Imperium


Ryszard Kapuściński, Imperium

Książkę otwiera 9 mott (A. Biełyj, W. Grossman, S. Weil, A. Czechow, H.G. Wells, E. Morin, F. Dostojewski, A. Sołżenicyn, W. Wojnowicz) dotyczących tego dziwnego tworu, którego nazywamy Rosją.

Następnie znajdujemy króciutki, ale treściwy wstępik, z któredo to dowiadujemy się, że Imperium składa się z trzech części:

Część I - Pierwsze spotkania (1939-1967) - wkroczenie wojsk sowieckich do rodzinnego miasteczka narratora na Polesiu; podróż przez Syberię, wyprawa na Zakaukazie i do republik Środkowej Azji.

Część II - Z lotu ptaka (1989-1991) - relacja z wędrówek po Imperium w latach jego schyłku i ostatecznego rozpadu (od Brześcia do Magadanu nad Pacyfikiem i od Workuty za Kołem Polarnym do Termezu przy granicy z Afganistanem).

Część III - Ciąg dalszy trwa (1992-1993) - zbiór refleksji, uwag i notatek powstałych na marginesie podróży, rozmów i lektur.

Narrator podkreśla, że Imperium jest przede wszystkim osobistą relacją z podróży. Informuje nas też, że ksiażka jest napisana polifonicznie - miejsca, wątki i postacie mogą powracać kilkakrotnie w różnych kontekstach i latach. Całość nie kończy się jednak ostateczną syntezą, lecz dezintegruje się (a to dlatego, że w trakcie pisania książki rozpadło się mocarstwo sowieckie).

Pierwsze spotkania (1939-1967)

Pińsk, 39

[relacja w czasie teraźniejszym z punktu widzenia dziecka]

Pierwsze spotkanie z Imperium. Koniec września 1939. Wojna. Tłumy uciekających. Siedmioletni narrator z matką i siostrą chcą dostać się do domu w Pińsku (wojna zastała ich na wakacjach). Rosyjscy marynarze nie chcą wpuścić ludzi do miasta. Kobiety i dzieci klęczą i błagają o litość.

Szkoła. Nauka alfabetu rozpoczyna się od „S” (jak Stalin). Jedyna książka do nauki języka rosyjskiego to Woprosy leninizma Stalina. Dzieci dostają znaczki z wizerunkami dziewięciu przywódców, które mają nosić na mundurkach. Maluchy od razu zaczynają cwaniakować, zawierają transakcje wymienne, np. za Chruszczowa, Woroszyłowa i Mołotowa można dostać Stalina (największy znaczek). Czasami lekcje przerywa wystrzał armatni.

Zaczynają się wywózki. Pewnej nocy przychodzi ojciec. Był w wojsku. Dostał się do sowieckiej niewoli, pedzili ich na wschód. Uciekł. Nie zostaje w domu. Nastepnego dnia wpadają czerwonoarmiści, szukają ojca. Chcą zabrać matkę. Młodsza siostra narratora rzuca się na żołnierza i zaczyna go bić. Zlitował się. Matka zostaje.

Wywózki odbywają sie w nocy. Czerwonoarmiści wpadają do domów, mieszkańcy mają kilkanaście minut na spakowanie się, dalej są przewożeni furmankami na stacje kolejowe. Niektórym kolegom ze starszych klas udaje sie podpatrzeć, jak wszystko przebiega. Stopniowo szkoła pustoszeje. Zabierają też nauczyciela.

Zaczyna sie głód. Ludzie robią zapasy. Ciężko cokolwiek kupić. Wczesna zima. Głód narasta. Chłopcy zakradają się do żołnierzy, jeden z nich daje dzieciom tytoń. Narrator wypala skręta i wymiotuje, ale zanika uczycie głodu. Roznosi sie wieść, że w jednym sklepie mają sprzedawać cukierki. Dzieciaki czekają całą noc. Rano dwie kobiety sprzedają puste puszki po landrynkach - można w nich zagotować wodę i wypić słodki napój.

Transsyberyjska, 58

Drugie spotkanie z Imperium. Pociąg kolei transyberyjskiej, który poprzedniego dnia wyruszył z Pekinu i odbywa dziewięciodniową podróż do Moskwy. Rozważania o różnego rodzaju granicach, w sieć których człowiek bezustannie jest uwikłany. Granice to ciagłe niepokoje. Stanem szczęśliwości jest bezgraniczność (królestwa boże wszelkich typów, stan nirwany etc.).

Zabajkalsk - Czita

Pociąg przekracza granice Związku Radzieckiego. Mróz. Biegają jakieś wściekłe psy. Drobiazgowe rewizje - celnicy opukują nawet ściany przedziałów. Nikt sie nie uśmiecha. Najwięcej zamieszania jest wokół tych, którzy mają ze sobą jakieś książki, a już nie daj Bóg po angielsku. Jeszcze gorzej mają tubylcy wracający z Chin z zapasami kaszy. Celnicy o szczególnie wyczulonym dotyku badają ziarenko po ziarenku. Węszą zapewne jakiś podstęp.

Cudzoziemcy, którzy znaleźli się w Imperium, dzielą się na trzy grupy:

• tych, którzy nie potrafią sobie poradzić z rzeczywistoscią - są wściekli, ale bezradni, w związku z tym krew niemalże zalewa ich na miejscu,

• tych, których istotą jest pogodzenie sie z rzeczywistością - będą przyglądać się ludziom radzieckim i naśladować ich sposób myślenia,

• tych, którzy pragną zgłębić nieznany świat - uzbroją się w cierpliwość i zachowają dystans.

Czita - Ułan-Ude

Syberia (w swojej złowrogiej postaci) = mroźna, lodowata przestrzeń + dyktatura. Przeciwnikami dla człowieka są tam: zimno, głód i uzbrojona przemoc.

Przytoczenie wykładów Mickiewicza o pamietnikach jenerała Kopcia. Kopeć był wzięty do niewoli pod Maciejowicami i zesłany na Sybir. Wieziono go po bezdrożach Rosji jakieś 10 tys. kilometrów w kibitce. Nie wiedział czy jest dzień czy noc. Nikt nie chciał z nim rozmawiać. Kopeć i tak miał szczęście w nieszczęściu, bo go wieźli, a nie gnali (to drugie zajmowało jakieś trzy lata). Tak czy inaczej, każdy, kto dotarł na Sybir, był pozbawiony wszystkiego, co ludzkie.

Ułan-Ude - Krasnojarsk

Góry i wąwozy. Wszystko w śniegu. Wszędzie biel, …a jeżeli ktoś da się jej uwieść, da się schwytać w pułapkę i pójdzie dalej, w głąb bieli - zginie. Biel niszczy wszystkich, którzy próbują zbliżyc się do niej, poznać jej tajemnicę. (…) Syberyjscy Buriaci traktują wszystkie białe zwierzę jako święte, wierzą, że zabić je, to popełnić grzech i ściagnąć na siebie śmierć. Patrzą oni na białą Syberię jako na światynię, którą zamieszkuje bóg. (…) W tych kulturach, w których ludzie żyją lękiem przed śmiercią, żałobnicy ubieraja się na czarno, żeby odstraszyć od siebie śmierć, izolować ją, ograniczyć do zmarłego. Tam jednak, gdzie smierć jest uważana za inną formę, inną postać istnienia, żałobnicy ubierają się na biało i na biało ubierają zmarłego: biel jest tu kolorem akceptacji, zgody, przystania na los.

Tu chyba narrator doświadczył jakiejś odmiany bezgraniczności. Wow!

Krasnojarsk - Nowosybirsk

Kolejny dzień podróży. Przypomnienie wiersza Candrasa: Proza transyberyjskiej kolei i małej Zanny z Francji. Bohaterka ciągle pytała, czy jest daleko Montmartre'u. Kiała to samo uczucie, …które ogarnia każdego, kto zagłębia się w biały bezkres Syberii - uczucie zapadania się w niebyt, zanikania. Paryż jest centrum świata, jako punkt odniesienia. Cywilizacja europejska jest jedyną, która miała i (prawie) zrealizowała swoje ambicje światowe.

Nowosybirsk - Omsk

Łoskot kół staje się coraz trudniejszy do zniesienia.

Omsk - Czelabińsk

W wielkich, jednostajnych przestrzeniach gubią się miary czasu, przestają obowiązywać, przestają coś znaczyć. Większa część trasy kryją ciemności (styczeń, dzień jest krótki). Narrator jedzie sam w dwuosobowym przedziale. Męczy go samotność. Z nikim nie może nawiazać kontaktu. Ludzie udzielają wymijających odpowiedzi. Cudzoziemcy budzą mieszane uczucia. Jednym z filarów, na których opiera sie system, jest izolacja. Cudzoziemcowi daje siędo zrozumienia, że jest obcym, intruzem. Najgorsze, że ten, kto spotkał się z cudzoziemcem i zamienił z nim słowo, już jest podejrzany, jest naznaczony. Tak trzeba zyć, tak chodzić po mieście, po ulicach, po korytarzach wagonów, żeby tego uniknąć, nie ściągać na głowę nieszczęścia.

