TERRORYZM MI DZYNARODOWY 1, Inne


Terroryzm międzynarodowy, zjawisko rozpowszechnione od lat 70., będące efektem rozszerzania się terroryzmu poza granice poszczególnych państw.

Terroryzm międzynarodowy charakteryzuje się: stosowaniem systematycznej przemocy przez państwo lub grupę polityczną przeciwko innemu państwu lub grupie politycznej, sięganiem po wszelkie metody i środki - morderstwa, porwania, środki wybuchowe i trujące, stawianiem sobie za cel wywołanie powszechnego strachu i stanu terroru.

O umiędzynarodowieniu terroryzmu świadczyło też zacieśnianie współpracy i systemu wzajemnych usług przez terrorystów, nieraz o odmiennych orientacjach politycznych i celach, pochodzących z różnych państw. Odbywali oni wspólne szkolenia na wojskowych obozach, tworzyli Międzynarodówki - Czarną (faszystowską) oraz Czerwoną (lewacką i złożoną z nurtu narodowowyzwoleńczego ETA, IRA, Palestyńczyków). Obie te Międzynarodówki współpracowały również ze sobą, a wspólnym elementem była walka z Izraelem. Raport CIA z 1976 wskazywał na powiązania 140 ugrupowań z 50 krajów.

W latach 80. jednym z nowych założeń terrorystów było uderzenie nie tylko w państwa, ale też w struktury międzynarodowe, jak NATO. O ich międzynarodowym charakterze decydował również fakt uzyskania pomocy ze strony niektórych państw, w tym ZSRR i krajów jego bloku, Korei Północnej, Libii, Syrii, Iraku, Algierii. Odpowiedzią na terroryzm międzynarodowy było tworzenie aktów prawnych, obowiązujących większość państw, wspólne akcje ze strony społeczności międzynarodowej, współpraca służb antyterrorystycznych. Działania terrorystów wywołały też państwowy terroryzm wewnętrzny i międzynarodowy, charakteryzujący się równie nielegalnymi i brutalnymi metodami, skierowany przeciw grupom terrorystycznym (np. w krajach Ameryki Łacińskiej: Argentyński Alians Antykomunistyczny, akcja komandosów izraelskich w Ugandzie przeciwko Palestyńczykom, atak lotniczy USA na obiekty wojskowe w Libii, Izraela na siedzibę OWPTunezji.

Legalne metody walki z terroryzmem międzynarodowym regulują m.in. Konwencja o zwalczaniu bezprawnych czynów przeciwko bezpieczeństwu lotnictwa cywilnego (1971), Konwencja w sprawie zapobiegania i karania przestępstw przeciwko osobom korzystającym z ochrony międzynarodowej (1973), Konwencja europejska o zwalczaniu terroryzmu (1976).

W 1998 pierwszy pakt przeciwko terrorystom podpisały w Kairze 22 kraje arabskie, zobowiązując się do nieudzielania azylu, jakiejkolwiek pomocy grupom atakującym inne narody arabskie. Była to inicjatywa krajów borykających się z fundamentalizmem islamskim, jednak na wniosek Libanu nie objęto umową terrorystycznych akcji narodowowyzwoleńczych, skierowanych przeciw Izraelowi i jego okupacji ziem arabskich.

Zamach na World Trade Center

11 września 2001 doszło do największego w historii zamachu terrorystycznego na świecie. Dwa pasażerskie samoloty Boeingi 767, należące do linii United Airlines, uderzyły w odstępie 18 minut w bliźniacze, 110-piętrowe budynki World Trade Center na Manhattanie w Nowym Jorku w USA. Mniej więcej w tym samym czasie trzeci samolot, Boeing 767, uderzył w skrzydło Pentagonu w Waszyngtonie, mieszczące dowództwo sił zbrojnych USA. Cześć budynku zawaliła się. Czwarty samolot, Boeing 757, spadł w pobliżu Pittsburga, w północnej części USA, najprawdopodobniej zmierzał w kierunku posiadłości prezydenta USA w Camp Davis lub Białego Domu. Kolejny, piąty samolot, linii United Airlines, który wystartował z Bostonu i leciał do Los Angeles rozbił się. Samochód-pułapka eksplodował przed budynkiem Departamentu Stanu w Waszyngtonie.

Wszystkie samoloty zostały porwane rankiem tego samego dnia z lotnisk na wschodnim wybrzeżu USA, na ich pokładzie byli pasażerowie. Początkowe spekulacje wskazywały, że sprawcą ataku byli islamscy separatyści. Zamach spowodował wielotysięczne ofiary.

