Aronson - Rozdział 1, E. Aronson - Psychologia społeczna


Rozdział 1

Wprowadzenie do psychologii społecznej

Zadaniem psychologa jest zrozumienie i przewidzenie ludzkich zachowań. Poszczególni badacze dążą do tego różnymi drogami. My spróbujemy pokazać, w jaki sposób czynią to psychologowie społeczni. Zacznijmy od kilku przykładów, Niektóre z ludzkich zachowań mogą się wydać ważne, inne zaś trywialne; a bywają i zatrważające. Dla psychologa społecznego wszystkie są interesujące. Czytając poniższe przykłady, spróbuj pomyśleć o tym, w jaki sposób ty byś wyjaśnił opisywane wydarzenia.

l. We wczesnych godzinach czerwcowego świtu w 1981 r. mieszkańcy wytwornej dzielnicy Los Angeles usłyszeli, dochodzące z żółtego domu, desperackie krzyki wzywające pomocy. „Proszę, nie zabijaj mnie!” — krzyczała jakaś kobieta. Niektórzy sąsiedzi mówili później, że słyszeli krzyki maltretowanej i wołania o litość. Jednak nikt nie uczynił nic, by sprawdzić, o co chodzi, bądź by w jakiś sposób pomóc. Nikt nawet nie zadzwonił na policję. Jedna z kobiet, która mieszkała dwa domy dalej, wyszła na balkon, kiedy usłyszała krzyki, ale szybko wróciła do mieszkania. Dwanaście godzin później do żółtego domu przybyli znajomi, którzy odkryli, iż czworo ludzi zostało brutalnie zamordowanych. Piąta osoba była śmiertelnie ranna i przez dwanaście godzin leżała w sypialni, czekając na próżno, by któryś z sąsiadów się zainteresował i zadzwonił na policję („New York limes", 3 July, 1981).

Dlaczego sąsiedzi niechętnie udzielają pomocy?

Jak sądzisz, dlaczego sąsiedzi nic nie zrobili, słysząc wołanie o pomoc? Zastanów się przez chwilę: jakimi są ludźmi? Czy chciałbyś ich mieć za przyjaciół? Czy zatrudniłbyś którąś z tych sąsiadek jako opiekunkę do swojego dziecka?

2. Jedna z naszych studentek, Sally, opowiedziała nam o następującym wydarzeniu. Oglądała telewizję wraz z kilkoma znajomymi, gdy ważne przemówienie polityczne wygłaszał prezydent Clinton. Sally po raz pierwszy od czasu kampanii prezydenckiej widziała prezydenta Clintona w akcji i wystąpienie to wywarło na niej pozytywne wrażenie. Dzięki temu prezydent „urósł" w jej oczach; Sally czuła, iż jest prawy, szczery i prostolinijny. Po zakończeniu przemówienia jej przyjaciółka, Melinda, powiedziała: „Chłopie, aleś fałszywy. Nie powierzyłabym temu facetowi nawet złamanego szeląga, nie mówiąc o narodzie. Nie dziwię się, że nazywają go „Gładki Willi!" Inni szybko się z nią zgodzili, podzielając argumentację. Sally poczuła się zaniepokojona i była szczerze zdumiona. W końcu wymamrotała: „Taak, sądzę, że wypadł trochę nieszczerze".

Jak myślisz, co się stało z Sally?

3. Mamy przyjaciela. Nazwijmy go Charlie. Jest w średnim wieku, a pracuje jako kierownik w jednym z towarzystw przygotowujących oprogramowanie komputerowe. Przed wielu laty Charlie studiował na wielkim uniwersytecie Środkowego Zachodu i był tam członkiem pewnego stowarzyszenia. Nazwijmy je Delta Nu. Przypomina sobie, iż aby się nim stać, przechodził przez bardzo surowe i niebezpieczne rytuały inicjacyjne wierząc, że członkostwo jest tego warte. Choć był bardzo przestraszony inicjacją, kochał tych, którzy byli z nim

stowarzyszeni, i był dumny, że jest członkiem Delta Nu — z pewnością najlepszego ze

wszystkich stowarzyszeń.

Kilka lat temu jego syn. Sam, wstąpił na ten sam uniwersytet. Charlie nalegał, aby Sam złożył

ślubowanie w Delta Nu: „To znaczące stowarzyszenie, zawsze przyciąga sporą rzeszę członków. Naprawdę to pokochasz". Sam rzeczywiście złożył ślubowanie wobec Delta Nu i został przyjęty. Charlie odetchnął z ulgą, gdy dowiedział się, że syn nie musiał przechodzić przez procedurę surowej inicjacji, by stać się członkiem stowarzyszenia; czasy były inne i o inicjacji zapomniano. Gdy w okresie przerwy świątecznej Sam przyjechał do domu, Charlie zapytał go o stowarzyszenie. „Myślę, że wszystko w porządku — odpowiedział — lecz większość moich przyjaciół do niego nie należy". Charlie był zdumiony.

Jak to się dzieje, iż Charlie był tak rozkochany w swoich stowarzyszonych braciach,

a Sam nie?

Czy zanikły standardy starej Delta Nu?

Czy stowarzyszenie przyjmuje teraz mniej pożądaną grupę młodych ludzi niż w czasach

Charliego?

A może jest to po prostu jedna z tych rzeczy, które nie dają się wyjaśnić?

Co o tym myślisz?

4. W połowie lat siedemdziesiątych kilkuset członków sekty religijnej, Świątynia Ludu z Kalifornii, wyemigrowało do Gujany pod przewodnictwem swego proroka, wielebnego Jima Jonesa. Ich celem było utworzenie modelu międzyrasowej społeczności, nazwanej Jonestown, a opartej na „miłości, ciężkiej pracy i oświeceniu duchowym". W listopadzie 1978 r. kongresman z Kalifornii, Leo Ryan, poleciał do Jonestown w celu przeprowadzenia śledztwa, czy niektórzy członkowie sekty nie są tam przetrzymywani wbrew ich woli. Odwiedził komunę i stwierdził, iż wielu mieszkańców pragnie wraz z nim wrócić do Stanów. Wielebny

Jones wyraził zgodę na ich odejście, lecz kiedy Ryan znalazł się na pokładzie samolotu, on

i kilku członków delegacji zostało ostrzelanych i zabitych przez wyznawców Świątyni Ludu,

najwyraźniej na rozkaz Jonesa. Słysząc, że kilka osób z delegacji Ryana zdołało zbiec, Jones

poczuł się zniechęcony i zaczął przemawiać do pozostałych wiernych, zapewniając ich

o pięknie śmierci i ponownym spotkaniu się wszystkich w innym świecie. Mieszkańcy zgromadzili się wokół zbiornika zawierającego mieszaninę cyjanku. Według tych, co przeżyli, prawie wszyscy dobrowolnie wypili śmiertelny roztwór. Rodzice podali truciznę

blisko 80 dzieciom i niemowlętom, a następnie sami ją wypili. Zmarło ponad 800 osób, łącznie z wielebnym Jonesem.

Jak to się dzieje, że ludzie zgadzają się zabić siebie i swoje dzieci?

Czy oszaleli?

Czy byli pod wpływem jakichś oddziaływań hipnotycznych?

Jak byś to wyjaśnił?

Dlaczego mieszkańcy Los Angeles zignorowali wołania dobiegające z żółtego domu, mimo że mogli zapobiec tragedii?

Dlaczego Sally zmieniła swą opinię dotyczącą wiarygodności nowego prezydenta i przychyliła się do opinii znajomych?

Dlaczego Charlie polubił swych braci ze stowarzyszenia znacznie bardziej niż Sam?

W jaki sposób wielka liczba ludzi w Jonestown została nakłoniona do zabicia swoich

dzieci i samych siebie?

W rozdziale tym próbujemy ustalić, co łączy te przykłady i dlaczego interesują one

psychologów społecznych.

Czym jest psychologia społeczna

Psychologia społeczna: naukowe badanie sposobu w jaki rzeczywista bądź wyobrażona obecność innych ludzi wywiera wpływ na ludzkie myślenie, odczuwanie i zachowania

Psychologia społeczna bada to, co się dzieje w sercach i umysłach istot ludzkich. Mimo wielu różnic przykłady te mają jedną cechę wspólną: zjawisko nazwane wpływem społecznym. Tak czy inaczej myśli, uczucia bądź zachowania ludzi są wywoływane przez innych. Jest to centralne zagadnienie psychologii społecznej, którą można określić jako naukowe badanie sposobu, w jaki na ludzkie myśli, uczucia i zachowania wpływa rzeczywista bądź wyobrażona obecność innych (Allport, 1985). Ale co dokładnie rozumiemy przez określenie „wpływa"? Pierwszymi przykładami, które przychodzą na myśl, są bezpośrednie próby perswazji, gdy ktoś usiłuje rozmyślnie zmienić nasze zachowanie. To właśnie dzieje się

w trakcie kampanii reklamowej wykorzystującej wyrafinowane techniki po to, by skłonić nas do kupna określonego rodzaju pasty do zębów lub proszku do prania. Szczególnie obecne jest to w trakcie kampanii wyborczej stosującej podobne techniki po to, by skłonić do głosowania na określonego kandydata. Z bezpośrednimi próbami perswazji mamy też do czynienia wówczas, gdy nasi przyjaciele usiłują namówić nas do zrobienia czegoś, czego nie chcemy („No chodź, strzelimy sobie jeszcze jednego — wszyscy to robią"), lub gdy tyrani ze szkolnego podwórka stosują siłę albo groźby, by zmusić mniejsze i mniej agresywne dzieci do podzielenia się z nimi pieniędzmi przeznaczonymi na drugie śniadanie, lub do zgody

na odpisanie pracy domowej.

Te bezpośrednie próby wywarcia wpływu na zachowania ludzi stanowią główny przedmiot zainteresowań psychologii społecznej i zostaną przedstawione w następnych rozdziałach poświęconych konformizmowi, postawom i procesom grupowym. Jednak dla psychologa społecznego wpływ społeczny to sprawa szersza niż usiłowania jednego człowieka zmierzające do zmiany zachowania kogoś drugiego.

Po pierwsze, nie tylko zachowanie, lecz również nasze myśli i odczucia są spowodowane przez innych. Po drugie, wpływ społeczny przybiera wiele form, a nie tylko postać umyślnych prób podejmowanych przez innych, by zmienić nasze zachowanie. Jak zauważono wcześniej, na ludzi często oddziałuje wyobrażona lub zakładana obecność innych.

Mimo wszelkich przeszkód spośród wszystkich gatunków jesteśmy najtrwalej i najbardziej

obsesyjnie społeczni, bardziej od siebie zależni niż sławne owady społeczne, a prawdę

mówiąc, gdy się nam przyjrzysz, to nieskończenie bardziej obdarzeni wyobraźnią i smykałką

do życia społecznego.

— Lewis Thomas

The Medusa and the Snail

konstrukt: sposób, w jaki ludzie spostrzegają, pojmują i interpretują świąt społeczny

Nawet kiedy inni nie są fizycznie obecni pośród nas, ciągle wywierają swój wpływ; tak więc, w jakimś sensie, nosimy w sobie nasze matki, naszych ojców, przyjaciół czy nauczycieli, gdy próbujemy podjąć decyzje, które pozwolą, by byli z nas dumni. Na bardziej subtelnym poziomie każdy z nas działa w określonym społecznym i kulturowym kontekście.

