Anna Rojek-Kiełbasa
Monika Skupień
INiB III rok
Temat: znaczenie współistnienia mediów tradycyjnych i interaktywnych dla rozwoju społeczeństwa informacyjnego
Henry Jenkins, Kultura konwergencji. Zderzenie starych i nowych mediów.
Warszawa: WAiP 2007
Kultura konwergencji jest to kultura, w obrębie której zachodzi przepływ treści między różnymi platformami medialnymi oraz przemieszczanie się pomiędzy mediami ich użytkowników w poszukiwaniu pożądanej treści.
Konwergencja mediów to proces powstawania multimedialnych treści, zawierających w sobie informację, rozrywkę, dźwięk, obraz, a także reklamę i skandal, dostępnych na wielu urządzeniach i w wielu kanałach
Konwergencja mediów jest czymś więcej niż prostą zmianą technologiczną, konwergencja zmienia relacje pomiędzy działającymi technologiami, przemysłami, rynkami, gatunkami i grupami odbiorców, przekształca logikę działania przemysłów medialnych, wykorzystywaną przez konsumentów do przetwarzania informacji i rozrywki.
Na początek chciałybyśmy przytoczyć słowa Henry'ego Jenkinsa ze wstępu do wydania polskiego:
"Nie mówimy już o rewolucji cyfrowej, która przewidywała, że stare media zostaną zastąpione nowymi. Teraz mówimy o konwergencji mediów, gdzie stare i nowe media wchodzą w coraz bardziej skomplikowane interakcje, gdzie każda opowieść, marka, dźwięk znajdują odzwierciedlenie w maksymalnej liczbie kanałów i platform medialnych. Poprzez zabawę i kulturę popularną nabywamy dziś nowych umiejętności. Jako fani, gracze, twórcy blogów uczymy się nowych sposobów wykorzystywania mediów do własnych celów. To, czego uczymy się jako konsumenci możemy wykorzystać w celu zmiany naszego sposobu myślenia jako obywatele. Wraz ze wzrostem dostępności internetu, społeczeństwa stają przed kulturowymi, prawnymi, ekonomicznymi i edukacyjnymi wyzwaniami. Książka dostarcza ram pojęciowych dla zachodzących zmian i omawia przykłady ilustrujące te zmiany w praktyce".
Mirosław Filipiak w przedmowie twierdzi, że:
"Tematem "Kultury konwergencji" jest łączenie się mediów na różnych poziomach. Jenkins koncentruje się na konwergencji w wymiarze kulturowym. Świat współczesnych mediów jawi się nam jako chaotyczny, bezustannie zmieniający się twór. Henry Jenkins ten chaos porządkuje. Znajduje sens tam gdzie zderzają się skrajności, tam gdzie stare zderza się z nowym, tradycja z nowoczesnością, a interesy wielkich korporacji wchodzą w kolizję z działalnością amatorów. Rzecz nie w tym byśmy po lekturze tej książki wszyscy pokochali telewizję, internet i gry komputerowe. Chodzi o to byśmy je lepiej zrozumieli. Książka ma wszelkie dane ku temu, by stać się podstawą publicznej debaty na temat mediów - debaty bardzo nam potrzebnej, jednak do jej prowadzenia brak nam języka".
Nas odbiorców cechuje wewnętrznie sprzeczny stosunek do kultury popularnej. Z jednej strony z zapałem konsumujemy telewizyjne seriale, reality show i inne programy rozrywkowe. Dyskutujemy na ich temat, przeżywamy losy ich bohaterów. Z drugiej jednak tkwi w nas głęboko zakorzenione przekonanie, że media serwują nam bezwartościową komercyjną papkę. Zdajemy sobie sprawę, że to rozrywka bardzo niskich lotów, że środki masowego przekazu używają tego do manipulacji nami. Ale wciąż oglądamy. Nawet jeżeli nie regularnie to wiemy o co chodzi. Wiemy w którym z programów tańczą, w którym śpiewają, gdzie kto zasiada w jury. Znamy imiona bohaterów serialowych chociaż czasami mylą nam się ze sobą. Mało kto może powiedzieć, że ogląda reklamy. Ale kultowe popularne teksty z reklam cytujemy wszyscy. A nawet jeżeli nie, to znamy i rozumiemy.
Często dyskusje o mediach koncentrują się wokół skrajności. Nie potrafimy rozmawiać o mediach inaczej niż oceniając je jako dobre lub złe. Spór przybiera formę ideologiczną pozbawioną jakichkolwiek merytorycznych argumentów.
Książka Henrego Jenkinsa rozpoczyna się anegdotą na temat Berta z Ulicy Sezamkowej.
Jak zapewne wszyscy wiemy i pamiętamy Ulica Sezamkowa amerykański telewizyjny program edukacyjny dla dzieci. Zyskał ogromną popularność w USA a także wielu innych krajach w tym również w Polsce. Bert jest muppetem, jednym z bohaterów występujących w Ulicy Sezamkowej.
