Szklarski, jakiego nie znacie
Alfred Szklarski (fot. PAP/ADM/CAF)
Nie tak dawno obchodziliśmy 100. rocznicę śmierci Karola Maya, człowieka, który napisał przygody Winnetou i Old Shatterhandzie, nie będąc uprzednio nigdy na Dzikim Zachodzie! Wrogowie nazywali go hosztaplerem, fani - geniuszem. May wybrał się do miejsc przez siebie opisanych dopiero po ukończeniu praktycznie całego cyklu. W jakiś sposób Szklarski ma z nim coś wspólnego. Udowodnił, że pisarz nie musi opuszczać zacisza swojego gabinetu, by pisać o dalekich krainach.
Choć bohaterowie książek Alfreda Szklarskiego podróżowali do najdalszych zakątków świata, on sam rzadko opuszczał ukochany Śląsk. Do pisania wystarczyła mu ogromna wyobraźnia, amerykańskie wydania "National Geographic", kilka tomów encyklopedii i pamiątki przywożone przez żonę, Krystynę, z wakacji. Po wojnie za jej namową tylko raz wybrał się na egzotyczną wycieczkę do Egiptu. Tam, na jednym z cmentarzy, nieznajomy poczęstował go zatrutymi daktylami. Szklarski cudem uniknął śmierci, a resztę wyjazdu spędził w szpitalu. Obiecał wtedy, że nigdy więcej nie opuści Polski, nawet jeśli miałby zrezygnować z pisania.
Na czym polegała tajemnica jego sukcesu? "Wymyślam książki, które sam chciałem czytać w dzieciństwie", mówił. Jedną powieść pisał zazwyczaj przez dwa lata. Miał łatwość kreowania świata przedstawionego, smykałkę do dialogów, ale najwięcej czasu zajmowało mu gromadzenie materiałów i nanoszenie encyklopedycznych adnotacji. Pracował głównie w nocy lub wcześnie rano przed wyjściem do wydawnictwa Śląsk, w którym przez kilkanaście lat był zatrudniony na etacie redaktora. Atrakcyjność swoich książek testował na dzieciach. Obserwował, jak reagują na odczytywane na głos fragmenty. "Kiedy któreś z nas zaczynało się kręcić, wiedział, że ten fragment musi poprawić, bo za mało przyciąga uwagę. Bardzo mu zależało na młodych czytelnikach, nie chciał nudzić", wspominała Bożena Nowak-Szklarska, córka pisarza.
Podróż do innego świata
Do napisania 9-tomowej sagi (ostatni tom wydano pośmiertnie, dokończony przez ks. Adama Zelgę na podstawie notatek pozostawionych przez autora) o przygodach Tomka Wilmowskiego (bohater wzorowany jest na przyjacielu Szklarskiego, Tomaszu Brandysie) zainspirował go kolega z wydawnictwa. "Pomyślałem, że warto byłoby, żeby polski autor napisał powieść cykliczną dedykowaną młodemu czytelnikowi", mówił. "Tomek..." zachwycił nastolatków i zapewnił Szklarskiemu sukces, którego w Polsce nie udało się później długo powtórzyć żadnemu autorowi piszącemu dla młodzieży. Łączny nakład sagi wyniósł prawie 10 milionów egzemplarzy, a pisarz znany do tej pory głównie na Śląsku, zyskał międzynarodowy rozgłos - jego powieści tłumaczono na kilkanaście języków, m.in. włoski i bułgarski. Czytanie "Tomków" (tak fani serii nazywają książki o przygodach Wilmowskiego) było dla dzieci wychowanych w czasach szarego PRL-u szansą na podróż do innego, fascynującego świata.
Tytułowy bohater, warszawski gimnazjalista, syn emigranta politycznego, w odróżnieniu od swoich rówieśników wiódł niezwykłe życie. Razem z bosmanem Tadeuszem Nowickim i wagabundą Janem Smugą mógł podróżować, poznawać inne kultury, uczyć się języków. Choć jego znajomość geografii w szkole oceniano na dopuszczający, świetnie posługiwał się mapą i kompasem. Przypominał Indiana Jonesa, postać z książek Karola Maya czy Juliusza Verne'a. - Szklarski to był oddech po "W pustyni i puszczy", które kazano nam czytać w szkole. Szklarski wydawał się po prostu naturalnym wyborem jak komiksy Christy czy Papcia Chmiela. Widząc okładkę "Tomka w krainie kangurów", od której biła wręcz obietnica wielkiej przygody, drżałem na myśl, że za chwilę zanurzę się w tym odległym, fascynującym świecie. Inna sprawa, że o możliwość wypożyczania tych książek toczyła się walka, była kolejka chętnych w bibliotece, tym większa satysfakcja, kiedy przyszła moja kolej - mówi miłośnik twórczości pisarza, Dawid Kornaga, autor "Rzęs na opak".
