Bohaterowie „Dżumy”
Bernard Rieux
pochodzi z biednej rodziny, dużo trudu włożył w ukończenie studiów. Miał chorą żonę, która na początku powieści wyjeżdża do sanatorium, a pod koniec umiera. Miał również chorą matkę, którą bardzo kochał.
jest człowiekiem niewierzącym. Zawód lekarza wybrał „bo to wybór w pewien sposób abstrakcyjny ; bo chciałem być lekarzem, bo jest to zawód jak każdy inny, jeden z tych, który wybierają młodzi ludzie. Może dlatego, że nastręczał tyle trudności dla syna robotnika jak ja `'. Będąc lekarzem nie uważał, że to jakiś heroizm, bohaterstwo lecz normalny zawód. Przyznaje że został lekarzem dla idei. Walczy ze śmiercią, ale ma świadomość, że jego zwycięstwa , jeżeli są , to są tymczasowe. Uważał że wygrać z dżumą można tylko dzięki uczciwości, a w jego zawodzie uczciwość to po prostu solidne wykonywanie tego zawodu. Do ojca Paneloux mówi: „ Inaczej rozumiem miłość. I nigdy nie będę kochał tego świata, gdzie dzieci są torturowane- mówi to po śmierci syna sędziego Othona. Jego słowa są odpowiedzią na stwierdzenie że „ powinniśmy kochać, to czego nie umiemy pojąć''.
Rieux rozumie że i on i ksiądz mają podobne, dobre intencję: „pracujemy razem w imię czegoś ,co łączy nas ponad bluźnierstwami i modlitwą...'', „zbawienie świata to zbyt wielkie słowo dla mnie. Interesuję mnie jego zdrowie, przede wszystkim zdrowie''.
doktor nie zgadza się na dżumę. Jest bohaterem heroicznym - wie, że dżumy nie można pokonać, ale walczy z nią:
organizował ochotnicze sekcje ratownicze, zarządzał kwarantannę,
pocieszał dobrym słowem zmartwione rodziny.
był do dyspozycji chorych przez 20 godzin na dobę.
walczył o to, aby uzyskać jak najwięcej serum.
nikogo nie potępiał np.: nie zabraniał Raymondowi opuścić miasta w czasie największego nasilenia dżumy.
nie potrafił zaakceptować niesprawiedliwości, za którą uważał cierpienia niewinnych. Dla doktora nie potrzebne były żadne boskie nakazy, on sam wiedział, co jest słuszne. W czasie dżumy stracił przyjaciela, patrzył na tragedię wielu rodzin. Kiedy dżuma się skończyła los zadrwił z niego, ponieważ umarła mu żona. Jego poświęcenie nie zostało wynagrodzone.
gdy dżuma odchodzi nie zaprzestaje pracy - lekarz zawsze ma co robić. Dżuma, wojna, zło nie odeszły, zawsze mogą wrócic i trzeba będzie znów walczyć.
Rambert Raymond
był młodym dziennikarzem. Mieszkał w Paryżu gdzie zostawił kochankę. Do Oranu przyjechał na krótko żeby zrobić reportaż. Za wszelką cenę chciał uciec z miasta, ale kolejne próby kończyły się niepowodzeniem. Z pewnością oczekiwał nocy, w której miał przejść przez brtamę miasta na wolność i wrócić do ukochanej.
początkowow uważał, że epidemia jego nie dotyczy, bo znalazł się w mieście przypadkowo. Poza tym tęsknił za ukochaną, a miłość uważał za wartość najwyższą. Prosił Rieuxa o protekcję, kiedy chciał się z miasta wydostać: „Może nie zdaje sobie pan sprawy, co oznacza taka rozłąka dla dwojga ludzi, którzy się dobrze rozumieją''. Zarzuca doktorowi, że nie rozumie tęsknoty (a przecież doktor również bardzo tęsknił).
