Herman Nunberg „Principles of Psychoanalysis”, Copyright 1955 by Interntional Universities Press, Inc., New York, wyd. trzecie1968, Rozdz. 5: The Psychology of the Ego (str113-177)
PSYCHOLOGIA EGO
EGO I ID
Badanie instynktów pozwoliło nam na istotny wgląd w życie psychiczne. Ogólnie rzecz biorąc, umożliwiło poznanie działających tam sił pochodzących z instynktów, a w szczególności, jakie zaburzenia tych sił ujawniają się w chorobie. Jednakże w ten sposób pojmujemy tylko jeden aspekt życia psychicznego czy samej choroby, gdyż na życie instynktów zdecydowany wpływ mają reakcje ego, tak jak w przeciwnym kierunku reakcje ego są zmieniane przez życie instynktów. Stąd, dla pełnego zrozumienia życia psychicznego, musimy rozważyć inny komponent osobowości: ego.
Zazwyczaj psychiczne reprezentacje instynktów, które, jak wiemy, powstają w nieświadomości, muszą przemierzyć całe spektrum systemów psychicznych i ulec pewnym zmianom w celu uzyskania dostępu do świadomości i działania. Tylko wtedy, gdy siła instynktów wzrośnie tak bardzo, że obala wszelkie przeszkody, mogą one przekształcić się bezpośrednio w stany świadomości i działania, jak np. dzieje się w przypadku seksualnej ekstazy w stanach psychotycznych.
W ten sposób ego wpływa na formę, w jakiej instynkty, poprzez swoje reprezentacje, osiągają poziom świadomości i są przekształcane w działanie. Dlatego też ego może albo pozwolić na wyrażenie się instynktu wprost w działaniu, albo też może powstrzymać i zmodyfikować instynkt. W każdym przypadku bieg instynktu będzie zależny od rodzaju dążeń ego. Ego pracuje jako pośrednik, w którym wszystkie bodźce z wewnętrznego świata są przekształcane. Ale również odbiera ono bodźce ze świata zewnętrznego, które mysi przetrawić i zmodyfikować. Ego umieszczone jest a granicy między wewnętrznym i zewnętrznym światem i, z topograficznego punktu widzenia, zbiega się częściowo z systemem Pcpt.Cs. aparatu psychicznego. Jednakże trzeba się strzec przed przekonaniem, że całe ego jest świadome, ponieważ istnieją procesy psychiczne pojawiające się w ego, które w żaden sposób nie są świadome. Zalicza się do tego większość naszych moralnych ocen i zahamowań. Stąd musimy przyjąć, że część ego jest nieświadoma.
W zarysie, Freud od dawna określał nieświadome części ego jako cenzora marzeń, ale dopiero w późniejszych pracach rozróżnił je bardziej dokładnie od części świadomych. Pierwotnie świadome dążenia ego postrzegane były jako antyteza dążeń nieświadomych, tj. reprezentujących instynkty. Teraz jednak, odkąd nieświadomy komponent pomieszczany jest w ego, kontrast między „świadomym” i „nieświadomym” nie jest już identyczny z kontrastem między ego i instynktami. Ponieważ instynkty budzą się w nieświadomości i również część ego jest nieświadoma, konieczne jest rozróżnienie między nieświadomym życiem instynktów a nieświadomą częścią ego. Co więcej, odkąd rozważamy nieświadomość w sensie opisowym, dynamicznym i systematycznym, koncepcja nieświadomości nie jest już jednoznaczna. Stąd Freud zdecydował się wyznaczyć nieświadomość przez obojętny termin „id”. Wcześniejszy kontrast między „świadomym” i „nieświadomym” został zastąpiony przez kontrast między ego a id. Podczas gdy ego zawiera komponenty świadome i nieświadome, id jest całkowicie nieświadome i zawiera wszystkie impulsy, popędy, instynkty, pragnienia i pasje człowieka. Te impulsy i instynkty nie mają jednolitego obiektu czy celu; nie są zorganizowane, nie koncentrują się na jednym dążeniu, działają niezależnie jeden od drugiego. Id nie jest zorganizowane; jest chaotyczne.
Obojętne słowo „id” ma również dawać do zrozumienia, że jesteśmy zmuszani przez nasze instynkty, ze im podlegamy i że w końcu robimy to, co musimy zrobić, a tylko w bardzo specjalnych warunkach to, co świadomie chcielibyśmy zrobić. Jest to często wyrażane przez ludzi, którzy mówią, że myślą, czują i działają w określony sposób nie dlatego, że wybrali ten określony sposób myślenia, odczuwania czy działania, ale ponieważ coś wewnątrz nich myśli, czyje, pragnie i działa.
Ego posiada organizację; potrafi koncentrować własne dążenia, jak również dążenia id, na jednolitym celu i nadać swojej woli określony kierunek. Co więcej, reprezentuje w systemie psychicznym świat zewnętrzny, ale poza tym również służy dążeniom id. Id, reprezentant wyłącznie wewnętrznego świata, jest egoistyczne i zupełnie nie liczy się z dążeniami ego. Jeśli stwierdzimy, że ego służy dążeniom id, musimy zmodyfikować to stwierdzenie do pewnego zakresu. Ponieważ, pomimo że id pokazuje swój siłę poprzez częściowe narzucanie swojej woli ego, ego nie jest całkowicie bezradne, gdyż zmusza id do osłabienia i zmiany jego dążeń; potrafi nawet zapobiec przekształceniu tych dążeń w działanie i ich uświadomieniu.
FUNKCJE EGO: PERCEPCJA I TESTOWANIE RZECZYWISTOŚCI
Każdy analityk, wcześniej czy później, uczy się przez doświadczenia, że przychodzi czas w przebiegu analizy, kiedy przepływ materiału staje się skąpy, wolne skojarzenia ustają, a pacjent czasami zupełnie milknie i dziwnie się zachowuje. Nie tylko przebieg leczenia znajduje się w martwym punkcie, ale również rozumienie życia psychicznego pacjenta staje się niezmiernie trudne, jeśli nie całkowicie niemożliwe. Wydaje się to dziwne, odkąd nieświadome popędy - teraz nazwalibyśmy je dążeniami id - mają tendencję do postępowania i osiągania systemu świadomego ego, a w związku z tym stawania się świadomymi i być przekształconymi w działanie. To dążenie id do „odkrywania siebie” korzysta ze wszystkich dostępnych środków by skontaktować się ze światem zewnętrznym i osiągnąć gratyfikację poprzez pośrednictwo obiektu. Ale ego sprzeciwia się tej samo-odkrywającej tendencji id poprzez tzw. „opór”, który zasłania i powstrzymuje dążenia id. Opór jednakże może być zrozumiany i zdefiniowany tylko, gdy rozumiana jest funkcja ego i jego stosunek do id.
Funkcja ego jako czynnika oporu była znana od dawna w nerwicy jak również w snach. Rozróżniliśmy między motorycznym (działającym) ego, percypującym, cenzurującym i powstrzymującym ego. Badanie niektórych psychoz, postulat instynktu śmierci i separacji ego od id, pozwalają nam zbliżyć się do zrozumienia struktury i funkcji ego.
Jeśli ktoś zlekceważy na chwilę wszystkie drobne niuanse ego i spróbuje poznać wyłącznie jego ogólną funkcję, będzie mu trudno wyraźnie rozróżnić między dążeniami ego a dążeniami id, gdyż wszystkie ludzkie aktywności są rezultatem dążeń zarówno id, jak i ego. Te działania są wynikiem interakcji obu rodzajów dążeń. Zgodnie z hipotezą Freuda, ego jest częścią id; powstało z id i zostało odróżnione od niego.
Przedstawiając to graficznie, ego lokuje się na granicy między wewnętrznym światem, id, a światem zewnętrznym, rzeczywistością. Zadanie ego jest w związku z tym przydzielone przez jego topograficzną pozycję. Z jednej strony ma odbierać i asymilować bodźce z zewnętrznego świata; z drugiej, ma zatrzymywać poruszenia id w formie uczuć i odczuć, oraz kierować i wyładowywać je w obiektach świata zewnętrznego. „Odbierać” oznacza, jak już wcześniej stwierdziliśmy, pozwalać na stanie się świadomym. Organami percepcyjnymi są narządy zmysłów - oczy, uszy, zmysł dotyku itd. To, co jest odbierane nie składa się wyłącznie z zewnętrznych bodźców, ale również wewnętrznych, umysłowych procesów (idei, pragnień, myśli, dążeń, wrażeń i fantazji). Bodźce zewnętrzne są percypowane przez narządy zmysłów i doprowadzane do centralnego układu nerwowego. Tu pozostawiają ślady w formie wspomnień i idei, których natura zależy od konkretnego narządu zmysłu, przez który odegrany został bodziec (wzroku, słuchu, dotyku). Te ślady zewnętrznych doświadczeń w psychice, wraz z wewnętrznymi procesami, takimi jak myślenie, wyobrażenia, uczucia, emocje i odczucia z wnętrza ciała, formują to, co nazywamy psychicznym schematem czy obrazem ciała. Jądrem, wokół którego grupują się wszystkie koncepcje dotyczące ego jednostki, jest ego cielesne, którego główną funkcja jest percepcja.
Id nie odbiera bodźców bezpośrednio z zewnętrznego świata. Jednakże rejestruje bodźce z wewnątrz, jako odczucia trzewiowe i oscylacje napięcia instynktowych potrzeb. Te oscylacje stają się świadome poprzez mediację ego jako odczucia na skali przyjemność - przykrość. Poza tym przyjemność i przykrość mogą być odczuwane bez ich świadomego postrzegania.
Percepcja oczywiście nie jest jedynym zadaniem ego. Mimo, że bodziec do działania pochodzi z id, akcja jest zakończona lub powstrzymana przez ego. Oczywistym jest, że ego kontroluje dostęp do motoryki. Id nie ma dostępu do motoryki, która podlegałaby jego woli; jego potrzeby i pragnienia mogą być wykonane i zaspokojone dzięki pomocy aparatu motorycznego ego. Dzięki niemu jednostka może określić, czy obiekt istnieje w rzeczywistości, czy w wyobraźni. Jeśli przykładowo jednostka wątpi, czy obiekt rzeczywiście istnieje, czy jest złudzeniem, musi jedynie wyciągnąć rękę, by ustalić rzeczywistość bądź nierzeczywistość swojej percepcji zmysłowej. Badanie, czy percepcja (obrazu, głosu itp.) wynika z zewnętrznego czy wewnętrznego bodźca, nazywane jest testowaniem rzeczywistości. Na wyższych etapach rozwoju testowanie rzeczywistości osiągane jest nie tylko poprzez motoryczną aktywność, lecz również poprzez myślenie i rozważanie. A zatem zadaniem ego nie jest tylko percepcja, ale również sprawdzanie, czy to, co zostało odebrane, znajduje się w wewnętrznym czy zewnętrznym świecie. Testowanie rzeczywistości rozwija się bardzo powoli; cała nasza orientacja w świecie zewnętrznym i nasze zdrowie psychiczne zależy od jego poprawnego funkcjonowania. Np. w halucynacjach i złudzeniach zawodzi całkowicie. Testowanie rzeczywistości stanowi również podstawę rozwoju adaptacji do rzeczywistości.
Id nie potrafi testować rzeczywistości, ponieważ nie ma kontaktu ze światem zewnętrznym. Id zna jedynie wewnętrzną, psychiczną rzeczywistość. Działają tam dwa główne instynkty - instynkt życia i śmierci. Pomimo, że są złączone, każdy z nich jest powiązany z konkretnymi organami czy systemami organów: instynkt erotyczny z narządami płciowymi; instynkt agresji z systemem motorycznym. Ich jedynym celem jest satysfakcja i rozładowanie poprzez adekwatne zmiany we właściwych im narządach. Czasami te instynkty mogą zawiesić lub nawet zniszczyć organizację ego, albo mogą zmienić jej funkcjonowanie (jak np. w przypadku halucynacji).
Wracając do ego, widzimy z powyższego, że posiada ono odbiorczy, obronny i powstrzymujący aparat, aby panować i rozprowadzać psychiczne (wewnętrzne) i realne (zewnętrzne) energie. Ten aparat w gruncie rzeczy odpowiada barierze chroniącej przed bodźcami, które zostały omówione. Co więcej, ego ma do swojej dyspozycji różnorodne środki służące komunikowaniu się ze światem zewnętrznym, jak np. język. Dzięki temu może adaptować się w każdej sytuacji do bodźców z zewnętrznego i wewnętrznego świata.
W związku z tym, najważniejszym zadaniem ego jest percypować, działać, adaptować się do rzeczywistości, zapewniać samo-podtrzymanie i zastępować proces pierwotny id procesem wtórnym ego.
Tak jak id rządzi zasada przyjemności - przykrości i pragnienie uwolnienia napięcia poprzez satysfakcję, ego rządzi zasada rzeczywistości oraz potrzeba bezpieczeństwa i samo-zachowania. Panuje ono nad niebezpieczeństwami zagrażającymi jego bezpieczeństwu przez wprowadzanie dwu czynników: zasady rzeczywistości i lęku. Pierwszy oznacza rozwijanie przez ego pewnych intelektualnych aktywności: porównuje obecny stan ze wspomnieniami wcześniejszych doświadczeń, ocenia możliwe konsekwencje planowanych działań i wybiera te, od których oczekuje zapewnienia największego sukcesu, bez towarzyszącego wzrostu uczuć przykrości. Lęk sygnalizuje niebezpieczeństwa zagrażające tak z zewnątrz, jak z wewnątrz. Wewnętrzne niebezpieczeństwo, które zasadniczo zawiera nadmierną ilość energii instynktów, może uszkodzić ego w ten sam sposób, jak nadmierne natężenie bodźców zewnętrznych. Może zniszczyć jego organizację i przekształcić część ego w id.
Id nie posiada żadnych środków, by zapewnić samo-zachowanie, ani nie ma lęku. Co prawda może produkować fizyczne oznaki lęku, takie jak przyspieszona akcja serca, zmiany naczyniowe, oddechowe, wzmożona lub zahamowana ruchliwość, ale nie może używać tych odczuć do produkcji świadomego uczucia lęku. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że id nie ma żadnej organizacji i nie może generować skoordynowanych akcji. Wynika to z faktu, że id rządzi proces pierwotny. Ego posiada organizację; nie jest chaotyczne, ale rządzone jest przez proces wtórny.
Celem działań zaadaptowanych do rzeczywistości jest taka zmiana zewnętrznego świata, by zharmonizować go z dążeniami id, ego i superego. A zatem ego musi posiadać nie tylko aparat percepcyjny, ale również środki pozwalające mu na wpływanie na świat zewnętrzny i informowanie tego świata o swoich pragnieniach i dążeniach. Te cele wyznaczane są przez impulsy i przeciw-impulsy, które pochodzą z id, ale muszą przejść przez ego. W ego wywołują one różnice napięcia w muskulaturze (ego na pierwszym miejscu jest ego cielesnym) i przez to formują bodziec dla woli. To z kolei może później doprowadzić do lub powstrzymać działanie. Wydaje się, że rozwój języka również bazuje na tego typu impulsie, który później jest przekształcany w planowane działania. Mówienie, jak również nie mówienie, pewna postawa ciała, ułożenie kończyn, gesty, nawet napięcie czy jego brak w poszczególnym mięśniu, mogą mieć znaczenie i cel. U zdrowej osoby cel podejmowanego działania jest łatwy do rozpoznania. W stanach chorobowych trudniej jest zrozumieć pozorną „bezsensowność” pewnych działań, ale podobnie i one mają cel. Każdy psychiatra, z choćby niewielką orientacją w psychoanalizie, we od dawna, że katatoniczny mutyzm czy stupor ma znaczenie.
Pewien pacjent, który nie był psychotyczny, przybrał dziwną pozycję podczas swoich psychoanalitycznych sesji. W tym czasie leżał sztywno na leżance z zaciśniętymi udami. Znaczenie tej pozycji wyjaśniło się w trakcie analizy. Jego matka zmarła, gdy miał dziewięć lat. Podczas recytowania modlitwy nad jej grobem, zgodnie z Żydowską tradycją, poczuł nagłe pragnienie defekacji. Aby nie zabrudzić grobu matki, zacisnął uda i sztywno wyprostowany dokończył modlitwę. Jak wykazała analiza, powstrzymywał impuls, by zabrudzić moją leżankę, poprzez wyprężanie się i zaciskanie ud. Na grobie matki pacjent wiedziała, czemu zacisnął uda; w analizie nie wiedział. Musiał zostać mu to uświadomione, gdyż napięcie mięśniowe utraciło swoje świadome znaczenie.
A zatem ego może podejmować działania, które są świadomie odbierane, a których motywy i powiązane z nimi znaczenie, są nieświadome.
U młodej kobiety menstruacja ustała, a brzuch zaczął się powiększać; cieszyła się z perspektywy posiadania dziecka. Wykazywała tak wiele symptomów ciąży, że wprowadziła w błąd nawet doświadczone położne, do tego stopnia, że wyznaczono datę narodzin dziecka. Była zamężna od pewnego czasu. Jej mąż chciał mieć dziecko i groził rozwodem, jeśli nie uda jej się zajść w ciążę. Zamiast poddać się badaniu lekarskiemu i leczeniu bezpłodności, jeśli w jej przypadku byłoby to możliwe, lub poddać się swojemu losowi, kobieta zupełnie porzuciła rzeczywistość i udawała przed sobą, jak i przed innymi, że jest w ciąży; lub raczej, pacjentka nie udawała, ale jej ego doprowadziło do takich zmian w jej ciele, że jej pragnienie posiadania dziecka wydawało się być spełnione.
A zatem ego potrafi odmieniać ciało poprzez pewne zmiany, tak że pragnienie wydaje się być zrealizowane. Normalnie człowiek próbuje zmieniać świat zewnętrzny, kiedy chce zaspokoić dążenia id. Taka zmiana nazywana jest alloplastyczną. Ale jeśli, zamiast tego, zmiana pojawia się w ego, jest nazywana autoplastyczną (Ferenczi). Nasza pacjentka nie próbowała podjąć terapii na bezpłodność; bezpłodność zamian zmieniła się od wewnątrz.
Wszyscy neurotycy, w większym lub mniejszym stopniu, tracą zdolność osiągania gratyfikacji przez zmienianie rzeczywistości - w takim stopniu, w jakim rzeczywistość może być poddana ich woli. Oni zmieniają siebie i w ten sposób osiągają nieco gratyfikacji. Regresują się z allopastycznych do autoplastycznych reakcji.
Poniższe porównanie ilustruje to: Kiedy zdrowa osoba chce zbudować samolot, zaczyna robić kalkulacje i rysunki i przeprowadzać eksperymenty, dopóki nie uda jej się skonstruować satysfakcjonującego ją samolotu. Jeden z moich psychotycznych pacjentów, który chciał mieć samolot, leżał na plecach z zamkniętymi oczami, machał ramionami i w ten sposób, wierząc, że zbudował samolot, doświadczał przyjemnego wrażenia lotu. Podczas gdy zdrowa jednostka próbuje poznać prawa natury, aby móc na nią wpływać i zmuszać do służenia jej celom, ktoś inny zmienia siebie samego poprzez zaledwie własne pragnienie. Ten pierwszy próbuje dostosować swoje działania do rzeczywistości; ten drugi próbuje zmienić rzeczywistość w magiczny sposób. W chorobie adaptacja do rzeczywistości zawodzi, gdyż pragnienie zmiany rzeczywistego świata kończy się zmianą w ego. A zatem wpływa to na zdolność do testowania rzeczywistości, ponieważ tak długo, jak ego jest percypującym ego, jego zadaniem jest testowanie rzeczywistości, tj. rozróżnianie, czy bodziec należy do zewnętrznego świata, co odpowiada percepcji, czy należy do wewnętrznego świata i jest ekwiwalentem wrażenia lub uczucia. Jeśli pacjent wierzy, że zbudował samolot dzięki machaniu ramionami, z pewnością stracił on zdolność testowania realności.
MAGIA I OMNIPOTENCJA
Nie tylko ludzie chorzy umysłowo stosują magię. W gruncie rzeczy wszyscy ciągle praktykujemy magię. Rozdział między działaniem magii, a działaniem dostosowanym do rzeczywistości, nie zawsze jest ostry. Język, przykładowo, w wielu wypadkach ma magiczne powiązania. Często zdarza się, że nie możemy oprzeć się elokwencji dobrego mówcy, mimo że cała nasza logika sprzeciwia się jego argumentom. Jesteśmy po prostu „oczarowani” jego słowami. Każda modlitwa, każdy dobry popularny mówca odnoszą „magiczny” skutek. „Poprzez słowo, Logos, został stworzony świat”. W snach, w przypadku dzieci i prymitywnych kultur, słowo jest czymś materialnym, traktowane jest jak rzecz i posiada magiczne właściwości. Schizofrenik praktykuje magię poprzez język, w sensie pozytywnym i negatywnym. Jego cisz często znaczy, że nie chce zniszczyć świata swoimi słowami. Czasami chce skrzywdzić świat poprzez mówienie, a czasami uratować go. Przypominają się przekleństwa i błogosławieństwa osób normalnych. „Magiczna” siła słów odgrywa ważniejszą rolę u ludzi psychicznie chorych i u dzieci, niż u normalnych dorosłych.
Mowa jest środkiem ekspresji. Jej celem jest komunikacja; jej obiektem inny człowiek. Język jest funkcją ego w służbie id. Jego zadaniem jest wpływanie na innych. Schizofrenik powiedział, że mógł mówić do mnie tylko, gdy mnie kochał; kiedy nie odzywał się, znaczyło to, że mnie nie kocha, i że lepiej, bym go zostawił w spokoju. Innym razem myślał, że swoimi słowami zapładnia świat. Wydaje się, że energia wywodząca się z libido ego używana jest również do formowania języka.
Sperber stwierdził, że język zawdzięcza swoje powstanie instynktom seksualnym. Jeśli tak jest istotnie, łatwiej możemy zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie, bez względu na zawartość ich wypowiedzi, mówią kiedykolwiek nadarza się okazja. Wydają się przywierać do innych ludzi słowami, jak gdyby chcieli oprzeć się na nich przez mówienie. Są to zazwyczaj ludzie ze słabo rozwiniętym libido obiektu, którzy magicznymi słowami próbują olśnić innych i przywiązać ich do siebie. To zjawisko nierzadko jest spotykane w schizofrenii, w początkowym stadium choroby. Dla chorego mówienie jest często substytutem miłości. Z kolei inni ludzie mówią bardzo ostrożnie, z długimi, nagłymi pauzami, pomijając wiele łączników, zakłócając strukturę zdania i formując neologizmy. Poprzez przenoszenie i zmienianie słów w widoczny sposób chcą ukryć swoje sekretne impulsy. A zatem, dzięki pośrednictwu mowy, nieświadomie uprawiana jest zarówno pozytywna, jak i negatywna magia.
Mowa jest substytutem działania. Te same organy wykonawcze są konieczne tak dla mówienia, jak dla innych działań. Mimo, że słowo formowane jest centralnie w korze mózgowej, jednak narzędziami jego działania jest peryferyczna muskulatura, szczególnie krtani i ust. Zasadniczo mowa wprawiana jest w ruch, jak każda inna funkcja narządów, poprzez zahamowane ze względu na cel dążenia seksualne, odseksualnione libido. A zatem jest to ekspresja sublimacji, która zaczyna się bardzo wcześnie. Ale jeśli formujące mowę ego zostanie zalane przez libido, innymi słowy, jeśli kora mózgowa lub aparat mowy (krtań, usta), albo obie w tym samym czasie zostaną zerotyzowane, powstaje w rezultacie zaburzenie funkcji mowy. To zaburzenie wyraża się w regresji ego, w związku z mową, do okresu działań magicznych. Widać to najwyraźniej w schizofrenii i nerwicy kompulsywnej, gdzie język zostaje zseksualizowany.
