Tawerna
Już kula słoneczna za morze zachodzi, nad morzem ocean gwiazd...
Dziesiątki przechodniów przez molo przechodzi - to ludzie z tysiąca miast...
W tawernie jeszcze spokój, w tawernie jeszcze mrok,
Lecz wkrótce się rozpocznie codzienny, duży tłok...
Usiądziesz gdzieś w rogu, poprosisz o piwo, najlepsze jakie znasz...
Na ławie w tawernie dobrze odpoczywać, tam miło płynie czas...
W tawernie jeszcze spokój, w tawernie jeszcze mrok,
Lecz wkrótce się rozpocznie codzienny, duży tłok...
Godzina ucieka, godzina ją goni, księżyc na niebo wlazł,
Już pora nadeszła, już trzeba wychodzić, bo zaraz będzie zjazd...
Nadchodzi pierwsza para, a za nią jeszcze dwie !!!
Do karczmy tłumy walą - trzeba wynosić się...
Ballada rajdowa
Właśnie tu, na tej ziemi młody harcerz meldował
Swą gotowość umierać za Polskę...
Tak jak ty niesiesz plecak, on niósł w ręku karabin,
W sercu miłość, nadzieję i troskę...
Może tu w Nowej Słupi, w Bieleszczycach Bielicach
Brzozowymi krzyżami znaczonej,
Swą dziewczynę pożegnał nic nie wiedząc, że tylko
Kilka dni życia mu przeznaczono...
Naszej ziemi śpiewamy, ziemi pokłon składamy;
Taki prosty, serdeczny, harcerski.
Niechaj echo poniesie tę balladę rajdową
W nowe jutro i przyszłość nową...
Na pomniku wyryto że szesnaście miał wiosen,
Że był młody, odważny, radosny...
Kiedy padał płakała cała puszcza jodłowa,
Nie doczekał czekanej tak wiosny...
I choć on nie doczekał to nie umarł tak sobie;
Przetarł szlak, którym dzisiaj wędrujesz.
I gdy tak przy ognisku śpiewasz sobie balladę
Tak jak on w sercu ojczyznę czujesz...
Naszej ziemi śpiewamy, ziemi pokłon składamy;
Taki prosty, serdeczny, harcerski.
Niechaj echo poniesie tę balladę rajdową
W nowe jutro i przyszłość nową...
Ballada o nocy czerwcowej
Kiedy noc się w powietrzu zaczyna, wtedy noc jest jak młoda dziewczyna,
Wszystko cieszy ją i wszystko śmieszy, wszystko chciałaby w ręce brać...
Diabeł dużo jej daje w podarku gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku,
Noc te gwiazdy do uszu przywiesza i z gwiazdami chciałaby spać...
Ja jestem noc czerwcowa, królowa jaśminowa,
Zapatrzcie się w moje ręce, wsłuchajcie się w śpiewny chód... x2
Ale zanim mur gwiezdny ją oplótł idzie krokiem tanecznym przez ogród;
Do ogrodu przez ciemne ulice dzwonią nocy ciężkie zausznice...
I przy każdym tanecznym obrocie szmaragdami błyszczą kołki w płocie.
Wreszcie do nas, pod same okno i tak tańczy i śpiewa nam...
Ja jestem noc czerwcowa, królowa jaśminowa,
Zapatrzcie się w moje ręce, wsłuchajcie się w śpiewny chód... x2
Bez tytułu
Popatrz niebo się kłania, niebo różowe,
Wiatrem się sypie w kolorze...
Słońce przychodzi jak gość najlepszy,
Wiatr się umila na wietrzyk...
Jeszcze się tyle stanie, jeszcze się tyle zmieni,
Rosną nam nowe twarze do słońca...
Popatrz drzewo się czesze, drzewo olbrzymie,
Po niebie gałęźmi pisze...
Rzeka się cieszy dobrą nowiną,
Wszystkie żale odpłyną...
Jeszcze się tyle stanie, jeszcze się tyle zmieni,
Rosną nam nowe twarze do słońca...
Biały miś
Biały miś, biały miś dla dziewczyny,
Którą kocham i kochał będę wciąż...
Lecz dziewczyna, lecz dziewczyna jest już z innym,
I pozostał jej tylko biały miś...
Hej dziewczyno, spójrz na misia, on przypomni chłopca Ci.
Nieszczęśliwego, białego misia, który w oczach ma tylko białe łzy... x2
Płynie czas, płynie czas, a z nim rzeka,
Już nie wrócą nigdy tamte dni.