Psychologowie społeczni są zainteresowani badaniem tego, jak i dlaczego nasze myśli, uczucia i zachowania są kształtowane przez te wewnętrzne środowiska społeczne — ich definicje są szerokie — i co się dzieje, gdy jedno z tych oddziaływań pozostaje w konflikcie z innym. Spójrzmy na sytuację, gdy młodzi ludzie rozpoczynają studia. Większość z nich od

czasu do czasu przeżywa konflikt między przekonaniami i wartościami, które przyswoili sobie w domu, a przekonaniami i wartościami, które są wyrażane przez ich nauczycieli lub rówieśników. Gdy tak się stanie, jak sobie z tym radzisz?

Jak zobaczymy za chwilę, dyscypliny nauki takie, jak antropologia czy socjologia również interesuje to, jak na istoty ludzkie oddziałuje ich środowisko społeczne. Psychologia społeczna różni się jednak od nich pod wieloma względami. Po pierwsze, nie zajmuje się sytuacjami społecznymi w jakimkolwiek obiektywnym sensie, lecz tym, jaki wpływ wywiera na ludzi sformułowana przez nich interpretacja czy też konstrukt tego społecznego otoczenia. Oznacza to, podkreślają psychologowie społeczni, że aby zrozumieć, w jaki sposób otoczenie społeczne wywiera wpływ na daną osobę, ważniejsze jest wyjaśnienie tego, jak ludzie spostrzegają, pojmują czy interpretują swoje otoczenie niż obiektywny obraz otaczającego

ich środowiska (Lewin, 1943).

Weźmy za przykład Jasona — studenta szkoły wyższej, który będąc nieśmiałym, z daleka uwielbia Debbie. Twoim zadaniem, zadaniem początkującego psychologa społecznego, jest przewidzieć, czy Jason zaprosi Debbie na tańce. Mógłbyś to zrobić, obserwując zachowanie Debbie wobec Jasona. Czy zwraca na niego uwagę i dużo się do niego uśmiecha? Jeśli

tak, to przypadkowy obserwator mógłby przyjąć, że Jason ją zaprosi. Jednak jako psycholog społeczny jesteś bardziej zainteresowany tym, by spojrzeć na Debbie oczami Jasona — a więc tym, w jaki sposób Jason interpretuje zachowanie Debbie. Jeśli ona uśmiecha się do niego, czy potraktuje to wyłącznie jako wyraz grzeczności, rodzaj uprzejmości, którą obdarza

każdego ze swych adoratorów? Czy też odbierze ten uśmiech jako wyraz zachęty, coś, co skłoni go do zebrania całej swej odwagi, by poprosić ją o spotkanie? Jeśli natomiast dziewczyna go ignoruje, to czy Jason dojdzie do wniosku, że gra ona rolę „trudnej do zdobycia"? Czy może raczej uzna, iż jest to wyraz braku jej zainteresowania dla niego? By przewidzieć, jak postąpi Jason, nie wystarczy szczegółowo poznać zachowanie Debbie; konieczna jest wiedza o tym, jak Jason je interpretuje.

Psychologowie społeczni doceniają doniosłość tego, w jaki sposób ludzie interpretują świat społeczny, jednak szczególną uwagę zwracają na źródła interpretacji. Na przykład, czy ludzie konstruując swe środowisko, koncentrują się głównie na formułowaniu interpretacji, które pokazują ich w bardziej pozytywnym świetle (np. Jason jest przekonany, że „Debbie pójdzie na tańce z Erikiem, ponieważ próbuje wzbudzić we mnie zazdrość") czy też tworzą bardziej adekwatne interpretacje, nawet jeśli są one dla nich mniej pochlebne (np. „Choć to bolesne dla mnie, muszę uznać, iż Debbie woli się wybrać na tańce z tym morskim ślimakiem niż ze mną")? Sporo badań w psychologii społecznej zostało poświęconych tym i innym determinantom ludzkich myśli i zachowań. Szerzej pomówimy o nich w dalszej" części tego rozdziału.

Dla psychologów społecznych obiektywny stan rzeczy jest mniej ważny niż zrozumienie, w jaki sposób ludzie konstruują (tzn. spostrzegają albo interpretują) rzeczywistość.

Inną znaczącą cechą psychologii społecznej jest to, iż ta nauka testuje empirycznie swe założenia, przypuszczenia i idee dotyczące społecznego zachowania człowieka, a nie polega tylko na mądrości ludowej, zdrowym rozsądku czy odwoływaniu się do opinii bądź intuicji filozofów, pisarzy, politycznych luminarzy, babć czy innych mądrych osób. Większość studentów, myśląc o nauce eksperymentalnej, ma na uwadze nauki przyrodnicze takie, jak biologia czy chemia — kobiety i mężczyźni w białych laboratoryjnych kitlach dokonują sekcji żab lub mieszają odczynniki w zlewce. Pomysł, że psychologowie społeczni przeprowadzają szczegółowo zaplanowane i dobrze kontrolowane eksperymenty dotyczące zachowania ludzi, nie jest czymś, co łatwo kojarzy się z eksperymentami. Szczerze mówiąc, psychologia społeczna nie różni się niczym od takich nauk eksperymentalnych, jak biologia czy chemia. Psychologowie społeczni, usiłując przewidzieć zachowanie wysoce złożonego, skomplikowanego organizmu, stają w obliczu szczególnego łańcucha wyzwań, próbując znaleźć odpowiedzi na ważne pytania — takie jak te o przyczyny agresji, o uprzedzenia i atrakcyjność lub o to, dlaczego pewne rodzaje reklamy politycznej działają skuteczniej niż inne. Sposób, w jaki zajmujący się eksperymentowaniem psychologowie społeczni podchodzą do tych zadań, zostanie przedstawiony w toku tej książki, a przeanalizowany szczegółowo w rozdziale 2.

Niniejszy rozdział w większości jest poświęcony rozszerzeniu zagadnień zasygnalizowanych wcześniej, a mianowicie czym jest psychologia społeczna i co ją różni od innych, pokrewnych dyscyplin. Dobrym początkiem niech będzie ukazanie, czym psychologia społeczna nie jest.

Psychologia społeczna a mądrość ludowa i filozofia

Spójrzmy powtórnie na zaprezentowane wcześniej przykłady. Dlaczego ludzie zachowali się tak, a nie inaczej? Jednym ze sposobów udzielenia odpowiedzi na to pytanie byłoby po prostu zapytać te osoby. Moglibyśmy więc zapytać mieszkańców Los Angeles, dlaczego nie wezwali policji; zorientować się, co spowodowało zmianę opinii Sally o Billu Clintonie. Pojawiający się tu problem sprowadza się do tego, że ludzie nie zawsze są świadomi źródeł swych reakcji (Nisbett, Wilson, 1977). Jest, na przykład, bardzo mało prawdopodobne, by owi sąsiedzi dokładnie wiedzieli, dlaczego poszli spać, nie wzywając policji.

Mądrość ludowa. Alternatywnie moglibyśmy polegać na mądrości starców i mędrców. Filozofowie, opiniodawcy czy pisarze mogą wiele interesującego powiedzieć o takich sytuacjach, a jeśli nie oni, to z pewnością nasze babcie. Taka mądrość jest powszechnie określana jako zdrowy rozsądek. Weźmy przykład, gdy ludzie nie interweniują w sytuacjach

wymagających udzielenia pomocy innym — tak jak to było w przypadku mieszkańców Los Angeles, którzy zignorowali wezwania o pomoc dochodzące z żółtego domu. Zdrowy rozsądek podpowiada nam, że muszą oni mieć jakieś wady osobowościowe: z pewnością normalny, zaniepokojony człowiek postanowiłby wykonać tak niewielki krok, jakim jest zatelefonowanie na policję. Podobnie pomyślmy o masowym samobójstwie w Jonestown, które przyciągnęło uwagę mediów. Wyjaśnienia rozciągały się od analizy tzw. diabolicznej, mesjanistycznej i osobistej władzy Jima Jonesa do spekulacji orzekającej, że ludzie, których przyciągnął do swojego kultu, musieli posiadać jakieś nieprawidłowości osobowościowe i dążyć do samodestrukcji. Historia ma tendencję do powtarzania się. Gdy piszemy te słowa, podobny ciąg teorii wysnuwa się przy okazji pożaru w Waco w Teksasie, gdzie osiemdziesięciu sześciu wyznawców apokaliptycznego kultu, znanego jako Sekta Dawidowców, odebrało życie sobie i swoim dzieciom. I wtedy, i teraz owe spekulacje są prawie w całości nieprawdziwe lub, w najlepszym razie, nadmiernie uproszczone.

Nie osądzajcie nas źle. Jesteśmy przekonani, że o zachowaniu społecznym możną się sporo dowiedzieć od filozofów, opiniodawców, pisarzy czy babć — i w tej książce będziemy często czerpali cytaty ze wszystkich tych źródeł (z wyjątkiem naszych babć). Jednakże odwoływanie się do nich wiąże się z pewną trudnością: stosunkowo często nie zgadzają się one między sobą i nie jest łatwo określić, które z nich są prawdziwe.

Zobaczmy, co mądrość ludowa ma do powiedzenia o czynnikach, które decydują o tym, jak bardzo lubimy innych ludzi. Z jednej strony wiemy, ze „ptaki z tego samego gniazda trzymają się razem". Skłania nas to do przypomnienia sobie wszystkich tych przypadków, gdy darzymy sympatią i przebywamy wśród ludzi, którzy mają to samo pochodzenie i zainteresowania. Niemniej czasem pociąga nas coś wręcz przeciwnego. Cóż jest więc prawdziwe?

Podobnie, czy wierzymy w to, iż „Co z oczu, to i z myśli", że „Nieobecność sprawia, iż serce nabrzmiewa czułością", że „Nienawiść pustoszy" lub iż „Niezdecydowany jest ostatni"? I kto potrafi powiedzieć, czy masakra w Jonestown wydarzyła się dlatego, że: a) wielebnemu Jonesowi udało się, ponieważ przyciągnął do siebie ludzi znajdujących się w stanie

depresji; b) jedynie ludzie z tendencjami do samodestrukcji dołączają do wyznań kultowych; c) Jones był tak silną, mesjanistyczną i charyzmatyczną osobą, że nikt — nawet silna, niedepresyjna jednostka jak ty lub ktoś z nas — nie oparłby się jego wpływowi; d) ludzie, którzy odcinają się od społeczeństwa, są szczególnie podatni na wpływ społeczny; e) wystąpiły tu wszystkie te powody jednocześnie; f) żadne z powyższych tłumaczeń tego nie wyjaśnia?

Filozofia. Zamiast polegać na mądrości ludowej i przysłowiach, być może powinniśmy zwrócić się do filozofów i innych wielkich myślicieli, aby uzyskać odpowiedź na pytania o ludzką naturę i konsekwencje wpływu społecznego. W historii psychologii filozofią stanowiła istotne źródło wglądu w naturę ludzką. Jest wielu filozofów, którzy dołączyli do psychologów, by wspólnie odpowiedzieć na ważne psychologicznie pytania o istotę świadomości (np. Dennett, 1991) czy o to, jak ludzie formułują przekonania dotyczące świata społecznego (np. Gilbert, 1991). Czasem jednak nie zgadzają się ze sobą również wielcy myśliciele i trudno jest określić, który z nich ma rację.

