28 zabaw w podróży
Beata RADECKA
Jak przetrwać dłuższą podróż z maluchem, który ma rok, dwa, trzy? Podajemy sprawdzone sposoby, które pozwolą dobrze się bawić dziecku - i Wam.
Roczne
Śpiewamy. Maluchy lubią nasze popisy wokalne - możemy urządzić rodzinny konkurs piosenki.
Oglądamy obrazki. Weźmy książeczki z dużymi ilustracjami, żebyśmy mogli pokazywać np. zwierzątka.
Rysujemy. Weźmy notes średniej wielkości i flamastry lub kredki. Pokażmy dziecku, jak na papierze pojawia się domek, piesek czy krówka.
Gramy w łapki. Raczej w pociągu, w samochodzie będzie trudno, bo jesteśmy przypięci pasami. Ale możemy pokazywać "Idzie kominiarz po drabinie" albo "Warzyła myszka jagiełki" - też będzie dużo śmiechu.
Słuchamy zabawek. Zabawki mówią (głosem mamy), ale też wydają dźwięki - można wziąć ze sobą np. zabawki z pozytywką albo inne wydające dźwięki - chociażby piszczące gumowe zwierzątka. Pamiętajmy, że głośne dźwięki mogą przeszkadzać innym pasażerom, a tym bardziej kierowcy, jeśli jedziemy samochodem. Unikajmy zwłaszcza wszelkiego rodzaju sygnałów podobnych do karetki pogotowia czy straży oraz trąbienia.
Oglądamy krajobrazy. Dla malucha pejzaż za oknem może zmieniać się zbyt szybko, ale spróbujmy mówić o tym, co widać przez dłuższy czas - np. niebo, chmurki czy las.
Jemy. Jedzenie też może być atrakcyjną zabawą, jeśli zabierzemy np. herbatniki w kształcie zwierzątek. Zresztą możesz sprawić, że zwykły herbatnik czy kawałek jabłka stanie się samolotem krążącym wokół buzi malucha, zanim do niej trafi (przepraszam, chciałam powiedzieć: do hangaru).
Dwulatek
Opiekujemy się misiem. Albo lalką - byle niedużą i miękką, sztywna w samochodzie może okazać się niebezpieczna. Misia czy lalkę można karmić, przytulać, bo płacze, opowiadać bajki na uszko czy kołysać do snu.
Czytamy książeczki. Polecamy np. sprawdzone przez pokolenia wiersze Tuwima i Brzechwy. Mogą być też książeczki z bajkami czy opowiadaniami. Weźmy ze sobą książki nowe (może zaciekawią dziecko), ale również jego ulubione, do których często wraca.
Rysujemy. Możemy rysować dziecku, ale też zachęcać go do samodzielnych prób. Weźmy ze sobą miękkie kredki w twardych oprawach (świecowe i flamastry mogą brudzić), dużo papieru (np. zeszyt) i twardą podkładkę
Patrzymy przez okno. I robimy konkurs - np. kto pierwszy zobaczy dom z czerwonym dachem, krowę, bociana albo choćby żółty samochód.
Zamykamy oczka. I zgadujemy, co zobaczymy, kiedy je otworzymy - las czy łąkę? Pola czy wieś?
Uczymy się części ciała. Pokazujemy części ciała i pytamy np. "Czy to jest język?", wskazując na palec. Dziecko może tylko odpowiadać, albo jeśli potrafi, także poprawiać nasze błędy.
Trzylatek
Opowiadamy, dokąd jedziemy. Dziecko będzie wielokrotnie pytać o cel podróży i co będziemy tam robić. Starajmy się uzbroić w cierpliwość, bo trzeba będzie wszystko wyjaśniać po kilka razy.
Uczymy się znaków drogowych. Kiedy jedziemy samochodem lub autobusem, pokazujemy dziecku znaki i tłumaczymy, co oznaczają. Trzylatki lubią uczyć się znaków i szybko je rozpoznają. Potem możemy prosić, żeby mówiły nam, kiedy zobaczą konkretny znak, na przykład przejście dla pieszych albo "Uwaga, pociąg".
