„Pierścień Wielkiej Damy” - Cyprian Kamil Norwid
Niestety nigdzie nie dostałam tego wstępu z listy lektur. Korzystałam z innych opracowań.
„Pierścień Wielkiej Damy” pochodzi z roku 1872, a więc z pierwszych lat ostatecznego osamotnienia Norwida. Przeminęły dla niego lata wzruszeń światowych i miłości. W okresie tym w jego twórczości zachodzi nieoczekiwana zmiana: klasycznieje on niejako, nabiera spokojnych i dojrzałych artystycznie rysów, coraz mniej dawnej niezrozumiałości, a więcej przejrzystości. Wyciszenie wewnętrzne sprawia, że nawet jego ironia nabiera spokoju, rośnie w nim rzadka wrażliwość duchowa - dobroć.
Zagadnienia jakie porusza w „PWD” dręczyło autora od dawna. Jest nim sprawa kobiecości, sprawa kobiety prawdziwej, żyjącej śmiałym życiem uczuć. Już w przedmowie podkreśla, że „artyzm polski nie potrafi uznać kobiet”. Podobne stwierdzenia odnajdujemy w listach. Warto podkreślić, że rzecz ta miała u niego podkład życiowy - nieszczęśliwa miłość do Marii Kalergis i równie niefortunna próba poślubienia Marii Trąbickiej.
Norwid domagał się od kobiety, by była „silna całym serca biciem”. Otóż w „PWD” Hrabina na skutek zgubienia pierścienia, podejrzeń obciążających Mak-Yksa, zmuszona zostaje do śmiałego odruchu uczuciowego. Istota, wprzęgnięta w konwenanse i nawyki towarzyskie, daleka od prawdziwych uczuć nagle wbrew owym konwenansom idzie za niezrozumiałym przymusem miłości. To właśnie ma na myśli w decydującej scenie Magdalena, kiedy na słowa Hrabiny, zwracającej się do Mak-Yksa: „Ja ci ten pierścień tak, jak włożony na rękę prawą”, wybucha pełnym podziwu: „Mario! O całą kobiecość jesteś wyższa od siebie samej”. Wyższa nad niechęć życia uczuciem. Taktyka Mak-Yksa, który pozornie tylko nie zgadza się przyjąć ręki Hrabiny „pod naciskiem skandalu”, do tego właśnie przywodzi Hrabinę, sprawia, że odnajduje ona w sobie prawdziwie kobiecą osobowość.
Kolejnym problemem jest postać Mak-Yksa, który wyraża stałą u Norwida skargę na bezkierunkowość i bezcelowość epoki. Jest cichym i spokojnym bohaterem dla którego brak miejsca w świecie współczesnym. Zdaniem Norwida taka właśnie postawa -cichego zdumienia ironicznego- była jedyną możliwą w beznadziejnych czasach.
Dramaty Norwida cechuje niechęć do silnych efektów, do gwałtownych starć dramatycznych, do bezpośrednich wylewów uczuć. W „PWD” brak akcji, która by silnie akcentowanym biegiem zdarzeń (zwłaszcza w dwóch pierwszych aktach) porwała czytelnika. Treść dramatu mieści się w słowie, w uczuciach jakimi muszą być przepojone odezwania się bohaterów, wreszcie stosunek uczuciowy pisarza do postaci. Słowa ironii, skargi, humoru nie wynikają ze ścierania się dramatycznego; charaktery i uczucia nie tworzą się przed naszymi oczyma, lecz są i trwają. Jedynym momentem przemiany jest dojrzenie uczuciowe Hrabiny, lecz i ono podane jest w pełnej niedomówień formie.
Analiza „Przedmowy”:
Norwid zwykł był poprzedzać teksty swoich dramatów wstępami, w których między innymi dzielił się refleksjami. Podobnie i w „Pierścieniu Wielkiej Damy”. Wstęp ten zachowany w całości datowany jest na rok 1872. Poruszane zagadnienia:
Norwid wspomina rozmowę z pewnym mężczyzną, który twierdził, że bohaterowie bajek La Fontaine'a - lwy, osły, papugi, często na siłę utożsamiane były z konkretnymi osobami, mieszkańcami miasteczka. Autor „PWD” by uniknąć nieporozumień wyjaśnia, że wszyscy bohaterowie jego utworu nie mają odpowiedników w świecie realnym: „szło mnie o rzecz niesłychanie od wszelkiego osobistego poglądu oddaloną”.
