SON-RISE, pedagogika


Sawicka Agnieszka

Święcka Paulina

Metoda Opcji - Program Son Rise

Autorzy

Metodę Opcji  w latach 70-tych rozwinęli Barry Neil i Samahria Lyte Kaufmanowie, kiedy to specjaliści zdiagnozowali ich 18-miesięcznego syna Rauna jako głęboko autystyczne
i umysłowo opóźnione w rozwoju dziecko. Raun, który miał IQ poniżej 30, był też niemy. Lekarze powiedzieli Kaufmanom, że ich syn jest beznadziejnym przypadkiem, z niewielkimi szansami na poprawę.

Według książki jaką napisał Neil zatytułowanej Son - Rise: Miracle Continues Kaufmanowie nie pogodzili się z pesymistyczną diagnozą specjalistów i zdecydowali się pracować
z Raunem własną metodą. Obserwując jego zachowania stwierdzili, że ma kłopot
z postrzeganiem świata. Pomyśleli, że gdyby karali go za autystyczne zachowania, nie chciałby szukać ich świata i wycofywałby się dalej. Dołączyli więc do Rauna w jego rytuałach, które sprowadzały się do kręcenia talerzami i kołysania się tam i z powrotem. Pracowali z nim przez 12 godzin dziennie w łazience, która miała monochromatyczne ściany
i była wolna od elementów rozpraszających z wyjątkiem zabawek, które zostały umieszczone na wysokich półkach.

Po dwóch i pół roku Raun nauczył się rozmawiać, rozwiązywać łamigłówki, nawiązywać kontakt wzrokowy i rozpoznawać siebie jako samodzielną osobę. Według Son - Rise: Miracle Continues, Raun nie miał już żadnych śladów autyzmu w 4 roku życia. 
Raun ukończył studia na Brown,  odnosi sukcesy naukowe i inspiruje swoich studentów do pracy z dziećmi z zaburzeniami rozwojowymi.

W ten sposób powstał Program Son-Rise, program terapii osób z autyzmem, który jest obecnie realizowany w centrum nauczania Programu Son-Rise czyli w Amerykańskim Centrum Terapii Autyzmu, które prowadzi terapię osób z autyzmem i szkoli ludzi z całego świata. Do instytutu przyjeżdżają nie tylko rodziny z dziećmi z autyzmem ale również osoby chcące poradzić sobie ze swoim problemem, np. anoreksją czy depresją.

O instytucie:

Program son-rise prowadzą pracownicy nazywani „facylitator” - jest to osoba
z uprawnieniami I stopnia, która przeszła 18mc szkolenie w Instytucie Opcji i stała się
w pełni uprawnionym pracownikiem instytutu, co umożliwia jej tworzenie programów dla dzieci objętych Programem Son-Rise na całym świecie. Nauczyciele zaś, to osoby
z uprawnieniami wyższego stopnia, których zdobycie poprzedza 36mc szkolenie w Instytucie Opcji. To osoby, które nie tylko są uprawnione do pracy z dzieckiem i jego rodziną ale również do szkolenia przyszłych facylitatorów.

Przez 20lat istnienia Instytutu Opcji, ośrodek i jego pracownicy zdołali pomóc już tysiącom osób oraz ponad 20tys rodzin z dziećmi potrzebującymi specjalnej opieki. W ten sposób metoda opcji stała się zarówno stylem życia, jak i sposobem na uporanie się ze swoimi problemami dla wielu ludzi.

Założenia metody

Metoda Opcji stanowi pewnego rodzaju filozofię w kontakcie z dzieckiem autystycznym. Nie opiera się na konkretnych technikach terapeutycznych, ale na podejściu do dziecka i próbie zrozumienia jego świata. Terapię zaczyna się od pracy z samym rodzicem, który musi zaakceptować swoje dziecko takim, jakie jest. To rodzic próbuje wejść w świat dziecka, naśladując jego zachowania, próbując zrozumieć jego postępowanie i postrzeganie rzeczywistości. Nie stara się na siłę przekonać go do zmiany zachowań. Priorytetem jest więc zmiana postawy opiekuna.