W 2001 roku Dino Ignacio Amerykanin filipińskiego pochodzenia, uczeń szkoły średniej prawdopodobnie w ramach żartu i dla zabawy, bo jaki inny cel może mieć nastoletni chłopak, zmontował za pomocą jednego z programów do obróbki grafiki obrazek przedstawiający właśnie wyżej wymienionego Berta mupeta z Ulicy Sezamkowej i groźnego terrorystę Osame Bin Ladena. Fotomontaż ten nastolatek umieścił w sieci na swojej witrynie internetowej. Oprócz tego stworzył również fotomontaże przedstawiające Berta z Ku Klux Klanem czy Adolfem Hitlerem lub Pamelą Anderson.
Tuż po 11 września jeden z wydawców w Bangladeszu przeglądał Internet w poszukiwaniu zdjeć Osamy, które chciał użyć w antyamerykańskich transparentach, plakatach i koszulkach. Ze względu na specyficzne realia świat arabski nie miał kontaktu z Bertem. Jednak postać Osamy nie budziła wątpliwości. W rezultacie fotomontaż autorstwa nastolatka został rozpowszechniony na tysiącach plakatów na Bliskim Wschodzie. Jakież musiało być zdziwienie, kiedy przedstawiciele Ulicy Sezamkowej zobaczyli wizerunek jednego z jej bohaterów na plakacie z Osamą Bin Ladenem. Szybko postanowiono podjąć kroki prawne w celu zaprzestania wykorzystywania wizerunku bohatera dziecięcego programu w taki sposób. Bez wątpienia było to naruszenie i nadużycie. Problem jednak pojawił się, kiedy przyszło do szukania winnych. Kogo tak naprawdę należałoby obwinić i ukarać za zaistniałą sytuację? Nastolatka, który stworzył obrazek czy wykorzystujących ten obrazek działaczy? Sprawa ciągnęła się bardzo długo. Sam autor fotomontażu zyskał ogromną popularność i stał się inspiracją. Oto przykład jak jeden nastolatek może sprowokować międzynarodowy skandal tylko przy pomocy komputera z dostępem do Internetu i odrobinie kreatywności.
Konwergencja reprezentuje zmianę kulturową. Zachęca konsumentów do wyszukiwania nowych informacji i łączenia ze sobą treści z różnych środków przekazu. Tak jak zrobił to wspomniany wyżej amerykański nastolatek.
Jest to kultura uczestnictwa kontrastująca z tradycyjnym podejście i pasywnej postawie medialnej publiczności. Nie ma już producentów i konsumentów. Wszyscy są uczestnikami. Każdy coś tworzy o dodaje od siebie. Konwergencja zachodzi w umysłach uczestników na skutek społecznej integracji z innymi jednostkami. To coś jak zbiorowa inteligencja. Nikt nie wie wszystkiego. Ale każdy z nas posiada jakąś wiedzę, informację, pomysł.
A wy co tworzycie? Co dajecie od siebie? Większość z was posiada komputer z dostępem do Internetu. Czym dzielicie się ze światem? Jaki jest wasz wkład w kulturę?
Innym przykładem konwergencji była możliwość odbioru filmu fabularnego za pomocą telefonu komórkowego. Wydarzenie to miało miejsce w 2004 roku w Indiach.
Ostatnio możemy zauważyć jak telefon komórkowy z urządzenia przeznaczonego do dzwonienia i wysyłania smsów stał się urządzeniem wielofunkcyjnym zastępującym zegarek, budzik, notatnik, odtwarzacz muzyki, odtwarzać filmów itp. Teraz za pomocą telefonu możemy korzystać z Internetu i robić niemalże to samo na co pozwala nam komputer. Telefony komórkowe stały się kluczowe dla procesu konwergencji mediów.
Jakiś czas temu Bruce Sterling założył coś, co nazwał Deatch Media Project czyli Projekt Martwe Media. Umieścił tam wiele urządzeń, które już dziś nie mają zastosowania. Jednak to nie media umierają. Umierają tylko konkretne narzędzia zapewniające dostęp do mediów. Niektóre technologie przekazu są już po prostu zbędne dlatego nieużywane. Technologie przekazu pojawiają się i odchodzą. Ale media rozwijają się nadal cały czas. Treść jednego medium przechodzi do innego, zmienia się publiczność… Druk nie zabił mowy, kino nie zabiło telewizji, telewizja nie zabiła radia. Stare media nie zostają zastąpione. Ich funkcja i status zmieniają się wraz z wprowadzeniem nowych technologii.
Autor książki pisząc o nieużywanych już urządzeniach używa pojęcia czarnych skrzynek. A wasze czarne skrzynki? Ile posiadacie urządzeń z których już nie korzystacie?
Zmiany idą w kierunku tworzenia coraz bardziej uniwersalnych urządzeń spełniających możliwie dużą ilość funkcji. Myślę, że to dobrze. Zamiast wielu urządzeń często niekompatybilnych ze sobą mamy jedno, które spełnia wiele funkcji.
