METODA BLISSA
Na całym świecie trwają poszukiwania pomocy służących możliwie sprawnej komunikacji osób nie mówiących z otoczeniem. Większość znanych systemów, programów czy urządzeń wymaga jednak umiejętności czytania, pisania (znajomości liter) lub dość dobrej sprawności ruchowej (np. w użyciu gestykulacji). Metoda porozumiewania się, którą przedstawię, wykorzystuje nie litery, lecz międzynarodowy kod obrazkowy autorstwa Austriaka Charlesa Blissa stąd jej nazwa Blissymbolics lub po też po prostu system Blissa.
W codziennym życiu nieustannie spotykamy się z różnymi symbolami przedstawianymi w sposób graficzny (nieliterowy). Są nimi znaki drogowe, znaki informacyjne (poczta, telefon, parking itp.), znaki topograficzne, nawigacyjne, graficzne oznaczenia dyscyplin sportowych. Tzw. systemami pasygraficznymi są także znaki matematyczne, chemiczne, zapisy nutowe w muzyce, system symboli stosowanych w elektronice, informatyce, cybernetyce, zapisy graficzne figur baletowych. Dziś nikt już nie zastanawia się skąd wzięły się owe znaki - po prostu wszyscy z nich korzystamy aby lepiej orientować się w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości i móc komunikować się bez barier językowych w różnych dziedzinach życia, techniki czy muzyki. Pasygrafia oznacza więc ogólnoświatowe „pismo” o charakterze ideograficznym, w którym używane symbole nie oznaczają pojedynczych głosek lub fonemów, lecz całość pojęcia - samą jego ideę (stąd właśnie „ideografia” czyli „zapisywanie pojęć”). Tak więc np. symbol - rysunek domu, będzie zrozumiałym zapisem samego pojęcia „dom”, a nie dźwięków (różnych w różnych językach), którymi można to pojęcie nazwać. Przykładami pisma ideograficznego są ideogramy babilońskie (mają ok. 6000 lat), systemy powstałe w kulturze Majów i Azteków, zapisy na piramidach i papirusach w kulturze staroegipskiej, a także system zapisu powstały w starożytnych Chinach (ten ostatni, w nieco zmodyfikowanej formie, przetrwał do dziś).
Co to jest i skąd pochodzi system symboli Blissa?
Symbole Blissa to nazwa systemu porozumiewania się, w którym słowa przedstawione są w postaci rysunku. Te rysunki (symbole) są graficzną ilustracją znaczenia (treści, sensu) danego słowa. Podstawowy słownik Blissa zawiera ok. 3000 symboli, które reprezentują ponad 6000 słów. Symbol Blissa umożliwia nazwanie konkretnego przedmiotu, ale również pojęcia abstrakcyjnego np. uczucia. Można więc wskazywać pojedyncze symbole lub też budować z nich całe wypowiedzi zgodnie ze składnią języka ojczystego.
Specyfika i wyjątkowość systemu polega na możliwości budowania pełnych zdań, prowadzenia rozmowy, wyrażania opinii i ocen, opisywania zdarzeń i przeżyć, a poprzez to rozwijania w pełni własnej osobowości. Prostota symboli (mimo, iż niektóre symbole wyglądają dość abstrakcyjnie) i logiczna rozbudowa systemu pozwalają na szybkie uczenie się tej metody.
System Blissa jest elastyczny. Rozpoczynając od ograniczonej liczby symboli użytkownik Blissa może dzięki różnym strategiom poszerzać swoje słownictwo, rozwijać język według własnych możliwości intelektualnych i środowiskowych. Wszystkie osoby znające język ojczysty użytkownika symboli (jednakże potrafiące czytać lub znające budowę symboli) mogą się z nim porozumiewać i rozmawiać na dowolny temat, gdyż nad symbolami znajdują się napisy, nadające symbolom określone znaczenie.
Każde dziecko jest inne, ma właściwą tylko jemu, indywidualną drogę rozwoju. Dlatego też trudno jest określić ile symboli i w jakim czasie opanuje dana osoba. Wiele czynników ma wpływ na powodzenie i nie należy mierzyć sukcesu liczbą wyuczonych symboli. Największą radość przynosi okazana przez dziecko chęć przekazywania myśli, a tym samym spontaniczna potrzeba rozmowy, która została wyzwolona dzięki możliwości i umiejętności posługiwania się symbolami Blissa. W przypadku osób, które dysponują choćby minimalnymi umiejętnościami komunikowania werbalnego, zadaniem pierwszoplanowym powinno być rozwijanie tej najważniejszej formy porozumiewania się, jaką jest mowa. Stosowanie symboli w codziennej komunikacji z otoczeniem nie tylko nie zahamuje rozwoju mowy, ale wręcz jest czynnikiem warunkującym i wspomagającym jej dalszy postęp.