Norwid zajął się również specyfiką nowego na polskim gruncie gatunku dramatycznego, który nie mieścił się w tradycyjnych kategoriach tragedii i komedii, stanowił wobec nich zjawisko pośrednie. Norwid uznał się za twórcę tego gatunku w polskiej literaturze. Do określenia używał wymiennie dwóch terminów: „biała tragedia”, „wysoka komedia”. Istotę tego gatunku tłumaczy J.W.Gomulicki: tragedia taka to ta, która kończy się co prawda jakąś katastrofą, ale katastrofą nie pociągającą za sobą przelewu krwi, a więc bezkrwawą, bezkolorową. Do tego typu utworów można zaliczyć inne dzieła Norwida: „Aktora”, „Za kulisami”. „PWD” Norwid opatrzył początkowo podtytułem „Dramat” zamienionym następnie na „Tragedia”, natomiast jednym z listów określa utwór jako „haute-comedie”. Według Norwida ten nowy typ dramatu różni się od „komedii buffo” (której reprezentantem jest Fredro) tym, że w „komedii buffo” jedna warstwa społeczna przyglądając się drugiej dostrzega w niej śmieszność, natomiast w haute-comedia cała społeczność ogląda samą siebie. Realizacja tego typu jest zadaniem szczególnie złożonym, „arcytrudną robotą”. Konieczne jest wyjaśnienie skąd Norwid zaczerpnął termin haute-comedie ->był on używany do określenia nowego gatunku dramatu społeczno-obyczajowego, rozwiniętego we Francji w latach 50. i 60. XIXw., którego zadaniem miało być danie pełnego, realistycznego obrazu ówczesnego społeczeństwa. Przyglądając się literaturze polskiej tego okresu nie sposób zauważyć, że to nie Norwid, a Słowacki z „Fantazy” stał się prekursorem owego gatunku.
Norwid stwierdza także, że w literaturze polskiej w przeciwieństwie do obcej (autorzy tacy jak Byron, Dante, Shakespeare) nie istnieją wcale idealne stadia osobowości i postaci kobiecej. Wymienia m.in. Telimenę - jako nie dość transcendentną, Zosię - jako pannę z pensji, a Marię Malczewskiego - nie mogącą się rozwinąć ze względu na fabułę.
OSOBY:
Hrabina Maria HARRYS (wdowa)
MAK-YKS, daleki krewny jej męża
MAGDALENA TOMIR, poufna Hrabiny
Graf SZELIGA
Sędzia KLEMENS DUREJKO
KLEMENTYNA, żona Sędziego
SALOME, odźwierna
MAJSTER ogni-sztucznych
KOMISARZ POLICJI I STRAŻ
STARY-SŁUGA
NOWY-SŁUGA - SŁUŻĄCY
PANIENKI Z PENSJI - GOŚCIE
Rzecz dzieje się w dziewiętnastym wieku w Willi- Harrys i jej pobliżu.
TREŚĆ:
AKT I:
Scena 1 - Mak-Yks znajduje się na poddaszu. Wnętrze jest założone księgami. Przerywając czytanie dostrzega on pierwsze poranne promienie, przebijające się przez przysłonięte zasłony. Zostawia na oknie chleb „powietrznym braciom”.
Scena 2 - wchodzi Salome. Informuje Mak-Yksa, że Sędzia Durejko od rana osobiście zwiedza dom, dlatego wszyscy są już na nogach. Z jej opowieści dowiadujemy się również, że Mak-Yks ma z Sędzią „rachunek nieco opóźniony”. Służąca wspomina jednak, że dzięki krewnej hrabinie Harrys, nic mu nie grozi, zastanawia się dlaczego nie mieszka on w jej pawilonie, tylko na poddaszu. Prosi również mężczyznę o protekcję do tejże hrabiny dla jej syna-jedynaka, który jest obecnie w Japonii (oczywiste jest dla niej, że hrabina „zna admirałów i niemało ministrów”). Mak-Yks zgadza się. Ponadto wspomina: „w interesie własnym mam ją widzieć”. Tłumaczy, że tylko dzięki dobroci Hrabiny może mieszkać na poddaszu. Ona - młoda wdowa - ze względy na „złe języki”, niepochlebne opinie towarzystwa, nie chciałaby mieć kogoś w jego wieku pod swoim dachem. Wyznaje, że dla Hrabiny jest on niczym, zaledwie dalekim krewnym jej zmarłego męża. Salome odpowiada, że służy w domu już długo, lecz teraz mają nastąpić duże zmiany: Sędzia Durejko zamierza oddać wszystko komuś z przyjezdnych, komuś z kim właśnie ogląda dom. Informuje, że otóż i oni się zbliżają. Salome wychodzi.
