Grażyna
Okoliczności powstania utworu:
Grażyna powstała w 1822 r. w Kownie i Wilnie, wciągu sześciu miesięcy trudnej i żmudnej pracy gdzie Mickiewicz pracował jako nauczyciel. Mickiewicz przeprowadził wiele studiów i badań z bogatych zbiorów bibliotecznych w pisaniu Grażyny, poeta korzystał z licznych źródeł historycznych dotyczących dziejów Litwy m.in. z kroniki Macieja Stryjowskiego, z dzieła historii Prus niemieckiego pisarza Kotzebuego. Mimo tych wszystkich zabiegów, poeta nie był zadowolony z ostatecznego efektu. O Grażynie pisał do swojego Jana Czeczota :
"Wiersze wyciągam jak druty żelazne i nie wiem, czy za tydzień skończyć potrafię" , "Jest to pierwsza robota, której skończenie nic mię nie cieszy".
Czas i miejsce akcji :
Akcja Grażyny dzieje się na Litwie w średniowieczu. Wydarzenia rozgrywają się w XIV wieku, w czasach, kiedy wielkim księciem litewskim był Witold. Pierwsze zaś wersy określają dokładnie miejsce akcji "Zamek na barakach nowogródzkiej góry". W zamku nowogródzkim o północy zaczynają się wydarzenia, o których autor opowiada w Grażynie, kończy się zaś one dnia następnego.
Tło historyczne:
W Grażynie zawartych jest wiele wydarzeń historycznych. Prawdą historyczną są zatargi pomiędzy książętami Litewskimi. Zdrada i szukania pomocy u innych, nawet u wiecznego wroga. Akcja rozgrywa się rozgrywa się u schyłku XIV wieku. Państwo podzielone jest na liczne księstwa. Mnożą się zatargi między książętami. W Grażynie został opisany jeden z nich : Litawor występuje przeciwko Witoldowi, który ni oddał mu ziem stanowiących wiano jego żony. Ucieka się przy tym do pomocy Krzyżaków. Zakon ten, sprowadzony w 1230 r. przez Konrada Mazowskiego, dokonali już podboju Prus i teraz jest poważnym zagrożeniem dla Litwy. Na Litwie panuje powszechna nienawiść do Krzyżaków, którzy znani są z okrucieństwa i bezwzględności. Kiedy na zamek Litawora przybywa poseł krzyżacki, służba szepcze między sobą " To jakiś Urwisz od psiarni Krzyżaków". Mickiewicz wspomina o starych litewskich obyczajach. Spalanie na stosie ofiar nieżywych.
Bohaterowie:
Grażyna główna bohaterka powieści Adama Mickiewicza pt: " Grażyna ". Była to księżniczka, a zarazem żona księcia litewskiego Litawora, córka dziedzica Lidy. To kobieta młoda, piękna z pewnością silna, sprawna fizycznie - udowodniła to na placu boju, w ciężkiej zbroi męża. Była osobą mądrą, dojrzałą inna niż wszystkie kobiety w tamtych czasach. Nie lubiła mordować czasu na damskie robótki. Haftowanie i szycie kompletnie ją nie interesowały. Bardzo lubiła przebywać na polowaniach ze swoim koniem. Grażynę utworzył Mickiewicz od litewskiego słowa " grażas ", czyli piękny. Jest usposobieniem idealnej, kochającej małżonki rozumiejącej dobrze męża, podzielającej jego smutki i radości. Zawsze chętnie służyła radą mężowi. Była jego najlepszym doradcą. Doskonale orientuje się w sytuacji politycznej, uczestniczy nawet w najbardziej tajnych układach. Rozumie gniew i zaślepienie męża, a jednak umie trzeźwo i precyzyjnie ocenić sytuację. Ma na uwadze dobro księstwa i honor Litawora. W obronie tych dwóch wartości jest gotowa na najwyższe poświęcenie. Grażyna ma silny, niezłomny charakter. Ceni prawdę, uczciwość i honor. Odznacza się nadzwyczajną u kobiety odwagą. Ufa i wieży mężowi, dlatego po wysłuchani Rymwida tai wzburzenie i spieszy do Litawora, by wyjaśnił swoje postępowanie. Za wszelką cenę chce ocalić honor męża. Nie wierzy Krzyżakom, wie, że zbliżenie z nim jest bardzo groźne dla Litwy. Poświęca życie w obronie ojczyzny i honoru męża. Moim zdaniem Grażyna musiała być wyjątkową osobą. Na pewno była niezwykle interesująca. " Jest ona z piękna posągu klasycznego noszącego na sobie tragizm ".