Inspiracją do stworzenia Blissymbolics były obserwacje Blissa, jakich dokonał podczas pobytu w Szanghaju w 1942 r., gdy jako uchodźca znalazł się wśród Chińczyków pochodzących z różnych prowincji i mówiących różnymi językami, ale doskonale porozumiewających się przy pomocy ujednoliconych symboli. Gdy Bliss przeniósł się w 1946 r. do Australii rozpoczął pracę nad swoim własnym projektem „języka symboli”. Fascynująca go symboliczno graficzna komunikacja miała służyć zachowaniu pokoju na świecie i porozumiewaniu się np. podczas międzynarodowych spotkań. Miała łączyć ludzi prostotą zapisu i „wymowy” tj. umownymi znakami eliminującymi nieporozumienia płynące ze złej interpretacji słów, czytelnymi we wszystkich językach. Bliss nie przewidywał jednak, że ten system mógłby okazać się przydatny do komunikacji z osobami niepełnosprawnymi. Niestety, jego dzieło nie zdobyło popularności jako język międzynarodowy i system Blissa pozostał zapomniany aż do 1971 r. kiedy to ponownie „odkryli” go kanadyjscy.
Już pierwsze próby zastosowania metody opartej na symbolach Blissa okazały się bardzo efektywne - zaczęto więc system rozwijać i coraz bardziej popularyzować.
W systemie pasygraficznym Ch. Blissa każdy znak (symbol) wiąże się z określonym znaczeniem (treścią, sensem) co oznacza, że całe zwroty i pojęcia mogą być w nim przedstawiane poprzez umowne znaki obrazkowe. Dzięki odwoływaniu się do pojęć, a nie słów, prostocie i logice symboli, system Blissa ma uniwersalny charakter i nie ogranicza się do jednego języka. Jest to w pełnym tego słowa znaczeniu system międzynarodowy będący jakby odmianą „obrazkowego esperanto”.
Do Polski Blissymbolics dotarł z Niemiec (z Bonn) w 1987 r., a w rok później powołany został Ośrodek Szkoleniowy Komunikacji Symbolicznej Bliss przy Zarządzie Głównym TPD w Warszawie kierowany przez Annę Lechowicz. Ośrodek, uznany przez BCI za oficjalną filię, odpowiada za prawidłowe rozpowszechnianie i dalszy rozwój systemu w Polsce w zgodzie z zasadami przyjętymi przez BCI. Ponadto prowadzi działalność szkoleniową, udziela informacji, konsultacji i prowadzi poradnictwo dla rodziców. Można tam uzyskać informację, czy w rejonie zamieszkania danego dziecka pracuje wykwalifikowany specjalista metody Blissa.
Jak działa Centrum Komunikacji - Ośrodek Szkoleniowy Blissa?
Metoda Blissa znalazła się w Polsce 12 lat temu dzięki współpracy warszawskiej Szkoły Podstawowej nr 327 z podobną placówką w Hamburgu. Krajowy Komitet Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym Ruchowo przy Towarzystwie Przyjaciół Dzieci nawiązał kontakt z Organizacją Kwakrów Niemieckich, co zaowocowało wymianą specjalistów pomiędzy szkołami. W ciągu roku przetłumaczono na język polski podstawowy słownik symboli niezbędny do budowania indywidualnych tablic. W krótkim też czasie instruktorzy z Niemiec przeprowadzili pierwszy ogólnopolski kurs dla 34 osób pracujących z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Polski Bliss zaczął odtąd „otwierać” różne środowiska specjalistów pracujących z dziećmi i młodzieżą ze złożoną niepełnosprawnością na potrzebę pracy nad rozwijaniem komunikacji i wspomaganiem ich porozumiewania się. Te, wówczas pionierskie działania, rozszerzyły się na cały kraj.
Postawy i opinie o metodzie Blissa
Dotychczasowe sukcesy metody Blissa w Polsce są duże, choć wciąż niezbyt niewiele się o nich pisze. Mamy już w kraju wielu przeszkolonych specjalistów (nauczycieli, logopedów, rodziców, psychologów i innych osób). Praca z dziećmi symbolami Blissa osiągnęła już w naszym kraju stadium, w którym bez obaw można podejmować ją w szkołach specjalnych, poradniach i w ramach nauczania indywidualnego (w domach dzieci), a więc wszędzie tam, gdzie jest taka potrzeba i gdzie znajdą się odpowiednio przeszkoleni specjaliści.