Skutkiem tego ataku terrorystycznego było zamknięcie lotnisk w USA, zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Nowym Jorkiem i Waszyngtonem, ewakuacja gmachów publicznych, m.in. siedzib ONZ i CIA, giełdy, wielkich korporacji, ambasad na świecie. W Waszyngtonie ogłoszono stan wyjątkowy, a stan maksymalnego pogotowia w siedzibach NATO w Brukseli oraz w europejskich stolicach. Zamach wywołał wzrost napięcia międzynarodowego.

Hasło opracowano na podstawie “Słownika Encyklopedycznego Edukacja Obywatelska” Wydawnictwa Europa. Autorzy: Roman Smolski, Marek Smolski, Elżbieta Helena Stadtmüller. ISBN 83-85336-31-1. Rok wydania 1999.

Zbigniew Dmochowski

TERRORYZM A RELIGIA

Atak terrorystyczny na zespół budynków World Trade Center w Nowym Jorku i Pentagon w Waszyngtonie przy pomocy trzech porwanych samolotów cywilnych z pasażerami na pokładzie w dniu 11 września 2001r. zaszokował świat mediów i polityki.

W Polityce redaktorzy Marek Ostrowski i Adam Szostkiewicz napisali: “Historycy kiedyś pewnie powiedzą, że XX wiek skończył się definitywnie 11 września 2001r. o godzinie 8:45 czasu nowojorskiego, kiedy ufna, otwarta, silna Ameryka ugodzona została w samo serce”.

Tymczasem terroryzm ma swoją długą historię. Czym jest terroryzm?

Według Redakcji Naszej Polski słowo “terroryzm zostało spopularyzowane w czasach rewolucji francuskiej - regime de la terreur stanowił instrument zarządzania, mający na celu skonsolidowanie władzy nowego rządu przez zastraszenie i likwidację kontrrewolucjonistów.

W nowożytnej Europie terroryzm zmieniał wielokrotnie swój charakter. W pierwszej połowie XX wieku związany był z dążeniami wolnościowymi narodów (przykładowo serbska “Czarna Ręka”).

W latach 30-tych XX wieku znaczenie słowa “terroryzm” ponownie uległo zmianie, coraz częściej służąc opisywaniu praktyk masowej represji stosowanych przez państwa totalitarne przeciw własnym obywatelom.

Po II wojnie światowej terroryzm odzyskał rewolucyjne konotacje i stosowany był w odniesieniu do operacji podejmowanych przez grupy narodowe dążące do uzyskania państwowości (koronny jest tu żydowski Irgun Menachema Begina stosujący praktyki terrorystyczne wobec Brytyjczyków).

W latach 70-tych i 80-tych - jak pisze Bruce Hoffmann, jeden z czołowych ekspertów od terroryzmu w swojej książce “Oblicze terroryzmu” - terroryzm stał się świadomym narzędziem destabilizacji Zachodu, jako element globalnego spisku wychodzącego z Moskwy.

W latach 90-tych znaczenie terroryzmu rozszerzono na “narkoterroryzm” (czyli wykorzystywanie handlu narkotykami do realizacji politycznych celów niektórych rządów i organizacji terrorystycznych, identyfikowanych m.in. jako marksistowsko-leninowskie reżimy ZSRS, Kuby, Bułgarii czy Nikaragui) oraz tzw. zjawisko szarej strefy, która da się opisać - według Hoffmanna - jako zagrożenie stabilności państw narodowych przez czynniki niepaństwowe i pozarządowe organizacje i procesy oraz przemoc dotykającą olbrzymie regiony lub terytoria miejskie, na których kontrolę zamiast oficjalnych władz zaczęły sprawować na pół polityczne na pół kryminalne siły. Jednocześnie w tym okresie cechą wyróżniającą ruchy terrorystyczne stało się zawieranie przez grupy dotychczas całkowicie kryminalne sojuszy strategicznych z organizacjami terrorystycznymi bądź ruchami narodowo-wyzwoleńczymi lub też one same zaczynały stosować przemoc w określonych celach politycznych. Typowym przykładem jest tu rosnące znaczenie kolumbijskich karteli narkotykowych i ich bliskie powiązanie z lewicowymi ugrupowaniami terrorystycznymi w Kolumbii i Peru.

Obecny etap - to terroryzm globalny o charakterze religijnym i państwowym i posuwający się do wykorzystania broni masowej zagłady, głównie broni biologicznej”.

Według Zbigniewa Brzezińskiego, byłego doradcy prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego, terroryzm jest przede wszystkim zjawiskiem politycznym.

