Dojrzały kapłan jest nie tylko przyjacielem Boga i bliźniego. Jest też przyjacielem dla samego siebie. Nie może być duchowym wsparciem dla innych ludzi ktoś, kto ma problemy z samym sobą. Właśnie dlatego kapłan wierny otrzymanej misji troszczy się nie tylko o formowanie innych ludzi według zasad Ewangelii, ale też o własny rozwój i o radosne dorastanie do świętości. Dojrzały kapłan to ktoś, kto wie, że potrzebuje także czasu dla samego siebie, czasu na refleksję nad sobą, na lekturę, na formację stałą, na codzienny spacer na świeżym powietrzu. Kapłan wierny swej misji to ktoś, kto rozwija w sobie bogate człowieczeństwo. To ktoś, kto mówi sobie prawdę o swoim postępowaniu i stawia sobie ewangeliczne wymagania. Najważniejszym z tych wymagań jest świadome i stanowcze, a jednocześnie pokorne i czujne dążenie do świętości.
Być przyjacielem dla samego siebie to przeżywać swoje istnienie na sposób wierny przyjętej konsekracji kapłańskiej i w żaden inny sposób! To modlić się, myśleć, kochać i pracować na wzór Chrystusa. Kapłaństwo jest najpierw określonym sposobem istnienia, a dopiero później określonym sposobem postępowania. W życiu kapłana obowiązuje zasada: być przed mieć. Tylko ten, kto rzeczywiście stał się kapłanem według serca Jezusa, ma szansę w owocny sposób wykorzystać zdobytą wiedzę oraz kompetencje, a także dobra materialne, którymi dysponuje. Jeśli dany ksiądz zdobył pogłębioną wiedzę i opanował wiele umiejętności potrzebnych w duszpasterstwie, ale nie stał się kapłanem w swoim sposobie istnienia, to jego posługa duszpasterska stanie się dla niego źródłem stresu i okaże się mało owocna.
Chrystus w wyjątkowo twardych słowach upominał faryzeuszów i uczonych w Piśmie za to, że usiłowali pouczać innych ludzi, a sami żyć nie umieli. Upominał też stanowczo swoich własnych uczniów, którzy nie dorastali do łaski powołania, albo którzy sprzeniewierzyli się otrzymanej misji. Do duchownych wszystkich czasów Jezus kieruje niezwykle mocne słowa upomnienia i przestrogi: "Jesteście, jak groby pobielane, które tylko z zewnątrz wyglądają porządnie, a w środku pełne są robactwa. Nakładacie na ludzi ciężary nie do udźwignięcia, a sami palcem tknąć ich nie chcecie. Sami nie wchodzicie do nieba i przeszkadzacie tym, którzy chcą wejść do niego" (por. Mt 23, 1-36). Ludziom, którzy stykają się z tego typu nieszlachetnymi duchownymi, Jezus daje następującą radę: "Słuchajcie ich, ale ich nie naśladujcie" (Mt 23, 3).
Dojrzały ksiądz to - zgodnie z wezwaniem Jezusa - ktoś nieskazitelny jak gołąb, a jednocześnie ktoś roztropny jak wąż" (por. Mt 10, 16). Karykaturą kapłana jest zarówno ksiądz dobrotliwy, ale niedouczony i nieroztropny, jak też ksiądz wprawdzie inteligentny i uczony w Piśmie, ale niezdolny do tego, by ofiarnie kochać. Pierwszy okaże się kimś naiwnym, a drugi kimś cynicznym. W obu przypadkach szybko dojdzie do zmęczenia, rozgoryczenia czy zniechęcenia posługą kapłańską. Kapłanem radosnym i wytrwałym w swej posłudze może być jedynie ten, kto jest jednocześnie kimś dobrym i mądrym. Taki kapłan odnosi najpierw sukcesy w wychowywaniu samego siebie, czyli jako pierwszy czyni to, czego naucza: "Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 5, 16). Kapłan, który głosi słowo Boże innym ludziom, ale nie samemu sobie, staje się ideologiem. Przestaje być świadkiem, który jako pierwszy postępuje zgodnie z tym czego naucza. Bycie ideologiem zamiast świadkiem, nikomu nie wystarczy do szczęścia i szybko okazuje się nużącym zajęciem.
