka grochu wzniecił zrazu boleść w ramieniu pacjentki; czynił ją potem wielomówną, nie spokojną, przyczem, jak mówiła, zimno rozpostarło się w jej ciele. Magnes wznawiał kurcze i gwałtowne sprawował zatrząśnienia. (…) Wawrzyn wprawiał ją w sen magnetyczny. (…) Rośliny jadowite, blisko niej położone, sprawiały odurzenie, mdłości. (…)coraz bardziej odstępując od natury, wyszliśmy z powinowactwa, jakie niegdyś łączyło ściślejszym związkiem człowieka z innemi jestestwami organicznemi i nieorganicznemi. Powiada on, że przez magnetyzm te rozerwane związki zno-wu się u pewnych osób odradzają. I w rzeczy samej, ku temu przyszło, że te osoby więcej wi-dzą we śnie, niżeli my na jawie w zupełności sił i najczerstwiejszego zdrowia. (…) Natura jest otwarta księgą, mającą za naszych czasów więcej miłośników, niż czytelników”, cywilizacja oddaliła człowieka od natury. Człowiek kierując się tylko pożytkiem, uczynił przyrodę sobie po-słuszną, lecz przestał rozumieć jej tajemnicze, wewnętrzne życie. Inaczej patrzał na przyrodę czło-wiek pierwotny, „Owe pierwotne związki ludzi z naturą zastępuje teraz nauka, która, jako się później przekonamy, nauką nie jest”.
„Myśl jest jako czyste zwierciadło; co ukażesz, to się też w niej ukaże. Patrząc wewnątrz nas, widzimy samych siebie, wiemy samych siebie: dla samych siebie stajemy się przedmiotem widzenia i niejako rzeczą oddzielną”.
„Natura jest - bo myśli, duch jest częścią natury. I natura z tej tylko jest przyczyny”, wielki Szelling, założyciel „w naszych czasach prawdziwej umiejętności przyrodzenia, ugruntowanej nie na doświadczeniach (których pewności względna tylko i warunkowa być może), ale na za-sadach, mających za sobą oczywistość niewątpliwą, powszechną, bezwarunkową. (…) Tak wszystko się uduchownia w naturze; wszystko zmierza ku temu, co żadną nie jest rzeczą, i przedmiotem rozbioru, analizy, być nie może, - do myśli, do pojęcia, które samo siebie poj-muje, rozumie. (…) Człowiek. - Któż jest człowiek? - Ostatnie ogniwo łańcucha stworzeń. - Przeto jest częścią natury, częścią jednej całości. człowiek ma myśl, ma pojęcie”.
„umiejętność przyrodzenia z dwóch części składać się powinna, jednej materjalnej, a drugiej duchowej, - intelektualnej”.
„Literatura jest wyciągnięciem na jaśnię myśli narodu. (…) Polska niesie przypowieść: kto do cudzego domu wnijdzie, gospodarskiej dogadzać musi”.
