KWIATKI (czyli humor) Z SESJI
1.MG: Widzicie małą, drewniana chatkę nad którą z komina pali się siwy dym.
2.[Męcząca 14 godzinna sesja, godzina 4 minut kilka, mistrz gry ledwo
widzi na oczy a na dodatek jest chory i gorączkuje
MG(do gracza2): Wchodzisz do krypty i widzisz otwarty sarkofag, w którym na
ciele krasnoluda spoczywa wielki topór.
Gracz1: Ale Antek już wziął ten topór.
MG: Ach, no tak... wiec wchodzisz do krypty i nie widzisz tam topora...
Gracz2: Tak? I to właśnie wydaje mi się dziwne ;)
3.[MG jest zmuszony do nagłego prowadzenia - uległ jękom graczy. Jeden z
graczy chce koniecznie sforsować pewne drzwi w opuszczonym zamczysku.
MG: Julek ja naprawdę nie pamiętam dokąd prowadziły te drzwi.
Zmusiliście mnie żebym wam prowadził bez materiałów to się nie upieraj z
ich otwarciem, tam nie było nic ciekawego.
Julek(grający krasnoludem): Ale ja się staram je otworzyć.
MG: Są zamknięte na klucz.
Julek: Wyważam je.
MG: Nie dasz rady - są okute.
Julek: No to wale je toporem.
MG: Ale drzwi są wykute z kamienia.
Julek: Wale młotem z runem zniszczenia.
MG: Ale na drzwiach są tez runy! I nie wiesz czemu ale możesz je odczytać!!
Julek: No dobra, co tam jest napisane?
MG: NIE WKURWIAJ MISTRZA GRY !!!
4.[MG tłumaczy jednemu z graczy zawiłość postępowania jednego z
nieśmiertelnych - tych od uczuć, namiętności etc.]
MG: ...to jest finta w fincie, zwód we wzwodzie...
Gracz: No tak ;). Ci Anophles ;).
***
MG: Wchodzisz do zbrojowni i widzisz leżący na ziemi super miecz...
GRACZ1: Biorę go!
MG: (do drugiego gracza) Wchodzisz do zbrojowni i widzisz leżący na ziemi
super miecz..
GRACZ1: Ale ja już go zabrałem...MG: Aha.. rzeczywiście.. No to wchodzisz do zbrojowni i widzisz, ze na
ziemi nie leży tutaj żaden super miecz...I to właśnie zwróciło Twoja uwagę!
***
Ja za to mam Masterka który uwielbia wymyślać różne dziwne rzeczy
mające zastosowania w wielu sesjach. Gramy w KC. Szef tajnych
służb Katana jest czarnotrupem o wdzięcznym imieniu
Niewymyslilemcospokreconego ( odp. Masterka gdy zapytaliśmy go o
imię tego osobnika ). Szefuncio przeważnie podbiera gości
wciągając ich do kanałów, szczególnie jak są w karczmie na I piętrze.
Inna ciekawostka to niezatapialny statek pn. "Postrach Utopców".
Jest w takim stanie ze nawet utopiec bałby się nim popłynąć. Ma
na pokładzie kucharza-reptiliona, którego z uwagi na napady szalu
trzeba stale trzymać w zamkniętej klatce i pierwszego oficera
półolbrzyma który przerzuca ( dosłownie ) na ląd pasażerów nie
chcących zamoczyć sobie nóżek przy lądowaniu na plaży. Jest tez
dyliżans, który zdobył Błękitną Wstęgę traktu Ogra-gar -
Get-warr-gar. Woźnicą jest szalony krasnolud. Zmienia konie co 2
godziny, a zawieszenie to cudo krasnoludzkiej sztuki
metalurgicznej. Jak to określił Masterek, w tym dyliżansie
podczas jazdy można uprawiać seks bez wysiłku ( tak trzęsie )
***
Rozmawiają telepatycznie dwaj potężni czarodzieje (z usposobienia bardziej
czarnoksiężnicy ocierający się o nekromancję):
(Mag A to gracz w swojej pozabezpieczanej magicznie wieży, B, potężniejszy
trochę od niego NPC)
A: Cześć, stary. Mam problem...
B: A to ty? Cześć, jak się masz?
A: Mam problem... Ktoś mi stoi pod drzwiami i puka...
***
gracz : z czego ta karczma, nie wiem czy się będzie dobrze palić?
mg : karczma jest drewniana, ale ma murowana podmurówkę.
***
Co do malowniczych opisów
MG: Widzicie postać w czarnej szacie ze srebrnymi złoceniami...
MG: Niedaleko windy stoi gwardzista.
Gracze: Taki w kolczudze, z mieczem i tarcza?
Gracz: Tnę go lukiem.
Gracz: Dlaczego spadłem z mostu?
MG: Bo byłeś niewidzialny i nie wiedziałeś gdzie się kończysz.
MG: Widzicie w oddali zamek...
Gracz: "Gerda", czy "Łucznik".
Gracz: Nie! Nie!
MG: Milcz! Ułomności nie są po to, żeby były! Jesteś sodomita, wiec
pójdziesz spać z kurami.
Barman: Pytał się ktoś o ciebie.
Gracz: Masz sztukę złota i mów kto.
Barman: Mmmm... niejaki Mistrz Gry...
MG: Jak nie podoba ci się przygoda, to może zamienimy się miejscami.
Ty będziesz MG, a ja idiota.
i moje ulubione:
Gracz: Myślę ...
MG: Rzuć, czy ci się udało!
Gracz 1: Mój koń ma więcej mądrości niż ty.
Gracz 2: Jak nie będziemy się razem pokazywać, to nikt nie zauważy.
(troll wyeliminował wszystkich graczy i został mały gnom-kupiec)
Gnom: Drogi Trollu. Daj się zabić i pobrać organy do transplantacji.
Możesz w ten sposób uratować życie wielu dzieciom.
MG: Wczuj się w postać. RPG to rolle playing game, a nie rocket purposed granade.
MG: Gdybym wiedział, ze przeżyjesz, to bym cię zabił.
Gracz: To mogłoby zachęcić moja postać do dalszego życia.
MG: Jak ci opisać ten wrak? Wygląda jak samochód, tylko bez kół, silnika
i nadwozia ... nieważne jest lej - wraku nie ma.
MG: (opisuje drzwi od pięciu minut, z detalami godnymi analizy widma emisyjnego).
Gracz: Jak tam nie wejdziemy to nas Mistrz zanudzi!
BG: Jestem tak zły, ze boje się sam siebie.
BG: Odciąłem wilkołakowi głowę !!!
MG: Odrzuca głowę i gryzie cię.
MG: Miasto ma 200x200m i 4.000.000 mieszkańców.
MG: Schodzisz po linie i stwierdzasz, ze od pewnego czasu jej nie ma.
***
(Podejrzane drzewo atakuje gracza)
Gracz: Wyjmuję nóż i wbijam go w drzewo.
MG: Z drzewa bryznęło na ciebie kwasem. Masz spalona twarz, dłonie,
ubranie na tobie zaczyna się powoli rozpadać, czujesz straszny ból...
Gracz (ze stoickim spokojem): A co z nożem?
Gracz: Zamykam za sobą drzwi.
GM: Nie masz co zamykać, przed chwilą je przecież wyważyłeś.
Sesja Vampire The Dark Ages:
G1 (wygrał w kości wszystko co się dało wygrać od wieśniaka łącznie z kołkami od płotu, które niesie ostentacyjnie)
G2: Po ile te kołki?
G1: Jak dla ciebie to za darmo. Tylko nie bierz sobie tego za bardzo do serca...
Warhammer
Gracz zresztą w ciężkiej stosunkowo kondycji fizycznej po ostatnich przeżyciach zostaje porwany przez wampira,
który po prostu bierze go pod pachę i wynosi z karczmy.
GM: I co robisz?
Gracz: Układam się wygodnie co by mi krzywdy nie zrobił.
Ta sama kampania, spotykamy głównego wampira:
GM (do bardzo powernego gracza): Co robisz?
G: Wyciągam miecz...i kopię sobie grób.
***
A teraz opis pewnej sytuacji z sesji AD&D...
Gracze właśnie zjedli dzika.
MG: No to rzucajcie czy się najedliście!
***
Sesja w Wampira, koleś się opisuje:
- Taki typowy Żyd. Pejsy, broda, jarmułka, Koran pod pacha...
Sesja w WFRP. MG mówi:
- No i wyruszyliście z karawana mając na głowie dwa wozy...
MG: ...no i odtwarza wam nagranie z podsłuchu i widzicie...
Gracz: Jak to widzimy???
MG: No bo to podsłuch wizyjny był.
(ostatnie słowa podrzędnego technika korporacji, wypowiedziane do
własnego szefa)
- Chwileczkę, jeżeli korporacja uznała mnie za martwego i na tej
podstawie wyczyściła moje konto, a ja wróciłem, to cos z tym trzeba
zrobić, nie ?
[Rzecz dzieje się podczas tworzenia postaci, w pewnym systemie autorskim]
G1: Cholera, trochę mało mam umiejętności, tak na tle innych.
MG: Trudno, tak wylosowałeś.
G1: No ale bez jaj, przy innych szans nie mam.
MG: Takie zasady, cicho.
G1: Weź daj coś jeszcze, chociaż coś...
MG: Chociaż coś? Dobra, masz „Rozpoznawanie płci owiec”.
G1: Oj, no coś przydatnego, serio...
MG: „Mieszanie smoły prętem”...
*
MG: W porządku, zaczynamy. Gwoli przypomnienia, ostatnio...
G1: [z wyrazem rozbrajającej szczerości na twarzy, wyciągając browary z plecaka] Sorry, przerwę ci. Chłopaki, ale tak serio - ja się wolę dzisiaj naj***ć...
*
G1: Idź, idź, stary, wygrasz, mówię ci...
G2: Nie ma bata, nie idę. Jestem za słaby, zrozumcie mnie, dostanę w d***...
G3: Oj idź, zobacz, jaka kasa!
G2: Ja tego nie przeżyję. On mnie zabije, ja to wiem!
[Wreszcie G2 daje się przekonać, wychodzi na arenę. Walka jest krótka, G2 przegrywa i ginie]
G1: No cóż...
G2: Mówiłem, że mnie zabije, to nie, „idź, idź, uda się”!!!
MG: Ale jak ci klaskali...
*
MG (do G1, grającego człowiekiem): Dowiadujesz się, że każdy, kto nie jest krasnoludem, musi przejść Próbę Ognia, by dołączyć do Braci Topora.
G1: Kucam i udaję krasnoluda!
*
MG: Trafiacie do wielkiej, zbiorowej celi. Na podłodze widać ciemne ślady krwi. Więźniowie siedzący pod ścianami zaczynają uśmiechać się pod nosem i łypać na was z błyskiem w oku.
G1: No, to teraz d**ą do ściany...
*
MG: Tak, wiem, wyglądam obrzydliwie. Aby jednak odzyskać ludzką postać muszę po prostu posiąść jakiegoś mężczyznę w czasie pełni. Dziś właśnie jest pełnia...
G1: Na mnie nie licz...
G2: Nic z tego...
G3: Poczekajmy na G4...
[Zaczynają się gorączkowe naszeptywania. W międzyczasie G4 wraca z toalety]
G4: Co mnie ominęło?
G3: Yyy... my idziemy zapolować, a ty... yyy... pomóż pani przy zlewie...
*
MG: Straże wpadają do budynku. Słyszysz ich już na pierwszym piętrze, szybko wbiegają po schodach. Nim wywalą drzwi masz tylko kilka sekund na ukrycie się. Elma (córka burmistrza) siedzi odrętwiała ze strachu na drugim końcu stołu, ty wiercisz się nerwowo na krześle.
G1: Włażę do szafy!
MG: W tej komnacie nie ma żadnej szafy.
G1: To oknem!
MG: Jesteś pewien? To drugie piętro...
G2: Stary, masz ciężką zbroję, opuść przyłbicę i udawaj makietę! Może się nie skapną!
G1: Tak jest, ha! Opuszczam przyłbicę i udaję makietę!
MG: Pod ciosami toporów padają drzwi. Strażnicy wbiegają do komnaty i od razu dopadają do ciebie.
G1: Hej, jak??? Jak mnie rozpoznali???
MG: Makiety nie siedzą przy stole...
*
G1: Strzelaj, no strzelaj, na co czekasz?! Zaraz mnie zabiją!!
G2 (wyraźnie zrezygnowany, rozczarowany swoją postacią): Daj spokój, to nie ma sensu. I tak nie trafię, zobaczysz.
G1: No to jak nie trafisz to nie trafisz, ale chociaż próbuj! To tylko kości, kiedyś w końcu ci się uda!
G3: No wal, bo on zaraz zginie!!!
G2: Dobra, napinam łuk i strzelam.
[Oczywiście następuje rzut kośćmi. G2 patrzy załamany na rezultat]
MG: Twój strzał nie mógł być bardziej pechowy - trafiasz w G1.
G1 i G3, jednocześnie: I po cholerę strzelałeś?!
*
MG: Niewiarygodnie silny cios przeciwnika odcina ci drugą rękę nieco poniżej łokcia, krew tryska strumieniem na...
G1: Ja już nie mam rąk...
MG: No właśnie mówię - krew tryska strumieniem na twarz twojego wroga, a...
G1: Nie, nie o to chodzi. Ja już nie miałem rąk!
MG: Tak??? W takim razie ucina ci nogę.
*
[Bohaterowie mieli odnaleźć kotka pewnej księżniczki. Ponieważ mieli już na głowie pewne niezwykle ważne zadanie, sprawę z kotkiem potraktowali bardzo pobieżnie i bez uwagi. Rzecz dzieje się nocą, na skraju lasu]
MG: Zauważacie w rozmokłej ziemi ślady...
G1 (przypominając sobie o subqueście): O, to może ten kot! Czy to są ślady kota?
MG (z perwersyjnym uśmiechem): Tak, to są ślady kota.
G1 (idąc z G2 znalezionym tropem): Kici, kici, kici, kici!
MG: Z zarośli wyłania się głowa tygrysa. Wielkie, białe kły połyskują w świetle księżyca.
G2: Taa, kici, kici, ku***, kici, kici...
Podstawowe profesje trolli
1. Profesja: Lesny poszukiwacz. Twoje zadanie bedzie polegalo na poszukiwaniu przygód wsród przyrody. Musisz przemierzac duze obszary w poszukiwaniu pozywienia.
2. Profesja: Lesny wojownik. Twoje zadanie bedzie polegalo na obronie twojego terytorium.
3. Profesja: Nocny zabijaka. Jestes nocnym zabijaka, nie funkcjonujesz jak inne istoty. Wrecz przeciwnie (...).
Umiejetnosci: sekretny jezyk: elficki, sekretny jezyk: zwierzat (...).
4. Profesja: Handlarz goblinami. Jestes wedrownym trollem. Twoje zadanie polega na sprzedawaniu goblinów, zywych, lub martwych. Kupcy zazwyczaj beda czekac na towar w portach. Za kazdego goblina powinienes dostac 10zk. W Starym Swiecie jest zabronione handlowanie goblinami, jednak ty nie zwracasz uwagi.
Umiejetnosci: dar przekonywania, wyczucie kierunku na morzu :)), cichy chód po wodzie :)))))
Przedmioty: 2 noze schowane za butami.
5. Profesja: Rzezimieszek. (...)
Umiejetnosci: 50% na ufne spojrzenie :))
Koniec podstawowych profesji trolli
* * *
Krasnolud: mam kosci, zagramy?
Czlowiek: pewnie.
Halfling: ja tez, ja tez.
Krasnolud: nie, bo zjesz.
Czlowiek: no dobra, niech gra. Zagrajmy o cos.
Krasnolud: ja nie moge, zreszta skoncyly mi sie pieniadze.
Czlowiek: dobra, ja stawiam obiad i 10zk. A co ty halfling stawiasz?
Halfling: to ja postawie palke
* * *
Elf: dobra, wychodzimy z lasu i idziemy dalej.
MG: Wychodzicie z lasu, teren robi sie bezdrzewny, tylko od czasu do czasu mijaja was krzaczki
* * *
Druzyna wchodzi do jakiejs swiatyni, bodajze skavenów. Znajduja troche spaczenia, lezacego na pólce.