Dojrzały ksiądz to ktoś, kto ma czas dla siebie, ale nie jest to czas przeznaczony na bezczynność! Wprowadzanie "wolnego dnia" w dosłownym znaczeniu tego słowa, jest nieporozumieniem. Kapłan ma prawo do takiego dnia w tygodniu, w którym ma więcej czasu na lekturę, na przygotowanie homilii i katechez, na aktywny wypoczynek. Nie jest to jednak dzień "wolny" w sensie "odpoczynku" od kapłaństwa czy od gotowości do ofiarnej posługi, jeśli także tego dnia zajdzie taka potrzeba. Dzień "wolny" od kapłaństwa byłby podobnym absurdem jak dzień "wolny" od bycia małżonkiem czy rodzicem. Również tego dnia, w którym dany ksiądz nie ma katechezy czy innych zajęć w parafii, powinien pozostać wrażliwy na potrzeby wspólnoty, w której pracuje. Jeśli zatem w jego "wolny" dzień wypadnie np. pogrzeb, święto czy dzień rekolekcji, wtedy powinien on z własnej inicjatywy pozostać w parafii, by służyć posługą w konfesjonale czy dać parafianom szansę na rozmowy indywidualne.
Kapłan, który jest dojrzałym przyjacielem dla samego siebie, troszczy się o swoje zdrowie i o dobrą kondycję fizyczną. Czyni to jednak nie poprzez dzień "wolny" od zajęć, lecz poprzez właściwe odżywianie, codzienny ruch na świeżym powietrzu, wolność od uzależnień, a także poprzez właściwą porę snu i minimalne lub żadne korzystanie z telewizji czy Internetu. Taki kapłan wie, że praca jest zdrowa dla ducha i dla ciała oraz że sensem troski o zdrowie jest to, by być coraz bardziej ofiarnym i pracowitym darem dla innych.
5. Kapłan: potrzeba ciągłej formacji
Aby w sposób ofiarny, a jednocześnie radosny i wytrwały pełnić otrzymaną misję kapłańską, nie wystarczy sama dobra wola, ani umiejętności nabyte w czasie studiów seminaryjnych. Konieczne jest zdobywanie ciągle nowych i coraz bardziej pogłębionych kompetencji duszpasterskich. Kapłan to przecież przewodnik po tajemnicach Boga i człowieka. To ten, kto ma wypływać z powierzonymi sobie ludźmi na głębię ewangelicznej mądrości i świętości. To ktoś, kto powinien rozumieć całego człowieka po to, by uczyć go myśleć i kochać na wzór Chrystusa. Dojrzały kapłan ma świadomość tego, że najlepsze nawet studia seminaryjne nie gwarantują tej wiedzy oraz tych umiejętności, które potrzebne są w codziennej trosce o człowieka, w szybko zmieniającej się sytuacji kulturowej i społecznej.
Formacja stała kapłanów jest tak samo konieczna, jak nieustanna formacja małżonków i rodziców, którzy do końca życia powinni poszerzać swą wiedzę i swoje umiejętności po to, by "nadążać" z mądrą miłością w kolejnych etapach funkcjonowania ich małżeństwa i rodziny. Dzięki formacji ciągłej księża są w stanie realizować zbawczy plan Boga, a nie własne przekonania czy przyzwyczajenia. Formacja stała to zdolność uczenia się czegoś nowego od każdego spotkanego człowieka, w każdej sytuacji życiowej i w każdym wieku. Dzięki temu kapłan nie popada w rutynę i nie poddaje się nawykom, lecz zachowuje młodego ducha oraz mentalność ucznia, który jest nieustannie zdumiony Bogiem i człowiekiem.
Formacja stała kapłanów to nie powtórka z wykładów seminaryjnych. Program formacji powinien obejmować nie tylko wykłady i konwersatoria, ale też kontakt z ludźmi, którzy przeżywają specyficzne trudności, na przykład z dziećmi z domu dziecka czy z rodzin zaburzonych, z osobami przewlekle chorymi, z ofiarami przemocy czy z trzeźwiejącymi alkoholikami. W pierwszej części spotkania formacyjnego ludzie ci mogą opowiedzieć o swojej sytuacji i o swych specyficznych trudnościach, a także o tym, jakiej pomocy potrzebują oni ze strony kapłanów. Mogą też odpowiadać na pytania, stawiane przez kapłanów. W drugiej części spotkania kapłani mogą wysłuchać specjalistycznego wykładu na temat posługi duszpasterskiej w odniesieniu do takiej właśnie grupy ludzi i dzielić się swymi doświadczeniami, trudnościami i sukcesami w tym względzie. Tego typu spotkania formacyjne uczą zasad udzielania pomocy ludziom znajdującym się w skrajnych sytuacjach (a takie sytuacje są obecnie coraz częstsze!), a także pomagają rozumieć naturę człowieka oraz istotę dojrzałej miłości. Uczą też stosowania takiego języka i takich argumentów, które rozumie współczesny człowiek.