Jednakże nie tylko język, ale również idee, proces myślenia, działanie, w skrócie każda psychiczna aktywność, może być magicznie zabarwiona (magiczny efekt filmów).
W swojej autobiografii Maksym Gorki doświadczenie z wieśniakiem, którego nauczył czytać. Po tym jak wieśniak nauczył się czytać i zaczął rozumieć, co czyta, zastanawiał się, jak to jest możliwe, że coś, co nie istniało, mimo wszystko istniało; mimo że nie można niczego zobaczyć czy usłyszeć czytając, mimo to czytelnik widzi ludzi, lasy i pola, słyszy rozmowy i śpiew ptaków, jak gdyby były rzeczywiste. W końcu zachwycony wykrzyknął, że może to być tylko magia. Podobnie histeryk ma fantazje i wierzy, że doświadcza ich w rzeczywistości, kompulsywny neurotyk myśli, że poprzez swój ceremoniał zapobiegnie nieszczęściu, paranoik wierzy, że wpływa na świat w pozytywny lub negatywny sposób poprzez pewne skomplikowane działania itd.
Z zasady magii towarzysz poczucie omnipotencji. Odstawiając na bok przesądność zdrowej osoby, wiara we własną omnipotencje i cechy magiczne pojawiają się wyraźnie u kompulsywnych neurotyków, neurotyków bardziej obszernie i intensywnie u schizofreników.
Jako przykład chciałbym wspomnieć pacjentki, która ciągle pocierała skórę klatki piersiowej i formowała w małe grudki starty naskórek, który wyglądał jak brud. Na moje pytanie, co to znaczy, odpowiedziała, że robi istoty ludzkie z ziemi, jak Bóg; nie, że ona sama jest Bogiem. Pacjentka wyszła ze swojego miejsca w świecie; utraciła testowanie rzeczywistości. Identyfikowała się z ziemią i z Bogiem. Granica między ego a światem zewnętrznym stała się niewyraźna; pacjentka czuła się omnipotentna i wierzyła, że jest w stanie stworzyć świat autoplastycznie i magicznie, z własnego ciała. Cierpiała ona na urojenia wielkości; jej poczucie omnipotencji brało się z megalomanii.
Megalomania odpowiada nadmiernemu poczuciu własnej wartości, jak już wspominaliśmy w innym kontekście. Własna osoba jest nadmiernie wysoko oceniana, co poza tym zdarza się tylko w przypadku kochanego obiektu. Urojenia wielkości wyjaśnia fakt, że libido jest wycofane z obiektu i skierowane na ego. W ten sposób poczucie omnipotencji jest prekursorem urojeń wielości. Poczucie omnipotencji podnosi pewność siebie jak ogromna, namiętna miłość, która daje jednostce wiarę, że jest w stanie podbić świat. Różnica między byciem zakochanym a poczuciem omnipotencji (i urojeniami wielkości) jest taka, że te ostatnie pojawiają się przy braku realnego obiektu, i ego staje się obiektem libido. Warunkiem pojawienia się uczuć omnipotencji jest, zatem, erotyzacja ego.
Podczas, gdy uczucie omnipotencji dotyczy całego ego, magia stosuje się tylko do pewnych funkcji i organów. Genitalia, przykładowo, uważane są za instrument magiczny (kult fallusa, uroki, czarodziejskie różdżki). Podobnie każda inna erogenna sfera może być obdarzona magicznymi właściwościami. Np. magia ekskrementów nawet dzisiaj odgrywa istotną rolę nie tylko w rytuałach kultur prymitywnych i w popularnej medycynie, ale również w snach i fantazjach dorosłych i zabawach dzieci.
„Magiczna siła oddychania” grała główną rolę w symptomatologii jednego z moich pacjentów. Wierzył on, że poprzez swoje usta rozsiewał brzydki zapach lub infekował powietrze. Analiza prowadziła do infantylnej gry, w której on i jego siostra oddychali na siebie nawzajem pod kocem. W tym okresie wierzył, że w ten sposób można począć dziecko.
Wydaje się, że narcystyczne libido daje ego poczucie omnipotencji i obdarza magią sfery erogenne.
Ale również magia związana jest z przekonaniem, że można kogoż skrzywdzić przez przekleństwo lub „zły wzrok”. Co więcej, część kompulsywnych neurotyków i schizofreników wierzy, i jednocześnie boi się, że z nasieniem wydalanym przy masturbacji, wydechem, wydalaniem z jelit itp., tworzą złe duchy, że nawet przez jedną myśl mogą zranić świat. Fakt, że magia służy nie tylko pozytywnym i produktywnym, ale również negatywnym i destruktywnym instynktom, może wywołać nasze zwątpienie, czy omnipotencja i magia w ogóle zależą od libido. Musimy jednakże pamiętać, że tam, gdzie negatywna, tj. negująca i destruktywna magia wydaje się najbardziej natężona, jak w nerwicy kompulsywnej, pojawiła się regresja libido z rozładowaniem instynktu. Jeśli destruktywne instynkty, w pewien sposób jakby dla nas jeszcze nieznane, połączą się z libido, wtedy podobnie okazują siłę magii - jednakże nie w sensie pozytywnym, ale negatywnym. A zatem pozytywna magia służy instynktom seksualnym, Erosowi; negatywna magia służy zseksualizowanym instynktom destrukcji czy śmierci, czyli sadyzmowi; ale obie służą id.
Obie formy magii, jak również uczucia i myśli o omnipotencji pojawiają się w historii ludzkości jako produkt animistycznych koncepcji świata kultur prymitywnych. Znajdujemy je również u dzieci i wielu ludzi chorych psychicznie. W animistycznym stadium rozwoju to, co „wewnętrzne” jest jeszcze mylone z tym, co „zewnętrzne” (świat zewnętrzny jest odbiciem świata wewnętrznego). „Granica ego” nie jest ostra, jest zamazana. Ego ciągle nie rozróżnia dokładnie między wewnętrznymi procesami, a tymi, które zachodzą w świecie zewnętrznym, i nie potrafi postawić wystarczającej bariery przypływowi dążeń id, ani ich zmodyfikować. Ponieważ separacja ego od id nie jest jeszcze kompletna; ego ciągle tworzy tylko częściowo zorganizowaną i zróżnicowaną część id. A zatem omnipotencja i magia należą do stadium rozwoju osobowości, w którym ego jest nieznacznie odróżnione od id, w którym id, że tak powiem, jest ciągle „blisko ego”; jest to kolejny powód, dlaczego często jest prawie niemożliwe rozróżnienie między dążeniami id, a dążeniami ego.
Pomimo, że impuls dla magii pochodzi z id, magia pojawia się w ego. Każdy neurotyk skłania się ku tej lub innej formie magii; magia odgrywa rolę w każdej nerwicy. Magia również wydaje się odpowiadać w części na pytanie o „celowość”, lub o nieświadome znaczenie, symptomów nerwicowych, które, jak wiemy, nie jest do końca tłumaczone przez odkrycie jedynie przypadkowych powiązań.
Ferenczi wyróżnił cztery stadia omnipotencji i magii. Według niego pierwsza jest faza bezwarunkowej omnipotencji, która ma donosić się do płodu w łonie matki. Ta faza jest czysto hipotetyczna i skoro nie możemy upewnić się o jej istnieniu, nie ma powodu dalej jej rozważać. Założenie Tauska, że schizofrenicy w stuporze katatonicznym powracają do łona matki, może być postrzegane jako wspierające tą hipotezę.
Druga faza, magicznych halucynacji, jest bardziej uzasadniona; była ona zakładana także przez Freuda. W tej fazie każdy impuls, każde życzenie powinno być realizowane magicznie. Jeśli, przykładowo, niemowlak jest głodny, dostarczy sobie gratyfikacji jedynie przez ideę ssania, jeśli nie dozna jej w rzeczywistości. Pomimo, że nie możemy stwierdzić na pewno, że w ten sposób przebiegają procesy w niemowlęciu, znajdujemy analogie u dorosłych; wystarczy tylko pomyśleć o marzeniu, w którym pragnienie jest również spełniane magicznie. Fantazje, sny na jawie są również magicznym spełnieniem pragnienia, które jest poprawianiem rzeczywistości. Przy pomocy tej samej „magii” to, czego się pragnie, jest psychicznie realizowane w halucynacjach u części histeryków i schizofreników poprzez podniecenie wzrokowe.
Trzecią fazą jest, według Ferencziego, omnipotencja z pomocą magicznych gestów. Reakcją dziecka na somatyczne potrzeby jest kopanie i krzyk, czyli aktywność motoryczna. Przy takiej ekspresji przykrości pojawia się niania i zaspokaja potrzebę. Na bazie tego doświadczenia dziecko rozwija magiczne gesty i zachowania. Również histeryczne symptomy, w których niezaspokojone potrzeby są podobnie zaspakajane przy pomocy magicznych gestów, możemy sobie wyobrazić jako nieświadomą magię.
Na następnym, czwartym stopniu, pojawia się omnipotencja myśli. Jej początki można wyśledzić w powstawaniu mowy. Najpierw mowa zawierała nieartykułowane dźwięki, które zostały obdarzone magicznym znaczeniem i nawet dziś pozostałości tego można znaleźć u dzieci i schizofreników. Dźwięki na samym początku związane były z ideami, które podobnie miały magiczne znaczenie. W trakcie rozwoju słowa zostały skojarzone z tymi instynktownymi dźwiękami i ideami, które, poprzez to połączenie, podobnie nabrały magicznego charakteru. Wydaje się, że słowa na początku związane były z wrażeniami wzrokowymi i słuchowymi, później, w trakcie skomplikowanego procesu, oddzieliły się od tych wrażeń, a następnie łączyły się ze sobą w określonym porządku, niezależnie od konkretnych wrażeń wzrokowych czy słuchowych. Związek idei werbalnych i niewerbalnych, które przez to stały się niezależne, związek poprzedzany przez pewne prawa, nazywany myśleniem. Magia i omnipotencja nadane dźwiękom i ideom w poprzedniej fazie są przejmowane przez fazę następną i przeniesione w myślenie. Głównie nerwica kompulsywna sięga do tego stadium rozwoju ego. Omnipotencja i magia myśli odgrywa ważną rolę w tej formie nerwicy.
W chorobie psychicznej zahamowanie rozwoju ego może pojawić się na każdym etapie; konkretny etap, w którym zahamowanie się pojawiło, zostawi ślad na postawie pacjenta w stosunku do rzeczywistości. A zatem ego może również powrócić do etapu omnipotencji i magii. W symptomatologii części schizofreników (jak w katatonicznym stuporze) bezwarunkowa omnipotencja i magia przeważają; w paranoi wydaje się dominować magiczne przecenianie całego ego i „demonicznego” świata zewnętrznego; w histerii, omnipotencja idei i gestów; w nerwicy kompulsywnej, omnipotencja i magia myśli.
IDEALNE EGO
Jeszcze nie zorganizowane ego, które czuje się jednością z id odpowiada stanowi idealnemu i stąd jest nazywane idealnym ego. Dla małego dziecka, do czasu, gdy spotka się z pierwszym oporem przeciwko gratyfikacji jego potrzeb, jego własne ego jest prawdopodobnie idealne. W pewnych katatonicznych i maniakalnych atakach, w wielu spośród psychoz wiodących do stępienia umysłu, jak również w pewnym, choć mniejszym stopniu w nerwicach, jednostka osiąga taki idealny stan, w którym daje sobie wszystko, co przynosi przyjemność i odrzuca wszystko, co nieprzyjemne. Każdy człowiek w swoim rozwoju zostawia za sobą ideał narcystyczny, ale w rzeczywistości zawsze pragnie do niego powrócić, najintensywniej w pewnych chorobach. Kiedy ideał zostaje ponownie osiągnięty w chorobie, pacjent, pomimo swojego cierpienia i poczucia niższości, czuje się mniej lub bardziej omnipotentny i obdarzony magicznymi siłami, którymi, w formowaniu symptomu, ponownie posługuje się dl spełnienia swoich niezdrowych dążeń. Nie możemy zapomnieć, że każdy symptom zawiera pozytywne lub negatywne spełnienie pragnienia, które pomaga pacjentowi w realizowaniu swojej omnipotencji.
W fantazjach „powrotu do łona” jednostka dąży do osiągnięcia tego „idealnego” stanu swojego ego.
PRÓBY W ADAPTACJI DO RZECZYWISTOŚCI
Trudno jest zdefiniować w dokładny, naukowy sposób, czym jest „rzeczywistość”. Od niepamiętnych czasów zmagali się z tym problemem filozofowie, a obecnie fizycy próbują określić znaczenie rzeczywistości. Jednakże, dla celów praktycznych, możemy posługiwać się tym , co wszyscy znają lub czują jako „rzeczywistość”, tak jak wiedzą i czują, czym jest percepcja, mimo że jest prawie niemożliwe uchwycenie esencji tego pojęcia. Istnieje „wewnętrzna” rzeczywistość i „zewnętrzna „ rzeczywistość. Pragnienia, uczucia, emocje, myśli są częścią wewnętrznej rzeczywistości, wszystko, co pojawia się w zewnętrznym świecie i oddziałuje na nasze narządy zmysłów, należy do zewnętrznej rzeczywistości.
Tak długo, jak istnieje pełna zgoda między ego i id i tak długo, jak jednostka do woli praktykuje magię, jest ona z pewnością nieprzystosowana do rzeczywistości. W rozwojowym stadium omnipotencji i magii, ego jest ciągle w małym stopniu odróżnione od id; wewnętrzne bodźce odbierane są jako wszechmocne i nieodparte. Niektórzy schizofrenicy odczuwają przypływ instynktów jako nieodpartą magiczną siłę, której muszą się poddać bezwarunkowo, podczas gdy kompulsywni neurotycy, którzy podobnie odbierają kompulsje, nie poddają się jej. Większość ludzi chorych umysłowo, jak również ludzi z kultur prymitywnych, wierzy, że muszą stosować magię w celu opanowania swoich instynktów i bodźców z zewnętrznego świata. Średnio zdrowa osoba radzi sobie bez magii i jest w stanie sprostać żądaniom wewnętrznego i zewnętrznego świata poprzez działania przystosowane do rzeczywistości. U schizofreników w remisji można obserwować tą równoległość do wzmacniania relacji z obiektami i konsolidacji ego, ich własna omnipotencja i magia cedowane są na obiekty. Ale również w leczeniu analitycznym okazuje się, że uczucia omnipotencji przenoszone są na analityka. U ludzi chorych i dzieci wyrzeczenie się omnipotencji i magii jest tylko warunkowe. Dzieci mają nadzieję odzyskać je, gdy dorosną. Neurotycy spodziewają się odzyskać je poprzez leczenie; oczekują spełnienia wszystkich marzeń dzięki leczeniu - stania się wielkim artystą, naukowcem, w skrócie jednostką, która dysponuje niewyczerpanymi środkami dla osiągania wszystkiego, czego pragnie i zdobywania świata. Wiara we własną omnipotencję jest widocznie tak silna, ponieważ człowiek nie chce wyrzec się swojego narcystycznego idealnego ego całkowicie. Przykładowo schizofrenicy, u których wiele procesów psychicznych, nieświadomych u innych, przebiega świadomie, świadomie poszukują wszelkimi możliwymi sposobami ponownego ustanowienia ich idealnego ego, które, jak wierzą, utracili w chorobie.
Jak zatem jednostce udaje się zrezygnować z narcystycznego idealnego ego i towarzyszącej mu omnipotencji?
Idealne ego dąży do osiągnięcia zasady przyjemności. Jest to ego przyjemnościowe. Wszystko, co dostarcza przyjemności, jest kierowane na ego i włączane w nie; wszystko, co nieprzyjemne, jest projektowane i przypisywane wrogo wyglądającemu zewnętrznemu światu. Jednakże ten rodzaj reakcji na przyjemność i nieprzyjemność nie może zostać podtrzymany. Po pierwsze, nie można wyeliminować każdej przykrości (np. powodowanej przez głód) jedynie przez halucynacje i otrzymywać gratyfikacje w magiczny sposób. Zamiast tego ego zmuszane jest podejmować działania, które rzeczywiście spełniają potrzeby i dzięki temu kończą instynktowną nieprzyjemność. Po drugie jednostka nie może ciągle być chroniona przed światem zewnętrznym tylko przez negację, halucynacje i projekcje. Nie można całkowicie zaprzeczyć, ani ciągle uciekać przed światem zewnętrznym, pomimo wszystkich jego nieprzyjemnych aspektów. Dlatego trzeba wytworzyć mechanizm, który pozwoli na percepcję nieprzyjemnych bodźców. Gdyż poprzez zbieranie doświadczeń (pamięciowych śladów percepcji) jednostka uczy się rozpoznawać, które bodźce dostarczają przyjemności, a które powodują ból. Ta wiedza, oparta na testowaniu rzeczywistości, pozwala na podejmowanie celowych działań. W celu zrównania się z wymaganiami życia, jednostka musi dokonać postępu od nieograniczonej zasady przyjemności do zasady rzeczywistości.
Pomiędzy percepcją i działaniem dostosowanym do rzeczywistości, stopniowo umieszczane jest myślenie, które przygotowuje pole dla działania i może nawet zająć jego miejsce. Dzięki większemu doświadczeniu życiowemu, tj. składowym zewnętrznych wrażeń przechowywanym w śladach pamięciowych systemu Pcs., które czasami mogą być tak intensywne jak percepcja, formuje się w ego obraz zewnętrznego świata, który może nie różnić się od niego zbytnio. Wszystkie procesy, których natura ciągle nie jest jasna, które operują na tych śladach i tworzą proces myślenia, zachodzą wewnątrz w taki sposób, jakby działały na obiektach w świecie zewnętrznym, ale niezależnie od niego.
Zmiany przeprowadzane w surowym materiale myślowym poprzez „proces myślenia” - być może „nieświadomą” matematykę, według Ferencziego - mogą zatem odpowiadać, do pewnego stopnia, upragnionym rzeczywistym zmianom w świecie zewnętrznym. O ile w stadium animistycznym zewnętrzny świat jest obrazem wewnętrznego świata, to w stadium spójnego myślenia możemy mieć do czynienia z przypadkiem przeciwnym. Gdy tylko osiągnięta zostaje identyczność między rezultatem myślenia a zewnętrzną rzeczywistością odbieraną zmysłami, może rozpocząć się celowe działanie i procesy woli. A więc rozwija się „narząd myślenia”, którego zadaniem jest doprowadzanie do sfery systemu percepcji rezultatów myślenia, które osiągnięto w sposób nieświadomy w systemie Pcs. tak, jak muskulatura doprowadza obiekty zewnętrznego świata do ego. Jeśli człowiek chce widzieć, dotykać, czuć czy wąchać obiekt świata zewnętrznego, musi wprawić w ruch swoją muskulaturę, by dosięgnąć obiektu lub zetknąć go z narządami zmysłów. Analogiczne, poprzez percepcję myślenia rezultat myślenia wprowadzany jest w sferę „narządu zmysłu”, w sferę świadomości.
Specjalnym przypadkiem myślenia jest funkcja osądzania, intelektualna funkcja przygotowująca do działania dostosowanego do rzeczywistości. Zgodnie z Freudem osądzająca funkcja negacji jest przejściową fazą między ignorowaniem a rozpoznawaniem. Rozpoznanie pojawia się w tym stadium psychicznych dążeń, gdy bodźce z zewnętrznego świata są poszukiwane i dostarczane do systemu percepcji dla celów apercepcji, a zatem w stadium, w którym świat zewnętrzny jest dostrzegany przez ego. W związku z tym akt rozpoznania znajduje się pod wpływem impulsów, które dążą do kontaktu i złączenia ze światem zewnętrznym. A zatem wywodzi swą energię z dążących do podtrzymania życia instynktów seksualnych, z Erosa. Ignorowanie z kolei wyrasta ze stadium, w którym bodźce ze świata zewnętrznego, zawsze zakłócające poszukiwany stan spoczynku, odbierane są jako nieprzyjemne. W tym stanie ego nie zwraca na nie uwagi i odcina od nich swój system percepcji. Negacja idzie krok dalej. Odpowiada ona ogólnej tendencji ego do eliminowania, odrzucania i niszczenia nieprzyjemnych bodźców, tak jak rozpoznawanie i afirmacja podążają za tendencją by przyjmować wszystko, co przyjemne i łączyć to z ego. Stąd funkcję osądzania można wyśledzić w aktywności instynktownej, w zależności od jej pozytywnych lub negatywnych rezultatów. Zauważenie i rozpoznanie wyrastają z instynktów życia, podczas gdy ignorowanie i negacja są rezultatem instynktów destrukcji.
W negatywizmie schizofreników destrukcja znajduje swój najbardziej skrajny wyraz. Wiemy, że schizofrenik daąży do uwolnienia się od wszystkich zdobytych doświadczeń życiowych poprzez wycofanie libido z pojęciowych reprezentacji obiektów w ego. A zatem, wraz z postępem choroby, schizofrenik dąży również do rezygnacji ze zorganizowanego przedświadomego myślenia, którego elementy są śladami pamięciowymi bodźców z zewnętrznego świata przechowywanych jako surowy materiał. Jednocześnie zachodzi regresja libido i rozładowywanie instynktów. Stąd można stwierdzić, że osądzająca funkcja negacji ulega w schizofrenii regresji do negatywizmu, w którym śmierć czy instynkt destrukcji, osiąga bezpośredni dostęp do motorycznych i percepcyjnych systemów ego.
Negatywna i destruktywna postawa w stosunku do „dziwnego i nieznanego świata” wydaje się być dominująca. Rzeczywiście, dzieci i ludzie z prymitywnych kultur również uciekają od nowych bodźców lub niszczą ich źródła. Jak jednostka przezwycięża tą negatywną postawę w stosunku do świata zewnętrznego? Łatwiej odpowiedzieć na to pytanie poprzez rozważenie patologicznych warunków, w jakich jednostka odwraca się od świata zewnętrznego.
Pacjent w stuporze katatonicznym ma otwarte oczy, ale jego wzrok jest nieobecny, a kiedy się do niego zwrócić nie reaguje i można mieć wrażenie, że aktywnie unika zauważania zewnętrznego świata. Tego rodzaju pacjenci czasami wydają się być nieświadomi ich rzeczywistego środowiska, ponieważ potrafią „patrzeć poprzez” obiekty umieszczone naprzeciwko nich tak, jakby nie istniały, i wpatrywać się w halucynację czegoś, co „widzą za tym”. Podobnie często nie reagują, kiedy inni się do nich zwracają, ale w tym samym czasie reagują na halucynacje głosowe. A zatem ci pacjenci odbierają wewnętrzne bodźce tak, jakby zostały odebrane przez narządy zmysłów. Zamiast reagować percepcją na zewnętrzne bodźce, często reagują negatywną halucynacją. System świadomej percepcji jest w mniejszym lub większym stopniu zamknięty na świat zewnętrzny. Najbardziej prymitywna funkcja ego, zdolność świadomości do odbierania bodźców z rzeczywistego, zewnętrznego świata, w skrócie zdolność do percepcji, jest zaburzona. Najpierw wyraża się to w „zobojętnieniu” na świat, w takim typie relacji z nim, który wskazuje, że libido nie dąży do niego; innymi słowy, narządy zmysłów nie odbierają kateksji energii, by mogły uzyskać wrażenia z zewnętrznego świata.