Elf: Co to jest?
Czlowiek: Chyba spaczen. Lepiej tego nie dotykac.
Elf: A widziales kiedys zmutowanego elfa? (po chwili zobaczyli).
* * *
MG jest zmuszony do naglego prowadzenia - ulegl jekom graczy. Jeden z graczy chce koniecznie sforsowac pewne drzwi w opuszczonym zamczysku.
MG: Julek, ja naprawde nie pamietam, dokad prowadzily te drzwi. Zmusiliscie mnie, zebym wam prowadzil bez materialów, to sie nie upieraj z ich otwarciem, tam nie bylo nic ciekawego.
Julek (grajacy krasnoludem): Ale ja sie staram je otworzyc.
MG: Sa zamkniete na klucz.
Julek: Wywazam je.
MG Nie dasz rady - sa okute.
Julek: No to wale je toporem.
MG: Ale drzwi sa wykute z kamienia.
Julek: Wale mlotem z runem zniszczenia.
MG: Ale na drzwiach sa tez runy! I nie wiesz czemu, ale mozesz je odczytac!!
Julek: No dobra, co tam jest napisane?
MG: NIE WKURWIAJ MISTRZA GRY!!!
* * *
Troll wyeliminowal wszystkich graczy i zostal maly gnom-kupiec
Gnom: Drogi Trollu. Daj sie zabic i pobrac organy do transplantacji. Mozesz w ten sposób uratowac zycie wielu dzieciom.
MG: Gdybym wiedzial, ze przezyjesz, to bym cie zabil.
Gracz: To mogloby zachecic moja postac do dalszego zycia.
MG: Miasto ma 200x200 m i 4.000.000 mieszkanców.
MG: Schodzisz po linie i stwierdzasz, ze od pewnego czasu jej nie ma.
Gracz, zreszta w ciezkiej stosunkowo kondycji fizycznej po ostatnich przezyciach, zostaje porwany przez wampira, który po prostu bierze go pod pache i wynosi z karczmy.
MG: I co robisz?
Gracz: Ukladam sie wygodnie, coby mi krzywdy nie zrobil.
Krzyk z pokoju, gdzie jeden z bohaterów "poznawal sie" z jakas dziewka z tutejszej wsi obudzil elfk w pokoju nizej. Podchodzi ona do lózka innego bohatera, budzi go i pyta:
- Ej Gerrik, dlaczego on tam tak krzyczy na górze?
- Oj, no bo oni sie tam pierdola - odpowiada zaspany.
- Aha... - zastanawiajac sie chwili - ...a to dlaczego on krzyczy RATUNKU?
* * *
OSTATNIE SLOWA PRZED SMIERCIA
1. Odlóz te widly chlopcze!
2. Szybko uciekam!
3. Chowam miecz i mówie, ze nie bede walczyl z tym glupkiem.
4. Jak to konie uciekly?
5. Co rozumiesz przez "obcieli ci nogi"?
6. Ej, wariacie!
7. Normalne wróble nie sa takie duze!
8. To jakis slaby nekromanta, nie moze miec wielu szkieletów...
9. To musi sie udac!
10. Jak mogles to zrobic?
11. Zaraz zginiesz, ty plugawy pomiocie Chaosu!
12. Wycie? Jakie wycie? Pewno wam sie zdawalo...
13. To nie moze byc prawda!
14. Jak to król nie chce sie ze mna spotkac? Krzycze na caly glos: zejdz do nas, ty glupi zlamany kutafonie!!!
15. Niezla lalunia...
16. Wyrzucam zwloki za mur i udaje, ze szukam grzybów.
17. Niemozliwe, zeby w tym pysznym jedzonku byla jakas trucizna.
18. Zapolujemy na elfy?
19. Sciagam plytówke i wyplywam na powierzchnie.
20. Panie kapitanie! Czy statki zawsze plywaja dziobem w dól ?
21. Ej, ten goblin mial byc maly!
* * *
Turniej gotowania w Parravonie. Przystapil do niego m.in. halfling z druzyny. Za zadanie bylo ugotowac jak najlepsza zupe. W wyniku zlych rzutów halfling totalnie zepsul jadlo, znacznie przesolil i w ogóle.
Sedziowie: Ta zupa jest ohydna, straszna!
Halfling z obojetna mina: No co, mi przeciez smakowala!
* * *
MG: Wychodzicie z lasu i widzicie przed soba spalona wioske...
Gracz: Szybko biegniemy bo moze cos sie stamtad przyda!!!
MG: Stoicie w srodku wioski lecz naokolo widac tylko same zgliszcza...
Gracz: Biore dwa zgliszcza do kieszeni...
MG: Co? Po co ci one?????
Gracz: No nie wiem... Potem na nie nasikam i bedzie zatruta bron miotana....
MG: Nagle slyszycie dziwny dzwiek za swoimi plecami.
Gracz1: Ogladam sie.
MG: Zauwazasz grupe trolli, które szarzuja na was od strony lasu.
Gracz1: Wolam reszte i takze na nich szarzujemy.
MG: Ok zwarliscie sie w walce, tobie przypadlo (gracz1) dwóch, tobie (gracz2) trzech , tobie (gracz3) jeden, a z toba (gracz4) nikt nie chcial walczyc i przebiegles kawalek dalej.
Gracz1: Wale moim mlotem pierwszego z lewej.
Gracz2: Ja biore pierwszego z prawej.
Gracz3: Zgadnij co robie...
Gracz4: Hmm Poradzicie sobie?? Pewnie tak...
MG: Wiec co robisz?
Gracz4: Opalam sie!!!
MG: Nagle zauwazacie niskie stworzenie.
Gracz: Podchodze blizej.
MG: Poznajesz ksztalt wilka lecz on nic nie robi.
Gracz: Biore kij i sprawdzam nim czy ten wilk jest magiczny....
Sesja Vampire:
G: Wiecie co to jest człowiek z Dexterity na 5?
..?
G: Fast-food.
Warhammer:
GM: Jak ma być przygotowana ta kaczka?
G: Noo... Wypatroszona!
GM: Ale nie ma sensu walka z tym gościem przy pomocy dywanu...
GM: Jest wieczór. Nawet słoneczko zaszło..
LARP na Krakonie. Komtur Krzyżacki otruty przez swojego współtowarzysza:
- Za życia mu ufałem. Po śmierci zacząłem mieć wątpliwości.
***
W przyciemnionym rogu karczmy trzech typków gra w karty. Podchodzi do nich naiwny gracz i pyta:
- W co panowie grają?
- W wista - odpowiada gburowaty szuler.
- A jak się gra w twista?
- A może od razu w brakedanca!
Przed sesja nowy gracz (jego 3 sesja) powiada do zgromadzonych:
- Nie zabijecie mnie! Nie w tej grze!
***
2 BG. jeden z przodu, drugi kilka metrów za nim przypadkowo obudzili
jakiegoś węża - strażnika (czy cos w tym stylu). waz zasyczał,
podniósł się do góry i szykował do ataku, w wypadku jakiegoś nagłego ruchu BG.
Chwila milczenia i niepewności i nagle BG2 (ten co stal za bezpośrednio zagrożonym) szeptem:
- Wiesz, ostatnio czytałem, ze węże SA daltonistami...spróbuj to może jakoś wykorzystać...
***
WFRP: Grupa bohaterów u stóp stromych i długich schodów po których
zbiegają ścigający ich przeciwnicy desperacko zastanawia się co robić.
Jeden z graczy (początkujący czarodziej) widząc, że znikąd oczekiwać ratunku
krzyczy do mnie (MG):
- Rzucam na siebie iluzje niewidzialności !!!
***
System: Wampir: Maskarada
MG: Idziesz sobie po tym cmentarzu, nagle widzisz grupę pseudo-
satanistów niszczących właśnie nagrobek.
Gracz: Kurde, zmarłym żyć nie dają...
System: AD&D
MG stara się jak najpiękniej i jak najbardziej nastrojowo opisać graczom co dzieje
się w karczmie.
MG: Wchodzicie do gospody, od razu poczuliście przyjemne ciepło bijące od paleniska,
przy którym smaży się smakowicie wyglądający dzik. Przy stołach ludzie grają właśnie
z krasnoludami w karty, a na specjalnym podium tancerki tańczą w rytm muzyki granej prze
z... Gracze (przerywają MG w pół zdania): Dobra, nie pierdol bo nam się jeść chce...
System: AD&D
Inna sytuacja. Gracz rozmawia z pewnym bogatym lordem, który chce go wynająć.
Lord: A więc jak się waść nazywasz ?
Gracz: EE jaaa ? (gracz patrzy na kartę postaci szukając swojego imienia) Anihilator !
Lord: Hmmm, bardzo oryginalnie... A skąd jesteś ?
Gracz do MG: Ty gdzie ja się urodziłem bo nie mam wpisane ? (MG wyjaśnia)
Lord: A twoja profesja ? Czym się zajmujesz ?
Gracz: Jestem dwuklasowcem - Wojownik - złodziej.
Pozostali gracze i MG: (załamują ręce.)
System: AD&D
Gracze rozmawiają z pewnym bardzo doświadczonym i wysoko postawionym magiem.
Mag: A więc, przejdę do rzeczy, musicie uratować świat !
Gracze: O nie znowu w piątek !!! (sesja jest co piątek)
System: Czarne Oko
MG rozmawia z graczem, którego postać jest podejrzanie "dopakowana".
MG: Kiedy ty zdążyłeś podnieść sobie te wszystkie umiejętności ???
Gracz: No co, nie są takie znowu wysokie...
MG oglądając kartę postaci: Popatrzmy: Walka Wręcz: 19 - no tak, Bruce Lee,
Szable: 20 - Pan Wołodyjowski, Miecze: 19 - wiedzmin Geralt,
Strzelanie z łuku: 19 - Robin Hood strzelał trochę gorzej,
Kusze: 20 - Wilhelm Tell x 2, Akrobatyka 21 - lepiej niż Jackie Chan,
Bieganie: 18 - Ben Johnson się chowa ... oooooo.... Gotowanie: 2 ?? Czemu tak mało ?
Gracz: Z czegoś musiałem zrezygnować...
System: AD&D
Gracze wędrują kilka dni przez zalesione i dzikie tereny.
MG: Idziecie, idziecie... A ty elfie przysiągł byś, że ten kamień mijałeś kilka dni temu...
System: AD&D
Krasnolud podczas bijatyki z piratami wyleciał za burtę całym ekwipunkiem i w zbroi płytowej do wody. Krasnolud do MG: To ja nurkuje kilka metrów pod wodę i czekam kilka chwil
aż się sytuacja uspokoi...
System: Czarne Oko
MG do człowieka- kota: Facet trafił cię krytycznie szablą... w głowę... nie żyjesz !
Człowiek- kot: Ale ja mam przecież 9 żyć...
MG: Tak cię pierdolnął, że ci wszystkie 9 poszło...
System: AD&D
Gracz - barbarzyńca: To ja wyciągam mój topór "tatowy"... (po ojcu)
System: Cyberpunk 2020
Gracz Solo wchodzi do sklepu spożywczego trzymając w ręku shotguna.
Solo do sprzedawcy: Są bułki ?
Sprzedawca: Nie ma
Solo: (BAAM!)
System: AD&D
Gracz do MG: Nie chce mi się już grać w te twoje przygody z breloczkami
z przywołaniem demona, zielonymi beretami z przyszłości i czarami z Mortal Kombat...
System: AD&D
Wpis w karcie jednego z graczy:
Specjalne zdolności: Debil
System: AD&D
Gracz: Nazywam się Bo, i nie lubię jak ktoś przekręca moje imię...
System: AD&D
Gracz do kata: Ty, to prawda, że żona kata prowadziła w średniowieczu burdel ?
System: AD&D
Gracz przy robieniu postaci wylosował bardzo słabe cechy.
Gracz do MG: Mogę grać łowcą ?
MG: Chyba Farmerem...
System: AD&D
Gracz: To ja robię salto w tył, równocześnie wyciągając miecz,
i jeszcze zanim spadnę rzucam w gościa sztyletami 4 razy bo mam specjalizację w tej broni...
System: AD&D
Złodziej: Atakuje tego rycerza rapierem...
MG: Kuj, kuj, kuj...
System: AD&D
MG do gracza: Ja wiem, że ty grasz mroczno- tajemniczym magiem,
ale mogłeś się chociaż raz odezwać na sesji !
Gracz: A jak zamawiałem stolik w ciemnym kącie ?
System: AD&D
Wojownik do rycerza: Co ty jesteś z zakonu Sierotki Marysi?
System: AD&D
Miecz jednego z wojowników: Pogromca Wdów i Sierot - +2 do walki z kobietami,
+4 do walki z dziećmi.
***
Przykład dwuklasowca: Rycerz - barbarzyńca
***
MG: Wyskakuje troll, i was okrąża.
***
MG opowiada życiorys postaci gracza: Od kiedy pamiętasz byłeś niewolnikiem,
masz przy sobie tylko nóż kuchenny, który nazywasz sztyletem, worek po ziemniakach,
który nazywasz sakiewką i jakąś szmatę do podłogi, którą nazywasz ubraniem...
W gospodzie przychodzi do zapłacenia rachunku, jednak gracz nie ma pieniędzy...
Barman: A więc zapłacisz ?
Gracz: No, eee, aaa, taaa, nie mam, znaczy...
Barman: Johaaaan ! Dwie kawy dla pana !
Johan: Mocne ?
Barman: tak.
Johan wyciąga pałkę.
***
Gracz: Można tego wampira nabić na pal, wiecie, do serca przez żołądek...
***
BN do maga: Taki z ciebie mag, że nie potrafisz zamienić śmietany w masło...
***
Wojownik chce kupić sobie magiczny przedmiot i rozmawia ze sprzedawcą.
Sprzedawca: Co cię panie interesuje ?
Gracz: No, jakiś miecz magiczny...
Sprzedawca: No mam tu taki jeden jednoręczny, rani martwiaki, golemy i kilka innych
potworów do zabicia których potrzebna jest magiczna broń... kosztuje jedynie 24000 złotych monet.
Gracz: ?????... A co mogę kupić za 570 zł. ?
Sprzedawca: Ćwieki do rękawicy...
***
MG do gracza który beznadziejnie odgrywał postać rycerza: Czemu ty właściwie grasz rycerzem ?
Gracz: Bo ma fajną zbroję...
***
FANTASY-RÓZNE SYSTEMY
Przed rozprawą z magiem.
G1:-Ty masz z magią cos wspólnego?
G2:-Tak.
G1:-To jutro będziesz moim najlepszym przyjacielem.
-Zamykam pokój na klucz i zanoszę karczmarzowi.
Łowca nagród, po dopadnięciu przestępcy stoi nad nim z listem gończym:
-Kradzież bydła, gwałt... Jesteś oskarżony o gwałt bydła!
G1:-prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
G2:-Kto ci takich głupot naopowiadał?
G1(mag):-Jak cię ostatnio na plecach nosiłem...
G2:-Nie trzeba było mi nóg paraliżować!
MG (opisuje postać BN):
-Piękna kobieta, niesamowita figura, wielkie grube wargi...
Zbiera się silna drużyna.
Gracz: -Z taka ekipa wchodzimy do wioski, puszczamy z dymem, gwałcimy kobiety...
Jedyna kobieta w ekipie (z rozmarzeniem): I mężczyzn...
Ignorowana kobieta: A może ktoś by ze mną porozmawiał?
Gracz (z furia): A ja mam syfa i to przez takie dziwki jak ty!
W lesie:
-Biorę cala wiewiórkę do torby. Ma jakieś orzechy?
Opis postaci:
-Standartowy niziołek, tylko trochę niższy od standartowych niziołków.
G1:-W moich żyłach nie płynie błękitna krew.
G2:-A ja swoich nie otwierałem.
G: -Awatar bogini ma 6 metrów wzrostu.
G1:- Ale musi mieć piersi...
Rozpoczyna się walka.
G1 (studiując kartę postaci): Wyczucie kierunku...nie.. kowalstwo...nic z tego...KUSZA!
Walka w ADnD.