Metoda Opcji a rodzice

Głównymi terapeutami są rodzice wspierani przez wolontariuszy. Rodzic gotowy do podjęcia terapii Metodą Opcji rozpoczyna pracę od obserwowania dziecka. Naśladuje jego ruchy, gesty, wydawane dźwięki. Jeśli dziecko kręci czymś uparcie w kółko, rodzic - terapeuta robi to samo. Ustawia za dzieckiem samochody w szeregu, kiwa się, drepcze
w kółko. W ten sposób zwraca na siebie jego uwagę, staje się jednym z elementów jego świata. Rodzic powinien wzbudzić zaufanie i motywować dziecko tak, by z czasem zachęcić je do wyjścia z własnej uporządkowanej rzeczywistości. Proces ten wymaga jednak czasu
i cierpliwości. Terapia nie trwa kilka godzin dziennie, ale od rana do nocy. Bardzo ważne jest dostosowanie się do możliwości dziecka.

Metoda Opcji a środowisko

Metoda Opcji to terapia domowa. Wszystkie zajęcia odbywają się w odpowiednio przygotowanym pokoju - playroomie. Terapia powinna odbywać się w otoczeniu, w którym dziecko czuje się bezpiecznie. Nic nie powinno zakłócać mu spokoju, okna powinny być zasłonięte, w pokoju nie powinny znajdować się rzeczy rozpraszające uwagę dziecka. Im prostszy będzie dla dziecka ten nowy świat, tym łatwiej będzie mu go poznać, odważyć się do niego wstąpić.

 W ramach Metody Opcji koncentrujemy się na głównych trudnościach dzieci autystycznych:

Do każdej z tych trudności przypisanych jest szereg technik, zachęcających dzieci do pokonywania własnych ograniczeń. Celem jest sprawienie, aby dziecko pokochało patrzenie na innych, rozmowę, interakcję i aby zrozumiało, że bycie elastycznym daje nam możliwość poznania interesujących rzeczy.

Fundamentalne zasady programu to:

Leczenie autyzmu Metodą Opcji

Metoda Opcji nie opiera się na konkretnych technikach, nie ma schematu zajęć, ćwiczeń. Każda sesja jest inna. Rodzic uczy się odbierać i interpretować zachowania dziecka, które naśladuje. Dziecko w ten sposób może zwrócić uwagę na rodzica lub terapeutę. Nabiera zaufania, kiedy eliminujemy bodźce zagrażające, a więc unikamy zachowań, które budzą
w nim lęk. Terapeuta naśladuje dziecko, a następnie pokazuje mu propozycje własnych zachowań. Powinno być to poprzedzone informacją słowną. Z czasem można wprowadzić trudniejsze zadania, zacząć czegoś wymagać, kierować do dziecka konkretne, ale proste polecenia. Dziecko powinno się jednak motywować, nie zmuszać do niczegoNa przykład przesadne naśladowanie „złego” zachowania może pokazać dziecku, że są inne możliwości reagowania na daną sytuację. Jak każda inna metoda, również ta nie daje gwarancji skuteczności w pracy z każdym dzieckiem autystycznym. Bywa też trudna ze względu na swoją istotę, brak posiadania konkretnego programu oraz technik terapeutycznych. Zamiast myślenia, jak coś zmienić, rodzic koncentruje się na zrozumieniu, dlaczego dziecko się tak zachowuje. Sukcesem jest zrozumienie, że świat dziecka autystycznego nie jest uboższy od tego, do którego chcemy je zachęcić. Jest po prostu inny.

Od czego zacząć?

Uczestnictwo w programie Son-Rise wiąże się z akceptacją podstawowych zasad „filozofii opcyjnej”, z czym wiąże się przejście przez bardzo ściśle określoną procedurę.

Pierwszym krokiem jest wyjazd rodziców na tygodniowe szkolenie, tak zwany Start - Up, gdzie uczą się oni fundamentalnych umiejętności i technik niezbędnych do prowadzenia programu w domu, który po powrocie stanie się głównym miejscem terapii. Podczas szkolenia rodzice uczą się postępowania ze swoim dzieckiem, mają też okazję, by porozmawiać o wszystkich swoich lękach i problemach. Sami więc są także podmiotem intensywnej `terapii'. Psychiczne wsparcie, jakie uzyskują rodzice, jest dla nich źródłem ogromnej siły.

