http://www.rynekzdrowia.pl/Po-godzinach/Narciarz-na-stoku-Czy-nowe-przepisy-chroniace-zdrowie-i-zycie-zdaja-egzamin,126796,10.html
Na stokach narciarskich sezon zimowy w pełni. Pierwszy termin zimowych ferii rozpoczyna się już 14 stycznia. W tym sezonie, zgodnie z obowiązującą od roku nową ustawą dotyczącą bezpieczeństwa w górach, narciarze i snowboardziści mają prawo czuć się bezpieczniej. Jak zapewnia naczelnik Grupy Bieszczadzkiej i członek Zarządu Głównego GOPR Jacek Dębicki, choć obostrzenia wchodzą opornie, to na pewno nowe przepisy są korzystne dla tych, którzy korzystają z terenów narciarskich.
Ustawa o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich w pełnym zakresie weszła w życie z dniem 1 stycznia 2012 r. Nałożyła ona na narciarzy i snowboardzistów m.in. obowiązek jazdy w kasku do 16. roku życia, a także kary za jazdę pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Ponadto ustawowo uregulowała stopnie zagrożenia lawinowego, a także po raz pierwszy wprowadziła definicje ratownika narciarskiego i ratownika górskiego.
Zdaniem naczelnika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jana Krzysztofa ważną cechą Ustawy jest to, że po raz pierwszy jednoznacznie określono jakie są obowiązki zarządzających terenami narciarskimi w związku z koniecznością zapewnienia pierwszej pomocy na właściwym poziomie.
- Z tego punktu widzenia w perspektywie powinno to wpłynąć na jakość udzielanej pomocy. Ustawa wraz z rozporządzeniami określiła także minimalne wymogi związane z zabezpieczeniem i oznaczeniem tras narciarskich co ma oczywisty wpływ na bezpieczeństwo - podkreśla Krzysztof.
Dębicki zaznacza, że ustawa jest dobra, ma jednak pewne zastrzeżenia do jej realizacji.
- Jak każda ustawa, która wchodzi w życie, musi się dotrzeć. Jednak na pewno jest to ustawa zdecydowanie poprawiająca bezpieczeństwo, bo jednoznacznie określa kto za to bezpieczeństwo odpowiada, wyznacza służby do prowadzenia ratownictwa górskiego i narciarskiego - podsumowuje.
Ratownicy są, ale nie wszędzie
Przedstawiciel GOPR- u przyznaje, ani goprowcy, ani toprowcy, nie mają możliwości oceny, czy wszystkie stoki narciarskie dysponują odpowiednią obsługą ratowniczą.
Jacek Dębicki informuje, że GOPR i TOPR komercyjnie obsługują wspólnie ok. 10-20 proc. wszystkich górskich stoków w Polsce.
Naczelnik TOPR- u bardziej łaskawym okiem patrzy na ten problem i przyznaje, że chociaż nie wie ile stoków wspólnie obsługują ratownicy z tych dwóch pogotowi, to jednak jest on przekonany, że jeśli ocenić ruch nartostradach, to zapewne około 80 proc. narciarzy może liczyć na obecność ratowników GOPR i TOPR.
- Proszę pamiętać, że obsługujemy prawie wszystkie duże ośrodki narciarskie, choć myślę, że w przyszłości nasz udział w tym zabezpieczeniu będzie spadał na rzecz ratowników narciarskich - dodaje Jan Krzysztof.
Z danych GOPR wynika, że do połowy grudnia 2012 roku wydano 18 uprawnień ratowników narciarskich. Z kolei TOPR w grudniu przeszkolił 37 osób w zakresie transportu osób. Szkolenia były zorganizowane we współpracy z ośrodkami narciarskimi w Kieleckiem, na Lubelszczyźnie i na Suwalszczyźnie. Odbył się kurs w Zakopanem.
- Do powstania ustawy na wielu stokach nie było żadnych ratowników więc każdy nowy ratownik jest postępem - przyznaje naczelnik Krzysztof, dodając jednocześnie, że jest to praca sezonowa dla niewielkiej grupy ludzi i nie ma potrzeby ani sensu wyprodukowania kolejnej grupy bezrobotnej. Ratownik górski GOPR i TOPR także ma uprawnienia do wykonywania ratownictwa narciarskiego, a jest to grupa kilkuset osób.