Kiedyś ludzie chcieli po prostu obejrzeć telewizję bez wchodzenia z nią w interakcje. Niewiele interesowały ich quizy na dole ekranu, większość eksperymentów z telewizją interaktywną w połowie lat dziewięćdziesiątych okazało się porażką. Dopiero niedawno nastąpiła zmiana. Chcemy uczestniczyć w tym, co się dzieje na ekranie. Chcemy mieć poczucie, że wszystko zależy od nas. Od naszych głosów zależy, jak potoczą się losy bohaterów reality show. Nie dostajemy gotowej, wyreżyserowanej historii do obejrzenia. Dostajemy możliwość jej stworzenia. Niczym bóg z paczką chipsów zasiadamy przed telewizorem i z telefonem w ręce decydujemy komu dać szansę na spełnienie marzeń a kogo odrzucić.
Ze względu na zmianę w zachowaniu konsumentów, zmianę ich oczekiwań producenci również musieli zmienić swoje podejście.
Powiedzcie mi na przykład czym jest dla was coca cola. Co wam się kojarzy z tą firma?
Otóż zgodnie z nowym, szerszym podejściem nie ograniczającym się do jednej platformy medialnej coca cola postrzega siebie nie jako producenta napojów lecz raczej przedsiębiorstwo rozrywkowe, aktywnie tworzące i sponsorujące imprezy sportowe, koncerty czy serie telewizyjne. To nasilenie uczuć pozwala treściom rozrywkowym oraz przekazom marek przebić się i wryć w pamięć odbiorców. Emocje to najlepszy sposób nawiązania kontaktu z klientem szczególnie że tak naprawdę niewiele odbiorców decyduje się na zakup na podstawie racjonalnych kryteriów.
Dobrym przykładem rozrywki doby konwergencji mediów jest Matrix. Integruje niezliczone teksty kultury by stworzyć opowieść, która nie pomieściłaby się w jednym środku przekazu. Bracia Wachowscy doskonale znali zasady gry transmedialnej pokazując najpierw oryginalny film aby rozbudzić zainteresowanie, oferując kilka komiksów w sieci, żeby zaspokoić apetyt zagorzałych fanów, wypuszczając anime w czasie oczekiwania na drugi film a równocześnie sprzedając grę komputerową w celu utrzymania rozgłosu. Na każdym kroku korzystali z tego, co pojawiło się wcześniej oferując równocześnie nowe punkty dostępu do marki.
Matrix jest też rozrywką ery zbiorowej inteligencji. Pierre Levy sugeruje że zatrze się różnica pomiędzy autorami i czytelnikami, producentami a widzami czy twórcami i interpretatorami. Każdy uczestnik powstałego obiegu będzie pracował nad podtrzymaniem aktywności innych. Dzieło sztuki stanie się abstraktorem kulturowym czyli czymś co przyciąga i tworzy wspólną płaszczyznę dla różnych społeczności.
Matrix jest opowiadaniem transmedialnym tzn. rozwija się na różnych platformach medialnych a każdy tekst jest ważną i wyróżniającą się częścią całości. Historia zostaje przedstawiona w filmie, rozwinięta przez telewizję, powieść i komiks. Ponadto używana w grze komputerowej czy też jako jedna z atrakcji w parku rozrywki. Dobra marka transmedialna przyciąga odmiennych zwolenników inaczej prezentując treści w różnych mediach, bo każde medium ma inną, specyficzną grupę odbiorców.
Umberto Eco bardzo ciekawie wypowiada się na temat filmu kultowego. Twierdzi, że takie dzieło musi posiadać dużą ilość wątków, które można rozbić na zupełnie niezależne i samoistnie funkcjonujące fragmenty. Umberto Eco twierdzi, że film kultowy jest po to, żeby go cytować i sam też jest skomponowany z cytatów, archetypów, aluzji i odniesień.
Istnieją silne ekonomiczne przesłanki dla tworzenia opowiadań transmedialnych. Nieunikniony jest przepływ treści pomiędzy różnymi platformami medialnymi.
Internet jest doskonałym miejscem do eksperymentów. Amatorzy mogą tworzyć własne dzieła, przerabiać już istniejące, miksować i łączyć ze sobą pozornie nie pasujące elementy. Chociażby na youtube roi się od parodii czy przeróbek znanych filmów, piosenek tudzież reklam. Fani tworzą nowe historie z udziałem istniejących już postaci.
Z jednej strony napędzają w ten sposób popularność danego produktu. Z drugiej działanie to może niekorzystnie wpłynąć na wizerunek danej marki. Tak właśnie było w latach 80 kiedy Lucasfilm producent Gwiezdnych Wojen natknął się na przykład fanowskiej erotyki z udziałem swoich postaci.
A wy jak myślicie, czy tworzenie czegoś nowego w oparciu o istniejące już produkty, przerabianie, parodiowanie czy zmienianie losów bohaterów jest działaniem na szkodę producenta czy wręcz przeciwnie? A może tak naprawdę ma znikomy wpływ na wizerunek danej marki i jej pozycję na rynku?
