Teoretyczne ujecia fenomenu malzenstwa i rodziny FAdamski, materiały na UKW, socjologia


Źródło: „Rodzina -wymiar społeczno -kulturowy”/ aut: Franciszek Adamski s. 1-20


TEORETYCZNE INTERPRETACJE FENOMENU MAŁŻEŃSTWA l RODZINY 1

Tradycjonalizm i pozytywizm 4

Kierunek anarchistyczny - u podłoża feminizmu 6

Fazy rozwojowe małżeństwa i rodziny w ujęciu ewolucjonistów 6

b. Krytyka koncepcji ewolucjonistycznych 8

Strukturalizm C. Levi-Straussa 11

Talcotta Parsonsa teoria rodziny nuklearnej 13


Myśliciele zajmujący się teoretyczną problematyką małżeństwa i rodziny używają pojęcia „teoria" w szerokim znaczeniu - obejmują nim nie tylko zespół praw opartych na danych empirycznych, ale również uogólnienia posiadające walor eksplikatywny. Nie brak też przykładów obejmowania treścią tego pojęcia uogólnionych informacji, jakich dostarczają opisy rodziny zawarte w literaturze socjologicznej. Mówimy zatem o teoriach opisujących, a więc przedstawiających i drobiazgowo analizujących interesujące socjologa fenomeny życia społecznego. Natomiast teorie wyjaśniające - to teorie, które wskazują na przyczyny dokonujących się zjawisk. W ramach teorii wyjaśniających rozróżnia się teorie cząstkowe i teorie globalne, a więc podejmujące wyjaśnienia dotyczące niektórych tylko aspektów zachodzących zjawisk bądź poszukujące wyjaśnień wyczerpujących o charakterze globalnym, Elementami tak pojętej teorii rodziny są gotowe pojęcia, zespoły pojęć czy tez określone propozycje pojęciowe, za pomocą których badacz opisuje fenomeny życia rodzinnego". Dzięki nim możliwe jest nazywanie i klasyfikowanie poszczególnych zjawisk życia małżeńsko-rodzinnego, wyjaśnianie ich przyczyn i określanie zasięgu.

Rozwój teorii rodziny (szczególnie socjologicznej) dokonywał się dotychczas powoli. Brak teoretycznych rozważań nad rodziną wynikał z trzech przyczyn. Po pierwsze, do niedawna jeszcze nie stawiano zasadniczych pytań o wyjaśnienia fenomenów życia rodzinnego. Po drugie, ogólny zasób wiedzy, a zwłaszcza baza empiryczna dotycząca małżeństwa i rodziny była niewystarczająca do formułowania takich pytań. Po trzecie wreszcie, nie były wypracowane odpowiednie metody badań. Aczkolwiek mamy dawne opracowania dotyczące rodziny w społeczeństwach: starochińskim, staroindyjskim, hebrajskim, a potem także greckim i rzymskim, to jednak są one pozbawione głębszych podstaw czy refleksji teoretycznej. Brak im formalnego teoretycznego ujęcia problematyki rodziny, to jest analizy związków wewnętrznych i związków z innymi instytucjami społecznymi. Mówią one najczęściej o wewnętrznej strukturze rodziny, o znaczeniu tej struktury dla państwa, narodu czy jednostki ludzkiej.

Najdalej idące stwierdzenie teoretyczne głosi, że w rodzinie, jak w soczewce, odzwierciedla się całe społeczeństwo (Arystoteles). Głębszą myśl teoretyczną do interesującej nas dziedziny wnosi dopiero A. Comte, którego koncepcje przez długie lata stanowiły punkt wyjścia teoretycznych dociekań, odnoszących się wprost czy pośrednio do rodziny, podejmowanych przez Cooleya, Tónniesa, Durkheima czy Maclvera. Niemały wkład teoretyczny mają tu także: szkoła marksowska, a przede wszystkim kierunki ewolucjonistyczne, funkcjonalizm i strukturalizm.

Hegel

Jest to synteza poglądów dwóch czołowych przedstawicieli myśli filozoficzno-społecznej XIX wieku, interesujących się rodziną na marginesie szerszych koncepcji filozoficznych. W ujęciu Hegla, rodzina jest „królestwem miłości", podobnie jak państwo jest „królestwem prawa". Rodzi się jednak pytanie, w jakich kategoriach traktuje się to „królestwo miłości"? Zamierzeniem i powszechnym dążeniem człowieka w przeżywaniu miłości jest pełna realizacja możliwości rozwojowych jego osobowości, do czego dojdzie tylko wówczas, gdy całkowicie uzna siebie w drugim człowieku. Duch ludzki, z istoty swej nienamacalny, staje się „uchwytny" w pewnych obiektywnych kształtach jego społecznej natury. Wolność ducha ludzkiego może się ujawnić tylko w życiu społecznym: ono stanowi szansę dopełnienia wolności ducha. Sens życia społecznego sprowadza się do wzajemnego uznawania się, potwierdzenia człowieka przez człowieka.

Pierwsze w życiu społecznym uznanie, jakie człowiek okazuje drugiemu człowiekowi - to wzajemne uznanie kobiety i mężczyzny, jako dwóch odmiennych i dopełniających się rzeczywistości. Ta podstawowa forma życia społecznego stanowi swego rodzaju „wcielenie ducha rodzinnego". Rodzina jest zatem pierwszym wcieleniem „ducha obiektywnego". Zjednoczenie fizyczne małżonków to wyraz jedności ducha i natury, to „ucieleśnienie" ducha. Stąd Hegel definiuje rodzinę jako ucieleśnionego ducha wyzwalającego swą społeczną naturę. Jednostka w tak pojętej rodzinie jest zarówno podmiotem, jak i przedmiotem: podmiotem - bo w rodzinie ucieleśnia się duch, przedmiotem - bo ucieleśnienie dokonuje się w konkretnej osobie fizycznej. Sam zaś stosunek seksualny należy rozpatrywać tylko w łączności z determi­nantami duchowymi, które go kształtują i nadają mu sens.

Rodzina jest przeto tworem osobowościowym - stanowi wynik współdziałania dwóch osobowości. U jej podstaw leży zespolenie seksualne przekraczające przeciwieństwa odmiennych płci, w którym obie strony, oddając się sobie nawzajem, odnajdują siebie. Wprawdzie zespolenie seksualne rodzi zadowolenie fizyczne, jest ono jednak tylko momentem przejściowym, który prowadzić musi do zasadniczego celu, którym jest jedność duchowa odmiennych osobowości - partnerów w małżeństwie.

W tym dążeniu do jedności zanikają indywidualne pragnienia i zamierzenia, rodzi się nowa rzeczywistość, która ma dla nich stanowić najbardziej intymną, niepowtarzalną własność. Tą nową rzeczywistością jest rodzina, stanowiąca coś, co by można nazwać „osobowością kolektywną", zespoleniem kilku osobowości. Zobiektywizowanie sensu małżeństwa dokonuje się w chwili przyjścia na świat dziecka. Przyjście na świat dziecka nie jest celem założonym, ale prostą konsekwencją zespolenia się małżonków w jedności. To właśnie dziecko pozwala mężczyźnie i kobiecie realnie unaocznić ich obopólną jedność. Rodzice kochają swe dziecko nie jako takie, ale jako realny kształt ich wzajemnej miłości. Rodziny nie można przeto traktować w kategoriach prawa, kontraktu zawartego pomiędzy partnerami: jest to rzeczywistość substancjalna, duch zobiektywizowany, jedność wielości. Redukowanie małżeństwa i rodziny do zwyczajnego kontraktu dwojga osób wykrzywia i zubaża głęboką treść, jaka się łączy z tymi pojęciami.

Niezależnie od swych głębokich treści humanistycznych, owa koncepcja rodziny, czy przede wszystkim małżeństwa, zawiera w sobie pewien wątek tragizmu. Pełnym zobiektywizowaniem miłości małżonków, oznaczającej rozpoznanie i uznanie siebie we współmałżonku, jest dziecko. Ale dziecko, przychodzące na świat jako uosobienie miłości małżonków, zapowiada śmierć i przemijalność rodziców. Małżonkowie jako rodzice są „początkiem, który się samounicestwia". Zachodzi więc sprzeczność między pięknem i głębią miłości małżeńskiej a jej tendencją do samounicestwienia - i w tym tkwi ów tragizm. Miłość nie może trwać zawsze.

Poza tym, w rodzime dokonuje się proces socjalizacji, której celem jest wprowadzenie każdego dziecka do społeczeństwa, uczynienie go obywatelem państwa, członkiem wielu innych grup, a więc w konsekwencji - jego odejście z rodziny. Z tego wynika, że ostatecznym celem rodziny jest służba państwu, a nie służba jednostce. Miłość małżonków nie jest celem w sobie, ale pierwszym etapem dostarczenia państwu nowego obywatela. Przeto u szczytu całej koncepcji miłości, małżeństwa i rodziny znajduje się państwo, jako najwyższy absolut, a zarazem najwyższa forma uspołecznienia ludzkiego ducha. Człowiek będzie w stanie odnaleźć i uznać siebie w innym człowieku dopiero i tylko wtedy, gdy się znajdzie w państwie - w celu swego istnienia i działania. Małżeństwo i rodzina stanowią tylko drogę do celu.