Aby uzyskać jednoznaczne ustalenia, psychologowie społeczni — stawiając wiele takich samych pytań jak filozofowie i twórcy mądrości ludowej — usiłują rozstrzygnąć je naukowo. Tak jak fizyk realizuje eksperymenty, które testują hipotezy dotyczące natury świata fizycznego, tak psychologowie społeczni przeprowadzają eksperymenty, by przetestować hipotezy dotyczące natury świata społecznego. Główną przyczyną sprawiającą, iż aforyzmy ludowe niejednoznacznie określają, jakich ludzi lubimy i jaki jest związek między nieobecnością ą sympatią, jest to, że istnieją zarazem warunki powodujące, iż ptaki z tego samego gniazda latają razem, jak i takie, które sprawiają, że przeciwieństwa się

przyciągają; podobnie pewne warunki doprowadzają do tego, że nieobecność sprawia, iż serce nabrzmiewa czułością, inne natomiast, iż co z oczu, to i z myśli. Tak więc oba wyjaśnienia są prawdziwe. Ale czy wystarczająco dobre? Niezupełnie. Ponieważ, jeśli naprawdę chcemy

zrozumieć ludzkie zachowanie, to nie wystarczy nam wiedzieć, że oba wyjaśnienia są prawdziwe. Jednym z zadań psychologa społecznego jest zaprojektowanie wystarczająco wyrafinowanego eksperymentu, aby stworzyć specyficzne sytuacje, które pozwolą wyjaśnić, co w danym przypadku jest zasadne. Wzbogaca to zrozumienie natury ludzkiej i pozwala formułować dokładniejsze przewidywania, gdy znamy już kluczowe elementy dominującej sytuacji. W rozdziale 2 omówimy bardziej szczegółowo naukowe metody badań stosowane przez psychologów społecznych.

Psychologia społeczna a inne nauki społeczne

Zainteresowanie zachowaniem społecznym jest wspólne wielu innym dyscyplinom z kręgu nauk społecznych, jak socjologia, ekonomia i nauki polityczne. Każda z nich zajmuje się wpływem czynników społecznych i socjalnych na ludzkie zachowanie. Istnieją jednak istotne różnice między psychologia społeczną a innymi naukami społecznymi, spowodowane

analizowaniem tych samych zjawisk na różnych poziomach. Psychologia społeczna jest częścią psychologii, toteż jej zainteresowania koncentrują się na poszczególnych jednostkach, kładąc nacisk na psychologiczne procesy przebiegające w sercu i umyśle. Na przykład, aby zrozumieć, dlaczego ludzie ranią się wzajemnie w sposób zamierzony, psychologowie społeczni interesują się procesami psychologicznymi uruchamiającymi agresję. Do jakiego stopnia agresja jest poprzedzona stanem frustracji? Czy frustracja jest do tego konieczna? Jeżeli ludzie czują się sfrustrowani, to w jakich warunkach pofolgują sobie poprzez otwarte, agresywne działania? Jakie czynniki mogą przeszkodzić sfrustrowanej jednostce w agresywnym zareagowaniu? Czy poza frustracją również inne czynniki mogą spowodować agresję? (Odpowiedzi na te pytania zawarte są w rozdziale 12).

Inne nauki społeczne są bardziej skoncentrowane na czynnikach socjalnych, ekonomicznych, politycznych i historycznych, które wpływają na ludzkie zachowanie. Socjologia, na przykład, interesuje się takimi zagadnieniami, jak: klasa społeczna, struktura społeczna i instytucje społeczne. Nie mówi się przy tym, że ponieważ społeczeństwo tworzą ludzie,

z konieczności więc występuje nakładanie się obszarów zainteresowań socjologii i psychologii społecznej. Główne różnice są następujące: socjologia, nie zajmując się psychologią jednostki, zmierza do koncentracji na skali makro — tej, która dotyczy całego społeczeństwa. Choć socjologowie, tak jak psychologowie społeczni, interesują się zachowaniem agresywnym, istnieje większe prawdopodobieństwo, iż socjologowie zajmą

się tym, dlaczego w poszczególnych społecznościach występują różne poziomy i rodzaje agresji wśród jej członków. Albo dlaczego wskaźnik morderstw w Stanach jest znacznie wyższy niż w Kanadzie? A w obrębie Stanów — dlaczego wskaźnik morderstw występujący w pewnych klasach społecznych jest wyższy niż w innych? W jaki sposób zmiany społeczne są związane ze zmianami w agresywnym zachowaniu?

Różnica między psychologią społeczną a innymi naukami społecznymi, odnosząca się do analizowanego poziomu zjawiska, odzwierciedla inną różnicę — to, co próbują one wyjaśnić. Celem psychologii społecznej jest określenie uniwersalnych właściwości natury ludzkiej, które powodują, iż każdy — niezależnie od klasy społecznej czy kultury — jest podatny na wpływ społeczny. Zakłada się, na przykład, że prawa rządzące relacjami między frustracją a agresją są prawdziwe dla większości ludzi, a nie tylko dla członków jakiejś klasy społecznej, grupy wiekowej czy rasy. Psychologia społeczna jest młodą nauką, która do niedawna rozwijała się głównie w Stanach Zjednoczonych; powoduje to, że wiele jej ustaleń nie zostało jeszcze przetestowanych w innych kulturach, by stwierdzić, czy rzeczywiście są one uniwersalne. Celem psychologów społecznych jest dotarcie do takich praw. Toteż stopniowo, gdy metody i teorie sformułowane przez amerykańskich psychologów społecznych są przejmowane przez psychologów społecznych z Europy, Azji, Afryki, Środkowego Wschodu i Ameryki Południowej, dowiadujemy się coraz więcej o tym, w jakiej mierze te prawa są uniwersalne. W kolejnych rozdziałach przedstawimy przykłady takich miedzy kulturowych badań.

Psychologia społeczna a psychologia osobowości

W obrębie psychologii występują także inne dyscypliny, które — jak psychologia społeczna — interesują się badaniem jednostek i tego, dlaczego działają one tak, a nie inaczej; najważniejszą z nich jest właśnie psychologia społeczna. Ponieważ psychologia osobowości i psychologia społeczna mają ze sobą wiele wspólnego, pomocna mogłaby być próba określenia, czym się różnią psychologia społeczna i psychologia osobowości w swym podejściu i zainteresowaniach.

Jeśli postępujesz jak większość ludzi, to analizując przykłady przedstawione na początku tego rozdziału i myśląc o nich jako o zdarzeniach, które już zaszły, zaczynasz się na wstępie zastanawiać nad siłą, słabymi punktami czy kaprysami osobowości zaangażowanych w to uczestników.

Gdy ludzie zachowują się intrygująco lub dziwacznie, naturalna jest próba ustalenia tego, jakie to elementy ich osobowości wyzwalają u nich obserwowane zachowania. Dlaczego mieszkańcy Los Angeles nie wezwali policji, kiedy słyszeli wołanie o pomoc? Większość z nas zakłada, iż przyczyną była ich osobowość lub zadziałał kaprys, który spowodował, że

nie udzielili pomocy. Co to mogło być? Niektórzy z nas są szefami, inni zaś podwładnymi; niektórzy są zuchwali, a inni nieśmiali; są tacy, co działają społecznie, i są egoiści. Tak to właśnie wygląda. A gdyby pomyśleć inaczej: jak byś odpowiedział na pytanie, czy chciałbyś, aby byli oni twymi przyjaciółmi lub opiekunkami twoich dzieci?

Psychologowie zajmujący się osobowością zasadniczo koncentrują swoją uwagę na różnicach indywidualnych jako wyjaśnieniach zachowania społecznego. Na przykład, by wyjaśnić, dlaczego ludzie w Jonestown pozbawili życia siebie i swoje dzieci, wypijając truciznę, wydaje się naturalne zwrócenie uwagi na ich osobowości. Być może wszyscy oni byli

typami konformistycznymi lub mieli słabą wolę; a może byli chorzy psychicznie. Psychologowie społeczni sądzą, że takie podejście wzbogaca nieco naszą wiedzę o zachowaniu człowieka, jednak próba wyjaśnienia głównie w terminach czynników osobowościowych prowadzi do istotnego niedoceniania roli głównego źródła ludzkiego zachowania — wpływu społecznego. W tym kontekście ważne jest, by pamiętać, iż to nie garstka osób popełniła samobójstwo w Jonestown, lecz prawie 100% mieszkańców tej wioski. Można sobie wyobrazić, że wszyscy byli psychotykami, jednak jest to wysoce nieprawdopodobne. Bardziej uzasadniona staje się konieczność zrozumienia siły i wpływu tak charyzmatycznego człowieka jak Jim Jones i tego, co powoduje, że różne osoby stają się tak podatne na ów wpływ (zob. ryć. 1.1).

Te dwa różne podejścia można najlepiej zilustrować, koncentrując się na bardziej codziennym przykładzie. Przypuśćmy, iż zatrzymałeś się w przydrożnej restauracji na kawę i kawałek ciasta. Przychodzi kelnerka, by przyjąć zamówienie, jednak ty masz trudności z wyborem ciastka. Gdy się zastanawiasz, kelnerka niecierpliwie postukuje długopisem w bloczek

zamówień, spogląda w sufit, patrzy na ciebie wilkiem, aż wreszcie wyrzuca z siebie: „Och, nie mogę tu w końcu spędzić całego dnia!"

różnice indywidualne: składniki osobowości, które odróżniają nas od innych ludzi

Jakie są twoje wnioski dotyczące tego wydarzenia? W konfrontacji z taką sytuacją większość ludzi sądzi, że kelnerka jest niegodziwą lub nieprzyjemną osobą. Przypuśćmy jednak, że jest ona samotną matką i nie spała całą noc z powodu płaczu swego najmłodszego dziecka, które cierpi na bolesną śmiertelną chorobę; że jej samochód został rozbity w drodze do pracy, ona zaś nie ma pojęcia, skąd wziąć pieniądze na jego naprawę; że kiedy wreszcie przyszła do restauracji, dowiedziała się, iż jej współpracownik jest zbyt pijany, by pracować, co wymaga od niej obsługi dwukrotnie większej liczby stołów niż zwykle; że szybkie zebranie zamówienia dla kuchni powstrzymuje pretensje kucharza pod jej adresem. Być może, dysponując całością tej informacji, zrewidowałbyś swój sąd i doszedłbyś do wniosku, że to niekoniecznie zła osoba — nie różni się od innych, lecz jedynie znajduje się w stanie niezwykłego stresu. Faktem jednak pozostaje, że próbując znaleźć wyjaśnienie czyjegoś zachowania w złożonej sytuacji, większość ludzi stwierdzi, iż miało ono wiele wspólnego z osobowością tych, którzy tam działali. I ten fakt — często pomijany — jest ważny dla psychologa społecznego, jako że ma to duży wpływ na zachowania ludzi w kontaktach z innymi. Wracając do powyższego przykładu — sposób, w jaki zareagujesz na kelnerkę, jest wyrazem tego, jak interpretujesz jej zachowanie względem siebie.

Podsumowując, aby wyjaśnić zachowanie społeczne, psychologia społeczna sytuuje się między jej najbliższymi kuzynami: socjologią i psychologią osobowości. Z socjologią dzieli zainteresowanie sytuacyjnymi i socjalnymi czynnikami wpływającymi na zachowanie, lecz koncentruje się bardziej na psychologicznej strukturze jednostek, która powoduje, iż stają

się one podatne na wpływ społeczny. Tak jak i psychologia osobowości kładzie nacisk na psychologię jednostki, koncentrując się jednak nie tyle na tym, co ludzi różni od siebie, ile na takich procesach psychologicznych, które obecne u większości ludzi sprawiają, że są oni podatni na wpływ społeczny.