Scena 3 - monolog Mak-Yksa, opowiada o swoim losie. Jego jedynym szczęściem jest kąt na poddaszu, widoczny gdzieś z dala cień Marii i księgi. Dowiadujemy się, że darzy on uczuciem Hrabinę.
Scena 4 - wchodzi Sędzia z Grafem. Ten drugi ogląda pomieszczenie. Jest zainteresowany oknami, które znajdują się na odpowiedniej wysokości dla niego, ponieważ jest pasjonatem astronomii. Sędzia przez okno wskazuje pałac Hrabiny, która ostatnimi czasy poszerza włości, lecz dom w którym się znajdują nadal należy do niego. Podczas rozmowy z Grafem Sędzia prowadzi `na stronie' spór z Mak-Yksem. Ten drugi przypomina o obowiązujących umowach. Otrzymuje odpowiedź, że umowy wygasają, gdy jedna ze stron ich nie dotrzymuje, a ponadto teraz w obliczu zmian (przejęcia pomieszczeń przez Grafa) Mak-Yks „wyniesie się pod strych i dość!”. Na takie gwałtowne słowa Mak-Yks szuka między książkami pistoletu, jakoby pamiątki po ojcu, chowa go i wychodzi. Sędzia cały czas przekonuje Grafa, że pomieszczenie jest doskonałym miejscem dla interesującego się astronomią. Rozpoczyna również temat literatury, która według niego powinna przede wszystkim uczyć jak wypełniać obowiązki: „na cóż (...) greckie baśnie? Czyli to nauczyło kogokolwiek jak dopełnić swoich z-obowiązań?” Przeciwny jest literaturze błahej. Wyznaje, że lubi on czytać książki w wolnych chwilach. Wspomina Mickiewicz, jako jednego z największych („zgniótł wszystkich mędrców i proroków”). Opowiada o swojej żonie, która trzyma pensje córek domów z okolicy. U niej właśnie uczą się moralności. Graf na koniec decyduje się wziąć oglądany apartament, jak również ten znajdujący się na dole. Dodaje, że jedyne czego potrzebuje to trochę miejsca przy oknie i chwil samotności. Teraz jednak udaje się na dół. Wychodzi. W międzyczasie zjawia się Salome.
Scena 5 - Sędzia pyta odźwierną, gdzie się podziewała, gdy ją wzywał dwukrotnie. Ta odpowiada, że pani rozesłała wszystkich i że zbliża się i tu. Sędzia nakazuje Salome przygotować rzeczy znajdujące się w pomieszczeniu do przeniesienia. Wchodzi Sędzina ogłaszając, że ma wielką nowinę. Na to Sędzia mówi o Astronomie i sprzedanych apartamentach. Dla jego żony jednak ten fakt nie dorównuje jej nowinie. Wykrzykuje podniecona, że wszystkie panny są zaproszone wieczorem do hrabiny Harrys. Następuję sprzeczka słowna małżonków: Sędzia z śmiechem przyjmuje wiadomość o spotkaniu, zarzuca żonie brak logiki, ponadto informuje ją, że to on potrafi klasyfikować interesy i on wypełnia obowiązki Pana Domu; Sędzina na to, że kształcąc najprzyzwoitsze panienki, na pewno nikt jej nie będzie uczył. Sprzeczka kończy się wyjściem Sędziny, a tuż za nią i jej męża. Salome informuje, że takie kłótnie zdarzają się w tym domu na co dzień. Nadsłuchując kroków, zdaje sobie sprawę, że Sędzia zatrzymał Astronoma. Zauważa, że dzięki temu spory ukoją się choć na chwilę. Składa resztę książek. Dziwi ją panujący porządek, wygląda to tak „jakby lokator umarł”. Wchodzi Graf Szeliga z lunetą. Zawiązuje się rozmowa o lokatorze: Szeliga uważa, że jakkolwiek cierpi on na obłęd to jest bardzo spokojny. Na to Salome stwierdza, że cisi są zakałą świata. Będąc kiedyś na służbie u księżnej Orsi, która była aktorką, napatrzyła się na wiele dziwów tego świata. Dodaje również, że nie każdy kto rozmawia z samym sobą jest wariatem. Rozmowa schodzi na hrabinę Harrys. Wypytywana przez Szeligę Salome, mówi, że Hrabina jest już wdową, wspiera kościół finansowo, dobrze zna także księdza Prowincjała. Oboje są przepełnieni dobrocią. Spostrzegając, że może zbyt dużo mówi Salome wychodzi.