Jeśli stymulujemy takiego pacjenta, reaguje on ruchami obronnymi lub staje się agresywny. Interpretujemy to jako odrzucenie wrażeń ze świata zewnętrznego, które pacjent najwidoczniej odbiera jako wrogie i które pobudzają go do obrony poprzez destrukcję. Jedyną oznaką życia przejawianą przez tych pacjentów jest często jedynie spełnianie swoich wegetatywnych funkcji. To, co dostarcza im przyjemności, jak gratyfikacja najbardziej prymitywnych, bezpośrednio seksualnych instynktów i funkcji ego, jest potwierdzane; wszystko inne, co nie dostarcza bezpośredniej przyjemności i co ma swoje źródło w zewnętrznym świecie, jest tak silnie odrzucane, że nawet prowadzi do negatywnych halucynacji, i, jak gdyby to ciągle nie było wystarczające, towarzyszy temu nienawiść i wściekłość, z zatem destrukcja. Ego uświadamia sobie jedynie wewnętrzny świat; wszystko inne jest zaprzeczone lub niszczone.
Jeśli ci pacjenci zauważą świat zewnętrzny, są bardzo niepewni, co do tego, co odbierają. Są często zamieszani nie tylko, co do związku między dwoma obiektami, ale również, co do związku własnej osoby z jakimkolwiek obiektem. Czasami mają wątpliwości co do tego, czy są sobą, czy kimś innym. Zaburzonemu obrazowi zewnętrznego świata i jego związku z nimi z zasady towarzyszy inne zjawisko, tranzytiwizm.
Jest to uwarunkowane przez ogólnikowość „granicy ego”. Normalnie jesteśmy w stanie rozróżnić między wewnętrznymi doświadczeniami, a tymi, które są dane przez zewnętrzne percepcje. Ta zdolność jest utracona w tranzytywiźmie. Tu wszystkie psychiczne procesy zachodzą w obu kierunkach: z wewnętrznego do zewnętrznego świata i ze świata zewnętrznego do wewnętrznego. Pacjent wierzy, że to co pochodzi z wewnątrz, dobiera w świecie zewnętrznym, a zmiany w zewnętrznym świecie wydają mu się być zmianami w świecie wewnętrznym. Animizm, ze swoją omnipotencją i magią, odnosi tu największe triumfy. Podczas gdy w katatonicznym stuporze związki z zewnętrznym światem charakteryzuje negatywizm - świat jest zaprzeczony, niszczony i zamazywany przez negatywne halucynacje - w tranzytywiźmie te związki rządzone są przez konflikt ambiwalencji, z którym wydaje się być ściśle związana walka o istnienie świata obiektów. Pacjent wyraził następującą skargę: „Chcę cię kochać, ale jednocześnie muszę cię nienawidzić, gryźć, zwalczać. Nie wiem, co sprawia, że dzieje się na odwrót niż bym chciał”. Konflikt między instynktami życia (Eros) i destrukcji (śmierci) był w tym wypadku bardzo silny. Ale, podczas gdy w stanach stupor świat obiektów jest zupełnie zaprzeczony, w tranzytywiźmie czynione są próby, by go dostrzec; jednakże próbom te ciągle na nowo przeszkadzają instynkty destrukcji.
Ale jak ci schizofrenicy, którzy starają się wyzdrowieć, uwalniają się od tego konfliktu? W jaki sposób osiągają nie tylko jednoznaczną wiedzę o świecie zewnętrznym, ale również przystosowanie do niego?
Schizofrenia rozpoczyna się uczuciem „końca świata”. Jest to uczucie katastrofy, w którym świat jawi się pacjentowi szary, zamglony, nawet martwy, pusty; a zatem rzeczywistość jest dla niego stracona. „Koniec świata” można ogólnie wytłumaczyć wycofaniem libido z obiektów zewnętrznego świata i równoczesnym rozładowaniem instynktów. Ponieważ wycofanie libido owocuje regresją, w której uwolnione są instynkty destrukcji. Zamiast libidinalnego związku ze światem zewnętrznym, pojawia się związek sadystyczny, który rzeczywiście zagraża środowisku. Pacjent wydaje się to dostrzegać od momentu, gdy „świat umiera”. Odczucie katastrofy wywołuje pragnienie, by odzyskać utracony świat, by skierować libido z powrotem na obiekty. Z tego powodu dalszy obraz choroby charakteryzuje tzw. restytucja, odbudowywanie rzeczywistości. Mimo, że nie wszystkie fazy tego przywracania rzeczywistości są znane, część z nich może być do pewnego stopnia zrekonstruowana z przebiegu choroby.
Libido, wycofane z zewnętrznego świata, katektuje ego, przez co ego zostaje powiększone przez ilość libido, jaka była związana z obiektami. Rezultatem tego jest omnipotencja i magia (animizm), megalomania, utrata granicy ego i testowania rzeczywistości. Wraz z wycofaniem libido, pojawia się rozładowanie instynktów, poprzez które uwolnione zostają instynkty destrukcji. Nie tylko libido nie jest już przypisane obiektom, ale obiekty są wręcz odpychane przez agresję i destrukcję. Destrukcja jednakże nie celuje wyłącznie w obiekty, ale również w ego, co przejawia się w odmowie jedzenia, atakach szału, w których pacjenci się ranią, itp. Mimo to nie ma wątpliwości, że część libidinalnych związków z obiektami ciągle jest obecna. Jest to widoczne w kontakcie psychicznym, jaki czasem może być wytworzony z tymi pacjentami. Ale niezmiernie ostry konflikt ambiwalencji szybko niszczy te relacje, ponownie poprzez instynkty destrukcji. Jeśli ta faza nie jest trwała, następuje po niej faza, która również może się utrwalić; w tej fazie destruktywne impulsy, które były składowane w ego, są przemieszczane na świat zewnętrzny; są projektowane. Rozwijają się paranoidalne, hipochondryczne (fizyczne) urojenia prześladowcze. Treścią tych urojeń jest prześladowanie pacjenta przez ożywione, jak i nieożywione obiekty, stosujące wobec niego wszelkie możliwe tortury o celu seksualnym, przed którymi próbuje on ochronić się najbardziej niezwykłymi sposobami. Ożywione obiekty z zasady są homoseksualne; nieożywione zawsze wydają się symbolicznie reprezentować genitalia pacjenta. Jak już wcześniej zauważyliśmy, obiekt homoseksualny jest obiektem, z którym podmiot jest zidentyfikowany, i w który, w tym samym czasie, podmiot się projektuje. A zatem homoseksualny prześladowca jest obiektem wybranym z wczesnych narcystycznych podstaw, tak jak genitalia wyprojektowane na obiekt z zewnętrznego świata są narcystycznym obiektem.
W „tranzytywistycznej” fazie świat zewnętrzny i ego są razem. Chorobę rozpoczyna wycofanie libido z obiektów i, jak pokazuje późniejszy rozwój, obiekty są również brane do wewnątrz ego; są introjektowane w ego poprzez proces identyfikacji. Podczas gdy w katatonicznym stuporze nie ma żadnych libidinalnych związków z obiektami, obiektami w fazie tranzytywistycznej próby wytworzenia takich związków pojawiają się, ale są pokonywane przez tendencje destruktywne, to w stanie paranoidalnym narcystyczne, a zatem libidinalne związki ze światem zewnętrznym tworzone są na bazie masochizmu. (Pacjent jest torturowany przez prześladowców.) Nawet, jeśli świat ciągle wydaje się pacjentowi pelen niebezpieczeństw, które odbiera może lepiej niż zdrowa osoba, zrealizowany został ważny krok w kierunku przystosowania do świata, ponieważ istnienie świata, mimo że zabarwionego narcystycznie i bardzo wrogiego, jest uświadamiane.
W przypadku schizofrenii obserwowałem dość wyraźnie, że wszystkie te osoby - kilku innych pacjentów, pielęgniarki i lekarz, - które zostały „dodane” do ego pacjenta w ostrej fazie, zostały wyprojektowane na początku remisji w formie wrogiej, ale erotycznie zabarwionej siły. Ale niedługo po tym pacjent pokochał jeden z tych obiektów, lekarza. Pacjent poddał się jego prowadzeniu i przewodnictwu; poszedł nawet dalej i obdarzył go swoją własną omnipotencją i magią. Pacjent stał się również bardziej przyjazny w stosunku do swego otoczenia. „Pojednanie” z lekarzem (ojcem) skończyło się na postrzeganiu go jako istoty wyższej i wyczekującym, masochistycznym poddaniu się jego wpływom.
Pomimo, że „proces leczenia”, odbudowywanie zniszczonego świata obiektów, może zatrzymać się na tym stadium, i tak jest on postępem, gdyż utracone rzeczywistość jest w dużym stopniu przywrócona. Co więcej, widoczne jest, że za pomocą projekcji dystans pomiędzy ego a obiektami, które zlały się z nim, zostaje odtworzony, dokąd obiekty znowu umieszczane są w zewnętrznym świecie i są odbierane jako jego przejawy. W związku z tym najbardziej prymitywne funkcje ego znowu stają się efektywne, jak np. percepcja, rozdział świata zewnętrznego od środowiska, uświadamiani sobie rzeczywistości istniejącej na zewnątrz ego.
Percepcja obiektów już nie powoduje strachu lub poczucia zagrażającego niebezpieczeństwa, ale staje się masochistyczną przyjemnością. Odkąd pacjent zrzeka się własnej omnipotencji na rzecz obiektu i pojawia się tendencja do patrzenia na obiekt z uwagą, możemy stwierdzić, że jest to początek prób przystosowania się do rzeczywistości. W trakcie rozwoju przystosowania do rzeczywistości agresja zamienia się w pasywne tolerowanie świata; przykrość jest dostrzegana i akceptowana, zgodnie z poglądami Ferencziego. Ponieważ w tym procesie sadyzm obraca się przeciwko osobie pacjenta i łączy się z masochizmem ego, samo cierpienie staje się przyjemne. Jeśli, wraz z dalszym rozwojem, masochizm zostaje ograniczony, wtedy pokonywanie cierpienia dostarcza masochistycznej przyjemności. Proces, w którym sadyzm id zmienia się w masochizm ego, zazwyczaj zachodzi, gdy libido pacjenta zaczyna kierować się z powrotem w stronę obiektów; ten proces zazwyczaj kończy się przynajmniej częściową rekonstrukcją rzeczywistości. Wnioskujemy stąd, że pojawia się nowe połączenie rozładowanych instynktów, gdzie instynkty destrukcji znowu są kontrolowane. Zgodnie, z Ferenczim jest to miłość, w najszerszym rozumieniu tego słowa; a zatem Eros, poprzez ograniczenie agresji, prowadzi najpierw do zauważenia rzeczywistości, a później do adaptacji do niej.
Stopniowa adaptacja do rzeczywistości w procesie zdrowienia ze schizofrenii zbiega się z libidinalną kateksji obiektów; wydaje się to zachodzić w podobny sposób, jak rozwój wyboru obiektów u dziecka, który próbowaliśmy zrekonstruować. Brak obiektów, wraz z nagromadzeniem i zatamowaniem libido w ego, wywołuje tęsknotę z obiektem, która ponownie kieruje libido w stronę obiektów, a uwagę w stronę rzeczywistości.
Ego początkowo jest zaledwie narządem odbioru i rozładowania. W trakcie rozwoju w stronę adaptacji do rzeczywistości, ego osiąga stadium, w którym agresywność skierowana na świat zewnętrzny jest pomieszczana w samym ego; sadyzm id zmienia się w masochizm ego. Ale masochistyczne potwierdzanie bolesnej percepcji zewnętrznego świata reprezentuje głównie zauważenie rzeczywistości, a w żadnym wypadku prawdziwą adaptację do rzeczywistości; to wymaga aktywności zgodnej z zasadą rzeczywistości.
Istnieje choroba, depersonalizacja, która pokazuje, ze rozpoznanie rzeczywistości zmysłowej zależy od innego czynnika, konkretnie od pewnej części samego ego.
Depersonalizacja jest stanem chorobowym, w którym świat i wszystko, co jest percypowane, wydaje się zmienione i obce dla percypującego ego. Stan ten może być porównany do „końca świata” w schizofrenii, gdyż tutaj, podobnie, nie tyko świat, ale również własne ciało podmiotu, wydaje się być zmienione i obce.
Zakładamy, że utrata rzeczywistości w schizofrenii wynika z całkowitego wycofania libido z obiektów, oraz z rozładowania instynktów towarzyszącego temu procesowi. Zasadniczo sytuacja jest taka sama w stanach depersonalizacji, jakie często pojawiają się po utracie obiektu lub utracie miłości. Percepcji utraty obiektu miłości lub obniżeniu ilości libido towarzyszy uczucie, że rzeczywistość percepcji i odczuć ego została utracona. Na to, że uwalniane są destruktywne instynkty, wskazują pełne bólu skargi pacjentów w tym stanie. Można to rozumieć jedynie w następujący sposób: Ponieważ skargi pacjentów mogą być interpretowane jako skargi kastracyjne, i ponieważ osoba cierpiąca na szczególnie ostre stany depersonalizacji również wykazuje inne oznaki wzmożonego narcyzmu, można wysnuć wniosek, że pojawia się identyfikacja ego z genitaliami. Instynkty destrukcji uwolnione wraz z utratą libido gromadzone są w ego i zagrażają mu, jakby było genitalne. Ponieważ depersonalizacja, trwająca krócej lub dłużej, pojawia się prawie zawsze na skutek nagłej utraty miłości, możemy powiedzieć, że uczucia obcości są bezpośrednim rezultatem nagłego przemieszczenia libido z obiektu na ego. Można to rozważać bardziej szczegółowo, ale w każdym przypadku utracie poczucia rzeczywistości percepcji zmysłowych i odczuć ego, towarzyszy utrata obiektu libido. Niedawno wspominaliśmy, że w stanie ostrym schizofrenii utracona jest rzeczywistość, podczas gdy w remisji, kiedy libido ponownie zaczyna zwracać się ku obiektom, rzeczywistość jest dostrzegana. Z tego stwierdzenia wynikają dwa wnioski: Pierwszy - by rozpoznać świat zewnętrzny muszą istnieć pewne możliwości ego, by kierować libido na obiekty. To sformułowanie narzuciło się nam już w rozważaniach na temat rozwoju ego od odrzucania bodźców ze świata zewnętrznego do ich akceptacji w sensie pozytywnym. Drugi wniosek prowadzi do nowego punktu widzenia: W depersonalizacji ego percypuje, ale rzeczywistość percepcyjna w jakiś sposób nie jest dostrzegana przez inną część ego. Wydaje się, jakby ta część chciała ignorować wszystkie percepcje. Percypujące ego cierpi z powodu tego odrzucenia.
Rozpoznanie rzeczywistości i adaptacja do niej są w związku z tym zależne nie tylko od natury percypującego i działającego ego, ale również od części samego ego, która zajmuje pewną pozycję dostrzegając doświadczenia ego i musi je usankcjonować, by mogły stać się w pełni prawdziwe. Być może tłumaczy to po części, dlaczego zaprzeczanie rzeczywistości, nie mówienie prawdy, odbierane jest jako niemoralne. W tym momencie musimy zakończyć te rozważania i zwrócić uwagę na tą część ego. Wkrótce powinniśmy zobaczyć, jak wpływa ona na przystosowanie do rzeczywistości.
SAMOOBSERWACJA
Czym jest ta część ego? Początkowo wydaje się być zbieżna z pierwotną samoobserwacją, ale ma również pewne właściwości krytyczne. Już zetknęliśmy się z tą częścią w marzeniach sennych, gdzie pojawia się w dwóch formach, najpierw jako wewnątrzpsychiczna percepcja idei i doznań, a zatem jako funkcja systemu percepcyjnego ego; a później jako hamująca, selekcjonująca i krytykująca część, która obserwuje i wpływa na nasze myśli, pragnienia i emocje. Ta ostatnia, ogólnie mówiąc, znajduje się w systemie Pcs. (przedświadomości) i nazywana jest cenzorem snów.
W depersonalizacji samoobserwacja wydaje się podlegać tej nowej zdolności. Wrażenia z zewnątrz, tak samo jak z wewnątrz, są najpierw odbierane przez ego; następnie to, co zostało odebrane, jest obserwowane przez tą inną część i jest aprobowane lub nie. Ta „wewnętrzna obserwacja” również jest podobna do pewnego rodzaju percepcji, ale znacznie różni się od pełnej życia percepcji zmysłowej ego. Jest czymś innym, ale prawie nie możliwe jest precyzyjne opisanie słowami, czym naprawdę jest. Być może trudność w opisie wynika z faktu, że ta wewnętrzna część jest stymulowana jedynie pośrednio, przez bodźce, które przeszły przez organy sensoryczne ego; podczas, gdy aparat odbiorczy ego wchodzi w bezpośredni kontakt z zewnętrznymi, realnymi wrażeniami, tak jak z wewnętrznymi siłami instynktów id. Ta nowa część odbiera zaledwie ślady wrażeń, a nie same wrażenia.
Wrażenia zarejestrowane przez tą część nie są zgodne z aktualnie odbieranymi wrażeniami zmysłowymi. Stąd możemy wnioskować, że inne krytykujące i obserwujące zdolności stopniowo odłączają się od pierwotnej samoobserwacji, zdolności, która nie jest obdarzona właściwościami zmysłowymi. \to stwierdzenie popierają następujące czynniki: Niemowlę w najwcześniejszym okresie percypuje bardzo niewiele z zewnętrznego świata w sposób aktywny. Ale z jego bardzo żywej ekspresji przyjemności i przykrości możemy, w pełni zasadnie, wnioskować, że swoje wewnętrzne rosy odbiera bardzo dobrze. Wiadomo, że w schizofrenii aktywna uwaga jest zaburzona; aktywne kierowanie się na świat zewnętrzny, afirmacja świata, nawet, jeśli w danym momencie nieprzyjemna, wymaga, by obiekty były katektowane przez libido. Wraz ze spadkiem zainteresowania światem zewnętrznym, samoobserwacja wzrasta (schizofrenia i depersonalizacja).
W samoobserwacji libido, wycofane z zewnętrznych obiektów, zwraca się ku procesom wewnątrz ego. Samoobserwacja wzrasta zwłaszcza w hipochondrycznej fazie schizofrenii. Niepokój, jaki towarzyszy hipochondrycznym odczuciom, skłania ego do zakończenia ich bolesnej obecności. Stąd zadaniem samoobserwacji jako funkcji ego jest sygnalizowanie bólu, a zatem regulowanie przebiegu uczuć przyjemności i przykrości. Samoobserwacja jest prymitywną funkcją ego i jest najbardziej aktywna, gdy libido zgromadzone jest w ego. Innymi słowy, ego nasycone libido jest bardzo narcystyczne, nie odpowiada na bodźce zewnętrzne. Zwierzęta, przykładowo, nie słyszą ani nie widzą nic w okresie rui; człowiek podczas orgazmu percypuje tylko swoją przyjemność, nic ze świata zewnętrznego. We śnie, tak samo jak w schizofrenii, aktywna uwaga skierowana jest na wewnętrzną percepcję, tzn. na samoobserwację. Podczas gdy w nerwicach samoobserwacja wyostrza się, ale nie zawsze osiąga poziom świadomości, gdyż impulsy, które mogłyby sprawić przykrość, są często na początku sprawdzane. Można by powiedzieć: Psychicznie chora osoba jest hiperwrażliwa na przykrość.
SUPEREGO (IDEAŁ EGO)
Nieprawdą byłoby stwierdzenie, że samoobserwacja jest całkowicie transformowana w uwagę. Jej część pozostaje w pierwotnej formie, podczas gdy inna zamienia się w część krytykującą, wybierającą i ograniczającą, która obserwuje, rejestruje i poddaje cenzurze wszystkie procesy wewnątrz ego, tzn. percepcje, wrażenia i uczucia. Z tej części rozwija się logiczny i moralny samokrytycyzm.
U przeciętnie zdrowej jednostki samoobserwacja i krytykujące ego łączą się ze sobą; pracują razem harmonijnie, przynajmniej w pewnym zakresie, który jest różny u różnych ludzi. Jedno nie podważa tego, co robi drugie; nie stają sobie wzajemnie na przeszkodzie w spełnianiu swoich pragnień. Zazwyczaj te dwa komponenty ego nie dają się rozróżnić. Tylko w wypadku powstania ostrego konfliktu ich rozdział staje się widoczny.
W depersonalizacji, przykładowo, istnieje poważny rozdział w ego. Percepcje, myśli i odczucia nie są już odczuwane jako należące do ego; wydają się być obce. W snach rozłam często posuwa się dalej. Część obserwująca często reprezentowana jest przez osobę w śnie; a zatem jest ona oddzielona od ego śniącego i wyprojektowana na inną osobę. Psychiczna zdolność, która zazwyczaj znajduje się wewnątrz ego, jest nagle przenoszona na świat zewnętrzny. W schizofrenii takie wyraźne rozszczepienie ego jest regułą. Przykładowo w urojeniach bycia obserwowanym część obserwująca jest projektowana na ludzi, którzy są wszędzie, szpiegują pacjenta, czają się na niego, widzą i wiedzą wszystko, o czym myśli i czego pragnie, i którzy zdobyli złowrogą władzę, od której pacjent nie może uciec.
Zdrowa osoba jest podmiotem podobnej władzy. Dopóki ta siła jest wewnątrz ego, jest ledwo widoczna; jednakże można ją dostrzec, gdy jest wyprojektowana na świat zewnętrzny. Paranoicy, którzy częściej używają projekcji, niż zerowe osoby, stają się świadomi własnej obserwującej i krytykującej części poprzez projekcję. To, że wewnętrzne procesy są faktycznie odbierane w ten sposób, może być z łatwością zademonstrowane w codziennej praktyce analitycznej. Jeśli, przykładowo, pacjent narzeka bez uzasadnienia, że analityk jest zły na niego i nieprzyjazny, można być pewnym, ze pacjent projektuje własne wrogie impulsy na swojego lekarza lub, bardziej poprawnie, czuje w sobie pewne zakazane impulsy, które stają się dla niego świadome tylko, gdy zostaną wyprojektowana na inną osobę.
Ta siła jest siłą wewnętrzną u osoby zdrowej i neurotyka, rzekomo zewnętrzną u psychotyków, szczególnie schizofreników, ponieważ przenoszona jest na świat zewnętrzny. Dla schizofreników ta siła jest zazwyczaj czymś nieprzyjemnym, nawet wrogim. Przypominamy sobie z wcześniejszych wywodów, że pierwotnie każdy bodziec przychodzący z zewnątrz odbierany jest jako wrogi i odpierany przez projekcję. Ponieważ ego schizofrenika regresuje się do wcześniejszych stadiów rozwoju, moglibyśmy zrozumieć projekcję wewnętrznych impulsów, jeśli założymy, że są one odczuwane jako wrogie siły. Często porównywaliśmy schizofreników i dzieci. Wiemy, że czasami dziecko odbiera osobę, która się nim opiekuje, jako źródło przyjemności, a czasami jako przyczynę bólu, wroga, w zależności od tego, czy osoba ta gratyfikuje jego potrzeby instynktowe, czy nie udaje jej się ich zaspokoić. W normalnym rozwoju nie tylko pierwotny opór przeciwko wpływom treningu(prowadzonego przez matkę lub jej substytut) zostaje przezwyciężony, ale również wpływy te zostają zaakceptowane i wchłonięte przez ego, gdzie, bez ich szczególnego zauważania, stają się efektywne w trakcie życia; stają się lub pozostają nieświadome. W paranoi z pomocą projekcji pojawiają się w świadomości, ale są odrzucane: ponownie pojawiają się (jako prześladowcy) w świecie zewnętrznym, z którego pochodzą. W związku z tym stwierdzamy, że obserwująca i krytykująca część, która powstała w ego, rozwija się poprzez wchłanianie pewnych zewnętrznych, najczęściej bolesnych wrażeń. W schizofrenii ta część stale się znowu świadoma i jest odrzucana przez projekcję.