Czelabińsk - Kazań

Przytoczenie rozważań Bierdjajewa nad wpływem wielkich przestrzeni Imperium na duszę rosyjską. Żeby utrzymać wielkie przestrzenie, Rosjanin musi utrzymać wielkie państwo, na utrzymanie wielkiego państwa wydaje on swoją energię, której nie wystarcza już na nic więcej - na organizację, na gospodarność itd. Ale wydaje energię na państwo, które go zniewala i gnębi.

Kazań - Moskwa

Znużenie.

Południe, 67

Trasa kolejnej wyprawy przebiegała przez siedem południowych republik: Gruzję, Armenię, Azerbejdżan, Turklmenię, Tadżykistan, Kirgizję i Uzbekistan. Na poznanie jednego kraju narrator miał zaledwie kilka dni. Najważniejsze odkrycie: …mimo sztywnego, koszarowego gorsetu sowieckiej władzy, udało się tutejszym małym, ale prastarym narodom zachować coś ze swoich tradycji, ze swojej historii, swojej z konieczności ukrywanej dumy i godności własnej.

Gruzja

Muzeum w Tbilisi.

Wspaniałe ikony. Ich oryginalność tkwi w tym, że są metaloplastyczne (malowana była tylko twarz), otwierane, ogromnych rozmiarów.

Freski z gruzińskich kościołów, gł. z najwiekszego kościoła Gruzji - Sweti Tschoweli, zbudowanego w 1010 r. W wiekszosci nie zachowały się - zostały zamalowane na rozkaz carskiego gubernatora.

Wardzja (tylko na zdjeciach) - miasto z XII w. wykute w skale (całe miasto, z planem, z ulicami, z oryginalną architekturą).

Sala Nika Pirosmanaszwili, malarza. Nigdy nic nie miał, pędzle robił sam. W obrazach dominuje czerń (farbę dostawał od trumniarzy). Malował na starych, blaszanych szyldach. Często malował uczty. Na pierwszym planie stały stóły. Gruzja Nika jest syta, dobrze odkarmiona, biesiadująca. Malarstwo nie przyniosło mu szczęścia. Żył samotnie w biedzie.

Hala zapełniona beczkami. W beczkach dojrzewa koniak, do powstania którego potrzeba: wina, słońca, dębiny i czasu. Do dębowych beczek wlewa się winogronowy spirytus, drzewo oddaje słońce, zapach, kolor (najlepsze drewno jest z dobrze nasłonecznionych dębów). Pierwszy koniak dostaje się po trzech latach (trunek dojrzewa nawet do stu lat), ale trzeba dodoać wiek dębu. Wiek koniaku poznaje się po smaku.

Armenia

Przechadzki po różnych zaułkach Erewanu. Podwórko Benika Petrusjana - rzeźbiarza. W jego pracowni wiszą wspaniałe ormiańskie krzyże, tzw. haczkary, które Ormianie rzeźbili dawniej w skałach. Benik nastawił nowe nagranie pataraków - stare psalmy ormiańskie. Młody artysta uprawia też czekankę - rodzaj płaskorzźby metaloplastycznej (gł. wokół tematu miłosnego uścisku). Benik rzeźbi dla mieszkańców pobliskich kamienic.

W tej samej dzielnicy ma swoją pracownię Amajak Bdejan. Robi amfory, wazy i konwie, które wystawia na ulicach Erewanu. Bdejan zrobił też wnętrze Teatru Dramatycznego, wnętrze erewańskiej kawiarni i restauracji - tworzy miasto.

Wizyta u młodego kompozytora. Przewodnik zabrał tam narratora, aby mógł posłuchać Komitasa (tamtejszego geniusza muzycznego). Komitas wędrował po wsiach, zbierając pieśni. Założył dziesiatki chórów ormiańskich, skomponował setki utworów, napisał msze do dziś śpiewane w kościołach ormiańskich. W 1915 r., w trakcie rzezi Ormian w Turcji, Komitas miał być strącony ze skały. Uratowała go uczennica - córka sułtana Istambułu. Nie wydał z siebie więcej głosu. Żył jeszcze 20 lat w zakładzie psychiatrycznym w Paryżu.

W Matenadaranie oglądanie starych ksiąg Ormian (ksiegi były dla nich narodowymi relikwiami - naród, który nie ma państwa, szuka ocalenia w symbolach). Armenia jest rówieśniczką najstarszych cywilizacji świata. Graniczyła z potężnymi państwami, z których każde chciało nią zawładnąć, by od północy mieć osłonę w postaci Kaukazu. Poza tym była pierwszym krajem, w którym chrześcijaństwo zdobyło rangę religii panstwowej (sąsiedztwo zoroastryzmu i islamu). Ich obrządek w wielu szczegółach odbiegał jednak od greckiego. Nazywano ich przaśnikami (od przaśnego chleba używanego w Eucharystii). Głową Kościoła Ormian jest Katolikos. Wśród Katolikosów znalazło się wielu wybitnych poetów, filozofów, muzyków, gramatyków. Mnich, Mesrop Masztoc, stworzył ormiański alfabet. W czasie ogłoszenia slfabetu Armenia traci niepodległość. Szczególnie aktywnie działają wówczas skryptoria. Ormianie tłumaczą wszystko, co popadnie: setki tytułów literatury antycznej (dzieki nim wiele dzieł się zachowało), literaturę arabską, perską, bizantyjską. Powstawały ogromne biblioteki. Wiele ksiąg to arcydzieła sztuki poligraficznej (a sztuka miniatury to już wyżyny w tych księgach osiąga)!!!

Azerbejdżan

Narrator jest pod opieką przewodniczki - młodej Azerbejdżanki. Na Bulwarze Nafciarzy Gulnara Guseinowa leczy ludzi zapachem kwiatów. Kwiaty nie pachną na siebie, ale zawsze dla kogoś. Chcą się wszystkim podobać.

Baku. Najstarsza część miasta jest maleńka, ciasno upchana, zagracona. Wokłół Miasta Wewnętrznego rozciąga się Baku właściwe, duże, trochę snobistyczne. Baku zawsze robiło karierę na nafcie. Pod koniec XIX w. było to najbogatsze na świecie miasto, stało się największym ośrodkiem rafineryjnym świata. Ludzie zbijali fortuny z dnia na dzień.

Azerbejdżanka opowiada o czasach swietności swojego państwa, kiedy granice rozciagały się od Kaukazu po Teheran, od Morza Kaspijskiego do Turcji. Oddziaływanie Europy było tu słabe. W przeszłości Azerbejdżan był raczej pojęciem geograficznym i kulturowym niż prawno-państwowym. Scentralizowanego państwa Azerbejdżn nigdy nie było (tym jego dzieje różnią się od historii Gruzji i Armenii). Przez wiele wieków była to prowincja Iranu. Język azerbejdżański należy jednak do języków tureckich, nie irańskich.

Religią panującą był najpierw zoroastryzm, potem islam, ale rozwijały się tu najrozmaitsze wyznania.

Narrator wchodzi na wielką, drewnianą wieżę w środku nocy, żeby zobaczyć Naftowe Kamienie - miasto zbudowne na Morzu Kaspijskim, na podwodnym łańcuchu gór. W górach znajdują się bogate pokłady ropy i gazu. Miasto jest całe rozświetlone, tętni życiem. Widać je jak na dłoni, choć znajduje się w odległości ok. stu kilometrów od brzegu.

Turkmenia

Aszchabad, spokojne miasto. Rynek. Sprzedają herbatę w czajniczkach. Herbata na pustyni to życie. Pije ją jakiś Turkmen. Taki Turkmen, który dożył siwej brody, wie wszystko.

(…) W Europie mają zwyczaj pisać o ludziach pustyni, że są zacofani, nawet skrajnie zacofani. Nikt nie pomyśli, że tak nie wolno sądzić o ludach, które w najstraszniejszych dla człowieka warunkach umiały przetrwać tysiąclecia, wytwarzając typ kultury najcenniejszej, bo praktycznej, pozwalającej całym narodom istnieć i rozwijać się, podczas gdy w tym samym czasie wiele cywilizacji osiadłych upadło i zniknęło z ziemi na zawsze.

(…) Koczownika można osiedlić tylko siłą, przymusem ekonomicznym albo politycznym. Nie zna on ceny, którą można zapłacić za wolność, jaką daje pustynia.