Rambert zmienił decyzję o nielegalnym wyjeździe po rozmowie ze starą hiszpanką, a także gdy dowiedział się, że Rieux też ma ukochaną osobę poza Oranem : „ Ale teraz, kiedy zobaczyłem to co zobaczyłem, wiem że jestem stąd, czy tego chcę czy nie chcę. Ta sprawa dotyczy nas wszystkich''. „ Nic w świecie nie jest warte jeśli drugi człowiek odwraca się od tego co kocha . a jednak ja także się odwracam sam nie wiedząc dlaczego''. Uważał, że człowiek nie ma prawa do szczęścia w samotności. Gdyby wyjechał miałby wyrzuty sumienia i poczucia wstydu.
początkowa chęć ucieczki nie była przejawem tchórzostwa, bo przecież brał udział w wojnie w Hiszpanii. Uważał że postawa bohatera wojennego jest łatwa postanowił więc wstąpić do formacji i działał tam z wielkim poświęceniem, pomagał. Po zakończeniu epidemii w momencie spotkania się z ukochaną był zupełnie innym człowiekiem.
dżuma zmieniłą egoistę w altruistę. Rambert odrzucił szczęście własne i zaczął poświęcać się dla innych ludzi.
Ojciec Panelaux
na początku uważał, że dżuma jest karą bożą: „Bracia moi, doświadczyło WAS nieszczęście, bracia moi zasłużyliście na nie''. Zarządził tydzień modlitw w katedrze. Wygłaszał płomienne kazania. Wzywa do zastanowienia i pokuty, kazał się poddać woli Boga. Za przykład podał Faraona, który sprzeciwił się Stwórcy a Ten zesłał na niego zarazy.
z takim potraktowaniem dżumy nie chcieli się zgodzić Rieux i Tarrou. Uważają je za oderwane od rzeczywistości. Ksiądz był niedoświadczony. Nie często widział śmierć i cierpienie ludzkie, mówił językiem naukowym, nie zajmował się codziennymi, przyziemnymi troskami ludzi. Doktorowi udało się jednak namówić go na wstąpienie do formacji sanitarnych.
przemiana duchowa księdza dokonała się kiedy asystował w ratowaniu małego dziecka, które ostatecznie zmarło. To uświadomiło mu, że dżuma nie może być karą bożą bo zabiera także dzieci, które są niewinne. Od tego czasu zaangażował się bardzo w pomoc w tępieniu dżumy. Zmienił swoje poglądy. Mimo spokoju na twarzy z niepokojem rozmyślał o swojej śmierci. Podczas drugiego kazania mówił że zjawiska dżumy nie można wyjaśnić i zrozumieć: „ Jeśli jest bowiem sprawiedliwe, że piorun uderza w niedowiarka to nie można zrozumieć cierpienia dziecka''. Mówi to łagodniejszym głosem, wyraża swoją bezsilność, mówi już MY a nie WY.
kiedy zachorował na dżumę nie pozwolił wezwać lekarza. Umierał przez całą noc. Odszedł ściskając w rękach krzyż.
Joseph Grand
był urzędnikiem merostwa, samotnikiem. W młodości z wielkim uporem wspinał się po szczeblach kariery urzędniczej. Pracował bardzo sumiennie ponieważ szef obiecywał mu awans ale szef umarł a Grand wstydził się upomnieć o podwyżkę. Był bardzo honorowy. Kiedy tak pracował bardzo zaniedbał żonę, nie rozmawiał z nią. Z tego powodu go opuściła. Od tego czasu ciągle pisał do niej listy, miał wyrzuty sumienia. Zaczął również pisać powieść. Wieczorami nikt nie mógł go wyciągnąć z domu ani odwiedzić bo był zajęty książką. Nigdy jednak nie napisał więcej niż jedno zdanie, które ciągle zmieniał, modelował, chciał aby było doskonałe. Był pacjentem Rieuxa.
uratował życie Cottardowi, który chciał się powiesić, zrobił to z odruchu serca, wcale nie znał sąsiada.
na początku epidemii bez wachania przystąpił do formacji sanitarnej i pełnił funkcję sekretarza (prowadził statystyki zgonów).