Po zakończeniu szkolenia rodzice rozpoczynają pracę z dzieckiem, stając się powoli ekspertami Metody Opcji. Do nich należy również zaangażowanie grupy wolontariuszy oraz wyszkolenie ich, przygotowanie do pracy z dzieckiem. Po około roku pracy tą metodą, przychodzi czas na krok `intensive', kiedy to rodzice przyjeżdżają do Instytutu Opcji
z dzieckiem. Program trwa pięć dni, podczas których specjaliści pracują sam na sam
z dzieckiem przez około 8 godzin dziennie. W tym samym czasie inni `terapeuci' pracują
z rodzicami dziecka omawiając ich problemy. Wraz z rodzicami tworzony jest również program dalszej pracy z dzieckiem, wyznaczający kolejne cele i wyzwania.

W okresie wprowadzania terapii w domu dziecka, w przełamywaniu bieżących trudności, pomagają konsultacje telefoniczne z wybranym nauczycielem Opcji, który staje się opiekunem rodziny.

W pracy z dzieckiem w duchu Metody Opcji nie wystarczą jednak dobre chęci i interesująca osobowość. Należy także przestrzegać ściśle określonych zasad postępowania, to znaczy przede wszystkim bezwarunkowa i całkowita akceptacja dziecka. Należy wierzyć w to, że to, co robi w danej chwili jest dla niego najlepsze i czuć się w jego towarzystwie komfortowo.

Jak to wygląda?

Terapia jest bardzo intensywna, dziecko pracuje po 8 godzin dziennie bez przerwy. Wszystko dzieje się w jego pokoju, z którego nie wychodzi. Pomieszczenie powinno być niezbyt duże - około 8-10 metrów kwadratowych, także dosyć ubogo, w ściśle określony sposób wyposażone. Terapia odbywa się w zamkniętym pokoju, by dziecko miało poczucie bezpieczeństwa ( jest to bowiem miejsce, które zawsze wygląda tak samo i panują w nim zawsze dobrze znane dziecku reguły). Wchodząc do pokoju należy zostawić wszystkie troski
i problemy za drzwiami, by móc w pełni skoncentrować się na potrzebach dziecka, reagować na każdy jego komunikat werbalny lub niewerbalny. Ważne jest, aby miało ono świadomość, że jesteśmy tam tylko dla niego, że chcemy być pomocni, przyjaźni i użyteczni. W celu pogłębienia potrzeby komunikacji wszystkie zabawki znajdują się na półkach zawieszonych na takiej wysokości, aby dziecko nie mogło do nich dosięgnąć - w efekcie, gdy chce je dostać, musi zwrócić się do nas o pomoc a to pierwszy krok do rozpoczęcia komunikacji.

Musimy stworzyć w pokoju na tyle atrakcyjne i bezpieczne miejsce dla dziecka, aby mogło przedłożyć to miejsce nad swój przewidywalny i interesujący świat wewnętrzny. W tym celu należy wykorzystać wszystkie swoje atuty, należą do nich: Energia, Entuzjazm
i Elastyczność, każde nasze zachowanie powinno się nimi cechować.

Kolejną zasadą jest odnalezienie obszaru, w jakim najłatwiej uzyskać największą motywację dziecka. Oznacza to odnalezienie rzeczy, dla których dziecko jest w stanie przełamać swoje wewnętrzne bariery - może to być jedzenie, ulubiona czynność, czy też zabawka (wzmocnienia pozytywne).

Przyciągając uwagę dziecka należy uważać, aby nie straciło ono poczucia kontroli nad zdarzeniami, w tym celu należy uważnie śledzić jego zachowanie, podążać za nim,
a proponowane zabawy powinny mieć związek z tym, czym dziecko zachowuje się w danej chwili. Propozycja zabawy powinna wyjść od strony terapeuty tylko wtedy, gdy dziecko jest na to gotowe, czyli gdy nawiąże z nami kontakt wzrokowy. W sytuacji jego braku terapeuta naśladuje zachowania dziecka. W ten sposób łącząc się z nim, pokazujemy pełną akceptację tego, co robi, nie oceniając jego zachowania, po prostu mu w nim towarzyszymy.

W ten sam sposób postępuje się w przypadku stereotypii - w trakcie `terapii' traktujemy je jak każdą inną aktywność dziecka. Powtarzając jego zachowania wierzymy, że to właśnie
w danej chwili jest dla dziecka najlepsze. „Izmy” służą bowiem stymulacji któregoś z pięciu zmysłów, dziecko samo najlepiej odczuwa, jakiej stymulacji w danym wypadku potrzebuje - w takim przypadku `izmy' wydają się przydatne, gdyż pokazują nam zmysł, na który trzeba zwrócić szczególną uwagę.