6. Podstawowe kompetencje kapłana
Podstawową kompetencją, której potrzebuje kapłan wierny swojej misji, jest rozumienie całego człowieka. Kapłan na wzór Chrystusa to nie ktoś, kto jest jedynie specjalistą od moralności, duchowości czy religijności. To ktoś, kto rozumie człowieka we wszystkich jego podstawowych uwarunkowaniach. To zatem ktoś, kto rozumie zagrożenia i kryteria dojrzałości w odniesieniu do sfery cielesnej, psychicznej, moralnej, duchowej, aksjologicznej, religijnej i społecznej. To także ktoś, kto rozumie naturę ludzkiej wolności oraz strukturę pragnień i aspiracji człowieka. Tylko wtedy bowiem dany ksiądz potrafi w odpowiedzialny sposób towarzyszyć ludziom w ich rozwoju, a także w przezwyciężaniu trudności i kryzysów, których oni doświadczają.
Dojrzały kapłan nieustannie pamięta o tym, że Jezus troszczył się o całego człowieka, a nie tylko o jego sferę duchową czy o jego zbawienie po śmierci doczesnej. Właśnie dlatego przywracał chorym zdrowie, głodnych karmił, smutnych pocieszał, a ludzi krzywdzonych brał w obronę. Kapłan wierny otrzymanej misji wie, że jego zadaniem jest nie tylko troska o zbawienie powierzonych sobie ludzi, czyli troska o ich los po śmierci doczesnej, lecz również troska o całego człowieka tu i teraz. Właśnie dlatego taki kapłan potrafi zarówno modlić się, katechizować, spowiadać, głosić rekolekcje, jak też zdobywać chleb dla głodnych czy zorganizować świetlicę parafialną dla dzieci z rodzin zagrożonych. Tylko taki kapłan, który rozumie całego człowieka, jest wolny od lęków w pracy duszpasterskiej, gdyż nie boi się konfrontacji z żadnego typu problemami ludzi w XXI wieku. Jest on w stanie udzielić kompetentnej pomocy niezależnie od problemu, z jakim dany człowiek zgłasza się do niego. Taki ksiądz potrafi pomagać zarówno tym, którzy przeżywają kryzys, jak i tym, którzy potrzebują umocnienia, by dorastać do świętości i nie ustać w drodze.
Istotnym elementem posługi duszpasterskiej jest kształtowanie dojrzałego myślenia, czyli zdolności szukania prawdy, która wyzwala z ignorancji i grzechów oraz która umożliwia człowiekowi zrozumienie samego siebie oraz własnego powołania w świetle Ewangelii. Jezus od rana do wieczora uczył ludzi myśleć w sposób realistyczny i prawy. Kapłan kompetentny wie, że człowiek potrafi używać zdolności myślenia po to, by samego siebie oszukiwać, czyli by uciekać od twardej rzeczywistości w świat miłych iluzji. Człowiek nie zawsze potrafi postępować zgodnie z tym, co zrozumiał, że jest słuszne. Gdy jednak jego myślenie o własnym postępowaniu jest błędne, wtedy pozbawia się szansy na to, by postępować w mądry sposób.
Dojrzały kapłan wie, że myśleniem logicznym i precyzyjnym posługujemy się wtedy, gdy myślimy o zjawiskach, osobach czy wydarzeniach, które nie mają bezpośredniego związku z naszym życiem i postępowaniem. Kiedy natomiast myślimy o rzeczach, zjawiskach, sytuacjach czy osobach, które mają bezpośredni związek z nami samymi i z naszym postępowaniem, wtedy często myślimy w sposób naiwny i magiczny. Manipulowanie własnym myśleniem i oszukiwanie samego siebie nie jest zjawiskiem przypadkowym. Zwykle jego celem jest próba "usprawiedliwiania" popełnionych błędów oraz unikanie wysiłku przemiany i nawrócenia. Kryzys w postępowaniu prowadzi do kryzysu w myśleniu. Człowiek posiada niemal nieograniczoną władzę nad własnym myśleniem. Może sobie wmówić wszystko to, w co z jakiegoś względu pragnie uznać za "prawdę". W oszukiwaniu samego siebie nie ma granic. Klasycznym przykładem są sposoby myślenia ludzi uzależnionych od alkoholu. Gdyby uznali oni oczywisty fakt, że stracili kontrolę nad alkoholem, to powinni podjąć decyzję o abstynencji do końca życia. Ponieważ trwanie w abstynencji jest trudne, dlatego łatwiej wtedy o "dostosowanie" myślenia do błędnego postępowania. Kto nie postępuje zgodnie z mądrym myśleniem, ten zaczyna "myśleć" w sposób zgodny ze swoim niemądrym postępowaniem.