A co na temat aktu terroru z dnia 11 września 2001r. na żywo mówi Ojciec Święty Jan Paweł II:

“Jak możliwe są akty tak dzikiego okrucieństwa? Serce człowieka to przepaść, w której rodzą się czasem plany nieznanej nienawiści, zdolne w jednym momencie zburzyć spokojne i pracowite życie całego narodu. Wiara jednak wychodzi nam naprzeciw w chwilach, gdy wszelki komentarz wydaje się nieadekwatny. Tylko słowo Chrystusa jest zdolne udzielić odpowiedzi na pytanie, które każdy zadaje sobie w głębi serca. Nawet jeśli moce ciemności zdają się brać górę, człowiek wierzący wie, że ostatnie słowo nie należy do zła i śmierci. Na tym opiera się chrześcijańska nadzieja, tym karmi się w tej chwili nasza ufność i modlitwa”.

Tymczasem sytuację po “ataku na Amerykę” można scharakteryzować jednym hasłem niechrześcijańskim: wielkie wołanie o odwet. Większość Amerykanów podobno domaga się akcji wojskowej. O mobilizacji sił zbrojnych mówi prezydent Stanów Zjednoczonych. Zarządzono powołanie rezerwistów. Senat jednogłośnie zaaprobował projekty ustaw, które zezwalają na użycie sił zbrojnych w akcji odwetowej. Do dyspozycji rządu na ten cel przeznaczono około 40 miliardów USD.

Natomiast trzeba pamiętać, że w świecie muzułmanów, w którym usiłuje się szukać terrorystów jednostka znajduje się na drugim planie, ważna jest grupa rodzinna, ród, plemię, naród i wreszcie świat muzułmański.

Natomiast współczesny świat zachodni jest indywidualistyczny, gdzie prawa człowieka czy wolności indywidualne zostały podniesione do rangi religii. Dziś Zachód coraz bardziej staje się postchrześcijański, natomiast dla muzułmanów religia jest wciąż na pierwszym miejscu.

W ramach oświadczenia księży biskupów amerykańskich po zamachach terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych znaleźć można zapis: “Zwracamy się do wszystkich, aby nie tracili wiary w Boga i nie ulegli pokusie nienawiści, która przecież była źródłem tej tragedii. Nie pozwólmy uwikłać się w etniczne, religijne czy narodowościowe stereotypy, jakimi kieruje się wielu terrorystów w swoich irracjonalnych działaniach”.

Niektórzy dziennikarze, jak np. Antoni Koniuszewski z Nowej Myśli Polskiej, rozwijający się konflikt usiłują określić jako “wojnę protestancko-mahometańską”, co oczywiście nie można traktować jako opis właściwy.

Natomiast bardzo trafne jest określenie Stanisława Krajskiego, że “Zamachy w Nowym Jorku i Waszyngtonie wymierzone były świadomie lub nieświadomie w globalistyczną gospodarkę. Miały pokazać, a w każdym razie pokazały jej słabość. Kryzys dotknął w istocie nie tyle gospodarki, ile spekulacji”.

Ale trzeba przypomnieć, że np. Unia Europejska rozpoczęła wcześniej opracowywanie tajnej sieci do szpiegowania antyglobalistycznych demonstrantów.

Trzeba także pamiętać, że powoli w ramach globalizacji zostały zamazane różnice między państwami takimi, jak: USA, Japonia, Niemcy Francja i inne, a koncernami takimi jak: General Motors, Wal-Mart Stores, Exxon Mobil, Ford Motor i inne. To sprzyja zjawisku, że rola globalnych megakoncernów będzie rosnąć w coraz szybszym tempie, a państw - równie szybko maleć.

Problemy te Papież Jan Paweł II w wystąpieniu swoim przed Zgromadzeniem Papieskiej Akademii Nauk społecznych w kwietniu 2001r. ujął w słowach: “Globalizacja nie może przerodzić się w nową formę kolonializmu. Globalizacja nie może odbierać ubogim tego świata ich ostatniego bogactwa, ich wiary i praktyk religijnych, gdyż wierzenia religijne są najpełniejszym wyrazem wolności człowieka”.

To wszystko należy pamiętać, jak również i to, że już w 1930r. w kraju, w którym ludzie bogaci byli najbogatsi na świecie (USA) Fundacja Rockefellera, Fundacja Forda i Towarzystwo Eugeniczne, nazwane później Ligą Kontroli Urodzeń (z Panią Margaret Sanger, entuzjastką Hitlera i Stalina) postanowili, że trzeba ograniczyć urodzenia “gorszych ludzi”, “słabych i chorych”. Powstała dobrze zorganizowana kampania wszczęta za przyczyną dwóch kategorii interesów: interesów ideologicznych i gospodarczych. Ten wpływowy alians miał cele i ambicje, które były niezmiernie trudne do usprawiedliwienia w zdrowym biologicznie kraju, jakim były w latach trzydziestych do pięćdziesiątych Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Był to kraj zakorzeniony w wierze. Macierzyństwo, rodzina i ciężka praca były przymiotami tego narodu. Istotną częścią planu było urzeczywistnienie marzeń Margaret Sanger. A ona śniła o wynalezieniu pigułki do kontrolowania urodzeń, takiej, jaką można byłoby wrzucić do wodociągów z wodą pitną. To też była pewna forma planowanego “terroryzmu demograficznego”.