G1 (krasnolud): Dlaczego nie jesteśmy w podziemiach i to nie są goblinoidy i w dodatku giganty?
Rzut k100:
G:- Żółta kostka pierwsza.
MG: Masz żółtą w ręce?
G:- Nie.
Walka:
G1;-To ja go selektywnie w ta wielka głowę, w która nie sposób nie trafić...
MG:- Warty?
G1:- Ja stoję na tej, na której cos się będzie działo.
G1:-Modle się.
G2:-Jak to wygląda?
MG:- Jakieś skoki z nożem.
Jedna z postaci graczy ma udawać czeladnika katowskiego.
MG:- Musi mieć tatuaż.
G1:-Gdzie?
MG- Na twarzy.
G1 (z entuzjazmem):-O, będzie zachwycony!
G1:-Zrabowalismy wszystko, co się dało.
G2:-A ogoliliście owce?
Zacieranie śladów:
-Rozsypcie tu trochę liści. Tak jakby jakieś drzewo przebiegło.
Drużyna w krzakach obserwuje prawdopodobne gniazdo zbójeckie.
G1:-To stateczne gospodarstwo.
G2:-Jakie gospodarstwo, co oni tu, wapien uprawiają?
Tworzenie postaci.
-To ja sobie dorobię jeszcze jedna młodszą siostrę.
MG:- Potężny koń, mięśnie takie, piaskowej barwy...
G1:-Kamela jednopuklata!
Szukając zleceniodawcy.
G1:-Do bednarza, tfu, do rymarza...Co to było?
G2:-Szewc.
Na trakcie postać spotyka karawanę:
G: -Bandyciii!
NPC:- Dlaczego uważasz, ze jesteśmy bandytami?
G:- Bo macie brody.
NPC:- No i co z tego? Ty tez nosisz brodę?
G (dumnie):-Ale ja jestem bandyta.
Postać została trafiona.
MG:- Co masz na nogach? Masz nogi w ogóle?
Sztuka targowania.
Gracz:- Wykładam WSZYSTKIE pieniądze. Wystarczy?
Handlarz:- Dołóż pan trzy i będzie.
G:-... Dokładam trzy.
Drużyna dochodzi do miasta. Na szubienicy kołyszą się dwa ciała.
MG:- Jedno z nich rozpoznajecie. To Wurm.
G1:-Cholera, wisi mi stówę.
G2:-No właśnie wisi.
Długotrwałe starcie z magiem.
G:- Może mu się czary skończyły?
MG (z paskudnym uśmiechem): -Jemu?!?
G1:-Mam na imię Protagoras.
G2:-Ale czemu?!?
Relacja z walki:
Pojmaliśmy trzech wrogów, z czego jednego żywcem.
Drużyna potrzebowała drewna.
G1:-Mamy toporek?
G2:-Mamy sztylet.
SPACE OPERY
Po walce-opis statku:
"Tego shipu prawie nie ma. Działa jedna czerwona lampka"
Na tablicy ogłoszeń w porcie kosmicznym:
"Zatrudnię się w charakterze balastu"
***
Fantasy:
G: Ile kosztuje ten koń?
GM: 120 srebrników.
G: A używany?
Gracz dostał toporem w środek głowy.
G: Czy mogę wykonać rzut na silna głowę?
G: A co jest za tymi drzwiami?
GM: Otwierasz?
G: Nie. Ja tylko pytałem co jest za tymi drzwiami...
Vampire:
GM (z uroczym uśmiechem na twarzy): 8 ran agravated (ciężkie czy jakoś tak po naszemu) cóż to jest?
G: Tiaaa, na oko to zejście śmiertelne...
Famous Last Words (Vampire):
G: Jesteś pewien, ze dobrze zasłoniłeś okno?
***
MG: Widzisz swoją rodzinną wioskę potwornie zniszczoną, chaty spalone, swoich
znajomych, przyjaciół z dzieciństwa leżących we własnej krwi na uliczkach.
Gracz: Przeszukuję.
zew cthulhu
Gracz(próbując zasięgnąć informacji u reportera) Czy widział pan dziwnych ludzi
robiących dziwne rzeczy z innymi ludźmi.
EarthDown
Gracz po raz trzeci usiłuje wdrapać się na ciało podniesione w górę przez Horrora
(Władcę burz) by zabrać nieszczęśnikowi sakiewkę. Po dwóch upadkach i licznych
stłuczeniach w końcu mu się udaje.
G2: tak wygląda prawdziwy powietrzny łupieżca.
***
Sesja w Maga:
Gracz1: To znaczy sfera życia wpływa na istoty śmiertelne?
Gracz2: Tak mogę sprawić, ze wyrośnie ci TRZECI kutas...
Sesja w Wampira:
( Byliśmy w cyrku. w pewnym momencie zaproszono mnie bym popisał się odwaga i skoczył
z 15 metrów do balii z woda. Skoczyłem... tracąc 5 stanów zdrowia...)
Narrator: Wyciągają cię. Cos mówisz?
Ja: Au...
Sesja w Wampira:
( Na podłodze leży półmartwy wilkołak w crinos. Gracz1 stara uspokoić stojąca obok 16-latke )
16-latka: Aaaa!!
Gracz1: Uspokój się. To nasz przyjaciel, Zegrzyslaw. No, Zegrzyslaw wycharcz cos do pani.
***
Famous Last Words (Melkoriada, jakieś fantasy)
G: Zaraz, zaraz, ale czy elfy w bajkach nie były czasem dobre?
Sesja WoD Sorcerer (Krakon)
Gracze właśnie dowiedzieli się, ze kobieta, której szukali (a o której
wiedzieli tylko tyle, ze jest ostatnia córka Ewy) jest jeszcze w łonie matki:
G: czy znamy jakieś kobiety w ciąży?
Sesja WoD Sorcerer (wcześniej, Wrocław)
Opisuje graczom sytuacje (gracze szukali tej całej Ostatniej Córki Ewy)
MG do Gracza: Pochyla się nad tobą twarz pielęgniarki. Ma typowo
francuskie rysy, jest podobna do... oglądałeś "Dynastie"? Tam była taka
Kirby, żona Adama Carringtona...
Gracze: Adama??? To ona!
Sesja wilkołaka
Gracz1 do MG: Mistrzu, a Tubylcy Betonu nie maja jakiegoś lepszego daru
do wyszukiwania? Takiego jakiegoś Wahadełka 2.0?
Gracz2: Maja, ale się często zawiesza
Gracz1: A tak właściwie to jaki totem maja Tancerze?
Gracz2: Lelek Kozoduj
Gracz1: A co to jest?
Gracz2: To taki ptak, lata i tak dziwnie lelczy
***
Warmłot
Nowy gracz podczas robienia postaci:
- Co to znaczy, ze mam k4 kajdan?
Earthdown
Inny gracz robi postać, już prawie skończył, doszedł do kupowania
ekwipunku, chce kupić BRON. Ale Mistrzu mówi mu co powinien
kupić wpierw... ubranie... jedzenie... linę... plecak... rożne inne,
dziwne rzeczy... W końcu gracz nie wytrzymuje i ze stoickim
spokojem, maxymalnym zainteresowaniem, patrząc z podziwem na Mistrza:
- Co jeszcze? Może wóz drabiniasty?
System autorski
W(ojownik): Zaraz cię rozwalę!
M(ag): Za co?
W: Bo uciekłeś, jak potrzebowałem twojej pomocy!
M: Potrzebowałeś? Uciekłem? Wszystko zależy od punktu widzenia.
Dzikie Pola
Towarzysz Szyszko i jego pocztowi (Panowie Frykacz i Porebski)
zostali oskarżeni o zdradę Rzeczpospolitej, bo złapano ich na przewożeniu podejrzanych listów. Zatrzymał ich Porucznik Żurakowski (wraz ze swoja chorągwią husarii - 100 towarzyszy).
Wywiązała się gorąca dyskusja. W pewnym momencie Pan Frykacz powiedział:
- Jeżeli ja zdradziłem Rzeczpospolita, to twoja matka robiła to z wydra!
- Obraziłeś mnie Waść! - odpowiedział oburzony Żurakowski.
- To ty mnie obraziłeś chłystku! No dobra z 'chłystkiem' przesądziłem.
***
WFRP
MG - Widzicie faceta, który wygląda podejrzanie. Zupełnie nie pasuje do mieszkańców tej wioski.
G1- Może on cos wie o tych grobowcach ?
G2- No to kto się pójdzie i zapyta ?
G3- Niech idzie elfka, umie przecież tańczyć, zakręci biodrami i facet powie wszystko.
G2- A może by tak.... hmmm.... no wiesz.
G3- Chyba na to nie pójdzie....
G4- Dobra ja pójdę.
G1- Ok, co mu powiesz ?
G4- Pójdziemy razem. Wy go przytrzymacie za ręce, a ja wyjadę mu z dyńki żeby facet
wiedział, ze rozmowa jest poważna.
***
MG: Słuchaj, jak ty to robisz, ze nawet jak masz zupełnie nowa postać to i tak ma ona
6 profesji za sobą i zna wszystkie czary ?
MG: Drachenfels się wkurzył, i puszcza w ciebie fireballa !
G: Robię unik, rzucam w niego 50 piorunami, wyjmuje miecz z Wielkim Runem Śmierci Na
Czarowników, zabijam go, przeszukuje, biorę co się da, spalam mu zamek i uciekam, a to
wszystko zajmuje mi tylko 1 Atak.
MG: ...eee... nie żyjesz.
G: ???!!!
MG: Unik ci się nie udał.
WFRP:
MG: Barman zauważył, ze lewitujesz 10cm nad ziemia...
Gracz: Błyskam do niego oczkami.
WFRP:
G: Dobra... zamykam drzwi do pokoju, zastawiam pułapkę, rygluje okna, zakładam pełna
zbroje płytowa, do jednej ręki miecz z trucizna, do drugiej topór dwuręczny, w zębach
trzymam nóź, na obie dłonie zakładam kastety, rozsypuje na podłodze małe igiełki i
pinezki, zakładam płaszcz niewidzialności, rzucam czar: strefa sanktuarium, wchodzę
pod łóżko i... zasypiam.
***
MG(tytułem wprowadzenia klimatu): Do waszego miasta przyjechał właśnie jeden
z kandydatów na prezydenta. Wiec jest zaplanowany...PC(błyskawicznie): Ma ktoś pożyczyć snajperkę?!
***
MG: Słyszysz pukanie do drzwi.
Gracz: Odbezpieczam bron.
MG: Która bron?
Gracz: Tę z tłumikiem.
MG (z rozpacza w glosie): Którą z tłumikiem?
Sytuacja jest taka, ze gracze maja przeniknąć do Torunia, zamienionego przez
dywizje rosyjska w twierdze, ukraść jednego "cosia", resztę cosiów zniszczyć.
Gracz: To tak, trzeba dostać się do środka, załatwić ochronę, rozpieprzyć co
się da, zabić kogo się da i spieprzać.
Graczka (radosnym głosem): Dobra. No to plan już mamy.
Grają: kobieta i trzech facetów. właśnie rozwalili (w
drobny mak) kilku gości. Kobieta gra dziewczynę -zolnierza z Izraela.
MG: A obok siedzenia kierowcy na spec. uchwycie znajdujecie Uzi.
Graczka: A co to jest?
MG: :-) Peem. Izraelska bron, znana na całym świecie.
Graczka: A, no to teraz świat od razu jest piękniejszy, mając bron z
ojczyzny od razu czuje się jak u siebie w domu...Gracz: Nieee, jak u siebie w domu to się poczujesz jak zobaczysz bandę arabów z kałachami.
Z innej drużyny: jeden z graczy to zawodowiec (zakamuflowany). Jak
antyterror zrobił nalot na jego melinę, to bardzo sprytnie uratował część
sprzętu, dwie torby tak po 30 kg każda, plus futerał na saksofon (z tych największych).
Teraz, razem z dwoma pozostałymi graczami SA w hotelu. Hotel oblężony przez
gliny. Przeszukują pokój po pokoju. Szukają groźnych terrorystów.
Gracze przekupili pokojówkę i ciecia, żeby ci (za naprawdę kupę szmalu) pokazali im jakieś tylne wyjście.
Gracz, w trakcie całej rozmowy jest nerwowy, w końcu stwierdza: może mogłaby
pani załatwić jakiś wózek na bieliznę czy cos, skoczylibyśmy jeszcze tylko na gore po moje bagaże...
Gracz: Odpinam leżącemu kaburę.
MG: jest w niej rewolwer gazowy....
Gracze (wszyscy): Ueeeee.....
***
A wiec wyobraźcie sobie dzikie tereny sybiru. Koniec zimy. Ciężki śnieg
leży na ziemi. Przez ten obszar przedziera się dwójka wędrowców.
Zziębnięci i głodni gdyż nie mieli od tygodnia nic w ustach przedzierają
się naprzód. W zziębniętych łapkach trzymają ręcznie wystrugane włócznie
które raczej nie przedstawiają wielkiej wartości defensywnej ni
ofensywnej. W każdym razie na przeciw tej dwójce wybiega zagłodzony
tygrys. Ludzie i zwierzęta szukują się do walki. W wtem kobieta, dama
która dopiero co wyszła z balów w Londynie z krwiożerczym błyskiem w oku
tak rzecze. - Byle by tylko nam nie uciekł
***
kwiatek z Amberu.
MG próbuje wyjaśnić świeżym graczom świat, przedstawia po kolei
członków rodziny i każe każdemu BG wybrać rodzica. wszyscy wybierają:
Gerard, Benedykt, Brand....jeden gościu nie może się zdecydować.
MG: Dobra, to będziesz miął amnezje.
BG: Amnezja? Która to?
***
Świat Mroku.
Scena walki.
Pojawiają się Tancerze Czarnej Spirali.
jeden z graczy:
- To ja udaje wodzireja...
***
Warhammer.. Potępieniec.. Przedostatnia przygoda.. bodajże Rytuał..
MG (ja): Idziesz wyciosanym w skale tunelem i nagle czujesz ze noga
zawadziłeś o przeciągnięty nisko drut. Z sufitu zaczyna wydzielać się
żółtawozielony gaz.
Wojownik (on): Czy ten gaz wygląda na trujący????
***
Sesja DzP. Kompanija została zaproszona do karczmy na obiat, bo jakiś
szlachcic chciał z nami pogadać.
Gracz (do MG): Tylko piwo? Nie ma tu jakiegoś pieczonego prosiaka w którego można wbić żeby?
MG: Na razie nie...
Gracz: To po co on nas zapraszał?! Na LANDRYNKI?!
***
Kilka dni temu, mięliśmy z kolegami grac w dzien. Jakoś tak wyszło, ze nie
przygotowałem żadnego nowego scenariusza, wiec chciałem wykorzystać jakiś
stary, którego tym kolesiom jeszcze nie prowadziłem. Wiec pytam się:
JA: A graliście w ta przygodę ze zmiennokształtnymi (doplerzy) podającymi
się za mieszkańców wioski ?
GRACZ: Nie! Poprowadź, lubię takie detektywistyczne scenariusze...
***
Gracze są w podziemiach, usłyszeli jakieś odgłosy. Gracz 1
idzie na zwiad, po czym wraca.
Gracz 2: No i co tam ?
Gracz 1: Na górze jest związana dziewczyna i siedmiu orków.
Gracz 2: Uzbrojonych ?
***
G: No to podchodzę do strażnika i pokazując na zaułek mówię, że tam jacyś
chuligani dorwali babkę i kopią ją po jajach [...]"***
Zdawaliśmy relacje z wyprawy jednemu z naszych pracodawców,
oczywiście wszystko tak zakręciliśmy, pokręciliśmy i zagmatwaliśmy,
ze nikt nie był w stanie zrozumieć co i jak. W pewnym momencie
Książe powiedział:
- To smutne. Tylu wartościowych ludzi żeśmy wysłali. Akurat wy musieliście przeżyć.
2) Przed kolejna wyprawa w góry zapoznano nas z naszym nowym
przewodnikiem. Koleś przez 10 minut opisywał swoje doświadczenie,
preferencje jeżeli chodzi o szlak, którym mięlibyśmy przejść,
dokładny czas wyprawy, plany, rodzaje "gadany" z ewentualnie spotkanymi góralami itd. itp... Na końcu spytał:
- Czy SA jeszcze jakieś pytania?