Postawy rodziców i specjalistów wobec stosowania metody Blissa bywają różne. Ma ona swoich gorących zwolenników i przeciwników. Uprzedzenia wypływają najczęściej z dwóch obiegowych opinii: pierwszej, że dziecko nie będzie dążyło do rozwijania mowy dźwiękowej posługując się gotową obrazkową „protezą mowy”; i drugiej, według której rozwijanie nowej metody i tak nie poprawi zdolności komunikacyjnych dziecka, bo nikt nie będzie wiedział jak rozmawiać z nim tym systemem (zostanie więc publicznie uznane za „dziwne”). Często uważa się też, że dziecko znajdzie się na „przegranej pozycji” skoro zamiast mowy głośnej będzie musiało używać obrazków. Najczęściej jednak słyszę od rodziców uwagę, że dziecku nie jest potrzebny żaden taki lub podobny system, bo oni rozumieją się z nim doskonale. Czy jednak rzeczywiście tak jest? A w jaki sposób dziecko niemówiące ma „opowiedzieć” mimiką lub gestem o zdarzeniu, w którym nie uczestniczyli rodzice? To prawda, że osoba stale przebywająca z dzieckiem z łatwością poznaje co chciałoby w danej chwili zakomunikować - kontekst pozwala nam najczęściej domyślić się, zinterpretować sygnały dziecka. Wciąż jednak jest to zaledwie nasza interpretacja, a nie bezpośrednia wypowiedź.
W wielu placówkach brakuje przydziału godzin na konwersację metodą Blissa, panuje także swoisty opór nauczycieli do wykorzystywania słowników dziecka (tablic komunikacyjnych) w czasie zajęć, a przez rodziców - w domu. Najprawdopodobniej nie wynika to ze złej woli kogokolwiek, ale ze zwykłego braku wiedzy o tej metodzie, najczęściej jednak w braku przekonania do skuteczności takiej formy porozumiewania się. Wciąż pokutuje w naszej oświacie stereotyp, że skoro to dość nowa metoda, to wystarczy „coś przeczytać” (np. notatki z kursu Blissa), a potem postępować według schematu. Ale okazuje się, że w przypadku Blissa nie jest to możliwe, bo każde dziecko ma tu swój indywidualny program rozwoju komunikacji. Metoda Blissa nie znajduje też zwolenników wszędzie tam, gdzie terapię mowy ogranicza się do tradycyjnych, standardowych ćwiczeń logopedycznych. A przecież logopeda musi stać się dziś „terapeutą mowy”, a nie tylko „nauczycielem mówienia” czyli dobrego i szybkiego wywoływania u dziecka kolejnych dźwięków, potem słów itd. Trzeba mieć świadomość, że nie każde dziecko z niemożnością mówienia nauczymy posługiwania się mową dźwiękową, a nawet jeśli będzie to możliwe, to w wielu przypadkach upłynie długi czas zanim dziecko zacznie mówić.
Wśród nauczycieli są opinie, że nie jest możliwe zastosowanie metody Blissa na lekcji, bo np. tylko dwoje dzieci w klasie nie mówi. Inna nauczycielka uznała, że w „słowniku” dziecka nie ma symboli do nauki przedmiotów szkolnych (środowiska społeczno-przyrodniczego, muzyki, religii...), a więc niech używa tablicy tylko na języku polskim. Do pracy metodą Blissa nie jest bezwzględnie konieczna akceptacja nauczycieli, rodziców czy innych osób (poza samym dzieckiem), choć warto oczywiście zabiegać o współpracę najbliższego otoczenia. Użycie systemu Blissa nie poprawi bowiem znacząco zdolności komunikacyjnych dziecka gdy w jego otoczeniu będą głośno wypowiadane (i nie wyjaśniane) negatywne opinie o tym, że używa ono „protezy”, „sztucznego języka”, lub gdy utrudni mu się dostęp do tablicy znaków. Dziecko doświadczając takiej otwartej niechęci wcześniej lub później ten system komunikacji odrzuci. Z drugiej strony akceptacja metody przez nauczycieli niewiele zmieni jeśli sama metoda zacznie być podporządkowywana potrzebom obowiązującego programu szkolnego powinna ona przecież służyć konkretnemu dziecku, a nie jedynie procesowi nauki przedmiotów szkolnych.
W metodzie Blissa najczęściej fascynuje ludzi sam sposób porozumiewania się z inną osobą za pomocą znaków. Jak to możliwe - słyszę często - nie mówi, lecz pokazuje? Niektórzy rodzice zafascynowani tym systemem widzą w nim niemal sensacyjną nowość, do której chcieliby jak najszybciej przysposobić swoje niemówiące dziecko. Nie ma w tym nic dziwnego - mają przecież prawo odczuwać zniechęcenie wieloletnią terapią, zwłaszcza gdy długo nie widać oczekiwanego sukcesu. Powinni jednak wiedzieć więcej zarówno o tej, jak i o innych metodach, aby mieć do niej własne, krytyczne, ale zarazem twórcze podejście.