Analizując obecną fazę terroryzmu na świecie trzeba także brać pod uwagę sygnały o upadku realnej gospodarki i wynikający z tego brak podatków napływających do budżetu. Powoduje to kryzys finansowy wielu lokalnych rządów. W roku 2000 jedynie osiem stanów USA przeżywało kryzys budżetowy. W bieżącym roku 20 stanów USA przyznaje, iż ma poważne problemy z budżetem, a liczba ta może jeszcze wzrosnąć.

Podobnie w Anglii mówi się o poważnej zapaści w dziedzinie oświaty, służbie zdrowia, rolnictwie (choroba wściekłych krów), transporcie, komunikacji itp. (informacje te zawiera Biuletyn Informacyjny Instytutu Schillera z czerwca 2001r.).

Trzeba też wrócić do terroryzmu w II wojnie światowej w stosunku do Polski i Polaków (terroryzm niemiecki - 3 miliony ofiar, terroryzm sowiecki - 2 miliony ofiar, jak też terroryzm angielski (sabotaż gibraltarski). Na terroryzm sowiecki po II wojnie światowej wyrazili zgodę władcy USA i Anglii przekazując Polskę pod hegemonię Moskwy.

Na ten temat wypowiedział się jednoznacznie w wywiadzie w Naszym Dzienniku ojciec prof. Mieczysław Krąpiec (wrzesień 2001r.).

Wielką batalię w zwalczaniu terroryzmu podjął Ojciec Święty Jan Paweł II, którego działania ekumeniczne (chrześcijańskie i międzyreligijne) w postaci np. Dnia Modlitwy o Pokój w Asyżu oraz wielokrotne spotkania z wyznawcami judaizmu i islamu zaczęły odnosić znaczący skutek.

Wielką wagę trzeba także przyłożyć do pielgrzymki Jana Pawła II do Kazachstanu i Armenii już po zamachu terrorystycznym na Amerykę.

I tak w Sali Kongresowej w Astanie w dniu 24 września 2001r. Jan Paweł II potwierdził szacunek Kościoła Katolickiego dla islamu: “islamu, który się modli, umie być solidarny z potrzebującymi. Pamiętając o błędach przeszłości, łącznie z tymi ostatnimi, wszyscy wierzący winni zjednoczyć swoje wysiłki, aby Bóg nigdy już nie był zakładnikiem ludzkich ambicji. Nienawiść, fanatyzm i terroryzm profanują imię Boga i zniekształcają prawdziwy obraz człowieka”.

Na tym tle bardzo negatywnie trzeba ustosunkować się do wzrostu wpływów fundamentalistycznych grup syjonistycznych, dążących do zburzenia świętych miejsc islamu w Jerozolimie i odbudowy świątyni na Syjonie jako znaku czasów mesjańskich i panowania Izraela nad całą ziemią (wg materiałów internetowych).

Aby zachować właściwe proporcje trzeba też zestawić dwie liczby - 6 tysięcy zabitych w Nowym Jorku i Waszyngtonie (terroryzm polityczny) oraz 11 milionów dzieci umierających na świecie w ciągu roku z głodu (terroryzm bezrobocia, biedy i bezdomności).

A to wszystko przy strasznej wizji ks. biskupa Józefa Zawitkowskiego:

“Piękny będzie taki świat.

Będą klonowani geniusze,

zawodowi wyczynowcy

i bezmózgowia hodowane

do przeszczepów.

Będą “małżeństwa” homoseksualistów,

a dzieci będą hodowane

w luksusowych warunkach

prywatnych pensjonatów”

(październik 2000r.)

Czy te wizje nie mogą również popychać do szatańskiego politycznego terroryzmu.

Zbigniew Dmochowski

TEMAT PRACY: "TOTALITARYZM I TERRORYZM"

totalitaryzm w literaturze, terroryzm we współczesnym świecie w nawiązaniu do literatury "Dokoła czarna i dusza noc. W jej czeluściach człowiek. Niby wolny, a zniewolony, jak wielka mucha spowita w siatkę pajęczą, tak on wtłoczony we własne ciało, uwięziony we wzniesionej ze strug łez twierdzy, nad którą gwiaździste niebo, a na nim jakaś potężna siła drwi z jego prób zrozumienia, z groteskowego protestu przeciw sztucznemu bytowaniu. Trwa tak ów człowiek we własnym boju, idąc przez wieki potyka się i wstaje. W jutrze szuka przeznaczenia, o dniu dzisiejszym nie pamięta. Sam dla siebie będąc zagrożeniem..."