Plan wydarzeń:
1. Przybycie nocą posłów krzyżackich do zamku Litawora,
2. Tajne układy Litawora z Krzyżakami przeciwko Witoldowi,
3. Prośby i rady zaufanego sługi,
4. Rozmowa Rymwida z Grażyną,
5. Walka wojsk Litawora z Krzyżakami,
6. Pojawienie się tajemniczego Czarnego Rycerza,
7. Rymwid na polu bitwy odkrywa tajemnicę Grażyny,
8. Pogrzeb księżnej, oraz śmierć Litawora.
Streszczenie:
Noc. Nowogródzki zamek oświetla jedynie blade światło księżyca, raz po raz znikającego w tumanie kłębiących się chmur. W ciemnościach słychać głosy nawołujących się strażników. W ten rozległ się tętent kopyt i głos nawołujących się trąb. Mimo późnej pory na dziedziniec wjeżdża poselstwo krzyżackie. Prowadzi je potężnie zbudowany mężczyzna, który pewnie śmie niepokoić pana o tej porze, mimo iż Litawor tego dnia wrócił z dalekiej wyprawy, jeszcze nie śpi. W końcu zjawia się Rymwid, stary zaufany sługa księcia, i to on, wziąwszy od Krzyżaka pierścień , znak poselstwa, udaje się do komnaty Litawora. Sługa zastaje księcia przemierzającego komnatę. Widać że pan jest czymś wzburzony. Gasi świecę, aby Rymwid nie odgadł z twarzy jego wewnętrznych rozterek. W końcu przybrawszy maskę fałszywego spokoju, Litawor odkrywa przed starcem straszną prawdę: postanowił sprzymierzyć się Krzyżakom przeciw wielkiemu księciu litewskiemu, Witoldowi. Tłumaczy Rymwidowi powody swego postępowania - Witold nie wywiązał się ze swoich obietnic, nie oddał Litaworowi ziemi lidzkiej, dziedzictwa jego żony, Grażyny. Skarżył się na niewdzięczność Witolda, u boku którego Litawor tak długo walczył. Był wierny i oddany, tymczasem wielki książę zagarnia coraz więcej ziem, pozbawia dziedzictwa coraz więcej książąt. Rymwid jest przerażony postępowaniem księcia. Najpierw nieśmiało a potem z coraz większym uporem stara się odwieść władzę od zgubnego dla ojczyzny zamiaru. Przekonuje, że Litwini sami zdołają odebrać Witoldowi należne jemu ziemie, że Krzyżacy to potężna i złowroga siła. Nic jednak nie przekonuje Litawora. W końcu przygnębiony Rymwid opuszcza komnatę. Mądry, stary Litwin, wie że jedną mądrą osobą zdolną wpłynąć na Litawora jest Grażyna.
Księżna niecierpliwie słucha wieści od starego sługi. Ona także jest wzburzona decyzją męża, ale jako wzorowa żona nie objawia słudze swych uczuć. Obiecuje pomówić z Litaworem i w chwilę później, tajemnymi przejściami nie zauważona spieszy do komnaty księcia. Tu małżonkowie odbywają najpierw burzliwą, a potem coraz cichszą rozmowę. Rymwid siedząc pod drzwiami komnaty jest niewinnym świadkiem małżeńskiego spotkania. Niestety nie udaje mu się dowiedzieć o jego wyniku. Po spotkaniu z mężem Grażyna oddala się od swojej komnaty, a Rymwid krąży jeszcze po pałacowych krużgankach. Spostrzega giermka, który nakazuje posłom krzyżackim opuścić zamek. Poseł, sam kontur zakonu, odraża się zemstą za zerwanie przymierza. Uspokojony Rymwid udaje się już na spoczynek, ale ciemne okno komnaty księcia na nowo wzbudza w nim niepokój. Czyżby książę, który chwilę wcześniej wysłał giermka na dziedziniec zamkowy, twardo spał? Wtem Rymwid odkrywa prawdę, poselstwo krzyżackie odprowadził giermek Grażyny na jej rozkaz, a to oznacza, że księżna zdecydowała wbrew woli męża. Tymczasem przybywa giermek z wiadomością, że księżna wzywa go do siebie. Grażyna wyjawia Rymwidowi motyw postępowania: odprawiła poselstwo i liczy, że nowy dzień przyniesie zmianę decyzji. Ostatecznie na zebranie wojska nie jest nigdy za późno, a książę wrócił z dalekiej wyprawy i jest zmęczony. Kiedy się wyśpi, łatwiej będzie go przekonać