Uwaga, jadę!
Zdaniem ratowników Tatrzańskiego i Górskiego Pogotowi Ratunkowych trudno ocenić, jak wygląda obecnie skala wypadków górskich ponieważ zarządzający zorganizowanym terenem narciarskim nie wywiązują się ze swojego ustawowego obowiązku. Chodzi tu m.in. o obowiązek prowadzenia rejestru wypadków i przekazywania tych danych w terminie do 31 maja każdego roku do stacji TOPR i GOPR. Ma on zawierać dane osoby, której udzielono pomocy, rodzaj urazu, imiona i nazwiska ratowników. Te informacje mają być przechowywane przez 10 lat.
Jan Krzysztof zaznacza, że celem tego zapisu było uzyskanie w miarę wiarygodnych informacji statystycznych. Na razie ten wymóg nie jest respektowany: - Do TOPR spoza terenów przez nas zabezpieczanych wpłynęły za poprzedni sezon informacje tylko z 2 ośrodków.
- Do GOPR praktycznie za poprzedni sezon nic nie wpłynęło więc nie możemy powiedzieć jak wyglądała wypadkowość w sezonie 2011/2012 - przyznaje Jacek Dębicki.
Z danych które są w posiadaniu TOPR (pochodzących tylko z jednej obsługiwanej stacji) wynika, że podczas wypadków na stoku narciarze i snowboardziści doznali urazów głowy (11 proc.), klatki piersiowej (2 proc.), jamy brzusznej (0,8 proc.), okolic miednicy (2 proc.), kręgosłupa (2,7 proc.), kończyn górnych (41 proc.) i kończyn dolnych (41 proc.).
Naczelnik Dębicki dodaje, że urazy wynikają głównie głównie z niezachowania ostrożności i rozwagi. Najniebezpieczniejsze w jego ocenie powstają najczęściej po zderzeniu narciarzy.
- To nowy tym urazów wynikający z nowego stylu jazdy na nartach, który pozwala na szybsze skręty, o mniejszym promieniu. To są poważne urazy w trakcie których dochodzi do utraty przytomności i często poważnych uszkodzeń kręgosłupa - mówi Dębicki.
Nim będziemy szusować
Ratownicy przyznają, że sama ustawa była potrzebna, jednak równie istotną kwestią jest zachowanie samych narciarzy.
Jan Krzysztof podkreśla, że każdy narciarz powinien przede wszystkim dopasować wybrany stok (trasę) do własnych umiejętności, sprawdzić jak trasy są przygotowane, czy jest wystarczająca informacja o warunkach. Warto się dowiedzieć kto i w jakim czasie będzie w stanie udzielić pomocy w razie wypadku. Te informacje powinny się znaleźć przy każdej stacji narciarskiej.
- Ze swej strony mogę polecić odszukanie w internecie filmów edukacyjnych TOPR w ramach serii Akademia Górska Narciarstwo, gdzie można w przystępnej formie zdobyć wiele cennych informacji zwiększających nasze bezpieczeństwo - mówi naczelnik GOPR.
Naczelnik ZG TOPR z kolei przyznaje, że wzrost wypadków wiąże się ze wzrostem liczby uczestników na stokach narciarskich, dlatego ferie to trudny okres dla ratowników.
- Jeżeli się zaczną ferie to zdecydowanie więcej jest narciarzy na stokach. Dlatego GOPR od 3 lat prowadzi akcje „Bezpieczna zima”. W każdy weekend w czasie ferii w sześciu największych ośrodkach narciarskich, propagujemy bezpieczną jazdę, w kaskach, przedstawiamy kodeks narciarski, przy okazji nieodpłatnie rozdajemy dzieciom kaski narciarskie w ilości ok 1000 sztuk. Dzięki nim rodzice i dzieci uczą się, jak zachować się bezpiecznie na stoku - opowiada.
Jednocześnie Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe zapewnia, że nadal jest zobowiązane do udzielania pomocy wszystkim poszkodowanym na terenach górskich z wyłączeniem oznakowanych tras narciarskich na których pomocy udzielają ratownicy narciarscy. W dalszym ciągu działa też ogólnopolski telefon alarmowy GOPR 601 100 300.