Wybór strategii porozumiewania się dla konkretnego dziecka z zaburzoną komunikacją nie jest decyzją tak prostą jak np. wybór odpowiedniego podręcznika do nauki języka. Decyzję o wprowadzeniu metody Blissa podejmuje się na podstawie indywidualnej oceny sytuacji dziecka, jego potrzeb i zdolności, choć nie obowiązują tu żadne specjalne procedury takie jak np. konieczność posiadania zgody rodziców, opinii psychologa itp. Specjalista przeszkolony w zakresie metody Blissa może samodzielnie dokonać oceny możliwości dziecka, może też powołać zespół specjalistów (choć w Polsce raczej nie jest to stosowane) - logopedę, psychologa, pedagoga, rehabilitanta, neurologa oraz rodziców aby wspólnie zdecydować o wyborze metody. Można też skorzystać z konsultacji prowadzonych przez Ośrodek Blissa w Warszawie. Ale najważniejszą osobą, która tak naprawdę zadecyduje ostatecznie o wyborze sposobu komunikacji jest samo dziecko. I choć dla wielu zabrzmi to paradoksalnie (bo jak małe dziecko miałoby opiniować cokolwiek skoro nawet nie mówi), to w przypadku Blissa istnieje wręcz konieczność uznania prawa dziecka do wyboru. To ono ma zadecydować czy będzie używać kodu Blissa czy innego. Naszym zadaniem jest jedynie stworzenie mu odpowiednich warunków, aby rzeczywiście dać mu szansę wyboru optymalnej dla niego strategii komunikacji. Oto dlaczego zgoda rodziców nie jest warunkiem koniecznym. Jeśli samo dziecko nie zaakceptuje tej metody komunikacji, odrzuci ją, nie będzie jej używać - cóż nam po zgodzie rodziców? Niemniej akceptująca postawa rodziców i wspólne z nimi działanie bez wątpienia sprawiają, że dziecko łatwiej, szerzej i szybciej będzie opanowywało bogactwo znaków Blissa i chętniej wykorzystywało je w codziennej komunikacji.
Często słyszy się także pytania czy do stosowania metody Blissa potrzebne są specjalne uprawnienia lub umiejętności. Takie uprawnienia są rzeczywiście niezbędne dla osoby, która uczy symboli Blissa tzn. wprowadza dziecko w budowę symboli, strukturę całego systemu, konstruuje (ew. opracowuje i buduje) tablice komunikacyjne indywidualnie dla potrzeb dziecka itp. Ale żeby stać się zwykłym użytkownikiem tego systemu komunikacji („rozmawiać” z dzieckiem, używać gotowych symboli lub tablic podczas zajęć szkolnych lub domowych) nie trzeba wcale znać zasad konstrukcji symboli czy sposobu budowania zdań. Wystarczą szczere chęci do podjęcia dialogu z dzieckiem. Każdy symbol jest podpisany, a więc zawsze można odczytać jego znaczenie nawet bezznajomości samego symbolu (znać go musi jedynie dziecko).Początkowo wydaje się, że znaki są bardzo skomplikowane, niektórzy twierdzą nawet, że zbyt abstrakcyjne - w dalszej części cyklu postaram się pokazać konkretnymi przykładami, że tak nie jest. Dowodem na to może być fakt, że nawet młodsze dzieci uczą się symboli bardzo szybko, a ponieważ cały system posiada bardzo prostą logikę, nie trzeba uczyć się symboli jako całościowych znaków graficznych, gdyż poszczególne ich części mają także swoje znaczenie co dzieci odkrywają bez większych trudności.
Czy symbole Blissa mogą „zabić” mowę?
Doświadczenie i praktyka dyktują mi tylko jedną odpowiedź: żadne symbole, zdjęcia, obrazki, pictogramy nie „zabijają” i nie ograniczają mowy jeśli są właściwie stosowane. System Blissa można z powodzeniem zastosować jako pomoc intensyfikującą trening logoterapeutyczny, wspomagającą rozwój mowy, a także jako coś tymczasowego, pomagającego w porozumiewaniu się do czasu wykształcenia zrozumiałej mowy dźwiękowej. Tylko w niektórych przypadkach będzie to swoisty słownik użytkownika - stała „proteza mowy”. Bliss nie musi być „protezą mowy” na całe życie.
Metodę Blissa można więc używać zarówno długo-, jak i krótkoterminowo, zależnie od potrzeb osoby i jej zdolności do rozwijania lepszej i łatwiejszej formy komunikowania się. Jest niemal pewne, że dziecko, które zacznie używać dźwięków zwyczajnie odrzuci system obrazkowy, gdyż znacznie szybciej zaspokoi swoje potrzeby przy użyciu mowy.