Kompetentny duszpasterz zdaje sobie sprawę z tego, że najgroźniejsza iluzja, jakiej może ulec człowiek, to przekonanie o tym, że istnieje łatwo osiągalne szczęście, a zatem szczęście zdobyte bez wysiłku, bez dyscypliny, bez prawdy i miłości, bez przyjaźni z Bogiem, bez kierowania się Jego przykazaniami, bez respektowania głosu sumienia. Gdyby tego typu szczęście było możliwe, to wszyscy ludzie byliby szczęśliwi. Nie byłoby ani jednego człowieka uzależnionego, chorego psychicznie, załamanego. Analiza ludzkiej rzeczywistości prowadzi do oczywistego wniosku, że człowiek ma do wyboru trudne szczęście lub łatwe nieszczęście.
Ucieczka od twardej rzeczywistości w świat miłej iluzji jest syndromem naszej cywilizacji. Właśnie dlatego kompetentny ksiądz z całą stanowczością pomaga współczesnym ludziom szukać prawdy o sobie oraz o własnym postępowaniu. Jedną z takich prawd jest uznanie faktu, że człowiek nie jest w stanie odłączyć swoich zachowań od ich naturalnych konsekwencji. Jeśli ktoś nie chce być alkoholikiem, to w wieku rozwojowym nie powinien sięgać po napoje alkoholowe, a jako dorosły nie powinien nigdy tych substancji nadużywać. Jeśli ktoś nie chce być chorym na AIDS, to powinien zachować czystość przedmałżeńską i małżeńską. Jeśli ktoś nie chce cierpieć, to nie powinien czynić niczego, przez co wyrządza krzywdę samemu sobie lub innym ludziom. Jeśli ktoś chce być szczęśliwym, to powinien kierować się miłością i prawdą, respektować normy moralne i dorastać do świętości. W przeciwnym przypadku nikt i nic nie uchroni go od kryzysu oraz od cierpienia.
W formowaniu prawego myślenia wzorem jest Chrystus. Ukazuje On fakt, że kryzys postępowania prowadzi do kryzysu myślenia: "Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczyma nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się" (Mt 13, 14-15). Jezus wyjaśnia tymi słowami, że sposób myślenia o otaczającym nas świecie zależy od inteligencji, wiedzy i wykształcenia, natomiast sposób myślenia o nas samych zależy głównie od naszego sposobu postępowania. Gdy faryzeusze zarzucają Mu to, że wyrzuca złe duchy mocą Belzebuba, wtedy Jezus demaskuje wewnętrzną sprzeczność ich rozumowania (por. Łk 11, 14-20). Uczy obserwacji życia i wyciągania wniosków (por. Mt 13, 8-52). Wykazuje, że ludziom łatwiej jest rozumieć świat rzeczy i przewidywać zjawiska przyrodnicze, niż rozumieć własną tajemnicę i przewidywać konsekwencje własnego postępowania (por. Łk 7, 31-35)). Opowiada dydaktyczne historie i przypowieści (por. Mk 4, 1-33), demaskuje cynizm współrozmówców: "Czemu mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? Gdy to usłyszeli, zmieszali się i zostawiwszy Go, odeszli" (Mt 22, 18-22).
Kompetentny kapłan to ktoś, kto uczy realistycznie myśleć i kto potrafi tak precyzyjnie, a jednocześnie prosto i konkretnie ukazywać prawdy zawarte w Ewangelii, że jego słuchacz ma tylko dwie możliwości: zrozumieć i przyjąć Bożą prawdę o sobie i o własnym postępowaniu, lub tę prawdę zrozumieć i odrzuć. Nie ma jednak trzeciej możliwości: nie zrozumieć. Ani czwartej możliwości: być nadal przekonanym, że to on ma rację, a nie Bóg. Otwieranie ludziom oczu na Bożą prawdę, która wyzwala i ratuje człowieka także przed nim samym oraz przed jego własną naiwnością, to fascynujące i ważne zadanie księdza wiernego swej misji. To stawianie egzystencjalnej diagnozy, która może ratować ludziom życie doczesne i wieczne, podobnie jak dobra diagnoza lekarska może ratować nasze zdrowie.