Karol Marks

Marksowska filozofia rodziny obejmuje trzy aspekty: ogólną koncepcję rodziny, krytykę „rodziny burżuazyjnej" oraz model „rodziny komunistycznej" jako rodziny przyszłości. W swej ogólnej koncepcji rodziny Marks uznaje syntezę człowieka i natury. Synteza ta ujawnia się w całym życiu społecznym. Podobnie jak społeczeństwo jest pełną jednością człowieka z naturą, tak pierwsza, podstawowa forma życia społecznego - rodzina - jest jak najbardziej naturalna, a zarazem jak najbardziej humanistyczna. Należy odwrócić Heglowskie ujęcie stosunku między rodziną, społecznością cywilną a państwem. Zamiast ubóstwiać państwo, trzeba dostrzegać raczej w rodzinie i społeczności cywilnej podstawowe elementy konstytutywne i motoryczne bytu państwowego. Państwo nie może być rozpatrywane oddzielnie od rodziny i społeczeństwa, a tym bardziej traktowane jako sens i cel ich istnienia.

Rodzina pozostaje instytucją o wyjątkowym charakterze. Leżący u jej podstaw stosunek mężczyzny i kobiety, zinstytucjonalizowany w postaci małżeństwa, ma charakter najbardziej pierwotny i najbardziej naturalny. Naturalność tego stosunku ciągle trwa, ale ulega on ustawicznemu procesowi rozwoju, w zależności od typu społeczeństwa. W tym stosunku człowiek odnajduje siebie jako jednostka i jako przedstawiciel gatunku ludzkiego. Stąd Marks twierdzi, że tyle jest warte społeczeństwo, ile jest warta rodzina. Stopień rozwoju rodziny wyznacza stopień rozwoju społeczeństwa. Ale występuje tu też odwrotna zależność.

Gdy Marks zawarł związek małżeński, w jego pismach pojawiły się nowe aspekty wzbogacające dotychczasowe poglądy na rodzinę. Dalej jednak rozwijał tezy Hegla o małżeństwie jako syntezie natury i kultury. Mężczyzna i kobieta, jako dwa odmienne byty naturalne, pozostają wobec siebie w stosunku wzajemnego zapotrzebowania: kobieta jest naturą dla mężczyzny, a oboje są dla siebie nawzajem przedmiotem.

Jednakże, chcąc osłabić ów akcent kładziony na fizyczną stronę małżeństwa, Marks zgłasza potrzebę humanizacji stosunków seksualnych. Przede wszystkim usiłuje wykazać, skąd bierze się dehumanizacja stosunków małżeńskich i rodzinnych. Wiąże ją najwyraźniej z konkretnymi formami ustrojowymi. Sprzeczności i antagonizm społeczeństwa klasowego, burżuazyjnego, odbijają odwieczny konflikt między mężczyzną a kobietą, wyrażający się wyłączną dominacją mężczyzny nad kobietą - i tu tkwi główna podstawa dehumanizacji miłości ludzkiej, a miłości małżeńskiej w szczególności: rodzina w dotychczasowym społeczeństwie burżuazyjnym rządzi się tymi samymi zasadami, na jakich opiera się cały system społeczno-gospodarczy -znaczeniem pieniądza i wyzyskiem człowieka przez człowieka.

Zdaniem Marksa, burżuazja zdarła ze stosunków rodzinnych ich tkliwie sentymentalną zasłonę i sprowadziła je do nagiego stosunku pieniężnego. Małżeństwo i rodzina w tych warunkach są oparte na wyzysku kobiety i dziecka. Rodzina stanowi przy tym pierwszą kolebkę własności, gdyż - jak czytamy w Ideologii niemieckiej - „Żona i dzieci są niewolnikami mężczyzny", przy czym żona jest tu traktowana jako „narzędzie produkcji". Trudno tu przeto mówić o prawdziwej miłości małżeńskiej, bowiem miłość i własność prywatna to dwie rzeczywistości sprzeczne. Małżeństwo w ustroju własności prywatnej, oparte na tych dwóch podstawach, jest czystą hipokryzją.

Droga do humanizacji stosunków małżeńskich i rodzinnych prowadzi przez zmianę ustroju społecznego. Autentyczne, zasadzające się na prawdziwej miłości spotkanie kobiety z mężczyzną jest możliwe tylko w społeczeństwie bezklasowym - komunistycznym, w którym kobieta na równi z mężczyzną będzie miała dostęp do wszystkich środków produkcji, a tym samym będzie miała swobodę w podejmowaniu wszelkich decyzji: nie tylko gospodarczych czy politycznych, ale także dotyczących jej własnego ciała, uczucia i miłości.

Na takich założeniach Marks buduje swą przyszłościową koncepcję małżeństwa i rodziny monogamicznej, opartych na prawdziwej i wzajemnej miłości partnerów, „wolnych od hipokryzji i nacisku prawa", bo zbudowanych wyłącznie na uczuciu. Gdy to uczucie osłabnie, a miłość wygaśnie, wówczas automatycznie zanika podstawa trwania niefunkcjonalnego już związku małżeńskiego - i trzeba uznać prawo kochających się kiedyś narzeczonych, a potem małżonków i rodziców, do rozwodu. A zatem, konkluduje Marks, będzie to najwyższa forma miłości małżeńskiej - forma, która nie usiłuje podtrzymywać struktury, instytucji, skoro zanikła świadomość. Skoro "wymarła miłość -umrzeć musi także struktura przez nią powołana. Jest to zatem jedyna droga do uwolnienia się od owej, cechującej system własności prywatnej, „hipokryzji małżeńskiej".

Kontynuację i poszerzenie myśli Marksa znajdujemy w książce Engelsa Po­chodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa, poświęconej analizom różnych form instytucjonalnych małżeństwa i rodziny kształtujących się w zależności od historycznych form organizacji państwowej, w tym przede wszystkim systemów własności.

Tradycjonalizm i pozytywizm

Istota poglądów tradycjonalistów na rodzinę sprowadza się do identyfikowania jej z podstawową formą organizacji społecznej ludzkości. Traktowa­nie rodziny jako podstawowej komórki społecznej oznacza w tej koncepcji przede wszystkim uznanie faktu, że rodzina jest bezpośrednim i naturalnym wyrazem najgłębszych dążności naturalnych człowieka do życia w grupie.

Człowiek zawsze unikał samotności i poszukiwał drugiego człowieka. Naturalność rodziny zasadza się też na fakcie zróżnicowania płciowego ludzkości, na popędzie seksualnym i potrzebie psychicznego uzupełniania się dwóch odmiennych płci. Inny aspekt tradycjonalistycznego podejścia do rodziny obejmuje jej skład oraz wewnętrzną organizację.

Tradycjonalizm -de Bonald

Przedstawiciel tego kierunku de Bonald ma dość dziwną predylekcję do liczby trzy. Stąd także w rodzinie usiłuje odnaleźć jej znaczenie. Struktura rodziny jest trzy elementowa. Ojciec jest głową rodziny z władzą absolutną. Dzieci są podwładnymi ojca, a ich jedynym obowiązkiem jest absolutne posłuszeństwo i podporządkowanie się rodzicom. Żona-matka została umiejscowiona między ojcem a dziećmi, między władzą a poddanym: bierze od jednego, by przekazać drugiemu - jest posłuszna ojcu rodziny, by mieć władzę nad dziećmi, zależna od władzy, by być niezależną od podwładnego. By móc spełniać podwójną funkcję: poddania i zarządzania, otrzymywania i przekazywania, powinna być homogenna z jedną i drugą stroną układu, to znaczy mieć tę samą naturę, co jedna i druga strona. Stąd partycypuje swym rozu­mem w mężczyźnie, w dziecku zaś delikatnością swych organów, zmiennoscią humoru. Jest więc po części mężczyzną, po części dzieckiem. Rodzina zatem przedstawia nierównościowy model struktury społecznej: u góry władza, u dołu poddani, a między nimi pośrednik - żona i matka zarazem.

Teza, że rodzina jest podstawową komórką społeczną, oznacza również -poza tym, iż jest społecznością najbardziej naturalną i najbardziej doskonałą -że jest początkiem i prototypem wszelkich stosunków społecznych. Społeczeństwo - podobnie jak rodzina - musi być uhierarchizowaną grupą o wysokim stopniu solidarności swych członków. Na wzór rodziny, stanowi ono swoistą piramidę z osobą monarchy lub raczej rodziną królewską u szczytu. I tak jak elementem konstytutywnym rodziny jest w pełni absolutna wła­dza ojca, tak samo władza rodziny królewskiej jest istotnym, konstytutywnym elementem państwa. Nie można odrzucić ustroju monarchicznego państwa, nie odrzucając ustroju absolutnego rodziny.