Takie podejście satysfakcjonuje, oczywiście, jedynie w takim zakresie, w jakim wpływy społeczne rzeczywiście kształtują ludzkie zachowanie.

Gdyby każdy poszedł swoją własną drogą, niepodatny na to, co inni robią lub myślą, wówczas nie potrzebowalibyśmy nauki nazwanej psychologią społeczną. Nie ulega jednak wątpliwości, że inni na nas wpływają. Jednak siła i rozmiar tego wpływu — jak zobaczymy — nie zawsze są łatwo dostrzegalne.

Moc wpływu społecznego.

Próbując przekonać ludzi, że na ich zachowanie wpływa wydatnie otoczenie społeczne, psycholog staje przed potężną przeszkodą: skłonnością, którą wszyscy podzielamy, do wyjaśniania zachowania w terminach osobowościowych (jak w przytoczonym wcześniej przykładzie kelnerki). Zagadnienie to było omawiane przez wielu psychologów społecznych, najdobitniej jednak przez Fritza Heidera (1958), E.E. Jonesa (1979) i Lee Rossa

(1977). Ross traktuje to jako podstawowy błąd atrybucji lub tendencję do wyjaśniania własnego zachowania oraz zachowania innych wyłącznie w terminach cech osobowości, przy niedocenianiu siły wpływu społecznego.

Z powodu tendencji do przeoczania tej siły jesteśmy, jako autorzy niniejszej książki, w pełni świadomi, że stajemy w obliczu konieczności podjęcia uciążliwej walki. Jeśli jesteś jak większość ludzi, to spotykając się po raz pierwszy z przykładami zachowania społecznego, będziesz miał tendencję do wyjaśnienia tego zachowania w terminach osobowości osób w to zaangażowanych. Wszystko, o co prosimy, to to, abyś w trakcie czytania tej książki spróbował wstrzymać się na krótko ze swoim osądem i przyjął, że aby zrozumieć, dlaczego postępujemy tak, a nie inaczej, konieczne jest bliższe rozpoznanie istoty sytuacji społecznej.

Dlaczego ludzie mają tendencję do niedoceniania siły wpływu społecznego? Istnieje bardzo wiele przyczyn; przyjrzymy się im szczegółowo w rozdziale 5. Natomiast obecnie należy zauważyć, że skłonność ta tworzy niepożądane nastawienie, które może prowadzić do niekorzystnych postaw i zachowań. Jej opanowanie staje się więc koniecznością.

Jednym z głównych problemów związanych z taką tendencją jest to, iż tworzy ona poczucie fałszywego bezpieczeństwa. Prawdę mówiąc, systematycznie nie doceniając siły wpływu społecznego, intensyfikujemy ryzyko, że jej ulegniemy. Na przykład, kiedy próbujemy wyjaśnić, dlaczego ludzie robią odrażające bądź dziwaczne rzeczy — takie jak ci w Jonestown czy Waco, którzy odbierają życie sobie i swoim dzieciom — pociągające i wygodne jest opisanie ofiar jako ludzi niepełnowartościowych. Pozostałym daje to poczucie, iż nam nigdy nie może się to przydarzyć — co wzmaga naszą własną podatność na wpływ społeczny. Ponadto nie doceniając w pełni siły oddziaływania sytuacji, jesteśmy skłonni do nadmiernego upraszczania złożonych okoliczności; takie uproszczenie obniża nasze zrozumienie przyczyn wielu ludzkich zachowań. Między innymi może to prowadzić do zawstydzania ofiar — jak to się stało po tragedii w Jonestown — w sytuacjach, gdy jednostka była zdominowana przez siły społeczne, którym trudno się było oprzeć.

Poniżej przedstawiamy przykład takiego- nadmiernego uproszczenia. Przyjmijmy, że jest to sytuacja, w której ludzie grają w dwuosobową grę nazwaną „Dylematem więźnia".

Mogą wybrać jedną z dwóch strategii: grać rywalizujące, gdy próbują wygrać tyle pieniędzy, ile to tylko możliwe, pewni, że ich partner stracił tyle, ile tylko się dało; lub grać kooperacyjnie, gdy starają się uzyskać pewność, że zarówno oni, jak i ich partner uzyskają tyle samo. Szczegóły tej gry omówimy w rozdziale 9.

Obecnie ważne jest jedynie to, by zwrócić uwagę, że są tu dwie podstawowe strategie, które można zastosować, grając w tę grę: rywalizacja albo kooperacja. A teraz pomyśl o niektórych z twoich znajomych. Jak sądzisz, jak oni by tu zagrali?

podstawowy błąd atrybucji: tendencja do przeceniania rozmiaru, w jakim zachowanie ludzi jest wynikiem oddziaływania dyspozycji wewnętrznych, a niedocenianie roli czynników sytuacyjnych.

Naczelna małpa w Paryżu włożyła czapeczkę podróżną i wszystkie małpy w Ameryce zrobiły

to samo.

— Henry David Thoreau

Walden, 1854

Często sądzimy, że ludzie zachowują się niecodziennie z powodu natury swych osobowości. Czasem jednak takie zachowania mogą być spowodowane przez silne wpływy społeczne. W filmie Nieoczekiwana zmiana miejsc bohater, grany przez Dana Aykroyda, był bogaty, wygodny i normalny — dopóki nie został złapany w sieć wpływów społecznych, które dramatycznie zmieniły jego życie.

Niewielu ludzi ma trudności ze znalezieniem odpowiedzi na to pytanie; wszyscy mamy uczucie, że nasi przyjaciele mają tendencję do rywalizowania. „No dobrze — mógłbyś powiedzieć — jestem pewien, że Bob, który jest szefem zbójeckiego interesu, zagrałby w tę grę bardziej rywalizacyjnie niż moja przyjaciółka, Karen, która jest prawdziwie opiekuńczą, kochającą osobą". Oznacza to, iż pod uwagę bierzemy osobowości naszych znajomych i zgodnie z tym odpowiadamy. Nie zastanawiamy się zwykle nad naturą sytuacji, gdy przewidujemy. Na ile jednak dokładne są takie przewidywania? Czy powinniśmy się zastanowić nad sytuacją społeczną?

By to stwierdzić, Steyęn Samuels i Lee Ross (1993) przeprowadzili następujący eksperyment. "Wybrali grupę studentów ze Stanford University, którzy zostali uznani przez współmieszkańców z tego samego akademika za zdecydowanie kooperacyjnych bądź wyraźnie rywalizujących.

Uzyskali to, prezentując „Dylemat więźnia" swoim współpracownikom i prosząc ich o wskazanie, którzy ze studentów w ich akademiku najprawdopodobniej przyjęliby strategię rywalizacyjną, a którzy kooperacyjną.

Tak jak oczekiwano, nie mieli oni kłopotu z przypisaniem swych kolegów do jednej z kategorii.

Następnie Samuels i Ross zaprosili wytypowane osoby do gry w „Dylemat więźnia" w prowadzonym eksperymencie psychologicznym. Zastosowano tu niewielkie oszustwo: badacze zmienili mało znaczący element sytuacji społecznej — to znaczy nazwę gry. Połowie badanych powiedzieli, że nazywa się to „Grą na Wali Street", a drugiej połowie, iż „Grą wspólnych interesów". Poza tym elementy gry były identyczne. Tak więc ci, którzy zostali przydzieleni do jednej z powyższych kategorii (rywalizujący lub kooperujący), grali w grę, która była nazywana zarówno „Grą na Wali Street", jak i „Grą wspólnych interesów", co dawało rozkład czteropolowy. Jak sądzisz, co się stało? Jak twoi znajomi zagraliby w tę grę?

Dlaczego jakakolwiek rozsądna osoba miałaby ślepo podążać za kimś, kto ogłasza się Chrystusem, rezygnując z wolności osobistej, pozwalając przywódcy na swobodne współżycie ze swoją żoną i dyktowanie sobie, jakie stosunki osobiste może kontynuować? Dlaczego tak łatwo można pomniejszyć wartość osób podążających za przywódcą kultu, takim jak David Koresh, określając ich mianem głupców, podczas gdy tak nadmierne uproszczenie i zaprzeczanie sile wpływu społecznego może prowadzić do obciążania winą ofiar.

I znów większość z nas idzie przez życie zakładając, iż tym, co się naprawdę liczy, jest osobowość jednostki, a nie coś tak trywialnego jak nazwa gry. Niektórzy ludzie wydają się rywalizujący z natury i znajdują przyjemność w walce z rywalem. Inni, bardziej nastawieni na współpracę, osiągną większą satysfakcję, upewniwszy się, że nikt nie utracił zbyt dużo pieniędzy ani że niczyje uczucia nie zostały zranione. Prawda? Nie tak szybko. Jak pokazuje rycina 1.2, nawet tak trywialny aspekt sytuacji jak nazwa gry wywołał dramatyczną różnicę w tym, jak się ludzie zachowali. Gdy nazwano to „Grą na Wali Street", około dwóch trzecich badanych zachowało się rywalizacyjnie, natomiast gdy nazwano to „Grą wspólnych interesów", jedynie jedna trzecia zareagowała w ten sposób. Nazwa gry była nośnikiem silnych norm społecznych określających odpowiedni rodzaj zachowania w danej sytuacji, a jak zobaczymy w rozdziale 7, normy społeczne mogą bardzo silnie kształtować zachowania ludzi.

RYCINA 1.2. Co wpływa na to, w jakim stopniu ludzie będą kooperować —

ich osobowość czy też istota sytuacji społecznej? Samuels i Ross (1993) stwierdzili, iż osobowości studentów college'u, oszacowane przez współmieszkańców z tego samego akademika, nie determinują tego, jak dalece kooperujące lub rywalizujące będą się zachowywać w toku gry w laboratorium. Dramatyczny wpływ wywarła nazwa gry — to, czy była ona nazwana „Grą wspólnych interesów" czy „Grą na Wall Street". Takie pozornie nieznaczące elementy sytuacji społecznej mogą wywierać istotny wpływ na ludzkie zachowanie, przytłaczając różnice osobowościowe (zaczerpnięto z: Samuels, Ross, 1993)

W opisanej sytuacji osobowość wywołała nie dające się zmierzyć różnice między zachowaniem faktycznym a przewidywanym. Ci, określeni jako rywalizujący, nie byli skłonni przyjmować strategii rywalizacyjnej częściej niż tak zwani kooperujący. Taki wzorzec wyników jest jednym z tych, z którymi częściej spotkamy się w tej książce: pozornie mało znaczące elementy sytuacji społecznej mogą wywołać silne efekty i przeważyć nad różnicami osobowościowymi. Nie oznacza to, iż różnice osobowościowe nie istnieją lub są nieważne; one są i często bywają bardzo istotne.

Dowiedzieliśmy się jednak, że pewne sytuacje społeczne i środowiskowe są tak silne, że wywierają dramatyczny wpływ prawie na każdego. I to jest właśnie obszar zainteresowań psychologa społecznego.

Moc sytuacji subiektywnych: krótka historia idei

Podsumowując, można powiedzieć, że sytuacje społeczne często wywierają zadziwiający i głęboki wpływ na ludzkie zachowanie. Ale co właściwie rozumiemy przez sytuacje społeczne? Jedna ze strategii polega na wyszczególnieniu obiektywnych właściwości takiej sytuacji, a więc tego, jak nagradza ona zaangażowane w nie osoby, a następnie na udokumentowaniu zachowań, które wynikają z tych obiektywnych właściwości.