Pustynia wdziera się do miasta, zasypuje domy i ulice. Domy nie mają okien albo okna są raz na zawsze zamknięte - ochrona przed pyłem, który niszczy wszystko. Dużo drzew. Stwarzają one wrażenie, że oaza nie jest wysepką zewsząd atakowaną przez pustynię.

Niegdyś przez pustynię płynął Uzboj. Woda jest początkiem wszystiego, jest początkiem życia. Wzdłuż rzezki powstawały osady. Woda była bogactwem, dzielono wodę. Przydział dostawał żonaty mężczyzna, żeniono więc niemowlaków i już wody było więcej. Najbogatsi byli ci, którym rodziło się dużo synów. Uboj pochłonęła jednak pustynia. Ludzie porzucili domostwa. Szukali miejsc w innych oazach, te jednak nie mogą przyjmować całych plemion - ilość wody jest ograniczona. Rozpoczęły się bratobójcze wojny. Na miejscu rzeki powstaje teraz kanał. Życie zostanie przywrócone.

Mary. Burza piaskowa. Wszędzie dławiący pył. Można oszaleć. Do restauracji wchodzi Rosjanin. Wypija dwieście gram. Teraz bedzie lepiej, mówi i wychodzi z tym ogniem w środku na ulicę - w ogień pustyni. Bufetowa przez chwilę odprowadza go wzrokiem. Nasz człowiek, odzywa się, taki wszystko wytrzyma.

Tadżykistan

Kołchoz „Komintern”. Ludzie zajmują się hodowlą i uprawą. Pola znajdują się wysoko w górach, leżą na różnych wysokościach, niskie pola dojrzewaja wcześnie, wysokie - późno (dlatego np. żniwa trwają kilka miesiecy).

Kobiety tadżyckie odwracają się i ręką zasłaniają twarz - rewolucja uwolniła je od zasłon, ale odruch pozostał. Walka o zniesienie parandży kosztowała wiele ofiar. Zginęły setki kobiet.

Niewiele osób zna tu rosyjski, wszyscy mówią po tadżycku. Historia o młodym Tadżyku, który wrócił z wojny i zapomniał swojego języka. Pod jego domem zebrała się cała wieś. Wszyscy zaczęli się śmiać. Tadżyk nie wytrzymał i krzyknął: dosyć! Przypomniał sobie ojczysty język. Uczta z tego powodu trwała we wsi do rana. Morał: dobrze znać język rosyjski, ale Tadżyk musi znać również swój język. Wypito toast za wszystkie języki świata.

Kirgizja

Gościna w jurcie Dżumala Smanowa. Pasie on owce (nie tylko te z kołchozu, ale przy okazji swoje, wujków, sąsiadów itd.). Dekretem rządu przyznano mu tytuł „Wybitny Pastuch Kirgijskiej SRR”. Goscinność tych ludzi jest niebywała. Na wieczorną ucztę (wydaną specjalnie z okazji przyjazdu narratora) przybyła cała osada. Siedzieliśmy w kucki na wojłokach, ogryzając baranie kości i pijąc wódkę. W piciu wódki Kirgizi przewyższają Rosjan, nie mówiąc o Polakach. Kobiety nie biorą udziału w ucztach, ale każda jest przywołana, dostaje szklankę stolicznej, wychyla ją duszkiem, a potem (bez słowa, bez zakąski) wstaje i znika w ciemnościach. [Hmmm…, dobre i to].

W czasie uczty podają gościowi na talerzu ugotowaną głowę barana. Gość musi zjeść mózg. Potem musi wydłubać i zjeść oko. Należy pamietać, że oko baranie jest duże jak śliwka. Drugie oko zjada gospodarz. W ten sposób zawiązuje się więzy braterstwa. Jest to doświadczenie, które na długo zostaje w pamięci. [Myślałby kto].

Uzbekistan

Wspaniały, drewniany meczet, unikalny zabytek architektury Środkowej Azji XVIII w. W środku młodzieńcy grają w bilard. Na placu siedzą Uzbecy (zwróceni twarzami do meczetów, bo tak nakazuje tradycja ojców) i piją herbatę - zawsze znajduja na to czas. Jest to zwyczaj praktykowany od pokoleń.

Rojne i kolorowe bazary. Są to bazary stare, tysiącletnie, a jednak ciągle żywe. Uzbek woli przepłacić, ale kupi na bazarze, a nie w sklepie. Bazar to tradycja, to miejsce spotkańrozmów, to drugi dom.

Kolor Buchary jest brunatny, to kolor gliny wypalonej w słońcu. Kolor Samarkandy jest intensywnie błękitny, to kolor nieba i wody.

Buchara jest kupiecka, hałaśliwa, konkretna i materialna, jest miastem towarów i rynków, jest wielkim składem, pustynnym portem, brzucem Azji. Samarkanda jest natchniona, abstrakcyjna, wyniosła i piękna, jest miastem skupienia i refleksji, jest nutą i obrazem, jest zwrócona do gwiazd. Podobno trzeba ją oglądać w księżycową noc. Ziemia pozostaje wówczas ciemna, a miasto świeci. Cud Samarkandy jest dziełem Timura - okrutnego władcy (ścinał głowy, z czaszek kazał budować wieże, mury i drogi, kupcom kazał pruć brzuchy i szukać w nich złota; sam często doglądał, czy jego polecenia są skrupulatnie wykonywane). Niósł śmierć i ta misja pochłaniała go przez pół dnia. W drugiej połowie dnia pochłaniała go sztuka. W świadomości Timura między śmiercią i sztuką przebiegała bardzo wąska granica. (…) Timur pokazał granice możliwości człowieka.

Z lotu ptaka (1989-1991)

Trzeci Rzym

Wiosna 1989. Z Moskwy płynęła masa nowych informacji. Narrator zdecydował jechać do Rosji (przejechać przez 15 republik zwiazkowych). Koniec lat osiemdziesiątych przyniósł wielkie przemiany, zaczął panować klimat przychylny dla demokracji i wolności. Na wszystkich kontynentach dyktatury padały jedna po drugiej: Obote w Ugandzie, Marcosa na Filipinach, Pinocheta w Chile. Władzę traciły reżimy wojskowe w Ameryce Łacińskiej, systemy jednopartyjne w Afryce.

Lotnisko, kontrola paszportowa. No i zacząło się abarot szukanie wroga - żołnierzowi nie pasowało zdjęcie narratora w paszporcie. Zimna wojna ciągle trwa w badawczym i podejrzliwym spojrzeniu celnika, w namyśle, wahaniu, niepewności.

Moskwa była dla Rosjan świetym miastem. Wizjoner pskowski: Dwa Rzymy już upadły (Piotrowy i Bizancjum). Trzeci Rzym (Moskawa) stoi. Czwartego nie będzie. Rosjanie głęboko wierzyli, że Moskwa: oto kres historii, koniec wędrówki ziemskiej rodzaju ludzkiego, brama otwarta do niebios. Miasto płonęło wielokrotnie. Dużo budynków było drewnianych. Ostatecznie Starą Moskwę chciał zniszczyć Stalin. Nowa Moskwa miała podkreślać nastepujące cechy epoki: triumf, potęgę, monumentalność, mocarność, powagę, masywność, niezwyciężoność. Poszedł w ruch trotyl, kilofy i spychacze. Burzono całe dzilnice. Na szczęście dzieła nie dokończono.

Teraz w Starej Moskwie nie ma się gdzie podziać, nie ma gdzie przysiąść. Martwe ulice. W dawnych witrynach pomyślanych na warsztaty rzemieślników, restauracyjki i kawiarenki, stoją biurka, a na nich stosy ankiet, formularzy i kwestionariuszy. Manewr, który dał bolszewikom zwycięstwo, polegał na wyrzuceniu i wywłaszczeniu kupców (ludzi niezależnych, kierujących się prawami rynku) i posadzeniu w ich sklepach urzędników - a więc pokornego i posłusznego narzędzia władzy. Taki był sens Rewolucji Październikowej.

Jedną z najbardziej uderzających cech Moskwy jest przestrzenność. Można byłoby wbudować w nią całe nowe osiedla i nadal byłoby luźno.

W końcu 1989 roku Moskwę zalały dwa żywioły: słowo i telewizja. Po latach milczenia, knebla i cenzury potoki słów zalewają wszystko. Trwa niestrudzona, zażarta, szaleńcza dyskusja. Tam, gdzie ktoś zapowie jakąś dyskusję, ściągają tłumy. Główne tematy to: przeszłość, politycy i poeci. Najwięcej czasu Rosjanie spędzają przed telewizorami, ponieważ dzień i noc trwa transmisja z obrad Rady Najwyższej. Po raz pierwszy maja poczucie uczestnictwa w czymś ważnym. Pierestrojka zbiegła się z rozwojem telewizji w tym kraju. Telewizja nadała pierestrojce wymiar, jakiego nie miało dotąd żadne wydarzenie w historii Imperium.