Najważniejszym i najbardziej fascynującym zadaniem księdza wiernego swojej misji jest świadczenie o Bożej miłości, która nas kocha i która uczy nas kochać. Kapłan według serca Bożego to najlepszy na tej Ziemi specjalista od miłości! Niestety my, kapłani, często - z naszej winy! - kojarzymy się ludziom świeckim bardziej jako specjaliści od nakazów i zakazów niż jako świadkowie i znawcy Bożej, a w konsekwencji także ludzkiej miłości.
Wielkim zagrożeniem dla księdza jest brak pogłębionych kompetencji w odniesieniu do miłości. Kapłan, który nie jest rozumie zasad dojrzałej miłości, może nieświadomie wprowadzać swoich słuchaczy w błąd i wyrządzić im wiele szkód oraz krzywd, gdy na przykład pomyli miłość z naiwnością, z zakochaniem czy z tolerancją, albo gdy nawołuje do tego, by wyrażać miłość w jednakowy sposób w odniesieniu do różnych ludzi, a zatem niezależnie od ich zachowania. Ksiądz niekompetentny mówi o miłości w sposób ogólnikowy. Zachęca swoich słuchaczy do tego, by byli zawsze dla siebie dobrzy i życzliwi, by wszystko wszystkim przebaczali, by nadstawiali drugi policzek, by liczyli na to, że na sądzie ostatecznym Bóg zapyta ich o to, ile wycierpieli, a nie o to, na ile ofiarnie i mądrze kochali.
Kapłan kompetentny wie, że miłość to nie tylko najszlachetniejsza, ale też najbardziej skomplikowana postawa, do jakiej może być zdolny człowiek. Nie wystarczy tu sama dobra wola słuchaczy, ani zachęta ze strony księdza. Miłość wymaga nie tylko wielkiej dobroci, ale równie wielkiej mądrości. Podstawowe kompetencje księdza w odniesieniu do miłości obejmują następujące zagadnienia: znajomość typowych faz dorastania do miłości; precyzyjnie odróżnianie miłości od tego, co miłością nie jest; opisywanie miłość takim językiem i argumentami, by nią fascynować oraz tak konkretnie, by słuchacz rozumiał w jaki sposób kochać także tych, którzy nie kochają nawet samych siebie i krzywdzą innych ludzi.
Gdy chodzi o fazy dorastania do miłości, to pierwsza z nich obejmuje więź emocjonalną dziecka z rodzicami, począwszy od okresu prenatalnego. Im bardziej rodzice kochają siebie nawzajem i z im większą miłością przyjmują swoje dziecko, tym bezpieczniej czuje się ono z nimi, tym łatwiej uwierzy w miłość i tym łatwiej uczyć się będzie miłości. Faza druga to zakochanie, które oznacza intensywne zauroczenie emocjonalne w kimś spoza kręgu rodziny. Początkom zakochania towarzyszą radosne przeżycia. Oto on czy ona czują się coraz lepiej w obecności tej drugiej osoby. Chcą o tej drugiej osobie coraz więcej wiedzieć i pragną z nią coraz dłużej przebywać. Z czasem jednak zakochanie odsłania niespodziewanie inne, bolesne oblicze. Zakochani przeżywają nieporozumienia i emocjonalne zranienia. Pojawia się bolesna, często agresywna zazdrość. Zakochany uświadamia sobie stopniowo to, że więzi oparte na zauroczeniu i na zaspakajaniu potrzeb emocjonalnych, nie wystarczą mu do szczęścia i że tęskni on za miłością, która jest czymś więcej niż tylko uczuciem czy emocjonalną fascynacją.
Kompetentny ksiądz nie tylko rozumie dynamikę zakochania, ale też potrafi mądrze towarzyszyć ludziom zakochanym po to, by chronić ich przed naiwnością czy ewentualnymi błędami, które mogłyby doprowadzić do dramatycznych krzywd i cierpienia. Potrafi też pomóc dzieciom i młodzieży, by szukali kontaktów z wartościowymi rówieśnikami i grupami formacyjnymi, gdyż inaczej grozi im związanie się z takimi ludźmi, którzy manipulują i krzywdzą. A wtedy zakochanie nie jest miejscem dorastania do miłości, lecz raczej miejscem krzywd i grzechów, na przykład miejscem inicjacji alkoholowej, narkotykowej czy seksualnej.