„[Człowiek] przez długi czas żyje w niemowlęctwie, - zamknięty, ograniczony, jako monada, z której nic ani nazewnątrz* wynijść, ani wewnątrz do niej przeniknąć nie może. Wszystkie wła-dze, zdolności, rozumienia, idee drzemią uśpione w zarodku. (…) Dzieci ani dzielić, ani odo-sobniać nie umieją. (…) Wreszcie duch zaczyna się wyrażać na ciele. Z dziecinnych lat wyra-sta młodzieniec, swawolny, bujny, - potem nieukrócony, burzliwy, - namiętny i tkliwy i pełen uniesień. (…) A potem zabrzmi, zagrzmi mąż, jako dźwięk, jako ton szczególny, rozstrojony, fałszywy w ogólnej tonice. Jest natenczas osobą. (…) Nim zaufał własnej sile i zaczął oddziel-nie egzystować w sobie dla siebie! (…) Teraz dopiero bada, rozumuje, dzieli, łączy, mierzy, waży, obserwuje i nad wszystko się wynosi i wszystko pod swoje podbija posłuszeństwo. (…) Pierwszy człowiek, jak wszystko żywiące, z łona natury jeszcze niewyłoniony, spał snem twardym we śnie niewypowiedzianego szczęścia. Powoli zaczął się budzić z tego snu na ja-wie i wychodzić duszą, myślą z wszech rzeczy ogółu. Nakoniec* został szczegółem, istotą ro-zumną, - jednostką dumającą! Ta jest wielka jestestwa naszego tajemnica”, Mochnacki przyj-muje trzy epoki w rozwoju ducha. Ten podział i charakterystyka poszczególnych epok są przejęte od Schellinga. W epoce pierwszej duch przejawia się w sposób tytaniczny; uderza wielkością; nie posiada ogłady. W rozwoju nowszego malarstwa takie pierwsze stadjum ma wyobrażać Michał Anioł. Podobnie Mochnacki mówi, że wielkim był człowiek w początkach. Epokę drugą cechuje wdzięk. Epoka trzecia odznacza się jasnością, równowagą, ma charakter filozoficzny. Porównanie epok rozwoju ludzkości i człowieka do stopni w przyrodzie wziął Mochnacki od Scellinga. To sa-mo prawo - zdaniem Schellinga - rządzi rozwojem przyrody, co społeczeństwa i sztuki, „Praw-dziwa romantyczność! Człowiek jest tylko snem, cieniem w tej pięknej epoce, której w naturze wegetacja roślin odpowiada. To wiek pośredni między boskiem natchnieniem pierwszego, a rozumem, albo raczej umem ostatniego. Ten tedy jest drugi okres! Nareszcie jasność połud-nia, pojęcie samego siebie, doskonała refleksja. czas egoizmu, rozumowania, filozofji; w tym czasie my żyjemy. (…) Przed refleksją nie było czasu; bo czas (a zatem historja) rodzi się z następstwa myśli, przez rozumowanie. (…) Te trzy rozległe pojęcia: pierwotnej wielkości, od-wrotu opacznej woli i odzyskania, czyli powstawania i dźwigania się z upadku (w ciągłym ku temu kresowi postępie rodu ludzkiego) są nicią wątkową historji”.
„tak zebranie w całość wszystkich razem myśli reprezentuje istotę narodu. // Ściśle rzecz bio-rąc, naród nie jest to zbiór ludzi, zamieszkałych na przestrzeni, określonej pewnemi granica-mi. Ale raczej istotą narodu jest to zbiór wszystkich jego wyobrażeń, wszystkich pojęć i uczuć, odpowiadających religji, instytucjom politycznym, prawodawstwu, obyczajom, a nawet będą-cych w ścisłym związku z położeniem geograficznem, klimatem i innemi warunkami empirycz-nego bytu”.
„Niechaj naród raz tylko i choć na czas najkrótszy ma to uznanie samego siebie w swojem jestestwie, a już pamięć jego nie zaginie. Wyrazi się bowiem, wyjawi, zasłynie. Będzie miał poetów, sztukmistrzów, dziejopisarzy, mówców”.
„To wyrażenie ducha, to wyciągnienie myśli spólnej na jaśnię, ta ogólna masa wszystkich ra-zem wyobrażeń i pojęć, cechujących narodu istotę, stanowią literaturę tego narodu”.
„naród jedynie tylko w literaturze ma swoją refleksję; jedynie tylko w masie swoich wyobrażeń i myśli ma wewnątrz ujęcie, ma grunt pod sobą i uznanie samego siebie w jestestwie swojem. // Ważna prawda! - Jest więc literatura z pewnego względu jako sumienie narodu. (…) naród, nie mający własnej, oryginalnej literatury, to jest, nie mający wyciągnionej na jaśnię pow-szechnej masy wszystkich swoich wyobrażeń, pojęć i myśli, jest tylko zbiorem ludzi, zamiesz-kałych na przestrzeni, określonej pewnemi granicami, którzy jeszcze moralnego ogółu nie składają… Nie dosyć na tem, że jesteśmy: potrzeba to jeszcze wiedzieć”.