Istnieje jednak niebezpieczeństwo „uzależnienia się” od symboli w przypadkach, gdy mówienie jest bardzo utrudnione, gdy na powrót mowy osoba oczekuje zbyt długo i terapia staje się uciążliwa (lub nudna), gdy sam terapeuta popełnia błąd w sztuce nauki dźwięków i symbolice nie towarzyszy piękne, żywe słowo, gdy wciąż wyręcza się dziecko w dialogu nie dając mu sposobności do „mówienia od siebie”, gdy wreszcie poprzestanie się na zamkniętej liczbie symboli i nie ma możliwości dalszego rozwijania komunikacji. Na podstawie własnych doświadczeń w pracy alternatywnymi sposobami komunikacji mogę powiedzieć, że takie porażki zdarzają się częściej u dorosłych niż u dzieci. Wynikają one najczęściej z jednej z następujących przyczyn:
zbyt długo trwającej frustracji wynikającej z niemożności mówienia;
nieodpowiednio dobranej metody (błędna ocena sytuacji i możliwości osoby);
zbyt szybkiego lub za wolnego tempa poznawania znaków, małej ilości treningów utrwalających, braku wykazywania użytkowej wartości znaków;
braku motywacji do nawiązywania kontaktów i wyraźnej preferencji do używania dotychczasowych sposobów komunikacji;
nauczania metody ograniczonego do jednego miejsca i narzuconych warunków (komunikacja nie może „sprawdzić się” i dawać korzyści w innych warunkach i z innymi osobami);
zaprzestania pracy nad rozwojem mowy dźwiękowej i braku zachęty do używania mowy równolegle z wykorzystaniem symboli.
Jak dotąd nie prowadzi się w Polsce badań oceniających skuteczność stosowania pozawerbalnych form komunikacji. Amerykanie z kolei wykazują tendencje do publikowania głównie sukcesów - o porażkach na ogół się nie mówi zapewne dlatego, że dzieci dość szybko odrzucają to, co im nie służy i nie daje oczekiwanych korzyści. Jeśli dziecko zauważa, że próby porozumiewania się symbolami przynoszą negatywny skutek, to najprawdopodobniej będzie mniej sięgało do tej metody lub całkowicie z niej zrezygnuje. Do użycia komunikacji obrazkowej może zniechęcić także fakt, że „rozmowa” taka zajmuje zwykle bardzo dużo czasu, co powoduje zniecierpliwienie rozmówcy, przyspieszenie dialogu, próby przewidzenia z góry intencji dziecka czasem nieadekwatnie do rzeczywistości. Zbyt częste doświadczenia tego typu doprowadzają do tzw. „błędnego koła”:
zmniejszone próby komunikowania się;
zmniejszone ćwiczenia komunikacyjne;
brak postępów w komunikowaniu się;
zniechęcenie do prób komunikowania się;
zmniejszone próby komunikowania się, itd.
Zapewne żadne racjonalne argumenty nie przekonają ani rodziców, ani specjalistów, ani nauczycieli, dopóki sami nie doświadczą oni i nie zrozumieją funkcjonalnej wartości tej metody w sposób taki, jak odczuwa to dziecko akceptujące ten sposób porozumiewania się. Uważam, że nawet jeśli system Blissa miałby służyć jedynie dziecku i matce, czy dziecku i terapeucie i nikomu więcej w otoczeniu, to naprawdę warto podjąć takie wyzwanie.
Jeśli chciałbyś wiedzieć więcej o systemie Blissa - zapraszam do kolejnych artykułów zamieszczanych w tym dziale. Na koniec załączam przykładowe symbole:
Ocena predyspozycji dziecka do zastosowania metody Blissa
Metoda Blissa jest jedną z wielu form komunikacji. To nie dziecko przystosowujemy do metody, lecz odwrotnie. Stąd tak ważna jest obserwacja i ocena aktualnych i potencjalnych predyspozycji dziecka do użycia takiej właśnie formy komunikacji. O tym kiedy, w jakim zakresie, na jak długo, w jakim celu i w jakiej formie wprowadzić można metodę Blissa, decyduje szereg czynników. Wymienię tylko niektóre z nich:
Gotowość do komunikacji:
stopień zainteresowania nawiązywaniem kontaktów,
stopień frustracji dziecka na skutek trudności komunikacyjnych (ich częstość i sposoby przejawiania się),
poziom uspołecznienia (np. kogo dziecko preferuje jako partnera do komunikacji; trudności przystosowawcze).
Aktualne sposoby porozumiewania się:
ocena zachowań komunikacyjnych (mimika, gestykulacja, odpowiedzi niewerbalne - okrzyki, nieartykułowane dźwięki, dźwięki zbliżone do dźwięków mowy, słowa, zdania...),
umiejętność sygnalizowania „tak” - „nie” (to warunek niezbędny do rozpoczęcia nauki symboli Blissa).
Poziom rozwoju mowy czynnej i prognozy (możliwości) jej rozwoju:
ocena ogólnej sprawności motorycznej narządów mowy tj. emisji dźwięków (fonacji), ruchomości aparatu artykulacyjnego,
ocena oddychania,
ocena odruchów związanych z jedzeniem i piciem,
intensywność ślinotoku,
ocena zmian w zakresie rozwoju mowy (jakościowe i ilościowe np. zasób słownictwa, konstrukcje zdaniowe...).