Pozytywizm -August Comte

Twórca kierunku pozytywistycznego, A. Comte niejednokrotnie nawiązuje w swych koncepcjach dotyczących rodziny do tradycjonalistów. Jednakże w jego wydaniu koncepcja tradycjonalistyczna zyskuje zupełnie inny wyraz. Podejmuje on tradycyjny pogląd, głoszący, że rodzina jest podstawową komórką społeczną, ujawnia jednak kilka charakterystycznych - dotychczas niedostrzeganych - jego elementów. Przede wszystkim Comte zauważa, że całościowy system organiczny składa się z mniejszych, ale podobnych do całości organicznej, systemów cząstkowych. Całościowym systemem organicznym jest społeczeństwo - jego jednorodnymi elementami są rodziny, a nie jednostki. Rodzina stanowi pomost między jednostką a społeczeństwem; przez rodzinę człowiek wchodzi do społeczeństwa. I w tym właśnie sensie rodzina jest podstawową komórką społeczną . Jest ona zatem dla społeczeństwa układem modelowym, dla człowieka natomiast stanowi osobliwy związek umożliwiający wzajemne doskonalenie się płci.

Rodzina jest wspólnotą życia i miłości; tu małżonkowie - wobec odmiennych cech swych osobowości - uczą się wzajemnego poznawania i miłowania. Z tego względu związek ów musi być monogamiczny i stanowić niepodzielną wspólnotę dwóch osobowości, stwarzającą niepowtarzalne wa­runki wychowania potomstwa. Wszelkie przeto dążenia władzy państwowej do pozbawienia rodziny możliwości pełnienia zadań wychowawczych prowadzą do zniszczenia rodziny, a tym samym zachwiania ogólnego porządku społecznego. Porządek ów stanowi przecież proste przedłużenie porządku rodzinnego.

Podobnie jak u tradycjonalistów, także w koncepcji pozytywistycznej struktura rodziny zachowuje swój w pełni hierarchiczny charakter. Wchodzą tu jednak dwa ważne elementy: podporządkowanie płci i podporządkowanie pokoleń. Podporządkowanie płci jest uzasadnione niższością kobiety, częściowo tylko skompensowaną przez wtórną wyższość z uwagi na jej ważną rolę wychowawczą. Poza tą okolicznością nic nie pomniejsza siły ogólnego stwierdzenia, mówiącego o niższości kobiety i o konieczności jej podporządkowania mężczyźnie. I dlatego Comte zdecydowanie przeciwstawia się wszelkim - jak pisze - „chimerycznym deklaracjom rewolucyjnym o rzekomej równości obu płci".

Rodzina odgrywa szczególną rolę w Comte'owskiej koncepcji „religii ludzkości". Podobnie jak ojczyzna, rodzina pośredniczy między jednostką a ludzkością - kształtowane tam uczucia rodzinne i patriotyczne, odrywając człowieka od jego indywidualnych upodobań, zbliżają go do umiłowania ludzkości. Jej rola wychowawcza polega przede wszystkim na tym, że wyzwala jednostkę z jej naturalnych skłonności egoistycznych, kształtując w niej postawy prospołeczne. W tym znaczeniu rodzina jest dla człowieka pierwszą szkołą uspołecznienia: tylko w rodzinie człowieka może szukać szans pełnego rozwoju swych dążeń społecznych, to znaczy stawać się coraz bardziej moralny, bowiem wszelka moralność polega na stopniowym przechodzeniu od tego, co jednostkowe, do tego, co wspólne. Dopóki jesteśmy poza rodziną, brak nam wielu podstawowych cech znamionujących człowieka w pełni rozwiniętego moralnie. Cechy te zdobywamy, będąc członkami rodziny: jako dzieci uczymy się bowiem szanować przełożonych, jako rodzeństwo praktykujemy cnotę wzajemności, jako ojcowie uczymy się miłości do niższych od nas osób, jako matki hartujemy się w trudach i rezygnacji z siebie.

W przeciwieństwie do czystego tradycjonalizmu, Comte dostrzegał wagę miłości we wspólnocie małżeńsko-rodzinnej i - jak Hegel - widział we wspólnocie więzi małżeńskiej szansę pełnej realizacji podmiotowego charakteru człowieka, jego osobowości. Najsilniej jednak akcentował w swej koncepcji rodziny tę okoliczność, że stanowi ona miejsce, gdzie kształtuje się sociabilite człowieka, poprzez którą może on stać się istotą w pełni ludzką i moralną. Moralność nie rodzi się przecież sama z siebie, a jedynie z miłości dziecka do rodziców, męża do żony, ojca do dzieci. Wszystkie te możliwości znajduje człowiek wyłącznie w rodzinie.

Ale rodzina kształtuje nie tylko człowieka moralnego, ona czyni zeń także istotę inteligentną, bowiem wielkoduszność uczuć i szerokość idei idą z sobą w parze. Społeczność rodzinna reguluje i prostuje nasze błędne przekonania i myśli, jest nauczycielką obiektywizmu. Instytucja rodzinna jest czynnikiem, który uzdalnia człowieka do uwagi, a więc rozwija jego ducha, bo rozwój ducha człowieka to przede wszystkim rozwój jego uwagi. Być uważnym - to zapomnieć o sobie, zapewnić dominację tego, co wspólne, nad tym, co jednostkowe. Taka natomiast postawa cechuje człowieka jako istotę inteligentną. To właśnie rodzina sprawia, że dziecko przechodzi od stanu niespójności psychicznej do spójności umysłowej, właśnie dzięki rozwojowi uwagi. Bez tej spójności nigdy nie stałoby się istotą w pełni inteligentną, nie przeszłoby bowiem od nastawienia i ducha subiektywnego do obiektywnego. Nie potrafiłoby się odwrócić od siebie i nastawić na to, co wspólne. Oznacza to, że bez rodziny nie potrafiłoby stać się w pełni człowiekiem. To wyznacza jej szczególne miejsce w społeczeństwie.

P. J. Proudhon

P.J. Proudhon zajmuje stanowisko pośrednie między tradycjonalizmem, pozytywizmem i anarchizmem w odniesieniu do problematyki małżeństwa i rodzin!

Na płaszczyźnie polityczno-społecznej był anarchistą, ale jego koncepcje rodziny wyraźnie zbliżają go do tradycjonalizmu i pozytywizmu. Paradoks polega na tym, że ustawił obok siebie dwie teorie, nie troszcząc się o to, czy i w jakim stopniu są z sobą zgodne. W polityce domagał się równości, w odniesieniu do rodziny snuł koncepcje autorytarne i hierarchiczne. Obywatele są równi w państwie, ale partnerzy w małżeństwie nie mogą być sobie równi, są to przecież dwie odmienne istoty ludzkie, które się wzajemnie uzupełniają. Mężczyzna ma inteligencję, poczucie prawa, silną wolę i dlatego powinien rządzić. Kobieta nie może się pod tym względem z nim porównywać. Jest przeto normalne, by reprezentantem interesów rodziny wobec społeczeństwa był mężczyzna. Rolą kobiety jest troska o dom i wewnętrzne sprawy rodziny.

Małżeństwo nie jest zwyczajnym kontraktem o charakterze prawnym. Jako związek dwóch osób oparty na uczuciu i miłości, nie da się zredukować do czystego aktu prawnego. Mężczyzna i kobieta stanowią pod względem moralnym i fizycznym organiczną całość, której części są komplementarne. „To osoba złożona z dwóch osób, dusza wyposażona w dwie inteligencje i dwie wole" - one się wzajemnie uzupełniają, ale zawsze dusza i wola mężczyzny dominuje nad duszą i wolą kobiety, umożliwiając poprzez to proces doskonalenia się każdego z nich, a przez nich - ludzkości . Trzeba więc odróżnić wspólnotę rodzinną, opartą na pełnym oddaniu się jej członków, od społeczności cywilnej, gdzie kontrakt zastępuje wszystko. Stąd paternalizm, naturalny i dobry w rodzinie, jest sztuczny i niefunkcjonalny w państwie i społeczeństwie. Nie ma więc żadnego podobieństwa między wspólnotą rodzinną a społecznością państwową: tamta jest hierarchiczna, ta zaś zorganizowana instytucjonalnie, egalitarna i oparta na kontrakcie, obcym rodzinie.

Kierunek anarchistyczny zrodził się również we Francji jako forma protestu przeciw tradycjonalizmowi. Jego polem działania stają się teatr i literatura piękna, jednak nie brak także wielu intelektualistów o zainteresowaniach społecznych i filozoficznych przynależnych do tego kierunku. Teoretycy anarchizmu i dołączający do nich przywódcy rozwijających się w XIX wieku ruchów robotniczych domagają się wyzwolenia miłości i rodziny spod presji państwa, jako konsekwencji ogólnego wyzwolenia człowieka spod wszelkich form przymusu. Człowiek jest wprawdzie istotą społeczną, niemniej jednak nie może być zniewolony do żadnej instytucjonalnej formy życia społecznego, w tym także rodzinnego. Należy mu pozostawić wolność w realizacji jego naturalnych skłonności i dążeń prospołecznych.