„życie historyczne wszelkiego ludu jest, zdaniem mojem, nie co innego, tylko ciągły, nigdy nieprzerwany proces uobecniania się samemu sobie, od początku, od kolebki, przez wszyst-kie pośrednie czasy”.
literatura - ruchome zwierciadło dawniejszych i dzisiejszych pojęć.
„Suma całego wykładu jest to, że przez literaturę potrzeba rozumieć systema tych nauk, tych umiejętności, tych wszystkich razem tworów ludzkiego umysłu; a raczej systema tych działań i poruszeń myśli, które mają najbliższy i bezpośredni związek z cywilizacją i duchem narodu. // A zaś przez cywilizację rozumieć należy: moc, dzielność i stateczne, bezprzestanne obja-wianie się i wyrażanie tego ducha we wszystkich nawzajem umiejętnościach, we wszystkich tworach ludzkiego umysłu; krótko mówiąc: w powszechnym systemie działań i poruszeń myśli całego narodu. (…) Niechaj [czytelnik] uważa to pisemko moje, jako zarys, plan obszerniej-szego dzieła, a nie za samo dzieło”.
„Od utworzenia się filozoficznej estetyki ustała się tak zwana piękna literatura; wiersze nie są poezją; na rymach teraz sztuka nie zależy; niemasz* przeto i beletrystów. Jest tylko jedna lite-ratura, nosząca na sobie obraz i podobieństwo moralnej istoty narodu”.
„Polska w dziewictwie jest jeszcze, tak, zdaje się, dla literatów sławy, toż ze względu dostat-ków literatury, która spólnemi chęciami pomnażać należy. Tu najpiękniejsze, dotąd nieuszcz-knione wieńce rosną. (…) nam trzeba teraz poważnych rozmyślaczów, a nie beletrystów, pra-cowitych pisarzy, a nie motylego owadu, co, z kwiatu na kwiat, z samych zawiązków ssie sło-dycz”.
Rozdział.
Zastosowanie do rzeczy polskich teorji „uznania”. Co jest umiejętność? Zasada dynamicz-na literatury. Ruch; gra przeciwieństw. Piśmienne sektarstwo w Polsce.
„Co zowiemy oświatą, cywilizacją, kulturą naukową i estetyczną - zwierzchnia jest szata du-cha narodu. (…) W rzeczy samej tylko ruiną jesteśmy! Inaczej nie mogę pojąć człowieka i je-go dziejów. (…) w duszy nosimy rozstrojenie. Czyż się tego skutki nie wyraziły w cywilizacji wszystkich ludów?”, umysł ludzki, sam w sobie jednolity, występuje w czterech postaciach, jako um, rozum, imaginacja i fantazja. Um znaczy tyle, co rozsądek, umysł praktyczny. Rozum jest to umysł teoretyczny, nadający się do badań naukowych. Imaginacja jest to władza więcej bierna, która świat zewnętrzny odzwierciedla, zaś fantazja jest władzą więcej czynną, twórczą. Fantazja jest więc władzą wyższą.
„Jakaż władza, jakie usposobienie najwyraźniej objawiło się w literaturze i cywilizacji polskie-go narodu? // Założeniem mojem jest rozstrzygnąć to zagadnienie”.
uznanie samego siebie w swojem jestestwie - „ta przyczyna bytu jest zasadą całej literatury, zasadą i przyczyną tego wszystkiego, co się dzieje w literaturze”.