Czy producenci bogacą się kosztem wysiłku i energii włożonej przez fanów amatorów? Kto tu na kim zarabia i kto może się czuć oszukany bądź wykorzystany?
I wreszcie czy uważacie, że takie działania są w porządku? Czy zasługują na potępienie czy wręcz przeciwnie? Czy można jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie czy wszystko zależy od konkretnych okoliczności i w każdej sytuacji wymaga odrębnego potraktowania?
Jaka byłaby reakcja gdyby ktoś wykorzystał do swojej przeróbki wasze zdjęcia, teksty, muzykę, cokolwiek co tworzycie i umieszczacie w sieci? Złość i gniew? Zdziwienie, dezorientacja? A może radość że ktoś zauważył waszą pracę i zainspirował się nią?
Bardzo jesteście przywiązani do swojej twórczości czy raczej wam nie przeszkadza kiedy ktoś swobodnie nią operuje niekiedy zapominając o poinformowaniu skąd zaczerpnął materiał?
Konwergencja nie zależy od żadnego specyficznego mechanizmu przekazu. To raczej zmiana sposobu myślenia, postrzegania, oczekiwań. Odejście od treści związanych z jednym, konkretnym medium na rzecz treści przepływających swobodnie wieloma kanałami. W stronę niezależności, różnorodności korzystania z zasobów medialnych i kulturze uczestnictwa.
Nie jest to jednak żadna akcja na rzecz przekazania władzy publiczności tylko czysto ekonomiczna kalkulacja. Przemysły medialne wspierają konwergencję gdyż daje wiele możliwości sprzedaży treści oraz cementuje lojalność klientów. Także konsumenci wymuszają konwergencję. Domagają się aktywnego udziału w tworzeniu produktu, uwzględnienia swoich gustów i oczekiwań.
Monika Pęcek,
III rok INiB, specj. Nienauczycielska
REFERAT nt.: Spojlowanie jako wspólnota wiedzy w kontekście idei Web 2.0
Na podstawie książki H. Jenkinsa: KULTURA KONWERGENCJI
Henry Jenkins, twórca terminu "kultura konwergencji”, jako „współczesną rzeczywistość komunikacyjno-medialną”, stwierdził, że możemy scharakteryzować ją za pomocą koncepcji 5C:
COMMUNITY (społeczność),
COMMUNICATION (komunikacja),
CONTENT (zawartość, treść),
COMMERCE (handel, biznes),
CONVERGENCE (konwergencja, przenikanie się, współuczestniczenie przekazów i treści) lub sprowadzić do przybliżenia podstaw, na których jest ona budowana, tj. do kultury uczestnictwa (partycypacji), zbiorowej inteligencji oraz konwergencji mediów i nowych technologii.
Kultura konwergencji to zjawisko lub pewien proces, w którym obserwować możemy zmieniające się i wzajemnie przenikające zależności pomiędzy treściami medialnymi, kulturowymi i komercyjnymi oraz ich twórcami i odbiorcami. Za pomocą technologii producenci szukają nowych rynków zbytu i sposobów promowania swych marek, nadawcy medialni szukają dodatkowych kanałów prezentowania swych treści i nowych form ich zawartości, a klienci, widzowie, czytelnicy, słuchacze, tj. odbiorcy chcą znaleźć inne, ciekawe i kreatywne formy współuczestniczenia w tych zjawiskach oraz ich współtworzenia. Innymi słowy kultura konwergencji odnosi się do sytuacji, w której współegzystują ze sobą różne systemy medialne, a treści i przekazy przepływają pomiędzy tymi systemami bez żadnych przeszkód. To nie jest ustalony i skończony porządek, lecz ciągły proces i seria zdarzeń pomiędzy wieloma systemami medialnymi.
Główną tezą książki jest problem wzajemnych relacji, miedzy starymi i nowymi mediami. Autor wysuwa śmiałą koncepcję, która mówi o współistnieniu nowych i starych mediów, które dziś wchodzą ze sobą w zróżnicowane relacje. Jenkins przeciwstawia się tym dominującym w latach 90-tych XX w. koncepcjom rewolucji informacyjnej, które zakładały, że nowe media takie jak komputer i Internet wykluczą i pokonają stare media takie jak książka, radio, film. Zamiast tego Henry Jenkins pokazuje nam kulturę współczesną w której treści medialne zostają przenoszone z jednego medium do innego, co zmienia ich charakter nadając jednocześnie doświadczeniom odbiorcy wielowymiarową głębię.