„Stanowimy społeczeństwo - pisał teoretyk anarchista P. Kropotkin w Słowach rewolty -w którym stosunki między członkami są regulowane nie przez prawo, dziedzictwo dawnej opresji i barbarzyństwa, ani jakikolwiek autorytet pochodzący z wyboru czy dziedziczony, ale poprzez wzajemne zaangażowanie się, wolną zgodę, którą zawsze można odwołać, jak również przez zwyczaje i tradycje, także dobrowolnie akceptowane".

Anarchiści postulują więc tak zwaną spontaniczność społeczną, odrzucając wszelkie formy przymusu państwowego. Państwo co najwyżej może rejestrować wszelkie, dobrowolnie i spontanicznie powstające związki ludzkiego współżycia i współdziałania. Takim związkiem najbardziej naturalnym jest rodzina, oparta na najbardziej ludzkich uczuciach: miłości i solidarności. Ta wspólnota naturalna powinna być tworzona w sposób całkowicie wolny, świadomy, bez jakiegokolwiek przymusu państwa co do form jej powstania i rozwiązania. Główną podstawą związku małżeńskiego jest wolne i uświadomione uczucie, a czas jego trwania wyznacza czas trwania małżeństwa. Wszelka ingerencja władzy państwowej w tym zakresie jest źródłem największego zła - nieładu społecznego. Tylko spontaniczność działań jednostek ludzkich może zagwarantować ład.

Kierunek anarchistyczny w literaturze ujawnia różnorakie tendencje: podbudowując ruch feministyczny, prowadzi walkę z tradycjonalizmem, głosi hasła wolnej miłości i prawo każdego człowieka do swobodnego dysponowania swym ciałem. Niejednokrotnie włącza się tu także wulgarną wersję marksizmu, mimo że Lenin zawsze występował przeciw wolnej miłości, przeciw pojmowaniu aktu seksualnego jako aktu wyłącznie biologicznego. Szczególnie dwie jego cechy zasługują na podkreślenie, a mianowicie: odrzucenie wszelkich instytucjonalnych form ludzkiego -w tym przypadku małżeńsko-rodzinnego - życia (jest to aspekt negatywny) oraz akcentowanie tezy, że jedynie miłość legitymuje związek mężczyzny i kobiety (aspekt pozytywny). Tezy te zostają rozwinięte przez takich autorów, jak Marie, Hervieu, Naquet, Dumas-syn i inni. Pominięto tu zupełnie społeczny charakter rodziny, jej społeczne obowiązki, a samą miłość małżeńską zredukowano wyłącznie do aktu fizycznego.

W sumie koncepcje anarchistyczne nie tylko przeciwstawiały się dotychczasowym formom powstawania i funkcjonowania małżeństwa i rodziny, ale utorowały drogę dla idei rozwiązalności małżeństwa. Rozumowanie było proste: człowiek ma nienaruszalne prawo do szczęścia (rozumianego indywidualistycznie); skoro małżeństwo okaże się niezdolne do gwarantowania mu tego szczęścia, nie ma żadnej racji, aby je podtrzymywać. Małżeństwo jest kontraktem wolnym zarówno w swym powstaniu, jak i trwaniu. Skoro więc zanikają racje, dla których zostało zawarte - to znaczy niemożliwe jest osiąganie w nim szczęścia osobistego kontrahentów - nic nie uzasadnia podtrzymywania niefunkcjonalnego związku. Państwo jest najwyższą władzą w społeczeństwie ludzkim, a jego zadaniem jest troska o dobro obywateli. Gdy się więc okaże, że to dobro obywateli wymaga uwolnienia ich od prawnych więzów małżeńskich, ma ono obowiązek usunąć wszelkie przeszkody stojące na tej drodze.

Taki tok rozumowania prowadził konsekwentnie anarchistów do starań o legalizację tak zwanych wolnych związków miłości. Skoro małżeństwo jest instytucją czysto ludzką, podległą wyłącznej woli kontrahentów, pragnących realizować swe naturalne pragnienia i potrzebę miłości, to ograniczenie prawa do tej miłości jest po prostu niemoralne. Pełna realizacja potrzeby miłości jest możliwa poza wszelkimi ograniczeniami, jakie niesie każda forma instytucjonalna małżeństwa. Jedynie w wolnym związku można mówić o prawdziwej, autentycznej, nieprzymuszonej miłości: tu przecież partnerzy są przynagleni nienarzuconym z zewnątrz obowiązkiem kochania się i wzajemnego znoszenia, ale pragnieniem przypodobania się sobie i bycia zawsze dla siebie atrakcją. Fakty te i okoliczności realizowania naturalnej potrzeby miłości w pełni uzasadniają wolny od jakichkolwiek instytucjonalnych form związek miłości. Indywidualistyczny charakter tych koncepcji jest aż nadto oczywisty: prowadzi do zupełnej likwidacji instytucji rodziny, opartej na trwałym, usankcjonowanym społecznie związku małżeńskim.

Podstawowa teza ewolucjonistów głosi, że małżeństwo i rodzina, jak wszystkie inne instytucje społeczne, są zjawiskiem historycznym i razem ze zmianą ekonomicznych i społeczno-kulturowych warunków ulegają procesowi przemian strukturalnych. W swej historii małżeństwo przechodziło przez liczne fazy rozwojowe, przybierając rozmaite zewnętrzne formy i typy organizacji.

Małżeństwo i rodzina opierają się przede wszystkim na czynnikach biologicznych, to znaczy popędzie seksualnym, popędzie dominacji (mężczyzny nad kobietą) oraz zależności biologicznej dziecka od matki. Podstawowe siły biologiczne działające w rodzinie są regulowane przez rygorystyczne ramy obyczaju, nakazy religii, przepisy prawa oraz nacisk lokalnej opinii publicznej. Te wszechobejmujące formy kontroli społecznej ulegają zmianie wraz ze zmianą warunków ekonomicznych i cywilizacyjno-kulturowych ludzkości, a wynikiem ich działania są właśnie fazy rozwojowe małżeństwa i rodziny.

Teza powyższa została przeciwstawiona panującemu do połowy XVIII wieku przekonaniu, że pierwotną formą jest mała rodzina oparta na małżeństwie monogamicznym . BACHOFEN w dziele Das Mutterrecht (1861) wyłożył po raz pierwszy koncepcję, według której znane nam dotychczas formy rodziny wyłoniły się pod wpływem zmian w wierzeniach i przekonaniach ludzi z zupełnie innych, matriarchalnych form rodziny. Opierając się na dziełach historyków greckich - Herodota i Diodora, usiłował odtworzyć historię rozwoju instytucji małżeństwa i rodziny. Analiza porównawcza tego rodzaju źródeł historycznych, wzbogacanych różnymi relacjami podróżników, kupców i innych wysłanników do ludów „dzikich", doprowadziła go do twierdzenia, że pierwotną formą życia rodzinnego był bezład płciowy. Żyjący w hordach mężczyźni i kobiety współżyli z sobą bez ograniczeń. Ponieważ ojciec był nieznany, stąd zrozumiałe jest, że ustrój rodziny musiał być matriarchalny i matrylinearny. Z tych form dopiero wywodzi się w późniejszym okresie patriarchat, oparty początkowo na poligamii, a następnie na monogamii. Dzieło Bachofena zrewolucjonizowało dotychczasowe spojrzenie na historię małżeństwa i rodziny.

Zasadniczego przełomu w tej dziedzinie dokonał dopiero w roku 1877 L.H. MORGAN, w pracy Ancient Society. W odróżnieniu od Bachofena, widział źródło przemian struktury i form małżeństwa i rodziny nie w przemianach ideologicznych czy mentalności człowieka, ale w ewolucji ekonomicznych warunków jego bytowania. W swej historycznej analizie form życia rodziny oparł się na systemie klasyfikacyjnym pokrewieństwa występującym u ludów hawajskich, gdzie pojęciami: „ojciec", „matka", „brat", „siostra", „dziecko" określano osoby z szerokiej linii pokrewieństwa. Stąd wnosił, że u podstaw tego systemu leży małżeństwo grupowe, przed którym wy stępował bezład płciowy, a dopiero później ukształtowały się formy matriarchalne i patriarchalne rodziny, oparte na małżeństwie monogamicznym.