Scena 6 - Szeliga sam - rozrzewniony po rozmowie z Salome. Nadchodzi Mak-Yks, który nie dostrzega Szeligii. Ten nie przyznaje się do swojej obecności, na stronie postanawia zachować ostrożność. Mak-Yks zwraca się do siebie, że musi zajść do niej (do hrabiny), choć jeszcze raz, aby pomówić o synu Salome, ale nie o sobie. Szeliga zdaje sobie sprawę, że Mak-Yks jest nieszczęśliwym wielbicielem. Ujawnia swoją obecność. Pyta o pochodzenie nazwiska towarzysza. Odpowiedź - z Ameryki. Szelig ofiarowuje mu swą służbę, gdyby zdecydował się wyruszyć na za-oceanowy świat. On sam chciałby się tam udać, by zyskać wiedzę i przekazywać ją innym ludziom. Mak-Yks „przyjmuje tę bratnią łaskawość”. Ponadto z uśmiechem dziwi się Szelidze, że przeprowadza obserwacje astronomiczne w dzień. Ten rozumie żart i tłumaczy, że teraz on bada raczej położenie okien. Mak-Yks zdradza, że i dla niego okna kryją tajemniczość. Szeliga wypytuje, namawiając do zdradzenia tajemnicy, mając nadzieję, że może ma do czynienia z astronomem. Mak-Yks wskazuje na drzewa, gdzie żyją jego przyjaciele - ptaki. To z nimi dzieli się chlebem. Prosi nowego lokatora - Szeligę o zaopiekowanie się nimi. Graf odpowiada, że chętnie, lecz teraz zbliża się godzina.. Mak-Yks dokańcza ...odwiedzin i wizyt. Szybko przyskakuje do okien. Szeliga, spoglądając za okno zdaje sobie sprawę, że Mak-Yks wcale nie wypatruje ptaków, lecz powozu hrabiny. Mak-Yks szybko odskakuje od okien i wybiega. Szeliga zastanawia się czy jego domysły są prawdziwe, lecz sugerowana podróż, zrozpaczenie Mak-Yksa tylko potwierdzają wcześniejsze myśli - „zna ją, bywa u niej”. Jest zadowolony ze swoich wniosków.
AKT II:
Jeden z bocznych salonów Willi Harrys
Scena 1 - rozmowa Hrabiny i Magdaleny. Ta pierwsza informuje, że teraz wszystko notuje, tak, aby niczego nie zapomnieć - tak jak nauczył ją zmarły mąż. Wspomina, że jego bawiły w niej dwie rzeczy: pozorna niepamięć i pozorna zabobonność. Co do tego drugiego, to nadal uważa, że trzeba wierzyć przesądom. Wspomina, że gdy pewnego razu zginął jej pierścień doznała przeczucia, które sprawdziło się w momencie znalezienia zguby. Po tych rozważaniach proponuje by wrócić do zapisanych punktów. Magdalena tymczasem pyta towarzyszkę, co też miała ona jej powiedzieć o Szelidze. Magdalena widziała, go tylko raz i jedyne co o nim wie, to to, że jest zakochany w hrabinie, która odrzuciła wcześniej jego wdzięki. Od tamtego momentu podobno zwiedza on Morze Martwe. Hrabina wyznaje, że dała mu wieść o jej możliwym zamążpójściu, na co Szeliga odpisał „Wracając do Ziemi, nawiedzę ją”. Magdalena dochodzi do wniosku, że zapewne Szeliga będzie chciał w niedługim czasie odwiedzić hrabinę. Hrabina ostro stwierdza, że teraz nie chce żadnych zobowiązań, bo w końcu znalazła coś co jest najcenniejsze - spokój. Dodaje, że gdyby Szeliga przybył pod jej nieobecność Magdalena musi przyjąć go najgrzeczniej jak potrafi, by osłodzić mu mającą nastąpić stanowczą odmowę. Stary-sługa zawiadamia o przybyciu Mak-Yksa. Pani domu zaznacza, że nie przyjmuje nikogo przed wyjazdem. Ponadto mówi Magdalenie, że ów kuzyn to dobry chłopak lubiący pustelnicze życie, a szczęście odnalazłby pewnie w cichej celi, gdzie mógłby doznać spokoju. Dodaje, że