A na to Grunni Szalony:
- Tak! Dlaczego te góry nazywają się "Szare"?
***
WFRP:
Gracze zostali napadnięci i obrobieni przez bandytów. Po fakcie pobiegli do
straży miejskiej.
Gracze: Panie władzo! Panie władzo!
Straż: Co jest?
Gracze: Zostaliśmy napadnięci przez terrorystów!
WFRP:
Gracz dobija się w środku nocy do drzwi przydrożnej kaplicy Sigmara:
Gracz: Otwórzcie, czcigodny kapłanie!
Kapłan: Nie, na pewno chcesz obrobić moja świątynie!
Gracz: Świątyń Sigmara nie grabie!
>chwila namysłu<
Innych tez nie!
WFRP:
Gracze płynęli lodżia (żaden nie miął odpowiednich Skilli):
GM: Zbliżacie się do portu.
Gracz: No, to ja obracam łódź i tak jakby na ręcznym eeh, parkuje.
WFRP:
GM: Za rogiem słyszycie takie jakby mlaskanie...
Gracze: No to zaglądamy...
GM:...a tam elf wali sobie konia!
>ogólna konsternacja<
WFRP:
Gracz, wielgachny (2,20 m) (!!!) Gladiator z ogromnym korbaczem właśnie
rozwalił gościa w karczmie. Straż go zaczęła gonić. Schował się w zaułku,
skulił i udawał żebraka. Straż go rozpoznała, dostał halabarda w łeb i
zjechał.
Gracz miął pretensje do GM ze go rozpoznano: No przecież ja się skuliłem
***
I na koniec Kawały o elfach /krasnoludach:
-Ilu potrzeba krasnoludów by zmienić żarówkę?
-Trzech, jeden trzyma żarówkę a dwóch pije aż komnata zacznie wirować.
Teraz o tych rasistach elfach
-Ilu elfów trzeba by zmienić żarówkę?
-żadnego, ludzie popsuli niech naprawia.
-Ilu elfów trzeba by zmienić żarówkę?
-3, jeden by zmienił żarówkę, drugi by opowiadał wszystkim o tym dziele
i trzeci by zginął szlachetnie w ostatnim rozdziale.
***
Sytuacja:
Drużyna, po krótkich spięciach, podzieliła się. Trzech Graczy poszło jednym tunelem, czwarty wybrał inną odnogę i poszedł sam. Zginął.
MG: Dobrze, idziecie tędy... Twoja tura.
G1: Hmm... to ja rozpalam pochodnię i wchodzę wgłąb.
G2: Idę za nim, napięty łuk, ubezpieczam.
G3: Powoli idę na końcu, często zerkam za siebie.
MG: Wporządku, powoli...
G4: Ej, a ja?
MG: Co "TY"?
G4: No kiedy ja???
MG: Przecież Ty nie żyjesz.
G4: No ja wiem, ale na jak długo...???
Sytuacja:
Gracze ogłuszyli kobietę i wsadzili ją do wielkiego worka. Jeden z nich zarzucił ją sobie na ramię i idą tak nocą przez miasto. Zaczepiają ich strażnicy miejscy.
MG: Co masz w tym worku?
G1: Yyy...
G2: Ziemniaki!
Sytuacja:
Gracze kupili sobie kilku niewolników. Znajdują się we wieży maga, jednak żeby dostać się piętro wyżej muszą otworzyć drzwi hasłem. Każdorazowo jednak wypowiada się hasło trzymając za klamkę, ta zaś jest pod prądem. Gdy hasło jest błędne - bzzzt...
MG: Macie mnóstwo czasu, mag wróci prawdopodobnie rankiem.
G1: Ile tam kto ma żywota?
G2: W sumie mogę próbować...
MG: Bzzzt!
G2: K****! Ktoś inny teraz!
G3: No to może...
MG: Bzzzt!
G1: Ja to pieprzę, dawać mi niewolników!
Po kilkudziesięciu minutach:
G3: Ja nic nie mówię, ale na za długo to ich nam nie starczy...
Sytuacja:
Gracz jest wysoce wkur****y.
MG: I co robisz?
G1: Co robię?! Siadam na d****, pi******!! Nigdzie nie idę!!
G2: Stary, będzie dobrze...
G1: Co dobrze, jak dobrze?? Już się ze mnie śmieją - wszyscy ściągają snotlinga na raz tylko nie ja!!
Sytuacja:
Gracz wyważa drzwi od wieży.
MG: Druga kumulacja!
G1: Oj, ludu, wióry z tych drzwi zostaną...
MG: Trzecia kumulacja!!
G1: Hmm... będzie dobrze to jeszcze z rozpędu ścianę wyburzę...
MG: Czwarta kumulacja!!!
G1: No jasna cholera, smoka to nawet trafić nie mogę, a co dopiero kumulacja!!
MG: No nie wierzę, piąta kumulacja!!!
G2: Ej, może cofnijmy ten ruch, co?
G1: Dlaczego?
G2: Miałeś tylko drzwi przyjąć z bara, a jak ja widzę, co się dzieje, to się o tą wieżę boję...
Sytuacja:
Sprawdzanie czyjejś... prawdziwej... natury.
G1: Przepraszam, czy pan nie żyje?
Sytuacja:
Znów podenerwowany Gracz.
G1: No ja pieprzę, większego pecha mieć nie można!!!
G2 (Wychodząc z toalety): A co ci się stało?
G1: Dziesięć minut temu rozpieprzyliśmy w pył trzydziestu orków, nie?!
G2: I?
G1: Teraz koń mnie kopnął, a ten już mnie tu straszy, że nie mam Punktu Przeznaczenia!!
Sytuacja:
Tresura zwierzęcia...
G1: Wiejemy!
G2: Nie wiem, jak wy, ale ja zostawiłem sobie konia pod oknem!
G1: Ja tam chrzanię, lecę schodami, najwyżej...!
G2: No to ja skaczę na mojego konia...
MG: Hmm...
Mgnienie oka później.
G2: Spadłem z ilu metrów???
Sytuacja:
Wredny Gracz, typowy "rozpier****lacz przygód".
MG: Widzicie z daleka, jak dziewczyna, przywiązana za nadgarstki i kostki, szarpie się na ołtarzu. Za moment podejdzie do niej główny kapłan i pocznie z nią dziecko w rytualnym akcie krwi.
G1: Idę do tego kapłana, jebs go w łeb, przebieram się w jego ciuchy i zabieram się za dziewczynę!
Sytuacja:
Niesprawiedliwy MG...?
G1: No weź przestań, uwziąłeś się na mnie!!
MG: A to dlaczego niby???
G1: Te, może przypadkiem trzeci raz dzisiaj poślizgnąłem się na gównie i rozbiłem sobie łeb?!
Sytuacja:
Posłaniec u barona.
G1: Mam cię w dupie, posłańców się nie zabija!
MG: Ależ ja cię nie zabiję, zginiesz w przypadkowym napadzie w drodze powrotnej.
Sytuacja:
Brak questa...
MG: Karczmarz pada martwy na brzuch głębiej nabijając się na twój sztylet.
G1: No i super, opróżniam kasę.
G2: Stary, mamy przesraną sesję dzisiaj...
G1: Czemu?
G2: Coś czuję, że on miał dla nas questa.
Sytuacja:
Znudzony Gracz.
G1: Znowu na szczury? Ile można??? Mam ochotę na coś trudniejszego.
G2: Słuchaj, lepsze to, jak nic...
Minęło trochę czasu w podziemiach.
MG: Słyszycie za sobą pisk...
G1 (z przerażeniem): Ja stąd spie******!!!
Sytuacja:
Gracze rozmawiają z kobietą lekkich obyczajów, dość wredną zresztą.
G1: To mówisz, że gdzie oni poszli??
MG: Już mówiłam, w tamtą stronę, a teraz spadaj pan, jak nie masz interesu.
G1: Pewnie, że nie mam, za brzydka jesteś.
MG: Pan też nie piękny!
G1: Nie muszę być, ja nie daję d*** za pieniądze...
Sytuacja:
Gracze wypoczywali w towarzystwie kilku kobiet. Rano porównują wrażenia (opisy MG robił każdemu osobno).
G1: I jak?
G2: Całkiem, półelfka ponoć...
G1: A Ty...?
G3: Tak wiesz, tutka na łeb i heja...
G4: U mnie tak sobie... a jak twoja?
G1: Oj tam...
G4: Mów, mów, jak było...
G1: No chyba się nie cieszyłem, jak powiedziała, że mam d*** kudłatą jak niedźwiedź!!
*** Zew Cthulhu - 29.10.1999 ***
*) Gracz (John Milton) otrzymuje od MG na początku gry tylko rewolwer 32.:
Gracz: Co ja z tym zrobię? Nawet sklepowej tym nie nastraszę...
*) John Milton do kpt. Jenkinsa, któremu stłukł bogata zastawę stołowa (kryształowe kieliszki, karafki z whisky itd):
- Prędzej ci się oddam niż ci to odkupie!
*) Stephan White do Johna Miltona:
SW: Co to jest 'wygląd'?
JM: Cos co masz na niskim poziomie.
*) Mistrz Gry chce 'zgasić' Gracza (S. White):
MG: Robisz to? A masz umiejętność 'palenie głupa'?
Gracz (z wielka pewnością siebie): Mam wrodzona!
*)Mistrz Gry do Gracza (S. White):
MG:- Jesteś lekkim niedoukiem!
Inny gracz (J. Milton), patrząc na Gracza 1:- 'Lekkim' to mogłeś
sobie darować...
*) Rozmowa dwóch Graczy po starciu z podejrzanymi stworami, gdy powinni odchodzić od zmysłów ze strachu:
Gracz 1(kpt. Jenkins): Strąciłem dwa naboje!
Gracz 2(J. Milton): Odkupie ci!
*)
Gracz: Wyrzucam butelkę przez okno.
MG: Ale okno było zamknięte... *) Uczona rozmowa Graczy, którzy w ogrodzie pewnego domu odkryli podejrzane ślady:
Gracz1: To są ślady dużego szczura!
Gracz2: Acha, duży gryzoń! Pewnie kapibara!
Gracz1: Jak wygląda kapibara?
Gracz2: Nie wiem, ale to takie duże zwierze!
*) Jeden Gracz do drugiego"
- Byłeś nawalony jak młody nietoperz!
*) Gracz zostaje zamknięty w areszcie (z innym Graczem za to,
ze obaj włożyli do trumny pijanego recepcjonistę z hotelu w którym nocowali, w ramach żartu naturalnie):
- Szarpię kratę! Bardzo miarowo szarpie kratę!
*) Mistrz Gry do Graczy:
- Po chwili z boku nic nie wyskakuje.
*)W zakładzie pogrzebowym o północy pracownica (córka właściciela) wpada na kryjącego się w cieniu Gracza:
- MG (jako pracownica, głosem pełnym przerażenia): Co ty tu robisz?
- Gracz (z demonicznym uśmiechem): Jestem twoim klientem!
*** Dzikie Pola - rożne sesje ***
*) MG (jako BN): Pan nie wygląda na takiego co kradnie...Gracz: Zdziwiłby się Waćpan. A nieważne....
*) Gracz do Mistrza Gry, w momencie gdy uśpiona drużynę otaczają zadni krwi Kozacy:
- Czy mogę się obudzić? Budzę się! Budzę się! Budzę się?
*) Gracz zostaje wyzwany na pojedynek przez przeciwnika o posturze zgoła imponującej:
- Przeciwnik: Wyjdź waćpan!
- Gracz: Wstaje... i wychodzę!
*) Mistrz Gry pyta Gracza:
- MG: Co robisz?
- Gracz: Nie mogę ci wszystkiego mówić bo możesz wykorzystać to przeciwko mnie!
*) Gracz:
- Biorę swojego konia i robię mu małą krzywdę żeby zarżał!
*) Gracz:
- Bo ja wiem, jak się wola na konia... Może 'taś, taś'?
*) Gracz:
- Dotykam brzegów rany, bo tam musi być dziurka po tym, tym...
*) Gracz pracowicie buduje 'palisadę' z patyków. MG drwiącym głosem:
- Palisada z patyków zebranych na ognisko!
Gracz odpowiada z duma:
- Ale z tych lepszych!
*) Gracz:
- Spokojnie biegnę.
*) MG do Gracza:
- Co widzisz? Gówno widzisz!
Gracz ucieszony:
- Gówno? O, to tam ludzie byli!
*) Mistrz Gry odpowiada na pytanie:
- Niewątpliwie chyba tak!
*) W biały dzień Gracz chce za wszelka cenę ukryć szybko skrzynie z gotówka.
MG: Jest zupełnie jasno w sieni.
Gracz: Niemożliwe. Musi być jakiś ciemny kat!
*) GraczA o GraczuB:
- Ja go zabijam, bo on za dużo gada!
*** W drodze na sesje ***
Samochód jedzie w ślimaczym tempie bo policjanci cos tam kontrolują.
- Luigi: Ci policjanci to Żydy!
- Kochaś: Tak, pejsy zostawili na komisariacie i myślą, ze ich nie
rozpoznamy! Piąty komisariat obrzezanych! Starszy aspirant - cadyk Kowalski!
***
Dramatis Personae:
Wszechobecny MG - Witold. ;>
Joanna Janiec - filozofujący (Darwin, Nietzsche) zabójca na zlecenie korporacji i nie tylko: Saddie.
Daniel de Martin - 'bezrobotny' elektronik, piromaniak, net-junkie, dumny
właściciel granatu zapalającego and the global village idiot: Leslie.
Myśliwy - przemytnik, pilot ultralighta: Krap.
'Doktorek' - lekarz-cybernetyk i producent narkotyków bojowych: Ovi.
Antoni Dornatowicz - intrusion specialist i dumny właściciel granatnika
40 mm: Damian.
Kender - assault rifle specialist o krótkim czasie półrozpadu: Kender.
"Antykwariusz"- złodziej, posiadacz straszliwie tajemniczego i groźnego
pracodawcy rodem z Archiwum X: Artur.
Special guest star: Ama, widz, as herself.
Antoni - Ja chcę ceramiczny granatnik!
Myśliwy - Ceramiczny granatnik możesz sobie mieć, ale granaty musisz
zostawić na bramce.
Joanna - Ceramiczny granat! Emaliowany!
Kender - W kwiatuszki!
Antoni - Z cepelii!
Myśliwy - Przezorny zawsze w bamboszach.
Antoni - Wy idźcie, ja was będę ubezpieczał.
Joanna - Te, drugi filar...
Myśliwy [żałościwie] - Musiałem iść po wodę niegazowaną z cytryną, tak mnie wstrząsnąłeś.
Doktorek - Hmmm... powiedzmy, że będzie za darmo, tylko opłacisz mi żywienie psa.
Myśliwy - Czterech martwych gości dziennie?
Doktorek - To jak tam wejdziemy? Podkop?
[wszyscy, zgodnym chórem] - Lampa w podłodze!
Kender (godzina 2.25 nad ranem) - Szukam sobie lepszego covera, i jak się zaczną spuszczać, to ich pokrywam!
[następna sesja]
Daniel - Obrzynam sobie obie lufy.
Myśliwy - Załatwiam sobie Tak-Taka.
Joanna - ??
Myśliwy - No, komórka Tak-Tak. 'Dawaj komórkę!' 'Nie dam.' 'Tak, tak, dasz...'
Myśliwy (rozważając problemy występujące przy stosowaniu smartgogli) - A jak
patrzysz przez peryskop, to gdzie ci się wyświetla kropka od smartguna?
Daniel - A po cholerę nam dostęp do powietrza?
Antoni - Jeszcze klatka Faradaya.
Myśliwy - Kupimy klatkę, wstawimy do niej kanarka i nazwiemy go Faraday.
[kłótnie o to, po co potrzebny jest ultralight na Woli (lub dowolnej innej
dzielnicy miasta na której są puste miejsca), a nie w śródmieściu]
MG (wyjaśniając) - Samolot jest potrzebny do przemycania rzeczy z i do miasta oraz z i przez Wisłę...
Myśliwy - Ja to wszystko zapewniłem startując z Woli wedle mojej woli.