Poziom rozumienia języka i ocena zdolności językowych dziecka.
Poziom funkcjonowania wzrokowego dziecka:
percepcja wzrokowa (czy rozróżnia kontrasty i przestrzeń, kształty, oraz w jaki sposób je różnicuje: ilościowo i jakościowo),
ostrość widzenia (percepcja światła, barw i kształtów, jaka jest najmniejsza odległość pomiędzy bodźcami wzrokowymi dobrze postrzeganymi przez dziecko oraz jaki jest najmniejszy obrazek, którym dziecko może się posłużyć),
figura i tło (ocena stopnia złożoności obrazka i umiejętności znajdywania szczegółu, ale także ocena największej liczby obrazków, czyli symboli, spośród których dziecko wybierze jeden wskazany przez nas),
ocena preferowanego przez dziecko materiału wzrokowego (rysunki, zdjęcia, obrazki, litery, symbole arbitralne).
Poziom funkcjonowania intelektualnego (im wyższy poziom intelektualny, tym szybsze i łatwiejsze przyswajanie nowych symboli. Ocena ta warunkuje sposoby wprowadzania nowych znaków oraz tempo i zakres poznawanych symboli).
7. Uwaga słuchowa:
ostrość słuchu,
reakcje na bodźce słuchowe, pamięć słuchowa,
ocena wpływu słyszenia dziecka na rozumienie mowy.
8. Sprawność psychoruchowa (stan zdrowia, trwałość kalectwa itp. Warunkuje ona dobór tablicy komunikacyjnej do aktualnych możliwości i potrzeb dziecka).
9. Koncentracja uwagi i koordynacja wzrokowo-ruchowa.
10. Poziom umiejętności czytania.
11. Dotychczasowe doświadczenia dziecka w komunikacji (w domu, szkole):
z kim dziecko się kontaktuje i w jaki sposób,
stopień i częstość występowania niepowodzeń w komunikacji z punktu widzenia dziecka, rodziców, nauczycieli, innych osób,
przebyte terapie logopedyczne,
preferowane przez dziecko zabawy, zabawki, zajęcia tematyczne,
postawy rodziców i innych osób wobec dziecka i jego niemożności mówienia.
12. Osobowość (zainteresowania, temperament itp.)
13. Środowisko (kto będzie uczył dziecko symboliki, gdzie, kiedy i jak często, postawy otoczenia wobec nowego sposobu komunikowania się).
Dopiero taka kompleksowa ocena funkcjonowania dziecka i jego możliwości pozwala określić czy należy wprowadzić nowy system komunikacji oraz jaki z wielu systemów będzie dla dziecka najlepszy. Pozwala także ustalić terminowość działań. Np. poziom funkcjonowania zmysłowego (słuchowego, wzrokowego, dotykowego) oraz intelektualnego mają istotny wpływ na wybór zestawu symboli, na zakres przekazywanych wiadomości, złożoność struktur zdaniowych, wielkość i ilość użytych znaków itp. Jeżeli zorientujemy się, że dziecko nie potrafi interpretować słów czy gestów, to niezależnie od naszej woli nie będzie w stanie zrozumieć symboli Blissa i próby wprowadzenia tej akurat metody komunikacji na pewno nie zakończą się sukcesem (mogą spowodować jedynie frustrację dziecka i niechęć do dalszych prób porozumiewania się). System Blissa będzie też trudną do zaadaptowania pomocą dla dzieci niedowidzących, a już zupełnie niedostępną dla niewidomych (nie ma znaków Blissa, które można by odczytywać dotykowo). Jeśli dziecko czyta w Braill'u, to można zrekompensować ten defekt, np umieszczając nad symbolem podpis w Braill'u, niemniej komunikacja taka nie będzie już „systemem Blissa” dziecko nie będzie się przecież posługiwało symbolami. Z drugiej strony jeśli dziecko widzące i niemówiące opanowało czytanie, może chętnie posługiwać się tablicą komunikacyjną do konwersacji - czytanie nazw ułatwi mu znajdowanie symboli.
Wydaje się oczywiste, że znacznie więcej znaków przyswoi sobie dziecko z lekkim upośledzeniem umysłowym niż dziecko z umiarkowanym stopniem niedorozwoju (te dzieci preferują raczej znaki piktograficzne). System Blissa wymaga od dziecka umiejętności oderwania się od konkretu - wszak symbol złożony jest z kilku elementów i jest w pewnym sensie abstrakcją. Dziecko z niską inteligencją może nie rozumieć kontekstu, mimo że dobrze identyfikuje cząstki znaczeniowe symbolu. Niektóre dzieci mogą się też uczyć symboli w sposób mechaniczny, zapamiętując jedynie lokalizację symbolu na tablicy komunikacyjnej bądź globalnie czytając nazwy niektórych znaków.