Świątynia i pałac

Kiedy w 1812 roku Napoleon na czele swojej rozbitej armii opuścił Moskwę, panujący wówczas car, Aleksander I, postanowił wybudować ogromną świątynię pod wezwaniem Chrystusa Zbawiciela. Miał być to akt podziekowania Opatrzności za uratowanie Rosji od grożącej jej zagłady. Budowa trwała nieprzerwanie 45 lat, w trakcie rządów Aleksandra I, Mikołaja I, Aleksandra II i Aleksandra III. Żaden z carów nie szczędził czasu ni pieniędzy. Poświęcenie świątyni odbyło się w 1883 roku. Był to kolos nie z tej ziemi - ponad 30 pieter, ściany o 3,2 metra szerokości, na szczycie stał trzypietrowy krzyż, ogromne kopuły, wielkie dzwonnice i dzwony, 12 wrót wykutych z brązu, w środku tysiące świeczników, ikonostas, na który zużyto 422 kg złota itd. Wewnatrz mogło pomieścić się kilkanaście tysięcy ludzi.

W 1931 roku Stalin wymyślił, że zburzy świątynię. Ogłosił, że ma zamiar zbudować Pałac Sowietów akurat na miejscu, gdzie stała cerkiew. Dzieło zniszczenia można podzielić na dwa etapy - cichy i głośny. W czasie etapu cichego władza zrabowała skarby swiątyni (a było to imponujące bogactwo). Etap głośny, który miał doprowadzić do zrównania cerkwi z ziemią, był trochę kłopotliwy - budowla stała w centrum miasta. Ku wielkiemu zmatwieniu władzy nie można jej było po prostu zbombardować lub wysadzić w powietrze (jeszcze Kreml by rozniosło). Koniec końców zaczęto podkładać małe ładunki trotylu i tak, kawałek po kawałku uśmiercono Światynię Chrystusa Zbawiciela (5 grudnia 1931). Żaden Rosjanin nie zaprotestował, nie było żadnej manifestacji, a przecież zburzono ich Klasztor Jasnogórski, ich Bazylikę Świetego Piotra, ich Notre Dame.

Natychmiast ogłoszono konkurs na projekt Pałacu Sowietów. Podstawowym kryterium oceny była myśl: przescignąć Amerykę. Miał powstać budynek większy niż najwiekszy gmach w Stanach Zjednoczonych. Żeby już całkiem pogrążyć Stany, pałac miał być zwieńczony posągiem Lenina wyższym niż Statua Wolności. Koszt nie miał znaczenia.

Rok 1933. Na Ukrainie, Powołżu, Syberii, Uralu dziesiatki tysiecy ludzi umierało z głodu. Wiele lat później ujawniono przypadki kobiet, które, oszalałe z głodu, zjadały swoje dzieci.

Dlaczego nowe budynki władzy miały powstawać dokładnie na miejscu świątyń? Trzeba zmienić symbole. Car jest Bogiem - w tej dwoistej naturze Władzy Najwyższej w Rosji leżała jej stabilność, trwałośći i siła. (…) Bolszewicy usiłują wpasować się w tę tradycję, zaczerpnąć z jej życiodajnych i sprawdzonych źródeł. (Bolszewizm to oczywiście kolejny samozwaniec, ale samozwaniec idący dalej: nie jest on już jedynie ziemskim odbiciem Boga, on jest Bogiem. Aby to osiągnąć, aby wykreować się na nowego Boga, trzeba zburzyć domy dawnego Boga, (…) a na ich fundamentach wznieść nowe świątynie, nowe obiekty administracji i kultu - Domy Partii, Pałace Sowietów, Komitety.

Tymczasem Stalin, zamiast zająć się nadzorem budowy pałacu, oddał się innym obowiązkom: organizował czystki, rozprawiał się ze swoimi najbliższymi współpracownikami w tzw. procesach moskiewskich, potem zajął się zaborem Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, wojną z Finlandią, wreszcie - drugą wojną światową. Tuż po wojnie przesiedlał różne narody, które posądzał o zdradę (np. Krymskich Tatarów, Czeczenów), nadzorował wywozy na Sybir i do Kazachstanu, organizował nowe procesy i masakry. Z tego wszystkiego dostał wylewu krwi do mózgi i zmarł. Budowy pałacu nigdy nie zaczął. Na miejscu cerkwi powstał ogromny śmietnik. Fundamenty Świątyni Chrystusa Zbawiciela wykorzystał Chruszczow - kazał zbudować odkryty basen (z podgrzewaną wodą). Śmiałkowie kąpią się tam nawet w środku zimy.

Patrzymy, płaczemy

Wyprawa na Zakaukazie (po ponad dwudziestoletniej przerwie). Trasa: Erewan - Tbilisi - Baku. Rozmowa z demokratą rosyjskim w samolocie. Różnica między demdemokratą zachodnim, a demokratą rosyjskim: pierwszy rozmyśla nad tym, jak podnieść swój komfort i zadowolenie z życia, drugi - jak zwalczyć komunizm. Demokracja nie ma szans zagościć w krajach, gdzie jej hasło wywołuje u narodów uciskanych chęć odłączenia się, bo natychmiast przekładane jest na hasło niepodległości. „Demokracja” znajduje jeden odzew - „wolność” rozumianą jako odłączenie. To z kolei wywołuje sprzeciw narodu pamującego, który, aby utrzymać swoją uprzywilejowaną pozycję, gotów jest uciec się do użycia siły, do rozwiązań autorytarnych.

Armenia. Erewan stał się miastem ruchliwym, hałaśliwym i kolorowym, bardzo wschodnim. Z ulic zniknęła cała symbolika rosyjska - nie ma napisów, plakatów, portretów, rosyjskich gazet ani książek. W szkołach przestano uczyć rosyjskiego (ale brakuje nauczycieli angielskiego i francuskiego). Na ulicach pełno fedainów. Wczesniej za posiadanie broni groził ładier albo rozstrzelanie. Teraz w Armenii jest 37 narodowych armii. Burzone są stare, przytulne osiedla. Mineła Radziecka Socjalistyczna Republika Armenii i komunizm, ale myślenie, żeby wszystko zniszczyć pozostało.

Rozmowa z Hrantem Matewosjanem, wybitnym pisarzem ormiańskim, na temat tego, czy Armenia może przetrwać jako samodzielne państwo. Czy w ogóle można rozwiązać problem Armenii, znaleźć odpowiedź na jakieś pytanie? Sztuka wyjaśniania, tak jak sztuka prowadzenia rokowań, to często po prostu sztuka przemieszczania trudności. (trudności nie rozwiązujemy, a tylko je przemieszczamy.

Przejazd autokarem do Tbilisi, do Gruzji. W pewnym momencie autokar zatrzymuje gromada chłopów. Którzy sprzedają jeszcze zywe ryby - ludzie rzucają się na nie i walczą wręcz o to, by móc je kupić. Autobus smierdzi jak rybi targ.

Granica. Celnicy nie są już wszechmocni - można np. na nich nakrzyczeć za to, że zbyt długo sprawdzają autobus i opóźniają odjazd.

W porównaniu z Armenią Gruzja to zamożność, lepsze, bartdziej dostatnie domy, większe winnice, dorodne stada owiec i krów, duże plantacje tytoniu, zielone, soczyste łąki.

Człowiek na asfaltowej górze

Gruzja, podobnie jak i reszta południowych obszarów Imperium, przyjęła typowy dla całego Trzeciego Świata model rozwoju. Polega on na gwałtownej, nienaturalnej rozbudowie stolicy, kosztem zaniedbania i dalszego zubożenia prowincji. Między stolicą a resztą kraju powstają we wszystkich dziedzinach monstrualne dysproporcje.

W ludziach tu mieszkających uderza drobiazgowa wiedza o swojej okolicy i jej mieszkańcach, poza nią nie są ciekawi niczego. Interesuje ich tylko to, co mają w zasięgu wzroku. Cechuje ich też huśtawka emocjonalna. Na ogół są życzliwi i gościnni, ale jak wpadną w furię, to rozdygotani, rozcietrzewieni pędzą na wroga i nie spoczną, dopóki nie zobaczą krwi.

Przy alei Rustawelego (gł. ulica Tbilisi) siedzą ludzie z transparentami. Protestesty przybierają formę z angielska zwaną sit-in, która polega na tym, że się siedzi i eksponuje publicznie swoje postulaty. Sit-in jest formą działania niesłychanie spokojną i łagodną. To połączenie protestu i akceptacji, buntu i pokory, bardzo wschodnia forma. Siedząc, można manifestować tygodniami i miesiacami (przy kamiennej cierpliwości, wytrzymałości i uporze ludzi Wschodu). Często protestują matki, których dzieci zabito w czasie manifestacji lub w Armii Czerwonej. Są też grupy niepodległościowe, które domagaja się dla swoich narodów samodzielności, np. sto tysięcy Abchazów chce porzucić Gruzję i utworzyć własne państwo (Abchazja to jeden z najpiękniejszych zakątków świata).