Pewne doświadczenia ze schizofrenikami pozwalają na przyjęcie, że urojenia prześladowcze wywodzą się ze skoptofilii, tzn. ze zerotyzowanej funkcji ego, która zmieniła się w ekshibicjonizm i jako taka została wyprojektowana na świat zewnętrzny.
Niepsychotyczny pacjent wierzył od wczesnego dzieciństwa, że przez zaledwie patrzenie na swojego ojca, braci, a później innych mężczyzn, będzie w stanie ich wykastrować, tak jak bał się, że zostanie wykastrowany przez spojrzenia innych. Ten sam mężczyzna dręczył się samoobserwacją i ostrym samokrytycyzmem. W historii jego życia można było ustalić, że najpierw obawiał się karcących (i prawdopodobnie rozzłoszczonych) spojrzeń matki, jako osoby kastrującej. (To, że istnieje coś takiego, jak nienawistne spojrzenie, jest powszechnie wiadome. Wiara w jego magię jest wyrażana np. w przesądzie złych oczu.) Jako dziecko pacjent prawdopodobnie nabył to spojrzenie przez identyfikację; rzeczywiście, jednostka zawsze gotowa jest zareagować na wrogość z zewnątrz wrogością z wewnątrz.
A zatem sadyzm destruktywnych instynktów może obrócić się przeciwko podmiotowi w identyfikacji i, połączony z ekshibicjonistyczną komponentą instynktu, może pojawić się w postaci masochizmu. To spojrzenie, skierowane do wewnątrz, staje się czymś szpiegującym i krytykującym. Pierwotna samoobserwacja, regulator uczuć przyjemności i przykrości, zostaje zasilona przez nową, szpiegującą część, która może sprzeciwiać się przypominaniu ego. Pochodzi one ze świata zewnętrznego, z siły rodziców lub ich substytutów. Najwyraźniej jest widoczna w depersonalizacji, gdzie jest ciągle wewnętrzna, ale mimo to zaprzecza rzeczywistości percepcji i uczuć ego. Zaprzeczenie to, jak wspomniano wcześniej, jest pochodne instynktom destrukcji.
Mimo, że próba sprowadzenia tej części w związek z erotogennymi sferami jednostki może wydawać się nieco ryzykowna, nie można zaprzeczyć, że poza elementami wzrokowymi są tam również zawarte elementy słuchowe. Halucynacje słuchowe u paranoików, w których są oni oskarżani o wszelkie możliwe złe uczynki, są dobrze znane; są oni obsypywani oskarżeniami i obraźliwymi słowami. Są wyszydzani i słowami podburzani do złych uczynków. (Pozytywne głosy zostaną omówione w innym powiązaniu.) Poprzez uważne słuchanie często można się zorientować, że są to słowa pochodzące z wczesnego dzieciństwa pacjenta, które były używane przez osoby, z którymi pacjent był w libidinalnych związkach. Poprzez „głosy” przekazywane mu są rozkazy i upomnienia; halucynacje słuchowe w oczywisty sposób wyrażają krytycyzm rodzica lub jego surogatu. Bycie szpiegowanym w urojeniach prześladowczych i słyszenie głosów w halucynacjach prześladowczych składają się na część z tej krytycznej zdolności, która w paranoi projektowana jest na świat zewnętrzny, a która u zdrowej jednostki pozostaje wewnątrz, zaledwie zauważana przez świadome ego. W marzeniu sennym nazywana jest cenzorem i reprezentuje, we śnie, tą psychiczną zdolność, która na jawie wywiera selektywny, hamujący i krytykujący wpływ na plany, pragnienia i impulsy jednostki. Topograficznie lokalizujemy ją w systemie Pcs. Tak jak we śnie krytykujące słowa rzadko stają się świadome, tak też na jawie samokrytycyzm rzadko jest uświadamiany w słowach, a nawet, kiedy staje się świadomy, rzadko ma tą samą intensywność, jak w halucynacjach słuchowych paranoików. Nie jest świadomie postrzegany; jest przedświadomy. A zatem jednostka włączyła w siebie obcy byt nie tylko poprzez „patrzenie”, ale również poprzez „słuchanie”. Rozwinęła w sobie specjalną zdolność, która widzi i słyszy wewnątrz, jednakże u osób zdrowych psychicznie, nieosiągającą intensywności bezpośredniej percepcji. Ta zdolność osiąga nieodpartą władzę nad ego, od której jest ono odłączone tylko w paranoicznych urojeniach prześladowczych. Cała kontrola i krytycyzm, jaki jednostka, prawie nie zauważając tego, kieruje przeciwko sobie, wszystkie zarzuty wobec siebie, mniej lub bardziej uświadamiane, są u paranoików przypisane obiektowi w świecie zewnętrznym. Reprezentuje to, w pewien sposób, wyprojektowane sumienie chorej osoby.
Utrata sumienia u schizofreników może być postrzegana jako zjawisko, które towarzyszy utracie więzów społecznych i porzuceniu ich etycznych i estetycznych zahamowań. Ponieważ jednocześnie schizofrenik czuje się karany, torturowany i pod magicznym wpływam, bez wątpliwości możemy stwierdzić sadystyczne tendencje w wyprojektowanym sumieniu. Ponieważ dodatkowo tortury i męczarnie reprezentują zrealizowaną karę, wydaje się, że poczucie winy jest przez nie gratyfikowane; są one, do pewnego stopnia, odpowiednikiem sumienia. Znaczące jest, ze w fazie identyfikacji, uczucia winy są szczególnie silne, ponieważ obiekty są psychicznie niszczone. W próbach rekompensaty w fazie projekcji uczucie winy jest słabsze, gdyż poprzez projekcję obiekty są przywracane w zewnętrznym świecie; są obdarzone sadystycznymi pulsami pacjenta i odczuwane są masochistycznie. Ale schizofrenik broni się przed powrotem tych obiektów (jako percepcji), ponieważ, należąc znowu do zewnętrznego świata, znowu wywołują bolesne odczucia. Ego stało się bardziej prymitywne i odrzuca każdy zewnętrzny bodziec. Ego utraciło swoją organizację; jest zdezintegrowane, a zdolność, która poprzednio była wewnątrz, znajduje się teraz na zewnątrz i jawnie jest w opozycji do ego.
Pochodzenie kontrolującej zdolności sumienia zostaje dodatkowo ujawniona. Rozwija się ona jako wynik inkorporacji do ego autorytetów bardzo wczesnego dzieciństwa. Urojenia prześladowcze mogą być przez to postrzegane, jako próby uwolnienia się jednostki od dręczącego sumienia. Jednakże sumienie znowu się w nich pojawia, częściowo jako zagrażające, a częściowo jako wykonana kara. Słowo „sumienie” oznacza „współistniejącą wiedzę”, uczestniczenie w wiedzy za pomocą wiedzy wewnętrznej, tj. poprzez wewnętrzne widzenie i słyszenie. Jak już wspomniano, sumienie nie posiada żadnych jakości zmysłowych, ponieważ nie percypuje bezpośrednio, a jedynie poprzez interwencję ego, które samo zarządza aparatem percepcji.
Ta nowa, czysto psychiczna część, zróżnicowana od ego, nazywana jest superego. Powstaje ona poprzez wchłanianie w ego bodźców z zewnętrznego świata przy pomocy narządów zmysłów, poprzez widzenie, słyszenie itd. Później oddziela się od ego (ego cielesnego). W poprzednim rozdziale dowiedzieliśmy się, że początki superego mogą zostać wyprowadzone z identyfikacji, które tworzą się w związku z przyjmowaniem jedzenia. Teraz musimy rozszerzyć koncepcję identyfikacji, gdyż wrażenia obiektów są wchłaniane w ego przy pomocy wszystkich narządów zmysłów. Tutaj odłączają się od cielesnego (percepcyjnego) ego, łączą się ze sobą, i przez to formują niezależną strukturę, superego.
Na początku sytuacji edypalnej nie można jeszcze mówić o superego. Rozwija się ono w reakcji na kompleks Edypa. Chłopiec mentalnie inkorporuje swojego ojca; staje się jak gdyby swoim własnym ojcem. Zmiana w ego zajmuje teraz miejsce poprzedniej relacji z obiektem (miłości i nienawiści do ojca), zmiana, która umożliwia chłopcu zahamowanie zmysłowych dążeń w kierunku matki i agresywnych w kierunku ojca. Zmysłowa miłość do matki jest transformowana w czułą miłość; agresja do ojca zmienia się w akceptację ojcowskiego autorytetu; sadyzm znajduje zmodyfikowaną formę wyrazu w aktywności; w skrócie, chłopiec zaczyna sublimować i przystosowywać się do rzeczywistości.
Podczas gdy w idealnym ego impulsy id są akceptowane bez sprzeciwu i są zaspakajane, to harmonijne porozumienie dążeń ego i id jest zaburzone przez powstanie superego. Superego umiejscawia się pomiędzy ego i id. Kończy harmonię, która do tego czasu istniała między nimi, i wpływa zarówno na dążenia id, jak i ego. Jak dotąd superego odzwierciedla wymagania społeczeństwa, jest reprezentantem społeczeństwa wewnątrz ego. Superego dostaje siłę rządzenia ego. W związku z tym, to ostatnie zostaje zmuszone do przystosowania się do żądań społeczeństwa. Ponieważ społeczeństwo nie może brać pod uwagę potrzeb jednostki, a superego staje się wewnętrzną reprezentacją społeczeństwa (Aleksander nazywa to surowym systemem praw wszystkich czasów, pogrzebanych wewnątrz jednostki), jest ono charakteryzowane, tak jak społeczeństwo, przez kilka poważnych, nawet surowych, cech. Wymaga od jednostki wyrzeczeń, aż do samo poświęcenia. Jest jak sędzia, wyższy autorytet, który nie tylko zmusza jednostkę do wyrzeczenia się pewnych przyjemności, szczególnie zmysłowych, ale również nakłada kary za naruszenie jego idealnych wymagań. Ego, które dowodzi siłą wykonawczą, albo je spełnia, albo nie, w zależności od jego możliwości oparcia się żądaniom.
W jaki sposób superego stało się tak wymagające? Wiemy, że powstaje poprzez identyfikację. Zgodnie z naszymi wcześniejszymi rozważaniami, identyfikacja jest psychicznym ekwiwalentem fazy oralnej i jest ambiwalentna, gdyż może wyrażać nienawiść i miłość w tym samym momencie. W sytuacje edypalnej chłopiec najłatwiej chroni się poprzez identyfikację przed ojcem, który jest jednocześnie kochany i nienawidzony. Kiedy ojciec włączony w ego, libido zostaje z niego wycofane. W innym kontekście wskazaliśmy, że wraz z wycofaniem libido następuje rozładowanie instynktów, w którym uwalniane są instynkty destrukcji. W rezultacie libido zostaje odseksualnione. Następnie instynkty destrukcji kierują się na ego i są tam przechowywane. Idee ojca, wchłonięte przez ego, są utrzymywane przez sadyzm, który poprzednio skierowany był przeciwko ojcu w świecie zewnętrznym, a teraz jest skuteczny w ego. Psychiczna struktura, która w ten sposób się wytworzyła, istnieje poza ego, mniej lub bardziej o niego niezależnie, tak jak superego. A zatem sadyzm superego z różnym natężeniem przyjmuje ego jako obiekt. Rzeczywista lub zakładana surowość, która charakteryzowała autorytety wchłonięte do ego, ciągle istnieje, ale zmieniła się z zewnętrznej na wewnętrzną.
W sytuacji edypalnej prawdziwe superego nie istniało. Rozwinęło się jako reakcja na impulsy pochodzące z tej sytuacji i nie miało żadnych perspektyw odniesienia sukcesu w rzeczywistości. Ega zaadaptowało się do wymagań rzeczywistego życia w taki sposób, że miejsce bezużytecznych kateksji obiektów zajęły użyteczne zmiany w samym ego. A zatem superego jest następcą kompleksu Edypa. Dążenia id, które stałyby się niebezpieczne, gdyby pozostały w niezmienionym stanie, zostały stłumione, wchłonięte w ego i odseksualnione. Ich energia, wolnopłynąca, kiedy znajdują się w id, zostaje związana w superego, które pomaga ego w jego zmaganiach z zakazanymi impulsami. W związku z tym, superego rozwija się poprzez identyfikację i czerpie swoją siłę z energii, które należały do obiektów, z których wycofane zostały kateksji. Lecz ponieważ źródło tych energii leży w id, superego wywodzi swoją siłę pośrednio z id. Jest, zatem połączone z id, tak samo jak z ego. Oba systemy mogą na nie wpływać, jak i ono samo może wpływać na przebieg pobudzeń w nich. W wyniku swojego pochodzenia, jest jednocześnie reprezentantem zewnętrznego świata i id. Z powodu swojego położenia pomiędzy dwoma światami, jest konfrontowane z zadaniem mediacji pomiędzy nimi, tj. koordynowania dążeń ego i id tak, aby nie mógł powstać ani wewnętrzny, psychiczny, ani zewnętrzny, realny konflikt.
Jednakże takie idealne porozumienie prawie nigdy nie jest osiągane, zarówno u psychiczne chorych, jak i zdrowych jednostek. U chorych ludzi często zawodzi, z powodu nadmiernych wymagań, jakie superego nakłada na ego. Melancholia jest wybitnym przykładem reakcji na takie wymagające superego. Jest to choroba. W której sumienie, funkcja superego, zdaje się być szczególnie zaangażowane. Pacjent cierpiący na melancholię stawia sobie niezliczone zarzuty; jest nędzny, czuje się bezwartościowy, obsypuje się wszelkimi możliwymi rodzajami pokuty i kary, aż do samobójstwa. Wydaje się, jakby u melancholika szczególnie rozbudowane były siły, które mają na celu destrukcję pacjenta. Melancholik odrzuca jedzenie, staje się skąpy i oszczędny, oraz boi się, że rujnuje swoją rodzinę. Poza łagodnymi złudzeniami, które czasami się pojawiają, obraz melancholii podobny jest do obrazu żałoby.
Podczas, gdy osobie przechodzącej żałobę po stracie kochanego obiektu udaje się, po upływie pewnego czasu, oderwać libido od utraconego obiektu i powrócić do normalnego stanu, patologiczna żałoba w melancholii cechę okrucieństwa. Okrucieństwo skierowane jest głównie przeciwko osobie samego melancholika, jednakże zamaskowane cechy okrucieństwa wobec środowiska są niezaprzeczalne. Rzeczywiście, w ciężkiej depresji może zostać popełniona zbrodnia, która dla osoby chorej stanowi wyzwolenie i odkupienie. W żałobie, tak samo jak w melancholii, obiekt, katektowany przez libido, został utracony. Podczas gdy w normalnym przebiegu żałoby wycofanie libido z obiektu i jego użycie gdzie indziej może zostać osiągnięte bez rozładowania instynktów (jak np. poprzez przemieszczenie na inny obiekt), nie jest to możliwe u osoby ze skłonnością do melancholii, ponieważ ma ona szczególnie surowe superego. Choroba zaczyna się po zawodzie miłosnym w najszerszym sensie tego słowa.
Będąc bardzo narcystyczną, taka jednostka nie może znieść zranienia poczucia własnej wartości i wycofuje libido z kochanego obiektu. U nadmiernie ambiwalentnej osoby - a melancholik jest bardzo ambiwalentny - wraz z wycofaniem libido pojawia się rozładowanie instynktów, w którym zostają uwolnione instynkty destrukcji. Podczas gdy jego ambiwalencja prowadzi do zareagowania na rozczarowanie poprzez zrezygnowanie z obiektu, jednocześnie identyfikuje się on z obiektem. Odkąd obiekt jest wchłonięty w ego, dystans między obrazem obiektu i superego znika, tak, że obiekt staje się bardziej dostępny dla agresji superego. Sadyzm nadmiernie surowego superego jest teraz skierowany wyłącznie przeciwko kochanej wcześniej osobie, z którą ego melancholika złączyło się poprzez identyfikację. W przypadku samobójstwa melancholik pragnie śmierci kogoś innego, ale jego identyfikacja z inną osobą prowadzi do destrukcji jego samego. Oczywiście, nadmierna surowość superego nie jest jedyną przyczyną melancholii; przytaczając ten przykład chcieliśmy tylko pokazać, jak poważne mogą być konsekwencje posiadania nadmiernie sadystycznego superego.
Melancholia pojawia się nie tylko po realnej utracie. Widziałem przypadki melancholii, w których zaczynała się ona po rozczarowaniach zawodowych, lub po tym, jak pacjent musiał zrezygnować z celu, któremu poświęcił całe życie. Ogólnie mówiąc, ten rodzaj pacjenta utracił relację z obiektem, ale wymagania jego ideałów są nadmierne i, jeśli traci swój jedyny cel w życiu, jego ciągła gotowość do identyfikacji i pierwotnie silny sadyzm superego wysuwa się na czoło. Nadmiernie ostre i wymagające sumienie pewnego rodzaju osób jest zakorzenione w tym sadyzmie, sadyzmie nie w prawdziwie libidinalnych relacjach z obiektami. Istnieją, przykładowo, fanatyczni kaznodzieje, moraliści, asceci itp., którzy nie są „dobrymi” ludźmi. Historia życia Św. Ignacego Loyoli i Tołstoja może stanowić tego przykład.
Również w innych rodzajach chorób psychicznych silnie krytyczne superego wpływa na postawę ego. W nerwicy kompulsywnej, przykładowo, libido zregresowało się do fazy analno-sadystycznej. Ale kompulsywni neurotycy nie są jawnie analni i sadystyczni w swoim zachowaniu. Przeciwnie, są przesadnie czyści, sumienni i liczący się z innymi i są dręczeni przez samooskarżenia i wyrzuty. Wydaje się, jak gdyby ego, pod wpływem krytycyzmu superego, broniło się przed dążeniami id poprzez formację reaktywną. Ci pacjenci robią coś dokładnie przeciwnego do tego, co chciałoby zrobić ego pod wpływem id i karzą się samoudręczeniem i wyrzeczeniami. Będąc posłusznym żądaniom superego, ego zrzeka się dążeń id poprzez zmianę siebie za pomocą formacji reaktywnej. Superego walczy tutaj na dwóch frontach: po pierwsze, próbuje zahamować dążenia id (z pomocą ego); a po drugie, zmusza ego do pozostania w służbie superego.
To, ze w melancholii i nerwicy kompulsywnej powstają tak różne obrazy choroby, pomimo podobieństwa struktury superego, można przypisać dwóm przyczynom. Melancholik ma skłonność do narcystycznych identyfikacji (utrata obiektu poprzez wchłonięcie do ego); kompulsywny neurotyk z kolei, pomimo wyraźnej ambiwalencji, nigdy całkowici nie rezygnuje z obiektu. Po drugie, poprzez głębszą regresję i rozładowanie instynktów u melancholika, uwalniane są bardziej destruktywne instynkty, niż u kompulsywnego neurotyka, destruktywne instynkty, które służą superego i wzmacniają jego sadyzm.
Mania, która często następuje po lub naprzemiennie z melancholią, jest być może najbardziej uderzającym dowodem na hamujący i „gnębiący” wpływ superego, ponieważ pokazuje osobowość uwolnioną z tego wpływu. Manię można opisać jako euforyczny stan, w którym porzuca się wszystkie społeczne zahamowania; lub, wyrażając to w naszej terminologii, wszystkie identyfikacje są rozwiązane. Uwolniony z konieczności brania pod uwagę środowiska, pacjent w każdym momencie szuka na nowo gratyfikacji instynktowych pragnień. Mania nie jest poddana żadnym poleceniom, zakazom, czy ograniczeniom. Pacjent czuje się wolny w każdym względzie. Nie odbiera żadnych sprzeciwów wobec dążeń id; ego spełnia je bez zahamowań. Stan manii jest prawdziwą opozycją stanu melancholii. W czystej manii nie można odkryć prawie żadnego wpływu superego. Ponieważ w większości przypadków mania następuje po melancholii, wydaje się, że mania jest protestem przeciwko złemu traktowaniu ego przez superego w melancholii. Mania pokazuje, że rezygnacji z identyfikacji, w rezultacie których powstało superego, towarzyszy odrzucane społecznych zahamowań.
W nerwicy obsesyjnej wpływ superego prowadzi do zahamowania analno-sadystycznych dążeń i wywołuje formację reaktywną w ego, podczas gdy w histerii objawia się on w odrzuceniu libido genitalnego.
Byłaby to jednostronna ocena superego, gdyby przypisać mu jedynie agresywno-sadystyczne intencje. Analiza jego rozwoju odsłania, że siły libidinalne również uczestniczą w jego powstawaniu. Małe dziecko nie uczy się samo kontrolować swoich wegetatywnych funkcji; musi być tego nauczone. Obca osoba nie może nakłonić go do ćwiczenia kontroli zwieraczy. Tylko dla znajomej i kochanej osoby, która się nim opiekuje, będzie oddawało kał o ustalonej porze. Robi to, ponieważ ukochana osoba życzy sobie tego. Traktuje to jako własne życzenie, życzenie obiektu, który jest katektowany przez libido; identyfikuje się z obiektem i zachowuje się zgodnie z tym. Jest za to chwalone, a poza tym ma narcystyczną gratyfikację związaną z osiągnięciem czegoś wartego zauważenia. Ferenczi mówi o „moralności………….”. Prawdopodobnie każdy etap rozwoju ma swoją „etykę”. Dziecko na wyższym etapie rozwoju będzie próbowało nie sprawiać bólu kochanej osobie, kiedy wyczuwa, że ją zraniło.
Mimo, że nie można zaprzeczyć, że często sukces w ćwiczeniu osiągany jest poprzez lęk przed karą, trzeba podkreślić, że pierwsza akceptacja ograniczeń życia instynktów, szczególnie instynktów składowych, zazwyczaj bazuje na miłości. Kiedy wyrzeczenie się gratyfikacji instynktów spowodowane jest lękiem przed utratą obiektu miłości, obiekt ten jest wchłonięty przez ego i atestowany przez libido; staje się częścią ego. W kontraście do idealnego ego zwany jest ideałem ego. Z miłości do tego ideału człowiek trzyma się go kurczowo i poddaje się jego wymaganiom. Podczas gdy ego podporządkowuje się superego z lęku przed karą, podporządkowuje się ideałowi ego z miłości. Miłość, jednakże, nie jest zmysłowa, ponieważ, kiedy libido obiektu zmienia się w libido ego, pojawia się desksualizacja, za którą może następować sublimacja. Narcyzm ideału ego jest wtórny.
Jeśli ideał ego i superego są reprezentantami zewnętrznego świata w ego, łatwo możemy zobaczyć, że działania społeczne i wyrzeczenie się instynktów nie pojawiają się jedynie z powodu nienawiści czy lęku przed karą, ale również mogą być wprowadzane poprzez miłość. Identyfikacja rzeczywiście jest ambiwalentna.
Co więcej, jeśli ideał ego jest obrazem kochanych obiektów w ego, a superego jest obrazem nienawidzonych i budzących lęk obiektów, jak to się dzieje, że oba pojęcia są mylone i jedno używane jest zamiast drugiego? Odpowiedzialny za to jest historyczny rozwój obu pojęć. Kiedy Freud po raz pierwszy sformułował pojęcie ideału ego, podkreślał jego libidinalne aspekty, być może mając na myśli czułą idealną miłość otaczającą go. Później podkreślił stronę sadystyczną, ostrą, stawiającą żądania, „stojącą ponad ego” - superego.