Grand był skromny, umiał dostosować potrzeby do dochodów. Był zdolny do dobroci i przywiązania. Nie ukrywał uczuć do żony, siostry, siostrzeńców.
zachorował na dżumę ale z nią wygrał, przeżył. Był pierwszym uzdrowionym. Od tego momentu zaczął się odwrót dżumy.
Cottard
jego postawa jest unna niż pozostałych bohaterów. Był egoistą. Na początku próbował popełnić samobójstwo, uratował go Grand. Był zamknięty, cichy, tajemniczy. Nie zależało mu na niczyjej przyjaźni i litości. Stronił od ludzi, był mrukiem.
po wybuchu epidemii wyraźnie się zmienił. Starał się zaskarbić przyjaźń i sympatię wszystkich. Zaczął się pokazywać w mieście i przekonywał że nie jest złym człowiekiem. Znajomi ocenili trafnie, że jest to „człowiek, który ma sobie coś do zarzucenia''.
nie wstąpił do formacji sanitarnych, nie pomagał mieszkańcom. Wyraźnie cieszył się z postępów dżumy, bo mogła ona zatuszować jego tajemnicze występki. Było mu dobrze z dżumą, czuł się bezpiecznie. Cottard pomagał ludziom nielegalnie wydostawać się z miasta, czerpiąc z tego dochody.
kiedy dżuma zaczęła zanikać Cottard zaczął się bać że zostanie osamotniony. Zamknął się w sobie . Na koniec, kiedy wszyscy szaleli z radości on też oszalał-zaczął strzelać do ludzi. Został obezwładniony przez policję i zawieziony do szpitala dla wariatów.
Jean Tarrou
był wędrowcem. Przybywszy do Oranu zamieszkał w hotelu. Nie wiadomo skąd przybył i dlaczego właśnie do Oranu. Był dobroduszny, uśmiechnięty, lubił przebywać na plaży, wśród ludzi, lubił też muzykę hiszpańską.
robił notatki, w których notował to, co się w mieście działo (staruszka, który pluł na koty; historię ze szczurami).
stał się najbliższym współpracownikiem dra Rieux, zaprzyjaźnił się z nim i opowiedział mu o sobie. Zaczął od stwierdzenia „Cierpiałem na dżumę dużo wcześniej zanim poznałem to miasto i te epidemię.” Opowiadał, że miał szczęśliwe dzieciństwo i wczesną młodość. Jego ojciec był zastępcą prokuratora generalnego. Ojciec był zwykłym człowiekiem, ani dobrym, ani złym. „Trzymał się środka”. Pewnego dnia zaszło zdarzenie, które spowodowało, że uciekł z domu. Zobaczył ojca na sali sądowej - ten spokojny człowiek zamieniał się tam w bestię i żądał kary śmierci dla oskarżonego, który wzbudzał w Tarrou litość i współczucie. Tarrou uważał, że żaden człowiek nie ma prawa skazywać drugiego człowieka na śmierć. Taka postawa ojca napawała Jeana wstrętem. Ojca zaliczył do grona „zadżumionych”, do których sam należeć nie chciał. „Bardzo męczące jest być zadżumionym. Ale jeszcze bardziej męczące jest nie chcieć nim być. Wszyscy są trochę zadżumieni. Są na tej ziemi zarazy, ofiary i trzeba, o ile to możliwe nie zgodzi ć się na udział w zarazie.” Tarrou postanowił stanąć po stronie ofiar w każdej okazji, aby umniejszyć spustoszenia. Chciałby wiedzieć, jak stać się świętym, tylko to go interesowało. Zastanawiał się, czy można być świętym bez Boga. Stwierdził, że można, jeżeli podejmie się walkę ze złem.
ofiarnie i z poświęceniem włączał się do pracy w pozostałych oddziałach sanitarnych, które organizował. Chciał walczyć o ocalenie cierpiących, niewinnych ludzi. Oddał za nich życie - umarł na dżumę (dwa dni przed otwarciem bram miasta).