W moim sercu, w moim sercu jest dziś rana,
Rana, którą zadała miłość ta...
Hej dziewczyno, spójrz na misia, on przypomni chłopca Ci.
Nieszczęśliwego, białego misia, który w oczach ma tylko białe łzy... x2
Wiele dziewcząt, wiele dziewcząt jest na świecie;
Pokochałem tylko jedną z nich...
Tą dziewczyną, tą dziewczyną wymarzoną,
Byłaś, jesteś i będziesz tylko Ty...
Hej dziewczyno, spójrz na misia, on przypomni chłopca Ci.
Nieszczęśliwego, białego misia, który w oczach ma tylko białe łzy... x2
Bieszczady
Tu w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień,
Szczyty ogniem płoną, stoki kryje cień...
Mokre rosą trawy wypatrują dnia,
Ciepła, które pierwszy słońca promień da...
Cicho potok gada, gwarzy pośród skał o tym deszczu co z chmury trochę wody dał.
Świerki zapatrzone w horyzontu kres głowy pragną wysoko, jak najwyżej wznieść.
Tęczą kwiatów barwny połoniny łan.
Słońcem wypełniony jagodowy dzban.
Pachnie świeżym sianem pokos pysznych traw.
Owiec dzwoneczkami cisza niebu gra...
Cicho potok gada, gwarzy pośród skał o tym deszczu co z chmury trochę wody da.
Świerki zapatrzone w horyzontu kres głowy pragną wysoko, jak najwyżej wznieść.
Serenadą świerszczy, kaskadami gwiazd
Noc w zadumie kroczy mroku ścieląc płaszcz.
Wielkim Wozem księżyc rusza na swój szlak,
Półzłocistym sierpem gasi lampy dnia...
Cicho potok gada, gwarzy pośród skał o tym deszczu co z chmury trochę wody dał.
Świerki zapatrzone w horyzontu kres głowy pragną wysoko, jak najwyżej wznieść.
Bo to Ona...
Tylko dla nas świeci słońce, tylko dla nas śpiewa ptak,
Tylko dla nas rosną kwiaty, tylko dla nas cały świat...
Tylko dla nas rosną drzewa, tylko dla nas wicher dmie,
Słuchaj rzeka pięknie śpiewa - śpiewa Tobie i mnie...
Bo to Ona, to Ona dziewczyna wymarzona,
Przyszła prowadząc za rękę miłość i szczęście... x2
Ty sprawiłaś, że zabłysnął w moim życiu nowy dzień.
Ty zmieniłaś we mnie wszystko - kochanie moje...
Dzięki Tobie wierzę w życie, dzięki Tobie kocham świat,
Bądź mą panią całe wieki, bądź do końca mych lat...
Bo to Ona, to Ona dziewczyna wymarzona,
Przyszła prowadząc za rękę miłość i szczęście... x2
Chodzi lato po bezdrożach
Zamawiam słońce na dwa miesiące i tylko pod drzewami cień.
Nałapmy echa pełen plecak, wędrując cały dzień...
Chodzi lato po bezdrożach, po ścieżynach byle gdzie.
Śpiewa lato łanom zboża koronami starych drzew...
Gdzie oczy niosą nieznaną szosą, ze swoim cieniem za pan brat
Zza horyzontu jasnym kręgiem nieznany czeka świat...
Chodzi lato po bezdrożach, po ścieżynach byle gdzie.
Śpiewa lato łanom zboża koronami starych drzew...
Do widzenia
Elżbiecie...
To co było - przeminęło, trzeba będzie rozstać się.
Długi pociąg już nadjechał, on zabierze Cię...
Zakurzonych sznur wagonów szybko pomknie z Tobą gdzieś.
Będę listy Tobie pisał przez calutkie dnie...
Do widzenia... x4
Pociąg stoi na peronie, już rozstania nadszedł czas.
Tulisz ręce w moje dłonie, milczysz niby głaz...
Ja tak dużo chcę powiedzieć, lecz wzruszenie ściska krtań.
Wciąż patrzymy sobie w oczy, one mówią nam...
Do widzenia... x4
Zawiadowca rękę podniósł, chorągiewką dał już znak.
Czy przepuszczał, że tym gestem zranił serca dwa...
Szybko wsiadłaś do wagonu i chusteczką dałaś znak.
Cały peron opustoszał, ja zostałem sam...