„Podług tego, co się wyżej rzekło, historja polska nie co innego być może, tylko nauką, służą-cą narodowej pamięci. Pamięć jest niezmiernie ważna władzą umysłu ludzkiego. (…) Straciw-szy z przed* oczu obraz przeszłych czasów, zarówno i tego nie postrzegają, co się koło nich dzieje. samych siebie nie znają”.
„Historja liczy wszystkie odetchnienia i ledwo nie z każdego uderzenia pulsu w życiu narodu zdaje sprawę potomnym czasom”.
„Naród polski po wszystkie czasy swego związku społecznego zachodził w historję Europy, przeto powinien znać swoje zewnętrzne stosunki i rozumieć siebie w spólnem jestestwie z oś-ciennemi, postronnemi, dalekiemi ludami. (…) Historja powszechna jest rozszerzeniem naro-dowej jednostki, ojczystego ja, za obręb przestrzeni, pewnemi granicami określonej. - Tak pojmuję powszechne dzieje rodu ludzkiego. (…) A najpierwej człowiek jest w domu (…) wkońcu* stać się musi całego świata obywatelem (…) prawdziwa bowiem cywilizacja, jak są-dzę, rozszerza indywidualność każdego narodu, ale jej nie zaciera i nie podkopuje; zbliża lu-dy ku sobie, ale ich na jedno-gniezdne nie zbija plemię”.
„Pierwej trzeba poznać siebie, dopiero potem naturę poznać można”.
naturę pojmuje Mochnacki jako bezustanny proces rozwojowy. Dlatego prawdziwie poznaje natu-rę taka tylko wiedza, która rozpatruje ją z tego punktu rozwojowego, czyli genetycznego. Jest to stanowisko Schellinga, które on nazywał dynamizmem, „Niemasz* martwej nauki. Każda jest, każda powinna być owocem drzewa wiadomości, drzewa życia”.
„Krytyka literacka, w wyrokach swoich omylna i płocha (…) przez długi czas w piśmiennictwie polskiem rozwinienie i postęp wyobrażeń estetycznych tamowała, szkodząc rzeczywiście poezji i sztuce, toż ukracając moc talentu niepotrzebnem powściąganiem. (…) żadnej w Pol-sce nie mamy teraz ścisłej umiejętności”, Mochnacki przeczy, jakoby nauka miała wartość tylko ze względów praktycznych, służąc człowiekowi do ujarzmienia przyrody, „Rutyna jest w polskiej nauce! (…) Naukę trzeba mieć w sobie, w środku i z nas samych, z jestestwa naszego wszel-ką wyciągnąć umiejętność. Przełożyć co bądź z obcego języka na polski, jak się u nas pospo-licie dzieje, nie jest to zbogacić literaturę, uważaną ze stanowiska refleksji narodu”.
„każda umiejętność tak oryginalna, pierwotna być musi, jak poezja i poetyckie natchnienie”.
„Jest duch w mowie ludzkiej, jest duch w muzyce, jest w przyrodzeniu. A tylko duchem do du-cha przeniknąć można - tylko umiejętnością ducha, filozofją! (…) droga doświadczeń i obser-wacji jest nieskończona”.
„Nie pożytek materjalny, jaki z nauk odnosimy, ale samą prawdę, bez żadnego innego wzglę-du, uważać należy jako ostateczny kres, do którego wszystkie poznawania i wiadomości na-sze zmierzają. Prawdą zaś jest zgodność wyobrażeń naszych z rzeczami, które sobie wy-obrażamy; zgodność i tożsamość pojęć z tem, co pojmujemy”.
„Nauka polska musi wyjść z tego obwinienia; na tem leży realny postęp naszej literatury. Albowiem wiek nasz czasem emancypacji we wszelkim względzie”.
piśmienne sektarstwo w Polsce.
„Gdzie niemasz* żadnego przeciwieństwa, tam niemasz* ruchu”.
„Wszędzie ruch jest znakiem życia. (…) Historja na tym zasadza się dualizmie; wszystkie sto-sunki społeczne są grą tych przeciwieństw. Z tej to przyczyny nikt swej woli nie dogodzi bez odpowiedniego czyjejś innej woli odporu”.