Ama - To Rosjanie?
Leslie - Nie, to ludzie.
Myśliwy - Przechodził koło sklepu rybnego i ktoś go śledził...
Antoni - Mówiąc, że analizujemy miał na myśli to, że zaczynamy od dupy strony.
Doktorek - Muszę zadbać o swój drugi interes.
[postacie rozważają zrobienie fałszywej noclegowni i naprowadzenie na nią policji]
Myśliwy - Chcesz kupić pięć karimat, żeby dokładnie wiedzieli, ilu nas jest?
Daniel - To kupię sześć.
Daniel - Zarąbiemy popielniczkę z miejsca publicznego, z petami papierosów
palonych przez dużo różnych osób. Jak nam wjadą i zabiorą to chłopcy z
laboratorium będą mieli zajęcie.
Myśliwy - To był przedni pomysł. Teraz parę tylnych.
Daniel - Szukam na śmietniku zużytych kondomów, żeby mieli próbki spermy do analizy.
[kilka uwag na temat błogich zapachów miejskich śmietników]
Daniel - Ale zrobię to w rękawiczkach...
Myśliwy - Ryj też sobie polakierujesz?
[chwila przerwy w grze]
Krap - Prowadź, prowadź!
MG [wzniośle] - Naprzód!
Myśliwy - Wojna da nam jakąś fajną giwerę, Promieniowanie nas napromieniuje a Zaraza zarazi nas kiłą.
Daniel - Głód da nam żarcie z McDonalda.
Joanna - A śmierć?
Myśliwy - Śmierć zaśmierdzi.
Antoni - A ja pod płaszczem noszę... [porusza ustami, ale nic nie mówi]
MG - Przecież wiem, że pod płaszczem masz granatnik...
Antoni - Mogę sam sobie obciągnąć.
[Oczywiście była mowa o płaszczu ;)]
[następna sesja]
[reszta zespołu wprowadza (przez telefon) wiszącego w 'poczwarce' medycznej
(wynik nieszczęśliwego wypadku z pociskiem 12.7 mm) Daniela de Martin
w kulisy sprawy - czyli w to, że poszukiwane przez nich strasznie tajne
coś zostało zabrane przez strike team Motoroli]
Leslie - Oczywiście zdajecie sobie sprawę, że tłumaczycie mi to przez
zaszyfrowane emaile? Ta linia nie jest bezpieczna...
Krap [wykonuje gest, jakby patrzał na telefon komórkowy przez który
przed chwilą rozmawiał] - A jaka to komórka? Taka z M w kółkiem?
Daniel - Kurwa, mamy zdecydowanie za dużo, za dużo, za dużo, za dużo, za
dużo, za dużo, za dużo kontaktu z technologiami objętymi Cenzurą!
Myśliwy - Wysyłam ci emailem białe światło...
[Gracze planują kradzież pociągu z samochodami co by uzyskać potrzebne do akcji fundusze]
Krap - Artur, od kiedy to tory można kłaść przed sobą i jechać ?
Artur - Od kiedy Leslie je kładzie !
Leslie - Jesteśmy pociągiem towarowym, który... zabłądził...
[Joanna jako straszliwy niewidzialny zabójca niewykrywalny w normalnej
wizji ani podczerwieni, z ostrzami ceramicznymi wysuwanymi z ręki jako bronią...]
Joanna: Poderżnę mu gardło, po prostu.
Daniel: Będziesz musiała nosić jakieś sprężone powietrze, czy coś, żeby
usunąć krew z kamuflażu.
Antoni: Spróbuj mu wbić w oko !
Joanna: Ale wtedy się obśluzię, ueeee...
[zdeterminowana drużyna rozważa kradzież sterowca straży pożarnej]
Daniel [piroman]: Jakbyśmy już zatrzymali ten sterowiec, to możemy wymienić wodę na napalm...
Myśliwy: Dzwonię przerażonym głosem emerytki przez chusteczkę i koc.
[gracze dyskutują na temat bezpiecznego otwierania pojemnika z Cenzurowaną nanotechnogią]
MG: Ale przecież macie próżnię w pobliżu.
Krap: W głowie!
MG: Taaaak!
Krap: Dostanę punkt?
[jak zneutralizować ultradźwiękowy czujnik ruchu]
Artorro: Otworzyć klapkę, dostać się do środka i wpierdolić nietoperzowi.
MG: Ktoś ma umiejętność Ekspert: Genetyka?
Leslie: Ja mam Ekspert: Telefonia komórkowa.
___
Sesja prowadzona w zaimprowizowanym systemie, nasz świat, rok 1985,
gracze wcielają się w agentów rożnych służb Jej Królewskiej Mości.
Dramatis personae
MG: Witold.
Kevin Jackson - Murzyn, specjalista od podsłuchów i okablowania: Krap
Timothy O'Malley - pan w garniturze z melonikiem i parasolem, absolwent
Oksfordu, komputerowiec z MI5: Leslie
George Watson - kwadratowa morda z wywiadu Royal Navy, fizyczny (SBS): Artur.
Emily Thomas/009 - specjalistka od kamuflażu, przebierania i zmian
osobowości z MI6: Saddie.
Jackson: Pierwszy rzut oka na mnie pokazuje, że jestem prawdziwym Aryjczykiem.
Artur: Ciemno to widzę.
Krap: No co, miałem grać czarnym charakterem.
MG: Otwierają się drzwi...
Krap: Tańczący telegram!
[MG opisuje biuro]
MG: Na biurku...
Saddie: Na biurku leży sekretarka.
MG: Fotel się obraca...
Krap: ...a tam szkielet.
MG: Co robicie?
Krap: No... kurwa, ja... tam... NO!
Saddie: Chcę mieć samochód, pieprzę marki.
Krap: A funty?
Watson: Możemy przejechać się po terenie moim jeepem.
Jackson (wytwornie): Podejrzewam, że gardener mógłby mieć nam coś za złe.
Krap: Jeżeli będzie mówił pismem klinowym...
Artur: A ma ktoś skill Archeologia?
Krap: Chyba Pismo klinowe, Archeologia to operacje pędzelkiem.
[dyskusja o tym, czy świat gry to nasz świat, czy jakiś świat równoległy]
[Planowanie akcji porwania curry]
Emily: Ty siądziesz przy wejściu, zamówisz kopiasty talerz curry, ja
wejdę do środka z pudłem na kapelusze, wrzucę to do środka i wybiegnę przez drzwi.
Watson: Bez sensu. Jak dla mnie bomba.
Krap: Leslie, jak on pływa, to odległość liczy się w milach morskich czy lądowych?
Artur: Ale w jeziorze pływam, to chyba w lądowych.
Leslie: Wiesz, on jest z Royal Navy, to raczej w milach Admiralicji.
Watson: Ja jestem od pracy, a teraz niech ktoś pomyśli.
O'Malley: Trzeba ich przesłuchać.
Watson: Cieeerpię...
Artur: Anglia, mieszkam w Anglii...
Krap: Zapytaj pana Jonesa, czy nie zapomniał jeszcze zapłacić za wywóz
szamba, bo jeżeli wpadną tu goście z taką wielką śmierdzącą rurą,
to podejrzewam, że mogą zepsuć zupełnie cały bal...
[Rozmowa z trzema włamywaczami]
Watson: Może wywieziemy ich do lasu?
MG: Oni woleli by raczej do miasteczka.
Jackson: <kiwa głową z żalem> Tam jest wszystko wybetonowane.
[Wcześniej Jackson rozważał konieczność udania się do lasu z saperką
i wykopania dużego dołu w celu pozbycia się eks-włamywacza, sztuk raz]
Artur: To teraz ja wezmę szkocką, pojadę do Londynu, i przez dwa dni
nie będę wychodzić domu. W końcu to taka zwykła robota, ochrona... ale kogo!
Krap: E tam, zwykłych szaraczków.
[Gracze chronili pana Jonesa, panią Jones i ich córeczkę Shannon. Greyów
(alienów a'la Sektoidzi). Z okazji party. :)))]
***
WFRP
MG- Zwierzołak wbija ci kły w nogę...
G- (błyskawicznie) No to ja te kły wyjmuje...
***
1. MG(do nadpobudliwych graczy): Wysysacie ze mnie mózg.
Gracz: No to się nie najemy.
Zew Cthulhu
2.Gracz pyta się MG co robi przywołany Kroczący miedzy światami: co robi to krocze?
MG: uuuuuuuuuuuuuuuu
***
WFRP "Imperium w płomieniach"
Gracze: Wybiegamy bardzo szybko z jaskini
MG: Przed jaskinia w oddali widzicie płonące barykady ze sprzętu domowego. Słychać odgłosy walki.
Gracze: A nie widać ???MG: Jest tak dużo dymu ze _w ogóle nic nie widać_ :)
***
Sesja Wampira:
Gracz (wampir): To ja wychodzę na parkiet i tańczę dopóki nie zmęczę się i nie spocę
*) Mistrz Gry daje na początku gry jednemu z Graczy pistolet
maszynowy Thompson. Inny Gracz wtrąca się oburzony:
- Nie dawaj mu Thompsona! To nieuczciwe! Przecież ja miałem tylko takie małe buraczane cos!
*) Mistrz Gry do Graczy:
- Miasteczko jest nieduże. Takiej mniej więcej wielkości (tu pokazuje Graczom narysowany przez siebie plan).
Jeden z Graczy rzuca na to okiem i stwierdza:
- Ojoj! Takie małe! Jak my się tam zmieścimy?
*) Gracz pyta Mistrza Gry: - A wiec siedzimy w domu?
MG odpowiada: - No, tak...
Gracz zwraca się z uśmiechem do drugiego Gracza, który ma być wraz z nim w domu:
- No to polej!
*) Jeden z Graczy (Aleksandr Potiomkin) tłumaczy zachowanie drugiego Gracz (kpt. Jenkinsa):
- Oczywiście kolega żartuje. To psychopata...
*) Gracz do BN prowadzonego przez Mistrza Gry:
- Miałem trudna noc...
BN, z wyraźnym przekąsem:
- Dzieciństwo tez!
*) Córka właściciela zakładu pogrzebowego (którego Gracze jakiś
czas temu zamknęli w trumnie gdy ten był pijany jak świnia)
wzywa na pomoc przeciwko Graczom swego ojca:
MG (jako przerażona córka) - Tato! Tato!
Gracz (kpt. Jenkins) - Tata pijany jak świnia. Nie wołaj go, bo
znowu w trumnie wyląduje! I to na dłużej!
*) MG do Gracza:
- Jesteś trochę pojętny!
*) Mistrz Gry do Gracza:
- Rzuć kostka!
Gracz zdecydowanie:
- Ja nie rzucam! Najpierw musze wiedzieć co widzę!
*) Gracz do Mistrza Gry:
- Teraz uwaga do Mistrza Gry: nie chce zginąć!
*) Gracz do Gracza:
- Jesteś totalnym debilem jeżeli chodzi o okultyzm!
*) Gracze wbrew wyraźnym planom Mistrza Gry usiłują dostać się
do pewnego klasztoru. W tym celu szukają czarnego materiału, by
uszyć sutanny albo habity. Naturalnie w całym mieście (nawet w
zakładzie pogrzebowym!) nie ma nawet skrawka niczego
czarnego... Uparci Gracze włamują się do zakrystii i rozwalają
szafę w której wiszą sutanny. Jeden z Graczy pyta z triumfem w glosie:
- Otwieram szafę! I co jest w środku?
Mistrz Gry z uśmiechem psychopaty:
- Trzy kolorowe sutanny!
*) MG opisuje bochenek chleba:
- Piękny chlebek! Cały zielony!
Jeden z Graczy:
- Piękny czy zielony?
MG:
- I piękny i zielony!
*) Gracze znajdują w tajemniczej skrzynce bijące serce i nie
wiedza co z nim zrobić. Aleksandr Potiomkin stwierdza krotko:
- Idę do piwnicy z tym sercem i tam je zastrzelę!
*) Gracz znajduje dziwaczna, metalowa skrzyneczkę, z której dociera wprost do jego mózgu glos.
MG (jako glos ze skrzynki) - Uwolnij ma dusze!
Gracz - Po chuj!
MG - Wypuść mnie!!!
Gracz - Chuj ci w dupę! Nie wypuszczę!
MG - Wypuść mnie!!! Natychmiast! Rozkazuje! Dlaczego mnie nie wypuszczasz?!
Gracz - Spierdalaj! Nie mam klucza!
MG - ???
***
Dystyngowana elficka magiczka (początkująca graczka, zawsze miała kłopoty z wysławianiem siê)
znalazła siê na bankiecie u króla i rozmawia z pewnym krasnoludzkim lordem:
NPC (lord): Mój majątek to 8000000 sztuk złota...
G: Och! Twoja pozycja musi byæ bardzo pre... pry... presti... no... kurwa... ważna!!
MG: Zza krzaków wyskakuje dwóch dopelgangerów... wyglądają identycznie jak dwie osoby w
tłumie... rzucają się na nie... rozpoczyna się szamotanina, w której nie wiadomo kto jest kim...
G: Eee... zabijam wszystkich czterech.
***
AD&D
Czterech graczy dwóch wojowników, mag i kleryk stoją przed wejściem do podziemi
i zastanawiają się czy wchodzić czy też nie. Ponieważ nie mogą podjąć decyzji pytają się o zdanie maga.
W(ojownik) : co sądzisz o tym magu ?
M(ag) : o którym magu ?
W : o tym żeby zejść do podziemi
M : nie wiem
AD&D
G¹: Chodźmy tędy.
G2: nie chodźmy tamtędy indendy.
***
System: Alien 2144
Gracze penetrują opuszczoną stację kosmiczną. Oprócz typowych marines w skład oddziału wchodzi
młody porucznik (0 zrzutów bojowych, tylko 2 symulowane), którego po prostu nikt nie lubi. Nagle
wypada na nich horda obcych. Mimo ich heroicznych wysiłków stwory giną wolniej niż by chcieli.
G1(grający kapralem) mobilizuje swoich podwładnych: Zabijcie to kurestwo!
G2(także kapral): ...e , tylko nie porucznika!
Po udanej akcji (tylko 11 zabitych marines z 15 wysłanych , zniszczona stacja kosmiczna) gracze
zostali oddelegowani do służby garnizonowej. Po paru tygodniach nudy postanowili się zabawić.
Niestety, baza w której się znajdują jest czysto wojskowa i próżno w niej szukać tego typu
rozrywek. Ale dzięki koneksjom udało się im dowiedzieć, że tego typu usługi świadczy jedna z
sekretarek w kwatermistrzostwie. Jeden z graczy poszedł to sprawdzić:
G (niezbyt rozgarnięty szeregowiec): eee... Dzień Dobry!
MG (sekretarka): Tak, w czym mogę pomóc?
G: ......(no jak to powiedzieć?)...... Paczkę prezerwatyw na miejscu!
System: Vampire
Po nocnej akcji. Jeden z graczy (człowiek) jest wielce zmieszany zdarzeniami , które były jego udziałem.
G: Tak? To rzucam mikrofalówkę w jego głowę i sprawdzam czy się zrasta!
Gracz po przejściach (to już kilka sesji) przygląda się przez ramię karcie innego gracza (pierwsza sesja).
G (z rozbawieniem): Mienie? Kontakty? Sprzymierzeńcy? Ech naiwny...
Pewne wydarzenia zasiały wśród graczy wielką nieufność względem siebie nawzajem
G1 (przedstawiając się): Smith
G2 (odpowiada): Brown
System: CP2020
Obóz wojskowy. Sierżant sadysta wyżywa się na rekrutach
MG (sierżant): ... i 200 pompek!
G (szeregowiec): Okey :)
MG: Co się cieszysz to naprawdę dużo
G: Mam egzoszkielet! :))
Strzelanina w dżungli. Patrol został ostrzelany przez snajpera. Wszyscy żołnierze rzucają siê
na boki i szukają osłony za wyjątkiem jednego gracza. Kule po prostu odbijają się od pancerzy
podskórnych , splotów skórnych i kamizelki kuloodpornej.
MG (sierżant): Kryj się durniu bo cię zastrzelę!