Do widzenia... x4
Dwie drogi
Jedną drogą Ty, drugą drogą ja - a przez wodę tylko jeden most...
Pod tym mostem wiatr swoją bazę ma. Warto więc zatrzymać się na noc...
Ile nocy prześpiewanych aż po świt ?
Ile ognisk aż po brzask ?
Ile zwrotek zapamiętasz przez te dni ?
Schowaj w sercu - ruszać czas...
Jedną drogą ja, drugą drogą Ty - powykręcał nam swe drogi los...
Drogowskazy złe wplątał między mgłę. Trudno bracie trzeba walić wprost..
Ile nocy prześpiewanych aż po świt ?
Ile ognisk aż po brzask ?
Ile zwrotek zapamiętasz przez te dni ?
Schowaj w sercu - ruszać czas...
Gdzie ta keja?
Gdyby ktoś tak przyszedł i powiedział: stary czy masz czas,
Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz.
Amazonka, Wielka Rafa, oceany trzy,
Rejs na całość - rok, dwa lata - to powiedziałbym...
Gdzie ta keja, przy niej ten jacht,
Gdzie ta koja wymarzona w snach,
Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat,
Gdzie ta brama na szeroki świat...
Gdzie ta keja, przy niej ten jacht,
Gdzie ta koja wymarzona w snach,
W każdej chwili płynę w taki rejs,
Tylko gdzie to jest, no gdzie to jest...
Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż,
Szare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz.
W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam,
Biorę wór na plecy i przed siebie gnam.
Gdzie ta keja, przy niej ten jacht,
Gdzie ta koja wymarzona w snach,
Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat,
Gdzie ta brama na szeroki świat...
Gdzie ta keja, przy niej ten jacht,
Gdzie ta koja wymarzona w snach,
W każdej chwili płynę w taki rejs,
Tylko gdzie to jest, no gdzie to jest...
Przeszły lata zapyziałe, rzęsą zarósł staw.
A na przystani czółno stało, kolorowy paw...
Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step,
Lecz dalej marzy o załodze ten samotny łeb...
Gdzie ta keja, przy niej ten jacht,
Gdzie ta koja wymarzona w snach,
Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat,
Gdzie ta brama na szeroki świat...
Gdzie ta keja, przy niej ten jacht,
Gdzie ta koja wymarzona w snach,
W każdej chwili płynę w taki rejs,
Tylko gdzie to jest, no gdzie to jest...
Grosza nie mam...
Ja o drogę się nie pytam, bo nieważny dla mnie szlak,
Nie zabłądzę, bo nie mogę - domu nie mam już od lat..
Grosza nie mam i nie będę nigdy swego domu miał,
Ale zawsze robił będę to co tylko będę chciał... x2
Jakiś drab kamieniem cisnął za mną , jak za jakimś psem.
I dziwują się ludziska, że coś pewnie ukraść chcę...
Grosza nie mam i nie będę nigdy swego domu miał,
Ale zawsze robił będę to co tylko będę chciał... x2
Gdy mnie głód za gardło ściśnie to dwie ręce jeszcze mam.
I dziwują się ludziska, że na chleb zarabiam sam...
Grosza nie mam i nie będę nigdy swego domu miał,
Ale zawsze robił będę to co tylko będę chciał... x2
Dziwią ludzie się wokoło, jaki śmieszny jest ten świat.
Bo na szlaku jest wesoło, przy ognisku każdy brat...
Grosza nie mam i nie będę nigdy swego domu miał,
Ale zawsze robił będę to co tylko będę chciał... x2
Harcerski krzyż
Składałeś przysięgę na krzyż, składałeś na bratni nasz krąg.
Pamiętasz tę chwilę do dziś; wiesz, że nie odejdziesz już stąd...
To on Cię nauczył jak lepiej masz żyć, przez niego piękniejsze masz sny.
To on Ci powiedział, żeś polski jest syn, że możesz ją tworzyć i Ty...
W Twych oczach wciąż widzę ten blask płomieni i żaru ogniska.
Nie ważne jak minie Twój czas. Na zawsze zostanie ta iskra...
Już zawsze śnić będziesz o zapachu drzew, o lasach nad lśniącym jeziorem.
I będziesz wspominać harcerski nasz śpiew przy blasku płomieni, wieczorem...
Hej przyjaciele
Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg.
Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres...
Wy pójdziecie inną drogą zostawicie mnie.
Odejdziecie, sam zostanę na rozstajach dróg...
Hej przyjaciele zostańcie ze mną - przecież wszystko to co miałem oddałem wam.