Dlaczego nagle na całym Kaukazie zawrzało? Po raz pierwszy pojawiło się tam pojęcie interesu (innego niż interes państwa totalitarnego) i po raz pierwszy znalazła się na rynku łatwo dostepna broń. Nie ma tu jeszcze instytucji, które regulowałyby i rozwiązywały sprzeczności pomniejszych interesów. Pozostaje droga siły. Kto żyw więc zbroi się i ostrzy miecze. Odradza się formuła samozwaństwa, typowa dla czasów chaosu i zamętu. Pojawiają się jacyś wodzowie, odnowiciele, liderzy, zbawiciele.

Przejazd autobusem z Tbilisi do Baku. W autobusie, który na trasie pięciuset kilometrów był zawsze pełny, a pasażerowie często się zmieniali, bilety miały tylko trzy osoby (w tym narrator; oprócz biletu miał jeszcze czterdziestostopniową gorączkę). Trasa jest niebezpieczna, obok toczą się walki. Po drodze można spoktać zmarzniętych, obładowanych pakunkami ludzi, którzy proszą kierowcę o zatrzymanie. Często stoją tak całymi dniami. Jeżeli zapłacą przyzwoicie, kierowca zabiera nowych pasażerów, a wyrzuca tych, którzy zapłacili mniej. Bieda tych ludzi jest przygnębiająca.

Blisko Baku koszmarny pejzaż - ziemia zalana smołą, zasypana żużlem, stosy bezładnie rzuconych płyt betonowych. Strumieniami leje się ropa, tworzy cuchnące zastoiny, zatoki, jeziora.

Ucieczka przed samym sobą

Rozmowę z ludźmi w Imperium zaczyna sie od wzajemnego ustalenia narodowości. Dużo obywateli tego państwa ma z autoidentyfikacją spore kłopoty. Jedynym wyznacznikiem społecznym była przynależność do państwa sowieckiego (np. korzenie: tatarskie, kazachskie, uzbeckie, gruzińskie), po jego upadku ludzie poszukują nowej identyfikacji.

Ów etniczny homo sovieticus jest produktem historii ZSRR, której znaczna część wypełniają nieustanne, intensywne i masowe migracje, przemieszczenia, przesiedlenia i wędrówki ludności. Ruch ten zaczyna się w XIX w. zasiedlaniem i zsyłkami na Syberię oraz ekspansją kolonialną Azji. W XX w. ludzie przemieszczają się między frontami wojennymi, głód zmusza miliony do wędrówek w poszuliwaniu chleba, potem rzesze robotników poszukują pracy, kolejne miliony odbywają męczeńskie podróże do łagrów i więzień rosyjskich. W rezultacie całe narody znalazły się na obcych sobie ziemiach, w nieznanym otoczeniu, w biedzie i głodzie. Jednym z celów tych operacji było stworzenie człowieka wykorzenionego, wyrwanego ze swojej kultury, ze swojego otoczenia i pejzażu, a tym samym bardziej bezbronnego i posłusznego wobec nakazów reżimu.

Rosjanie w swoim Imperium są nietykalni. Uzbek może się bić z Tadżykiem, Buriat z Czeczeńcem, ale Rosjanina nie ruszą. Podnieść rękę na Rosjanina, to podnieść rękę na mocarstwo, na to nikt się nie zdobędzie.

Język turecki jest drugim (zaraz po rosyjskim) językiem Imperium. Azerbejdżanie określani są tym mianem dopiero od 1937 roku. Przedtem wpisywano im do dowodu osobistego - Turek.

Rozmowa z profesorem Ayudinem Mirsalinoglu Mamedowem.

Największych zniszczeń komunizm dokonał w świadomości ludzi. Ludzie nie chcą dobrze pracować i dobrze żyć. Chcą źle pracować i źle żyć. Ot, i cała prawda.

Po 73 latach bolszewizmu ludzie nie wiedzą, co to jest swoboda myślenia, i na jej miejsce podstawiaja swobodę działania. A swoboda działania oznacza u na swobodę zabijania. Ot, i cała pierestrojka, całe nowe myślenie.

Jak został zbudowany komunizm? Komunizm zbudował Stalin przy pomocy bezprizornych. Miliony osieroconych, głodnych i bosych dzieci błąkało sie po drogach Rosji. Kradli, co się dało. Stalin zamknął ich w internatach. Tam nauczyli sie nienawiści, a kiedy dorośli, zostali ubrani w mundury NKWD. NKWD trzymało naród w zwierzęcym strachu. Ot, i masz komunizm.

Workuta, zamarznąć w ogniu

Lot do Workuty, przesiadka w Syktywkarze. Na lotnisku tłoczno i duszno. Nie ma gdzie usiąść, nie ma gdzie napić się herbaty. Ludzie z wielkimi bagażami w kożuchach stoją cierpliwie w milczeniu i czekają na kolejny lot, ale właściwie nie wiadomo, kiedy on będzie. Nic nie wiadomo, ale nikt o nic nie pyta. Monopol na zadawanie pytań był w praktyce sowieckiej zarezerwowany dla oficerów śledczych, a w każdym pytaniu śledczego był ukryty śmiercionośny ładunek. Stopniowo zanikła potrzeba zadawania pytań. Wszystko coraz bardziej przedstawiało się takim, jakim miało być.

Jednakże cywilizacja, która nie zadaje pytań, która eyrzuca poza swój obręb cały - wyrażający się właśnie pytaniami - świat niepokoju, krytycyzmu i poszukiwań, jest cywilizacją sojącą w miejscu, sparaliżowaną, nieruchomą. I o to też ludziom z Kremla chodziło, ponieważ najłatwiej jest panować nad światem nieruchomym i niemym.

W czasie lotu do Workuty (jakieś 160 km od koła podbiegunowego) w nocy można podziwiać całe teatrum zorzy polarnej - świetliste kurtyny na niebie w żółtawych i zielonkawych odcieniach.

Minus 35 stopni. Hotel „Workuta”, w pokoju okno jest otwarte i tak oblodzone, że nie da się go zamknąć. Pokojówka przychodzi z pomocą (przynosi jakiś tomahawk) dopiero wtedy, gdy dostaje wodę kolońską Made in New York.

W Workucie znajdują się wielkie złoża węgla. Zagłębie węglowe budowano głównie rękoma skazańców. Do tej pory w dawnych łagrach mieszkają ludzie. Pracują w kopalniach. Przygnał ich tu głód. Obowiązuje inny rodzaj zniewolenia - mówi się, że mogą w każdej chwili z Workuty wyjechać, ale dokąd mają iść, gdzie mieszkać, z czego żyć? Cała Rosja była w łagrze.

Narrator jedzie odwiedzić znajomego górnika. Wysiada na przystanku, nie wie, w którą stronę iść. Noc polarna, nic nie widać, żadnych budynków. Zawieja. Wszędzie wydmy snieżne. Niewesoła sytuacja. Na szczęście przechodzi jakaś kobiecina, prowadzi narratora pod podany adres.

Strajk górników w kopalni. Wracają do domów. Miesiącami nie widzą światła dziennego. Ludzie są tak zmęczeni, ociążali, taki tam smutek, mróz, mrok, że narrator nie śmie nawet zaczynać rozmów. Bo i o co tu pytać.

Zebranie górników. Brak przywódców, niezorganizowanie. Nie potrafią poprowadzić zebrania. Dopiero, kiedy wchodzi dyrekcja, udaje się udzielić głosu kilku osobom. Dyrektor ogłasza, że był w Moskwie - teraz kopalnia bez pośrednictwa stolicy ma eksportować węgiel do Anglii i Ameryki. Mówca zwodzi i nabiera ludzi, ale nikt tego nie widzi. Radość.

Narrator przyjechał do Workuty, żeby zobaczyć strajk i odbyć pielgrzymkę, bo Workuta jest miejscem męczeństwa, jest miejscem świętym. W łagrach zginęły setki tysiecy ludzi. Jak długo starczało rozsądku i sił, by być w ciągłym ruchu, tak długo były szanse przetrwania. Ludzie, którzy podchodzili do ognisk, nie dawali się już od nich odciągnąć. Żaden organizm nie mógł wytrzymać takich zmian temperatury. Narrator złożył kwiaty między zaspami śniegu.