G (do drugiego gracza): całkowicie ignorując sierżanta i kule): Albert , porzycz mi swoją
strzelbę bo ja go z tej śrutówki nie sięgnę.
Występują:
*) Mistrz Gry - Max czyli Tomek M.
*) reporter Kali Monkey Ibabuba, afroamerykanin (czyli Murzyn),
nadpobudliwy schizofrenik, którego ulubiona rzeczą jest naszyjnik
ze swastyką, a maskotka różowy króliczek z zębami wampira,
który szczeka gdy włoży mu się palec w dupę - Luigi czyli Tomek
M. (nie mylić z poprzednim)
*) solo William Mc Gregor, Szkot, chodzący w kilcie i z mieczem
Claymor, uwielbiający grac na kobzie - Dominik Ch.
*) nomad Jimmy H. z Flinstonów, długowłosy szaleniec, maniak
jazdy na Harleyu i gry na gitarze, noszący ramoneske i hełm
niemiecki ze znaczkami SS - Biały czyli Wojtek K.
*) nomadka Marie, nie wyróżniająca się w zasadzie niczym
szczególnym (poza tym, ze towarzyszył jej zawsze wysoki na 7
metrów robot budowlany) - czyli Kamila
***
*) Gracz (W. Mc Gregor) koniecznie chce mieć kobzę:
Gracz - Ja zawsze grałem na kobzie!
MG - Chyba na flecie swojego starego!
*) Gracz, autentycznie głodny, prosi Mistrza Gry:
Gracz - Daj mi cos do jedzenia!
MG - Nie mam! Mam tylko podręcznik!
*) Mistrz Gry opisuje bar w 'afrykańskim' stylu:
MG - Dziewiętnastowieczny wystrój z dżunglą, ściany z boazerii z
bambusów, wiklinowe krzesła i stoły. To oczywiście syntetyczna
wiklina. Nie ma drzwi - tylko takie koraliki...Gracz (K.M. Ibabuba) - wchodzi i mówi krótko:
- Ja zamawiam piwo z manioku i pieczone mrówki!
*) Gracz pyta Mistrza Gry:
Gracz - Co to znaczy to 'D' w tej tabelce?
MG - 'D' to po prostu 'D'. Długie spodnie albo cos w tym rodzaju!
*) Gracz (K.M. Ibabuba) skanduje, wchodząc na teren jednostki
wojskowej:
- Precz z wojna w Wietnamie! Ręce precz od Korei!
*) Mistrz Gry opisuje nomadkę Marie:
MG - Widzicie małą, niepozorna dziewczynę... No opisz się...
Marie - Wzrost 190 cm...
*) Mistrz Gry do Graczy:
- Widzicie trzy pale z właścicielami. Trzech facetów nabitych na
takie metalowe belki...
*) Mistrz Gry do Graczy:
- Widzicie budynek. Jest rozpierdolony w drobny mak!
*) Mistrz Gry opisuje ulice:
- Obleśna, prosta alejka...
*) Gracz (Jimmy H.) do Mistrza Gry:
- Jadę motorem... Trzymam kierownice nogami i gram na gitarze!
*) Rozmowa Gracza 1 (W. McGregor) z Graczem 2 (K.M. Ibabuba):
Gracz 1 - Sfilmowałeś to?
Gracz 2 - Tak.
Gracz 1 - To odfilmujemy to!
*) Gracz (W. Mc Gregor) do Mistrza Gry:
- To ta szyba nie jest stalowa?
*) Mistrz gry do Gracza (Jimmy H.)
MG - Cos cię jakby zboczyło...
Gracz - Kurwa mac, cos mnie tu zbacza!
*) Gracz (W. McGregor) do Mistrza Gry gdy pojawiła się
wątpliwość czy uciekał na piechotę, czy na motorze:
- Powiedziałem: wry... wry... wrrry...
*) Gracz 1 - Albo jesteśmy żywi albo nieżywi...
Gracz 2 - Może ewentualnie martwi...
*) MG do Graczy:
- A wiec w krótkim skrócie...
*) Gracz 1 (kobieta) - Facet, ile ty masz lat?
Gracz 2 (mężczyzna) - Kobiet o wiek się nie pyta!
*) Gracz 1 - Mamy różowego króliczka, który na pewno przyniesie
nam szczęście!
Gracz 2 - Ja mam łapkę konia...
Gracz 3 - Chyba łapkę na koniu...
*) Gracz (W. Mc Gregor) do Mistrza Gry:
- Skąd do mnie strzelali? To na pewno umiem wyczuć!
*) Gracz (W. McGregor) do Gracza (Jimmy H.):
- Mowie mu, żeby ja zabił ale nie tak doszczętnie bo ja zgwałcę po
drodze.
*) Mistrz Gry do Gracza (Jimmy H.):
- Najpierw spojrzałeś jej w twarz. To było pierwsze zwarcie...
*) Gracz (Jimmy H.) do Mistrza Gry:
- To była decyzja wynikowa...
*) Gracz (Jimmy H.) do Mistrza Gry:
- Przecież jak widzę, ze ktoś do mnie celuje, to ja zaczynam
uciekać i się ukrywać!
*) Mistrz Gry do Graczy:
- Robicie cos czy nie?
Jeden z Graczy:
- Robimy sobie dzieci!
*) Gracz do innego Gracza:
- Gdzie jestem ja? Ja czyli ja...
*) Mistrz Gry - Widzisz to cos brązowego. Stoi.
Gracz - Widzę, co to jest?
Mistrz Gry - Nic nie widzisz!
*) Gracz (Marie) do Mistrza Gry o dziwnym stworze, zionącym
ogniem (naprawdę to była sesja 'Cyberpunka', a nie ADandD!):- Dlaczego to płomieniuje?
*) Mistrz Gry do Graczy:
- Cos się kurwa dzieje!
*) Gracz (W. McGregor) opisuje to co widzi:
- Jakieś dwa duże robale biją się ze sobą. Jeden zieje ogniem a
drugi wygląda jak gówno...
*) Gracz (Marie):
- Teraz mogę już sobie myśleć na głos!
*) Gracz (K.M Ibabuba) do drugiego Gracza (W. McGregor) na
widok tajemniczego, podobnego do wielkiego robaka stwora:
- Jeżeli to rozumna forma życia, to musimy go przekonać o
naszych przyjacielskich zamiarach. Zapierdol w to z tych dwóch
plazmowców...*) Mistrz Gry do Graczy:
- Podjeżdżacie do naprawdę, wyjątkowo gigantycznego otworu w
ziemi. Średnica jakieś 6-7 metrów...
*) Mistrz Gry opisuje bron, którą dostał jeden z Graczy:
- Półoś... Potem masz taki mechanizm i pojemnik z jakąś
turbina... W 'Solo of Fortune' to wszystko jest opisane...
*) Mistrz Gry do Gracza:
- Trafiłeś obok jednego samochodu i te dwa drugie zmiotło...
*) Mistrz Gry do Graczy:
- Czujecie huk ziemi!
*) Gracz 1 (W. Mc Gregor) rzuca kostka - O, dziesięć...
Gracz 2 (Jimmy H.) - To bardzo dobrze!
Gracz 1 - To jest 'krytyk'?
Gracz 2 - Nie mam pojęcia!
*) Mistrz Gry do Gracza:
- Twój motor ogólnie zatoczył się!
*) Mistrz Gry do Gracza:
- Strzelasz ogólnie!
*) MG - Jesteś w szoku!
Gracz - Jestem w szoku?
MG - No, nie... Nie jesteś w szoku, jesteś tylko wkurzony, ze ktoś
cię trafił!
*) Gracz o szybie - Ta szyba jest półprzepuszczalna!
*) Gracz do Mistrza Gry:
- No i na czym polega problem? Alieni wylądowali a może predator
nas zaatakował?
*) Gracz 1 - To twój robot? Co on tu robi?
Gracz 2 - Sra!
*) Mistrz Gry do Graczy:
- Słyszycie ból!
*) Gracz 1 - Zabić ja?
Gracz 2 - A żyje jeszcze?
Gracz 1 - Nie!
*) Gracz 1 do Gracza-kobiety, którą histeryzuje:
- Czy jesteś jakoś powiązana fizycznie z tym robotem?
*) Gracz (W McG.) do Mistrza Gry gdy samochód w którym się
znajduje jest właśnie ostrzeliwany przez nomadów:
- Wychodzę z fajka w gębie. Chyba mnie tak nie zabija od razu?
*) Mistrz Gry do Gracza:
- William McGregor właśnie poprosił cię przez komunikator
zamontowany w twoim motocyklu żebyś zabrał tego satelitę...
*) MG do kobiety-Gracza: Cos ci pęka...
Kobieta-Gracz: Błona?
*) Gracz 1 - Czuje to! Żebyś wiedział, ze czuje!
Gracz 2 - Mocz?
*) Gracz (W. McG) do innego Gracza (Jimmy H.):
- Mówiłem! Mówiłem! Dostane od was odszkodowanie! A lubisz
chłopców?
*) Gracz do innych Graczy:
- Mój postoi, ale ja usiądę...
*** Earthdawn 18.12.1999 ***
*) Gracz do Mistrza Gry:
- Kumasz bazę? Wsuwam nóź do rękawa - ot, tak, hop! Nigdy nie widziałeś tego na filmach?
*) Gracz do Mistrza Gry:
- Czy my jesteśmy tam gdzie jesteśmy?
*) Gracz opisuje swoja bron:
- Taki pełny, turecki miecz z takim haczykiem...
*) Gracz opisuje zachowanie swojej postaci:
- Ja jestem bohaterem, wiec idę z tylu!
*) Dialog Graczy:
Gracz 1 - Ja mam taka siwa, śniadą brodę...
Gracz 2 - Chyba w dupie!
*) Gracz opisuje zachowanie swojej postaci:
- Właśnie biegnę z mieczem na tego Horrora! Mogę chyba, tak katem oka, zauważyć czy on
(chodziło o drugiego Gracza) podnosi z podłogi ta przeklętą kule?
*) Gracz 1: - Taki super elficki nóź na króliki!
Gracz 2: - Musi być jakiś magiczny...
*) Gracz do Mistrza Gry w obliczu zagrożenia:
- Chowam ognisko pod ziemie!
*) Gracz do piratów z Wężowej Rzeki, którzy właśnie rychtują
(czyli przygotowują do strzału) ogniste działa:
- Zanim wyrychtujecie... to wiecie...*) Gracz stwierdza krotko:
- Ja ją chce ale jej nie chce!
*** Zew Cthulu 29.12.1999 ***
*) Gracz (S.White) do siostry zakonnej otwierającej mu furtkę
klasztoru:
- Szczęść Boże, kurwo jebana!
*) Gracz opisuje co robi jego postać:
- Podbiegam z mieczem i wale ja! Jeb! Leżeć tu!
*) Gracz (W. McGregor) opisuje walkę swej postaci z rzekoma
zakonnica (z dubeltówką!):
- Skacze na nią! Odgryzę jej nos, uszy! Ja ją kopie, glanuję! Ona
leży i kwiczy! Napierdalam ją po głowie piętą!
MG:
- Nie robi to na niej wrażenia!
Gracz z zawodem w glosie:
- Nawet się jej czaszka nie wgniotła?
*) Gracz (W. McGregor) ranny w obie ręce (postrzeliła go rzekoma
zakonnica), ucieka ale koniecznie chce wziąć swój miecz:
- No dobra... Uciekam! Ale po drodze biorę w zęby miecz!
*) Dalszy ciąg wyczynów McGregora:
- Kolanem przytrzymuję sobie rękę i głową wale jej w głowę!
*) Tragiczne przeżycia McGregora - ciąg dalszy:
- Wszyscy mnie obmacują! Co za parszywy dzień!
*) Gracz schował się przed horda rzekomych zakonnic
uzbrojonych w dubeltówki i rewolwery i z ulga stwierdza:
- Chuj! Łbami ściany nie przebija!
*) Dialog z małego miasteczka:
- Zastałem babcie?
- Babcia leży!
- Gdzie leży?
- W piwnicy!
- Śpi?
- Zawsze długo śpi!
- A obudzi się?
- Tak, na sad ostateczny!
*) Gracz (A. Potiomkin) dowiaduje się, ze żona przygodnie
spotkanego człowieka jest bezpłodna.
Gracz (z sarkazmem):
- Bezpłodna? A może ty kochasz się z nią w ubraniu?
*) Gracz A: Sięgam ręką do kieszeni...
Gracz B: Strzelam!
Gracz A: A ja chciałem tylko papierosa...
*) Gracz A: Zabiłem policjanta!
Gracz B: Wreszcie! Kiedyś musi być ten pierwszy raz!
*) MG do Gracza:
- Spierdalaj lepiej - to taka lekka sugestia...
*) Gracz do Gracza o innym Graczu:
- On gra psychola, czy tylko takiego udaje?
*) MG o pseudo zakonnicy:
- Ona ma mały rewolwerek...
Gracz (kpt. Jenkins):
- Ja mam większy rewolwerek!
*) Gracz (kpt. Jenkins) opisuje sytuacje w 'nawiedzonym' mieście:
- Jeden z mieszkańców udawał, ze łóżko naprawiał od spodu. Był
wciśnięty w sprężyny...
*) Gracz A wraca z kuchni i zainteresowany przebiegiem gry
podczas jego nieobecności pyta:
- Cos się stało?
Gracz B odpowiada znudzony:
- E nic, właśnie mnie zabili...
*) Gracz do BN prowadzonego przez MG, którego podejrzewa o
mordowanie ludzi (ten BN jest rzeźnikiem i rzekomo mięso w jego
sklepie to dziczyzna).
Gracz: Jak wygląda dzik?
Rzeźnik: No, świnia... Ludzka świnia... przepraszam, dzik...
*) BN, starszy, poważny pan narzeka na obecne czasy:
- Ach ta dzisiejsza młodzież...
Gracz (kpt. Jenkins) stwierdza autorytatywnie:
- No, wie pan ja byłem w Indiach, ale nic to...
*) Gracz opisuje, co robi jego postać:
- Ja wchodzę pierwszy... to znaczy drugi...
*) BN: Kto pan jest?
Gracz (A. Potiomkin): To ja zadaje kurwa pytania!
*) Gracz (S.White) opisuje, co robi jego postać:
- Puszczam tam czuja!
*) Nowe, genialne urządzenie pomysłu S.White'a:
- Super wielki elektromagnes przyciągający ołów.
*) Pytanie Gracza: Jakiego są koloru?
Odpowiedz MG: Kolorowego!
*) MG opisuje stara siostrę zakonna, siedzącą w ogródku w środku
nocy:
- Widać, ze jest lekko ślepawa...
***
Drużyna naradza się jak spenetrować tajemnicza dziurę w ziemi:
Zowie, młoda łowczyni nagród:
"No dobra, mogę iść pierwsza, ale ktoś musi najpierw sprawdzić teren ..."
MG: To jakie czar chcesz mieć ... ?
X (elfia magiczka, początkująca w tej profesji): No nie wiem ... może
Uśpienie.
MG: Ok, masz uśpienie, potrzebujesz puchu jako komponentu materialnego.
X: To chce jeszcze Magiczny Płomień. To chyba umożliwia zapalenie małego
ogienka. A jaki jest potrzebny komponent ?
MG: Zapałki.
Dość świeża drużyna natknęła się na komnatę ze skarbami. Ponieważ od
dłuższego czasu byłem dość skąpy, rzucili się raźno na skrzynie. Krasnolud
próbując ja otworzyć po swojemu (toporem) skutkiem czego świsnęły
strzałki. Jedna (długość około 15 cm) wbiła mu się w nogę na głębokość ok 3
cm. Aditu (młoda szlachcianka) proponuje radośnie:
- Trzeba mu jakoś wyjąć te strzałkę ... może przepchnąć na wylot !?
Podczas tej samej przygody, ok. dwie minuty później, po tym jak biednemu
Rutilusowi wyciągnięto w końcu efekt działania pułapki, drużyna postanowiła
przypalić ranę (krasnolud wstrzymał się od głosu). W trakcie tego zabiegu
krasnolud cierpiał wyraźnie, o czym poinformował graczy Mistrz Gry:
MG: Rutilus patrzy na zbliżający się ku jego ranie rozgrzany do czerwoności
nóź. Jako syn dzielnej rasy nie chce jednak krzyczeć, przygryza wiec wargi
aż do krwi ...