Istotną umiejętnością księdza wiernego otrzymanej misji jest wyjaśnianie natury dojrzałej miłości oraz precyzyjne demaskowanie błędnych przekonań w tym względzie. Po pierwsze, miłość to nie współżycie seksualne. Współżycie w oderwaniu od miłości może być wręcz przestępstwem. Może stać się miejscem wyrażania przemocy (do gwałtu włącznie) oraz miejscem przekazywania śmierci (AIDS, aborcja). Warto przypominać fakt, że małżeństwo jest jedyną formą miłości, która wiąże się ze współżyciem seksualnym. Wszystkie inne formy miłości, np. miłość rodzicielska czy przyjaźń, nie wiążą się z kontaktem seksualnym.
Po drugie, miłość nie jest uczuciem! Uczucia są zmienne i nie można ich ślubować, a miłość jest trwała i wierna. Zwykle mamy do czynienia z podwójnym błędem: z redukowaniem miłości do uczuć oraz z redukowaniem bogactwa uczuć towarzyszących miłości do przyjemnych jedynie stanów emocjonalnych. Prawdą jest, że miłości zawsze towarzyszą uczucia. Nie oznacza to jednak, że miłość jest uczuciem, ani że wiąże się ona jedynie z przyjemnymi przeżyciami. Gdy kochamy, wtedy przeżywamy różne uczucia: od radości, entuzjazmu, satysfakcji i poczucia bezpieczeństwa aż do lęku, rozgoryczenia, gniewu i przerażenia. Nasze przeżycia są "termometrem" tego, co dzieje się w nas i w naszym kontakcie z innymi ludźmi. A ponieważ z nami samymi i z ludźmi, których kochamy, dzieją się różne rzeczy, toteż emocje, towarzyszące miłości, są różnorodne. Wyobraźmy sobie sytuację rodziców, których dorastający syn czy córka popada w narkomanię. Rodzice będą wtedy przeżywali dramatyczny niepokój, żal, lęk, gniew, rozczarowanie i wiele innych bolesnych uczuć właśnie dlatego, że kochają.
Po trzecie, miłość to nie to samo, co tolerancja, gdyż tolerować zachowania drugiego człowieka to znaczy być obojętnym na jego los. Miłość to także coś więcej niż nawet akceptacja. Akceptować to mówić: "bądź sobą!", a kochać to mówić: "stawaj się większy od samego siebie, bo nie istnieją granice w twoim rozwoju". Tylko w odniesieniu do Boga miłość jest tożsama z akceptacją. Natomiast w odniesieniu do człowieka akceptacja może oznaczać uznanie prawdy o jego aktualnej sytuacji i postawie, ale nie powinna oznaczać, że ta osoba ma zatrzymać się w obecnej fazie rozwoju. Miłość to największa siła w kosmosie, która nieustannie przemienia człowieka i która nigdy nie "zamraża" go w już osiągniętej fazie rozwoju.
Miłość nie ma też nic wspólnego z naiwnością. Kochać to być dla innych ludzi mądrym darem, a nie naiwną ofiarą. W dojrzałej miłości obowiązuje zasada: to, że kocham ciebie, nie daje ci prawa, byś mnie krzywdził. Kościół przyznaje każdemu krzywdzonemu człowiekowi prawo do obrony skutecznej. Nawet jeśli krzywdzicielem jest współmałżonek, to żona czy mąż ma prawo bronić się przed krzywdą do separacji w małżeńskiej włącznie.
Dopóki ksiądz nie wyjaśni tego, czym miłość nie jest, dopóty jego słuchacze mogą nadal mylić miłość z karykaturami miłości. Jednak samo demaskowanie mitów na temat miłości nie wystarczy. Kompetentny ksiądz to ktoś, kto potrafi precyzyjnie opisać istotę dojrzałej miłości. Otóż taka miłość to najpierw decyzja. Kochać to podjąć decyzję troski o rozwój drugiego człowieka. To tak być obecnym w życiu tego człowieka, by łatwiej mu było stawać się najpiękniejszą, czyli Bożą wersją samego siebie. Kochać to pomagać rosnąć. Także wtedy, gdy pomoc ta wiąże się z niepokojem, ze stawianiem twardych wymagań, z bolesnymi przeżyciami. Miłość jest troską o los drugiego człowieka, a nie szukaniem dobrego nastroju. Przeżywanie przyjemnego nastroju towarzyszy zakochaniu, natomiast owocem dojrzałej miłości jest trwała radość, która nie opuszcza nas nawet wtedy, gdy ponosimy cenę za kochanie niedoskonałych przecież ludzi.