Jak zauważa autor taki stan kultury niesie ze sobą liczne implikacje społeczne i kulturowe. Kultura konwergencji, jak przekonuje nas Jenkins, jest charakterystyczna dla społeczeństwa wiedzy, w którym zanikają różnice miedzy nadawcą i odbiorcą, konsumentem i producentem. Zanika też indywidualny sposób wytwarzania wiedzy. Wiedza staje się produktem szeroko rozpowszechniana i wytwarzana z taką szybkością, która wyraźnie przekracza nasze możliwości jej pogłębienia. Wiedza staje się płynna, rozmyta i nieraz także niekompletna. Natłok informacji powoduje, że nie ma jednej osoby, która może wiedzieć wszystko na dany temat. Współcześnie miejsce ekspertów i krytyków zajmuje inteligencja zbiorowa, zwana także „mądrością tłumu”, (tzw. crowdsourcing), oparta na wciąż zmieniającej się „płynnej” wiedzy. Tworzą ją spontanicznie powstające społeczności, które łączą się w celu rozwiązania trudnego problemu wykorzystując do tego globalną sieć przepływów intermedialnych. Społeczności takie stają się wyzwaniem dla tradycyjnej hierarchii autorytetów, wartości i podziałów kultury. Przed rodzącym się społeczeństwem wiedzy, postawione zostało nie lada wyzwanie. Należy dbać o zdobyta wiedzę i rozpowszechniać ją w sposób mądry i prawidłowy.
SPOILOWANIE JAKO WSPÓLNOTA WIEDZY W KONTEKŚCIE WEB 2.0.
W rozdziale zatytułowanym: „Spojlowanie programu Robinsonowie: anatomia wspólnoty wiedzy”, Jenkins skupia się na pokazaniu charakterystycznych zmian jakie w nasze życie wprowadza kultura konwergencji na różnych jego płaszczyznach: indywidualnej, społecznej, politycznej i artystycznej.
Rozdział ten opisuje zasady funkcjonowania zbiorowej inteligencji, którą stworzyli fani niezwykle popularnego w Ameryce reality show „Robinsonowie”. Fani „Robinsonów” są tu tylko przykładem, który służy autorowi do ukazania zasad funkcjonowania licznych podobnych wspólnot powstających w nowoczesnym świecie.
Jenkins pokazuje nam jak na bazie zdawać by się mogło banalnego i miałkiego tekstu kultury masowej, jakim jest reality show konstytuuje się cała społeczność. Opiera się ona na budowaniu wspólnej wiedzy przez dobrowolnie uczestniczących w tym procesie ludzi z całego świata, głęboko zaangażowanych emocjonalne we wspólne przedsięwzięcia. Jenkins określa takie społeczności mianem „spojlerów”, najbardziej zaangażowanych w treści medialne fanów, którzy wykorzystują nowe media do wyszukiwania i dzielenia się informacjami na temat interesujących ich treści. Jest to nowa grupa konsumentów, którzy nie konsumują biernie dostarczanych im treści, ale wciąż je reinterpretują i przeobrażają, tworząc na ich podstawie nowe teksty kulturowe i budując własną tożsamość.
Spojlowanie możemy postrzegać również w kategoriach pewnego rodzaju współzawodnictwa pomiędzy aktywnymi, samoorganizującymi się konsumentami i producentami zorganizowanymi w wielkich korporacjach. Stawką w tej walce staje się dziś informacja, którą producenci starają się utajnić i wykorzystać dla własnych zysków, natomiast „spojlerzy” chcą, aby wszyscy mieli do niej swobodny, wolny dostęp.
Henry Jenkins w swoich rozważaniach zwraca również uwagę na fakt, że zasadniczą rolę w tworzeniu takiej wspólnoty odgrywa sama publiczność. W dobie konwergencji mediów i zawiązanej z nią różnorodności możliwości medialnych, odbiór treści przestaje być rozumiany jako przyswajanie. Media są elementem skomplikowanych rytuałów budujących dzisiejsze społeczności, dlatego też istotniejszy od odbioru jest tu fakt wykorzystania medialnych treści i dzielenia się nimi z innymi członkami wspólnoty.
Jenkins proponuje skupienie się na badaniu ekspresji odbiorców, czyli sposobów, w jaki ludzie integrują media ze swoim codziennym życiem i jakie znaczenia nadają im w trakcie takich działań. Zdaniem autora producenci medialni, aby przetrwać w kulturze konwergencji muszą skoncentrować się na małych, ale oddanych grupach fanów.
Podsumowując należy stwierdzić, że po „Kulturę konwergencji” powinny sięgnąć wszystkie osoby zainteresowane problemami współczesnej kultury. Autor, bowiem w sugestywny sposób kreśli nam pejzaż współczesności gdzie media są elementem codziennego życia, stanowią bogate źródło nowych zachowań i kształtują sposób myślenia współczesnego człowieka.
Niewątpliwym atutem książki jest ciekawa perspektywa badawcza, którą stosuje Jenkins. Autor problem konwergencji przedstawia z różnych perspektyw i na wielu płaszczyznach jednocześnie. Korzysta również z wielu bogatych źródeł. Oprócz literatury swoje rozważania ilustruje samodzielnie przeprowadzonymi wywiadami i relacjami osób bezpośrednio zaangażowanych w omawianą w książce problematykę (artystami, fanami, producentami, politykami).