Kolejną, ważną zasadą jest utrzymywanie kontaktu wzrokowego - facylitator stara się nawiązać kontakt wzrokowy, kiedy tylko jest to możliwe. Podając jedzenie lub zabawki - robimy to na linii wzroku. Należy pamiętać, iż za każde, nawet krótkie spojrzenie w naszą stronę należy się dziecku pochwała. Takie pozytywne wzmocnienia w postaci aplauzu, wybuchu radości lub okrzyków szczęścia stosuje się w metodzie Opcji w przypadku każdego nawiązania kontaktu z dzieckiem.

Należy pamiętać, iż w trakcie nawiązania kontaktu z dzieckiem ważne jest poczucie komfortu - nie tylko dziecka, ale nasze również.

Pojawiające się u dzieci z autyzmem zachowania trudne traktowane są jako `naciskanie guzika' - zachowania te bowiem mają na celu wywołanie jakiejś określonej reakcji, jest to więc forma nacisku. W takim momentach opcyjny terapeuta odpowiada brakiem reakcji, zasadę tę odnosi się do każdego trudnego zachowania, sytuacja jednak diametralnie się zmienia, jeśli chodzi o bicie. Wtedy bronimy swojego ciała, jednak nie możemy wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, by nie stały się one bezpośrednią odpowiedzią na uderzenie. Wyrażamy przy tym słowną aprobatę, mówiąc, że bicie jest niezrozumiałe i ostrzegamy, że może ono spowodować przerwanie zabawy. Jeśli to nie pomaga, przerywamy dotychczasową interakcję, odkładając zabawki na półkę, nie ukazując jednak gniewu czy złości. Istotą tego postępowania jest pokazanie dziecku, że ten sposób komunikacji nie działa, lub może przynieść zupełnie przeciwny efekt do pożądanego.

Wymienione zasady, które obowiązują w pokoju, powinny obowiązywać na terenie całego domu. W metodzie opcji zaleca się ograniczenie kontaktów ze światem zewnętrznym do minimum, poza środowiskiem najbliższej rodziny, do czasu, aż dziecko nie będzie gotowe na zderzenie z `obcą' rzeczywistością. W metodzie opcji to rodzice są ekspertami w sprawach własnego dziecka, dzięki ciągłej pracy z nim znają najlepiej jego potrzeby. Zdecydowanie rola rodziców jest decydująca, co sprawia, że podejście to jest cenne, ale zarazem wymagające i trudne.

Krytyka

Do dziś nie przeprowadzono badań jednoznacznie wskazujących na efektywność programu, jednak twórcy Son-Rise popierają swoje metody poprzez badania nad poszczególnymi składowymi trudności osób z autyzmem.

Metoda Opcji w Polsce

W Polsce znalazła się trójka „zapaleńców”, wolontariuszy Son-Risowych, którzy założyli fundację „Być bliżej siebie”. Fundacja prowadzi prezentacje założeń i metod Programu
Son-Rise oraz udziela wszelkiego wsparcia rodzicom chcącym stworzyć program Son-Rise dla swojego dziecka.

Rodzice o Son-Rise

W końcu wysyłamy wam nasze "Cześć" - przepraszamy że zajęło nam to ponad 7 miesięcy! Gdybyście nas nie pamiętali; David to ten, który dopytywał się co robić gdy nasz syn Nick ściągał majteczki  (pamiętacie nas teraz?).

Ruszyliśmy z pełnym programem Son-Rise od razu gdy wróciliśmy w lipcu 2003.  Średnia pracy 45-50 godzin tygodniowo (!!!- przyp. tłum.) Nie mogę uwierzyć, że to osiągnęliśmy w takim wymiarze! Mamy jedną osobę pracującą 15 godzin opłacaną przez naszą organizację szkolną, David, ja, logopeda i dwóch wspaniałych wolontariuszy. Oczywiście potrzebujemy więcej wolontariuszy, ale i tak jest cudownie ,że mamy tych dwóch biorąc pod uwagę, że nie mieliśmy kłopotów z ich zdobyciem. Wykonaliśmy ulotki ,ale niewystarczająco spenetrowaliśmy okolicę i mamy zamiar to zrobić - wolontariusze są zdecydowanie kluczem do programu. Nie możemy się skarżyć na opłacaną terapeutkę gdyż Brittney jest wspaniała ze swoim bardzo swobodnym, wolnym od osądów nastawieniem.