Behawioryzm. Była to szkoła myślenia, która zdominowała amerykańską psychologię w pierwszej połowie bieżącego wieku. Behawioryzm wyrósł z badań nad zwierzętami niższymi i usiłował pokazać, że proces uczenia się zachodzi dzięki wzmocnieniu — to znaczy skojarzeniu pozytywnych i negatywnych zdarzeń zachodzących w środowisku z określonymi zachowaniami. Na przykład, psy przybiegają na zawołanie, ponieważ wyuczyły się, że za uległością następuje pozytywne wzmocnienie (np. pożywienie lub pieszczoty). Psychologowie wywodzący się z tej tradycji, tacy jak John Watson (1924) czy B.F. Skinner (1938), uważali, iż ludzkie zachowanie można zrozumieć poprzez prześledzenie kar i nagród

występujących w środowisku, gdzie żyje dany organizm. Dlatego nie ma potrzeby, by badać takie subiektywne stany jak myślenie i odczuwanie.

Chcąc więc zrozumieć zachowanie mieszkańców Los Angeles, którzy zignorowali wołanie swych sąsiadów o pomoc, behawiorysta analizowałby sytuację, by dowiedzieć się, jakie czynniki hamowały wszelkie próby udzielenia pomocy. Takie koncepcje i pojęcia jak poznanie, myślenie i odczuwanie nie były stosowane przez behawiorystów. Traktowali

je jako zbyt słabe i osadzone w umyśle, a nie bezpośrednio zakotwiczone w dającym się obserwować zachowaniu.

Większość współczesnych psychologów społecznych (również autorzy tej książki) jest przekonanych, że o ile podejście behawiorystyczne ma pewną wartość, o tyle jednak jest zbyt uproszczone, by dostarczyć pełnego, dokładnego zrozumienia zachowania społecznego. Co więcej, przy określonej dozie zręczności i zwróceniu uwagi na szczegóły, możliwy jest

obiektywizm i precyzja również wtedy, gdy badacz posługuje się pojęciami mentalistycznymi jak poznanie, myślenie i odczuwanie.

Stwierdziliśmy także, iż zachowanie społeczne nie daję się w pełni zrozumieć, jeśli ograniczymy nasze obserwacje do fizycznych właściwości sytuacji. Zamiast tego musimy spojrzeć na nią z punktu widzenia tych, którzy się w niej znajdują, by poznać, w jaki sposób konstruują oni subiektywny obraz świata, który ich otacza (Griffin, Ross, 1991; Ross, Nisbett, 1991). Interpretacja oznacza, że pod uwagę bierze się nie to, co obiektywnie sytuacja zawiera, lecz to, co ludzie z tej zawartości czynią.

Na przykład sytuację, gdy ktoś do nas podchodzi, klepie po plecach i pyta, jak się czujemy, możemy różnie zinterpretować. Zależy to od tego, czy pytanie zadał bliski przyjaciel, głęboko przejęty tym, że zbyt ciężko pracujemy, czy przypadkowy znajomy, z którym mijamy się codziennie, albo sprzedawca samochodów zamierzający nam sprzedać używane auto — mimo iż jest sformułowane w ten sam sposób i zadane takim samym tonem. Jest nieprawdopodobne, by odpowiadając na pytanie zadane przez sprzedawcę, szczegółowo mu opisywać bóle, które odczuwamy w nerkach.

Behawioryzm: szkolą psychologiczna, która utrzymuje, iż aby zrozumieć ludzkie zachowanie, wystarczy jedynie rozważyć nagradzające właściwości środowiska — to znaczy to, w jaki sposób pozytywne i negatywne wydarzenia w otoczeniu są związane ze specyficznymi zachowaniami

Psychologia postaci. Nacisk, który kładziemy na interpretację, bierze się z podejścia zwanego psychologią postaci. Zaproponowana początkowo jako teoria wyjaśniająca, jak ludzie spostrzegają świat fizyczny, psychologia postaci utrzymuje, że powinniśmy badać subiektywny sposób, w jaki obiekt (Gestalt albo inaczej postać) pojawia się w umyśle

człowieka, a nie obiektywne, fizyczne właściwości, które zawiera. Na przykład, jedną z dróg do zrozumienia tego, w jaki sposób ludzie spostrzegają namalowany obraz, byłoby rozebranie go na elementy cząstkowe, takie jak dokładna liczba kolorów podstawowych zastosowana do

różnych fragmentów płótna, rodzaje pociągnięć pędzla wykorzystane do naniesienia farby i ich odmienne kształty, a następnie próba określenia, jak te elementy zostały połączone przez odbiorcę, by powstał całościowy obraz. Zgodnie jednak z psychologami Gestalt niemożliwe jest, by zrozumieć sposób, w jaki obiekt jest spostrzegany, przez zwykłe zbadanie elementów, z których budowała percepcja. Całość jest różna od sumy swych części. Należy się skoncentrować na fenomenologii spostrzegającego, to jest na tym, w jaki sposób obiekt jawi się ludziom, a nie na elementach składowych obiektywnego bodźca.

psychologia postaci: szkoła psychologiczna podkreślająca ważność badania subiektywnego sposobu, w jaki dany obiekt pojawia się w umyśle ludzi, zamiast poddania badaniom wyłącznie obiektywnych, fizycznych cech tego obiektu

Podejście psychologii postaci zostało opracowane w Niemczech w pierwszej połowie naszego wieku przez Kurta Koffkę, Wolfganga Kohiera, Maxa Wertheimera oraz ich uczniów i kolegów. Pod koniec lat trzydziestych wielu tych psychologów wyemigrowało do USA, uciekając przed hitlerowskim reżimem, co w dużym stopniu wpłynęło na amerykańską psychologię. Ich oddziaływanie było tak wielkie, że zachęciło to co najmniej jednego bystrego obserwatora do poczynienia uwagi, iż „gdybym był zmuszony do wymienienia nazwiska człowieka, który wywarł największy wpływ na tym polu, byłby to Adolf Hitler" (Cartwright, 1979, s. 84).

Wśród emigrantów był Kurt Lewin, który spowodował przełom w zastosowaniu reguł psychologii postaci. Wykraczając poza czynniki związane ze spostrzeganiem obiektów, przeniósł je do spostrzegania społecznego, wyrażającego to, jak ludzie spostrzegają innych oraz ich motywy, intencje i zachowania. Lewin był pierwszym badaczem, który zdał sobie

w pełni sprawę z tego, jak ważne jest przyjęcie perspektywy patrzenia tych, którzy znajdują się w danej sytuacji społecznej, by poznać, w jaki sposób konstruują oni (np. spostrzegają, interpretują, zniekształcają) swój obraz środowiska społecznego. Już wkrótce psychologowie społeczni uznali ważność analizy sytuacji subiektywnych (to, w jaki sposób zostały one skonstruowane przez ludzi). Ówczesnych psychologów społecznych i ich kluczowe twierdzenia przedstawimy na następnych stronach.

Owe konstrukty mogą być dość proste, tak jak w przykładzie z wcześniej omawianym pytaniem: „Jak się masz?" Mogą być jednak także nadzwyczaj skomplikowane. Przypuśćmy, że Mary pocałowała Johna w policzek po ich pierwszej randce. W jaki sposób John zareaguje na ten pocałunek? Powiedzielibyśmy, iż to zależy od tego, jak konstruuje tę sytuację. Czy interpretuje ten fakt jako pierwszy krok — znak budzenia się u Mary romantycznego nim zainteresowania? A może potraktuje to jako wyraz siostrzanego dystansu — sygnał, że Mary pragnie być przyjacielem i niczym więcej? Albo też odbierze owo zdarzenie jako wyraz

tego, iż Mary jest nim zainteresowana, jednak pragnie, by sprawy w ich związku nie rozwijały się zbyt szybko? Gdyby John błędnie zinterpretował tę sytuację, mógłby popełnić poważną pomyłkę; mógłby zlekceważyć to, co miało szansę stać się miłością jego życia, albo też mógłby wyrazić swoje uczucie niewłaściwie. Sądzimy, iż w każdym z tych przypadków najlepszą strategią pozwalającą zrozumieć reakcję Johna byłoby znalezienie sposobu na określenie, jaki jest jego konstrukt wyjaśniający zachowanie Mary, nie zaś poddawanie drobiazgowej analizie obiektywnej natury samego pocałunku (jego czas trwania, siłę itp.). Ale jak owe konstrukty są tworzone? Powoli!

Skąd się biorą konstrukty: podstawowe motywy ludzkie

W jaki sposób John określi powód, dla którego Mary go pocałowała? Jeśli prawdą jest, iż właśnie subiektywne, a nie obiektywne sytuacje wpływają na ludzi, to musimy zrozumieć, jak dochodzimy do swoich subiektywnych wyobrażeń świata. Co staramy się osiągnąć, gdy interpretujemy świat społeczny? Pytanie takie trzeba postawić z perspektywy ludzkiej

osobowości. Co jest swoistego w osobowości Johna — wynikającego z wychowania, oddziaływań rodziny i unikatowych doświadczeń — że jego widzenie świata jest właśnie takie? Koncentrowanie się na różnicach indywidualnych w osobowościach ludzi, chociaż wartościowe, pomija to, co ma zwykle znacznie większą wagę: wpływ sytuacji społecznej. Aby to zrozumieć, musimy poznać podstawowe prawa natury ludzkiej, wspólne dla wszystkich, co wyjaśni, dlaczego konstruujemy świat społeczny w taki właśnie sposób.

Jesteśmy organizmami złożonymi; w każdej chwili niezliczone liczby krzyżujących się motywów wpływają na nasze myślenie i zachowanie. Z upływem czasu psychologowie społeczni stwierdzili, iż dwa z nich są szczególnie ważne: potrzeba bycia tak adekwatnym, jak to tylko możliwe, oraz potrzeba takiego usprawiedliwiania naszych myśli i działań, by mieć dobre o sobie mniemanie.

Gdy idziemy przez życie, w większości przypadków każdy z tych motywów popycha nas w tym samym kierunku. Przypuśćmy, na przykład, iż zbliża się rocznica ślubu naszych rodziców i pragniemy im dać doskonały prezent. Jeśli bardzo się od siebie różnią, mają inne zainteresowania i hobby, zdobycie doskonałego prezentu — takiego, który zadowoli ich oboje — wymaga wielu przemyśleń i wrażliwości na rozmaite subtelne przesłanki społeczne. Jeżeli sprostamy, będzie to znaczyło, że potrafimy adekwatnie spostrzegać świat społeczny, a także poczujemy się kompetentni i wzrośnie nasza samoocena. Często jednakże znajdujemy się w sytuacjach, gdy oba te motywy są przeciwstawne — wtedy bliższe przyjrzenie się rzeczywistości ujawni, iż zachowujemy się głupio lub niemoralnie.