Na uwagę zasługuje również precyzyjny i jasny język wywodu, który w połączeniu z doskonałym przekładem na język polski tworzy przejrzystą strukturę książki. Dzięki temu „Kultura konwergencji” staje się nie tylko rzetelną praca naukową, ale również podręcznikiem dydaktycznym i książką popularyzującą naukę.
„Kultura konwergencji” jest pracą, która niesie ze sobą świeże spojrzenie na panoramę przemian współczesnej kultury. Bogaty język, liczne przykłady, szczegółowość informacji, jakie wykorzystuje autor dają nam możliwość spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość w zupełnie nowy sposób. „Kultura konwergencji” daje nam niepowtarzalną szansę ujrzeć przeobrażenia, które obserwujemy w otaczającym nas nowoczesnym świecie mediów, w szerszym globalnym kontekście i dzięki temu w pełni zrozumieć ich znaczenie.
Natalia Przybyło
Informacja naukowa i Bibliotekoznawstwo
III rok
REFERAT: Jak Heather nauczyła się pisarstwa: alfabetyzm medialny i wojny o Harry'ego Pottera.
Na podstawie książki - Henry Jenkins, „Kultura konwergencji”, Wydawnictwo Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2007.
Podstawą niniejszego opracowania jest książka Henryego Jenkinsa „Kultura konwergencji”, a dokładniej jej piąty rozdział.
Obserwuje się, że media korporacyjne coraz częściej zauważają, że zaangażowanie fanów stanowi jednocześnie wartość, jak i zagrożenie. Twórcy fabuł myślą teraz o opowiadaniu w kategoriach tworzenia treści pozwalających na aktywne uczestnictwo konsumentów. Postrzegają oni Internet jako narzędzie do wspólnego rozwiązywania problemów, publicznych dysput i oddolnej kreatywności. Jest to swego rodzaju gra, ale i napięcie pomiędzy siłą odgórnej konwergencji korporacyjnej oraz siłą konwergencji oddolnej. Wpływają one na wiele zmian, które możemy zaobserwować we współczesnym krajobrazie medialnym.
Ideą nadrzędną jest "uczestnictwo", choć otaczają je sprzeczne oczekiwania. Korporacje chcą przeciągnąć twórców amatorów na swoją stronę. Po drugiej stronie konsumenci domagają się prawa uczestniczenia w kulturze na własnych warunkach. Takie zachowania często prowadzą do konfliktów i właśnie jeden z nich opisuje autor książki. W tym przypadku na jaw wyszły dwa rodzaje konfliktów rodzących się wokół książek z serii Harry Potter autorstwa J,K. Rowling. Konflikty te fani zgodnie określają mianem "wojen o Pottera". Po jednej stronie walczyli nauczyciele, bibliotekarze, wydawcy i organizacje swobód obywatelskich. Wszyscy oni chcieli przeciwstawić się staraniom organizacji religijnych, którym zależało na usunięciu Harry'ego Pottera z księgarń i szkolnych bibliotek. Po drugiej stronie walczyło Warner Bros., starający się ograniczyć zawłaszczanie przez fanów treści książek o Harrym Potterze, co firma postrzegała jako naruszenie praw do własności intelektualnej. Oba te przypadki zagrażały prawu dzieci do uczestnictwa w wyimaginowanym świecie Harry'ego Pottera. Pierwszy stanowił wyzwanie dla ich prawa do czytania, drugi - do pisania. Z czysto prawnego punktu widzenia pierwszy przypadek stanowi formę cenzury, drugi jest uzasadnioną walką o prawo własności. Jednakie z punktu widzenia konsumenta granice między nimi zacierają się, gdyż oba nakładają ograniczenia na możliwość pełnego zaangażowania w fantazję, która zajęła centralne miejsce w naszej kulturze. Możemy się spodziewać, że gdy nadchodzi moment zmiany i jeden paradygmat medialny umiera, a drugi. się rodzi, powstają sprzeczności, zamieszanie i różne punkty widzenia. Nikt z nas tak naprawdę nie wie, jak żyć w epoce konwergencji mediów, zbiorowej inteligencji i kultury uczestnictwa.
Naszych reakcji na te zmiany nie da się łatwo podzielić w tradycyjny, ideologiczny sposób. W chrześcijaństwie znajdziemy grupy akceptujące to, co może dać nowa kultura uczestnictwa, ale i takie, które te możliwości przerażają. W firmach ścierają się opcje prohibicyjne i kooperacyjne. Reformatorzy mediów pewne formy uczestnictwa cenią wyżej niż inne.
Wojny dotyczące Harry'ego Pottera są w zasadzie walką o to, jakie mamy prawo, by czytać i pisać o podstawowych mitach kultury - to walka o alfabetyzm. Alfabetyzm rozumiany jest nie tylko jako coś, co możemy zrobić z wydrukowanym tekstem, ale także co możemy zrobić z mediami. Tak jak zazwyczaj nie zakładamy, że ktoś jest piśmienny, jeśli potrafi czytać, ale nie umie pisać, tak też nie powinniśmy zakładać, że ktoś nie jest medialnym analfabetą, kiedy potrafi konsumować, chociaż nie umie artykułować swoich opinii. Harry Potter to szczególnie interesujący punkt wyjścia do studiów nad bieżącymi ograniczeniami alfabetyzmu, gdyż książka sarna w sobie traktuje o sprawach edukacji i była bardzo wysoko oceniana za zachęcanie dzieci do rozwijania umiejętności czytelniczych.