W praktyce trudno jest ostro oddzielić te koncepcje od siebie. Ideał ego wydaje się zawierać więcej macierzyńskiego libido, superego więcej ojcowskiego; ojcowskiego rzeczywistości oba SA połączone. Co więcej, tak jak kilka destruktywnych elementów można znaleźć w ideale go, ponieważ libido jest odseksualnione, libidinalne siły pracują również przy powstawaniu superego, ponieważ powstaje ono przez identyfikację z ambiwalentnie kochanym ojcem. W przeważającej części macierzyński ideał ego zaczyna rozwijać się już w stadiach pregenitalnych, ale w przeważającej części ojcowskie superego po raz pierwszy obserwujemy w fazie genitalnej. Bodźcem do stworzenia superego jest niebezpieczeństwo kastracji, niebezpieczeństwo zagrażające całemu ego z powodu jego identyfikacji z genitaliami. Poprzez włączenie ojca do ego chłopiec nie tylko ucieka zagrożeniu kastracją, ale również zyskuje protektora w obrazie ojca wchłoniętym przez ego. Superego tworzone jest nie tylko z powodu nienawiści, ale również z powodu miłości i obawy o zagrożone narcystyczne ego.
Tak, jak ideał ego (superego) jest kochane przez ego, tak też ego jest kochane przez superego (wtórny narcyzm ego). Stąd można zrozumieć, że ego znosi wiele ze strony superego. Ego często pozwala sobie na bycie dręczonym przez sutego, ponieważ nagrodą za to jest miłość i ochrona. Ograniczenie obiektów w wyniku żądań obiektów, a później superego (ideału ego), jest akceptowane, ponieważ kompensowane jest przez narcystyczną gratyfikację. (Jest to, przykładowo, gratyfikacja bycia przyzwoitą osobą.) Wraz z pierwotnym zakłóceniem relacji z obiektami i powstawania ideałów od nich zależnych, jak w paranoi, podejmowane są próby kompensacji braku miłości z pomocą projekcji w urojeniach. Prześladowania w urojeniach odniesienia i w halucynacjach nie zawsze zawierają negację w formie zakazów, krytycyzmu, obelg itp.; są tam również pełne uznania, uwodzące „głosy” chwalące pacjenta i podziwiające jego piękno, dobroć i doskonałość.
Jednostki wychowane bez miłości stają się niekomunikatywne, nieprzystępne, nie liczą się z innymi i zaspokajają swoje instynktowe żądania w mniejszym lub większym stopniu bez zahamowań. Jeden typ socjalnych jednostek rozwija się z dzieciństwa pozbawionego miłości. Jednostki z dobrze rozwiniętym superego często zmieniają się po rozczarowaniu lub dewaluacji ich ideału. Tracą swoje społeczne uczucia i stają się bezwzględni i okrutni dla swoich niedawnych przyjaciół. Widocznie narcyzm tych jednostek został zraniony i z tego powodu pozbywają się swoich ideałów i odgrywają się na reprezentantach tych ideałów w zewnętrznym świecie.
Można by zakładać, że ci, którzy zostali wychowani w wielkiej miłości, rozwiną łagodne i pobłażliwe superego. Tak zazwyczaj nie jest, ponieważ otrzymywana miłość ogranicza agresję, która, gdy uniemożliwić jej rozładowanie, zwraca się do wewnątrz i wzmacnia superego. Rozwijają się paradoksalne warunki, w których łagodność i pobłażliwość rodziców owocuje przesadnie surowym superego.
Istnieje różnica związana z tym, czy jednostka stała się istotą społeczną poprzez nienawiść, czy poprzez miłość. W istocie oba czynniki odgrywają rolę w powstawaniu społecznych ideałów, jednakże w części przypadków dominuje jeden czynnik, a w innych przypadkach drugi. Jeśli dominuje nienawiść, znajdziemy skłonność do surowości i ascetyzmu; jeśli dominuje miłość, życie będzie sprawiało więcej przyjemności. Ideał superego-ego rzeczywiście jest skomplikowaną strukturą z wieloma implikacjami; implikacjami jednych warunkach będzie przeważać bardziej surowe superego, a w innych łagodniejszy ideał ego.
Niezbędne jest podkreślenie libidinalne komponenty superego, ponieważ pozwala nam to uniknąć jednostronnego spojrzenia nie tylko na jego znaczenie w nerwicy, ale również na rolę, jaką odgrywa w adaptacji jednostki do społeczności. Ego jest posłuszne superego nie tylko ze strachu, ale również z miłości. Superego rzeczywiści jest pochodne ojcu.
Przywołajmy jeszcze raz to, co do tej pory powiedzieliśmy o superego: przechowuje śladu doświadczeń życiowych, a zatem, do pewnego stopnia, rzeczywistości. Nie tylko reprezentuje rzeczywistość w ego, ale również wspiera ego w zmaganiach przeciwko światu zewnętrznemu, jak i przeciwko id. Pamiętamy z historii jego rozwoju, że rozwinęło się z konfliktu między instynktami i wymaganiami zewnętrznego świata. A zatem jest tworem adaptacji do rzeczywistości i z kolei staje się ważnym czynnikiem, który pomaga ego w dalszym przystosowaniu do rzeczywistości. Przykład hipnozy może służyć jako negatywny dowód na to. Wyłączając kontakt z hipnotyzerem, w hipnozie wszelki kontakt ze światem zewnętrznym jest zerwany. Zahipnotyzowana osoba Jass posłuszna poleceniom hipnotyzera, który jest wyniesiony do pozycji superego i może teraz - od wewnątrz - magicznie unieważniać testowanie rzeczywistości, by stworzyć „rzeczywistość” poprzez słowa, spojrzenia, gesty. Ten przykład jasno pokazuje, jak może być zmieniona postawa ego również pod wpływem superego. Adaptacja do rzeczywistości zależy, zatem, nie tylko od ego, ale również od superego. To ostatnie musi popierać percepcje, myśli i wrażenia ego, jeśli mają być odczuwane jako rzeczywiste.
Jednakże ego nie jest zależne tylko od rzeczywistości i od superego; jest również podmiotem dla wpływów id. To samo jest prawdziwe w przypadku superego, które z kolei wpływa na id. W związku z tym, istnieją liczne rodzaje komunikacji w systemie psychicznym: po pierwsze, między ego i id; po drugie, między ego i superego; i po trzecie; między superego i id. Impulsy, które powstają w jednej części psychiki mogą, dzięki tej ciągłej komunikacji, zostać natychmiast zauważone przez drugą część i, jeśli to konieczne, wpłynąć na przebieg pobudzenia w trzeciej części. O impulsie w id powiadamiane jest ego, a przez to superego w tym samym czasie bierze udział w pobudzeniu. Jeśli superego nie zgadza się na impuls id, hamuje organy wykonawcze ego i uniemożliwia im przeprowadzenie impulsu id. W ten sposób możliwa jest harmonijna kooperacja wszystkich części psychiki. Może również okazać się, że komunikacja pomiędzy częściami jest zakłócona. Jeśli przerwanie jest całkowite, może wyniknąć z niego dezintegracja osobowości i ego może być zdane na łaskę intencji id, jak np. w schizofrenii. Ale jeśli połączenie nie jest całkowicie zniszczone, jeśli np. jest ono zerwane jedynie pomiędzy superego i id, a nie pomiędzy ego i id (nerwica kompulsywna), wtedy superego może wpływać na dążenia id tylko pośrednio, a na dążenia ego bezpośrednio. Ego odbiera impulsy z id; te, jednakże, z powodu niezakłóconego kontaktu między ego a superego, podlegają do takiego stopnia natychmiastowemu krytycyzmowi superego, że planowane działania ego są zakłócane lub zmieniane. Co więcej, może okazać się, że ego ulega idei, pragnieniu czy impulsowi, którym byłoby w innym przypadku przeciwne, i nie rozpoznaje swojego sprzeciwu. Z powodu wielu różnych komponentów ego nie zawsze rozwija się jednolicie. Części ego, które opóźniają się w rozwoju, mogą, tak jak instynkty, ulec fiksacji; w konsekwencji tego błędnego rozwoju zafiksowane części ego ulegają wyparciu i stają się odseparowane i niezwiązane z resztą ego. W wyniku tego powstaje stan, w którym jedna część ego nie rozumie drugiej. Ten rodzaj rozłamu ego jest typowy w nerwicach, jak wyraźnie zobaczymy.
By przytoczyć ekstremalny przykład, chciałbym wspomnieć o kobiecie, która była wykształcona i skrupulatna. Miała wysokie ideały sumienia, ale często podejmowała działania, które zaprzeczały jej moralnym i estetycznym standardom; masturbowała się analnie i czasami bawiła się swoimi odchodami. Kiedy zwróciłem jej uwagę na kontrast pomiędzy tym zachowaniem, a jej dobrym wychowaniem i przesadną schludnością, nie mogła mnie zrozumieć. Odpowiadała w stereotypowy sposób: „Ale to są moje odchody”. Wyraźnie widać, że część infantylnego ego została zatrzymana i utraciła łączność z innymi, bardzo skrupulatnymi.
Później omówię to dokładniej. W tym momencie chciałbym tylko wspomnieć, że ideał ego - superego - może, z biegiem czasu, przejść przemianę w zgodzie ze środowiskiem i warunkami społecznymi, jednakże w większości przypadków jego nieświadoma część (jądro) pozostaje niezmieniona. Na koniec muszę podkreślić, że istnieje również „negatywne superego”, które zmusza jednostkę do dążenia do ideału przeciwnego do obiektu identyfikacji (np. potrzeba bycia innym, niż własny ojciec). Jednak o ile się orientuję, ten ideał jest wtórny, doczepiony do pierwotnego i z zasady towarzyszy mniej lub bardziej wyraźnie widocznemu rozszczepieniu w intencjach superego (ideału ego).
Podsumowując, można powiedzieć, ż id reprezentuje dziedzictwo biologiczne; superego dziedzictwo tradycji czy historii; a ego aktualną rzeczywistość.
SYNTETYZUJĄCA FUNKCJA EGO
Freud przypisuje seksualnym dążeniom id, Erosowi, tendencję do łączenia innych obiektów, która ma na celu stworzenie czegoś nowego. Analogiczną tendencję można zauważyć w ego, tendencję, która znajduje wyraz w zdolności do wiązania, jednoczenia, tworzenia. Ta tendencja Erosa, jednakże, ma cele seksualne, podczas gdy w ego jest pozbawiona seksualnego znaczenia.
Ego, będące kiedyś częścią id, w trakcie rozwoju odseparowało się i zróżnicowało od niego. Dążenia id mają na celu nie tylko złączenie z obiektami, ale również ponowne połączenie z ego. Tendencja id, by połączyć się z ego, i vice versa, nigdy nie wygasa; innymi słowy, zawsze istnieje skłonność, by zniweczyć rozróżnienie między ego i id, by połączyć się raz jeszcze. Tą tendencje można obserwować w snach, w pewnych stanach psychotycznych i w nerwicach, gdzie wyparta część ego łączy się z id.
Kiedy ego i id są połączone, osiągane jest całkowicie narcystyczne zaspokojenie. Ten stan przeważa w pierwszym roku życia, kiedy wydaje się istnieć pełna harmonia pomiędzy ego a id; ego spełnia to, czego pragnie id. Kiedy oczekiwane zaspokojenie nie pojawia się, harmonia jest zakłócona.
Tak długo, jak nie istnieje superego, relacja między id i ego jest dość prosta. Kiedy powstaje superego, relacja staje się raczej skomplikowana, ponieważ ego musi podejmować działania na różnych frontach. Po pierwsze, koordynuje niezależne i kontrastowe instynkty id i zbiera je w celu przeprowadzenia ujednoliconego działania. (Ego nie toleruje sprzeczności.) Po drugie, sprowadza dążenia id do współbrzmienia z wymaganiami rzeczywistości. Po trzecie, godzi żądania superego z żądaniami id, jak również rzeczywistości. A zatem ego ćwiczy funkcję mediatora wewnątrz osobowości, jak również pomiędzy osobowością a światem zewnętrznym.
Na bazie materiału uzyskanego w trakcie leczenia psychoanalitycznego wydaje się, że pierwszym namacalnym objawem tej funkcji ego jest superego. Superego jest spadkobiercą kompleksu Edypa. Kompleks Edypa zawiera pewne związki dziecka z rodzicami. Jest rozwiązywany w taki sposób, że jego obiekty (matka i ojciec) są zastępowane przez superego; tzn. w wyniku związku z obiektami świata zewnętrznego następuje zmiana ego. Psychiczna reprezentacja tych obiektów jest asymilowana przez ego i utrzymywana dzięki uczuciom i afektom z nimi związanym. A zatem ego tworzy - z nieskończonej ilości percepcji, wrażeń, uczuć, emocji odnoszących się do psychicznych reprezentacji obiektów - nowy i w pewnych warunkach niezależny twór, nazywany superego. Ta nowa część psychiki jest, zatem, formowana poprzez asymilację i integrację sporej ilości śladów pozostawionych w ego przez zewnętrzne i wewnętrzne bodźce. W tej asymilacji i integracji ego ćwiczy funkcje, która nazywana jest funkcją syntetyczną. A zatem syntetyczna funkcja ego objawia się w asymilacji zewnętrznych i wewnętrznych elementów, w godzeniu konfliktowych idei, w łączeniu przeciwieństw i w aktywowaniu kreatywności umysłowej.
Innym przejawem syntetycznej funkcji ego jest potrzeba przyczynowości, która, w prymitywnych formach wyrazu, staje się widoczna nawet przed powstaniem superego. Pomimo, że nie jest instynktem, ta potrzeba ma siłę instynktu nie do odparcia. Nie chcę rozwodzić się nad tym problemem jako takim, ponieważ problem przyczynowości należy do obszaru filozofii. Chcę rozważyć potrzebę przyczynowości, problem psychologiczny, potrzebę powiązania dwóch faktów taki sposób, że drugi wydaje się być zdeterminowany przez pierwszy. Siła tej potrzeby być może najlepiej jest ilustrowana przykładem posthipnotycznej sugestii. Zahipnotyzowana osoba otrzymała polecenia, by pójść do rogu pokoju, podnieść parasol, który tam leżał, i otworzyć go pięć minut po przebudzeniu się z hipnozy. Kiedy wykonała to polecenie, spytano ją, dlaczego otworzyła parasol. Odpowiedziała: „Ponieważ pada”. (W gruncie rzeczy nie padało.) Potrzeba przyczynowości jest w widoczny sposób tak silna, że kiedy brakuje przyczyny, wymyślamy ją.
Poszukiwanie powiązań w łańcuchu zdarzeń, w którym ostatnie ogniwo jest determinowane przez pierwsze, wydaje się być podstawą przyczynowego myślenia. Ten proces z pewnością jest przedświadomy aktywnością psychiczną. Jeśli odkryty „przyczynowy” związek jest złudzeniem, nie faktem, wtedy jego znalezienie nazywane jest racjonalizacją. Wydaje się, że racjonalizacja na jawie odpowiada wtórnemu opracowaniu marzenia sennego. Wtórne opracowanie godzi kontrasty, które są zbyt ostre, uzupełnia luki i nadaje pozór prawdopodobieństwa nielogicznemu procesowi mentalnemu marzenia sennego. Wtórne opracowanie wiedzie prym tam, gdzie praca marzenia sennego nie wystarczająco zamaskowała ukryte myśli snu, oraz nadaje jawnej treści snu pewien logiczny wygląd. Tam, gdzie wyparcie jest najmniej skuteczne, jak np. w schizofrenii, gdzie wypartym treściom udaje się dotrzeć wprost do świadomości, racjonalizacja jest szczególnie widoczna. Ponieważ ego, z powodu swojej tendencji do jednoczenia i łączenia, nie może znieść sprzeczności, rzeczy i idee, które w żadnym wypadku do siebie nie przynależą, masowo sprowadzane są w relacje „przyczynowe”. Racjonalizacja, która w psychozach przyjmuje formę urojeń, łączy luki w aktywności myślowej, spowodowane rozszczepieniem ego. (Ego nie może znieść luki w świadomości.) Im młodsza, mniej logiczna, bardziej prymitywna lub bardziej chora jest osoba, tym łatwiej znajdzie „przyczyny”.
Jak wskazano wcześniej, potrzeba przyczynowości jest tak nagląca, jak gdyby była pochodną instynktu. Objawia się w dzieciństwie w formie ciekawości. Najpierw dziecko pyta o pochodzenie rzeczy i w większości przypadków ma przez to na myśli pochodzenie człowieka. Później, jeśli dziecko nie jest zastraszane, pyta również o różnice pomiędzy płciami. Ciekawość dziecka jest w rzeczywistości ciekawością wywodzącą się z instynkty seksualnego. Można nawet skłaniać się do rozpatrywania infantylnej ciekawości jako instynktu składowego. Instynkty seksualne są manifestacjami Erosa, który reprezentuje całość wszystkich instynktów życia. Ich celem jest połączeni dwóch istnień, by stworzyć nowe. Przymus poszukiwania rzeczywistej przyczyny fizycznego świata, potrzeba przyczynowości, wydaje się być analogiczna z kreatywną jakością Erosa. (Kiedy jedna osoba łączy się z drugą, twory się nowe życie; kiedy badacz odkryje przyczynę zjawiska, często może sam odtworzyć to zjawisko.)
Zarówno kreatywność Erosa, jak i potrzeba przyczynowości ego, dążą do połączenia między dwoma ogniwami i stworzenia czegoś nowego; jednakże jeden proces jest przejawem id, a drugi - ego. Uzasadnione wydaje się być stwierdzenie, że potrzeba przyczynowości jest wysublimowaną pochodną Erosa w ego. To, co pojawia się w id jako tendencja do łączenia dwóch istot, przejawia się w ego podobnie, jako tendencja do łączenia, jednak nie obiektów, ale idei, myśli, wspomnień. Dopóki ta skłonność do syntezy pozostanie w id, dopóty ma ona seksualne konotacje; kiedy wkracza do ego, jest sublimowana i jedną z jej przejawów jest potrzeba przyczynowości. Jako całość, syntetyzująca funkcja ego reprezentuje zasadę wyższego porządku w życiu umysłowym.
Ponieważ skłonność ego do łączenia, wiązania i tworzenia zawiera również tendencję do uproszczeń, generalizacji, interpretacji i w końcu do rozumienia. W schizofrenii niespójne, nawet przeciwstawne idee są wiązane ze sobą, co sprawia, że myślenie pacjenta wydaje się być tak dziwaczne. Pokazuje to próby pacjenta, by uciec od chaosu, w którym się znalazł, poprzez stworzenie koncepcji życia z jednością, bez przeciwieństw. Poprzez generalizację próbują pogodzić przeciwności; łączą ślady pamięciowe przeszłych doświadczeń z aktualnymi percepcjami i tworzą nowy Weltanschauung (filozofię życia), dostosowaną do ich konkretnych potrzeb psychicznych. W rzeczywistości jest to filozofia obłąkanego: poza zasięgiem rzeczywistości. Interpretują świat na swój własny sposób i zaspakajają swoje pragnienie, by „rozumieć” świat, co do pewnego stopnie dostarcza im satysfakcji i czasami znacząco redukuje ich niepokój. Zasadniczo ich filozofia życia jest w gruncie rzeczy kosmologiczna, opierająca się na problemie genezy człowieka; świat, wcześniej utracony, rodzi się ponownie, wykreowany w ich umyśle z pomocą syntezy. A zatem problem pochodzenia człowieka jest generalizowany i redukowany do prostego wzoru w idei stworzenia całego świata.
Ta skłonność do upraszczania i generalizowania, integrowania itp., pokazuje, że syntetyzująca funkcja ego jest podmiotem zasady ekonomii, która nakłania ego do oszczędnego wydatkowania wysiłku. W id energia psychiczna jest wolno płynąca, w stanie chaosu; kiedy ta energia przechodzi do ego, zmienia się w energię związaną tak, że zawartość ego staje się stabilna, spójna. Podczas, gdy w id jest chaos, w ego rządzi porządek: Proces pierwotny id zastępowany jest przez proces wtórny ego, to, co nieświadome w id, staje się częściowo przedświadome w ego, gdzie może być wykorzystane poprzez jego funkcję syntetyzującą. A zatem synteza doprowadza nie tylko do jedności całej osobowości, ale również do uproszczenia i oszczędności trybu działania ego.
Im młodsze dziecko, im bardziej prymitywny dorosły, tym mniej zintegrowane jest ego, tym łatwiej toleruje przeciwieństwa. Im wyższy poziom rozwoju umysłowego, im bardziej zintegrowane ego, tym więcej dążeń do zjednoczenia. Syntetyzująca funkcja ego zawodzi, kiedy osobowość dezintegruje się całkowicie, jak np. w psychozie. Jednak, kiedy integralność ego jest bardzo poważnie zagrożona, al. Pewna ilość konstruktywnej energii jest ciągle dostępna (jak w paranoidalnej formie schizofrenii), syntetyzująca funkcja ego jest niezmiernie stymulowana; wszystko jest masowo łączone i scalane, systematyzowane, co znajduje końcowy wyraz w urojeniach. A zatem syntetyzująca funkcja ego jest nadmiernie rozbudowana. (Generalizacja, uproszczenie i systematyzacja w urojeniach schizofreników przypomina, zatem, pewne filozoficzne Weltanschauung.)
Urojenia w paranoi sprawiają wrażenie, jakby były nie tylko próbą zrekonstruowania rzeczywistości, ale również próbą sublimacji. W rzeczywistości artystyczna, naukowa i społeczna twórczość, tj. sublimacja, zależy od właściwego funkcjonowania syntetyzującej funkcji ego. Oznaki sublimacji można odnaleźć bardzo wcześnie. Przykładowo, poprzez swoją czystość małe dziecko rezygnuje z bezpośredniej gratyfikacji instynktów na rzecz wyższych celów (miłości matki). Pełna sublimacja, jednakże, nie pojawia się przed rozwiązaniem kompleksu Edypa i ustanowieniem superego. Rzeczywiście, z libidinalnych związków z obiektami świata zewnętrznego, rozwijają się związki nie libidinalne, takie jak moralność i uczucia społeczne, nowe uczucia zsyntetyzowane z uczuć kompleksu Edypa.
Wybór zawodu przez kobietę może posłużyć jako przykład sublimacji: Pozwolono jej studiować medycynę, po pokonaniu ogromnych oporów ze strony ojca, który sam był lekarzem. Po pierwszym roku studiów wyszła za mąż. Mimo, że była pełną entuzjazmu studentką medycyny i zdała egzaminy z wyróżnieniem, chciała zrezygnować ze studiów po ślubie. Najpierw, jednak, próbowała nakłonić męża, który studiował inny kierunek, do zmiany na studia medyczne. Motyw jej pragnienia zrezygnowania z zawodu, który sama wybrała, został odsłonięty w następującym toku myślenia: Jeśli jej mąż zostanie lekarzem, ona sama nie będzie musiała zostać lekarze, ponieważ pośrednio, poprzez zawód swojego męża, będzie mogła utrzymać jedyną pozostającą więź z ojcem. Sublimacja pojawiła się tutaj w podobny sposób, jak przy formowaniu superego: Wchłonięcie przez ego libidinalnego obiektu i towarzyszących mu instynktów, wyrzeczenie się obiektu poprzez identyfikację i odwrócenie instynktów od ich bezpośrednich celów. Obiekt i instynkt zostały połączone z ego, to pierwsze jako idea, która stała się nieświadoma, to drugie jako odwrócony od celu instynkt, a przez to jako odseksualniona energia psychiczna. U naszej pacjentki ta energia znalazła rozładowanie najpierw w jej studiach, z później w jej zawodzie. Po tym, jak znalazła swój obiekt i mogła rozładować instynkt w sposób bezpośredni, chciała zaprzestać sublimacji.
Oczywiste jest, że problem sublimacji w szczególności, ani syntezy w ogóle, nie został tu wyczerpany.