Wyjaśnianie natury dojrzałej miłości wymaga uświadomienia słuchaczom tego, w jaki konkretnie sposób miłość należy realizować w praktyce. Otóż miłości bliźniego wyraża się poprzez określone słowa i czyny. Kochać to w taki sposób i na takie tematy rozmawiać z drugim człowiekiem oraz tak wobec niego postępować, by to służyło jego rozwojowi, by wprowadzało go w świat dobra, prawdy i piękna. Miłość wyraża się poprzez wysiłek i aktywność, poprzez sposób postępowania. Miłość jest więc widzialna! Wprawdzie rodzi się ona we wnętrzu człowieka, w tajemnicy jego serca i jego ducha, lecz prowadzi do słów i czynów, które są widzialne z zewnątrz, które można sfilmować i sfotografować. Prawdziwa miłość - na podobieństwo miłości Chrystusa - jest miłością wcieloną w mądrą obecność, w ofiarną pracowitość i w czystą czułość.
Nie każde jednak słowo i nie każde działanie jest wyrazem miłości. Jedynie niektóre sposoby rozmawiania i postępowania są wyrazem miłości. Miłość to nie jakiegokolwiek działanie na rzecz drugiego człowieka, lecz jedynie takie, które służy jego rozwojowi. Każdy człowiek jest niepowtarzalny i postępuje w odmienny sposób. Z tego względu tę samą miłość powinniśmy wyrażać poprzez inne słowa i czyny w odniesieniu do poszczególnych ludzi. Inaczej wyrażamy miłość do dziecka niż do osoby dorosłej. Inaczej postępujemy wobec ludzi dojrzałych i uczciwych, a inaczej wobec zaburzonych czy przewrotnych. Inaczej wobec wrażliwych i stawiających sobie wymagania, a inaczej wobec egoistów czy tych, którzy oszukują samych siebie. To, czy kocham ciebie, zależy ode mnie i od mojej dojrzałości, ale to, w jaki sposób wyrażam miłość, zależy od Ciebie i od twojego postępowania. Chrystus w zróżnicowany sposób wyrażał swoją miłość w zależności od sposobu postępowania ludzi, których spotykał. Tych, którzy byli dobrej woli, uzdrawiał, rozgrzeszał, przytulał, stawiał za wzór, bronił przed krzywdą. Natomiast tych, którzy byli cyniczni i zatwardziali w złu, upominał, wzywał do nawrócenia, a czasem odwracał się od nich i odchodził. Tylko takie twarde słowa i zachowania Jezusa stwarzały tym ludziom szansę na refleksję i nawrócenie.
Dojrzała miłość wymaga tego, by przynajmniej czasami w taki sposób rozmawiać z drugim człowiekiem i tak wobec niego postępować, że nie odpowiada to jego oczekiwaniom, a nawet powoduje jego protesty czy bunt. Miłość nie może unikać prawdy, ani stawiania wymagań. To właśnie dlatego miłość staje się często znakiem sprzeciwu. Troska o dobro drugiego człowieka powinna być zawsze ważniejsza niż szukanie dobrego nastroju czy unikanie przykrych, ale koniecznych konfrontacji. Kochać to troszczyć się o dobro drugiego człowieka także wtedy, gdy on sam nie rozumie naszej miłości i gdy czyni wszystko, by nas do siebie zniechęcić.
Takiej właśnie miłości uczy nas Chrystus w przypowieści o marnotrawnym synu (por. Łk 15, 11-32). Ojciec z przypowieści nie popełnia żadnego z błędów typowych dla rodziców tej ziemi. On nawet w dramatycznych okolicznościach potrafi kochać w sposób dostosowany do powstałej sytuacji. Nie odrzuca syna. Dom i ramiona ojca pozostają dla błądzącego ciągle otwarte. Ale też ojciec nie próbuje chronić syna przed cierpieniem, które błądzący sprowadza na siebie własnym postępowaniem. Ojciec jest bogatym człowiekiem. Mógłby posyłać służących, by opiekowali się synem i nie pozwolili, by cierpiał głód. Jednak ojciec wie, że tak postępując nie kochałby syna dojrzale i nie pomógłby mu w nawróceniu. Syn zachowa szansę na ocalenie tylko wtedy, gdy będzie cierpiał! Cierpienie, które przychodzi jako konsekwencja własnych błędów, jest dobrodziejstwem, bo otwiera błądzącemu oczy. Pozwala przejrzeć. Uczy odróżniania dobra od zła.