Więc jakie są rezultaty naszej pracy?

Przede wszystkim Nick rzadko już ściąga majteczki - nauczył się ubierać się całkowicie co oznacza, że lubi się też rozbierać! Czasami sam ćwiczy biorąc ubranie i je zakładając. Nick jest innym dzieckiem. W zeszły piątek miał  swoje pierwsze urodzinowe przyjęcie - skończył 6 lat. . Do teraz mało to dla niego znaczyło - mógł odpakowywać lub też nie swoje prezenty. W tym roku był taaaki fajny! Był obecny przez cały czas na przyjęciu (gdy piszę "przyjęcie" mam na myśli naszą rodzinę - jest nas szóstka i nasi rodzice.) Odpakował każdy ze swoich prezentów i bawił się każdym z nich WŁAŚCIWIE! - i obserwował każdego z nas gdy śpiewaliśmy mu Happy Birthday aby się upewnić czy wszyscy dla niego śpiewamy.

Proces rozumienia u Nicka zaszedł daleko, jest teraz najszczęśliwszym dzieckiem, dzięki Bogu uderzanie głową siostry zanikło prawie całkowicie, zaczęło się gaworzenie, słowa powstają bardzo wolno, ale powstają! Nadal "izmuje się" dużo ale co ciekawe zmienia się to regularnie. Kontakt wzrokowy poprawił się bardzo zwłaszcza z osobami które z nim pracują. Odcięliśmy go zupełnie od społeczności i jeszcze trochę ten stan rzeczy mamy zamiar zachować. Jest dużo spokojniejszy w tym typie otoczenia. Nie może się doczekać kiedy znajdzie się w swoim pokoju zabaw, a gdy odczuwa niedosyt czasu tam spędzonego chwyta za rękę najbliższą przyjazną mu osobę i mówi „ca on” ( come on) (chodź! - przyp. tłum.) Ciekawe że będąc z nami w playroomie zamyka go na klucz (lub też zamyka świat zewnętrzny).  

Jesteśmy szczęśliwi prowadząc ten program.  Muszę przyznać, że oznacza on dla nas bardzo dużo pracy, ale jest również po prostu nie do opisania. Moi rodzice przeprowadzili się 3 mile od nas (przedtem to było 500 mil) i służą nam wielką pomocą. Zamiast pracować
w playroomie mama zajmuje się praniem u nas w domu. Mój ojciec ze swoim pozytywnym
i wolnym od osądów nastawieniem jest często zaciągany przez Nicka do pokoju zabaw. Raz w tygodniu gotuje dla nas wszystkich obiad. Mamy więc masę ochotników!

 

Pamiętam nasz pierwszy poranek na programie Start-Up, siedziałam wraz z czterdziestoma dziewięcioma innymi, obcymi ludźmi czekając na nie wiadomo co. Wtedy Bears ( Barry Kaufman - przyp. tłumacza) wszedł do sali bez butów i zaczął mówić. Nie pamiętam dokładnie jego słów ,które wtedy wypowiedział.  Zapamiętałem tylko że prawie od razu gdy zaczął mówić ja i pozostałych czterdzieści dziewięcioro wybuchnęliśmy płaczem, tak byliśmy głęboko poruszeni tym, że w tym pięknym miejscu ktoś wreszcie zaczął mówić coś tak wzruszającego, pełnego nadziei i budującego o naszych dzieciach i ich przyszłości. Zanim przyjechałam do Instytutu Opcji słyszałam o mojej córce, że może nigdy nie mieć przyjaciół, poczucia humoru, że przez resztę życia może być aktywna tylko w wyizolowanych obszarach. Jako że jej PDD był dość łagodny i dziecko obdarzone zdolnościami z czasem mogłaby uczęszczać do normalnej szkoły z normalnymi dziećmi do jakich nigdy nie będzie się zaliczać. Każde z tych słów było dla mnie gwoździem do trumny mojego dziecka. Ci "specjaliści" mówiący mi takie rzeczy przede wszystkim uświadamiali mnie że mała kochana 3 - letnia dziewczynka nie będzie tak naprawdę żyć i wszelkie nadzieje jakie mogę mieć wobec jej przyszłości są absolutnie bezpodstawne. Oczywiście wiedzieli o tym lepiej niż ja. Przez takie opinie popadłam w beznadzieję i depresję. Ledwie zwlekałam się codziennie
z łóżka. Musiałam zażywać psychotropowe środki aby funkcjonować. Poczułam się jak porzucona na środku szarego obszaru oceanu po którego powierzchni prawie nie mogłam się poruszać. Wtedy mój mąż znalazł koło ratunkowe. Znalazł Son-Rise. Prawie natychmiast zaczęło być lepiej jako że wszystko czego potrzebowałam od kogokolwiek to usłyszeć, że nikt nie zna mojego dziecka lepiej niż ja i że zawsze jest nadzieja.