Leon Festinger, jeden z naszych najbardziej twórczych badaczy, bardzo szybko zdał sobie sprawę z tego, że szczególnie wartościowy wgląd w pracę ludzkiej psychiki uzyskują psychologowie społeczni wówczas, gdy owe motywy pociągają jednostkę w przeciwstawnych kierunkach. Wyobraź sobie na przykład, iż jesteś prezydentem Stanów Zjednoczonych,

twój kraj zaś jest zaangażowany w trudną i kosztowną wojnę w południowo-wschodniej Azji. Włożyłeś w tę wojnę setki milionów dolarów i pochłonęła ona życie setek tysięcy Amerykanów oraz o wiele więcej ofiar wśród niewinnych cywilów wietnamskich. Ta wojna wydaje się sytuacją bez wyjścia; nie widać jej końca. Często budzisz się w środku nocy

oblany zimnym potem wątpliwości: z jednej strony bolejesz nad całą tą rzezią, która się toczy, a jednocześnie nie chcesz przejść do historii jako pierwszy amerykański prezydent, który przegrał wojnę.

Niektórzy z twoich doradców mówią ci, że dostrzegają światełko na końcu tunelu — że jeśli nasilisz bombardowanie, wróg wkrótce skapituluje i wojna się skończy. Będzie to dla ciebie ważne zwycięstwo; nie tylko odniesiesz sukces, osiągając cele militarne i polityczne, lecz i historia potraktuje cię jak bohatera. Jednakże inni doradcy są przeświadczeni, że nasilanie bombardowania wzmoże tylko opór wroga; oni namawiają cię do zawarcia pokoju.

Psychologia społeczna koncentruje się na tym, co powoduje, że nawet inteligentne i silne jednostki popełniają poważne błędy, stając w obliczu sprzecznych rad w odniesieniu

do decyzji o wielkiej wadze.

Pierwsi psychologowie społeczni podkreślali, że aby przewidywać zachowanie społeczne,

trzeba wziąć pod uwagę to, jak ludzie konstruują (interpretują, spostrzegają) świat społeczny.

Którym doradcom jesteś skłonny uwierzyć? Jak zobaczymy w rozdziale 3, prezydent Lyndon Johnson stanął w obliczu takiego właśnie dylematu. Nie ma nic nieoczekiwanego w tym, że uwierzył doradcom, którzy namawiali go do eskalacji wojny, ponieważ gdyby zwyciężył w tej wojnie, mógłby usprawiedliwić swoje wcześniejsze zachowanie jako dowódcy, natomiast wycofując się z Wietnamu, nie tylko źle by się zapisał w historii, lecz musiałby także usprawiedliwić śmierć wielu ludzi i wyrzucone w błoto pieniądze. Ta rada jednak okazała się błędna. Nasilanie bombardowań posłużyło jedynie do utrwalenia przyjętego przez wroga rozwiązania i niepotrzebnie przedłużyło wojnę. Jak pokazuje ten przykład, potrzeba samousprawiedliwienia może przeciwstawić się potrzebie adekwatności i przynieść katastrofalne skutki.

Większość psychologów społecznych zgadza się, że oba te motywy są ważne i że mogą się przejawiać z różną siłą. Każdy jednak z tych motywów ma unikatowe i interesujące implikacje, które są warte oddzielnego rozważenia. Przyjrzyjmy się bliżej tym motywom.

Podejście związane z samooceną: pragnienie, by czuć, że jest się dobrym

Większość z nas ma silną potrzebę spostrzegania siebie jako przyzwoitych, kompetentnych, sympatycznych i honorowych osób. Powodem, dla którego spostrzegamy świat tak, a nie inaczej, jest to, iż zmierzamy do realizacji potrzeby nakazującej doskonalić pożądane wyobrażenie samego siebie lub, innymi słowy, podnosić samoocenę (Aronson, 1992; Baumeister, 1993; Kunda, 1990; Pyszczynski, Greenberg, 1987; Thibodeau, Aronson, 1992). Mając wybór pomiędzy zniekształceniem obrazu świata w celu podtrzymania dobrego samopoczucia a odzwierciedleniem świata adekwatnie, ludzie często wybierają tę pierwszą opcję.

samoocena: dokonywane przez ludzi oszacowania wartości samych siebie, to znaczy rozmiaru, w jakim spostrzegają siebie jako dobrych, kompetentnych i przyzwoitych

Usprawiedliwianie wcześniejszego doświadczenia. Niedawno rozwiedziony mężczyzna mógłby obwiniać swą byłą żonę o rozpad małżeństwa twierdząc, że nie zwracała dostatecznej uwagi na jego potrzeby, zamiast powiedzieć prawdę, iż to właśnie jego zazdrość i nadmierne poczucie własności skłoniły ją do odejścia. Dzięki swej interpretacji ma on lepsze samopoczucie. Bardzo trudno jest przyznać się do swoich braków, nawet gdy prowadzi to do nieadekwatnego obrazu świata. Oczywiście konsekwencją tego zniekształcenia jest spadek możliwości uczenia się z własnych doświadczeń; oznacza to, iż w swoim następnym małżeństwie mężczyzna ten będzie popadał w te same kłopoty.

Nie zamierzamy suponować, że ludzie totalnie zniekształcają rzeczywistość, zaprzeczając w całości informacji, która przedstawia ich w złym świetle; takie krańcowe zachowanie rzadko się zdarza poza szpitalami psychiatrycznymi. Dla normalnych osób, takich jak ty i my, staje się to często możliwe dzięki nieco innemu powiązaniu faktów, takiemu, które pokazuje nas w możliwie najlepszym świetle. Spójrzmy na Rogera — faceta, którego buty są prawie zawsze nie zawiązane i który często ma plamy z kawy na gorsie koszuli lub ślady musztardy wokół ust. Większość obserwatorów może traktować Rogera jako brudasa, natomiast Roger może spostrzegać siebie jako człowieka nie przywiązującego wagi do szczegółów i niekompulsywnego. Albo, gdy Heather gra w koszykówkę i w łatwych sytuacjach nie trafia sześć lub siedem razy z rzędu, członkinie jej zespołu mogą ją uznać za pozbawioną talentu i dwa razy się zastanowić, nim znowu podadzą jej piłkę; natomiast z drugiej strony, Heather może po prostu uważać, iż jeszcze nie wpadła w swój rytm.

To, że zniekształcamy fakty, by poczuć się lepiej, jest rzeczą całkowicie oczywistą, znaną nawet okazjonalnym obserwatorom ludzkiego zachowania. Jednakże sposób, w jaki działa ten motyw, jest często zaskakujący i rzuca sporo światła na zachowanie, które w innym przypadku mogłoby być okryte tajemnicą.

Cierpienie a samousprawiedliwianie. Wróćmy do jednego z naszych pierwszych scenariuszy — przypadku Charliego i jego syna. Sama. Dlaczego Sam był mniej rozkochany w swych stowarzyszonych braciach niż Charlie, gdy był w college'u? Odpowiesz, że Charlie był bliski sformułowania hipotezy, iż być może jego stowarzyszenie nie przyciąga już obecnie takich wspaniałych ludzi jak wówczas, gdy on sam tam uczęszczał. To może być prawda. Sądzilibyśmy jednak, że przyczyny tego wiążą się z faktem inicjacji. Szczególnie zaś upieralibyśmy się przy tym, że główny czynnik, który wzmagał sympatię Charliego dla stowarzyszonych z nim braci, był częściowo związany z nieprzyjemnymi elementami rytuałów inicjacyjnych, przez które przeszedł, podczas gdy Sam mógł je ominąć. Brzmi to

nieco dziwnie. Dlaczego coś tak nieprzyjemnego mogło sprawić, że Charlie polubił owo stowarzyszenie? Czyż to nie psychologia behawiorystyczna uczy nas, że właśnie nagrody, a nie kary skłaniają ludzi do polubienia rzeczy, które się z nimi wiążą? Dokładnie tak. Jak jednak zauważyliśmy wcześniej, w ostatnich latach psychologowie społeczni ustalili, iż takie sformułowanie jest nadmiernym uproszczeniem, by dostatecznie wyjaśniać myślenie i motywację człowieka. Odmiennie niż szczury i gołębie istoty ludzkie mają potrzebę usprawiedliwienia swego ubiegłego doświadczenia, to zaś może prowadzić ich do myśli, odczuć i zachowań, które nie zawsze odpowiadają precyzyjnym kategoriom behawiorystów.

Nasze dążenie do umocnienia samooceny może mieć zadziwiające konsekwencje.

Czy przechodzenie przez niebezpieczne albo nieprzyjemne inicjacje przy wstępowaniu do stowarzyszenia zwiększa czy też zmniejsza sympatię do tego stowarzyszenia? Badania psychologii społecznej pokazują, że kiedy ludzie dobrowolnie podejmują bolesne czy nieprzyjemne inicjacje, by dołączyć do grupy, wówczas muszą uzasadnić sobie to doświadczenie, chcąc uniknąć poczucia, iż zgłupieli. Jednym ze sposobów jest uznanie, że inicjacja była tego warta, ponieważ grupa jest cudowna.

A oto wyjaśnienie, jak to się dzieje. Jeżeli Charlie przejdzie przez surowe rytuały, aby stać się członkiem stowarzyszenia, a później odkryje nieprzyjemne rzeczy, które stawiają stowarzyszonych braci w złym świetle, to poczuje się jak głupiec: „Dlatego przeszedłem przez wszystkie te bolesne i kłopotliwe historie, by mieszkać w domu z bandą szajbusów?

Tylko kretyn mógł to zrobić". By uniknąć uczucia zażenowania, usiłuje usprawiedliwić swoją decyzję poddania się rytuałom, zniekształcając interpretację doświadczeń związanych ze stowarzyszeniem. Oznacza to, że spróbuje nadać swoim przeżyciom pozytywną interpretację.

Przypuśćmy, że przebywszy wszystkie te inicjacje, Charlie przeniósł się do domu stowarzyszenia i wtedy pojawiły się sytuacje, które dla zewnętrznego obserwatora nie są pozytywne: opłaty na stowarzyszenie to dotkliwy uszczerbek dla budżetu Charliego; częste przyjęcia zabierają czas, który można przeznaczyć na naukę, i w konsekwencji jego oceny zaczynają spadać; większość posiłków serwowanych w tym domu tylko niewiele się różni od pożywienia dla psów. Podczas gdy obiektywny obserwator (ktoś, kto nie przeszedł rytuałów) mógłby uznać te okoliczności za krańcowo negatywne, Charlie jest motywowany do tego, by widzieć je inaczej; tak naprawdę traktuje je jako niewielką zapłatę za uczucie braterstwa,

którego doznaje wobec członków stowarzyszenia. Koncentruje się na dobrych stronach przynależności do stowarzyszenia i zniekształca bądź pomija te złe. Konsekwencją wszystkich tych samousprawiedliwień jest to, iż Charlie jest życzliwiej niż Sam ustosunkowany do stowarzyszenia.

Sam, nie przeszedłszy przez inicjację, nie ma powodów, by usprawiedliwiać swe zachowanie, a tym samym, by odbierać doświadczenia związane ze stowarzyszeniem jako pozytywne. Jaki jest końcowy rezultat?

Charlie kocha swoje stowarzyszenie; Sam nie.