Wojny o Harry'ego Pottera, uosabiają walkę pomiędzy przeciwstawnymi wyobrażeniami na temat medialnego alfabetyzmu i metod jego nauczania. Mamy tu przejaw nieformalnej pedagogiki, która pojawiła się wewnątrz społeczności fanów Harr'ego Pottera, starania, by stymulować zainteresowanie dzieci książkami w klasach i bibliotekach, wysiłki mediów korporacyjnych, żeby nauczyć nas czegoś o odpowiedzialnym traktowaniu ich własności intelektualnej, lęki kulturowych konserwatystów o sekularyzację edukacji oraz jakże odmienną koncepcję pedagogiki, głoszoną przez chrześcijańskich zwolenników Harry'ego Pottera, zrzeszonych w ruchu rozeznawania duchowego".
Wszystkie strony tego konfliktu uważają się za uprawnione do określania, jak mamy edukować młodzież, gdyż kształtowanie młodych umysłów często postrzegane jest jako kształtowanie przyszłego kierunku rozwoju naszej kultury. Przyglądając się bliżej różnym ofertom dotyczącym edukacji, możemy określić niektóre ze sprzecznych oczekiwań wpływających na kulturę
konwergencji.
Konflikt o Harry'ego Pottera był dość skomplikowany i długi, dla bardziej zainteresowanych polecam prześledzenie jego losów w książce Jenkinsa. Jak wcześniej wspomniano konflikt ten często odbijał się na dzieciach, warto tutaj przytoczyć jedną z wypowiedzi młodej uczennicy (należącej do organizacji kidSpeak walczącej o wolność wypowiedzi) na wiadomość o pocięciu przez fundamentalistycznego pastora egzemplarzy Harry'ego Pottera po tym, jak straż pożarna odmówiła spalenia książek, napisała:
'Wielebny Taylor, pastor Partii Jezusa, powinien przed wydaniem wyroku przyjrzeć się; sprawie bliżej. Dzieciaki czytają te książki i odkrywają, że życie to coś więcej, niż tylko chodzenie do szkoły. Co dokładnie odkryły? Wyobraźnie. Czy wielebny Doug Taylor uświadamia sobie, co robi? Dzieciaki walczą o prawo zagwarantowane im przez I poprawkę;, ale czy muszą także walczyć o prawo do wyobraźni - jedynej rzeczy, która odróżnia od siebie poszczególne osoby? Stoimy z boku i patrzymy, jak rwie książki na strzępy, niemal symbolicznie niszcząc w ten sposób naszą wyobraźnie. Dzieci lubią te książki, bo chcą żyć w takim świecie, chcą doświadczać magii, a nie tylko oglądać jak jakiś nadęty magik wyciąga królika z kapelusza. Chcą mieć odważnego przyjaciela jak Harry Potter, chcą przemierzać mroczne jezioro, w którym ukrywa się wielka kałamarnica, by dostać się do wielkiego zamku Hogwartu. Choć pragną tych wszystkich rzeczy, zdają sobie sprawę, że Hogwart nie istnieje naprawdę, że Harry Potter nie istnieje.
Konserwatywni chrześcijanie są najbardziej widoczną z szerokiego spektrum grup, które głoszą swoje zaniepokojenie zmianą paradygmatu mediów. Wiele spośród obaw "antypotterowskich" chrześcijan podzielają inne grupy reformatorskie, leczące obawy przed manipulatorską mocą reklam z niepokojem o demoniczną naturę immersji. W swojej krytyce globalnej duchowości wykorzystują lęk wobec konsumeryzmu i wielonarodowego kapitalizmu.
Korporacyjni strażnicy tradycji, pedagogiczne autorytety i kościelni przywódcy reprezentują różne siły, które od zawsze sprawowały kontrolę, nad tendencjami do dywersyfikacji i fragmentacji kanałów komunikowania. Przez ostatnich kilkadziesiąt lat te grupy straciły moc definiowania norm kulturowych. Tradycjonaliści walczą o kontrolę nad kulturą, która przenika do ich domów i społeczności.
Pedagodzy reformatorzy, mają nadzieję rozluźnić uścisk w jakim urzędnicy oświatowi trzymają edukację dzieci, chcących pisać poza środowiskiem szkolnym. Grupy te działają jednak bardziej ostrożnie, chcąc ponownego ustanowienia tradycyjnych wartości i struktur w świecie, którego nie mogą już w pełni kontrolować. Fundamentaliści starają się zamanifestować zbiorową reakcję na problemy, z którymi nie radzą sobie pojedynczy rodzice. Reagując na obawy wyrażane przez wielu świeckich rodziców, fundamentalistyczni krytycy twierdzą, że wszechobecność nowych mediów uniemożliwia opiekunom reakcję na ich przesłanie.