Hej przyjaciele - choć chwilę jedną. Znowu życie mi nie wyszło, znowu będę sam...
Znów spóźniłem się na pociąg i odjechał już.
Tylko jego mglisty koniec zamajaczył mi.
Stoję smutny na peronie z tą walizką jedną,
Tak jak człowiek, który zgubił do domu swego klucz...
Hej przyjaciele zostańcie ze mną - przecież wszystko to co miałem oddałem wam.
Hej przyjaciele - choć chwilę jedną. Znowu życie mi nie wyszło, znowu będę sam...
Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg.
Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres...
Wy pójdziecie inną drogą zostawicie mnie.
Zamazanych drogowskazów nie odczyta nikt...
Hej przyjaciele zostańcie ze mną - przecież wszystko to co miałem oddałem wam.
Hej przyjaciele - choć chwilę jedną. Znowu życie mi nie wyszło, znowu będę sam...
Kiedy góral umiera...
Kiedy góral umiera, to góry z żalu sine
pochylają nad nim głowy, jak nad swoim synem.
A w oddali szumi bór odwieczną pieśń bukową,
A on długo się sposobi przed najdalszą drogą...
Kiedy góral umiera, to nikt po nim nie płacze.
Cicho czeka, aż kostucha w okno zakołacze.
Oczy jeszcze raz wysoko podniesie do nieba,
By pożegnać góry swe. By im coś zaśpiewać...
Góry moje, wierchy moje otwórzcie swe ramiona.
Niech na miękkim, z mchu, posłaniu cichuteńko skonam.
Ojcze mój, halny wietrze, zawiej ku północy,
Ciepłą, drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy...
Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem do słońca smreczyną,
I na zawsze szumieć już nad swoją dziedziną...
Kiedy góral umiera, to dzwony mu nie grają.
Cicho wspina się do bram niebieskiego raju.
Tylko strumień po kamieniach żałobną nutę składa,
Tylko nocka czarnooka górom opowiada...
Góry moje, wierchy moje otwórzcie swe ramiona.
Niech na miękkim, z mchu, posłaniu cichuteńko skonam.
Ojcze mój, halny wietrze, zawiej ku północy,
Ciepłą, drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy...
Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem do słońca smreczyną,
I na zawsze szumieć już nad swoją dziedziną...
Kiedy góral już umrze, to nikt nie układa baśni,
Tylko w niebie roziskrzonym jedna gwiazdka gaśnie.
Jeszcze halny zakołysze świerkową gałęzią,
Jeszcze szczyty mu powtórzą, powtórzą napewno...
Góry moje, wierchy moje otwórzcie swe ramiona.
Niech na miękkim, z mchu, posłaniu cichuteńko skonam.
Ojcze mój, halny wietrze, zawiej ku północy,
Ciepłą, drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy...
Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem do słońca smreczyną,
I na zawsze szumieć już nad swoją dziedziną...
Bo to Ona...
Tylko dla nas świeci słońce, tylko dla nas śpiewa ptak,
Tylko dla nas rosną kwiaty, tylko dla nas cały świat...
Tylko dla nas rosną drzewa, tylko dla nas wicher dmie,
Słuchaj rzeka pięknie śpiewa - śpiewa Tobie i mnie...
Bo to Ona, to Ona dziewczyna wymarzona,
Przyszła prowadząc za rękę miłość i szczęście... x2
Ty sprawiłaś, że zabłysnął w moim życiu nowy dzień.
Ty zmieniłaś we mnie wszystko - kochanie moje...
Dzięki Tobie wierzę w życie, dzięki Tobie kocham świat,
Bądź mą panią całe wieki, bądź do końca mych lat...
Bo to Ona, to Ona dziewczyna wymarzona,
Przyszła prowadząc za rękę miłość i szczęście... x2
Klaun
Zdarzyło się pewnego dnia - zakochał się klaun w księżniczce.
Nie wiedział jak jej wyznać ma klaun, zakochany klaun...
Klaun, zakochany klaun - on ma takie czułe serce...
Jest jak rozbity dzban - klaun, zakochany klaun...
Na cóż Ci, mały klaunie zbytek, smutek, żal i tęsknota.
Wszak wiesz, że żadna z wielkich dam małego klauna nie pokocha...
Klaun, zakochany klaun - on ma takie czułe serce...
Jest jak rozbity dzban - klaun, zakochany klaun...
Choć cały świat uwielbiał go, choć mu biją brawo.