by porzucił myśl o przymierzu z Krzyżakami. Niestety w odpowiedzi na słowo Grażyny Rymwid wyjawia to co usłyszał od Litawora. Jego słowa potwierdza w tej chwili przybyły posłaniec, którzy informuje, że Krzyżacy przygotowują atak na zamek. Grażyna musi działać. Znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Błyskawicznie ułożyła plan postępowania. Poleca Rymwidowi zgromadzić wojsko i oczekiwać na Litawora. Potem oznajmiła, że idzie obudzić męża. Wstaje świt. Żołnierze z niecierpliwością czekają na Litawora. W końcu wychodzi, jest ubrany w bogatą czerwoną zbroję. Miecz przypasany po prawej stronie, nikt jednak nie śmie zwrócić uwagi. W końcu wsiada na konia i oddala się z orszakiem od zamku. Rozpoczyna się bitwa. Książe odważnie rzuca się pomiędzy Krzyżaków. Rozpoznają jego zbroję cofają się, gdyż Litawor znany jest z odwagi, siły i zaciętości w boju. Ale teraz choć atakuje uparcie jego ciosy są słabe i niecelne. Krzyżacy odzyskują odwagę i atakują księcia. Litwini zawarcie walczą ale brak im silnego dowódcy. Tymczasem Krzyżacy zwartym szykiem prą do przodu. Nagle na polu bitwy pojawia się tajemniczy Czarny Rycerz. Jest potężny, okrywa go szeroki czarny płaszcz. Jak grom wpada w środek walczących siejąc śmieć i zniszczenie. Chce dotrzeć do Litawora, niestety naprzeciw księcia stanął już komtur krzyżacki i właśnie rozpoczyna się walka. Litawor wznosi rękę z mieczem, ale Krzyżak strzela i w tej samej chwili mężny Litwin spada z konia. Czarny rycerz wydaje jęk i rusza na komtura. W mgnieniu oka zrzuca go z konia i pędzi dalej. Tymczasem ciężko rannego Litawora otaczają żołnierze, wśród nich jest Rymwid. Książe każe odsunąć się Litwinom,przywołuje starego sługę.
Maria - streszczenie
Przez puste stepy, rozciągające się na Ukrainie pędzi konno niczym strzała młody, zwinny kozak. W tej podróży towarzyszy mu milczenie rozległych pół i smutne wycie wiatru, które zdaje się unosić nad ziemią westchnienia zmarłych. Tymczasem w zamku zamożnego Wojewody trwa wspaniała, bogata uczta, wydana z okazji pogodzenia się gospodarza z synem Wacławem, który potajemnie poślubił córkę Miecznika - Marię. Pod ciężarem wykwintnych potraw uginają się stoły. Ludzie wznoszą toasty, wiwatują bez opamiętania na cześć młodej pary i szczodrego ojca, który zwraca się do syna z czułością i miłością. Tylko wnikliwi obserwatorzy dostrzegają dziwną radość, migoczącą w dzikim spojrzeniu Wojewody. Okazuje się, że serce gospodarza jest nieczyste. Gdy wszyscy rozeszli się do komnat, zmęczeni biesiadą, on zaczyna rozmyślać. W jego wnętrzu toczy się walka. Ciężko wzdycha, spacerując po obszernej komnacie. W pewnej chwili napadają go duszności. Gdy otwiera okno, spogląda na liczne oddziały swojego wojska, które szykują się do zbliżającej wyprawy wojennej. Zjawy, nękające sumienie Wojewody odpędza dopiero poranek. Na czele rycerstwa jedzie młodzieniec Wacław. Jego twarz rozświetla uśmiech. Prowadzi oddział przez puste, ciche pola, aż nikną z oczu. Pod starymi lipami smutny Miecznik towarzyszy w tragicznych momentach życia swej pięknej, acz pogrążonej w żałobie córce Marii. Dziewczyna żali się rodzicowi na swój los. Kiedyś była szczęśliwa, miała cudownego męża i jasną przyszłość. Ale niestety została rozdzielona z ukochanym. Miecznik wyznaje, że gdyby akurat nie brał udziału w wojnach szwedzkich, nigdy nie zgodziłby się na ślub córki z człowiekiem, którego ojciec teraz stara się w Rzymie o unieważnienie świętego sakramentu. Pyta:
I cóż zastałem po powrocie do domu?
Żonę w grobie, a córkę tonącą we łzach.