Człowieka otaczał i otacza totalitaryzm, system rządów oparty na uznaniu wyższości państwa nad jednostką. Podporządkowuje sobie ludzi za pomocą rozbudowanego aparatu władzy, propagandy i terroru. Ingeruje w osobiste życie człowieka i podporządkowuje je odgórnym prawom. To system rządów dyktatorskich. Oto definicja. Za nią kryją się tragedie jednostek i całego społeczeństwa. Przemoc i strach, tortury, eksterminacje, obozy koncentracyjne i łagry. System, który w teorii ma przynieść szczęście, okazuje się zbrodniczy. Ludzie w takim ustroju są bezwolni, żyją w kłamstwie i obłudzie. Człowiek nie stanowi żadnej wartości, przestaje być człowiekiem. Proces dehumanizacji świata i istoty ludzkiej doskonale ilustruje "Pożegnanie z Marią" Tadeusza Borowskiego. Utwór ten zawiera dwa opisy Marii - narzeczonej głównego bohatera vorarbeitera Tadka. Pierwszy z nich jest pełen liryzmu, ciepła, efektów świetlnych. Tadeusz wydobywa niezwykłą kruchość Marii, która kojarzy mu się z poezją, religią, miłością. Drugi opis uderza oschłością i cynizmem. Maria uosabiająca wcześniej wszystko co najlepsze, delikatne i piękne, w ostatniej relacji bohatera - narratora, staje się jedynie surowcem na mydło. W ten sposób Borowski pokazuje, jak rzeczywistość okupacji hitlerowskiej niszczy wszelkie wartości. Podobnie jest w następnych opowiadaniach, które ukazują vorarbeitera Tadka jako zdeprawowanego, wynaturzonego, odartego z uczuć człowieka, który wędruje "do kresu pewnej moralności". Na uwagę zasługuje również osoba autora opowiadań. Tadeusz Borowski wyzwolony z obozu koncentracyjnego wstąpił do PPR i zaangażował się w socrealizm. W 1951 roku popełnił samobójstwo. Czy zniszczył go system? Dlaczego człowiek, który miał za sobą tyle złych doświadczeń zabrnął w to samo zło, z którego ledwie uszedł z życiem? Nie każdy potrafi pojąć zjawisko, które nie służy temu, aby zrozumieli je wszyscy. Nie wszyscy walczą i nie wszyscy się buntują. "Gdzieś tam na trzęsawiskach, na rojstach małej jak atom ziemi, umierają ludzie i konają przedwcześnie nieszczęśliwie narody... Serce kosmosu bije na alarm" pisał Tadeusz Konwicki w powieści pt. "Mała apokalipsa". Bohater dzieła - everman wędrujący po socjalistycznej Warszawie widzi miasto w stanie degradacji moralnej. Nikt się już nie buntuje. Bez protestu ludzie poddają się manipulacjom, biorą udział w pochodach, cierpliwie stają w kolejkach. Przyzwyczaili się do zatrzymań, przesłuchań, do tego że od czasu do czasu ktoś znika. Mają tylko jedno pragnienie - napić się wódki i zdobyć coś do jedzenia. Bohater ma wystąpić przeciwko złu, otępiającej władzy zrujnowanego świata, przez akt samospalenia. Znów nasuwa się pytanie - czy dzieło to przyniesie zwycięskie skutki, czy raczej symbolizuje klęskę wobec tych sił?