To jednak nikt nie wie, że smutny jest nasz klaun...
Klaun, zakochany klaun - on ma takie czułe serce...
Jest jak rozbity dzban - klaun, zakochany klaun...
Kołysanka
Przychodzi pora ciszy, przychodzi pora snu.
Na łące pełnej gwiazd baranki naszych snów...
Aaa kotki dwa. Kocham Cię najdroższa spośród wszystkich dam...
Na Wielkim Wozie cisza, lecz zaraz zjawią się:
Woźnica, konik srebrny, gdzie jechać księżyc wie...
Aaa kotki dwa. Kocham Cię najdroższa spośród wszystkich dam...
Wymarzyć szczęście łatwo - wśród gwiazd byś chciała żyć.
Marzenia senne znikną i znowu przyjdzie świt...
Aaa kotki dwa. Kocham Cię najdroższa spośród wszystkich dam
Kominkowe nastroje
I znowu koniec lata powoli zapada,
A w domu cieszy ucho zegara tykanie...
Kominkowe nastroje - za oknem deszcz gada,
A ja siedzę wsłuchany w to deszczu gadanie...
Gwiazdy pachną wieczorem odświętnym zapachem,
Morze srebrne usypia z księżyca pomocą...
Myślę sobie, jak fajnie tak siedzieć pod dachem,
Światłem małej lampy ukryć się przed nocą...
Krajobrazy
Już zaszedł nad doliną złocisty słońca krąg.
Odgłosy ciche płyną z zielonych pól i łąk.
Dalekie ludzkie głosy, daleki słychać śpiew
I szelest kropel rosy po drżących liściach drzew...
Posłuchaj w ciszy ognia i w koło spójrz - wieczorne krajobrazy czas zabiera.
Wędrowcze stron dalekich zamknij nasz krąg - już dopalają się ostatnie drewna...
Promieni gra czerwona topnieje w sinej mgle,
A świeży zapach siana skoszona łąka śle.
Wraz z wonią polnych kwiatów z gasnącym brzaskiem zórz
Poezja krajobrazów w głąb ludzkich spływa dusz...
Posłuchaj w ciszy ognia i w koło spójrz - wieczorne krajobrazy czas zabiera.
Wędrowcze stron dalekich zamknij nasz krąg - już dopalają się ostatnie drewna...
W półcieniu kształt olbrzymi podnoszą widma gór.
Zrzucają piękne suknie, wdziewają płaszcze z chmur...
I wiążą swoje skrzydła, podarty kryjąc stok.
Jak senne malowidła powoli toną w mrok...
Posłuchaj w ciszy ognia i w koło spójrz - wieczorne krajobrazy czas zabiera.
Wędrowcze stron dalekich zamknij nasz krąg - już dopalają się ostatnie drewna...
Krajka
Chorałem dzwonków dzień rozkwita, jeszcze od rosy rzęsy ciężkie,
We mgle turkoce pierwsza bryka, słońce wyrusza na włóczęgę...
Drogą pylistą, drogą polną, jak kolorowa panny krajka,
Lato się toczy ku stodołom, będzie tańczyć walca...
A ja mam swą gitarę, spodnie wytarte i buty stare,
Wiatry niosą mnie... x2
Zmoknięte świerszcze stroją skrzypce, żuraw się wsparł o cembrowinę,
Wiele nanosi wody jeszcze, wielu się ludzi z niej napije...
Drogą pylistą, drogą polną, jak kolorowa panny krajka,
Lato się toczy ku stodołom, będzie tańczyć walca...
A ja mam swą gitarę, spodnie wytarte i buty stare,
Wiatry niosą mnie... x2
Lato z komarami
Tak niedługo miało przyjść, potem długo miało być:
Wyczekane, wymarzone, wyśpiewane.
Kiedy nadszedł wreszcie ten, wymarzony pierwszy dzień
Nie wiedziałem jeszcze jaki będzie dalej...
Siedem minut spóźnił się pociąg, który przywiózł mnie.
A gdy namiot stanął w końcu nad jeziorem;
Zrozumiałem wtedy, że coś mnie gryzie, coś mnie żre
Nie zważając na pogodę i na wolę...
Lato z komarami;
Lato swędzące bez przerwy.
Lato z komarami;
Lato, komary i nerwy...
Miał być spokój, miał być czas, śpimy razem pierwszy raz
Na wakacjach, pod namiotem całkiem sami...