„Tę dynamikę widzę także w dzisiejszej literaturze polskiej, - w naszem estetycznem sektar-stwie. (…) u nas niemasz* ani romantyków ani klasyków. (…) Taką zaś ma dziwną siłę, taką moc nieukróconą owa dysputa, że i ci, co żadnego wyobrażenia nie mają ani o klasyczności, ani o poezji romantycznej, chcieliby jednak należeć i w samej rzeczy należą do tej lub tamtej koterji literackiej. (…) Przeto, po odciągnięciu nazwisk i przedmiotu, możnaby* uważać ów spór romantyków z klasykami, jako pole ćwiczenia się w rozumowaniu, jako gimnastykę umy-słową. (…) Nie sami tylko autorowie, ale i czytelnicy pomagają piśmiennictwu”.
„Mniemano wtenczas, że tak zwana romantyczność jest tylko jednej lub kilku głów wymysłem, toż jakoby była szczególnym rodzajem poezji, jak np. bajka, satyra, albo sielanka. Widziano w tem sam niesmak, samych upiorów, czary, samych duchów i nieboszczyków, chodzących po świecie. (…) Wynaleziono nazwisko pięknej literatury ku rozrywce kobiet i beletrystów. (…) Każdy wiek cenią ludzie podług przeciwnych, wojujących z sobą ostateczności”.
„Z zapadłych czasów żadne harmonijne pieśni nas nie doszły, - tyko może świegotania na-strojonej gęśli. Gdzież są ojcowie naszej poezji? Daremno szukalibyśmy ich w tej omglonej przeszłości”.
„Poezja w Grecji z poezji się rodziła; sama ją stworzyła natura”.
„Wieki są jako obszerne place, gdzie się wywijają z zawiązków, rozwikłują, szerzą, starzeją i drobnieją pewne pomysły, pewne idee, które wszechmocna, dobroczynna, a czasem i karzą-ca ręka Opatrzności snuje na nierozdziergnioną i w coraz większą plączącą się gmatwaninę nić wątkową tylu dziwnych i coraz dziwniejszych losów, tylu niewybadanych rodu ludzkiego klęsk i powodzeń”.
„Wejrzyjmy naprzykład* wiek Bolesława Wielkiego. Szerzyła się w dziedzinie bolesławow-skiej, górowała potężna myśl, wielka, genjalna idea, którą ten mąż nadzwyczajny, że tak po-wiem, namiestniczą władzą ludów sławiańskich. Myśl ich jedności, mocy, chwały!”.
„Tak jest! - mieliśmy poetyckie czasy. Kiedy przeminęły, kiedy się wszystko w nic rozwiało, dopiero za naszych czasów zjawili się poeci. Nie w kwiecie, nie we wzroście, ale ku schyłko-wi. Cieniem jest ich poezja; wywołaniem z pamięci. (…) Polskę, lecącą nierządem do tego upadku, począwszy od Zygmunta III, zaległa gruba pomroka. Zepsuł się język ojczysty. Chwałę lepszych czasów niewiadomość przyćmiła. (…) Bielawski, Minasowicz, Bohomolec przetarli zdziczały język, który teraźniejszy polor swój i wykształcenie winien ich następcom n polskim Parnasie: szczególniej Krasickiemu, Węgierskiemu, Naruszewiczowi, Trembeckiemu. Są to wielcy reformatorowie, wielcy nauczyciele, zaszczepcy nieznanych pojęć, dobrzy Pola-cy, gorliwi ludzie”.
„Literatura polska w drugiej połowie zeszłego wieku była kopją kopji, przeobrażeniem przeob-rażenia”, wzorowała się zwłaszcza na francuskiej.
„Wiek Stanisława Augusta był wiekiem krasomówstwa w poezji opisowej; wiekiem satyr, ba-jek, epigramatów. Była wierszomanja!”.
