Szczecin: Kamery w karetkach pogotowia
Z kraju; 2010-11-05; "Gazeta Wyborcza Szczecin"
Cztery kamery na zewnątrz i piąta w środku. To pomysł na poprawę bezpieczeństwa załóg karetek i jakości obsługi pacjentów. Z podobnego pomysłu już cztery lata temu wycofało się pogotowie ratunkowe w Warszawie. Powód - zarzuty łamania praw pacjenta.
- Nikt nie lubi być podglądany, ale chodzi nam o coraz wyższy poziom usług - twierdzi Roman Pałka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Przyznaje, że plan jest taki, aby ambulanse monitorować na zewnątrz i wewnątrz - gdzie załoga udziela pomocy pacjentowi. Dzięki temu w spornych sytuacjach będzie można z łatwością ustalić jak wyglądała praca ekipy ratunkowej, a jak zachowanie pacjenta. Dzisiaj jest "słowo na słowo" i załogi nie mają jak się bronić przed pomówieniami. Monitoring ma też zwiększyć bezpieczeństwo załóg. Dyrektor twierdzi, że niemal codziennie dochodzi do drobnych ataków na ratowników. Podaje przykłady najgroźniejszych: latem nad morzem młodzi mężczyźni z dyskoteki pobili ekipę karetki, a w podszczecińskiej wsi chłop wyskoczył na inną załogę z siekierą.
- Miesięcznie wpływa do WSPR do dwóch skarg na nasze załogi, rocznie 15-20. Połowa jest uzasadniona, a połowa nie - szacuje Roman Pałka. - Takie nagrania oddadzą nam całą prawdę. Nagrania wymuszą też lepszą pracę naszych załóg.
Kamery zewnętrzne, według dyrektora, mają być także dowodem w sprawach dotyczących kolizji i uszkodzeń samego wozu.
- Często dochodziło do tego nie z naszej winy, ale to z naszego AC pokrywana była szkoda i później już nie mogliśmy korzystać ze zniżek przy ubezpieczeniach na następny rok - mówi Roman Pałka. Jego zdaniem takich sytuacji jest kilkanaście do kilkudziesięciu rocznie.
Pierwszy monitorowany ambulans już jest. We wtorek dyżurował w Policach. Na razie ma tylko zamontowane kamery zewnętrzne. Z wewnętrzną dyrektor kazał jeszcze zaczekać, bo sam nabrał wątpliwości.
Pomysł jest kontrowersyjny. Cztery lata temu kamery w środku miały karetki z Warszawy. Dr Marek Niemirski, rzecznik warszawskiego pogotowia mówi, że szybko wycofali się z tego.
- Izba Lekarska i ministerstwo zdrowia zarzucały nam łamanie praw pacjenta - mówi dr Niemirski. - Pacjenci byli nimi zbulwersowani, a w dodatku taki monitoring nie zdawał egzaminu. Trzeba było wszystkich informować, że są nagrywani. Nie wyrażali na to zgody. W dodatku skomplikowane były procedury niszczenia takich nagrań. Zrezygnowaliśmy z kamer.
Prof. Juliusz Jakubaszko, krajowy konsultant ds. medycyny ratunkowej, jest zaskoczony szczecińskim pomysłem. Źle go ocenia "z perspektyw praw pacjenta i prawa do poszanowania intymności". Zdaniem profesora już kamery przed karetką naruszają takie prawa i pacjent powinien być wcześniej poinformowany o nagrywaniu i wyrazić na to zgodę.
- Nie wiedzę logicznych przesłanek - mówi prof. Jakubaszko. - Skargi czy agresja wobec załóg ze strony pacjentów i ich rodzin znane są od lat, ale nie było z tego powodu monitoringu. Idąc tym torem, zaczęlibyśmy wkrótce montować kamery na salach operacyjnych.
Także pracownicy WSPR mają wątpliwości. Dariusz Mądraszewski, szef zakładowej Solidarności mówi, że dyskutowali z dyrektorem na ten temat. - Były rozbieżności - potwierdza. - Mniej było przeciwników. Ale oni mieli obawy, czy można pacjenta badać pod okiem kamery. To jednak taki Big Brother w karetce.
We wtorek dyrektor Pałka powiedział "Gazecie", że rozważa, czy kamer w środku ambulansu nie ustawić tak, aby nie nagrywały pacjenta, a tylko sam sprzęt w karetce. Po co więc wtedy kamery?
- Bo podczas, gdy załoga była u chorego, zdarzały się kradzieże. A taki sprzęt jest bardzo drogi - mówi Roman Pałka.
Przez miesiąc dyrektor ma zamiar testować kamery w pierwszym wozie, a później ogłosić przetarg na monitoring w 67 karetkach (tyle, zgodnie z kontraktem z NFZ, musi być w ciągłym dyżurze na terenie WSPR przez całą dobę).
- Koszt jednego zestawu kamer do jednej karetki to ok. 8 tys. zł - mówi dyrektor. I dodaje, że przy większej liczbie byłoby taniej.
O pomyśle dyrektora Pałki nic nie wie Marek Hok, wicemarszałek ds. zdrowia (pełni nadzór właścicielski nad WSPR). - Dyrektor nie konsultował tego ze mną - mówi Hok. W najbliższych dniach ma zamiar wyjaśnić sprawę.
- Pogotowia dostały w tym roku duże pieniądze i mogłyby je lepiej spożytkować pod kątem medycznym i lepszej płacy dla pracowników - ocenia prof. Jakubaszko.
Takich kamer nie ma też ani policja, ani straż pożarna. ("Gazeta Wyborcza Szczecin")