mogłaby go już ożenić, tylko do tego potrzebna byłaby odpowiednia panna do tego ułożonego życia. O tym jednak musi pomówić z księdzem Prowincjałem. Hrabina przypomina o odpowiednim potraktowaniu Szeligii. Magdalena czyta następny punkt na liście mówiący o zaproszeniu gości (panien, Sędziny Durejko z mężem). Sama sprawdza listy zapraszalne, aby upewnić się czy Hrabina nie popełniła żadnego błędu, co zdarzało się nieraz. Hrabina oburza się, że to, że kiedyś znalazła bankowy bilet w Biblii nie oznacza, że robi jakieś błahe błędu. Są dni kiedy ma każdą godzinę rozrachowaną jak w zegarku. Teraz czas by jechać na Zbór-Miłosierny. Hrabina wstając rozdziera suknie. Szybko prosi sługę o fioletowy stanik. Mak-Yks znów się anonsuje. Hrabina zgadza się. Magdalena tłumaczy, że ów młodzieniec wszedł do pomieszczenia, lecz widząc ubierającą się panią domu szybko wyszedł. Pyta Hrabinę czy mogłaby się ubierać przy obcych ludziach. Towarzyszka odpowiada, że „to nie są ludzi”. Słyszy to Mak-Yks. Jest tymi słowami wyraźnie urażony. Hrabina przeprasza. Mak-Yks wspomina, że przyszedł tu by poruszyć inną kwestię, lecz teraz nie może nic dodać. Hrabina zaprasza go na wieczorne spotkanie. Mak-Yks zgadza się i wychodzi. Magdalena zauważa, że Hrabina została zaskoczona zdarzeniem, które nie mieściło się w porządku dnia. Zniecierpliwiona Pani domu wychodzi, nakazując wykonanie instrukcji. Powraca jednak, bo zamiast książeczki do nabożeństw wzięła miejski kalendarzyk. Monolog Magdaleny - uznanie wielkości Hrabiny
Scena 2 - Magdalena rozpoczyna spełniać wskazówki zostawione przez Hrabinę. Nakazuje przesunąć stoły w salonach tak, aby można było tańczyć. Nowy-Sługa zapowiada przybycie Szeligii. Magdalena po przejrzeniu się w lustrze i poprawieniu ubioru prosi gościa.
Scena 3 - wchodzi Szeliga. Magdalena szybko przedstawia się (jej nazwisko- Tomir) i wspomina, że na pewno już gdzieś się spotkali. Gość potwierdza, że było to 2lata temu „u dworca żelaznej kolei”, gdzie towarzyszył jej krewny Szeligii pan Lesław. Wyznaje, że od tamtej pory aż dopiero teraz powraca do Europy. Dziwi się, że znów się spotkali. Według zabobonu już powinien żegnać się z tym miejscem. Szeliga zaczyna wypytywać o Panią domu m.in. o ślub. Magdalena tłumaczy, że były to śluby, lecz jedynie mistyczne, które są już niejako wypełnione. Nie wdaje się w szczegóły. Szeliga kwituje: „ Szczegóły są tylko anegdotą”. Pyta również o zdrowie Hrabiny, odpowiedź: „O!... dobrze”. Rozmowa schodzi na temat porannej burzy, która przyniosła nieco ochłodzenia. Magdalena opowiada o swoich kwiatach na oknach (zna je doskonale, od razu poznaje czy któryś został zerwany). W międzyczasie spogląda na zegarek. Dostrzega to Szeliga. Kobieta tłumaczy, że spojrzała, ze względu na wydane przez hrabinę instrukcje. Wspomina też o swoim pochodzeniu - matka jej była szlachcianką polską, przybyła z Armenii. Szeliga zauważa, że rzeczywiście ma coś wschodniego w sobie. Magdalena żali się ponadto , że w dzisiejszych czasach nie można otwarcie podać ręki, uśmiechnąć się, bo są tacy, którzy to źle odbiorą. Wstaje podaje rękę, co też czyni i Szeliga. „Arab jak pan widziałeś, da rękę ot tak..”. W takiej pozycji z uściśnionymi dłońmi zastaje ich hrabina.