„Nakoniec* Kazimierz Brodziński wziął pióro do ręki; zaczął mądrze, głęboko rozmyślać o poezji, i ujrzeliśmy pierwszego krytyka, pierwszego estetyka w Polsce!. (…) Młodzi pisarze pochwycili gęśl minionych wieków. Przezwano ich romantykami, bo nieznane piosenki nucili o kozakach, rusałkach, dziadach i strachach; a Jan Śniadecki, bieglejszy zapewne matematyk i astronom, niżeli krytyk, wołał, jakoby to wszystko było wymysłem osowiałej metafizyki niemie-ckiej”.
Kazimierz Brodziński: „Pierwszy przeczuł poezję narodową i we własnem ją sercu wynalazł”.
romantycy i klasycy: „Ale jak pierwsi, tak drudzy zacni ludzie; ja przynajmniej i jednych i dru-gich poważam, cenię. (…) Światła polemika pożytecznie służy piśmiennictwu”.
Rozdział.
Poeci. Architektonika idealna w systemie poetyckiej literatury polskiej. Porównanie tej lite-ratury z rzymską za Augusta Cezara.
„Poświęćmy kilka słów cieniom poety, który za swoich dni tak był skromny i tak cichy, - tak natchniony, a tak mało znany rodakom, spółziemianom. Urońmy łzę na jego grobowcu, bo wieszcz umarły jest patronem żywych”.
„Publiczność polska nie zna Marji Malczewskiego. (…) Marja Malczewskiego jest jednym z najśliczniejszych i największych utworów tegoczesnej literatury polskiej, mimo wielu niepo-prawnych wierszy i twardego, jak się niektórym zdaje, wysłowienia”.
„wszystko się w tej powieści splątało w gmatwaninę nieszczęścia, nigdy nie odmotaną. (…) Nie śmierć, ale droga do śmierci, ale kręte do tego ścieżki, manowce sieją postrach. Wikła się myśl ludzka w tym labiryncie. (…) To czajenie się, uprzedzające skutek, jest nakształt* mro-ku, jest jako ciemna strona fantazji. (…) W tym mroku imaginacji, za tą mglistą zasłoną fanta-zji pojął Malczewski rzecz swego poematu”.
„Poeta stawia mordercę w głębi. Raz tylko jeden ukazał go w komnacie starego zamku”.
Malczewski „idealizuje wszystkie szczegóły, wszystkie zewnętrzne narodowe znaki w mowie, stroju”.
„Cała Polska, cała przeszłość nasza sztuką czarodziejską wzięła życie z rąk wielkiego artysty, autora tego poematu. Wszystko się tam zeszło: nieukrócona duma arystokracji, zdrożne moż-nowładztwo ze staroświecką cnotą i uczciwą godnością szlachcica pod skromną strzecha sło-mianą, toż rycerskie męstwo i charakter światowy, po wszystkie czasy daleko słynny dziejów polskich wedle tego, żeśmy stawili dzielny odpór najazdom dziczy, która spustoszeniem oś-wiacie europejskiej zagrażała”.
„Malczewski był prawdziwym artystą. Rzecz swoją umiejętnie, rozważnie, głęboko, mądrze prowadzi. Rzuca rys za rysem, kształci, maluje; porządek, pasmo wydarzeń wiąże w całość”.
„Powrót Wacława jest jednym z najcudowniejszych ustępów tej zachwycającej czarującej po-wieści”.
„Nieliczny był poczet osób, składających żałobny orszak na pogrzebie Malczewskiego. Nie mówiono wtenczas: >>umarł wielki poeta<<. Przyjaciele żałowali tylko przyjaciela”.