Dla użycia metody Blissa istotna jest długość okresu niemożności mówienia i jego przyczyny. Jeśli w ciągu dwóch ostatnich lat oceny rozwoju komunikacji dziecka są niepomyślne, to można podjąć próbę wprowadzenia nowego sposobu porozumiewania się. Nie należy jednak tego czynić jeśli dziecko robi wyraźne postępy w opanowywaniu lub odzyskiwaniu utraconej zdolności mówienia bądź też w nauce innej, zaspokajającej jego potrzeby komunikacyjne, metody porozumiewania się.
Przy ocenie predyspozycji dziecka do wprowadzenia metody Blissa nie bez znaczenia będzie także fakt, czy dziecko przebywa stale w łóżku, na wózku i jakie są perspektywy poprawy jego funkcjonowania ruchowego - wiadomo bowiem, że im większe są możliwości poznawcze dziecka, tym większy będzie wpływ metody Blissa na jego potencjał komunikacyjny.
Przed rozpoczęciem wprowadzania nowej strategii komunikacji musimy upewnić się czy dziecko potrafi kontrolować i manipulować swoim otoczeniem. Największe trudności w tym zakresie mogą wystąpić u dzieci autystycznych i afatycznych (z zaburzeniami rozumienia mowy), upośledzonych umysłowo, a także tych, które nigdy nie mogły podejmować samodzielnych decyzji i są uzależnione od dorosłych. Do podjęcia nauki Blissa gotowe jest jednak przede wszystkim takie dziecko, które rozumie naturę komunikacji, wie czemu ona służy i wyczuwa jakie daje korzyści. W przeciwnym wypadku znajomość nawet tysiąca symboli nie będzie miała dla niego najmniejszego praktycznego znaczenia.
Podam tu przykład chłopca (z uszkodzeniem mózgu, niemówiącego, nadpobudliwego, ze współistniejącym upośledzeniem umysłowym), który od roku uczy się symboli Blissa i P.C.S. (metoda kombinowana). Niestety, z wielu powodów używa znaków tylko podczas zajęć, w zaaranżowanych sytuacjach. Opanował ponad 200 symboli, które ma zgromadzone w albumie tematycznym i małej podręcznej książeczce do komunikacji. Sprawność fizyczna pozwala mu na samodzielne manipulowanie pomocami - może sam sięgnąć po książkę, odwracać strony, precyzyjnie pokazywać znaki - jak dotąd nie doświadczył jednak korzyści płynących z tej formy komunikacji. Często doświadcza frustracji gdy nie jest rozumiany - krzyczy wówczas, płacze, niszczy przedmioty w otoczeniu. Nauczył się krzykiem manipulować otoczeniem i dopóki ten sposób będzie dla niego łatwiejszy i skuteczniejszy, nie zrozumie, że można inaczej sygnalizować swoje potrzeby i pragnienia. Dziś nie potrafię jeszcze ocenić czy chłopiec zaakceptuje nową formę komunikacji, gdyż nadal preferuje własne sposoby manipulowania otoczeniem jako znacznie prostsze.
Podobnie jak w przypadku tego chłopca, w pracy z wieloma dziećmi największym problemem jest przekonanie innych osób w otoczeniu, że należy przerwać „stary” model komunikacji (krzyk, gwałtowność, agresja...) i wspólnie z dzieckiem tworzyć nowy model porozumiewania się. Zwykle jednak słyszy się w takich przypadkach uwagi, że nie ma na to dość czasu bądź odpowiednich możliwości (np. w klasie lekcyjnej). Rodzice zaś tracą szybko zdolność konsekwentnego postępowania i stają się bezradni tracąc wiarę w powodzenie próby wymagającej zbyt dużego dla nich wysiłku.
Jak więc wybrnąć z problemu tego chłopca i wielu podobnych jemu dzieci? Wszystkie okoliczności zewnętrzne nie sprzyjają dalszej pracy, ale nie są także powodem by odstąpić od wybranej metody. To czas zweryfikuje wybraną drogę i jeśli dziecko zdecydowanie odrzuci taką formę porozumiewania się, zaistnieje konieczność znalezienia innej - zamiast bezradnego „rozkładania rąk”.
W jakim wieku należy rozpocząć naukę Blissa?