Scena 4 - Hrabina przeprasza, że tak mało fortunnie weszła. Zastanawia się, czy może powinna się zaanonsować swojej nowej zastępczyni. Rzuca różaniec, książkę i rękawiczki i oznajmia, że spóźniła się na Zbór-Miłosierny. Podaje koniuszki palców Szelidze. On na stronie zauważa to chłodne przyjęcie. Magdalena pyta czy dawno się oni widzieli. Hrabina nie pamięta. Szeliga wręcz przeciwnie (2lata temu), opowiada poetycko o spotkaniu co denerwuje hrabinę. Magdalena tłumaczy taki ton pobytem na wschodzie. Hrabina z ironią zwraca się do Szeligi czy miał kiedyś lepszego tłumacza niż Magdalena. Dopytuje go o jerozalemskie różańce. Szeliga tłumaczy, że jeden z łez człowieka wpadł mu do Morza Martwego i przemienił się w opalowe ziarna. Od tamtej chwili zaniechał różańców. Magdalena podsumowuje, że można się zniechęcić do wszystkiego. Na koniec rozmowy hrabina informuje, że odbędzie się dziś wieczorek. Magdalena dodaje, że przyjadą śliczne panienki z pensji, będę tańce. Hrabina prostuje, że na pewno w gry różne bawić się będę. Daje koniuszki palców Szelidze i wychodzi.
Scena 5 - Szeliga szykuje się do wyjścia myśląc, że pora odwiedzin już minęła. Magdalena stwierdza, że takie godziny nie są przecież dokładnie określone. Szeliga porusza rzeczy na stole. Stwierdza, że różaniec tam się znajdujący choć brany za ten z Jerozalem na pewno stamtąd nie pochodzi. Ściska także rękawiczkę, myśląc że należy ona do Hrabiny. Magdalena wybucha śmiechem, gdy Szeliga nazywa rękawiczkę -„małą”, bo tak naprawdę to jej własność. Zmieszany Szeliga przeprasza. Magdalena prosi, aby towarzysz już poszedł, lecz podkreśla, że nie z przyczyn godziny. Pragnie, żeby kiedyś powrócił, bo podczas rozmowy z nią zdawał się jakoś mniej smutny. Szeliga wychodzi.
Scena 6 - Magdalena sama - jest zadowolona z przebiegu rozmowy. Wchodzi zaanonsowany Sztukmistrz. Opowiada on o fajerwerkach przedstawionych Hrabinie (np. kształtu pawiego ogona, dwóch serc, komety, gwiazd). Wszystkie pomysły zostały jednak odrzucone, więc przychodzi po jakąś pomoc. Magdalena z ironią pyta czy nie mogą być po prostu zera. Sztukmistrz podchwytując pomysł wymyśla kształt dwóch pierścieni przebitych strzałą. Uradowany wychodzi. Magdalena słyszy kroki Marii, gdy wchodzi zaczyna robić jej wyrzuty z ostatniej sceny. Dodaje, że doskonale wypełniła instrukcje - przyjęła Szeligę najmilej jak potrafiła. W momencie, gdy pokazywali sobie różne gesty Hrabina weszła, o mały włos nie dając mu powodów do triumfu. Maria wyznaje, że kiedyś czuła coś do Szeligi stąd jej zachowanie. Towarzyszka radzi jej by teraz była dla niego oziębła. Pyta ponadto czy nie znalazła by się jakaś dama, która zajęłaby się Szeligą. Hrabina stwierdza, że żadna przybyła panienka nie jest odpowiednia wiekiem. Magdalena chcąc być „użyteczną” proponuje siebie. Hrabina docenia pomysł powiernicy.
AKT III:
Rozmowy gości w głównym salonie Willi Hrabiny, w oddali drzwi na werandę z pobocznymi do innych salonów.