Jutro bunt Baszkirów

Między Rosjaninem i jego Imperium istnieje silna i żywa symbioza, losy mocarstwa to coś, czym się Rosjanin prawdziwue i głęboko przejmuje. Dziś także! Nic dziwnego, Imperium zostało zbudowane kosztem wyżywienia, przyodziewku, zimnych mieszkań i krwi tych ludzi. Nie chcą go dzielić, oddawać.

Przedmiotem dumy każdego Rosjanina jest mapa świata, którą w Imperium drukuje się tak, że w centrum znajduje się Rosja, reszta świata jest jakby na drugim planie. Mapa jest rodzajem wizualnej rekompensaty, ale służy także tłumaczeniu i usprawiedliwianiu wszelkich błędów, niedostatków i biedy - za duży kraj, żeby go zreformować, posprzątać, wszędzie dostarczyć towar. A weź u nas i spróbuj dać każdemu, co by chciał - każdemu u nas nie dasz!

Narrator wrócił do Moskwy, żeby zorientować się, jakie nowe wiatry wieją na szczytach władzy. Nim jednak zdążył się rozejrzeć, gruchnęła wieść, że Ufa została zatruta fenolem. Narrator zdecydował tam polecieć w te pędy. Ufa jest stolicą Baszkirii. Niegdyś była to piękna kraina, ale została przekształcona w centrum przemysłu chemicznego byłego ZSRR i przestała być piękna. W mieście zatruto wodę, ale nie wybuchła panika. Brutalność lub bezmyślność władzy ludzie traktują jako jeszcze jeden z kataklizmów, których nie szczędzi natura (typu powódź czy trzęsienie ziemi). Trzeba to zrozumieć, trzeba się z tym godzić.

U Baszkirów budzą się świadomość i ambicje nacjonalistyczne. Im też udziela się panujący wśród mniejszych narodów Imperium nastrój - przede wszystkim odłączyć się. Ale świadomość myślącego Baszlira jest rozdwojona: rośnie w nim pragnienie samodzielności i nie widzi drogi, żeby ją zaspokoić. Ma pewność, że siedzi na worku złota, ale jest biedakiem.

Spotkanie z pisarzem Rimem Achmedowem. Opisuje on to, co ocalało z przyrody Baszkirii. Zbiera też miejscowe zioła i robi z nich mikstury lecznicze - lek musi być dobrany indywidualnie (dla każdego inny).

Misterium rosyjskie

Ufa to początek uralsko-syberyjskiej podróży (trasa obejmuje ok. 20 tysięcy km przez snieżną pustynię; kwiecień).

Cerkwie. Najlepiej zachowały się te, które bolszewicy zamienili na centra walki z religią, muzea ateizmu - urzędowali tam ludzie, więc budynki starano się utrzymać w znośnym stanie. Gorszy los spotkał te cerkwie, które zamieniono na stajnie, obory, składy paliw, magazyny. Wielu nie da się odratować.

Ikony spotkał podobny los. Od października 1917 w Rosji zniszczono ich 20 - 30 milionów. Ikon używano: w wojsku - jako tarcze na strzelnicach, w kopalniach - jako chodników w korytarzach zalewanych wodą, w handlu - jako materiału do robienia skrzynek na ziemniaki, w kuchniach - jako desek do krajania mięsa i jearzyn, w mieszkaniach - do palenia zimą w piecach.

Irkuck. Widowisko teatralne pt. SŁOWO O ROSJI. Rosja zawsze była wielkim mocarstwem. Jej wielkość budziła nienawiść. Wrogowie Rosji od dawna czyhali na jej zgunbę, pragnęli jej zagłady. Spiskiem przeciw narodowi rosyjskiemu była Rewolucja Październikowa, która miała zetrzeć Imperium z powierzchni ziemi. Na czele tej zmowy stały trzy siły: imperializm, bolszewizm i syjonizm. Prawdziwy holocaust został popełniony na narodzie rosyjskim. Wymordowano najlepszych, najmądrzejszych, najzdolniejszych - rodowitych Rosjan. Rdzenna Rosja pustoszeje, wyludnia się. Celem jest ocalenie narodowo-państwowe. Trzeba wracać na łono matki Rosji, ale uważać, żeby przy okazji nie przesiedlili się jacyś Uzbecy, Turkmeni czy Gruzini. Świadomość współczesnego Rosjanina rozdziera sprzeczność nie do pogodzenia. To sprzeczność między kryterium krwi i kryterium ziemi. Do czego dążyć? W kryterium krwi chodzi o utrzymanie etnicznej czystości narodu rosyjskiego. Ale taka etnicznie czysta Rosja to tylko część dzisiejszego Imperium. A co z resztą? W kryterium ziemi chodzi o utrzymanie obecnego Imperium. Ale wówczas nie może być mowy o utrzymaniu etnicznej czystości Rosjan.

Skacząc przez kałuże

Jakuck - syberyjski Kuwejt. Połowa diamentowo-brylantowych cudów świata pochodzi z Jakucji. Oczywiście Jakuck ich nie ogląda - prosto z kopalń są przewożone do Moskwy, aby opłacić nimi produkcję czołgów i rakiet i światową politykę Imperium.

Jak poznać, że jest wielki mróz? W powietrzu wisi jasna, świecąca mgła, a kiedy idzie człowiek, w tej mgle robi sie korytarz w kształcie sylwetki przechodnia. Takich nauk udziela narratorowi Tania - dziesięcioletnia dziewczynka.

Ociepliło się, temperatura wzrosła powyżej zera. Miastu wcale to dobrze nie wróży - do domów wdzierają się lawiny błotne (a nie ma kanalizaji…), samochody nie mogą jeździć, wszystko tapla się w obślizgłej mazi. Wszędzie powtykane są tabliczki: nie kopać! To dlatego, że przewody elektryczne są ot tak włożone w ziemię. Jeśli ktoś wbije łopatę i trafi na drut, to prąd go zabije. Jakaś babcia próbuje ratować swój ganek przed potokami błota. Na pytanie jak się żyje, daje odpowiedź, która jest podobno sednem rosyjskiej filozofii życia: Kak żywiom? Dyszym.

Wizyta u Włodzimierza Fiodorowa, redaktora naczelnego miejscowego dwumiesięcznika „Zwiezda Wostoka”. Rozmowa o Jakutach, o dawnych łagrach.

Kołyma, mgła i mgła

Na lotnisku zamieszanie - lot przesunięty. Trzeba siedzieć i czekać kilka dni lub dłużej. Takie historie często się zdarzają - przesuniecia lotów, naprawa samolotów, dostawy paliwa. Nie ma czegoś takiego, jak przesunięcie rezerwacji, a jeżeli straci się lot, to można ugrzęznoć na całe tygodnie na lotnisku. Czekanie, bezczynność, myślowe odrętwienie.

Sąsiadka Narratora jedzie odwiedzić syna w wojsku. Jest zmartwiona jego listami - źle znosi diedowszczyznę (coś w rodzaju naszej fali). Jest nękany i poniżany. Rekrut musi się wkupić się w nową, zdziczałą społeczność, musi utracić osobowość i godność. Wielu nie wytrzymuje tego okrucieństwa i szczucia, próbuje uciekać albo popełnia samobójstwo. W człowieku jest skłonność do zadawania innym cierpienia - bez przyczyny i bez celu. Czowiek zadręcza drugiego bez żadnego powodu, tylko dlatego, że dręczenie daje mu rozkosz, do której nigdy głośno się nie przyzna. Cecha ta (niepotrzebne okrucieństwo), połączona z władzą i pychą, stworzyła najokrutniejsze tyranie świata. W Rosji zjawisko to trafiło na szczególnie podatny grunt - główną cechą Rosjanina, utrwaloną w narodzie rosyjskim, jest bezustanne dążenie do cierpienia.

Przejazd taksówką. Dosiada się dwóch młodych typów w ciemnych okularach i płaszczach z postawionymi kołnierzami. Kierowca stwierdza, że to kaukaska mafia. Słowo „mafia” zaczęło robić błyskawiczna karierę. Coraz częściej zastępuje słowo „naród”. Pojawiły się trzy główne mafie: ruska, kaukaska i azjatycka, które dzielą się na mniejsze (czeczeńskie, gruzińskie, tararskie itd.), te z kolei na jeszcze mniejsze i tak aż do skali jednego podwórka. Wszystkie mafie mają dwie cechy: a) ich członkowie nie pracują, a dobrze żyją, b) ciągle załatwiają porachunki. Obsesja mafii ma swoje głębokie, tragiczne korzenie. Ciągłe wojny i masowy głód pozbawiły miliony dzieci rodziców i domów. Część z nich została wcielona do NKWD, część stała się zawodowymi złodziejami.