Człowiek poświęca swe życie w imię idei, wolności i wartości często nieakceptowanych przez społeczeństwo. Reżim swym wpływem ogarnia człowieka niczym trąd, powoli, początkowo bezboleśnie przebija cienką warstwę ochroną by dotrzeć do źródeł myśli i sumienia. Wtedy niszczy je wprowadzając jad zgubnych przekonań. Na nikim nie robi już wrażenia śmierć jednostki, umrzeć muszą tysiące by terror został zauważony. Zaatakowana musi być "świętość", ale z jej określeniem człowiek ma najwięcej problemów. Co bardziej oddziałuje na opinię publiczną - atak na Światowe Centrum Handlu, czy ostrzeliwana Bazylika Narodzenia Pańskiego? Uciec, uciec gdziekolwiek... Sam na sam z własnymi refleksjami, dążeniami, upadkiem, a w końcu śmiercią. Człowiek zabija człowieka powoli i namiętnie, z pewnym wyrafinowaniem, boleśnie i nad wyraz skutecznie. W zamkniętym kręgu pokoleń dzieci mordują Ojców by same stać się Ojcami morderców. Stanisław Ignacy Witkiewicz, wychodząc z przekonania, że świat ogarnia wielki kryzys, zanika religia, filozofia i sztuka, wartości od wieków stanowiące o postępie i rozwoju cywilizacji, świat zmierza do uniformizacji, czyli ujednolicenia wszystkich ludzi, odebrania jednostce prawa wyboru, głosu, niezależności i intymności, czyni swoich bohaterów rewolucjonistami - przykładem są "Szewcy", których przeklęty brak idei doprowadza do rozpaczy. Niestety bez buntu i walki nie da się powstrzymać cywilizacji, kryzysu kultury redukującego do minimum uczucia metafizyczne oraz przejawy indywidualizmu. Świat pozbawiony sacrum odbiera ludzkości wszelką nadzieję na lepsze jutro, na bezpieczeństwo, przyjaźń, miłość, na życie. Przynależność do gatunku homo sapiens zobowiązuje człowieka do buntu przeciwko złu, przyjęcia za życiową dewizę horacjańskiego "carpe diem" i bezustannego dążenia do wyzwolenia. Żaden z nas nie może sobie pozwolić na przyjęcie postawy Józefa K, bohatera "Procesu" Franza Kafki, na bierne oczekiwanie na ostatnie tchnienie. Istotę ludzkiej egzystencji stanowi wewnętrzna sprzeczność, świadomość własnej niemocy, bezsilność wobec otaczającego świata i na przeciwległym biegunie - bezustanna walka. Artur Schopenhauer za ideę życia uznał wiecznie funkcjonującą wolę, która nigdy nie zostanie zaspokojona, ponieważ człowiek ciągle odbiera nowe ideały i każdorazowo staje wobec nich rozczarowany. Owe rozczarowanie przychodzi w momentach ostatecznych, gdy jest już za późno. Wtedy pojawiają się nowe "mamidła", która chłoniemy jak wyschnięta pustynia życiodajną wodę. Jaki będzie kres cywilizacji, czy wywoła go terroryzm, czy też jest on kolejną próbą, sprawdzianem, który minie, ustąpi miejsce nowej pladze? Czy zostaniemy umieszczeni w kubłach na śmieci jak Nagg i Nell z "Końcówki" Becketta, zapatrzeni w horyzont, z którego nic nie nadjedzie? Kto będzie ostatnim człowiekiem? Czy ten, który będzie miał na sumieniu całą ludzkość? Gdzie szukać odpowiedzi? W człowieku. "Księżyc świeci, człowiek zgasł" - i to niejeden w chwili tej mojej szarej refleksji, niejeden pokochał, niejeden znienawidził, niejeden się narodził i niejeden zamordował. Jeżeli nie byli świadomi, niewiele warte było ich przeżycie. Egzystencja pozbawiona indywidualności, sumienia i wolnej woli służy złu. Gdzie zatem szukać rozwiązania, odpowiedzi na pytania dotyczące przyszłości. Kto zwycięży terror? "Człowiek nosi w sobie większego od siebie" powiedział Exupéry, w chwili klęski potrafi podnieść głowę i iść dalej, pokonać własne demony w imię lepszego jutra.

Człowiek współczesny w obliczu zagrożeń i unicestwianych wartości.