Błądzący syn wykorzystuje szansę, jaką jest cierpienie i zaczyna się zastanawiać nad swoim postępowaniem. Uświadamia sobie to, że pomylił się i że u ojca było mu lepiej. Pod wpływem cierpienia syn marnotrawny przemienia się w powracającego syna. Wraca już nie dlatego, że jest głodny (wtedy zdecydowałby się raczej na kradzież niż na powrót) ale dlatego, iż zrozumiał, że lepiej być choćby sługą u kochającego ojca niż niewolnikiem tego świata czy własnych słabości. Powracający syn odzyskuje wszystko: miłość i prawdę. Odtąd nie wątpi już, że ojciec go kocha, ani nie łudzi się, że może być szczęśliwym bez ojca czy wbrew ojcu. Kompetentny ksiądz to ktoś, kto w fascynujący dla słuchacza sposób ukazuje naturę dojrzałej miłości. To ktoś, kto - na wzór Chrystusa - kocha i uczy kochać miłością, która jest nieodwołalna, ofiarna i cierpliwa, a jednocześnie mądra, czyli dostosowana do sytuacji i zachowania danej osoby.
Zakończenie
Wypełnianie misji kapłana wymaga równie wielkiej wielkoduszności i ofiarności, jak ta, która potrzebna jest szlachetnym małżonkom i rodzicom po to, by wiernie wypełniali oni złożoną przez siebie przysięgę małżeńską. Do ofiarnej troski o człowieka przynagla nas miłość Chrystusa, który za każdego z nas oddał życie. Jeśli podstawą pracy kapłana jest jakiś inny motyw, albo jakaś inna "miłość", to taki kapłan będzie ciągle zmęczony i rozgoryczony.
W czasie studiów w Rzymie służyłem pomocą duszpasterską w jednej z parafii w pobliżu Wenecji. Oprócz księdza proboszcza, na plebanii mieszkał kapłan-rezydent. Był to człowiek schorowany, który często narzekał na swój los i okazywał rozgoryczenie. Jego ulubionym tematem rozmów było narzekanie: "Dlaczego przez ponad pięćdziesiąt lat pełniłem posługę kapłańską, skoro teraz jestem samotny i nikt z dawnych parafian o mnie nie pamięta?". Ksiądz proboszcz - don Francesco - stanowczo, a jednocześnie z synowską delikatnością tłumaczył wtedy: "Nie pytaj, dlaczego to wszystko czyniłeś. Pytaj raczej, dla kogo pełniłeś kapłańską posługę? Jeśli pełniłeś ją dla Chrystusa, z miłości do Niego i do tych, których On kocha, to nikt nie odbierze ci radości z bycia księdzem. Jeśli natomiast kierujesz się innym motywem, to zawsze będziesz rozgoryczony".
Kapłan wierny otrzymanej konsekracji i misji to ktoś, opuścił wszystko i wszystkich - także swoje najszlachetniejsze marzenia! - z miłości do Chrystusa i z żadnego innego motywu! Taki kapłan odzyskuje wszystko i wszystkich w Chrystusie. Potrafi radośnie pracować i radośnie wypoczywać. Nie grozi mu wtedy żadne wypalenie ani rozgoryczenie. Taki kapłan codziennie na nowo doświadcza radości bycia świadkiem Boga, który jest Miłością i który obdarza odwagą i wytrwałością tych, dla których radością stało się pełnienie Jego woli.
Bibliografia
A. Cencini, Będziesz miłował Pana Boga swego, Kraków 1995
A. Cencini, Oddech życia. Łaska formacji permanentnej, Kraków 2003
M. Dziewiecki, Dorastanie do świętości, Pomoc, Częstochowa 2006
M. Dziewiecki, Kapłan - świadek Miłości, eSPe, Kraków 2005
M. Dziewiecki, Komunikacja pastoralna, Salwator, Częstochowa 2006