Drużyna (ochoczo, jednogłośnie): przypalamy ranę i bierzemy się za wargi !!
(na marginesie: oprócz krasnoluda drużyna składała się z trzech kobiet.
Brrrr ....)
***
Merp
Szybkie plądrowanie komnaty złego Maga. Szkatuła rozbita po komnacie
wala się mnóstwo klejnotów wszelkiej maści i autoramentu.
Gracz (mag Valir) mówi do MG -"biorę co bardziej brylanty!!!!!"
***
Do Earthdawna:
Siedzę sobie w przytulnym barze w małej wiosce, konsumuję kolację gdy
nagle podchodzi do mnie jakiś człeczyna i zaczyna wydzierać się, że ja to
niby do jakiejœ bandy nomadów należę i mu konia ukradłem. Trochę mnie to
zdenerwowało (gram Kawalerzystą) i już miałem gościowi trochę nawlepiać
(słów i ciosów), gdy Mistrz do mnie mówi:
- Poczekaj chwilkę.......... Oj sorry tego gościa wcale tam nie ma - wątki mi siê pomyliły
***
Cyberpunk 2020:
G1:patrzę gdzie ta avałka.
MG: nie ma jej.
G1(z irytacją ): To kit jej w tryby , ja się z nią w chowanego bawić nie będę !
***
MG: Podchodzi do was powabna kelnerka - "Co panowie zamawiacie?"
G: Koledzy piersi... (koledzy w śmiech)
MG: Recepcjonistka hotelowa pyta: "Czym mogę służyć?"
G: Ile za noc?
(Gracze obezwładnili napastnika - małego chłopa, który się naprzykrzał)
MG: Co robicie?
G2: Zwiążemy i zrzucimy do kanionu?
G1(MAG!): No wiesz? Szkoda liny!
(Gracze mają dostarczyć dziwną przesyłkę-maga, uwięzionego w metalowej skrzyni...)
G2: Dlaczego krzyczał, jak tam zajrzałem?
G1(ten sam mag): Może się kąpał?
***
Oczekujemy na najgorszego drania, jaki kiedykolwiek został NPCem.
mg: Słyszycie kroki za drzwiami. Ktoś puka.
g2: Kto tam?
mg: Comercial Union. Czy nie zechciałby się pan ubezpieczyć.
g4: Spoko chłopaki, ubezpieczajcie mnie!
g3: Ja myślę, ze to nie my tutaj potrzebujemy ubezpieczenia...Akwizytor wszedł do pokoju, nerwy g3 puściły, postanowiliśmy go przesłuchać.
Już jakiś czas wypytujemy go wystawionego za okno, ale nic sensownego nam nie
powiedział.
g2: Może w końcu nam cos, powie? Czy ten krawat się nigdy nie urwie?
***
1) Graczka - Tzimisce chce koniecznie wydostać się z miasta tuz po zamknięciu bram. Usilnie przekonuje strażników, ci jednak są służbistami (inkwizytor w mieście)
i za cholerę wypuścić jej nie chcą. Szybkimi ruchami zdenerwowana
odpycha żołdaków, zmienia dłonie w szpony i spina się po murze. Stojąc
na blankach spogląda w dół (tu cichy szept MG).
Graczka - I dopiero mi mówisz ze tu NIE MA FOSY?!2) Ta sama graczka z dwójką kompanów przygotowuje się do udania na dzienny spoczynek.
Graczka - A może powinniśmy się jakoś zabezpieczyć zanim pójdziemy spać?
3) Wciąż ta sama graczka do MG
- Ja to bym chciała się zmienić w cos takiego lejącego (śmiech wokoło)...
no żebym się mogła się w kogoś zlać...
***
Krakon 2000 - konkurs dla graczy
(hasło wywoławcze po konkursie: stosunki graczy z denatką)
- Czy zabił pan panią Wysoką?
- Nie! To byłoby marnotrawstwo!
Z kronik policyjnych:
- Zastał denatkę w dobrym zdrowiu.
- Odbył stosunek z denatką...
- Zastrzelmy ich wszystkich - przynamniej nie będzie wątpliwości, kto jest winny.
- Nie wiem kto zabił - może kogoś wytypujemy a resztę oskarżymy o współudział?
- Może raczej ustalimy kto z nią _nie_ spał tego wieczoru.
Ciąg dalszy (a sporo tego będzie!) po przesłuchaniu nagrań z LARPa.
[Drużyna znalazła się pośrodku starożytnego pola bitwy. Zapada zmierzch]
Gracz 1: Rozbijamy obóz. Noc się zbliża.
Gracz 2: Co? Tutaj?! Nie ma mowy!
Gracz 1: Dlaczego? Co potencjalnie może nas zabić na cmentarzu?
***
Jakie obrażenia zadaje pistolet? Tak mało?! A dwuręczny?
***
Alien 2144:
MG: Zaraz zaraz, jak to jesteś na -2? Na ilu byłeś przed akcją
Gracz: Nooo
MG: na -1 , pamiętam, później dostałeś 2 rany czyli...?
Gracz: -2?
MG: Taak , a teraz dostałeś kolejne 5 ...
Gracz ...no to jestem martwy!
MG: i to właśnie chciałem usłyszeć!
MG: zerwała się łączność
Gracz 1: Co !? A co z pozostałymi?
Gracz 2: (grobowym głosem) "pozostali" to my Kowalski
Gracz 1: Znowu?
Gracz: Dobra , to ja wyciągam swój miecz wrzeszczę "akuzu!" (do MG: nie zapomnij że to
podwaja moje ataki) przełykam kostkę z "ziółkami" i używam Wirującej Śmierci...
MG: ...uciekam...
Szaman podchodzi do ufortyfikowanej bramy fortu pewnej paramilitarnej organizacji, której jest członkiem
Szymon: Dobra chłopaki to ja !
MG: cisza
Szymon: ?!? Jak to #%$@# cisza? Drę się na całego: Heeej!!! Otwórzcie to ja Naki!!
MG: cisza
Szymon: Cisza? Chyba nikt ich nie zabił, żadnych śladów? No dobra to jeszcze raz się drę
... (chwila konsternacji) ... no dobra zdejmuje z siebie niewidzialność :)
***
Agenci Insightu system autorski czas dziś + 150
szczodrze obdarowany przez naturę afro-amerykanin wychodzi okręcony skąpym
ręczniczkiem z łazienki
gracz 1-stary wystaje ci spod ręcznika!
gracz 2-z jakiego podręcznika!?
***
Gracz po piętnastu minutach tworzenia postaci: No to płeć już mam!
Na początku kampanii:
G1: Ile masz lat?
G2: 19 albo 39... <nie mógł się zdecydować czy gra brata czy ojca...>
GM: Nie macie nic przy sobie.
G: Ale jesteśmy ubrani????
GM: Szansa przetrwanie szczura w waszym pomieszczeniu <statek ze skazańcami po dwóch miesiącach podróży>
jest taka sama jak psa w wiosce etiopskiej...
Kaila w kwestii sposobu zarabiania na życie:
- Wolę igrać ze śmiercią niż z żołnierzami...
***
MG: Jedziecie traktem, widzicie nadjeżdżające z naprzeciwka dwie postacie.
Jeden z graczy jadąc konno: Napinam kusze pod płaszczem...
G1: Co ty robisz w tej zbroi?
G2: <dumnie> Ja tu mieszkam!
G1: Pokaz wszystko co masz!
G2 (kobieta): Od góry, czy od dołu?
Halfling (medyk) deklarujący atak: Wchodzę w niego z wywrotem.
MG: (opisując nam bardzo bogata dzielnice w jednym z miast imperium)
Widzicie : Mężczyzn - bogato ubranych, karety jeżdżące po brukowanych ulicach, na rogach stoją kurwy z dobrych domów...
G: (krzycząc) Mein Führer!!! /cisza/
MG: I co?
G: Przychodzi?
Znowu sytuacja na drodze. Ścigamy gości którzy nas okradli, jest wieczór.
MG: Na trakcie stoi krasnolud w rękach trzyma dwuręczny topór, na sobie ma płytową zbroje, na głowie hełm.
G1:Rzucam wykrycie magii (pozostali dwaj musza być gdzieś w pobliżu)
MG: Zbroja, topór, hełm krasnoluda zaczynają się dziwnie świecić - są magiczne
G2: Może go zabijemy?
G3: Zzzzzzobacz jak się świeci......
MG: W co jesteście uzbrojeni?
G1(kobieta): Mam mieczorapier.
G2: I co jeszcze, pochwę sprężynująca?
G: <rzucając kostkami> Dostał cos?
MG: <myśląc> Śmierć...?
MG: Generalnie są bardziej pancerni niż nieopancerzeni...
Jeszcze inny MG
G: Kto jest w tej komnacie?
MG: <zaczyna opisywać> A wiec duży dębowy stół zastawiony ....
***
Dwóch graczy wychodzi na polanę a przed nimi dosyć pokaźna twierdza.
MG: No to co robicie?
G1: Zaczynamy oblężenie!
G2: Weźmiemy Ich GŁODEM!
Sytuacja następująca obóz. W obozie co noc ginie jedna osoba. Warte pełnili gracze zauważyli
co porywa ludzi i relacjonują to szefowi:
G1: Wiemy już co zjada naszych kamratów!
SZEF: Naprawdę??? No to może podzielicie się tą nowiną.
G1: Więc jest to dość duże zwierze mniej więcej wielkości tygrysa. Ale porusza się
podobnie jak królik tzn. ma masywne tylne łapy i krótkie przednie.
SZEF: Czy ty przypadkiem chcesz powiedzieć że gigantyczny królik wpierdolił mojego strażnika?!?
G1: No w sumie mniej więcej na to wychodzi...
***
Mag
Oszołomiona magiczka (dopiero wyciągnięta z Krainy Śmierci) staje przed reszta graczy jak ja Jedyny stworzył.
G1 do G2: Może byś jej wyczarował cos do ubrania?
G2(nie odrywając oczu od dziewczyny): Po co? Tak tez ładnie wygląda...
Ta sama magiczka spotyka swego mentora, który robi jej wyrzuty, ze dala się zabić.
Mentor: Wiedziałem, ze z kobiety nigdy nie będzie dobry mag!
Magiczka: To po cholerę mnie przebudziłeś?!
Mentor: A kto powiedział, ze wszystkie eksperymenty musza się udać?
Wampir
Drużyna bezskutecznie usiłuje przekonać rozhisteryzowana Toreadorke (po utracie ukochanego),
by opuściła lokal, który przed chwila chłopcy zamienili w rzeźnię. Namowy nie skutkują.
G1 (zdenerwowany): Biorę Victorie razem z krzesłem!
G2: Musisz mieć niezły Potence...
Wszyscy zostają zaproszeni do Sztokholmu, przed wyjazdem dopełniają się krwią.
Brujah w ostatniej chwili: A.. nie, co będę żarcie w mieście marnował? Pojadę do Sztokholmu, szwedzki stół...
Drużyna ma za zadanie zabić pewnego człowieka (jeszcze nie wiedza, ze to mag). Znajdują go w ekskluzywnej knajpce, młodą Toreadorkę bez namysłu przysiada się do jego stolika.
Reszta grupy siada przy innym stoliku, jeden gangrel korzysta z Obfuscate. Uradzono, ze Gangrel podejdzie do człowieka i zabije go, bo jest niewidoczny, a wszyscy będą mieli świadków,
ze to nie oni zabili. Gangrel wstaje, podchodzi ukradkiem do stolika...Młoda Toreadorka radośnie: A ten, co tu podchodzi, to mój kolega!
CP
MG: Jesteście w lokalu, gra niezła muzyczka, parkiet jest, siedzi kilku facetów, może postawia drinka?
Graczka 1: Idę na parkiet!
Graczka 2 studiując kartę: Jak ich mój taniec nie weźmie to są impotentami!
MG do trzeciej: A ty?
Graczka 3: Nie umiem tańczyć... Ale mam dziurę wielkości pięści na ramieniu! Może to ich zainteresuje?
Graczka (Solo) czekając na zleceniodawcę wypija sobie kilka drinków.
Zniecierpliwiona spóźnieniem wychodzi na zewnątrz, by zobaczyć, czy cos się nie stało.
Mg: Nie... wszystko w porządku. Trochę ludzi, kilka samochodów, motocykle,
NEON świeci jak zwykle, drugie "o" w nazwie jak zwykle mruga...
Graczka: ok ok... Chwila! Przecież w słowie neon nie ma dwóch "o"!
MG: Teraz już są...
***
(Wilkołak)
Gracz spuszcza się nad przepaścią bez dna na linie
MG: spociły ci się dłonie
G: Tak? to wycieram je o koszule
(Wampir: maskarada)
MG: atakują was dzieci
G1: rzucam w jedno łopatą, ale nie tak żeby zabić!
G2: delikatnie ukręcam mu główkę.
***
Zgodnie z zasadą, że "dobre słowa, to ostatnie słowa", zamieszczamy listę wypowiedzi, które zmusiły wypowiadającego i (lub) jego towarzyszy do spojrzenia na czystą kartę cech postaci i zastanowienia się nad reinkarnacją.
Kampania Wewnętrzny Wróg
MG: Widzicie jaka ściana zmienia się w wirującą ciemność, która szybko zmienia swoje mroczne kolory i zamienia się we wciągający wszystko wir.
BG: Dobra wchodzimy.
Ogrodzenie (na 99% pod napięciem). Przed ogrodzeniem stoi BG.
- To ja dotykam tak palcem.
MG: Do pomieszczenia wbiega ośmiu gości i celują do Was ze swej broni.
BG: Do mnie też celują?
MG: Tak.
BG: Idę w kierunku najbliższego.
Teren wroga. Noc. Drużyna skrada się idąc gęsiego.
MG (do ostatniego BG): Słyszysz za sobą trzask pękającego patyka.
BG: Odwracam się.
MG: Widzisz psa, właśnie się na ciebie rzuca.
BG (klepiąc idącego przed nim) mówi szeptem: Chłopaki, pies...
świat przyszłości (Dark Space - autorski)
Naukowiec stojący przed problemem otwarcia wielkiej kłódki bez pomocy klucza. Szybkie spojrzenie na kartę.
- To trzeba przeciąć laserem, w końcu znam się trochę na zamkach.
Warhammer
Zimno, ciemno, brak opalu.
Krasnolud stwierdza ogólnikowo: - Jakby co, podpalimy elfa..
Jeden z elfów: - Hy hy hy..! .... KTÓREGO..??
Świat Mroku
Drużyna znajduje NPC, którego mieli uwolnić.
MG: Ma związane ręce.
BG: Odcinam mu ręce.
G1(błagająco): Daj mi pistolet plazmowy…..
MG: Nie!
G1: Proooossszzzeee….
MG: NIE!
G1: Czemu?
MG: Bo to Warhammer, a nie cyberpunk!!!
G1: To może chociaż shotguna?
*
G1: Co mam robić by Sigmar mnie polubił?
MG: Modlić się codziennie, składać datki na świątynie, zabijać stwory chaosu, nie zabijać kapłanów, nie gwałcić kapłanek…. Aha i jeszcze jedno: Kiedy zabijasz jakiegoś potwora krzyknij: "Za Sigmara!"
[Parę godzin później]
ZA SIGMARA!!! - krzyknął gracz i kopnął goblina w genitalia.
*
[Miejsce akcji: Ciężkie więzienie]
G1(do G2): Jak myślisz, dlaczego tamten więzień do mnie mrugał?
*
G1: Jako Zabójca Trolli powinienem dać sobie radę z nekromantą….
MG: [Rzut okiem na kartę postaci] Ale ty jesteś marynarzem…
G1: Tak? To uciekam...
*
MG: Dobra, już jestem. Zaczynamy.
G1: A nie możemy pograć w Liero?
MG: Nie! Czas na kwas. G2, dawaj karty postaci.
G2: Jakie karty postaci?
MG: No, wasze karty postaci. A czyje?
G2: Tak, ale to TY je wziąłeś, pamiętasz? Miałeś je przepisać na czysto.