Dobro i zło to dwie, podstawowe dla człowieka wartości, które od wieków wyznaczają granice ludzkiej moralności. Według przekazów biblijnych na początku istniały tylko: dobro, harmonia z naturą i błoga nieświadomość bytu. Dopiero kiedy Ewa, za namową węża, skosztowała zakazanego przez Boga owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego, oraz poczęstowania nim Adama, idylla prysła. A zatem w kręgu kultury chrześcijańskiej proweniencja dobra i zła jest właśnie taka, a kobieta jest nośnikiem tego drugiego. Czy możliwe było powstanie jakiejkolwiek bądź etyki, gdyby Ewa nie przyjęła od węża zakazanego jabłka? Innymi słowy: czy obecność dobra i zła na ziemi nie jest niezbywalna, choćby dlatego, że pomaga nam wyróżnić i oddzielić od siebie obie te wartości? Czym byłoby dobro, gdyby Ewa nie dała się skusić? Po prostu - naturalnym stanem rzeczy, takim, jak każdy inny. Tworzenie kodeksów moralnych, przywiązywanie wagi do przestrzegania wartości, zaczęły być możliwe dopiero po tym, jak człowiek zauważył, że istotą tego świata jest dualizm, ścieranie się dwóch przeciwstawnych sobie sił: Światła i Ciemności, Dobra i Zła. Z tego właśnie powodu czyn Ewy zasługuje na wiele uwagi. Pojęcia dobra i zła istniały w umysłach ludzi od zawsze, od początku świata musieli się bowiem zmagać z sytuacjami trudnych wyborów pomiędzy nimi. Każda epoka nieco inaczej podchodziła do zagadnienia moralności, a czasy nam współczesne są pod tym względem niezwykle interesujące, ponieważ często mówi się o nich jako o dobie unicestwianych wartości. Intensywny rozwój naszej cywilizacji, szokujące dla wielu odkrycia Einsteina na polu fizyki, wojny, głód w Afryce, nienawiść człowieka do drugiego człowieka, przemoc, jaką możemy oglądać na co dzień w telewizji - wszystkie te czynniki na pewno bardzo wpłynęły na nasze współczesne rozumienie pojęć, takich jak moralność i wartości duchowe. Ludzie, bohaterowie książek, filmów, przedstawień teatralnych, musieli wytworzyć sobie w związku z tym jakąś maskę, albo po prostu - specyficzny sposób życia w tak ukształtowanym świecie. Estragon i Vladimir czekają więc na Godota, chociaż nie zdają sobie sprawy ani dlaczego, ani po co. Co dwaj bohaterowie dramatu Samuela Becketta pod tytułem "Czekając na Godota" są symbolami Człowieka jako gatunku, a zatem - Człowieka Historycznego, który pod wpływem różnych wydarzeń zmienia się. Człowiek ten stał się samotny i niepewny, stąd uporczywe czekanie pary bohaterów, będące próbą odzyskania duchowej równowagi, a jednocześnie niezdecydowanie mężczyzn i ich strach przed nieznanym. Estragon i Vladimir wyglądają zaiste żałośnie, jak włóczędzy, czekają ciągle pod tym samym drzewem, obok którego leży kamień, dokądś biegnie droga. Sceneria jest więc bardzo uboga, chciałoby się powiedzieć - metaforyczna. W takich warunkach tworzy się Beckettowska antropologia, z której wynika jasno, że istotą dzisiejszego Człowieczeństwa jest nieprzezwyciężalne poczucie samotności. Jeżeli dodamy do tych dotychczasowych rozważań swoisty refren, który powtarza się w tekście kilkakrotnie, dostaniemy pełny obraz współczesności i człowieka uwikłanego w tę skomplikowaną rzeczywistość: "Nic nie da się zrobić" można tylko czekać albo mówić. I chyba właśnie mowa i mówienie są według Becketta jakimś ratunkiem przed samotnością, ponieważ stwarzają iluzję bycia w czyimś towarzystwie, uśmierzając tym samym ból samotności. Bohaterowie tego współczesnego dramatu już wybrali swoją drogę życiową, tak jak sam Beckett, który wypowiedział kiedyś znamienne słowa: "zacząłem pisać "Godota" żeby odetchnąć, oderwać się od straszliwej prozy, jaką wtedy pisałem". Gwałtowny postęp cywilizacji, rozwój systemów społecznych i ustrojów politycznych, spowodowały ogromną przepaść między ludźmi, dzieląc ich radykalnie na biednych i bogatych. W znakomitym dramacie G.B. Shaw'a, w "Pigmalionie", już w pierwszej scenie, która rozgrywa się pod portykiem kościelnym na Covent Garden, widać wzajemną nieufność tak zwanego "lepszego towarzystwa" wracającego z teatru oraz proletariatu. Shaw doskonale pokazuje również, że różnią się oni nawet sposobem mówienia, dlatego profesor Higgins, fonetyk, słuchając takiego bogactwa języka, cieszy się, że będzie miał nad czym pracować. Nie zabrzmi to chyba dziwnie, jeśli powiem, że bogaci mieli inną moralność niż biedni. Jeden z bohaterów, badacz narzeczy indyjskich, pułkownik Pickering, pyta Alfreda Doolittle, śmieciarza: "Czy wy, człowieku, nie macie żadnej moralności?" - kiedy ten za pięć funtów godzi się na odstąpienie praw ojcowskich względem swojej córki. Ojciec ubogiej kwiaciarki, Elizy, spokojnie na te słowa replikuje: "Nie stać mnie, prezesuniu" W ten sposób została pokazana prosta psychologiczna prawda: dopóki podstawowe potrzeby człowieka nie zostaną zaspokojone, dopóty tak zwane