Głównym zadaniem funkcji syntetyzującej jest mediacja w wewnętrznych konfliktach. Próba rozwiązania konfliktu może owocować sublimacją, zmianą charakteru, nerwicą lub psychozą. Część z tych rozwiązań zostanie później omówiona.
Podsumowując, powinniśmy podkreślić, że ego, z powodu swojego powstania z id, pełne jest pochodnych agresji w różnorodnej formie, jak również pochodnych libido. To ostatnie przejawia się w jego konstruktywnej funkcji syntetyzującej, która popycha jednostkę w kierunku harmonijnej jedności i kreatywności w najszerszym znaczeniu tego słowa.
FORMACJA REAKTYWNA W EGO
W pewnym sensie superego może być rozpatrywane jako formacja reaktywna ego, skomplikowana reakcja na kompleks Edypa. Z kolei w pełni rozwinięte superego stymuluje ego do dalszych formacji reaktywnych. Ego musi zmieniać swoją strukturę zgodnie z wewnętrznymi i zewnętrznymi potrzebami. Ma trudne zadanie utrzymania siebie w obliczu trzech rodzajów wpływów - superego, świata zewnętrznego i id. Mimo, iż jego jądro jest stabilne, struktura ego jako całości zmienia się zgodnie z wpływami, którym jest poddawane. Zamiast reagować na te wpływy, tj. odbierać i rozładowywać lub nie reagować na nie, ego asymiluje je i tworzy coś nowego. Konsekwentnie gromadzi ślady zewnętrznego świata, superego i id. Tutaj widzimy syntetyzującą funkcję ego w działaniu. Te formacje reaktywne w znacznym stopniu przyczyniają się do tworzenia charakteru; jednakże ten aspekt nie będzie tutaj omawiany, gdyż zostanie on podjęty w dalszym rozdziale.
W tym momencie chciałbym jedynie podkreślić, że bardzo wcześnie powstaje formacja reaktywna ego, która również przyczynia się do końcowej struktury charakteru. Chciałbym omówić jedynie dwie, spośród wielu, wczesnych formacji reaktywnych: wstręt i wstyd.
Trudno powiedzieć, kiedy pojawiają się pierwsze oznaki wstrętu, ale z pewnością nie przed końcem pierwszego roku życia. Zgodnie z Freudem wydaje się, że uczucia wstrętu rozwinęły się bardzo wcześnie w historii ludzkości, prawdopodobnie wtedy, kiedy człowiek poniósł się z ziemi i zauważył swoją wyprostowaną postawę. W konsekwencji nerwy olfaktoryczne odbierały mniej bodźców i zmysł węchu uległ organicznemu wyparciu. To wyparcie chroniło człowieka przed powrotem do poprzedniego stanu rozwoju, w którym samiec był pobudzany seksualnie przez zapach menstruacji u samicy. Obserwacje pokazują, że również chroni go przed cieszeniem się zapachem ludzkich odchodów. Mimo to zapach ludzkiego ciała nadal, w pewnym stopniu, pobudza pociąg seksualny.
Wstręt jest silnie związany z fizjologicznymi funkcjami systemu trawiennego. Zaczyna się mdłościami, ślinieniem i ……(cluminations)…. Rzy wymiotowaniu, w którym zawartość żołądka wyrzucana jest przez antyperystaltyczne ruchy mięśni. A zatem wstręt jest przeciwieństwem apetytu i głodu, w sensie fizjologicznym, jak i psychologicznym. Głód ma na celu wprowadzenie czegoś do żołądka, wstręt wyeliminowanie czegoś. Wstręt w aktywności seksualnej ukryty jest za wieloma histerycznymi symptomami. Przykładowo, idąc śladem fantazji pacjentek cierpiących na globus histercus i mdłości dowiadujemy się, że pragną wziąć w usta męskie genitalia. Wstręt w tym wypadku jest formacją reaktywną ego na oralne impulsy seksualne. W innych wypadkach, jak w melancholii lub nerwicy kompulsywnej, takie oralne impulsy przejawiają się w fantazjach koprofilii, fantazjach, które są rozgrywane w działaniu w perwersjach i w schizofrenii. Jeśli będziemy pamiętać, że są kultury prymitywne, które w przebiegu pewnych rytuałów jedzą zwłoki i ekskrementy, i że, co więcej, więcej zupełnie niedawnych czasach odchody uważane były za ważne lekarstwo w medycynie ludowej, uzasadniony staje się wniosek, że wstręt jest konsekwencją nie tylko wyparcia pierwotnego zmysłu węchu, ale również reakcji na koprofagiczne i kanibalistyczne impulsy. Ten wniosek potwierdzą fakt, że im bardziej intensywny jest świadome obrzydzenie, tym bardziej koprofagiczne i kanibalistyczne są nieświadome fantazje. Może być prawdą, iż reakcja wstrętu zostaje wzmocniona i zgeneralizowana po wpływem superego, i że wtedy rozszerza się ona na wszystko, co zabronione; ale pierwotnie wydaje się, że rozwinęła się bardzo wcześnie, nawet przed powstaniem superego.
Pomimo, że pochodzenie poczucia wstydu jest tak niejasne, jak wstrętu, niezaprzeczalne jest, ze również reprezentuje formację reaktywną, ściśle na ekshibicjonizm. Tam, gdzie poczucie wstydu jest nadmierne, tam też nadmierny jest ekshibicjonizm w nieświadomości. Erytrofobik, tj. pacjent cierpiący na lęk przed rumienieniem się, bardzo często oblewa się rumieńcem. Dowiedzieliśmy się z analizy takich pacjentów, że ich twarze zostały „zgenitalizowane”, tzn. nabyły one cech erotycznych i grają rolę genitaliów. A zatem erytrofobia jest reakcją na wyparte pragnienie, by pokazać swoje genitalia. Temu pragnieniu, jednakże, towarzyszy lęk przed utratą genitaliów. Stąd erytrofobia jest reakcją na lęk przed kastracją, gdyby genitalia zostały pokazane. Urojenia bycia obserwowanym stanowią „negatywny ekshibicjonizm”, tj. stan umysłu, w którym ekshibicjonizm jest odpierany. Przetłumaczone na język normalnej osoby znaczenie urojeń przedstawiałoby się następująco: „To nie ja pragnę pokazać się (być widzianym); inni ludzie chcą mnie widzieć”. Innymi słowy: „Pragnę się pokazać (moje genitalia)”.
Analiza ekshibicjonizmu pacjenta ujawniła, że bał się bał się utraty swoich genitaliów zaledwie poprzez ich obserwację, tak jak był nieświadomie przekonany, że kradł innym mężczyznom ich genitalia przez patrzenie na nie. W innym przypadku patrzenie miało świadomie sadystyczny cel. Poczucie wstydu byłoby, zatem, równoważne lękowi kastracyjnemu. Jest to zgodne z koncepcją Freuda, że człowiek nabył poczucie wstydu, gdy stwierdził swoją wyprostowaną postawę, w konsekwencji której genitalia nie mogły być już schowane i stąd wymagały ochrony.
Można wysunąć dwa zastrzeżenie przeciw temu wnioskowi. Po pierwsze, że kobieta nie ma penisa, a zatem nie mogła mieć lęku kastracyjnego, kastracyjnego przynajmniej nie w takim stopniu, jak mężczyzna. Po drugie, że wstydliwość u wszystkich ludzi nie odnosi się tylko do genitaliów, ale również do innych rzeczy.
Możemy na to odpowiedzieć: mężczyźnie ekshibicjoniści pokazują swoje genitalia, ale nigdy nie słyszałem o kobiecie, pokazującej swoje genitalia, przynajmniej nie w naszej kulturze. Całe ciał, które jest dużo bardziej naerotyzowane niż ciało mężczyzny, jest dla nich substytutem „brakującego penisa”. Nie mając penisa, z którego mogłyby być „dumne” jak chłopiec, pokazują całe ciało; zazwyczaj robią to częściej, niż mężczyzna pokazuje swoje genitalia. W końcu, dziewczęta masturbują łechtaczkę, szczątkowego penisa; napotykają na zakazy, tak jak chłopcy, i te zakazy zajmują miejsce groźby kastracji. Zakaz masturbacji i pokazywania genitaliów jest rozciągnięty na wszystkie funkcje ciała i prowadzi do ukrywania wszystkich innych źródeł przyjemności (sfer erotogennych). Im więcej gratyfikacji oferują, z tym większym lękiem są ukrywane. Można tu wspomnieć, jak wiele dzieci jest bardzo zainteresowanych obserwowaniem procesów wydalania i z jakim niepokojem ukrywają je, gdy stają się dorosłymi.
Z tego wszystkiego wynika, że wstyd jest formacją reaktywną ego na pragnienie pokazania się. Lęk kastracyjny jest siłą napędową dla tej formacji reaktywnej.
Fakt, że wstydliwość, obrzydzenie, niepokój i poczucie winy są często mylone dowodzi, że są w jakiś sposób ze sobą związane. „Brzydki” jest często używane za „obrzydliwy” lub „zły. „Piękny”, „dobry” i „czysty” prawie stały się synonimami. Przekroczenie granic wyznaczonych dla wstydu i obrzydzenia wywołuje te same uczucia winy, jak przekroczenie granic moralnych. Mają wspólne pochodzenie; rozwijają się przez zahamowanie pewnych nadmiernych dążeń instynktów i reprezentują reakcję ego na te instynkty. Im głębsze warstwy życia psychicznego badamy, tym trudniej odróżnić jest jedne od drugich. Reakcja wstydu staje się coraz bardziej zgeneralizowaną reakcją na dążenia nie seksualne i pomaga ukrywać wszystkie rodzaj uczuć, myśli i idei. Wstydzimy się niemoralnych myśli lub niemoralnych czynów prawdopodobnie dlatego, że całe nasze życie instynktowe zostało zakazane.
Te formacje reaktywne są słabsze w perwersjach i niektórych stanach psychotycznych. Otwarte pozostaje pytanie, czy dzieje się tak z powodu pierwotnej nieumiejętności ego do postawienia pełnego oporu, czy z powodu obezwładniających wymagań instynktów, czy też z powodu słabości superego. Ogólnie rzecz biorąc, wina i wstręt są nasilone w nerwicach, obniżone w pewnych stanach schizofrenii, w stanach maniakalnych i perwersjach.
POCZUCIE WINY
Podczas gdy wstyd i wstręt są łatwo rozpoznawane, nie zawsze dzieje się tak w przypadku poczucia winy. Pojawia się ono pod wieloma postaciami: jako uczucie dyskomfortu, poczucie tępego wewnętrznego napięcia, chęć dawania prezentów lub wydawania pieniędzy, zabieganie o względy innych, nadmierna chęć niesienia pomocy. Niektórzy pacjenci mają poczucie, że, pomimo wszystkich ich wysiłków, nie są w stanie dawać z siebie wszystkiego, co chcieliby dać, by wyzwolić się z okropnego napięcia.
Poczucie winy może również na różne sposoby nieco innego typu: jako ciągłe przeczucie zbliżającej się katastrofy, poczucie niższości, jako pokora lub cierpienie, pragnienie bycia ukaranym, gotowość do poświęceń, przymus oczyszczenia się.
Pierwsza grupa sposobów wyrażania poczucia winy jest wyraźnie skierowana na świat zewnętrzny, szuka pojednania się ze światem, podczas gdy druga grupa skierowana jest na ego, stanowi próbę ukarania siebie.
Jeśli wstyd i wstręt są obronnymi reakcjami na ekshibicjonistyczne i analno-oralne potrzeby instynktowe, musimy zadać sobie pytanie, czy poczucie winy podobnie jest reakcją na jakieś żądania instynktów.
W opiece nad małym dzieckiem pierwszym obszarem troski jest regulacja przyjmowania jedzenia i wydalania, a zatem ograniczenie oralnych i analnych celów instynktowych. Wstręt wydawał nam się reakcją na te cele. Możemy teraz stwierdzić, że opanowanie życia instynktów na pierwszym etapie rozwoju jest na ogół związane z wyparciem impulsów, których źródłem jest cały przewód pokarmowy. Możemy rozpatrywać jako jedną sferę erotogenną przewód, który na jednym końcu zakończony jest …………błoną ust, a na drugim ………. błoną odbytu. Jego zadaniem jest wchłanianie jedzeni i wydalanie. Przyjmowanie jedzenia i jego dalsze przesuwanie się w przewodzie pokarmowym wymaga działania mięśni, szczególnie mięśni kończyn - ponieważ z ich pomocą jedzenie wprowadzane jest do ust - i jamy ustnej. Po zależnych od woli prążkowanych mięśniach ust następuje niezależna od woli, gładka muskulatura przewodu pokarmowego, która przesuwa pokarm dzięki skurczom i, z pomocą zależnych od woli mięśni brzucha, wydala pokarm po przejściu przez niego pewnych przemian chemicznych. Wiemy, że libidinalna gratyfikacja pojawia się przy spożywaniu pokarmu.
Z drugiej strony muskulatura niezbędna do żucia i trawienia pokarmu jest narzędziem sadyzmu, którym rządzi instynkt destrukcji, tak jak i całą muskulaturą. Sadyzm jest powiązany z libidinalnymi instynktami; nawet służy libido, gdyż umożliwia zbliżenie się do obiektu. Z pomocą mięśni prążkowanych następuje zbliżenie się do obiektu i jego zniszczenie, a z pomocą mięśni gładkich jest przesuwany wewnątrz organizmu i wchłaniany. Gdy tylko obiekt (pokarm) został zjedzony, sadyzm nie działa na zewnątrz, ale wewnątrz ciała. Zakłócenie w przebiegu pobudzenia od momentu, gdy pragnienie (głód) powstaje, do momentu wydalenia, powoduje stany napięcia, które są nieprzyjemne i, wraz ze wzrostem pobudzenia, mogą prowadzić do bólu ciała. Libido dostarcza impulsu do działania. Działanie jest przeprowadzane dzięki muskulaturze, instrumencie sadyzmu. Sadyzm wewnątrz ego, a raczej pierwotny masochizm, wydaje się, pod wpływem libido, być odwracany od ego podczas poszukiwania obiektu dla libido, ale po jego zaspokojeniu znowu powraca i osiada w ego. Skierowanie sadyzmu na siebie wydaje się, zatem, być pierwszą konsekwencją pragnienia i jego gratyfikacji.
Jeśli założymy, że ten proces przebiega nie tylko w sferze ciała, ale również w sferze umysłu, wtedy rezultatem gratyfikacji dążeń libidinalnych podobnie będzie obrócenie sadyzmu przeciwko sobie. Jakiekolwiek zakłócenie w przebiegu tego procesu psychicznego może doprowadzić do odczuć napięcia i bólu, jak w procesie fizjologicznym. Istotnie, identyfikacje są psychicznymi ekwiwalentami fazy oralnej. Tym identyfikacjom, które prowadzą do stłumienia instynktów, jak, przykładowo, w przypadku treningu czystości i ograniczania obżarstwa, towarzyszą uczucia przykrości i stany napięcia. Kiedy dziecko opiera się wpływom treningu i odrzuca identyfikacje, powstaje konflikt ze środowiskiem, ale nie wewnątrz ego. Jest to konflikt zewnętrzny. Oczywiście dziecko jest słabsze niż dorosły i rozwija lęk. Dziecko tłumi oralne, analne i agresywne impulsy. Podporządkowuje się standardom społecznym. Lęk społeczny prowadzi do pierwszej adaptacji dziecka do społeczeństwa. Ten infantylny lęk społeczny tworzy rdzeń tego, co później staje się w pełni rozwiniętym poczuciem winy.
Poczucie winy w ścisłym znaczeniu tego słowa rozwija się nie z konfliktu ze światem zewnętrznym (matką lub niańką), a ze światem wewnętrznym. Pierwotnie ego tworzy barierę przeciwko oralnym, analnym i innym dążeniom w formie wstrętu, wstydu itp. Wytworzenie tej bariery wydaje się nie być rezultatem jedynie wychowania, ale również głębszych, biologicznych czynników. Wszystkie te czynniki zaczynają pojawiać się w fazie preedypalnej jako zahamowanie pregenitalnych popędów składowych instynktów. Po integracji pregenitalnych popędów w fazie fallicznej i powstaniu kompleksu Edypa, zaczyna pojawiać się superego. Od tego czasu poczucie winy służy hamowaniu nie tylko popędów pregenitalnych, ale również popędów genitalnych i agresji. Poczucie winy staje się teraz czynnikiem moralnym. Jest to stan umysłu wynikający z rzeczywistych lub planowanych zahamowań narzuconych ego przez superego. W skrócie, jest rezultatem konfliktu między ego a superego.
Zazwyczaj nie czujemy, że mamy superego. Tylko, gdy ego jest w sprzeczności z superego, gdy ego działa psychicznie lub w rzeczywistości lub, gdy tylko planuje podjąć działanie, które wywołuje krytycyzm lub dezaprobatę superego, superego daje się odczuć w specyficznym stanie umysłu pojawiającym się, świadomie lub nieświadomie, w ego jako wina i potrzeba bycia ukaranym.
Freud wyróżnił - jak zostało pokazane powyżej - dwa rodzaje poczucia winy: jedno, które rozwija się jako reakcja na czynniki zewnętrzne, znane jako pierwotne, społeczne poczucie winy; i drugie, które rozwija się pod wpływem superego.
Pierwotne poczucie winy powstaje jako reakcja na lęk przed karą, jeśli nie nastąpi wyrzeczenie się pewnych żądań instynktów. Dla małego dziecka kara jest identyczna z utratą miłości; nie jest się karanym, gdy jest się kochanym. To poczucie winy wyrasta z lęku przed samotnością, gdyż człowiek boi się samotności. Ten lęk jest lękiem obiektywnym i stąd lęk przed utratą libidinalnej więzi z obiektem ma charakter społeczny od samego początku. Dlatego też to poczucie winy nazywane jest również lękiem społecznym. Z drugiej strony poczucie winy, które rozwija się pod wpływem superego, jest mniej zależne od czynników zewnętrznych; powstaje, gdy nie ma żadnych obiektywnych powodów do lęku, gdy nie ma konfliktu ze środowiskiem. Aby to zrozumieć, musimy jeszcze zająć się rozwojem superego.
Freud był przekonany, że poczucie winy (i w ogóle moralność) wywodzi swoją siłę z kompleksu Edypa. W hordzie pierwotnej synowie mordowali pierwotnego ojca i pożerali go w posiłku totemicznym. Po popełnieniu tego czynu homoseksualna miłość do ojca rosła i rozwijały się wyrzuty sumienia i tęsknota za nim. Wyrzuty sumienia i tęsknota tworzyły poczucie winy. Synowie pragnęli, by ojciec powrócił do życia - tj. pragnęli przywrócić go zewnętrznemu światu. To pragnienie mogło być zaspokojone tylko przy pomocy projekcji. Ojcowie stali się bogami, wyprojektowanej na świat zewnętrzny. Teraz sfrustrowane homoseksualne libido mogło być zaspokojone w wysublimowany sposób, w kulcie religijnym. Jeśli prawdziwa jest koncepcja, że archaiczne, prehistoryczne doświadczenia są dziedziczone i mogą być w pewnych warunkach reaktywowane, wtedy musi być możliwe odkrycie nawet dziś w życiu psychicznym ukrytych śladów morderstwa pradawnego ojca.
W rozwoju jednostki zaledwie myśl lub impuls może mieć konsekwencje podobne do tego, co kiedyś pojawiło się w reakcji na ten czyn w rozwoju ludzkości. Ojciec już nie jest zjadany, ale jest wchłaniany przez ego, jest psychicznie pożerany. Ten proces jest, jak już powiedziano, psychicznym ekwiwalentem oralnego stadium rozwoju libido i nazywany jest identyfikacją. Obrazy ojca wchłonięte przez ego są różnicowane od reszty ego i tworzą superego. Ego zachowuje się w stosunku do superego tak, jak wcześniej syn zachowywał się w stosunku do ojca. Ilustruje to poniższy sen pacjenta, który był już publikowany:
„Jestem na ulicy, blisko półkolistej jaskini, naprzeciwko łąki, którą tylko wyczuwam, ale, z upływem czasu, nie widzę. W jaskini, która jest wyłupana w skalnej ścianie, stoi łóżko, które należy do mojego starszego brata. Mam wrażenie, że mój ojciec śpi w łóżku na miedzy i że jest to dobra okazja, by go zabić. Senny, jest wabiony do jaskini i wtedy zauważam dwie żelazne bramy, jedna wznosząca się od podnóża w górę, druga w przeciwnym kierunku, ale nie stykają się. Brama zrobiona jest z pionowych sztab żelaznych połączonych kilkoma sztabami poziomymi. Mój brat chwyta ojca od tyłu w około talii i próbuje przeciągnąć go przez szczelinę między sztabami. Ojciec stopniowo rozbudza się i woła o pomoc. Ponieważ oboje już rozumiemy, że nasz atak nie powiódł się, zaczynam się bać i budzę się z myślą, że jesteśmy straceni. Po ponownym zaśnięciu widzę łąkę zanurzoną w wodzie. Zauważam koszulę, która moczy się w wodzie za rękaw. Koszula jest całkowicie rozciągnięta, ale pomiędzy przodem a tyłem unoszą się jasnobrązowe, delikatne odchody dziecka, których nie można usunąć z koszuli. Bardzo zaniepokojona, ponieważ koszuli nie można wyczyścić, nie mogę dłużej na to patrzeć.”
Pacjent myśli, że jaskinia z ostrymi sztabami reprezentuje usta. Starszy brat prawdopodobnie reprezentuje samego śniącego. Zawsze chciał, by starszy brat był odważniejszy w stosunku do ojca; chciał mieć w nim sprzymierzeńca w swoich zmaganiach z ojcem. Pragnienie, by zabić ojca we śnie, odpowiada często powtarzającej się fantazji, że ojciec umrze lub, że już umarł. Przeciąganie ojca przez bramę może wyrażać pragnienie połknięcia silnego mężczyzny, gdyż najpierw wierzył, że będzie silniejszy dzięki połykaniu nasienia, a później często wyobrażał sobie ogromnego penisa, którego bierze do ust.
Uderzył go fakt, że we śnie czuł, iż powinien współczuć ojcu i przypomniał sobie, że po wyobrażaniu sobie śmierci ojca zawsze odczuwał wyrzuty sumienia i aby poczuć się lepiej próbował myśleć o miłych rzeczach związanych z ojcem. „Mój ojciec we śnie,” powiedział przed moją interpretacją, „nie umarł. Zachowałem jedynie poczucie winy zamiast zamiaru zabicia go.” Jaskinia, powiedział, przypominała mu o czasach, kiedy stał godzinami przed klatką niedźwiedzi w zoo, czekając na próżno, by zobaczyć stosunek płciowy zwierząt. Co więcej, pamiętał swoją fantazję o wielkim penisie ojca wchodzącym w matkę i spryskującym i odżywiającym dziecko w łonie. Kiedy w późniejszych latach dowiedział się, z lękiem i wstrętem, jak dochodzi do poczęcia dziecka, pomyślał, że kobieta, jak również dziecko w niej, mogą być potwornie ranione. Zgodnie z tymi skojarzeniami wydawało mu się, że kiedy był w łonie, chciał połknąć ojca, wyssać jego całą siłę i przez to go zabić.
Pomimo swojej złożoności, sen bardzo wyraźnie pokazuje swój główny temat: ambiwalentną postawę w stosunku do ojca i psychiczny stan umysłu, który Freud odtworzył pod względem hordy pierwotnej po pierwotnym czynie. Wyrzuty sumienia, tęsknota, lęk, poczucie winy zabezpieczają śniącego od powtórzenia tej samej zbrodni.