Morgan był przekonany, że udało mu się ustalić pewne stadia rozwojowe, przez które przeszły wszystkie bez wyjątku społeczeństwa ludzkie w dziedzinie form i charakteru małżeństwa i rodziny. Jego stanowisko było w pełni zgodne z panującym wówczas ewolucjonistycznym sposobem widzenia i wyjaśniania świata (Darwin, Spencer). Zgodnie z tym poglądem, rozwój wszystkich ludzkich społeczności odbywa się w jednym kierunku i dokonuje z immanentną koniecznością. Schemat rozwojowy jest jednakowy u wszystkich społeczeństw i każde społeczeństwo musi w swoim rozwoju przejść takie same stadia czy fazy. Kolejność faz jest niezmienna i niezależna od zewnętrznych czynników. Żadne społeczeństwo nie może przekroczyć określonej fazy, różne może być jedynie tempo przechodzenia przez poszczególne fazy; stąd też jedne społeczeństwa przeszły już ich bardzo dużo, inne zaś pozostają jeszcze w fazach początkowych. Wobec tego, żyjące społeczeństwa można ułożyć w pewien łańcuch, w którym ogniwa początkowe będą stanowić społeczeństwa prymitywne, zaś ogniwa końcowe - społeczeństwa najwyżej rozwinięte. Porównywanie następujących po sobie faz pozwala ustalić tendencje rozwojowe. Porównanie natomiast społeczeństw najwyżej rozwiniętych z prymitywnymi umożliwia zrekonstruowanie faz dziś już niedostępnych.

Na takich założeniach oparta została teza, że rodzina - zwłaszcza monogamiczna - nie istniała w zaraniu dziejów ludzkości, ale wytworzyła się w późniejszych fazach rozwojowych społeczeństwa. Matrylineat jest wcześniejszy od patrylineatu i należy go tłumaczyć uprzednim bezładem płciowym. Ludzie najpierw żyli w hordach - podkreśla Morgan - gdzie nie istniała instytucja małżeństwa. Ojciec dziecka był w tych warunkach nieznany, znana była tylko matka - stąd konieczny ustrój matrylineatu. Kobieta bowiem w tym układzie staje się trwałym elementem grupy . Zajmuje się uprawą roli i wychowaniem dzieci, podczas gdy zajmowanie się polowaniem przez mężczyznę jest elementem nietrwałym.

Formą następującą po bezładzie płciowym jest - jak powiedziano - małżeństwo grupowe, które przechodziło przez dwa zasadnicze etapy: pierwszym etapem była rodzina oparta na pokrewieństwie - tu wszyscy mężczyźni i wszystkie kobiety, zgodnie z przyjętym podziałem wiekowym, stanowili dla siebie grupy małżeńskie. Współżycie seksualne było zakazane jedynie między ludźmi należącymi do różnych grup pokoleniowych. Jednakże w ramach danej grupy pokoleniowej wszyscy mężczyźni i wszystkie kobiety byli dla siebie współmałżonkami.

Drugim etapem w procesie przemian rodziny pokrewieństwa była rodzina punalua - tu zakaz współżycia seksualnego rozciągał się na braci i siostry, a później wykluczał nawet rodzeństwo cioteczne. Określona grupa mężczyzn (bliskich towarzyszy - po hawajsku: punalua) współżyła kolektywnie z grupą kobiet, najczęściej sióstr lub krewnych z linii macierzystej. Ten typ małżeństwa przechodził następne fazy, dalej ograniczające zakres kontaktów seksualnych - prowadząc do małżeństw parzystych i wreszcie rodziny monogamicznej.

Stanowisko Morgana, dopatrującego się źródeł przemian form życia małżeńskiego i rodzinnego w ewolucji ekonomicznych warunków życia, zbiegało się wyraźnie ze stanowiskiem marksistowskiego materializmu historycznego i z tego względu znalazło swe wyraźne odbicie i rozwinięcie w poglądach F. Engelsa. ENGELS jako pierwszy dał systematyczny wykład problematyki małżeństwa i rodziny w książce Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa (1884). W nawiązaniu do koncepcji Morgana dokonuje on próby ujęcia procesu rozwoju rodziny - od czasów najdawniejszych aż do rodziny przyszłości, która ukształtuje się w epoce socjalizmu i komunizmu - w cztery następujące fazy rozwojowe:

Bezład płciowy - najstarsza i najbardziej prymitywna forma życia seksualnego człowieka. Przejście ze stanu zwierzęcego do człowieczeństwa znamionuje brak jakiejkolwiek formy rodziny w pełnym tego słowa znaczeniu: wszyscy mężczyźni są mężami wszystkich kobiet i nikt nie zna uczucia zazdrości, którego ślady można znaleźć dopiero w fazie następnej.

Małżeństwo grupowe - ta faza ma trzy stadia: zacieśnienie stosunków seksualnych do hordy, do rodziny pokrewieństwa i w końcu do rodziny punalua. Pierwsze stadium cechuje brak ograniczeń współżycia seksualnego w ramach hordy, w drugim wykluczone są już stosunki między krewnymi wstępnymi i zstępnymi w linii matki, w trzecim - również związki pomiędzy krewnymi w linii bocznej.

Małżeństwo parzyste - związek, w którym mężczyzna ma jedną główną żonę wśród wielu żon i jest dla niej głównym mężem wśród wielu mężów.

Rodzina monogamiczna - ma swą podstawę w związku małżeńskim złożonym z jednego mężczyzny i jednej kobiety. Jest ona typowa dla społeczeństw formacji niewolniczej, feudalnej i kapitalistycznej. Będzie też obowiązywać w społeczeństwie przyszłości. Znamienny jest sam okres przejścia, przy końcu wspólnoty pierwotnej, od małżeństwa parzystego do monogamicznego. Z chwilą gdy upowszechnia się system prywatnej własności środków produkcji, będący wynikiem doskonalenia narzędzi i metod pracy, monogamia staje się czymś lepszym od poprzednich form życia małżeńsko-rodzinnego człowieka. Ale paradoks polega na tym, że towarzyszący rozwojowi stosunków produkcji i upowszechnieniu własności wyzysk człowieka przez człowieka nie może pozostać bez negatywnego wpływu na instytucję rodziny. Stąd monogamia społeczeństwa wyzysku staje się jednocześnie gorszą formą małżeństwa aniżeli poprzednie.

Jest rzeczą fatalną - zauważa Engels - że w domu, rodzinie znajdują swe odzwierciedlenie sprzeczności klasowe, mające swój początek i podstawy w stosunkach produkcji. Środki produkcji należą do mężczyzny; to on ma możliwości ekonomicznego wyzyskiwania nieposiadającego. Podobnie i w małżeństwie mężczyzna jest „właścicielem" i wyzyskuje kobietę.

(...) Pierwsze przeciwieństwo klasowe, jakie występuje w historii - pisze Engels -zbiega się z rozwojem antagonizmu między kobietą a mężczyzną w małżeństwie pojedynczej pary, a pierwszy ucisk klasowy - z uciskiem żeńskiej płci przez męską.

Małżeństwo pojedynczej pary było w historii wielkim krokiem naprzód, ale jednocześnie zapoczątkowuje ono - obok niewolnictwa i własności prywatnej - tę po dziś dzień trwającą epokę, w której każdy postęp jest równocześnie względnym cofnięciem się, gdy pomyślność i rozwój jednego człowieka zostają osiągnięte przez cierpienia i ucisk innych".

Równocześnie z pogłębianiem się sprzeczności klasowych w społeczeństwie kapitalistycznym Engels dostrzega stopniową degradację miłości w małżeństwie i rodzinie. Małżeństwo jest tu instytucją zdeterminowaną uwarunkowaniami klasowymi zainteresowanych stron i jako takie zawsze jest tylko małżeństwem „z rozsądku". Rodzina natomiast opiera się na jawnym bądź zamaskowanym zniewoleniu kobiety, bowiem „mężczyzna jest burżujem, kobieta zaś reprezentuje proletariat".

Dwie są przeto cechy ujemne monogamicznej rodziny formacji kapitalistycznej: małżeństwo oparte na interesie i wyzysku kobiety i "wynikająca z tego fałszywa miłość między małżonkami oraz poszukiwanie prawdziwej miłości w stosunkach pozamałżeńskich. I stąd dla Engelsa cudzołóstwo jest zjawiskiem nieodłącznym dla monogamicznej rodziny burżuazyjnej: wynika z jej istoty. Ale już w społeczeństwie kapitalistycznym ujawniają się pewne symptomy przezwyciężania tego rodzaju koncepcji małżeństwa. Mianowicie, w obrębie klasy proletariuszy mężczyzna i kobieta kształtują - we wspólnej biedzie, we wspólnym życiu i pracy najemnej - elementarne, realne warunki równości i przesłanki prawdziwej miłości małżeńskiej. Jednakże pełna swoboda zawierania małżeństwa z miłości będzie możliwa tylko wówczas, gdy zniesienie produkcji kapitalistycznej i ukształtowanych przez nią stosunków wyeliminuje wszelkie podstawy ekonomiczne wywierające tak potężny dotychczas wpływ na wybór współmałżonka. Wówczas rzeczywiście jedynym motywem wyboru będzie uczucie wzajemnej sympatii i miłości.