Scena 1 - (trudne do opisania, brak jednolitej rozmowy, każdy wtrąca kwestię) Hrabina dziękuje Mak-Yksowi za przybycie. On narzeka na swoje cierpienie, ciężko było się zjawić. Goście wychwalają piękno willi. Szeliga dopytuje Magdaleną, kim jest Mak-Yks. Ta odpowiada, że dalekim krewnym jej męża. Sędzina stwierdza, że panienki są dziś bardzo wesołe. Gość dodaje, że nikomu nie brakuje dziś humoru. Magdalena pyta Szeligę czy widział kiedyś grono tak ślicznych dziewcząt. On odpowiada, że owszem, lecz nigdy nie był tak wysoko by dostrzec uśmiech Najświętszej Panny. Słowa te bulwersują hrabiną. Szeliga (na stronie) zauważa kompletny brak jej wyobraźni. Magdalena jednak (na stronie) pochwala zachowanie Marii („ciągle tak trzeba ziębić”). Magdalena pyta czemu Szeliga jest taki smutny. On wręcz przeciwnie dobrze się bawi. Pani domu radzi mu by cos zjadł „smutni jeść winni”. Szeliga zasiada do stołu wraz z Mak-Yksem. Goście zachwycają się werandą. Hrabina dodaje, że chciałaby, aby w jej ogrodzie znajdował się mały grób. Bulwersuje to jednego z gości. Maria tłumaczy, że byłby on jedynie na pozór by można było odetchnąć wieczorem. Sędzia wyznaje, że on sam położył grób swemu psu, na którym widniej wiersz jego żony. Wszyscy proszą o wyrecytowanie utworu. Durejkowa stwierdza, że są to tyko żarty męża. Na pytanie Magdaleny, Szeliga stwierdza, że tradycje grobów znane były już w Egipcie. Dodaje, że jest to raczej smutny pomysł, gdyż miewają go zwykle ludzie, którzy wyrzuci są z uczuć. Kobieta przytakuje. Przysłuchująca się Maria, dodaje, że myśli także o altance. W międzyczasie zaprasza Mak-Yksa jutro do siebie w celu omówienia interesów. Hrabina proponuje wybór stosownych gier dla dziewcząt. Młodsze i starsze panienki proponują grę w pierścień. Mak-Yksowi dają zadanie zbierania fantów. Hrabina decyduje się dać swą wstążkę i obrączkę do zabawy. Wszyscy są zachwyceni jej pierścieniem. Szeliga, zrywa się, mówiąc, że z pierścieniem hrabiny to i on nawet zagra. Maria według zaleceń, stwierdza, że w takim razie ona uchyla się od oddania klejnotu. W końcu jednak za namową Magdaleny oddaje pierścień. Szeliga wychodzi do bocznego salonu.
Scena 2 - Mak-Yks siedzi sam u stołu. Mówi o myślach samobójczych, które straszyły go dzisiejszego dnia. Wchodzi Sędzina. Nakazuje mu zbierać fanty. Sugeruje, aby przy sposobności takich gości wyrobił sobie dobrą opinię, reputację. Mógłby się wtedy dobrze ożenić. Mak-Yks kwituje, że takie uwagi są raczej dla ludzi szczęśliwych. W końcu jednak idzie zbierać fanty.
Scena 3 - Hrabina rozkazuje Mak-Yksowi zbierać fanty, bo gra się już rozpoczęła. Mężczyzna wychodzi. Maria zdradza gościom, że była niespokojna o panienki, czy spodoba im się zabawa. Widząc ich uśmiech nie ma wątpliwości. Zdradza sekret - fajerwerki zaplanowane na zakończenie wieczoru. Wszyscy są zachwyceni tym pomysłem. Nawet Szeliga podziela ten plan. Nagle coś zdarzyło się w salonie. Jedno z dzieci wywróciło się, wstążka pękła, a pierścień stoczył się. Najgorsze jest to, że nie można go teraz znaleźć. Magdalena do czasu odnalezienia zguby oddaje swój klejnot. Hrabina przypomina jej, że pierścień ginął już nie raz i lepiej żeby się odnalazł (przesąd). Szeliga dziwi się takim zabobonom. Stary sługa zapewnia, że zguby na pewno nie ma w sali, on sprzątając od 30lat zna w salonie każdą szparkę. Kieruje podejrzenia na Nowego Sługę. Sędzia wypytuje, ile jest wart ten pierścień. Magdalena przyznaje, że to znany brylant o niezwykłej cenie, ponadto jest talizmanem Pani domu. Sędzia postanawia odnaleźć zgubę.
Scena 4 - Mak-Yks wchodząc do salonu informuje, że Sędzia sprowadził naczelnika policji wraz ze strażą. Magdalena martwi się o nerwy Marii. Szeliga wątpi (mając na uwadze oziębłość hrabiny) czy jest ona tak wrażliwa. Sędzina wyprowadza panienki na werandę, do ogrodu, aby oszczędzić im takich widoków. Nowy Sługa skarży się, że jest podejrzany o kradzież. Wspomina, że to samo spotkało go w Hamburgu. Sugeruje, że to może któryś z panów przez przypadek sięgając po chustę z krzesła, wsunął także pierścień do kieszeni. Szeliga jak i inni potwierdzają, że wszyscy uczestniczący w grze powinni zostać sprawdzeni. Sędzia wprowadza hrabinę zalecając opiekę nad nią swojej żonie. Maria wyznaje, że nigdy nie sądziła, że coś takiego wydarzy się w jej domu, nie wie czy zdoła przeprosić gości. Do salonu wpada jedna z dziewcząt, która opowiada jak to panowie stoją z powywracanymi kieszeniami. Zostaje złajana przez Sędzinę „bawić się nie trzeba tym widokiem, który pani Harrys jest niemiły”.