Skojarzenia do drugiej części snu wskazują na fantazje pacjenta o wskrzeszeniu czy zrekonstruowaniu utraconego obiektu przez analne urodziny.
Zasadność tej interpretacji jest potwierdzona przez poniższe detale z analizy obsesyjnego neurotyka, który był już omawiany:
Pewnego ranka otrzymał zapieczętowany list polecony od swojej firmy, który go przeraził. Wystraszył się, że firma przesyłała mu pewną, należną mu sumę, i przez to zrywała wszystkie interesy, ponieważ, jak myślał czując się winny, nie pracował ostatnio tak dobrze, jak zazwyczaj. Przed otwarciem listu odczuł potrzebę defekacji. Natychmiast po wypróżnieniu zorientował się, że zapieczętowany list z pewnością nie sugerował zerwania relacji, ale zawierał czek pokrywający jego niedawne wydatki, co okazało się być prawdą. Podobne doświadczenia powtarzały się regularnie podczas jego najgłębszych depresji, kiedy wątpił w istnienie Boga. Po obfitym wypróżnieniu, „gy tylko [stolec] wyszedł,” przyszła mu do głowy zadziwiająca liczba dowodów na istnienie Boga, a depresja znikła. Mimo, ze zezłościło go, iż oświecenie przyszło w toalecie, po wypróżnieniu, na jakiś czas przestał odczuwać wątpliwości.
Chciałbym odwołać się tu do Róheim'a, który próbuje pokazać, że rytuały żałobne kultur prymitywnych reprezentują reakcję na pierwotną zbrodnię. Ceremonia żałobna u części prymitywnych szczepów zawiera pewne rytuały oczyszczenia, które poprzedzane są wypróżnieniem na grobie zmarłego. W melancholii, prototypie choroby, w której ważną rolę odgrywa sumienie, analne i oralne dążenia dominują w obrazie klinicznym. Abrahamowi zawdzięczamy dowód, że w melancholii, która reprezentuje rodzaj żałobnego rytuału, żałoba po utraconym obiekcie znaczona jest przez oralne i analne symptomy. W atakach katatonicznych pacjenci rozmazujący swój kał wierzą, że składają ofiarę w celu odkupienia swoich win i dzięki temu na nowo rodzi się świat, który w swoich urojeniach zniszczyli. Podobne rzeczy znajdujemy u neurotyków, co jest dowodem, że uczucia winy znajdują oddźwięk w przewodzie pokarmowym. Wypróżnianie się i wymioty często prowadzą do rozładowania poczucia winy. Krótki przykład pomoże to pokazać:
Pacjentka z nerwicą obsesyjną musiała wyjechać w podróż. Jej pierwsze słowa na spotkaniu analitycznym przed podróżą to: „Nienawidzę podróżować do Berlina, po prostu przeraża mnie to.” W tym momencie dało się słyszeć burczenie w brzuchu, na co zwróciłem jej uwagę. Pacjentka zaśmiała się ze mnie mówiąc, że ten dźwięk nie mógł mieć żadnego powiązania z wypowiedzianą przez nią myślą, że była po prostu głodna. Nie odpowiedziałem a pacjentka zamilkła, ale pierwszą rzeczą, jak powiedziała było: „Naprawdę czuję się winna w stosunku do Anatola.” Anatol był w tym czasie w Berlinie, gdzie z niecierpliwością jej oczekiwał.
Inna pacjentka cierpiała na stany pobudzenia na przemian z depresją podczas przerwy w leczeniu. Nie mogła jeść ani spać i cierpiała na zaparcie. Poza tym nawiedzały ją kompulsje kupowania rzeczy. Kupiła ogromną ilość przedmiotów w ogóle jej nie potrzebnych i natychmiast je rozdała. Ta kompulsje pojawiła się po rozmowie z pracownikiem publicznej łaźni, który oskarżył ją o niezapłacenie opłaty za wstęp. Od tego czasu musiała ciągle myśleć o nieuczciwym czynie, który rzeczywiście popełniła niedługo wcześniej. Sprawdzając rachunek, który właśnie zapłaciła, zauważyła pomyłkę na swoją korzyść. Oddaliła od siebie pierwszy impuls, by natychmiast zwrócić różnicę, myśląc jednocześnie, że właściciel interesu był wystarczająco bogaty. A zatem oczywiste jest, że pacjentka naprawić swoją nieuczciwość poprzez przymus kupowania. Nacisk leżał nie na kupowaniu, ale na wydawaniu. Spłaciła swój dług, nawet, jeśli w złym miejscu. Dla analityka widocznej jest, że pieniądze symbolizują jej odchody.
Można byłoby mieć wątpliwości, czy nie jest tak, że jedynie w histerii konwersyjnej analno-oralne komponenty poczucia winy zmieniają się w symptomy, gdyż w histerii istnieje ogólna tendencja do przekształcania psychicznego w fizyczne, podczas, gdy w nerwicy obsesyjnej i innych chorobach poczucie winy pozostaje czysto psychiczną rzeczywistością. Wiadomo jednak, że nie ma nerwicy obsesyjnej bez historycznego dodatku; symptomy histeryczne w nerwicy kompulsywnej przejawiają się, z mojego oświadczenia, głównie w przewodzie pokarmowym. Zamiast podawać wiele przykładów przytoczę tylko jeden, który jest szczególnie charakterystyczny, jak również pokazuje dobrze znany związek między erotyzmem i sadyzmem.
Pacjent opowiedział sen, w którym wszyscy jego bliscy zmarli. Tuż po godzinie analizy, w trakcie której sen był analizowany, pacjent poszedł do toalety. Miał ogromną trudność z wypróżnieniem. Fantazjował tam (przytaczam dosłownie): „To było tak, jakbym miał urodzić dziecko. Wydawało mi się, że jego głowa nie mogła się przedostać. Była tak wielka, to było takie trudne! Potem poczułem ogromną ulgę, jakbym urodził dziecko.” Ten sam pacjent zawsze stawał się bardzo depresyjny, jeśli nie miał, tuż po pojawieniu się rano, wyraźnych ruchów jelit. Jak już wspomniano, ten pacjent cierpiał na skłonność do wątpienia i rozmyślań, które zaczynały się wątpliwościami, co do istnienia Boga. Po obfitym wypróżnieniu wątpliwości malały i pojawiały się tysiące dowodów na istnienie Boga. Za tymi wątpliwościami kryła się nienawiść do ojca. Po wypróżnieniu czuł się wolny od wątpliwości i potwierdzał istnienie Boga (ojca). Ponieważ wierzył, że podczas wypróżniania rodził dziecko wydaje się, że naprawiał zbrodnię ojcobójstwa poprzez wyobrażeniowe urodzenie żyjącej istoty, z zatem uwalniał się od swojej winy.
Często jednostki znajdują ulgę dla winnego sumienia poprzez urodzenie dziecka. A zatem destrukcja jednego istnienia ludzkiego może być odkupiona poprzez urodzenie innego.
Inkorporacja ojca (kochanego obiektu), w rzeczywistości dokonana w pradawnych czasach, jest ciągle powtarzana symbolicznie w fantazji. Poprzez defekację, która nabiera znaczenia rodzenia dziecka, czynione są próby unieważnienia tej fantazji, tj. oralnego wyrzucenia tego, co zostało wchłonięte oralnie. W związku z tym ogólnie można stwierdzić: W poczuciu winy zawiera się również idea dawania i brania, z naciskiem na przymus oddawania, w analnym lub oralnym sensie. Nie tylko wyraża to strach przed utratą miłości, ale również bazuje na bardzo prymitywnych formach relacji społecznych, idei „dawania i brania”. Wydaje się, z uczucie posiadania jest również związane z pierwotnym poczuciem winy.
Poczucie winy obejmuje również wyrzuty sumienia i tęsknotę. Wyrzuty sumienia są dręczącym żałowaniem za popełniony czyn. Kładą nacisk na odwrócenie tego, co już miało miejsce. Ten nacisk objawia się w tęsknocie za utraconym obiektem; w przypadku „ojcobójstwa” w tęsknocie za utraconym ojcem. Poprzez projekcję „połkniętego” ojca - „projekcja” oznacza dokładnie wydalenie, wyrzucenie - człowiek prymitywny poszukuje przywrócenia siły ojca. Można stwierdzić, że religijne i społeczne urojenia prześladowcze w paranoi odpowiadają temu stadium rozwoju ludzkości.
Poczucie winy ukrywa niezaspokojone libido związane z obiektem, które dąży do zaspokojenia, by znowu móc kochać obiekt w rzeczywistości. Paranoik osiąga to zaspokojenie, mimo że w negatywnym sensie, w projekcji, z pomocą swoich urojeń, osoba religijna poprzez swoją religię, normalna osoba widocznie poprzez wychowywanie dzieci i rozwijanie użytecznej społecznie twórczości. Tylko neurotyk jest zahamowany w tym dążeniu. Lęk przed utratą miłości zwiększa się, gdy libido obiektualne nie znajduje gratyfikacji. Tęsknota za utraconym obiektem bez wątpienia wyraża się w dążeniu do wyeliminowania lęku przed utratą miłości, tj lęku przed samotnością. Duże poczucie winy zaburza związki miłosne.
Poczucie winy wyraża się nie tylko w lęku przed utratą miłości i w niezaspokojonych dążeniach do obiektu, ale również w bólu, upokorzeniu, samoponiżaniu się, służalczości, powtarzających się porażkach; przejawia się w niesłabnących aktach ekspiacji i umartwiania się; przejawia się w myślach o samobójstwie, symptomach neurotycznych histerii konwersyjnej, ascetyzmie i samo-udręczeniu nerwicy obsesyjnej, „prześladowaniach” prześladowaniach schizofrenii, fantazjach pacjentów perwersyjnych. Cierpienie i samo-karanie przenikają całe życie tych pacjentów. Potrzeba bycia ukaranym może tak zdominować daną osobę, że nawet popełnia ona prawdziwą zbrodnię, aby znaleźć usprawiedliwienie dla tego dręczącego ją uczucia i aby uzyskać ulgę poprzez bycie ukaraną. Rzeczywiście istnieją osoby, które stają się przestępcami z powodu poczucia winy.
Wcześniej wspominany oficer starej Austriackiej armii fałszował rachunki swoich przełożonych, zachowywał się bezczelnie i prowokacyjnie, aż sprowadził na siebie karę. Utracił swój stopień wojskowy i został osadzony w więzieniu na kilka lat. Wyznał swojemu analitykowi, analitykowi był w pełni świadom, że nie można było uniknąć kary. Nie istniał również żaden zewnętrzny przymus, który mógłby zmusić go do tego zachowania, ale nie mógł oprzeć się prowokowaniu swoich zwierzchników i irytowaniu ich. Jego zachowanie było dla niego całkowicie nie zrozumiałe, gdy zaczął się nad tym zastanawiać. Bardzo poprawne zachowanie w więzieniu dowiodło, jak bezpośrednio jego działania były skierowane na sprowadzenie kary; Tak dobrze zachowywał się w więzieniu, że jego wyrok został skrócony. Podkreślił, że nigdy w życiu nie był tak wyciszony i spokojny, jak w więzieniu. Istnieją jeszcze mocniejsze dowody: Kiedy wyszedł z więzienia po odbyciu wyroku, czuł się bardzo przygnębiony i samotny. W tym nastroju ożenił się z osobą, która sprawiła, ze bardzo cierpiał. Nie potrafił jej opuścić, mimo wszystkich wysiłków podejmowanych w tym kierunku. (Był to powód, z jakim zgłosił się do analizy.) Długie uwięzienie widocznie nie zaspokoiło w pełni jego masochizmu i, ponieważ nie mógł żyć bez kary i znajdował karę dzięki swojej żonie, nie mógł jej opuścić, mimo wszystkich świadomych wysiłków.
Nie można przecenić wpływu potrzeby bycia ukaranym, która unieważnia wszystkie inne emocje. Istnieją jednostki, których życie zawiera wyłącznie oczekiwanie na karę. W celu zrozumienia przynajmniej części tej przemożnej potrzeby bycia ukaranym, musimy znowu zwrócić uwagę na powstawanie superego. Punktem początkowym jest sytuacja edypalna. Kiedy wzrastają zewnętrzne trudności, małe dziecko zrzeka się zaspokojenia instynktów ze strachu przed utratą miłości. Zewnętrzne zakazy prowadzą do wyrzeczenia się instynktów; jednak konsekwencje tego są bardziej znaczące, niż jedynie zahamowanie życia instynktów. Zakaz nie jest po prostu akceptowany przez dziecko. Dziecko odczuwa go jako coś przykrego, coś wymuszonego na nim. Zakazująca osoba odczuwana jest jako wróg. Jeśli dziecko bierze zakaz pod uwagę, jeśli wyrzeka się gratyfikacji instynktów, część nienawiści do zabraniającej osoby pozostaje w ego. Ale ta agresja nie może być rozładowana, gdyż , po pierwsze, dziecko jest zbyt słabe i zbyt mało rozwinięte, by dać sobie radę z dorosłymi i, po drugie, również kocha zakazującą osobę. Ta miłość jest warunkiem wstępnym każdego posłuszeństwa i wpływu wychowawczego. Uwolnienie destruktywnych instynktów przeciwko ukochanej osobie jest, zatem, powstrzymywane przez miłość; ambiwalencja tworzy tło dla pierwszego zahamowania agresji.
W miarę, jak życie instynktów rozwija się i staje się bardziej zjednoczone, zaspokojenie instynktów składowych staje się stopniowo mniej istotne dla dziecka niż zaspokojenie dążeń genitalnych (fallicznych).Chłopiec wybiera swoją matkę, jako obiekt tych dążeń, ale dotyczący jej popęd genitalny jest powstrzymywany przez lęk przed odwetem ojca, lęk przed kastracją. Wcześniejsze zakazy ze strony rodzica czy niańki są teraz podtrzymywane przez ten lęk; a zatem zahamowanie życia instynktów jest teraz wzmacniane przez lęk kastracyjny. Podczas, gdy wcześniej to zahamowanie było wynikiem lęku przed utratą miłości, teraz przyjmuje głównie charakter lęku kastracyjnego. Wraz z w wcześniejszymi ograniczeniami pregenitalnych instynktów została uwolniona nienawiść i agresja w stosunku do zabraniającej osoby. Podobnie agresja uwalniana jest, gdy zahamowane zostają genitalne dążenia. Jednakże jej obiektem nie jest już osoba opiekująca się dzieckiem, ale ojciec. Tak, jak wcześniej agresja była obracana przeciwko podmiotowi, tak teraz obracana jest przeciwko ego. W związku z tym seksualno-genitalne pragnienie matki zostaje skojarzone z nienawiścią i zemstą przeciwko ojcu. Jednak, ponieważ chłopiec równocześnie Koch swojego ojca, odpędza nienawiść poprzez projektowanie jej na ojca, a przez to odbieranie jej jako nienawiści ze strony ojca. (Może to być jeden z korzeni urojeń prześladowczych w paranoi.) Szukając ochrony przed niebezpieczeństwem kastracji, chłopiec podąża ustaloną wcześniej ścieżką. Ukrywa swoje genitalia.
Co więcej, chłopiec identyfikuje się z zagrażającym ojcem i włącza go w swoje ego, tak jak wcześniej wchłonął zakazy dyscyplinującej osoby ograniczające jego pregenitalne instynkty. Zahamowanie życia instynktów jest od teraz związane z obrazem ojca, który stał się nieświadomy. Agresja skierowana przeciwko niemu (i częściowo również libidinalne instynkty) są wchłaniane przez ego razem z obrazami ojca. Zachowanie chłopca jest podobne do zachowania ludzi pierwotnych. Ale, podczas gdy ludzie pierwotni zamordowali swojego ojca i pożarli go, współczesnemu człowiekowi wystarcza jedynie identyfikacja z nim, tj. jego inkorporacja psychiczna. Tak, jak dzicy rozwinęli tęsknotę i wyrzuty sumienia po ojcobójstwie, tak cywilizowany człowiek rozwija uczucia winy zawiązane ze zwycięstwem nad ojcem.
Tak, jak w pregenitalne fazie rozwoju libido lęk przed zewnętrznym autorytetem hamuje prymitywne impulsy instynktów, tak w fazie fallicznej zaspokojeniu genitalnych impulsów zapobiega lęk kastracyjny. Ten lęk jest opanowany dzięki powstaniu superego, a zatem lęk przed zewnętrznym autorytetem zastępowany jest przez lęk przed autorytetem wewnętrznym. Poczucie winy jest teraz w mniejszym stopniu zależne od warunków zewnętrznych, niż od procesów zachodzących wewnątrz samego ego, od których nie ma ucieczki.
Superego jest, jak wiemy, specjalną częścią ego i jedną z jego funkcji jest sumienie. Jego zadanie to czuwanie nad intencjami, impulsami i pragnieniami ego i przymuszanie go nie tylko do działania zgodnego z intencjami superego, ale również do myślenia, odczuwania i woli zgodnej z nimi. Jeśli pojawia się napięcie pomiędzy ego a superego, jeśli ego sprzeciwia się intencja superego w odczuwaniu, myśleniu lub działaniu, pojawia się poczucie winy, świadoma lub nieświadoma percepcja surowości superego. Pragnę jeszcze raz podkreślić, że sumienie jest funkcją superego, podczas gdy poczucie winy jest stanem ego, który wynika z konfliktu między dążeniami superego a dążeniami ego.
Jeśli powrócimy do sytuacji inicjującej powstanie superego, wyraźnie widzimy, że rozwija się ono nie tylko w reakcji na lęk kastracyjny, ale, patrząc na genezę tego strachu, w reakcji na własny sadyzm jednostki. Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że w trakcie rozwoju superego funkcja genitaliów jest czasowo zawieszona (okres atencji), wynika stąd, że z jednej strony moralność reprezentowana przez superego rozwija się z lęku kastracyjnego, a z drugiej strony przynosi wyrzeczenie się męskości, która dla wielu ludzi zawiera agresję i sadyzm. Chciałbym przytoczyć tu część historii przypadku obsesyjnego neurotyka.
Matka pacjenta wyjechała w podróż. Tydzień później miał dołączyć do niej jego ojciec. Pacjent stał się podekscytowany. Czynił mi wyrzuty, co do długiego czasu trwania jego analizy i zażądał dokładnego określenia jej zakończenia. Odpowiedziałem, żartując, że za sto lat, jeśli dalej będzie się tak zachowywał. Wyszedł wściekły, nie powiedziawszy mi o tym, że był to dzień wyjazdu jego ojca. Następnego dnia zaczął sesję analityczną mówiąc, że „wolałby nie musieć dzisiaj przychodzić,” ponieważ bał się mnie. W odpowiedzi na moje pytanie, co takiego zrobił, dostałem odpowiedź, że poprzedniego dnia kupił rewolwer, załadował go, odbezpieczył i trzymał w ustach przez godzinę, nie będąc w stanie podjąć decyzji o strzale. Potem fantazjował, że rzuca się pod pociąg, którym jego ojciec miał odjechać tego samego wieczora. Znaczeniem tej fantazji było - jak zorientowałem się podczas spisywania jej - pozbawienie ojca przyjemności dołączenia do matki. Poza tym, nie były to pierwsze suicydalne fantazje, w których próbował wziąć odwet na ojcu. Po próbie samobójstwa spontanicznie towarzyszył ojcu w drodze na stację i był tak uczuciowy w stosunku do niego, że aż zdziwiło to ojca. Mimo to nie mógł powstrzymać się przed powiedzeniem ojcu, że jest bardzo nieszczęśliwy i sugerować, że poszuka gwałtownego końca.
Zaraz po powrocie ze stacji objęły go intensywne wyrzuty sumienia i postanowił, że poprawi się od zaraz, tj. przestanie się masturbować, zrezygnuje z sadystycznych fantazji, sprzeda sadystyczne książki, których posiadał sporo, nie podejmie więcej prób samobójczych, będzie sumiennie kontynuował swoją analizę. Na moje żądanie, by natychmiast oddał mi rewolwer, poszedł do domu i bez najmniejszego sprzeciwu przyniósł mi broń wraz z całą zawartością. (Zazwyczaj był niesamowicie skąpy; tego dnia zapłacił nawet za taksówkę.) Przez jakiś czas analiza posuwała się dobrze; pacjent czuł się coraz lepiej, nawet podczas dni następujących po powrocie jego rodziców.
Stał się tak „moralny”, że nie przyznawał ani sobie, ani innym żadnych wolności. Podczas wizyty ojciec opowiedział dowcip związany z seksem. Matka zganiła go za to, a syn wsparł ją, mimo że zazwyczaj się to nie zdarzało. Tego samego lub następnego dnia pierdnął wychodząc z łazienki. Rozpaczał, ponieważ matka mogła był to usłyszeć. Stopniowo wzrastająca furia przeciwko ojcu gromadziła się w nim. Wtedy miały miejsce następujące wydarzenia: popełnił błąd w biurze ojca (gdzie pracował) i oczekiwał reprymendy od niego. Zamiast tego ojciec był przyjacielski i wytłumaczył jego błąd. Zareagował na to rozpaczą, gwałtownymi samo-oskarżeniami i powrotem myśli o samobójstwie. Mnie groził, że znowu zacznie się masturbować, kupować sadystyczne książki, chodzić do prostytutek i bić je. Rzeczywiście, niedługo później spotkał prostytutkę, która pozwoliła mu się bić. Jednakże przyjemność nie była tak wielka, jak oczekiwał. W nocy śnił mu się jeden ze szkolnych kolegów, który miał małego czarnego psa. We śnie pies zaatakował go i zmiażdżył mu rękę. Pies przypominał mu Murzyna, który, zgodnie z doniesieniami prasowymi, został zlinczowany, ponieważ próbował zgwałcić białą kobietą. Pacjent zawsze bardzo lubił tego kolegę i często masturbował się z towarzyszącymi sadystycznymi fantazjami na jego temat.
Zazwyczaj masturbacji towarzyszyły fantazje seksualne. Wątpił, czy analiza to zmieni; przeciwnie, liczył, że analiza uczyni z niego jawnego sadystę, ponieważ, ponieważ jego oczach, sadyzm był niezastąpionym atrybutem męskości, z którego nie chciał rezygnować, poza momentami, kiedy dręczyło go poczucie winy.
Teraz rozumiemy, dlaczego zmienił się tak nagle po próbie samobójstwa, dlaczego stał się taki „moralny” i z taką chęcią oddał mi broń. Po agresji przeciwko ojcu poprzedzającej jego próbę samobójczą, czuł się winny. W próbie samobójczej wyraźnie skierował agresję przeciwko sobie i chciał odpokutować swoją winę poprzez wyrzeczenie się jakiejkolwiek seksualnej aktywności i rezygnację z genitaliów. (Oddanie rewolweru było symboliczną kastracją.) W swoim hipermoralnym zachowaniu stawał się coraz bardziej podporządkowany ojcu, a jego poczucie winy przejawiało się w upokorzeniu, umartwianiu się, służalczości, besztaniu siebie i ciągłym oczekiwaniu, czy raczej tęsknocie za karą. Podczas takich okresów pacjent nie miał odczuć seksualnych ani erekcji. Był wykastrowany.
W innych przypadkach również obserwowałem, że przywarcie do sadyzmu miało na celu odpieranie lęku kastracyjnego, i że sadyzm był dla pacjent dowodem, że nie stracił swojej męskości. Jednakże, ponieważ wraz z poczuciem winy sadyzm nie jest rozładowywany na obiekcie, ale obraca się przeciwko ego i nasila w nim potrzebę bycia ukaranym, zrozumiałe jest, że moralność jest tak często kojarzona z osłabieniem, tj. psychiczną kastracją. Nie tylko kompleks kastracji rozwija się, gdy istnieje poczucie winy, ale prawdą jest również odwrotność, że poczucie winy jest konsekwencją kompleksu kastracyjnego.