Błędem byłoby założenie że wojny o Pottera to starcie pomiędzy konserwatywnymi chrześcijanami a liberalnymi pedagogami i fanami. Podczas gdy jedni starają się na nowo ustanowić stare autorytety i zbudować instytucje na miarę czasów, w których kultura coraz silniej oparta na uczestnictwie stawia nowe wyzwania, drudzy starają się nauczyć dzieci oceniania treści przekazów medialnych. Wiele grup chrześcijan broni powieści, prezentując ideę "rozeznania duchowego” jako alternatywę dla dyskursu wojny kulturowej.
Ruch rozeznawania duchowego stara się nie zakazywać treści, które nie pasują całkowicie do ich światopoglądu. Chcą natomiast uczyć dzieci chrześcijańskie i ich rodziców, jak czytać takie powieści krytycznie, jak przypisywać im nowe znaczenia, jak używać ich jako punktów wyjścia do alternatywnej perspektywy duchowej. Dostarczają rodzicom listy
lektur na wypadek, gdyby chcieli wykorzystać zainteresowanie swojego dziecka Harrym Potterem do wejścia w świat fantazji chrześcijańskich. Kilka grup członków ruchu rozeznawania duchowego opublikowało przewodniki, które zawierają pytania związane zarówno z powieścią, jak i filmami o Harrym Potterze. Pytania zostały ułożone tak, by można było zastanowić się nad etycznymi wyborami bohaterów.
O ile chrześcijanie z nurtu "anty Harry Potter" chcą ochronić dzieci przed jakimkolwiek kontaktem z tą niebezpieczną książką o tyle ruch rozeznawania duchowego skupia się na działaniach konsumentów w celu przyswojenia i transformacji treści mediów.
W dobie konwergencji mediów uczestnictwo użytkowników stało się centralnym problemem ideologicznym: strażnicy tradycji starają się zachować kontrole nad treściami kulturowymi, podczas gdy inne grupy - fani, zwolennicy swobód obywatelskich, chrześcijański ruch rozeznawania duchowego - starają się wyposażyć konsumentów w umiejętności potrzebne do konstruowania własnej kultury.
Możemy postrzegać przeciwności jako reakcję skierowaną przeciwko wielu cechom kultury konwergencji, które wcześniej zostały tu przedstawione przeciwko ekspansji fikcyjnych światów za pośrednictwem różnych mediów, przeciwko pragnieniu opanowania do mistrzostwa arkanów tekstów kultury i zamiany ich na źródła niezbędne kulturze w coraz większym stopniu opierającej się na uczestnictwie. Według niektórych niepokój budzi konkretna treść tych fantazji - to, czy są zgodne z chrześcijańską wizją świata. Inni stawiają pytanie, czy chcemy możliwość uczestnictwa zamienić w towar - strategie marketingowe kierujące te fantazje do dzieci.
W przeciwieństwie do wielu poprzednich walk toczonych o kulturę dziecięcą, ta wojna to nie bitwa, w której dzieci są bezbronnymi ofiarami zapędów dorosłych do kontrolowania i ograniczania. Tu dzieci stały się aktywnymi użytkownikami nowego pejzażu medialnego, poszukują własnych środków artykulacji przez uczestnictwo w społecznościach fanów, domagają się swoich praw, przeciwstawiając się nawet potężnym podmiotom. Czasem działają nawet za plecami rodziców, by móc zrobić to, co uważają za słuszne. Poprzez swoje uczestnictwo dzieciaki tworzą nowe strategie negocjacji na zewnątrz i wewnątrz procesów globalizacyjnych, walk o własność intelektualną. Korzystają z Internetu by połączyć się z dziećmi z całego świata, a przez to znajdują wspólne zainteresowania i tworzą sojusze. Ponieważ w społeczność fanów Harry'ego Pottera zaangażowani byli zarówno dorośli, jak i dzieci, stała się ona przestrzenią, w której rozmowy toczyły się ponad podziałami pokoleniowymi. Mówiąc o pedagogice mediów, nie powinniśmy postrzegać jej dłużej jako procesu polegającego na tym, że dorośli uczą dzieci. Powinniśmy go raczej traktować jako przestrzeń, w której dzieci uczą siebie nawzajem, a dorośli, jeśli tylko otworzą oczy, mogą się bardzo dużo dowiedzieć.
|
H. Jenkins, Kultura konwergencji: zderzenie starych i nowych mediów. Warszawa 2006, s. 9
H. Jenkins, Kultura konwergencji: zderzenie starych i nowych mediów. Warszawa 2006, s. 256
Kacper Trzaska, Nowy wymiar współpracy z czytelnikiem - crowdsourcing w realiach polskich bibliotek, [w:] Współczesne dylematy pedagogiczne, pod red. Ilony Fajfer - Kruczek i Łukasza Tomczyka, Cieszyn 2009, s. 59.
16