Rozpoznajemy marki samochodów. Trzyletnie dzieci umieją już zazwyczaj odróżnić niektóre marki - możemy wtedy urządzić konkurs - np. kto pierwszy zobaczy Poloneza albo Malucha.
Ubieramy zabawki. Warto wziąć misiowi czy lali trochę ubranek (można je samemu uszyć). Przebieranie zabawek niewprawnymi rączkami zabierze trochę czasu i powinno zająć malucha na jakiś czas. Wytłumaczmy, że misiowi zrobiło się zimno lub gorąco, albo że lala idzie spać i trzeba założyć jej piżamkę.
Rysujemy znikopisem. Znikające obrazki powinny przysporzyć sporo radości.
Uczymy się literek. Trzylatki chętnie pytają o literki i potrafią zapamiętać ich kształty. Napiszmy im pierwszą literę ich imienia, imienia mamy, taty itp. Potem możemy sprawdzać świeżo nabytą wiedzę, szukając np. konkretnej literki na tablicach rejestracyjnych mijanych samochodów.
Czy wiesz, co to za jedzonko? Prosimy dziecko, żeby zamknęło oczy, dajemy mu kawałek czegoś do jedzenia i prosimy, żeby zgadło, co to jest.
Czterolatek
Uczymy się wierszyków. Czterolatek chętnie pozna proste wierszyki ("Ślimak, ślimak pokaż rogi", "Biedroneczko, leć do nieba", "Wpadła gruszka do fartuszka"). Przydadzą się potem w czasie wakacyjnych spotkań ze zwierzątkami i roślinkami.
Liczymy na paluszkach. Zazwyczaj maluch umie już liczyć do pięciu. Jest okazja, żeby potrenować te umiejętności. Możemy np. pokazywać trzy palce i pytać, ile to jest, albo (dla bardziej zaawansowanych) - ile paluszków się schowało.
Szukamy różnic. Warto przed drogą zaopatrzyć się w książeczki albo pisemka z zagadkami dla przedszkolaków - najprostsze (szukanie kilku wyraźnych różnic na dużych, kolorowych obrazkach) nadadzą się dla naszego malucha. Taką łamigłówkę możemy też narysować sami - choćby dwa jednakowe domki, z których jeden będzie miał czerwony dach i czarne drzwi, a drugi zielony dach i niebieskie drzwi.
Szukamy wyjścia z labiryntu. W takich pisemkach są też często proste labirynty. My też na poczekaniu możemy narysować taki labirynt, przez który musi przejść np. piesek, żeby dostać kość, albo kotek do mleczka lub kłębuszka wełny. Ważne, żeby kreski labiryntu były grube i wyraźne.
Robimy origami. Choć to zabawa bardziej dla dorosłych, bo do złożenia papierowego kapelusza lub popularnego piekła i nieba potrzebne są zręczniejsze palce, to dzieci chętnie obserwują nasze nawet nieudolne próby, a potem bawią się papierowymi zabawkami.
Ćwiczymy pamięć. Wymyślamy rzecz, która składa się z mniejszych części, np. dom. Dziecko ma wymienić mniejsze elementy tej rzeczy, np. klamka, okno, dach. Możemy też utrudnić zabawę, jeśli na zmianę będziemy powtarzać we właściwej kolejności wszystkie wypowiedziane dotychczas słowa i na końcu dodawać nową część. Kto pomyli się w powtarzaniu, zapomni któregoś wyrazu albo nie będzie mógł wymyślić nic więcej, przegrywa.
Wymyślamy historyjkę. Co zrobimy, jeśli nagle zabraknie benzyny, a w pobliżu nie będzie stacji benzynowej? Albo kiedy na drodze będzie stało stado krów?
Rozpoznajemy przedmioty. Trzeba przygotować trochę drobiazgów - monetę, szyszkę, kamień, klucz, chusteczkę itp. Dziecko z zamkniętymi oczami rozpoznaje, co to jest. Potem maluch odpytuje rodziców. Uwaga: kierowcy lepiej w tę zabawę nie angażować.