MG: Hmm…. racja. To może pogramy w Liero?
*
G1: Sigmarze, proszę, pomóż mi!
MG: W głowie słyszysz cichy głos….
G1 (z nadzieją): Jaki?
MG: Proszę czekać… proszę czekać… proszę czekać… proszę czekać… proszę czekać…
*
G1: Przed nami horda goblinów. Walczymy, uciekamy, udajemy martwych czy błagamy o litość?
G2: Walczymy. Dla odmiany.
*
G1: Biorę z kuferka miksturę leczniczą i wypijam całą.
G2: Czekaj, masz ich trochę! Daj mi też jedną!
MG (na ucho G1): Ty, jako wiedźmin, jesteś od dziecka przyzwyczajony do napoju. Dla każdego innego to śmiertelna trucizna.
G1 (do G2): Śmiało, do dna!
*
[Mały sparing pomiędzy graczami. Do pierwszej krwi.]
MG (patrząc na kostki i do podręcznika): Wybiłeś mu zęba, stracił ogładę. Masz silny cios, więc dodatkowo go ogłuszasz. Rzut obronny. Ups… nie udało się… dodatkowo rąbnął głową o bruk…
G1: To ja uciekam zanim odzyska przytomność.
*
[Gracze dostają nowego questa od miejscowego kapłana.]
MG: Zanim nasze miasto urosło w dobrobyt, rządziła nami hrabina, dosyć twardo. Aż pewnego dnia…
G1 (ziewając): Tak, tak… i co?
MG: Pewnego dnia jej najemnicy…
G1: Dobra, streszczaj się!
MG: Jak już mówiłem: dokonała strasznego mordu na…
G1: Ile dostaniemy?
MG (poirytowany): Zamordowała pięćdziesiąt kobiet, by z ich krwi…
G1 (do G2): A wiesz, że dzisiaj Polska gra z Litwą o 18.00?
[MG nie wytrzymał. Uderzył z całej pety gracza w brzuch, a ten potoczył się po ziemi jak ranny łoś.]
MG: I CO??? CHCESZ RZUTY OBRONNE?????
*
Oto sprytna metoda gracza na kąpiel na statku: przywiązał jedną nogę do masztu długą liną pokładową i wyskoczył za burtę.
*
[Gracz zadowolony ze wspaniałych umiejętności halfinga. Grał tą rasą po raz pierwszy. Niestety przyszedł na niego czas.]
G1: Jak to zginąłem???
MG: No cóż, powiem ci to tak: niziołki są niezwykle szybkie i z niesamowitą precyzją miotają wszelkimi przedmiotami, ale w walce na miecze z Rycerzem Chaosu są cienkie.
*
G1 któregoś dnia wkurzył się, że G2 jest przywódcą - tyranem. Zakradł się w nocy, połamał mu magiczny łuk na kawałki i wywalił za burtę. G2 wybił mu za to 3 przednie zęby. Dowodząc pomysłowości też chciał go oddać morzu, ale G1 zdążył go uwięzić w butelce. Po dwóch dniach G2 uwolnił się i sprzedał G1 w niewole zboczonemu szlachcicowi. Wojna trwa do dziś.
*
[Po krótkiej bitwie w piwnicach zamkowych przeżyli tylko dwaj gracze. Zamknęli się w jakimś magazynie. Drzwi powoli pękały pod ciosami wrogów.]
G1: Co robimy?! Zginiemy tutaj!
G2: Spoko, mam plan…
G1: Jaki, jaki???
G2: [głęboki wdech] ...cholera, zapomniałem...
*
G1: Obiecałem złożyć datek na świątynię…
G2: Ile?
G1: Skromny taki…
G2: ILE?
G1: 60%
G2: Nic z tego! Muszę sobie kupić porządny miecz.
G1: A co z Sigmarem?
G2: Mam w dupie twojego Sigmara!
G1: Nikt nie będzie mówił, że ma mojego boga w dupie!
G2: A właśnie, że tak!
G1: A właśnie, że nie!
MG (do G2): Wiesz, że obrażając Sigmara podpisałeś na siebie wyrok?
G2: No dobra….[do nieba] Przepraszam! [do MG] Wystarczy?
*
[Gracze zeszli do piwnicy w starym domu. Mieli zlikwidować bandytów. Niestety, jeden poślizgnął się (i zrobił nieudany rzut na zręczność). Padł na pozostałych graczy i wszyscy wywalili się ze schodów. To dziwne wejście zaskoczyło bandytów, więc gracze mieli dodatkową akcję. G1 rzucił się na pierwszego z mieczem i… spudłował o dobry metr. G2 załadował łuk, puścił strzałę i… trafił G1. G3, wnerwiony akcją pozostałych, rzucił toporkiem w jednego z bandytów. Trafił go prosto między oczy. Tyle, że ten był informatorem i sojusznikiem graczy.]
MG: Panowie. Normalnie wejście smoka.
*
[W jaskini smoka.]
MG: Smok jest pogrążony w głębokim śnie. Jego chrapanie przypomina warkot lokomotywy.
G1: świetnie! Podchodzimy cicho i ryp go w kark!
G2: Dobra, ja nasuwam strzałę i celuję w łeb.
G1: Idziemy, pamiętaj MG: bardzo cichutko…
G3: Czekajcie! Potrzebujemy lepszej walki wręcz. Używam okrzyku bojowego!
*
[G1 dając kasę G2 (łuczniczce)]
G1: Dobra. Masz 800 ZK i kup mi jakiś dobry miecz. Ja spadam do kibelka.
G2: Idę do krawca.
MG: Czego sobie szanowna dama życzy?
G2: Sukni balowej w kolorze fioletowym, stroju podróżnego i jeszcze sukni koronkowej zielonej.
MG: Jasne. To będzie jakieś… 800 ZK
G2: Dobrze, akurat tyle mam. [nawet się nie targowała]
G1: [wracając z toalety] Co mi nabyła?
MG: Zieloną suknię
G1: COOOO?!?!?!!?
*
[Kłótnia pomiędzy palladynem i czarodziejką.]
G1: Ty dupku! Miałeś mi dać połowę kasy za trolla.
G2: Obiecałaś, że postawisz mi browca. Nie ma browca, nie ma kasy.
[Wtrąca się G3 bardzo pojednawczo.]
G3: Spoko ludzie. Mam rozwiązanie. [Do czarodziejki] Ty mu stawiasz [do palladyna] on ci płaci.
*
G1: Zaklęcie nazywa się… „Spadająca krowa”?
G2 (o MG): Pewnie znowu Tawerny się naczytał.
MG: Bez takich mi tu…
[Podczas walki.]
G1: G2!!! Do jasnej ciasnej ratuj mnie! Ta tarcza długo nie wytrzyma!
G2: Co mam kurde robić? Składniki mi się skończyły!
MG (z szyderczym uśmiechem): Na polu leży krowi dzwonek z paskiem.
G2: Tylko nie to…
G1: NA CO CZEKASZ???
G2 (podnosząc dzwonek): Ale to takie głupie…
G1: ZRÓB TO!!! BO JAK NIE TO NIE DOŻYJESZ JUTRA!!!!!!
G1 (ze łzami w oczach): Krasula! Wybieram cię!
G1: Idziemy do świątyni.
G2: Po co?
G1: Spytamy się kapłanów, gdzie jest jakaś świątynia.
~~~
Ulubione powiedzenie graczy:
"Spieprzamy stąd!"
~~~
Gracze wracają z wyprawy do jaskini, ponieważ zapomnieli nabyć pochodnie. MG łaskawie podsuwa im staruszka:
GR1: Witaj, dziadku. Co tu robisz?
Staruszek: Trudnię się wyrobem i sprzedażą pochodni.
GR2: Strzelam dziadkowi w plecy i zabieram pochodnie.
GR1: Zaciągam zwłoki dziada w krzaki.
GR3: Wyjmuję ze zwłok zakrwawioną strzałę i wycieram ją o trawę.
(To było standardowe postępowanie graczy w przypadku napotkania samotnego człowieka)
~~~
Recycling w RPG
Co gracze robią ze zwłokami potwora?
1. Najpierw odcinają łeb i starają się go sprzedać jako trofeum.
2. Następnie wykonują naszyjniki z kłów i pazurów.
3. Potem zdejmują skórę z zamiarem sprzedaży
4. Na koniec z tego, co zostało, przyrządzają racje żywności
~~~
MG: W ścianie jaskini jest dziura, za mała, by wsadzić tam głowę, jednak ręka się zmieści.
GR1: (władca zwierząt): Wpycham w dziurę mojego sokoła.
~~~
GR1 (nie może rozczytać się na karcie postaci): "Hm, co to jest? Topór sojowy?"
~~~
Metoda nieuczciwego sprzedawcy. Gracze chcą sprzedać pierścień wartości 50 sztuk złota.
Sprzedawca: Dam wam za tę błyskotkę... 30 sztuk.
GR1: 50.
Sprzedawca: 20.
GR1: 50.
Sprzedawca: 10.
GR1: No, niech ci będzie 30.
Sprzedawca: Nieee... 25.
GR1 (z ulgą): Proszę bardzo.
~~~
MG: Licz łypie na ciebie groźnie.
GR1: Odłypuję mu.
~~~
Gracze patrolują teren wokół obozowiska, położonego w gęstym lesie. Nagle jeden z nich dostrzega wroga.
GR1 (dmąc w róg): Do wioseł!!!
~~~
GR1: Co to jest zefhar?
GR2: Elfi łuk.
GR1: Do strzelania?
MG: Nie, do walki wręcz, młocie.
~~~
MG: Stwór pluje na ciebie z klatki.
GR1: To ja też na niego pluję.
~~~
MG: Dlaczego nie wpisałeś na karcie postaci koloru włosów?
GR1: Bo ja mam normalny kolor.
~~~
GR1: Pochodźmy trochę po podłodze.
MG: Spróbujcie lepiej po suficie.
~~~
Gracze są u zielarza.
GR1: Masz jakieś zioła?
MG: Nie...
GR1: A po ile?
~~~
GR1: Idziemy w prawo.
MG: Które prawo?
GR1: Prawo po lewej.
~~~
Gracze dostrzegli szkieletowego jeźdźca na upiornym koniu.
GR1: On ma kobrę! Kombę! Czy jak to się nazywa?
GR2: Kopia.
~~~
GR1: On nie ma ogona! Przecież mówiłeś - on ma dwa metry bez ogona!
MG: [bez komentarza]
~~~
GR1: Nasz przyjaciel jest utalentowanym bardem, występował już w wielu cyrkach i kabaretach.
~~~
GR1: Jak cię strzelę...
GR2: Masz topór, nie możesz strzelać!
~~~
Gracze stanęli przeciwko grupie demonów.
Demon: Poddajcie się, śmiertelni. Zabierzemy was do naszego lorda... Już on zdecyduje, co z wami zrobić.
GR1: Nigdy się nie poddam! Nie weźmiecie mnie żywcem! Będę walczył do końca!
>po krótkiej walce, w której inni gracze zginęli lub zostali pojmani<
GR1: Poddaję się! Poddaję się!
~~~
Z rozważań gracza na temat wyboru imienia i przydomka:
"Będę się nazywał Baton, a przydomek będę miał Snickers. Wyobrażacie sobie tę scenę - do karczmy wchodzi kilku osiłków i pytają się : "Czy jest tu Baton zwany Snickersem?" A karczmarz wyjmuje ich całe pudło..."
Strażnik miejski(MG): Co to do kurwy nędzy za zamieszanie?
Geralt: Ta mała glizda chciała mnie okraść(wskazuje na małego złodzieja), mam świadka.
Edain(świadek): Titititititititititi(grożąc palcem złodziejowi).
*****
Edain do Torina(jeszcze się nie znali): Ja jeszcze nie miałem z panem przyjemności.
*****
Aramil: Podchodzę do drzwi, wyjmuje wytrych i próbuje je otworzyć.
MG: Nic się nie stało, nie słyszałeś upragnionego szczęknięcia.
Aramil: Wyjmuje inny wytrych i próbuje dalej.
MG: Znowu nic.
Arami:(
Geralt: Podchodzę do drzwi i naciskam klamkę.
MG: Ooo, otworzyły się.
Arami: Przynajmniej wiem, dlaczego nie mogłem ich otworzyć.
*****
MG: Widzicie jak facet w czerni znika za drzwiami.
Geralt: Chce wywarzyć te drzwi!
Arami: Spokojnie ja się tym zajmę, wyjmuję wytrych i grzebię w zamku.
MG: Rzuć sobie na inteligencję.
Aramil: Po co?
MG: Rzucaj!!!
Aramil: Dobra, dobra(wypadło 24).
MG: Coś cię tknęło, żeby spojrzeć w górę. Widzisz tam szyld "Pod wiosennym Żołędziem".
Edain: Ty idioto znowu nie sprawdziłeś czy są otwarte.
*****
Siedzimy w tawernie, przyglądając się zgrabnym panienką, nagle Torin ni z tego ni z owego:
~Jesteście jeszcze prawiczkami?
Geralt: Odezwał się Jasiek-Kutasiek.
Torin: Przynajmniej to robiłem.
Adein: Tak z dziwką w burdelu.
Geralt: A była dobra.
Torin: O tak.
Arami: Dla ciebie wszystko, co nie jest świnią jest dobre.
*****
Geralt: Zobacz już czwarty rzut poniżej trzydziestu.
Aramil: Zachowaj lepiej te rzuty na walkę.
Geralt: Przecież walczymy.
Arami: To, czemu ja o tym nic nie wiem?
*****
Torin został ranny(w nogę). Reszta drużyny próbuje go opatrzyć.
Aramil: Uuuu, nie najlepiej to wygląda, trzeba amputować.
Torin: Nie, zabierzcie go ode mnie.
Geralt: Nagrzewam w ogniu sztylet i przypalam mu ranę.
Aramil: To nic nie pomoże, trzeba uciąć.
Torin: Nie, proszę zabierzcie go.
Geralt: Co wy na to, żeby obciąć mu język?
Aramil: Dobry pomysł, nie będzie krzyczeć jak będziemy ciąć.
Geralt: Nie jemu tylko tobie. Zamknij się w końcu!
*****
Drużyna maszeruje kanałami. Na ścianach rosną grzyby.
Edain: Jakie fajne grzybki, w sam raz na obiad.
*****
Torin odebrał psa ze szkolenia i wraca z nim do karczmy, w pewnym momencie pies mu się wyrywa i rzuca się na przypadkowego przechodnia. Zanim Torin zareagował pies rozszarpał gardło nieszczęśnika.
Aramil: Jesteś pewien, że treser go karmił?
Torin: Niedobry piesek, żeby więcej nie było mi takich psikusów!
*****
Edain: Ja sobie kupię kota i będę go rzucać na twarz, żeby pazurami drapał.
*****
Edain i Aramil siedzą w karczmie popijając piwo, w pewnym momencie Edain wstaje i drze się na całego:
~Kto wypije więcej piwa ode mnie dostanie 20 zk!!!
MG: Karczma jest pusta.
*****
Edain do przechodnia:
~Wie pan gdzie mieszka Etelka Herzen?
Przechodzień(MG): Przykro mi nie wiem.
Edain: Na pewno, zapłacę kokosy.
*****
Edain do Geralta:
~Wiesz, że jesteś bezpłodny.
*****
MG: Znaleźliście się w samym sercu wichury. Czy ktoś z was ma kapelusz?
Torin: Ja mam hełm.
MG: To ci go zwiało.
*****
Torin do MG:
~Ja mojego psa nauczyłem tak, że kiedy się ze mną zgadza to szczeka raz, a gdy nie to dwa razy.
Aramil: A gdy szczeka trzy razy to ma cię w dupie.
*****
Aramil: Pada jeszcze?
MG: Tak, bo jest noc.
*****
Aramil: Znacie takie mądre powiedzonko, "Kto rano wstaje temu staje".
*****
MG: Słyszycie jak ktoś puka do drzwi.
Geralt: Wejść!
MG: Drzwi się otwierają, widzicie kelnerkę: Goście się skarżą, że ktoś hałasuje.
Geralt: To na pewno nie my.
Aramil: Jeżeli tu podejdziesz to wtedy będą mieli się, na co skarżyć.