Scena 5 - Wchodzi Sędzia wraz z urzędnikiem policji. Do zrewidowania pozostał tylko Mak-Yks. On jednak się nie zgadza, gdyż nie uczestniczył w grze. Urzędnik przypomina, że nawet więcej, bo zbierał fanty. Sędzia obszukując z lekka ubiór zauważa pistolet. Na to urzędnik wzywa straż i ogłasza, że jest pojmany. Hrabina broni mężczyzny, mówiąc, że jest on jej krewnym. Urzędnik dodaje, że pogłoska o tej sprawie rozeszła się już wśród ludzi. Sędzina zauważa, że takie niewyjaśnione sprawy są najgorsze, powodują nowe gadki. Sędzia zapewnia natomiast, że nie jest to ubliżenie dla domu. Dodaje, dając przy tym znaki hrabinie, że pojmany miewa obłędy, co Maria oczywiście potwierdza. Urzędnik słysząc jednak zaprzeczenie Mak-Yksa nie dostrzega w nim żadnego dziwnego zachowania. Mak-Yks opowiada jak to cały dzień odbierał ciosy: usunięcie z mieszkania, brak wsparcia. Wyznaje, że chciał zakończyć swoje życie. W międzyczasie zostaje obszukany. Hrabina będąc pewną, że jest on winnym wykrzykuje: „ ja ci darowałam pierścień”. W kieszeniach nie ma jednak klejnotu. Urzędnik rozdziera akta. Sprawa dla niego zaczyna się na nowo. Wbiegają słudzy i Anielka oznajmiając, że pierścień się znalazł (był na brązowej gałązce świecznika). Znajduje się jednak tak wysoko, że nikt nie może go dosięgnąć. Sędzia proponuje drabiną. Urzędnik żegna się z hrabiną, życzy Mak-Yksowi lepszego zdrowi i wychodzi.
Scena 6 - Szeliga postrzegając bladość Mak-Yksa pyta o jego zdrowie, czy aby nie chce doktora. Pomoc ofiarowuje też hrabina. Mak-Yks przysiada. Mówi Szelidze, że jutro mogę odpłynąć, bo tu jest już znieważony, ponadto strute ma serce, wesołość, zużyty czas i zdrowie. Hrabina stwierdza, że teraz krewny jej będzie wszędzie z nią jeździł, żeby wszyscy widzieli, że go poważa. Oddaje mu nawet klejnot („ja ci ten pierścień daje...ludzie zamilkną”). Magdalena jest zachwycona takim gestem. Mak- Yks wypomina hrabinie, że wątpiła w jego niewinność („brylant twój „mnie darowałaś”, dopuszczając, że się przy mnie znajdzie”). Hrabina wyznaje, że teraz oddaje mu nie tylko brylant, ale i swoją rękę. Mak-Yks wykręca się skandalem. Hrabina na to: „Mężczyzny to jest rzeczą zamieniać doraźne wzniosłe chwile w potoczysty i równy ciąg życia”, lecz i ona może przejąć ten obowiązek. Szeliga zrywa dotrzymane słowo-nie popłynie z Mak-Yksem do Nowego-Świata. Hrabina pyta krewnego czy ją kocha. Mak-Yks kłaniając się do jej stóp wyznaje, że darzy ją uczuciem. Hrabina kwituje zawiłą wypowiedź Mak-Yksa „ty prawdziwie mnie kochasz”. Nikt nie może uwierzyć w przemianę Marii. Wpadają dziewczynki chcąc grać w pierścień. W tym momencie wybuchają fajerwerki („w niebie dwa pierścienie”). Goście odwracają się ku werandzie, są zachwycenie widowiskiem. Sędzia staje na przodzie sceny. Mówi, że to on był „powodem”, „sprężyna” wydarzeń, ale jednocześnie nie ma sobie nic do zarzucenia.
KONIEC
1
5