metapotrzeby, czy też potrzeby wyższe, nie będą miały dostępu do świadomości. Człowiek głodny jest w stanie zrobić wszystko, żeby zdobyć cokolwiek do jedzenia. Instynkt przetrwania jest bowiem w człowieku dominujący. Myślę, że czasy PRL-u są dla Polaków symbolem zniewolenia i zatracenia wszelkich wartości. Można było wówczas żyć w miarę spokojnie i normalnie, ale można było również zamanifestować swój indywidualny punkt widzenia. Egzystencja buntownika była oczywiści o wiele trudniejsza niż życie szarego obywatela. Pytanie tylko, co jest lepsze - życie w zgodzie ze sobą, nawet w obliczu grożącego niebezpieczeństwa, czy pokorna akceptacja rzeczywistości. Bohater "Małej Apokalipsy" Tadeusza Konwickiego został wyznaczony przez swoich dawnych przyjaciół do samospalenia się w proteście przed Pałacem Kultury, gdy do Polski przyjeżdża pierwszy sekretarz ZSRR. Od rana aż do wyznaczonej godziny dwudziestej przeżywa swój mały koniec świata. Zastanawia się, czy w czasach współczesnych decydować się na taki akt heroizmu, który być może pozostanie tylko jednym z wielu symboli i nic się dalej nie zmieni. Współczesny bohater, w przeciwieństwie na przykład do średniowiecznego rycerza, jest o wiele bardziej racjonalny. Zupełnie inaczej pojmuje honor, a życie jest dla niego jedną z najważniejszych wartości. Dlatego przez cały czas zastanawia się, czy postawienie tego szlachetnego kroku miałoby jakikolwiek sens, bo jeżeli żadnego, to po co heroiczne ofiary, skoro są w ogóle niepotrzebne? Wahania bohatera skomentował pogardliwie jego kolega Hubert: "kto inny to zrobi[...]. Daliśmy ci szansę, jedną z wielu szans na małą nieśmiertelność". Hubert pojmuje więc taką ofiarę na sposób średniowieczny. Mimo że wiele wartości uległo w dzisiejszych czasach odwróceniu, to jednak odnoszę wrażenie, że samoświadomość własnego istnienia jest istotną cechą współczesnego człowieka. Myślę, że można by nasze dotychczasowe rozważania podsumować zdaniem z Szekspira: "czy to dobre, czy złe, zależy od tego, jak my to odczuwamy". Bunt i burzenie wartości są dobrem tylko wtedy, kiedy proponują jakieś inne, lepsze rozwiązania. Nie jest tak w przypadku rodziców, pary bohaterów "Tanga" Sławomira Mrożka. Ludzie ci zburzyli wszelkie konwenanse i zasady, ale niczego w zamian nie zbudowali. Skoro już wszystko unicestwili, to nie mieli się także przeciwko czemu buntować. Rodzice zostali zawieszeni w próżni egzystencjalnej. Natomiast Artur, ich syn, postuluje powrót do dawnych zasad, ponieważ uważa, że egzystencja powinna mieć nadaną formę. Chaos, brak struktury i formy w otaczającym świecie są dla niego nie do zniesienia. Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru. Życie człowieka nie jest zatem niczym innym, jak serią wyborów, za które musi on być odpowiedzialny. Znajduje się w tym stwierdzeniu wiele z filozofii egzystencjalnej Paula Sartre'a, który twierdził, że człowiek nie jest wolny od wyboru, ale na niego skazany. W dwudziestym wieku, kiedy rzeczywistość tak szybko się zmienia wokół nas, trudno nie zagubić się w chaosie życia. Wielu ludzi szuka sobie jakiejś drogi życiowej, która pozwoliłaby im pogodzić duże tempo życia i własne wewnętrzne potrzeby. Często odpowiedzią na bolączki współczesności staje się filozofia Wschodu, mająca swe źródło w starożytnych Chinach i Indiach. Pozwala na pełniejszą samorealizację i uzyskanie tak potrzebnego przecież spokoju poprzez praktykowanie medytacji i ćwiczeń oddechowych. Jednak równie często zdarza się, że ludzie - nie widząc już innego wyjścia - po prostu uciekają. Taką ucieczką przed chaosem i brakiem jasno określonych wartości może być na przykład całkowite odizolowanie się od świata przez branie narkotyków czy nadużywanie alkoholu. Człowiek uzależnia się, ponieważ - jak mu się wydaje - poddanie się nałogowi jest jedynym wyjściem. Rozwiązywanie dysonansów płynących z życiowej energii w pracę zawodową, tak aby nie było już czasu na konfrontację ze światem, który staje się coraz bardziej niezrozumiały. Poświęcenie i ciężka praca także potrafią nobilitować człowieka w jego własnych oczach, szczególnie wobec problemów moralnych i etycznych, z jakimi musi się borykać świat u progu XXI wieku.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
KONFLIKTY MI DZYNARODOWE , Inne
FINANSE MI DZYNARODOWE WIC, Inne
MI DZYNARODOWY TRANSPORT MU, Inne
NOWA JAKO STOSUNK W MI DZ, Inne
Mi dzynarodowe stosunki gospodarcze wyk ady
mi dzynarodowe i krajowe organizacje hotelarskie , Turystyka - teoria, hotelarstwo III
1 2 wyk ad Organizacje mi dzynarodowe X 2015
Stosunki Mi dzynarodowe sBów kilka
Mi dzynarodowe prawo ochrony rodowiska cz.2, ochrona środowiska
NURTY BADAWCZE W NAUCE O STOSUNKACH MI DZYNARODOWYCH, Politologia
Najwa niejsze organizacje mi dzynarodowe
Finanse mi dzynarodowe Cz-Kałka, Studia

więcej podobnych podstron