Ważne przejścia miały być, nasze noce, nasze dni
Zagubione gdzieś pomiędzy jeziorami...
A więc witamina B, owadozol itd.
A gdy walka wkrótce stała się koszmarem.
Gdy zwijałem namiot swój, wokół mnie komarów rój
Wyśpiewywał turystyczne pieśni stare.
Lato z komarami;
Lato swędzące bez przerwy.
Lato z komarami;
Lato, komary i nerwy...
Listopad i listonosz
Jest listopad czarny, trochę złoty.
Mokre lustro trzyma w ręku ziemia.
W oknie domu płacze żal tęsknoty...
Nie ma listów, listonosza nie ma...
Już nie przyjdzie ni we dnie, ni w nocy.
Złote płatki zawiały mu oczy...
Wiatr mu torbę otworzył z przemocą...
List za liściem po drodze się toczą...
Listonosza zasypały liście;
Serc i trąbek złocistą ulewą.
Ach i przepadł w zamęcie i świście;
List - liść biały z kochanego drzewa
Już nie przyjdzie ni we dnie, ni w nocy.
Złote płatki zawiały mu oczy...
Wiatr mu torbę otworzył z przemocą...
List za liściem po drodze się toczą...
Lustra
Tam, gdzie najtęższej sośnie upić się czasem zdarzy,
Gdzie wiatr jak winem z morza jodem dmie.
Gdzie wierzba nad strumykiem rozgrzane chłodząc stopy,
Północ bez trudu dojrzy w ładny dzień.
Rzeźbiarz zamorski, sławny przemierzał kiedyś lata,
Wilgotnym butem znaczył każdy krok.
Zakatarzonym marszem do domu swego wracał;
Zgubił cudownych luster sto...
W najpiękniejszym spośród luster zanurzyłem dzbany puste,
Zanim słońce cicho wzeszło na pogodę...
Dzbany młodość dopijały, w świat odbity, świat wspaniały
Wrysowałem swe oblicze młode... x2
Kiedyś, już późnym latem na liście jesień spadła
I po swojemu splotła wystrój dnia.
Jak dzikich kaczek stado z odlotem się wstrzymała,
By w lustrze się przeglądnąć jeszcze raz...
I każdy kto przechodził u lustra tego stawał,
Rumieńcem barw wytyczał obraz swój.
I tylko brzoza biała odbicia nie znalazła,
Znalazła chłodnych powiek lód...
W najpiękniejszym spośród luster zanurzyłem dzbany puste,
Zanim słońce cicho wzeszło na pogodę...
Dzbany młodość dopijały, w świat odbity, świat wspaniały
Wrysowałem swe oblicze młode... x2
Majka
Gdy jestem sam myślami biegnę do niej,
Do mej najdroższej, jak rzeka wiernej...
Moja Majko ! Nie jestem Ciebie wart...
Majka ! Zmieniłbym dla Ciebie cały świat...
Choć dni mijają i czas ucieka,
Ty jesteś wierna, wierna jak rzeka...
Moja Majko ! Nie jestem Ciebie wart...
Majka ! Zmieniłbym dla Ciebie cały świat...
Byłaś mą myślą, moim marzeniem,
Sercem radosnym, humorem zmiennym...
Moja Majko ! Nie jestem Ciebie wart...
Majka ! Zmieniłbym dla Ciebie cały świat...
Majster Bieda
Skąd przychodził, kto go znał, kto mu rękę podał kiedy.
Nad rowem siadał, wyjmował chleb, serem przekładał i dzielił się z psem.
Tyle wszystkiego co z sobą miał - Majster Bieda.
Czapkę z głowy ściągał, gdy wiatr gałęzie chylił drzewom.
Śmiał się do słońca, śpiewał do gwiazd, drogę bez końca co przed nim szła
Znał, jak pięć palców, jak szeląg zły - Majster Bieda.
Nikt nie pytał skąd się wziął, gdy do ognia się przysiadał.
Wtulał się w krąg ciepła, jak w kożuch, znużony drogą wędrowiec boży,
Zasypiał długo gapiąc się w mrok - Majster Bieda.
Aż nastąpił taki rok. Smutny rok, tak widać trzeba.
Nie przyszedł Bieda z zieloną wiosną, miejsce gdzie siadał zielskiem zarosło.
I choć nie jeden wytężał wzrok, choć lato pustym gościńcem przeszło,
Z rudymi liśćmi, z jesieni schedą, z wiatrem niesiony odpłynął w przeszłość - Majster Bieda.