A zatem w przyszłościowym społeczeństwie, opartym na wspólnej własności środków produkcji, upowszechniona zostanie forma małżeństwa monogamicznego, która nie będzie miała wiele wspólnego z dotychczasową „monogamią burżuazyjną". Zniesione tu mianowicie zostanie panowanie jednej strony nad drugą - mężczyzny nad kobietą - a prawdziwa miłość partnerów jako jedyny czynnik będzie wyznaczała kryterium doboru małżeńskiego. Aby tak się stało, niezbędne jest jednak - według Engelsa - pojawienie się nowego pokolenia mężczyzn, „którym nigdy w życiu nie zdarzyło się kupić kobiety za pieniądze lub za pomocą innych społecznych środków potęgi", i nowego pokolenia kobiet, „którym nigdy nie zdarzyło oddać się mężczyźnie z jakichkolwiek innych względów niż z prawdziwej miłości ani też odmówić ukochanemu z obawy przed następstwami ekonomicznymi".

Koncepcje teoretyczne ewolucjonistów, w tym przede wszystkim teoria bezładu płciowego i małżeństwa grupowego, zostały najpierw podważone przez E.A. Westermarcka w jego dziele The History of Human Marriage, wydanym w roku 1891, a więc niewiele lat po ukazaniu się dzieł Bachofena i Morgana. Wbrew teoriom ewolucjonistów, Westermarck dowodził, dając liczne przykłady z różnych czasów i kultur, że od początków dziejów ludzkości rodzina stanowiła związek pojedynczej pary; u źródeł tego jest wrodzona mężczyznom zazdrość, potrzeba posiadania i wyłączności. Silniejsze jednak argumenty przeciw teorii bezładu płciowego i małżeństw grupowych przytoczyli inni przedstawiciele dziewiętnasto- i dwudziestowiecznej etnologii i antropologii kulturowej.

Na szczególną uwagę zasługują tu trzej etnolodzy ze szkoły niemieckiej i austriackiej, a mianowicie: E. Ankermann, F. Graebner i W. Schmidt. Ten ostatni dowodził, że u ludów pigmejskich, reprezentujących najniższe stadia rozwojowe człowieka, spotyka się wyłącznie rodzinę małżeńską, bez szczątkowych nawet śladów bezładu płciowego. Ludy pigmejskie nie uległy wpływom wyższych kultur sąsiedzkich. Warto tu zauważyć, że opierając się na badaniach Schmidta, znany psycholog wiedeński W. Wundt głosił, że to nie kultura wytworzyła monogamię, lecz na odwrót - rodzina monogamiczna była pierwotnym warunkiem powstania kultury. Człowiek rozpoczął swą historię nie w bezładzie płciowym, lecz w rodzinie opartej na małżeństwie monogamicznym.

Najsilniejsze ciosy koncepcji bezładu płciowego i małżeństwa grupowego zadali jednak antropologowie ze szkoły funkcjonalistycznej. Obok B. Malinowskiego, zasłużyli się w tym względzie: R. Thurnwald, R.H. Łowię i A.R. Radcliffe-Brown. Badacze ci w swych studiach nad ludami pierwotnymi, ich życiem społecznym i społeczną organizacją wychodzili z założenia istnienia pewnych podstawowych potrzeb ludzkich: potrzeby zaspokojenia głodu, popędu seksualnego, bezpieczeństwa itp. Wokół tych potrzeb każda zbiorowość ludzka organizuje określone formy życia społecznego, tworzy normy kulturowych zachowań. Studium zbiorowości, także ludów pierwotnych, powinno zmierzać w kierunku wyjaśnienia, jaką funkcję posiada analizowane zjawisko w całokształcie danej kultury, to znaczy, jakie w niej zajmuje miejsce, jaka jest jego rola w tej kulturze.

Poza tym funkcjonaliści wychodzili z założenia, że należy badać istniejące w danej chwili, a nie wymarłe już ludy pierwotne. Wśród żyjących współcześnie nie stwierdza się zaś żadnych śladów małżeństwa poliginicznego, po-liandrycznego czy, tym bardziej, bezładu płciowego, i to bez względu na środowisko geograficzne. Wynika z tego, że obowiązująca wśród najbardziej prymitywnych ludów monogamia jest najwcześniejszą formą małżeństwa, wyprzedzającą poliginię czy poliandrię.

Sam Malinowski zwrócił dodatkowo uwagę na przecenianie strony seksualnej i zupełne pomijanie innych, pozaseksualnych aspektów życia ludów pierwotnych, na bezpodstawność identyfikowania stosunku płciowego ze stosunkiem małżeńskim. Na przykład życie seksualne Polinezyjczyków zaczyna się bardzo wcześnie i nie jest krępowane żadnymi normami obyczajowymi czy magicznymi. Kandydaci do małżeństwa zupełnie otwarcie i bez gwałcenia jakichkolwiek norm obyczajowych współżyją ze sobą, i to bez obowiązku dochowania wierności. Jednakże bardzo silne tabu zakazuje dziewczynie niezamężnej spożywania posiłków z mężczyzną, nawet z narzeczonym. Małżeństwo zostaje zawarte z chwilą, gdy za zgodą rodziców dziewczyna zaczyna prowadzić ze swym wybranym wspólne gospodarstwo domowe. A zatem współżycie seksualne nie musi być istotnym, konstytutywnym elementem małżeństwa.

W sumie, funkcjonaliści wysunęli kilka trudnych do zbicia argumentów przeciw koncepcjom ewolucjonistów. Warto za Szczurkiewiczem przytoczyć przynajmniej najważniejsze z nich:

(1) U wszystkich badanych, współcześnie żyjących ludów stosunek małżeński jest wyraźnie odróżniany od pozamałżeńskich stosunków seksualnych między kobietą a mężczyzną, jest on społecznie inaczej traktowany. Zawsze i wszędzie stosunek małżeński jest w swej treści uznawany za bogatszy od zwyczajnego stosunku seksualnego.

(2) Zawsze i wszędzie małżeństwo ma charakter stosunku nie czysto prywatnego, lecz stosunku posiadającego doniosłość publiczną, i z tej racji podlega regulacji i sankcjom zbiorowości plemiennej czy szczepowej. Regulacji i sankcjom otoczenia podlegają przede wszystkim: sposób zawierania małżeństwa, sama forma małżeństwa, czas jego trwania i warunki rozwoju, wzajemne obowiązki i uprawnienia małżonków, a także obowiązki i prawa rodziców względem dzieci, i vice versa.

(3) U wszystkich niemal ludów obserwuje się istnienie zasady, którą można nazwać zasadą legalności: we wszystkich mianowicie kulturach ludów pierwotnych ojciec jest uznawany za niezbędny element grupy rozrodczej. Kobieta musi najpierw wyjść za mąż, by móc legalnie zajść w ciążę, albo też późniejsze małżeństwo bądź adopcja daje dziecku stan legalny.

(4) Nie ma na kuli ziemskiej żadnego ludu żyjącego w trwałym bezładzie płciowym. Poliginia czy poliandria są spotykane na ogół u ludów wyżej stojących, a stwierdzone tu i ówdzie stosunki „wolnej miłości", traktowane jako objaw bezładu płciowego, mają charakter przełomy, niejednokrotnie stanowią istotny element rytualnego zabiegu magicznego.

(5) U najniżej stojących ludów - Pigmejów i innych, należących do „niższego myślistwa" - powszechną formą jest mała rodzina oparta na małżeństwie monogamicznym. U niektórych tylko, nieco zaawansowanych w rozwoju ludów wyjątkowo spotykamy przypadki poliginii fakultatywnej: ten i ów spośród bardziej wpływowych mężczyzn posiada więcej żon, o ile pozwala na to nadwyżka kobiet w hordzie czy gromadzie. Wyższa pozycja społeczna, związana z pełnioną funkcją, daje mu większe uprawnienia społeczne, nieprzewidziane dla zwykłych członków grupy.

(6) Zjawisko poliginii czy poliandrii, w którym ewolucjoniści dopatrywali się pierwotnego bezładu płciowego, występuje częściej dopiero na wyższych szczeblach rozwoju społeczno-gospodarczego, zwłaszcza tam, gdzie istnieje podział warstwowy czy klasowy.

(7) Przeciwko hipotezie bezładu płciowego przemawia też fakt, że najbardziej prymitywne, najstarsze budowle mieszkalne, jakie znajdujemy, to szałasy służące małej, monogamicznej rodzinie. Szałasy kolektywne spotykamy dopiero u ludów wyżej stojących, ale i w tych szałasach każda kobieta ma własne ognisko, co dowodzi, że pewne zręby rodziny rnonogamicznej nie giną właściwie nigdy i zachowują się nawet w najmniej sprzyjających warunkach.

(8) Warto wreszcie dodać, że niezwykły rozwój i uściślenie metod badawczych w etnologii - poczynając od drugiego dziesięciolecia XX wieku -pozwoliły stwierdzić, iż przesłanki historyczne, na których opierała się hipoteza bezładu płciowego, były fikcyjne. Źródłem ich była powierzchowna obserwacja. Ewolucjoniści czerpali „dane empiryczne" w zasadzie z dzieł podróżników niemających żadnej niemal wiedzy metodologicznej czy historycznej, ale powodujących się sensacją. Nawet sami etnologowie kierunku ewolucjonistycznego nie poznawali dokładnie opisywanych przez siebie „na żywo" społeczności. Nie przebywali z badanymi ludami przez dłuższy czas, nie studiowali dogłębnie ich języków, lecz korzystali z pomocy tłumaczy. Pod tym względem ewolucjonistów stanowczo przewyższali funkcjonaliści, którym nie wystarczały indywidualne, sporadyczne przypadki jako materiał dowodowy. Spędzali oni długie lata w badanych przez siebie społecznościach ludów pierwotnych.