Bohaterowie książek Szklarskiego kierują się elementarnymi wartościami - szacunkiem dla innych kultur, tolerowaniem odmienności (wykształcenie, kolor skóry, pochodzenie), rycerskością, odwagą. Poza tym posiadają ogromną wiedzą na temat geografii, historii i botaniki krajów, do których podróżują. Pisarz dbał o wartość merytoryczną książek. Dzisiaj skrupulatne przypisy czy objaśnienia faktów historycznych mogą nudzić, ale przed laty nastolatkowie czytali je z wypiekami na policzkach. Ważne w "Tomkach" były też wątki patriotyczne, które miały pomóc Szklarskiemu w zrehabilitowaniu się po kilkuletniej działalności na rzecz ruchu prohitlerowskiego w czasie niemieckiej okupacji.
Ciemne strony życia pisarza
Szklarski urodził się w 1912 roku w Chicago, dokąd wyemigrowali przed I wojną światową jego rodzice. Przez całe życie zachował podwójne, polsko-amerykańskie obywatelstwo. "Stany Zjednoczone są jedynym krajem zamorskim, jaki znam ze swojej obserwacji", opowiadał. Razem z matką i siostrą Klarą w 1926 roku wrócił do Polski. Marzył o karierze dyplomaty, dlatego podjął studia na Wydziale Konsularno-Dyplomatycznym Akademii Nauk Politycznych w Warszawie. Debiutował na łamach prasy koncesjonowanej przez niemieckiego okupanta (m.in. "Fala", "7 dni", „Nowy Kurier Warszawski”). Zamieszczano tam sensacyjno-erotyczne utwory mające na celu ogłupianie i pozbawianie tożsamości narodowej Polaków. Szklarski pisał dla tzw. gadzinówek pod różnymi pseudonimami (m.in. Alfred Murawski czy Marek Smuga) powieści i felietony ("Romantyczna przygoda", "Żelazny pazur", "Miłość pani Toli"), a także prowadził cykl poświęcony kobiecej modzie ("Coś dla pań").
Od grudnia 1939 roku do klęski Niemców wydrukował blisko sto tekstów - autorskich artykułów i tłumaczeń z języka angielskiego. Po wojnie wszyscy dziennikarze z redakcji "gadzinówek" stanęli przed sądem. "Oni stracili raz na zawsze prawo do życia w Polsce", donosiła prasa. Szklarski starał się nadać swojej pracy charakter konspiracyjny, tłumaczył, że była ona przykrywką dla działalności w Związku Armii Zbrojnej. Sędzia okazał jednak nieprzejednany. "Z pana jako człowieka rezygnujemy na zawsze", powiedział, wydając wyrok 8 lat pozbawienia wolności. Z więzienia Szklarski wrócił słaby i schorowany. Po odsiedzeniu wyroku zajął się pisaniem. Oprócz "Tomków", które przyniosły mu dożywotnią sławę, na swoim koncie ma także inne, mniej znane utwory. Takie jak chociażby "Gorący ślad", książkę o sobowtórach Hitlera, opowieść o niedoli górników "Błędne ognie" (Alfred Bronowski), "Sobowtór profesora Rawy", powieść fantasy dla młodzieży, czy napisaną razem z żoną indiańską trylogię "Złoto Gór Czarnych".
Wychowani na Szklarskim
Do książek Szklarskiego wracają nie tylko młodzi czytelnicy, ale też pisarze. - Pewnie nie ma przesady w stwierdzeniu, że wzorem moich rówieśników, ale i starszego rodzeństwa, »wychowałam się na Szklarskim«, a tytułem, który uzależnił mnie od całej serii był »Tomek w krainie kangurów«. Pamiętam kilka nieprzespanych nocy z kolejnymi tomami pod poduszką. Pamiętam też prawdziwą uczuciową rozterkę, gdy nie mogłam się zdecydować, który z bohaterów powinien zostać kiedyś moim mężem: Tomek Wilmowski czy tajemniczy Smuga? Dzisiaj fabularny pomysł łowienia dzikich zwierząt do ogrodów zoologicznych pewnie zmusiłby mnie do głębszej refleksji, ale nastoletni czytelnik ufa pozytywnym postaciom, a smak egzotycznej przygody w czasach PRL-u to przecież więcej niż kilogram wówczas niedostępnych pomarańczy! - mówi Barbara Kosmowska, autorka popularnych powieści dla młodego czytelnika ("Samotni.pl").