Wyrzeczenie się agresji, które prowadzi do powstania poczucia winy, jest kompensowane przez gratyfikację masochistyczną. Wyróżniliśmy już trzy formy masochizmu: pierwsza, erotogenna forma, która przejawia się a) w tych perwersjach, do których istnieje masochistyczna predyspozycja; b) w tych chorobach psychicznych, psychicznych, w których superego jest częściowo rozwiązane, jak w schizofrenii; i c) jako substytut potrzeby bycia ukaranym, jak np. w przypadkach samookaleczeń i fantazjach o byciu bitym. Po drugie, masochizm pojawia się jako masochizm kobiecy; jest to konsekwencją akceptacji kastracji i ucieczki w kobiecość. Nazywany jest „kobiecym”, ponieważ wtórnie prowadzi do instynktowych postaw, które pierwotnie charakteryzują kobietę. Trzecią formą masochizmu jest masochizm moralny, który jest blisko powiązany z masochizmem kobiecym. Rozwija się, jak już zostało pokazane, pod wpływem superego, wtedy gdy sadyzm jest odwracany od obiektu, kierowany na ego i tam rozładowywany. Aktywny popęd instynktu zmieniany jest w pasywny. Wtedy pasywna postawa ego zastępuje sadystyczną postawę id w stosunku do obiektu. Melancholik, przykładowo, jest bardzo ambiwalentny. Jeśli jest zmuszony do oddania obiektu miłości, identyfikuje się z nim i wchłania go w ego. Jego superego, w zasadzie sadystyczne, może teraz rozładowywać swoją agresję przeciwko reprezentacji obiektu w ego. Z drugiej strony ego, które identyfikuje się z obiektem miłości, czerpie masochistyczną przyjemność z agresji. Z zatem istnieje tam libidinalny masochistyczny związek między ego a superego. Superego melancholika jest często nadmiernie surowe, jego sumienie przesadnie wrażliwe, a stąd jego poczucie winy nadmiernie silne. Teraz, jeśli libidinalne dążenie zostanie dodane do poczucia winy, moralność dewaluuje się do poziomu masochizmu, jak ma to miejsce w przypadku melancholii. Zatem poczucie winy zostaje zerotyzowane i zmienia się w masochizm moralny. W pokucie religijnej, w heroicznym poświęceniu śmierci Bogu, dla dobra narodu lub ludzkości, w pewnych rodzajach współczucia, ta masochistyczna potrzeba cierpienia jest gratyfikowana w akceptowanej społecznie formie.
Nawet tam, gdzie istnieje libidinalna relacja z obiektem, może być to podtrzymane poprzez dążenie do cierpienia wyrażane w potrzebie bycia ukaranym, szczególnie, gdy obiekt jest niedostępny z powodów zewnętrznych lub wewnętrznych. Czasami można mieć do czynienia z pożyczonym poczuciem winy, które przez swoje cierpienie tworzy jedyną pozostającą więź z kiedyś kochaną osobą: „Bierzemy na siebie grzechy innych.”
Mimo, iż w rzeczywistości nie zawsze możliwe jest ostre rozróżnienie między poczuciem winy a potrzeba bycia ukaranym, możemy jednak stwierdzić, że poczucie winy oznacza tęsknotę z utraconym (zniszczonym) obiektem, a że potrzeba bycia ukaranym reprezentuje pragnienie powtarzania aktów agresji przeciwko ego podmiotu, i że pokuta jest spełnieniem tego pragnienia. A zatem poczucie winy służy niezaspokojonemu libido obiektualnemu, potrzeba bycia ukaranym służy zerotyzowanym instynktom destrukcji skierowanym przeciwko ego podmiotu. W poczuciu winy przeważa pragnienie, by pozbyć się zakazanego czynu lub myśli. W potrzebie bycia ukaranym te myśli i intencje są wykonywane i działania są powtarzane, jednakże nie na obiektach świata zewnętrznego, ale samym ego. Wina i zadośćuczynienie są ściśle ze sobą powiązane. Nie można powiedzieć, że potrzeba bycia ukaranym jest wynikiem poczucia winy, ponieważ jedno bez drugiego jest niemożliwe; oba mają wspólne korzenie w ich historii rozwoju. Tylko, że w jednym typie choroby dominuje poczucie winy, a w innym potrzeba bycia ukaranym. W histerii, gdzie organizacja genitalna jest utrzymana, a dążenie do obiektu jest obecne, mimo że wyparte, poczucie winy w widoczny sposób dominuje w postaci wyrzutów sumienia, tęsknoty i strachu przed utratą miłości. W nerwicy obsesyjnej, gdzie organizacja genitalna została zastąpiona analno-sadystyczną, ale nie nastąpiła rezygnacja z pragnienia obiektu, dominuje autodestruktywna potrzeba bycia ukaranym. W melancholii, gdzie dodatkowo nastąpiła utrata libido obiktualnego, destruktywne instynkty kierują się do wewnątrz, na ego. W schizofrenii poczucie winy przejawia się w urojeniach odkupienia świata, potrzeba bycia ukaranym jako spełnienie destruktywnych popędów w masochistycznym cierpieniu (urojenia prześladowcze, hipochondria).
Poczucie winy nie tylko przeszkadza w gratyfikacji instynktów, ale może również podnosić napięcie instynktów i zdobywać gratyfikację masochistyczną. Większość zakazów podnosi napięcie instynktów.
Podsumowując: poczucie winy przejawia się w dwu postaciach, jednej zewnętrzna, jako lęk społeczny, i jednej wewnętrznej, jako poczucie winy właściwe. Poczucie winy wyrasta na bazie ambiwalencji. Im bardziej osoba, która wychowuje dziecko, jest kochana, tym większe poczucie winy, tj. strach przed utratą miłości tej osoby. Podczas gdy dziecko, chowając się przed rodzicami czy niańką, ciągle może zaspokajać zakazane pragnienia bez oczekiwania na karę, nie może już tak być w przypadku lęku przed superego (wewnętrznego poczucia winy). Ponieważ poprzez sumienie superego jest zawsze informowane o mentalnych procesach wewnątrz ego. Każda myśl, każde pragnienie, każda intencja są kontrolowane, mimo że w większej części nieświadomie, i są hamowane, jeśli są sprzeczne z wymaganiami superego. W stopniu, w jakim rodzice tracą wpływ, zewnętrzne poczucie winy (lęk społeczny) słabnie, a lęk przed superego, przestrzeganie wyłącznie wewnętrznych praw, wzrasta.
Im bardziej surowy był ojciec, matka lub niańka, tym bardziej surowe staje się superego, a stąd bardziej intensywne poczucie winy. Można by stąd wnioskować, że intensywność poczucia winy zależy od surowości osoby, która wychowuje dziecko. Jednak nie zawsze jest to uzasadnione, ponieważ nadmierne poczucie winy może rozwinąć się np. u chłopców, których ojcowie byli pobłażliwi i słabi, lub u chłopców, których ojcowie byli nieobecni przez cały czas, gdy ci dorastali otoczeni przez rozpieszczające ich kobiety. Im więcej miłości otrzyma dziecko i im bardziej pobłażliwi są jego rodzice, tym więcej agresji może zostać zahamowanej i zamienionej w poczucie winy. A zatem wzrastają dzieci, które SA nadzwyczaj grzeczne i ogromnie cierpią z powodu nadmiernego obciążenia poczuciem winy. Agresja zabezpieczona przed dostaniem się do zewnętrznego świata musi zwrócić się przeciwko ego i wykonać swoją destruktywną pracę wewnątrz. Poczucie winy jest nawet silniejsze, gdy jedynie nieznaczna agresywność kierowana jest przeciwko obiektowi, który jest przez dziecko intensywnie kochany.
Musimy również wziąć pod uwagę inny czynnik. Jest nim fakt, że dzieci, których ojciec zmarł, gdy były jeszcze bardzo małe i wychowywały się bez ojca, tworzą ojca w fantazji i później często postawiają prawdziwego mężczyznę w miejsce tej fantazji i rozwijają kompleks Edypa, jakby rzeczywiście miały ojca. One również tworzą superego i odpowiednie poczucie winy ze wszystkimi jego konsekwencjami. Z drugiej strony, dzieci, które nigdy nie znały swojego ojca, np. dzieci nieślubne, często są pełne urazy, jakby nie miały poczucia winy, i bezwzględne, jakby świat był im coś winien. Mszczą się za brak ojca.
Widoczne jest, że uczucia winy mogą dobrze rozwinąć się tylko tam, gdzie istnieje ambiwalencja, gdzie nienawiść i miłość stają naprzeciw siebie i poszukują kompromisu. Eros łączy ludzi, agresja rozdziela ich. Tam, gdzie dwóch ludzi spotyka się, albo gdzie powstaje grupa jednostek, te dwa instynkty muszą się zderzyć. Rezultatem tego konfliktu jest poczucie winy we wszystkich jego przejawach, które hamuje agresję i umożliwia jednostkom życie razem.
W rzeczywistości nie znajdziemy „czystego” instynktu życia lub śmierci; zawsze pojawiają się złączone w takiej czy innej proporcji. W każdym dążeniu libidinalnym istnieje różny stopień domieszanej agresji. Każde wyparcie instynktowej potrzeby prowadzi w pewnym stopniu do rozładowania na libidinalne i destruktywne komponenty. W symptomach nerwicowych tworzy się kompromis miedzy seksualnymi z agresywnymi instynktami i pacjent znajduje masochistyczną gratyfikację w swoim cierpieniu, jakby moralne uzasadnienie swojej choroby. Cywilizacja wydaje się rozwijać podobne choroby, ponieważ wyrażane wprost dążenia seksualne stają się coraz bardziej ograniczane i często pozwala im się znaleźć ujście jedynie w połączeniu ze zinternalizowaną agresją, tj. jako zerotyzowane poczucie winy. W skrócie, poczucie winy wydaje się być jednym z produktów odwiecznej walki instynktu życia i śmierci.
Jeśli porównać moralność naszych czasów ze stanem uczuć społecznych w hordzie pierwotnej po ojcobójstwie wydaje się, że zawierają te same elementy; oczywiście te elementy pojawiają się dzisiaj w bardzo skomplikowanych kombinacjach, i stąd trudno jest rozpozna ich pochodzenie. Po ojcobójstwie te uczucia były reakcją na realny czyn popełniony w świecie zewnętrznym, podczas gdy dzisiaj są zaledwie reakcją na pragnienia. Jednakże, ponieważ wszystko, co psychiczne, odczuwane jest jako rzeczywiste, te reakcje nawet dzisiaj pojawiają się, jak gdyby zbrodnia rzeczywiście została popełniona. Uczucia winy i cała moralność wydają się najlepiej dowodzić, że człowiek w trakcie rozwoju nauczył się, w najbardziej bolesnym samo-podboju, stawać się panem swoich instynktów.
Jak wielokrotnie podkreślał Freud, superego przechowuje tradycje z pokolenia na pokolenie, jak gdyby tradycje przechowywane przez superego były dziedziczone. Ponieważ poczucie winy rozwija się pod wpływem superego, można powiedzieć, że poczucie winy również jest dziedziczone, mimo iż, oczywiście, kształtowane przez indywidualne doświadczenia.
ZABURZENIA W HARMONIJNYM WSPÓŁDZIAŁANIU
CZĘŚCI PSYCHIKI
Poprzez rozwój superego z wszystkimi towarzyszącymi produktami, takimi jak wina, kara i wstyd, funkcja ego stała się ość skomplikowana. Moralne wymagania, które rozwinęły się pod wpływem superego, mają wpływ na hamowanie, a nawet negowanie życia instynktów. „Moralność” reguluje uczucia, wolę i działanie, a później myślenie. Bezpośrednie życie instynktów ograniczane wszędzie ta, gdzie superego udało się wprowadzić swoje wymagania. Jest to szczególnie prawdziwe w nerwicach. A zatem, z punktu widzenia ego, wydaje się, jak gdyby nerwica reprezentowała negację życia. Z drugiej strony, superego chroni ego przed żądaniami instynktów poprzez ich ograniczanie. Nie tylko neurotyk, ale również zdrowa osoba próbuje kontrolować swoje instynkty i adaptować się do rzeczywistości, ze strachu przed obiektywnym niebezpieczeństwem właściwym życiu instynktów, ze strachu przed kastracją i ze strachu przed superego. Istnieje również lęk przed utratą życzliwości superego, które jest nie tylko agresywne, ale ma również komponenty libidinalne i przyczynia się do utrzymania narcystycznego ego. Adaptacja neurotyka jest, oczywiście, nieadekwatna, ponieważ przystosowuje się on do świata, który wydaje się mu być pełen ogromnych niebezpieczeństw. Przymus tej przesadnej „adaptacji” wyrasta z jego zbyt mocno reagującego superego.
W każdym przypadku adaptacja do rzeczywistości odbywa się kosztem życia instynktów, ponieważ im bardziej jednostka jest zdolna do kontrolowania siebie, tym lepiej dorównuje rzeczywistym zadaniom życiowym.
Adaptacja do rzeczywistości ogólnie bazuje na rozpoznaniu i potwierdzeniu obiektów na zewnątrz ego. Wraz ze wzrastającym przystosowaniem, każdy bodziec z zewnątrz nie jest już odbierany jako wrogi i odrzucany, każdy obiekt, który wydaje się być odpowiedni dla gratyfikacji instynktów, nie jest już wchłaniany przez ego. Jednakże to nie pozwala jeszcze jednostce na „obiektywną” koncepcję świata zewnętrznego, na zajęcie właściwego w nim miejsca i celowe działanie. To złożony proces, który towarzyszy deseksualizacji odbiorczej i wykonawczej funkcji ego. W trakcie rozwoju w kierunku zasady rzeczywistości jednostka uczy się nie tylko czasowo zrzekać się przyjemności i odkładać ja na później, ale również znosić ból. Ale nawet to nie wystarcza dla „obiektywnego” obrazy świata. Wydaje się, że istnieje pośrednie stadium, gdzie nastąpiła już rezygnacja z własnej magii jednostki, ale gdzie magia ciągle przypisywana jest obiektom świata zewnętrznego. W tym stadium adaptacja do rzeczywistości bazuje na masochistycznym tolerowaniu świata. Później następuje rezygnacja również z tego stadium; świat nie jest już obdarzany instynktowymi i narcystycznymi impulsami podmiotu; następuje rozdział między ego a światem zewnętrznym. Granice ego są uformowane; ego zostaje oddzielone od świata zewnętrznego. Jednocześnie z tym oddzieleniem rozwija się superego, z jednej strony jako wynik przystosowania do rzeczywistości, z drugiej jako wynik opanowania instynktów. Jest to typowa formacja kompromisowa między światem wewnętrznym i zewnętrznym. Powstałe w wyniku konieczności dostosowania się ego do rzeczywistości, superego samo staje się najistotniejszą pomocą w tej adaptacji, ponieważ musi najpierw usankcjonować wrażenia i spostrzeżenia, jeśli ich rzeczywiste istnienie ma być uznane przez ego.
Od pasywności doświadczania jednostka postępuje w kierunku aktywności, panowania nad bodźcami przychodzącymi z zewnątrz i od wewnątrz (aktywna adaptacja). W tym samym czasie rozwija się mowa, ewoluująca od instynktownej mowy onomatopeicznych dźwięków do obrazkowego i symbolicznego języka i dalej, do funkcji sądzenia i myślenia. Pomiędzy percepcją i działaniem rozciąga się myślenie.
Prawdą jest, że impulsy do utworzenia „moralności”, mowy i procesu myślenia pochodzą od instynktów, a szczególnie od sił seksualnych, a ślady tych sił mogą być odnalezione w każdym akcie psychicznym; jednak wszystkie te funkcje ego zawdzięczają swoje istnienie odseksualnionemu, wysublimowanemu libido. Adaptacja do rzeczywistości odbywa się poprzez ciągłe i zmieniające się libidinalne wchłanianie zewnętrznego świata do ego i jego destrukcję (desksualizację), jak również poprzez „pozbawianie ego i świata zewnętrznego ich magii.” A zatem ego, wyczyszczone i nieobciążane już przez bezpośrednie potrzeby instynktowe, potrafi lepiej wypełniać swoje funkcje, tj. służyć całej osobowości. Ponieważ proces adaptacji jest tak skomplikowany i tak długi, każde zakłócenie, jakkolwiek by nie było małe, może skierować wielostronną i użyteczną sprawność ego w złym kierunku.
Adaptacja może zostać zakłócona z różnych stron: po pierwsze poprzez id. Wielka namiętność, przykładowo, może uciszyć krytycyzm superego i jego hamujący wpływ i może zamienić ego w ślepe narzędzie instynktów. Mówimy „miłość jest ślepa” i mówimy o „ślepej furii.” Miłość i nienawiść nie zważają na przeszkody i niebezpieczeństwa. Po drugie, zaburzenie w adaptacji może leżeć w samym ego, kiedy poczucie rzeczywistości spostrzeżeń ze świata zewnętrznego oraz ważeń i odczuć wewnętrznych, są utracone (depersonalizacja). Jeśli zdolność rozróżniania między światem zewnętrznym i wewnętrznym również jest zaburzona, pojawia się utrata testowania rzeczywistości. Świat wewnętrzny staje się, w mniejszym lub większym stopniu, światem zewnętrznym i vice versa, co powoduje dosłownie „obłąkaną” postawę w stosunku do świata zewnętrznego (halucynacje i urojeniowe przekształcenia rzeczywistości w psychozach). Po trzecie zakłócenia mogą płynąć z superego. Może być ono albo niedorozwinięte od początku, albo nadmiernie wymagające. W pierwszym wypadku powstają trudności w przystosowaniu jednostki do społeczeństwa. W drugim przypadku superego może wejść w konflikt z dążeniami id, jak również z dążeniami ego. Jeśli dążenia id są wyparte, może rozwinąć się nerwica; jeśli sparaliżowane są funkcje ego, powstaje psychoza. We wszystkich tych wypadkach relacja z rzeczywistością jest zmieniona, w mniejszym lub większym stopniu.
Jasne jest, że pierwotnym zadaniem ego jest percepcja rzeczywistości i adaptacja do niej. Adaptacja oznacza kompromis między instynktowymi potrzebami id, a tym co jest osiągalne w rzeczywistości. Superego jest, z jednej strony, w służbie narcystycznego ego (jako obrońca przed ”niebezpieczeństwem kastracji”), ale, z drugiej strony, jest w opozycji do go, jak również do libidinalnych dążeń id. Stąd może dojść do konfliktu z nimi oboma. W tym konflikcie może ulec ego, superego lub id. W każdym przypadku otrzymamy inny wynik, charakterystyczny dla innej formy nerwicy.
W stanach depersonalizacji ten konflikt nie został rozwiązany. Pojawia się odseparowanie ego od superego. Jeśli ego cielesne (percepcyjne) nie ustępuje intencjom superego, superego ignoruje percepcje i uczucia ego.
W nerwicy przeniesieniowej zazwyczaj ulega ego. Superego nie dopuszcza dążeń id bezpośrednio do percepcji, ani nie zezwala na adekwatne motoryczne i sekrecyjne ……… i działania ego. Jednakże, ponieważ procesy wywoływane w id naciskają na wyładowanie, ego zmienia swoją organizację, a przez to umożliwia dążeniom id zdobycie zaspokojenia w zniekształcony i niedoskonały sposób w symptomach neurotycznych. Superego wznieca świadome i nieświadome poczucie winy w ego i zaspakaja się poprzez potrzebę bycia ukaranym.
W nerwicy obsesyjnej ego broni się przed dążeniami id - w konsekwencji protestu superego - poprzez regresję do stadium magicznych myśli i działań. Instynkt podobnie regresuje się do stadium analno-sadystycznego. Teraz obraca się przeciwko podmiotowi i pojawia się w ego jako samoudręczenie. W konsekwencji dążenia są w końcu zwycięskie; po umknięciu superego osadzają się w ego jako sadyzm. Wina jest odpokutowana poprzez samoudręczenie. W histerii ego, pod dowództwem superego, broni się przed dążeniami genitalnymi poprzez wyparcie. Jednakże instynkt uzyskuje kontrolę nad unerwieniem ciała ego, gdyż jego własne kończy się i umyka superego poprzez znalezienie częściowego rozładowania przez magiczne i autoplastyczne działania.
W manii superego ulega ego, gdyż identyfikacje superego są anulowane.
W melancholii ego całkowicie ulega superego; aż do samobójstwa.
W prostych rodzajach schizofrenii ideały ego najpierw zostają rozbite, z powodu słabej kateksji obiektualnej. W związku z tym nie istnieje konflikt między ego a superego czy między superego a id. Konflikt pojawia się pomiędzy ego a rzeczywistością.
W paranoi konflikt sumienia regulowany jest przy pomocy projekcji, podczas gdy - jak w prostych formach schizofrenii - konflikt powstaje między ego a rzeczywistością, a zatem jest to widocznie obiektywny konflikt, analogiczny do tego, który istniał na początku formowania się superego.
Jeśli porównać rolę, jaką odgrywa ego w tworzeniu nerwicy z rolą instynktów, jasne jest, że instynkty decydują o zawartości nerwicy, fantazjach, pragnieniach, dążeniach itp., podczas gdy ego determinuje rodzaj nerwicy, tzn. od natury ego zależy, czy neurotyczny konflikt rozwinie się w nerwicę obsesyjną, histerię czy inny rodzaj choroby. Przykładowo, nie każda regresja do analno-sadystycznego stadium libido prowadzi do nerwicy obsesyjnej.
Powinniśmy powrócić do wszystkich tych problemów w innym kontekście i bardziej szczegółowo, ponieważ obecnie ciągle brakuje nam istotnych narzędzi dla ich gruntownej dyskusji.
Fantazja latania jest jedną z najstarszych fantazji ludzkości (Ikar). Najpierw istniała fantazja latania, a później pojawiły się latające maszyny. Wydawałoby się, że fantazja stworzyła rzeczywistość - co często jest prawdą. W wielu wypadkach rozwojowi od fantazji do rzeczywistości towarzyszy nie wypieranie fantazji, ale uwalnianie jej z komponentów id i stosowanie jej w realnym życiu, zgodnie z obecnymi możliwościami naukowymi i technicznymi. Oczywiście wiele fantazji zawiera również fragmenty rzeczywistości, które można odnaleźć dzięki analizie. Inne fantazje są dziedziczone, jak zostało wspomniane wcześniej. Pojawiają się, kiedy wzrasta ich potrzeba, kiedy rzeczywistość nie zaspokaja pewnych potrzeb id.
Paradoksalnie, jak może się wydawać, nawet kobiecy masochizm może być czasami oznaką zaprzeczenia lęku kastracyjnego i może zakończyć się agresją. Pacjent, masochista, często bywał u prostytutek i pytał, czy mogą go wychłostać. Gdy był wystarczająco podniecony, zabierał prostytutce pejcz, kładł go w rogu pokoju, rzucał ją na dół i odbywał z nią męski i agresywny stosunek. Kiedy mogłem pokazać mu, że chciał udowodnić kobiecie, że to on, a nie ona, ma penisa, uświadomił sobie, że całe przedstawienie przypomina mu przedstawienie cyrkowe, w trakcie którego dziewczyna chłosta konie, ale mimo to pozostaje piękna i godna pożądania jako kobieta. Często przypominał sobie obraz swojej matki grożącej dziecku z wyprostowanym palcem wskazującym. Obrazowi temu zawsze towarzyszyły uczucia nienawiści do niej.
Krakowskie Centrum Psychodynamiczne www.kcp.krakow.pl |
Nungberg-„Psychologia ego” Materiały do użytku wewnętrznego |