Na podstawie powyższych okoliczności funkcjonaliści mogli wysunąć niepodważalną tezę, że faktyczny związek chronologiczny, zachodzący między monogamią a poligamicznymi formami małżeństwa, jest odwrotny do tego, który postulował ewolucjonizm. Nie monogamią jest zjawiskiem następującym po poligamii, ale na odwrót: poligamia następuje po pierwotnej monogamii, jest zjawiskiem wyrastającym na podłożu szczególnych warunków społeczno-gospodarczych, charakterystycznych dla pewnych tylko, i to późniejszych, faz rozwojowych życia społecznego człowieka. Ale i wtedy poligamia nie jest w żadnej społeczności ludzkiej formą jedyną i powszechną małżeństwa; jest tylko formą występującą w warstwach czy klasach wyższych, natomiast reszta członków danej społeczności - znacznie liczniejsza - żyje w związkach monogamicznych.

Analogicznie rzecz się ma z matrylineatem, który jest również zjawiskiem rozwojowo późniejszym; nie może przeto być interpretowany jako przeżytek czy forma pochodna bezładu płciowego. Konsekwentny matrylineat nie występuje u ludów najniżej stojących, lecz właśnie u ludów znajdujących się już na stosunkowo wysokich szczeblach rozwoju.

Do teorii dominujących we współczesnej socjologii rodziny zalicza się przede wszystkim koncepcje C. Levi-Straussa, G. Tillion i T. Parsonsa. Autorzy ci zdecydowanie odcinają się od teorii ewolucjonistycznych. Małżeństwo i rodzinę rozważają na tle społeczeństwa globalnego, i to zarówno pierwotnego, jak i industrialnego.

C. Levi-Strauss, nawiązując do tradycji socjologicznych Durkheima i Maussa, wychodzi z założenia, że małżeństwo i rodzina nie zasadzają się wyłącznie ani na dążnościach biologicznych człowieka, ani na jego potrzebach psychicznych, ale są wytworem organizacji życia społecznego. To nie uczucia wewnętrzne ludzi, ale organizacja społeczna stosunków pokrewieństwa określa wzajemne relacje wewnątrzmałżeńskie i rodzinne. Charakter tych relacji jest wyznaczany w poszczególnych typach społeczeństwa przez typy struktury społecznej. Czynnik biologiczny odgrywa w tym względzie rolę drugorzędną.

Zasadniczym czynnikiem określającym formy życia małżeńsko-rodzinnego jest zakaz kazirodztwa. Zakaz ten jest zarazem podstawowym elementem organizacji społecznej, on właśnie leży u podstaw rozwoju społeczeństw pierwotnych. Jego funkcją jest „uruchamianie" wymiany matrymonialnej, dzięki której ludzie nawiązują stosunki powinowactwa. Na skutek zakazu kazirodztwa zostaje ujęty w ramy instynkt seksualny człowieka pierwotnego, a zbiorowości ludzkie zostają podzielone na dwie grupy, w ramach których małżeństwa są zabronione i które dostarczają sobie wzajemnie partnerów do małżeństwa. Jest to podstawowa dychotomia, na której zasadza się pierwszy typ wymiany społecznej między ludźmi, noszący cechy wzajemności. Posiada ona swój aspekt negatywny - zakaz zawierania małżeństw między rodzeństwem, i aspekt pozytywny - nakaz zawierania małżeństw między członkami różnych grup i zbiorowości.

Istotna więc treść zakazu kazirodztwa nie wyczerpuje się w samym fakcie zakazu czegoś: ona z natury swej ma rodzić wymianę - wymianę mężczyzn i kobiet między poszczególnymi grupami; ona też stanowi regułę, normę wyrażającą pragnienie grupy nawiązania przyjaznych stosunków z drugą grupą i wyjścia z izolacji. Z tego punktu widzenia jest to norma pozytywna, środek łączenia, zespalania z sobą i przedkładania ponad naturalne więzy pokrewieństwa więzów sztucznych o wzmożonej sile działania. Pozytywny aspekt egzogamii należy odczytywać także w tym, że afirmuje drugiego człowieka (zabrania małżeństw w ramach grupy, dążąc do tego, aby je zawierano między członkami różnych grup) i wskazuje na korzyści społeczne, wynikające z faktu wymiany. Z tego względu egzogamia jest archetypem wszelkich innych przejawów wzajemności w stosunkach między ludźmi. Można zatem stwierdzić, że zasady pokrewieństwa i zawierania małżeństw zostały wypracowane przez człowieka pierwotnego (nieświadomie) dla zapewnienia integracji rodzin biologicznych z grupą społeczną. Człowiek narzucił sobie zasadę egzogamii w tym celu, aby społeczeństwo mogło się zorganizować i trwać. Gdyby społeczeństwo mogło istnieć bez wymiany, to zasady pokrewieństwa oraz doboru małżeńskiego nie stanowiłyby konieczności społecznej.

Małżeństwo jest w swej istocie niczym innym jak wieloaspektową wymianą między grupami ludzkimi, które dzięki temu mogą wchodzić z sobą w stosunki zażyłości i przełamywać barierę izolacji społecznej. Ta wymiana matrymonialna, rządzona zasadą egzogamii, jest w wielu społeczeństwach podobna do wymiany handlowej, gospodarczej. Wartość „towaru" będącego przedmiotem wymiany rośnie w miarę zmniejszania się jego obfitości. Również i kobiety uzyskują wysoką wartość jako przedmiot wymiany ze względu na „poliginiczne skłonności" męskiej części społeczeństwa ludzkiego. Proces wymiany małżeńskiej ukształtował następnie wzory życia gospodarczego i model homo economicus i w tym znaczeniu zasada egzogamii leży u podstaw organizacji społeczno-gospodarczej społeczeństw ludzkich na przestrzeni wielu wieków.

Strukturalizm Tillion'a

G. Tillion wychodzi z założenia, że koncepcje Levi-Straussa nie tłumaczą rzeczywistości małżeńsko-rodzinnej w każdej epoce historycznej i dowolnym miejscu na świecie. Zdaniem Tilion, należy odróżnić dwa odmienne typy społeczeństw ludzkich: społeczeństwa egzogamiczne - społeczeństwa dzikich, rzadko rozsiane na kuli ziemskiej i w zasadzie dziś już zanikające, oraz społeczeństwa endogamiczne, rozmnażające się, a nie zanikające, gęsto zamieszkujące kulę ziemską, których początki stanowiły społeczeństwa historyczne, znane badaczom na podstawie zachowanych śladów ich kultur i organizacji. Struktury rodzinne tych dwóch typów społeczeństw wiążą się z warunkami ekonomicznymi i demograficznymi. Struktury egzogamiczne są charakterystyczne dla społeczeństw żyjących z myślistwa, zbieractwa lub doraźnej uprawy ziemi.

Ten typ życia gospodarczego wymagał pewnej integracji terytorialnej, co z kolei pociągało za sobą konieczność wymiany kobiet w obrębie większych grup sąsiedzkich. Wymiana kobiet (córek) dokonywała się tu za cenę obrony integralności terytorium. W celu wyżywienia wszystkich członków grupy należało dbać o zachowanie stosownych granic wzrostu ludnościowego. Najbardziej funkcjonalnym rozwiązaniem była stabilizacja demograficzna, w związku z czym z jednej strony musiano - dla przeciwstawienia się zanikowi liczebnemu grupy - otaczać dziecko szczególną opieką, ale też z drugiej strony - dla obrony przed zbytnim przyrostem naturalnym - prowadzić w pełnym tego słowa znaczeniu kontrolę urodzeń.

Tym strukturom pierwotnym Tillion przeciwstawia struktury wtórne, endogamiczne, które zjawiały się tam, gdzie był wyższy poziom rozwoju gospodarczego, a więc u ludów o kulturze rolnej, charakteryzującej się oswojeniem zwierząt domowych, ludów rozwijających środki transportu i tworzących większe skupiska zamieszkania. Rozwój gospodarczy, nowe zasady uprawy ziemi oraz potrzeba zachowania i powiększania gruntów doprowadziły do zaniechania egzogamii i upowszechnienia endogamicznych form zawierania małżeństw. Warunki ekonomiczne wymagały tego, aby „zachować córki rodziny dla synów rodziny".