Tak dużo zyskałam na Programie Start-Up; uczucia, wsparcia, nadziei i wiedzy. Skończyłam z pigułkami antydepresyjnymi jak tylko wróciłam do domu. Więcej ich nie potrzebowałam. Pamiętam jak powiedziałam do męża; "Jasne, wiem co powinnam teraz zrobić ale nie wiem czy będę potrafiła". Chciałabym wam powiedzieć, że wszystko to czego potrafiłabym dokonać ja potrafiłby każdy. Pozwólcie mi powiedzieć o moim życiu. Byłam w ósmym miesiącu ciąży, byłam wyczerpana, miałam kłopoty z hormonami. Mamy 5-letnią parę bliźniąt. Nie było pieniędzy. Ruszyliśmy z pełnym programem dla córki wykorzystując każdą minutę dnia. W naszym domu jest bałagan większy niż kiedykolwiek i jest to najbardziej zadziwiający okres w moim życiu. W ciągu 4 miesięcy Charlotte pozostawiła za sobą przepowiednie specjalistów . Przeszła od prawie niezrozumiałego języka do zdolności proszenia o każdy rodzaj posiłku czy zabawkę jakiej chciała. Ale najbardziej podniecające dla nas było to, że prosiła o zabawę zarówno nas jak i innych ludzi używając słów "łaskotać", "huśtać", "w górę i w dół" czy "opowiedzieć historyjkę". Nie było już prawie kłopotów
z moczeniem się. Stała się niewiarygodnie ciepła domagając się pieszczot i przytulania praktycznie bez przerwy. Zadaje pytania takie jak "gdzie jest błękitny flamaster?"
i odpowiada na nie. Rozumie pojęcia takie jak "zrobione" czy "później" . Możemy z nią dojść do porozumienia. kontakt wzrokowy jest fantastyczny. Zaczepia nas. Mogłabym jeszcze
i jeszcze. I pomyśleć że nie mieliśmy nawet treningu Intensive!

Na początku czułam ,że muszę być doskonała przez cały czas prowadząc program. Ale chciałabym wam powiedzieć że były dni gdy w pokoju zabaw z trzech E (ekscytacja, entuzjazm i emfaza - trzy główne zasady pracy Opcją - przyp. tłum) miałam tylko jedno lub dwa. I były dni gdy byłam bardzo zmęczona i wyzuta z sił. Ale to co zawsze mam to siła miłości, nadzieję w jej przyszłość i co nawet ważniejsze radość z tego kim ona jest obecnie. Ona  mnie odnajduje przez cały czas. Mamy tyle radości będąc razem.

Więc niezależnie od rodzaju trudności jakie napotkacie; finansowych, natury fizycznej czy emocjonalnej, z jakiego miejsca nie zaczynalibyście możecie to zrobić. Wszystko czego naprawdę potrzebujecie to miłość jaką macie w sercu dla swojego dziecka. I pamiętajcie: Wiara jest ubezpieczeniem waszych nadziei; nie mędrca szkiełko i oko . Miejcie wiarę
w siebie i swoje dzieci.

Bibliografia:

+ filmy



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Program Son Rise
współczesne nurty pedagogiczne
Pedagogika ekologiczna z uwzględnieniem tez raportów ekologicznych
Pedagogika rodziny
PEDAGOGIKA HUMANISTYCZNA p[1]
Pedagogika ćw Dydaktyka
Pedagogika E Węglewska
19 183 Samobójstwo Grupa EE1 Pedagogikaid 18250 ppt
PEDAGOGIKA NIEAUTORYTARNA
Pedagogika smierci
PEDAGOGIKA POZYTYWISTYCZNA
E Tezy pedagogiki Marii Montessori Ped przedszk wykład IV
2 Charakterystyka wychowania jako procesu pedagogicznegoid 19780 ppt

więcej podobnych podstron