Czy nie jest to naciągane wyjaśnienie? Skąd wiemy, że ludzie w stowarzyszeniu nie byli obiektywnie milsi, gdy Charlie został członkiem, niż wówczas, gdy nim nie był? W serii dobrze kontrolowanych eksperymentów laboratoryjnych psychologowie społeczni przebadali zjawisko inicjacji, zachowując wszystkie elementy — łącznie z dokładnie określonym

zachowaniem członków stowarzyszenia — w takiej samej postaci, a zmieniając jedynie surowość inicjacji, którą przeszli studenci. Eksperymenty pokazały jednoznacznie, że im bardziej nieprzyjemna jest procedura, przez którą przechodzą adepci, tym większą sympatią ją darzą — nawet jeśli członkami grupy byli ci sami ludzie zachowujący się w ten sam sposób (Aronson, Mills, 1959; Gerard, Mathewson, 1966). Zjawisko to zostanie obszerniej omówione w rozdziale 3. Należy tu zapamiętać kilka ważnych faktów, a mianowicie: a) jesteśmy motywowani do podtrzymywania pozytywnego wizerunku samych siebie częściowo poprzez usprawiedliwianie wcześniejszego doświadczenia; b) w pewnych specyficznych okolicznościach prowadzi nas to do działań, które, na pierwszy rzut oka, mogą się wydawać dziwaczne lub niedorzeczne, na przykład do tego, by bardziej lubić rzeczy lub osoby, z powodu których cierpimy, niż to, co nie jest kojarzone z bólem i cierpieniem.

Pragniemy, by było absolutnie jednoznaczne, iż rezultaty tej tradycji badawczej nie uzasadniają twierdzenia, że teorie behawiorystyczne są całkowicie błędne; pewne rodzaje zachowań tłumaczą bardzo dobrze (zwróć uwagę na omówienie badań dotyczących teorii wymiany społecznej, zawarte w rozdziale 10). Naszym zdaniem podejście behawiorystyczne nie nadaje się do wyjaśniania wielkiego podzbioru istotnych postaw i zachowań. Stanie się to bardziej oczywiste, gdy poznasz cały tekst; w dalszych rozdziałach spróbujemy sprecyzować warunki uzasadniające, który zbiór zasad należałoby tu zastosować.

Podejście związane z poznawaniem społecznym: potrzeba bycia adekwatnym

Stwierdzono wcześniej, że nawet wtedy, gdy ludzie łączą ze sobą fakty tak, by przedstawiały ich w możliwie najbardziej pożądanym świetle, nie zniekształcają rzeczywistości całkowicie. Życie w świecie fantazji nie byłoby zbyt praktyczne, tak jak przeświadczenie, że samochód pędzący w naszym kierunku to tylko złudzenie lub że naszym współmałżonkiem zostanie Mel Gibson albo Kim Basinger, którzy natychmiast po zejściu z planu filmowego przybędą pod nasze drzwi. Prawdę mówiąc, jesteśmy bardzo utalentowani, jeśli chodzi o myślenie, medytowanie i dedukowanie. Jednym z głównych znamion istot ludzkich jest zdolność do rozumowania, jako gatunek zaś mamy wysoko rozwinięte zdolności logiczne i matematyczne. Nie musimy przypominać o nadzwyczajnych osiągnięciach człowieka w takich dziedzinach, jak fizyka teoretyczna, filozofia czy matematyka. Szczytowe osiągnięcia wyrafinowanego ludzkiego myślenia są obecne w naszym codziennym życiu, jak choćby wynalazek komputerów, badania w przestrzeni kosmicznej czy wyniki w naukach medycznych.

Co więcej, na bardziej powszechnym (a być może ważniejszym) poziomie niemożliwe jest obserwowanie intelektualnego rozwoju dziecka bez zdumienia; pomyślmy tylko o tych olbrzymich przyrostach wiedzy i umiejętności rozumowania, które pojawiają się w ciągu ledwie pierwszych lat życia, gdy z etapu bezradnego noworodka, potrafiącego jedynie jeść, płakać i spać, rozwija się wyrafinowany, szczebiotliwy czterolatek, który umie formułować skomplikowane zdania i knuć diaboliczne intrygi, frustrujące młodsze rodzeństwo i wzbudzające konsternację (a zarazem dumę) u rodziców.

poznawanie społeczne: w jaki sposób ludzie myślą o sobie samych i o świecie społecznym; a dokładnie, jak selekcjonują, interpretują, zapamiętują i wykorzystują informację społeczną

w wydawaniu sądów i w podejmowaniu decyzji

Poznawanie społeczne. Uzasadnione jest przekonanie, że przypisując naszemu gatunkowi niewiarygodne zdolności poznawcze, psychologowie społeczni, formułując teorie społecznego funkcjonowania, powinni wziąć pod uwagę sposób, w jaki ludzie myślą o świecie. Nazywamy to podejściem poznawczym w psychologii społecznej albo poznawaniem społecznym (Fiske, Taylor, 1991; Markus, Zajonc, 1985; Nisbett, Ross, 1980). Ci badacze, którzy próbują zrozumieć zachowanie społeczne z tej perspektywy, zakładają, iż ludzie usiłują widzieć świat tak adekwatnie, jak to możliwe. Jesteśmy przedstawiani jako detektywi-amatorzy, którzy czynią, co tylko możliwe, by najlepiej zrozumieć i przewidzieć swój społeczny świat. Nie jest to jednak łatwe; często dostajemy się w tarapaty, ponieważ prawie nigdy nie znamy wszystkich faktów, które są niezbędne, by sformułować najbardziej adekwatne wyjaśnienie danej sytuacji. Niezależnie od tego, czy jest to względnie prosta decyzja, jak ta, czy na śniadanie zjeść płatki (co w rzeczywistości jest skomplikowaną kombinacją tego, co zdrowe, i tego, co lubimy), czy też nieco bardziej złożona, np. kupno

możliwie najlepszego samochodu za cenę poniżej 15 tysięcy dolarów, albo decyzja bardzo skomplikowana, jak wybór współmałżonka, który ma nas uszczęśliwić na resztę życia, to nigdy nie jest łatwo wcześniej poznać wszystkie fakty mające na nią wpływ. Mimo to każdego dnia decydujemy niezliczoną liczbę razy; nawet gdyby istniała możliwość uzyskania niezbędnej do podjęcia właściwej decyzji informacji, to po prostu brak nam czasu lub wytrwałości, aby to zrobić.

Czy nie brzmi to zbyt przesadnie? Czy większość działań nie jest dość prosta? Przyjrzyjmy się temu bliżej. Zacznijmy od zadania prostego pytania: jakie płatki śniadaniowe są według ciebie lepsze, Lucky Charms czy 100% Natural od Quakera? Gdybyś był podobny do naszych

studentów, to wybrałbyś 100% Natural od Quakera. Poza tym wszyscy wiedzą, że Lucky Charms to płatki dla dzieci, pełne cukru. Co więcej, na litość boską, na pudełku mają rysunek krasnoludka. Natomiast 100% Natural ma na kartoniku obrazek kłosów zboża i czyż „natural" nie znaczy „dobry dla ciebie"? Jeżeli tą drogą szło twoje rozumowanie, to wpadłeś w znaną pułapkę poznawczą — dokonałeś generalizacji z opakowania na produkt. Dokładne prześledzenie składników (wydrukowanych drobnym drukiem na opakowaniu) poinformuje cię, że choć Lucky Charms mają nieco więcej cukru niż 100% Natural, to te ostatnie zawierają znacznie więcej tłuszczu — tak wiele, iż poważne czasopismo „Consumer Reports" określiło je jako mniej zdrowe niż Lucky Charms. Rzeczy nie zawsze są takie, jakimi się wydają; stąd konieczność wypracowania sobie adekwatnego obrazu świata społecznego nie zawsze jest oczywista.

Oczekiwania dotyczące świata społecznego. Czasem nasze oczekiwania co do świata społecznego wpływają na to, jak go spostrzegamy, a nawet mogą zmienić w naszym obrazie jego istotę. Przyjmij na przykład, że jesteś nauczycielem w szkole podstawowej, który się poświęcił temu, by pomóc swoim uczniom w możliwie największym stopniu. Wiesz, jakie

wyniki w przeprowadzonym na początku roku szkolnego standardowym teście inteligencji uzyskał każdy uczeń. Na początku twej pracy nie byłeś wewnętrznie przekonany, że te testy mogą określić prawdziwy potencjał intelektualny dziecka. Po kilku latach nauczania stwierdziłeś, że są one dokładne. Wykazały, że te dzieci, które uzyskały dobre wyniki, są najlepsze w klasie, te zaś, które uzyskały słabe wyniki, po prostu „nie dawały sobie rady".

Ten scenariusz nie wygląda specjalnie sensacyjnie ani zaskakująco, poza jednym kluczowym faktem: mogłeś się pomylić co do wiarygodności testów inteligencji. Mogło się zdarzyć, iż testy te nie były dokładne, lecz ty w sposób nie zamierzony potraktowałeś odmiennie dzieci

z dobrymi i słabymi wynikami, tak jakby testy były niezawodne. Jest to właśnie to, co w swoich badaniach nad zjawiskiem określanym jako samospełniające się proroctwo ustalili Robert Rosenthal i Lenore Jacobson (1968). Rozpoczęli od przeprowadzenia testów w szkole

podstawowej. Następnie poinformowali każdego nauczyciela, że zgodnie z ich wynikami, niektórzy uczniowie doskonale rozwiązali test i są to nie docenione diamenty. Tak naprawdę ten test niczego takiego nie wykazał; owe „diamenty" były nazwiskami wyciągniętymi z kapelusza i, ogólnie rzecz biorąc, nie różniły się niczym od innych. I oto wyobraźcie sobie, że kiedy Rosenthal i Jacobson wrócili na koniec roku do klasy, stwierdzili, że „diamenty" sprawdzały się szczególnie dobrze. Wyłącznie fakt, że nauczyciele oczekiwali, iż ci uczniowie będą dobrzy, spowodował znaczący postęp w ich nauce.

Dla psychologa społecznego teorie i przypuszczenia nie są wystarczające. Dla testowania teorii psychologicznych konieczne jest prowadzenie naukowych eksperymentów.

Jak to się stało? Choć rezultat ten wydaje się prawie magiczny, jest związany z istotnymi mechanizmami natury ludzkiej. Gdybyś był jednym z nauczycieli i ugruntowano by w tobie przeświadczenie, że dwóch czy trzech określonych uczniów będzie się dobrze uczyć, byłbyś skłonny traktować ich w sposób szczególny, czyli poświęcać im więcej uwagi, słuchać ich uważniej, zachęcać do nauki trudniejszego materiału. To z kolei prawie na pewno spowodowałoby, iż uczniowie ci czuliby się szczęśliwsi, bardziej szanowani, bardziej motywowani i mądrzejsi. I oto mamy samospełniające się proroctwo. Tak więc, nawet kiedy usiłujemy spostrzegać świat społeczny tak adekwatnie, jak tylko potrafimy, jest wiele sposobów, za pomocą których możemy to zrobić źle, kończąc ostatecznie nieprawidłowymi wyobrażeniami. W rozdziale 4 i 5 dowiemy się, dlaczego błędnie poznajemy i jakie warunki sprzyjają właściwej percepcji społecznej.