Wśród tzw. „blissowców” (użytkowników metody) spotyka się także dzieci, które rozpoczęły naukę symboli w wieku 10-15 lat. Okazuje się więc, że „nigdy nie jest za późno”. Ponieważ jednak nie można z góry zakładać, że dziecko nie nauczy się czytać i pisać (np. na maszynie), niektórzy psychologowie dochodzą do wniosku, że metoda Blissa nie będzie dziecku potrzebna. Na ogół jednak dzieci niemówiące mają ogromne problemy z opanowaniem czytania i pisania co wiąże się m.in. z opóźnionym rozwojem pamięci fonologicznej (późno dojrzewają do różnicowania dźwięków mowy), choć mowę potoczną mogą rozumieć dobrze. Bliss może im tylko pomóc w tym zakresie i dlatego sądzę, że nie należy odkładać tej nauki „na później” (traktując jako ostateczność). Jeśli więc dziecko opanuje czytanie i pisanie, może okazać się zdolne do użycia kilku sposobów porozumiewania się jednocześnie. Praktyka i doświadczenia w pracy metodą Blissa mówią dziś, że nie istnieją praktycznie ograniczenia wiekowe bądź dotyczące sprawności ruchowej dziecka w stosowaniu tej metody. Nie jest też tak oczywiste, że dzieci starsze mogą mieć większe trudności w opanowywaniu znaków niż dzieci młodsze, albo że dzieci z większymi uszkodzeniami ruchowymi będą trudniej uczyły się umiejętności użycia systemu Blissa niż dzieci sprawniejsze. Sukces dziecka w użyciu tej metody w większym stopniu zależy od czynników zmysłowych (sensorycznych), intelektualnych i emocjonalnych niż od neuromuskularnych. Właściwie nie ma takiego dziecka, dla którego nie udałoby się dostosować określonych jego możliwościami pomocy technicznych (czasem zadziwiająco prostych!), aby mogło podjąć naukę symboli Blissa. Wymaga to jednak doskonałej znajomości dziecka, wnikliwych obserwacji, a czasem wielu prób i niezwykłej cierpliwości. Ograniczenia w użyciu metody dotyczą więc bardziej zakresu, sposobu, tempa jej wprowadzania niż samego zastosowania.
Nie da się jednoznacznie określić czasu, który będzie niezbędny do nauczenia dziecka efektywnego korzystania z systemu Blissa. Pierwszym sukcesem będzie już sam fakt zaakceptowania przez dziecko tej metody. Zwykle jednak oczekujemy znacznej poprawy możliwości komunikacyjnych dziecka, a nie jedynie faktu akceptacji. Jeżeli jednak nasz uczeń perfekcyjnie opanuje system, ale będzie go używał wyłącznie w pomieszczeniu gdzie odbywa się terapia, nie będzie to oznaczało „znaczących postępów” w jego komunikacji z innymi. „Znacząca poprawa” do dopiero obecność takiego postępu, który dostrzegany jest przez rodziców, nauczycieli, terapeutów i inne osoby, a przede wszystkim odczuwany przez samego użytkownika (dziecko także pragnie swojego sukcesu). Osiągnięcie tego sukcesu zależy od wielu czynników, ale nade wszystko od trafności doboru metody komunikacji dla konkretnego dziecka i właściwego jej użytkowania.
Jak porozumiewać się przy użyciu symboli Blissa?
Najbardziej rozpowszechnioną pomocą do komunikacji jest indywidualna dla każdego użytkownika tablica Blissa. Konstrukcja takiej pomocy, jej wielkość, ilości umieszczonych symboli i sposób ich uporządkowania zależą od potrzeb i umiejętności osoby, która posługuje się tablicą. Nad każdym symbolem umieszcza się napis, tak by rozmówca, który nie zna symboli mógł przeczytać jego znaczenie. Należy zaznaczyć, że dzieci niemówiące mają ogromne trudności z nauką czytania, albowiem nie wysłuchują głosek. W wielu przypadkach, nawet po wieloletniej nauce nie osiągają umiejętności czytania. Nie znaczy to jednak, że nie są w stanie, przyswajać nowych znaczeń wyrażonych graficznie, doskonalić budowania coraz bardziej złożonych z symboli zdań i rozwijać własny język. Ich percepcja wzrokowa, umiejętność odczytywania i różnicowania znaków graficznych jest na dobrym poziomie.
Dzieci mogą wskazywać symbole palcem, wskaźnikiem umieszczonym na głowie lub oczami.
Pamiętajmy, że użytkownicy tego sposobu porozumiewania się są zazwyczaj w znacznym stopniu niepełnosprawni ruchowo. Ze względu na brak dostatecznej kontroli ruchów, wskazywanie symboli ręką jest trudne lub całkowicie niemożliwe. Umiejętność posługiwania się tablicą lub inną pomocą do komunikacji wymaga wielu ćwiczeń od osoby niemówiącej i cierpliwości ze strony słuchacza. Niemniej jednak możliwość rozmowy w różnych sytuacjach i okolicznościach oraz szansa nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem stanowi wystarczającą motywację dla podjęcia trudu przez obydwie strony dialogu. Od tego bowiem zależy ogólny rozwój dziecka, jego podmiotowość i odnoszenie sukcesów szkolnych. Nawet jeśli dziecko niemówiące nie nauczy się czytać to od jego umiejętności w zakresie porozumiewania się i stopnia rozwoju języka, zależeć będzie w znacznej mierze cała jego edukacja.
Artykuł: Marzena Mieszkowicz