Rozwój gospodarczy wymagał stałego wzrostu liczby rąk do pracy - stąd nastawienie na liczne potomstwo. Starotestamentowe: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną (...)" , było obowiązującym wzorem wielu znanych ludów historycznych, szczególnie w basenie Morza Śródziemnego. Doprowadziło to w konsekwencji do daleko idącej stabilizacji terytorialnej i zahamowania ruchów migracyjnych. Zanika powoli obowiązujący dawniej zakaz związków małżeńskich w ramach grupy pokrewieństwa, następuje rozpad rodziny monogamicznej, a dotychczasową troskę o utrzymanie ludnościowego status quo zastępuje przemożne staranie o liczebny wzrost ludnościowy, które Tillion nazywa „mentalnością populacjonistyczną".

Upowszechniająca się endogamia szła w parze z rozwojem nowych form życia rodzinnego, przybierającego charakter paternalistyczny i patriarchalny. Taki bowiem typ rodziny był funkcjonalny wobec panujących wówczas stosunków społeczno-gospodarczych. Jednostka zostaje w dużym stopniu uzależniona od grupy rodzinnej, kobieta podporządkowana mężczyźnie i zepchnięta przede wszystkim do roli rodzicielki. Tego rodzaju struktury rodzinne ulegają pewnym modyfikacjom w społeczeństwach średniowiecznych i nowożytnych. Dawną zasadę endogamii wypiera dążność do zawierania związków małżeńskich w obrębie jednej klasy czy warstwy społecznej, podporządkowanie kobiety zastępuje tendencja do jej emancypacji społecznej i małżeńsko-rodzinnej, a „mentalność populacjonistyczną" wypiera posunięta do granic roztropności kontrola urodzeń.

T. Parsons tym się przede wszystkim różni od obu poprzednich autorów, że podejmuje systematyczną analizę grupy rodzinnej w ramach społeczeństwa industrialnego, traktowanego globalnie. Typowym przykładem rodziny tego rodzaju społeczeństwa jest mała rodzina nuklearna, złożona z zespolonych węzłem małżeńskim rodziców oraz ich dzieci. W społeczeństwie miejskim jawi się jako instytucja związana z innymi systemami społecznymi, coraz bardziej wyspecjalizowanymi. Jej funkcje są w coraz szerszym zakresie przejmowane przez owe wyspecjalizowane instytucje. Z grupy produkcyjno-konsumpcyjnej przeobraża się w grupę wyłącznie konsumpcyjną. Na tle naturalnych potrzeb człowieka i potrzeb całego społeczeństwa rodzina wyspecjalizowuje się w pełnieniu trzech jej niezbywalnych funkcji, a mianowicie: prokreacji, socjalizacji pierwotnej i stabilizacji osobowości jej członków. Owa stabilizacja przebiega niejako dwupoziomowo: z jednej strony polega na nadawaniu statusu społecznego, a z drugiej - na różnicowaniu osobowym członków grupy rodzinnej, czyli „stratyfikacji osobowościowej". Proces ten dokonuje się na płaszczyźnie związków uczuciowych łączących rodziców z dziećmi i małżonków ze sobą.

Małą rodzinę nuklearną konstytuują dwa typy relacji: stosunki małżeńskie oraz stosunki rodzice - dzieci. Stosunki małżeńskie dominują nad rodzicielskimi zarówno ze "względów chronologicznych, jak i logicznych. W rodzinie występują dwa typy zróżnicowań: pokoleniowe (hierarchia wieku) oraz płci. To zróżnicowanie płci wyznacza różne role małżeńskie - instrumentalne ojca i ekspresywne matki. Rodzina jest małą grupą, i jak w każdej małej grupie, tak i tu role członków układają się w schemat: przywódca - naśladowcy. Cechy, które różnią ją od innych grup, to umożliwianie członkom - ale też i żądanie od nich - zaangażowania emocjonalnego oraz instytucjonalizacja popędu seksualnego.

Rodzina, jakkolwiek funkcjonująca wewnątrz szerszych społeczności, jest jednostką odrębną, różną od "wszelkiego rodzaju grup i instytucji. Tym, co ją w szczególny sposób odróżnia od innych zbiorowości, jest umożliwianie rozwijania w niej nieobserwowalnej i niedostępnej z zewnątrz sfery życia prywatnego, intymnego, zaspokajania potrzeb, których żadna inna instytucja czy grupa nie jest w stanie zaspokoić. Także niepowtarzalny, swoisty styl życia rodzinnego, specyficzna atmosfera relacji małżeńskich i rodzicielskich, różniąca jedną rodzinę od drugiej, nie znajduje odbicia w układach pozarodzinnych.

Jak wspomniano, ojciec w rodzinie spełnia rolę instrumentalną; cechuje go zatem „partykularyzm zdobywczy" - jest łącznikiem rodziny z innymi systemami społecznymi. Przez swą pracę zawodową i kontakty społeczno-zawodowe reprezentuje interesy rodziny na zewnątrz, dostosowując ją do istniejących sytuacji społecznych i umożliwiając jej osiąganie celów. Matkę natomiast cechuje „partykularyzm statyczny" - spełnia ona role ekspresywne, zajmując się przede wszystkim sprawami wewnątrzrodzinnymi, jak prowadzenie gospodarstwa domowego, robienie zakupów, wychowanie dzieci, wprowadzanie wewnętrznego ładu w rodzinie i podtrzymywanie solidarności wszystkich członków grupy rodzinnej. Dzięki temu układowi ról małżeńskich rodzina ma możliwość realizacji własnej tożsamości - własnego ego. Rodzą się obawy, czy rozwój tego typu rodziny nie pójdzie w kierunku liberalnym, czego przejawami może być rosnąca stale stopa rozwodów i malejąca stopa przyrostu naturalnego, emancypacja kobiet i osłabienie poczucia obowiązków rodzicielskich. Parsons wyraża tu pełny optymizm, stwierdzając, że rodzina przebrnie przez owe trudności. Spadek urodzeń wiąże się z sytuacją ekonomiczną i narastającymi potrzebami rodziny, które przecież będą coraz lepiej zaspokajane. Rozpad małżeństwa obserwuje się głównie w okresach przełomowych, po kataklizmach dziejowych (jak wojna), i dotyczy częściej małżeństw bezdzietnych. Ale, niezależnie od tego, rozwód nie prowadzi do negacji i rezygnacji z małżeństwa, bo rozwodzący się w ogromnej większości zawierają powtórne związki małżeńskie. Co więcej, obecnie, gdy warunki ekonomiczne stwarzają nieporównanie lepsze szansę życia w samotności, poza małżeństwem, minimalna jest liczba kobiet, a także mężczyzn, żyjących w stanie pozamałżeńskim.

W sumie Parsons konkluduje, że nie ma mowy o jakimś kresie rodziny w społeczeństwie przyszłości. Rodzina jest powołana do wykonywania coraz bardziej wyspecjalizowanych funkcji, których nie jest w stanie przejąć żadna inna instytucja. Małżonkowie będą - w przyszłości nawet pełniej niż dotąd -znajdować w niej możliwości uzupełniania swych osobowości, przeżywania bogactwa życia we dwoje. Z socjologicznego punktu widzenia rozwód można przecież traktować jako swego rodzaju „klapę bezpieczeństwa" dla nieprze-zwyciężalnych trudności życia małżeńskiego oraz jako przejaw dążenia do osiągnięcia takiego idealnego układu stosunków małżeńskich, jakiego dotąd nie było, a jaki jest niezbędny dla zachowania równowagi psychicznej małżonków, mających w sposób właściwy socjalizować swe dzieci. Aczkolwiek przedstawiona tu teoria rodziny odnosi się do społeczeństwa amerykańskiego, Parsons nie widzi przeszkód w stosowaniu jej przy analizie rodziny także innych społeczeństw zindustrializowanych i zurbanizowanych.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
klasy spoleczne, materiały na UKW, socjologia
plec jako kategoria nierownosci spolecznej, materiały na UKW, socjologia
Grupy spoleczne - opracowane, materiały na UKW, socjologia
Teoria wychowania pytania, materiały na UKW, teoretyczne podstawy wychowania
Tabela .Cykl +-ycia rodziny wg Duvall, materiały na UKW
Prawo rodzinne - opracowanie, Materiały na egzaminy
Teoria wychowania pytania, materiały na UKW, teoretyczne podstawy wychowania
TECHNIKA PROWADZENIA WYWIADY, materiały na UKW, metodologia badan
PROGRAM PROFILAKTYCZNY(1), materiały na UKW, profilaktyka spoleczna, dokumenty różne
MÓJ PROGRAM PROFILAKTYCZNY, materiały na UKW, profilaktyka spoleczna, dokumenty różne
Funkcje kultury-referat socjologia, Materiały na egzaminy, Socjologia
stratyfikacja społeczna, Materiały na egzaminy, Socjologia
program profilaktyczny, materiały na UKW, profilaktyka spoleczna, dokumenty różne
socjologia definicje, Materiały na egzaminy, Socjologia
Pedagogika specjalna- program[1].d0 wysłania, materiały na UKW, pedagogika specjalna
opracowanie materiału na egzamin, SOCJOLOGIA UJ, Współczesne teorie socjologiczne

więcej podobnych podstron