Magadan - stolica północno-wschodniego obszaru Syberii, nazwanego Kołymą (od rzeki), ziemia wiecznej zmarzliny, wiecznych ciemności, pusty, jałowy, prawie bezludny teren, wreszcie jeden wielki cmentarz. Moskwa zainteresowała się tymi terenami dopiero w XX w., kiedy odkryto, że jest tam złoto. Początek Magadanu to jednocześnie początek wielkiego terroru epoki Stalina. Miliony ludzi dostawały się do więzień. Do transportu dostawali sie ludzie wykończeni miesiącami więzienia, śledztwa, głodu i bicia. Tylko część ludzi docierała żywych. Byli przewożeni na statkach. Kiedy ludzie zbuntowali się na statku „Kim”, zalano ładownie wodą. Był czterdziestostopniowy mróz, dowieziono zamarznięte bryły.

Na Kołymie było 160 łagów. Łagier był sadystycznie i zarazem precyzyjnie pomyślaną strukturą, mającą na celu zniszczenie i zagładę człowieka w tali sposób, aby przed śmiercią doznał on największych upokorzeń, cierpień i męczarni. Była to kolczasta sieć zniszczenia, która składała się z następujących elementów: zimno, głód, katorżnicza praca, brak snu, brud, robactwo, sadyzm NKWD, terror kryminalistów, poczucie krzywdy, tęsknota i strach. W łagrowym doświadczeniu wszystko jest negatywne - co do jednej minuty. (…) Łagier był dla człowieka wielką próbą charakteru, zwykłej ludzkiej moralności, i dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludzi nie wytrzymywało tej próby.

Zwiedzanie tego, co zostało po łagrach - prawie wszystko zatonęło w błocie, co dało się ukraść, rozkradziono.

Jak do świata łagru, jego wewnętrznej logiki i struktury odniesie się człowiek Zachodu, a jak Wschodu? Pierwszy uzna, że to świat obłędu, paranoi, absurdu, będzie szukał racjonalnego wytłumaczenia tego, co się wokół niego dzieje. Drugi przyjmie, że łagry należą do porządku natury, a nie do porządku ludzkiego, nie ma po co się zatem buntować, trzeba cierpliwie przeczekać i starać się przeżyć. Przeciwstawność dwu kultur - wschodniej i zachodniej - zarysowała się ostro już u zarania dziejów ludzkości. Jeżeli Wschód budował fundamenty swej kultury na bezwzględnym podporządkowaniu człowieka sile wyższej, nadprzyrodzoności, to na Zachodzie przeciwnie, człowiek pozostawiony był inwencji własnej, pozwalającej na szeroką twórczość samorodną.

Jak oddzielić rolę kata od ofiary? W tym też była cecha stalinizmu - że w wielu wypadkach nie sposób oddzielić tych dwóch ról. Najpierw ktoś bił jako oficer śledczy, potem siedział i był bity, po wyroku wychodził i mścił się itd. Był to świat zamkniętego kręgu, z którego istniało tylko jedno wyjście - śmierć. Była to koszmarna gra, w której przegrywali wszyscy.

Kreml: czarodziejska góra

Powrót z Syberii do Moskwy.

Dostęp do Kremla jest zamknięty, trzeba mieć specjalną przepustkę (Narratorowi udało się ją zdobyć, twierdził, że idzie na zjazd Sybiraków, który rzeczywiście miała się dobyć, ale jego celem było zwiedzenie Kremla). Wzgórze jest otoczone pustkowiem - duże place, szerokie mosty i ulice. Całość otacza ceglany i kamienny mur. Wewnątrz znajdują się różne budynki rządowe oraz cerkwie i sobory zamienione później na muzea. Ale przede wszystkim Kreml to miejce urzędowania, a często i rezydencja Najwyższej Osoby w Imperium. Po wejściu przez bramę obowiązuje poruszanie się najkrótszą trasą do oznaczonego miejsca - tam i z powrotem. Wewnątrz rozpościerają się wielkie kamienne przestrzenie dawnego Placu Senackiego. Kreml połączony jest z niektórymi budynkami w centrum miasta przejściami podziemnymi, żeby członkowie rządu i wyżsi dowódcy wojskowi mogli przemieszczać się, nie wychodząc na ulice. Niebo nad Kremlem jest szczelnie chronione.

Narrator przechodził od budynku do budynku (tu przywołuje różne wydarzenia, cytuje relacje: samobójstwo żony Stalina - Nadieżdy Alliłujewej, aresztownie Berii), ale ciężko gdziekolwiek się przedrzeć przez sztab ochrony.

Pułapka

Lato 1990. Narrator chce się dostać do Górnego Karabachu - ormiańska enklawa na terytorium Azerbejdżanu - otoczonego przez oddziały Armii Czerwonej i milicji azerbejdżańskiej. Pilnowane były wszystkie przejścia, szczeliny, uskoki skalne, przełęcze. Co jakiś czas latał tam z Erewnu mały samolot, ale żeby kupić bilet, trzeba było mieć paszport sowiecki z dowodem zameldowania w Górnym Karabachu albo zgodę sztabu generalnego z Moskwy. Żaden z tych dokumentów nie wchodził w grę. W Moskwie Narrator spotkał się z Galiną Starowojtową (wówczas deputowaną do Rady Najwyższej ZSRR z ramienia Armenii, leciała rozmawiać ze swoimi wyborcami). Obiecała pomóc. Cała operacja była przeprowadzana w wielkiej tajemnicy. Narrator miał lecieć jako pilot. Otrzymał paszport jakiegoś młodego, zamordowanego Ormianina. Ryzykowała cała załoga samolotu - gdyby sprawa wyszła na jaw, wszyscy trafiliby do więzienia.

Na lotnisku w Górnym Karabachu zaczęły się jednak problemy. Starowojtową aresztowano i chciano nakłonić do powrotu do Erewanu. Zaczęły się pertraktacje. Narrator miał szybko wyjechać z lotniska, tymczasem przesiedział tam 4 godz. w strachu, wśród patroli wojennych. W jego przewóz była zaangażowana cała siatka ludzi, cały czas miał jakiegoś cichego opiekuna. Wreszcie dostarczono go do prywatnego mieszkania, gdzie zbierał się Komitet Karabachski. Ludzie powitali Narratora z wielką radością i entuzjazmem, chcieli, aby świat usłyszał o ich problemach, chcieli o nich opowiadać. Od dawna byli odizolowani od świata. Jako Ormianie czuli się odrębnym narodem - od wieków mieli własną kulturę, własny język i alfabet. Ich kultura miała charakter pasywny, nigdy nie narzucali innym swoich obyczajów. Narodową religią Ormian od siedemnastu wieków było chrześcijaństwo. Górny Karabach (odcięty od Armenii) stał się chrześcijańską wyspą w sercu islamskiej republiki Azerbejdżanu. Ciagle znajdował się pod wpływami Baku lub Moskwy.

Między Ormianami i Azerbejdżenami tkwi odwieczny konflikt o tak mocnych korzeniach, że nie ma możliwości porozumienia między nimi. Światu grożą trzy plagi, trzy zarazy: nacjonalizmu, rasizmu, religijnego feudalizmu. Te trzy plagi mają tę samą cechę, wspólny mianownik - jest nim agresywna, wszechwładna, totalna irracjonalność. Do umysłu porażonegio jedną z tych plag nie sposób dotrzeć. W takiej głowie pali się święty stos, który tylko czeka na ofiary.

Górny Karabach to jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi.

Powrót na lotnisko, znowu wielki problem, znowu wielu ludzi zamieszanych w akcję transportu reportera ryzykuje życie. Władze chcą, żeby Starowojtowa odjechała w atmosferze zastraszenia i wrogości. Zapowiadają bardzo dokładne kontrole. Narratora udaje się przewieść w wozie milicyjnym. Było naprawdę niebezpiecznie, ale się udało.

Azja Środkowa, zagłada morza

Azja Środkowa to pustynie i pustynie, pola brunatnych, zwietrzałych kamieni, żar słoneczny z nieba, burze piaskowe. Wzdłuż Syr-darii i Amu-darii (rzeki zasilajace Morze Aralskie) ciagnęły się jednak pola uprawne i obfite sady. W drugiej połowie XIX w. ziemie, przez które płyną obie rzeki, zostały podbite przez wojska carskie i stały się częścią Imperium nazwaną Turkiestanem (miejscowa ludność mówi językami tureckimi, religią panującą jest islam). W 1924 roku Turkiestan został podzielony na pięć republik: Turkmenię, Tadżykistan, Uzbekistan, Kirgizję i Kazachstan. Zasadą polityki było odrodzenie miejscowych starych strukur plemiennych i oddawanie władzy zufanym i zaprzedanym klanom. Jeżeli były jakieś rywalizujące klany, a nie mogły dojść do porozumienia, wybuchała lokalna wojna domowa.