„Dwa szczególne charaktery wyraźniej przebijają się w systemie tych nowych tworów poetyc-kich. Z jednej strony malownictwo historyczne, kształty, figury, grupy, obyczaje, zdarzenia. Poezja ta zajmuje całą przestrzeń, na którą padł i rozpostarł się cień minionych czasów. Z drugiej zaś strony: wnętrzny duch i uniesienie myśli. Tamtę nazywam poezją realną, objekto-wą; tę poezją duszy”.
„W sztuce niemasz* nic konwencjonalnego. Niemasz* na świecie żadnego w tym względzie prawodawstwa, żadnych przepisów a priori, czy posteriori. (…) Umarłego poetę trudno spra-wiedliwie ocenić, albo wtenczas, kiedy moc jego za życia zemdleje w zlodowaciałej starości. A cóż dopiero żywego sztukmistrza, w sile wieku i pełności lat męskich!! (…) Kto powie poe-zja wzorowa, już tem samem okazuje, że nie rozumie, co jest poezja”.
„Dwa są pierwiastki, niejako dwa atomy poezji: realizm i duch”.
„Młodzieniec tkliwy, namiętny, z żywą, ognistą imaginacją, - piękna kobieta, lecz próżna, wie-trznica, bo komu innemu swą rękę oddała, blask i mienie przenosząc nad szczęście kochan-ki, - wkońcu* rozpacz, samobójstwo, skutki zawiedzionej, płomienistej miłości: - taka jest treść czwartej części Dziadów. A zatem także rozerwanie świętych związków, choć nie ślubo-wanych przed ołtarzem, i także, jak w Marji, zgwałcenie praw natury. (…) Ta czwarta część Dziadów jest właściwie druga częścią i dokończeniem Wertera Goethego”.
Grażyna: „Twardy jest styl tej powieści, jak żelazna zbroja, chropowaty, jak chrzęst tej zbroi, kiedy nią silne potrząsają ramiona, ostry, jak na starych obrazach fizjonomje rycerzy, a tak dziki i malarski, jak były dzikie i leśne serca mężów pogańskiej jeszcze Litwy i pancernych mnichów, co ich chrzcili i mordowali. (…) Koloryt stylu, namiętności, uczuć w czwartej części Dziadów jest pośmiertny, jakby zafarbowany tynkiem myśli namiętnego wywołańca grobów, tułacza martwych krain. Jest to styl rozpamiętywań upiora, a styl Grażyny nakształt* rdzy, po-krywającej sprzęt rycerski starego wieku”.
„w układzie Wallenroda rozciągłym, głębokim, śmiałym, przechodzącym miarę zwykłych przedsięwzięć poetyckich, niemasz* wewnętrznej zgody i harmonji między częściami, między masami ogólnej konstrukcji poematu. (…) Mickiewicz nie zrealizował wielkiego planu, nie roz-winął i nie wyczerpnął idei swego poematu”.
„Krótko mówiąc: cały romans Alfa i Aldony zły skutek czyni w tym poemacie”.
„W te śmieszności, dzieciństwa wpadł wielki artysta, myślący sztukmistrz! Jakże to wszystko osłabiło wdzięk tego poematu! Ileż w tem wszystkiem psychologicznej i poetyckiej niepraw-dy!”; „Wytrysk ognistego ducha, strumień najczystszego uniesienia, najwyższa liryczna inspi-racja, płomień miłości, - to czwarta część Dziadów Adama Mickiewicza! Doskonałe malowni-ctwo historyczne, naj-piękniejszy realizm poetycki i artystowski, prawdziwe objawienie prze-szłości, to Grażyna!”.
Mickiewicz: „Jest to poeta rozmyślacz, mąż namiętny, liryk z daru i użyczenia nieba, filozof własnego serca. (…) Przeciwnie J. B. Zaleski! W jego pismach obadwa te poezji atomy idea-lizm i realizm, duch i materja, muzyka i figury, fantazja i rozmysł artystowski, dumanie i res statuaria snycerstwo, śpiew i ksztalt, w większej z sobą zgodzie, w większej harmonji zostają. (…) Żartkiego dowcipu, bystry, przenikliwy; myśl ma prędką, jak widzenie, i pochmurną, i we-sołą”; „Nikt w Polsce nie ma takiego stylu i takiego wysłowienia”.