Z kolei pisarz Dariusz Rekosz ("Czarny Maciek i wenecki starodruk") z twórczością Alfreda Szklarskiego zetknął jako ośmiolatek. - Obce były mi wówczas historyczne zawirowania wokół niepodległości Polski, ale dałem się porwać świetnej akcji, którą wykreował autor w książkach o Tomku. Wartości, z którymi tam się spotkałem: przyjaźń, odwaga, rzetelność, prawość - mogą być dziś dla młodych czytelników częściowo niezrozumiałe, a ich wydźwięk zatarł się wraz z postępem technologicznym. Wierzę jednak, że każdy, kto sięgnie po książki Alfreda Szklarskiego, znajdzie w nich barwny świat przygód, w miejscach, do których nie zawsze można dotrzeć, nawet z najlepszym biurem podróży.
Czy dzisiejsza literatura dziecięco-młodzieżowa wzoruje się na przygodach Tomka? Marcin Pałasz, autor książek dla dzieci ("Zwłokopolscy"), uważa, że tak. - Na tych książkach wychowało się ładnych parę pokoleń, a co najlepsze - wychowują się na nich kolejne! Gdy jeżdżę na spotkania autorskie, w różnych bibliotekach widzę serię o Tomku Wilmowskim na poczesnym miejscu, po czym słyszę, że młodzież ciągle te książki wypożycza i chętnie czyta. To naprawdę cieszy - mówi. Również Barbara Kosmowska twierdzi, że wielu współczesnych twórców "młodzieżówek" w mniej lub bardziej świadomy sposób nawiązuje do twórczości Szklarskiego. - Myślę, że w ostatnich latach taką odpowiedzią na sukces Alfreda Szklarskiego, najbardziej dorównującą jego książkom pod względem artyzmu i popularności, są świetne powieści Rafała Kosika, w których z tomu na tom Feliks, Net i Nika zyskują coraz większą popularność.
Pałasz przyznaje, że w jego książkach znajdziemy sporo odniesień do "Tomków". - Szklarski posiadł coś, czego pozazdrościć mu może chyba każdy autor: umiejętność wykreowania bohatera, z którym utożsamić się chciał chyba każdy przeciętny nastolatek. Masa przygód, egzotyka, niebezpieczeństwa - ale i zaufani przyjaciele, na których zawsze można polegać. Gdy teraz na to patrzę, widzę, że w pewnym stopniu książki te ukształtowały mój własny sposób pisania. Staram się bowiem przekazywać czytelnikom właśnie takie wartości. Świat jest zbyt piękny i zaskakujący, by nie starać się poznać choć odrobiny z jego magii - tego nauczył mnie autor "Tomków".
Legenda Szklarskiego jest wciąż żywa. - Nie tak dawno obchodziliśmy 100. rocznicę śmierci Karola Maya, człowieka, który napisał przygody Winnetou i Old Shatterhandzie, nie będąc uprzednio nigdy na Dzikim Zachodzie! Wrogowie nazywali go hosztaplerem, fani - geniuszem. May wybrał się do miejsc przez siebie opisanych dopiero po ukończeniu praktycznie całego cyklu. W jakiś sposób Szklarski ma z nim coś wspólnego. Udowodnił, że pisarz nie musi opuszczać zacisza swojego gabinetu, by pisać o dalekich krainach - wspomina Dawid Kornaga. W setną rocznicę urodzin (1912) i dwudziestą rocznicę śmierci (1992) autora kultowych "Tomków" powraca pytanie o to, jakiego czytelnika kształtuje proza młodzieżowa. Dobrze, że dziś pisarze zamiast krytykować anachroniczność dorobku Szklarskiego i oglądać się na jego polityczną przeszłość, czerpią inspirację ze świetnej literatury, która choć lekko trąci myszką, wciąż ma ogromną wartość.
Pisząc tekst, korzystałem z:
"Córka Alfreda Szklarskiego: Ojciec Tomka Wilimowskiego to mój tato", G. Kuźnik, "Dziennik Bałtycki" z dn. 29 maja 2011.
„Errata do biografii: Alfred Szklarski”, film produkcji TVP.
"Misja Tomka" A. Nasiłowska, "Tygodnik Powszechny" z dn. 30 października 2007.
"Wspomnienie o autorze trylogii indiańskiej" J. Budzik, "Guliwer" 1996 nr 2.
"Tajemnice Alfreda Szklarskiego" M. Urbanowski, "Rzeczpospolita" z dn. 19 lutego 2012.
Autor: Damian Gajda
Źródło: Onet Kultura