Woda jest warunkiem życia. W tropiku, na pustyni cały czas miedzy ludźmi, roślinami i zwierzętami trwa walka o przetrwanie, o kroplę wody. Bawełnę uprawiano tu od lat, zawsze miała dobrą cenę, bo nigdy nie uprawiano jej zbyt wiele (barierą był oczywiscie brak wody). Aby zasilić ziemię w wodę, przekopano kanały, rowy i szczeliny od dwu rzek. Całą użyteczną ziemię postanowiono zamienić na plantacje bawełny - władza nakazała oddawać pola uprawne, ogrody i sady. W czasie zbiorów bawełny wszystko zamiera. Na dwa-trzy miesiace zamykają szkoły, urzędy, a przedsiębiorstwa i fabryki pracują na pół obrotu. Kto żyw idzie zbierać bawełnę na palacym słońcu - dzieci ze szkół, studenci, starcy, karmiace matki, lekarze, nauczyciele. Jest to jednak praca sezonowa - ludzie pracują przez kwartał, a przez resztę roku wegetują.

Kilka, kilkanaście metrów pod każdą pustynią leżą wielkie złoża steżonej soli. Wraz z doprowadzenem wody, z wilgocią, sól zaczyna wydobywać się na powierzchnię. To właśnie stało się w Uzbekistanie - ziemia pokryła się błyszczącą skorupą soli.

Wody Syr-darii i Amu-darii, zamiast płynąć do Morza Aralskiego, były trwonione na obszarze ponad trzech tysięcy kilometrów. Nurt obu rzek (jedynego źródła życia na tych terenach) zaczał maleć, spłycać się, aż, nie dochodząć do morza, zamienił się poczatkowo w słone i zatrute rozlewisko, a w końcu całkiem zniknął.

Osada Mujnak była kiedyś morskim portem rybackim, teraz stoi w środku pustyni. Na piaszczystych wydmach stoją rdzewiejące kadłuby rybackich statków. W ciagu dwudziestu lat Morze Aralskie straciło jedną trzecią swojej powierzchni i dwie trzecie pojemności. W osadach takich jak Mujnak na tysiac urodzonych dzieci umiera od razu sto. Połowa ludzi ma żółtaczkę. Na kartki na miesiąc wypada jeden kawałek mydła na osobę i (już bez kartek) wiadro wody dziennie.

Władza radziecka myślała, jakby tu zaradzić nieszczęściu, zagładzie Morza Aralskiego, zniszczeniu Uzbekistanu i połowy Azji Środkowej. Najpierw pomyślano, żeby wysadzić w powietrze góry Pamiru i Tien-szanu (skąd dwie rzeki biorą początek). Tak ogromne góry można wysadzić tylko za pomocą bomb nulkearnych, a straszliwe eksplozje i trzesienia ziemi, jakie by temu towarzyszyły, mogłyby zostać źle przyjete przez opinię światową. Przede wszystkim jednak wyasadzenie w powietrze masywów górskich uruchomiłoby wielkie masy wody zamrożonej w lodowcach, ale uruchomiłoby tylko jednorazowo i to w takich ilosciach, że mogłyby one zatopić znaczną część ZSRR. Odpada. Zaczęto zatem rozpatrywać inny projekt - jakby tu skierować bieg wielkich rzek syberyjskich z północy na południe. [Czego jak czego, ale fantazji to naszym wschodnim sąsiadom nie brakuje!].

Pomona miasteczka Dtrohobycz

Donieck - centrum zagłębia górniczego Ukrainy. Podział dochodu fabryki lub kopalni w Doniecku: 54 procen zabiera Moskwa, 30 - Kijów, 11 - władze Doniecka, 5 procent pozostaje dla zakładu pracy.

Kobieta sprzedająca krowie racice (jest w nich tłuszcz, można na nich ugotować zupe).

Dworzec w Doniecku. Straszny tłok, ludzie śpia jeden przy drugim i czekają na pociąg. Co jakiś czas ktoś zrywa się i krzyczy, że go okradziono, ale nikt nawet nie reaguje. Po chwili poszkodowany daje za wygraną.

W przedziale kolejowym. Bardzo miła atmosfera - wszyscy częstuja sie nawzajem, dzielą się, czym kto ma - pierożki, kurczaczek, wódeczka no i słonina. Jedzie też kobieta, która mieszka na Syberii. Było to dla niej miejse azylu, oaza wolności - niezmierzone przestrzenie, ogromna tajga i brak dróg ułatwiały izolację, dawały schronienie, pozwalały zniknać z oczu. Kiedy pedzili wszystkich do kołchozu, owa kobieta z meżem i małym dobytkiem uciekli głęboko w tajgę. Zbudowali sobie domek i zagrodę. Przez cały stalinizm nie widziała obcego człowieka. Jako tajemnicę przetrwania podaje swoja sztukę robienia weków ze słoniny. Słonina to sekret życia i warunek wolności.

Kijów. Jedno z niewielu miast w dawnym ZSRR, w którym ulice służą też do spacerowania. Popołudniami tysiace przechodniów przechadza sie po mieście. Kijów leży na wzgórzach, a ze wzgórzy widać dolinę Dniepru i sam Dniepr. Całkiem fajnie. Architektura Kijowa to przekrój przez wszystkie epoki i style (najwiecej secesji). Cudem zachowała się przed zburzeniem część kościołów, cmentarzy, pałaców. Jest to jednak tylko zewnetrzny urok miasta, w wiekszości osiedli mieszka się fatalnie - brak wody, robactwo. Tzw. człowiek radziecki to przede wszystkim człowiek smiertelnie umeczony - niewiele może go ucieszyć, wzbudzić jego radość i entuzjazm.

Okres przejsciowy. Po upadku ZSRR „stare normy” przestały obowiazywać, nowych jeszcze nie ma. Jeden wielki bałagan. Ludzie chcą odetchnąć, wyjechać (zwłaszcza, jeśli ktoś ma obce korzenie). Tymczasem zdejmowane są pomniki Lenina. Na Ukrainie jest ich ok. 5 tys.

Rozpoczęła się walka o „odbudowę narodową”, m.in. o język. Połowa mieszkańców 52-milionowej Ukrainy nie mówi po ukraińsku albo zna go słabo. 350 lat rusyfikacji dało wyniki. W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że są dwie Ukrainy: zachodnia (tereny, które wchodziły w skład przedwojennej Polski - bardziej „ukraińska”, tu przetrwał duch narodu, kultura) i wschodnia (większa terytorialnie - bardziej brutalna rusyfikacja, tu Stalin wymordował niemal całą inteligencję). Zwiazek Pisarzy Ukrainy chce przywrócić narodową literaturę, jeszcze w XIX w. Moskwa zakazała drukowania książek po ukraińsku.

Poczatek lat 90. Na Ukrainie historia przyśpiesza swój bieg. Jan Paweł II zatwierdza strukturę Ukraińskiej Cerkwi Katolickiej, odbywają się w całej republice wybory do rad wszystkich szczebli (w trzech obwodach władzę zdobywa opozycja demokratyczna), parlament uchwala Deklaracje o suwerenności USRR (wyższość praw republiki nad ustawodawstwem ZSRR, prawo do posiadania własnej armii i własnej waluty, Ukraina ma być państwem neutralnym i bezatomowym), wybuchaja strajki górników i studentów. 24 sierpnia 1991 Rada Najwyższa Ukrainy proklamuje „utwrzenie samodzielnego państwa ukraińskiego - Ukrainy”, którego terytorium ma być niepodzielne i nietykalne. Ogólne rozważania co do możliwości, które stanęły przed Ukrainą - współpraca z Rosją czy Europą…

Lwów.

15



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mettern S P Rome and the Enemy Imperial Strategy in the Principate
Grimoirum Imperium (fragmenty)
Najnowsza strategia Imperium Zła i co z tego wynika, Polska dla Polaków, Co by tu jeszcze spieprzyć
Krasnoludy w Imperium, Materiały dodatkowe
bremja imperii
poslednie dni fashistskoj imperii
obolgannaja imperija
imperializm jako najwyzsze stadium kapitalizmu lenin 7TF6THGNAP4BQOJ5SLROKFYRWDLYW4KBYRFZK4Q
IMPERIUM RZYMSKIE
Galicja jako część Imperium Habsburgów w latach15 1846
Grimoirium Imperium
Sten Imperium Tysiaca Slonc
gospodarcze podstawy imperiów starożytnych RLUJEMT5RWHTEITQLJ7PNTYUHFQGZVUANMKZ6QQ
Upadek Imperium Rzymskiego
soldaty poslednej imperii zapiski nedisciplinirovannogo oficera
Ściąga Imperium Rzymskie
Imperium Wirują światła
23 Idea imperium Jagiellonow w europie i jej realizacjia w 2 pol XVw
imperial county jail sex scandal 2008
BBY 0005 Opowieści z Imperium

więcej podobnych podstron