Zamek kaniowski Seweryna Goszczyńskiego: „Przyznaję: Goszczyński nie ma poprawnej, wytwornej dykcji Mickiewicza i Zaleskiego; - ale ma owe rozległe pojęcie i ten rozmysł artys-towski, tę bujną, płonącą, ognistą fantazję, która go stawia w równej mierze z obydwoma wspomnianymi pisarzami”; „układ wzmiankowanej powieści dziwny i fantastycki, ma prawdzi-we poetyckie zalety z sprawności w wywodzie i prowadzeniu rzeczy”; treść Zamku…; „można Ksenię uważać jako ofiarę, wywołaną do życia dla dręczenia winowajcy najboleśniejszą kaź-nią, to jest: przymileniami obrzydłej kochanki”; „Nadać ruch masom, rozwikłać działanie, - w tem całe misterstwo genjuszu”.
„Wierne przeobrażenie, rysy, właściwość wydobyta z gruzów, trafione lica, postacie dosadne-mi ciągami pędzla, bijące w oczy przeciwieństwa to pogańskiej Litwy, to chrześcijańskiego krzyżactwa, to zaporoskiego ludu, - owóż historyczne malownictwo poetyckiej literatury na-szej, które takim wdziękiem jaśnieje w pismach A. Mickiewicza, B. Zaleskiego, S. Goszczyń-skiego!”; „Obyczaje ubiór, wysłowienie, wszystko na jaśnię wyciągnione. Wszystko w tej lite-raturze zziemianiało i polszczeje. (…) To Juljan Niemcewicz! - Ta literatura ma świetne unie-sienie liryczne i najpiękniejszą idealność w nadobnem misterstwie i indywidualnym talencie Adama Mickiewicza, ma historyczne malarstwo w stylu porywającym Zaleskiego, w Grażynie i powieści Malczewskiego. Ma nakoniec* fantasmagoryczność swoją i prawdziwą poetycką alchemję w oryginalnym, dziwnym genjuszu Goszczyńskiego”.
„Wymieniłem takich tylko pisarzów, którzy zdaniem mojem czynią największy zaszczyt dzi-siejszej literaturze polskiej. W ich dziełach widzę reprezentację imaginacji i fantazji narodu”.
„Teraźniejsza nasza literatura jest tak polska i tak pierwotworna, jak nigdy literatura poetycka w Rzymie ani tak rzymska, ani tak pierwotworna, nie była”; „Duch rzymski wyraził się samą rzeczą praktycznego życia, działaniem, przewagami, ale nie wyraził się w systemie idealnych tworów, oderwanych pojęć i myśli. - Nie mieli ani filozofji swojej, ani poezji”.
„Wzgardzili Rzymianie swoją uczciwą, ojczystą tradycją. Wzgardzili ojczystą wiarą i pierwot-nemi sagami, dowcipy i rozumy swoje na hellenizm wysilając. (…) Grekomanja, wziąwszy gó-rę, wszystkich opanowała umysły”.
„Odłożywszy na stronę cudzoziemczyznę, zaczynamy swojem rządzić się zdaniem, myśleć swoją głową, wynajdować swoim dowcipem stwarzać własną fantazją. Pisarze nasi poszli za natchnieniem własnego talentu! Z gruzów przeszłości wydobyli porządek poetycki, historycz-ny, ojczystą rozbłyśniony nadzieją i blaskiem. Tego nigdy nie dostąpili rymotwórcy łacińscy!”.
cytat z Makrobiusza: „Lecz i to, i temu podobne, o czem nawet żaki wiedzą, pomijam”.
Przypisy H. Życzyńskiego.
10