Chcemy jeszcze raz powtórzyć to, co powiedzieliśmy wcześniej: mimo że dwa główne źródła konstruktów, które tu eksponujemy — potrzeba podtrzymywania dobrego mniemania o sobie (podejście związane z samooceną) i potrzeba adekwatnego spostrzegania świata (podejście związane z poznawaniem społecznym) — są najważniejsze wśród naszych motywów społecznych/ jednak z pewnością nie są to jedyne motywy, które wpływają na myślenie i zachowanie ludzi. Jak już wspomnieliśmy, jesteśmy złożonymi organizmami i tkwi w nas wiele motywów, które zależnie od warunków wpływają na to, co myślimy, czujemy i robimy. Popędy biologiczne jak głód i pragnienie mogą, oczywiście, być silnymi motywatorami, szczególnie w warunkach silnej deprywacji. Na bardziej psychologicznym poziomie możemy być motywowani przez strach albo przez obietnicę miłości, zaszczytów i innych nagród występujących w toku wymiany społecznej. Motywy te zostaną obszerniej omówione w rozdziałach 10 i 11. Jeszcze innym znaczącym motywem jest potrzebą zachowania kontroli (Langer, 1975; Seligman, 1975; Taylor, 1989; Thompson, 1981); badania pokazują, iż ludzie muszą czuć, że mają pewną kontrolę nad swym środowiskiem. Gdy doświadczają jej utraty i są przekonani, iż mają mały wpływ na to, co dobrego lub złego dzieje się z nimi, lub nie mają żadnego wpływu, doznają wielu poważnych skutków tej sytuacji, które omówimy szczegółowo w rozdziale 14.

Zrozumienie nie leczy zła, lecz jest to jedynie pomoc, niezależnie od tego, jak ktoś potrafi radzić sobie z możliwą do ogarnięcia ciemnością.

— Cari Jung

Psychologia społeczna a problemy społeczne

Na podstawie dotychczasowych rozważań psychologię społeczną możemy zdefiniować jako naukowe badanie wpływu społecznego. Oddziaływanie takie można najlepiej zrozumieć, badając podstawowe motywy, które wpływają na formowane przez ludzi subiektywne obrazy ich otoczenia.

Możesz zapytać, dlaczego chcemy zrozumieć przede wszystkim wpływ społeczny. Kto o to dba? I jaka to różnica, czy źródła zachowania tkwią w pragnieniu, by być adekwatnym, czy też w pragnieniu podtrzymania samooceny? Istnieje kilka odpowiedzi na te pytania. Najprostsza odpowiedź brzmi: ponieważ jesteśmy ciekawi. Psychologów społecznych

fascynuje zachowanie społeczne ludzi i chcą je zrozumieć możliwie najgłębiej. W jakimś sensie wszyscy jesteśmy psychologami społecznymi. Wszyscy żyjemy w otoczeniu innych i wszyscy jesteśmy ciekawi tego, w odniesieniu do jakich spraw i w jaki sposób poddajemy się wpływowi, dlaczego zakochujemy się w pewnych ludziach, innych nie lubimy, a wobec jeszcze innych jesteśmy obojętni.

Wielu psychologów społecznych ma swoje odmienne powody do badania przyczyn zachowania społecznego — głównie jednak jest to dążenie do ułatwienia rozwiązywania problemów społecznych. Już od samego początku istnienia swej młodej nauki psychologowie społeczni byli żywo zainteresowani takimi problemami społecznymi, jak redukowanie wrogości i uprzedzeń oraz wzmacnianie altruizmu i wspaniałomyślności. Obecnie kontynuują oni tę tradycję i rozszerzają obszary swych zainteresowań, włączając takie zagadnienia, jak: świadomość ekologiczna (dążenie, by skłonić ludzi do ochrony bogactw naturalnych, takich jak woda i energia); bezpieczne uprawianie seksu po to, by zredukować rozprzestrzenianie się AIDS; związki między przemocą w telewizji a przemocą stosowaną przez widzów; efektywne strategie negocjacyjne umożliwiające redukowanie konfliktów międzynarodowych; pomoc ludziom w przystosowaniu się do zmian zachodzących w ich życiu, np. związanych z podjęciem studiów lub ze śmiercią ukochanej osoby (Harris, 1986).

Zdolność do zrozumienia i wyjaśnienia złożonych i zaburzonych zachowań społecznych wiąże się z postulatem ich zmiany. Na przykład, gdy rząd zaczyna poważnie traktować epidemię AIDS, to podejmuje kampanię reklamową, która ma przestraszyć ludzi po to, by zaczęli uprawiać bezpieczniejszy seks. Wydaje się to zgodne ze zdrowym rozsądkiem: jeżeli

chcesz skłonić kogoś do zrobienia czegoś, czego zwykle nie robi, to dlaczego by go nie przerazić?

Nie jest to oczywiście zły pomysł. Jak zobaczymy w kolejnych rozdziałach, istnieje wiele działań dysfunkcjonalnych (np. palenie papierosów, prowadzenie samochodu po pijanemu), przy których aktywizacja strachu może motywować i na ogół motywuje ludzi do podejmowania racjonalnych działań mających chronić życie (Levy-Leboyer, 1988; Wilson,

Purdon, Wallston, 1988). Opierając się jednak na systematycznych badaniach nad perswazją, psychologowie społeczni szybko stwierdzili, że w tej specyficznej sytuacji dotyczącej AIDS aktywizacja strachu zapewne nie przyniesie pożądanego efektu. Wyniki badań wskazują, że gdy chodzi o zachowania seksualne, sytuacja staje się nieskończenie bardziej mroczna. Mówiąc dokładniej, większość zainteresowanych nie chce myśleć ani o umieraniu/ ani o nabawieniu się bolesnej choroby podczas uprawiania seksu. Takie myśli mogą, mówiąc oględnie, pozostawać w sprzeczności z romantyczną sytuacją. Co więcej, sporo ludzi nie znajduje zadowolenia, stosując prezerwatywy, ponieważ czują, iż jej nakładanie, przerywające akt miłosny, prowadzi do zburzenia nastroju. Biorąc pod uwagę powyższe, można stwierdzić, że oddziaływanie komunikatów wzbudzających lęk zamiast zaangażowania w racjonalne działanie często redukuje strach poprzez zaprzeczanie: „To mi się nie może przydarzyć"; „Jestem pewny, że nikt z moich przyjaciół nie ma AIDS" itp.

Bystry czytelnik stwierdzi, że proces zaprzeczania bierze się nie z pragnienia bycia adekwatnym, lecz z pragnienia podtrzymania samooceny. Dzieje się tak, gdy przekonujemy samych siebie, że nasi partnerzy seksualni nie mają AIDS, i wówczas nadal możemy się cieszyć swobodnym seksem, utrzymując pożądany wizerunek siebie jako osoby racjonalnej.

Rozumiejąc warunki, w jakich przeważa tendencja do podtrzymania samooceny, psychologowie społeczni mogą w istotnej mierze kształtować edukację nastawioną na zapobieganie AIDS (Aronson, Fried, Stone, 1991), jak to zobaczymy w rozdziałach 3 i 14.

Będziemy mieli okazję prześledzić wiele podobnych przykładów zastosowań psychologii społecznej. W rozdziałach 3 do 13 omówimy podstawowe ludzkie motywy i scharakteryzujemy sytuacje społeczne, które dostarczają znaczących przykładów zachowań społecznych, przy założeniu, że jeśli chcemy zmieniać nasze własne zachowania lub zachowania innych, najpierw musimy poznać ich źródła. Choć większość badań omówionych

w tych rozdziałach zajmuje się owymi podstawowymi przyczynami, to w toku analizy ujawniają się także zasadnicze problemy społeczne, jak: wpływ środków masowego przekazu na postawy i zachowanie (rozdz. 8), przemoc i agresja (rozdz. 12) oraz uprzedzenia (rozdz. 13). Dwa ostatnie rozdziały (rozdz. 14 i 15) poświęcimy szczegółowemu rozpoznaniu, w jaki

sposób reguły psychologii społecznej stosują się do czterech obszarów zastosowań: zdrowia, środowiska, prawa i biznesu. W całej książce kładziemy nacisk na zrozumienie tych elementów ludzkiego serca i umysłu, które czynią człowieka podatnym na wpływ społeczny, przy założeniu, że zrozumienie tej dynamiki ułatwi rozwiązanie problemów społecznych.

Podsumowanie

Ludzie ciągle znajdują się pod wpływem innych. Psychologia społeczna została określona jako naukowe badanie sposobu, w jaki myślimy, odczuwamy i zachowujemy się pod wpływem rzeczywistej bądź wyobrażonej obecności innych. Wpływ społeczny jest często bardzo silny, nierzadko dominując różnice indywidualne w ludzkich osobowościach stanowiących determinanty naszego zachowania. Uznając ten fakt, musimy jednak unikać

popełniania podstawowego błędu atrybucji — tendencji do wyjaśniania zachowania własnego i zachowania innych poprzez cechy osobowości, przy niedocenianiu siły wpływu społecznego.

Zauważając działanie tej siły, musimy zrozumieć, w jaki sposób ludzie tworzą konstrukty swego społecznego otoczenia. Nie jesteśmy komputeropodobnymi organizmami, które reagują bezpośrednio i mechanicznie na bodźce ze środowiska; jesteśmy złożonymi istotami,

które spostrzegają, myślą, a czasem zniekształcają informację dotyczącą swego otoczenia. Wyróżniając sposób, w jaki ludzie konstruują świat społeczny, psychologia społeczna jest bardziej zakorzeniona w psychologii postaci niż w behawioryzmie.

Choć ludzkie zachowanie jest złożone i niemechaniczne, to nie jest niezgłębione. Osobiste konstrukty dotyczące świata są zakotwiczone głównie w dwóch podstawowych motywach: pragnieniu podtrzymania samooceny i pragnieniu tworzenia adekwatnego obrazu siebie i świata społecznego (podejście związane z poznawaniem społecznym). Tak więc, by zrozumieć, w jaki sposób wpływa na nas otoczenie społeczne, musimy zrozumieć, jak spostrzegają, myślą i błądzą nasze serce i umysł. Określają to zwięźle dwa główne postulaty psychologii społecznej: a) wpływ społeczny w znaczący sposób oddziałuje na ludzi; b) aby zrozumieć siłę wpływu społecznego, musimy badać motywy, które kierują tym, jak konstruujemy swój obraz społecznego środowiska.

Wskazaliśmy także inny ważny element: psychologia społeczna jest nauką empiryczną. Psychologowie społeczni usiłują znaleźć odpowiedzi na kluczowe pytania o wpływ społeczny, raczej projektując i prowadząc badania niż opierając się na zdrowym rozsądku czy mądrości wieków. W rozdziale 2 omówimy metody naukowe stosowane przez psychologów podczas prowadzenia badań.

Literatura

Argyle M. (1991). Psychologia stosunków międzyludzkich. Warszawa: PWN.

Mika S. (1981). Psychologia społeczna. Warszawa: PWN.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Aronson - Rozdział 10, E. Aronson - Psychologia społeczna
Aronson - Rozdział 14, E. Aronson - Psychologia społeczna
Aronson - Rozdział 6, E. Aronson - Psychologia społeczna
Aronson - Rozdział 4, E. Aronson - Psychologia społeczna
Aronson - Rozdział 2, E. Aronson - Psychologia społeczna
Aronson - Rozdział 7, E. Aronson - Psychologia społeczna
Aronson - Rozdział 15, E. Aronson - Psychologia społeczna
Aronson - Rozdział 5, E. Aronson - Psychologia społeczna
Aronson - Rozdział 12, E. Aronson - Psychologia społeczna
Elliot Aronson ,,Psychologia społeczna roździał 8 postawy
Aronson Psychologia społeczna 2006 rozdział 12, 13,9
aronson psychologia spoleczna i Nieznany (2)
Aronson Psychologia społeczna 2 egzamin
Aronson psychologia społeczna - skrypt, Psychologia
Aronson - Psychologia społeczna serce i umysł - opracowanie, Psychologia społeczna, E. Aronson - Psy
Aronson Psychologia społeczna egzamin

więcej podobnych podstron