Nagle do domu Miecznika przybywa posłaniec z listem od Wojewody, który prosi, aby dawne urazy odeszły w zapomnienie oraz zaprasza w odwiedziny synową. Zaznacza dalej, że jego potomek nie jest wart tak zacnej żony, dlatego wysłał go do walki przeciw grasującym w okolicach Tatarom, by tym czynem udowodnił, że męstwo i odwaga nie są mu obce. Wojewoda zapewnił Marię, że jeszcze tego dnia dołączy do niej Wacław. Przeczytawszy list, Maria chce się od razu przygotować na powrót męża. Zamierza włożyć nową suknię, upiąć włosy, nie zważa na ostrzeżenia Miecznika, który podejrzewa, że jakieś Wojewoda stroi matactwa. Nagle u wrót domu ojca Marii pojawiają się rycerze. Wacław i Maria nie mogą ukryć szczęścia, jakie wypełniło ich serca po ponownym połączeniu. Radość mąci jedynie nadchodząca konieczność rozstania. Miecznik nakazuje służbie wystawić najlepsze jedzenie i trunki na powitanie ukochanego zięcia. Oferuje też pomoc w pokonaniu Tatarów i roztacza wizję wspólnej uczty po powrocie. W końcu zostawia młodych samych zaznaczając, że gdy odezwą się trąby, należy natychmiast dosiąść koni. Przyjrzawszy się opuchniętej od łez twarzy Marii, Wacław zapewnia, że mimo oporu ojca i tak zamierzał się z nią połączyć, choćby przez krew i płomienie. Wyznał, że gdy ojciec oświadczył, że zgadza się na związek syna z córką Miecznika, on obiecał sobie, że będzie służył żonie i obronie kraju. Gdy pyta, czy uczucie Marii jest nadal tak mocne, jak wcześniej, czy kocha go tak samo, ona odpowiada bez wahania: więcej niż kochać wolno i niż mogą siły.
Spotkanie przerywa dźwięk trąb. Wacław przyciska do ust białą rękę żony i szybko odchodzi do Miecznika, który wita go radośnie na myśl o walce ze znienawidzonymi Tatarami. Uzbrojenie kozacy wyruszają przed siebie. Po chwili znikają za pagórkiem. Po odjeździe ojca i męża Maria modli się do Boga. Nie potrafi ukryć smutku i tęsknoty za nieobecnymi. Ma wrażenie, że właśnie w tej chwili jej szczęście znikło i już nigdy nie wróci. Z młodym pacholęciem, uskarżającym się na biedę rozmawia przed domem pracodawcy sługa Miecznika, gdy oto zbliżają się do nich niespodziewanie różnokolorowe, krzyczące maski, śpiewające piosenkę rozpoczynającą się słowami:
Ach na tym świecie, śmierć wszystko zmiecie,
Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie.
Maski parami wchodzą do domu Miecznika, by w środku skupić się na naradzie nad jakąś istotną kwestią.
W tym czasie gospodarz wraz z zięciem podążają na starcie z Tatarami. Wacław nie cieszy się z nadchodzącej walki, ponieważ nękają go dziwne przeczucia nadciągającej tragedii. Przed sobą widzi cały czas twarz Marii, ale nie uśmiechniętą, lecz… zalaną łzami. Jakiś głos powtarza mu, że zamiast sławy zdobędzie trumnę. Słyszy płacz, jęki, krzyki, dźwięki rozpaczy. W pewnej chwili Wacław spostrzega z oddali, jak Tatarzy rabują wieś, palą domy i mordują mieszkańców. Wówczas bez namysłu rzuca się na wrogów. W ślad za dowódcą idą jego wierni żołnierze.
Bitwa toczy się zaciekle. Choć Wacław i jego rycerze odznaczają się odwagą i walecznością, z pewnością zginęliby po kilku minutach, ponieważ Tatarzy mają sporą przewagę liczebną, której nie można pokonać zaciętością lub nadrobić męstwem. Gdyby nie Miecznik, który z polskim hufcem ruszył mu z odsieczą, wybiegając z pobliskiego lasu Wacław zginąłby. Starzec przybywa w samą porę. Odcina chanowi głowę i tym samym zaznacza przewagę Polaków, z piersi których wydziera się okrzyk zwycięstwa. Pod lasem odpoczywa dumny i zadowolony Miecznik. Nie może pojąć, czemu zięć, którego nazywa już synem, nie podziela jego radości, lecz jest smutny i dziwnie zamyślony. Udaje mu się namówić ponurego Wacława, by powrócił do żony. On dołączy do nich o świcie, gdy już dopilnuje wszystkiego na polu walki. Wacław żegna się z teściem. Powoli wraca mu dobry nastrój. Na szybkim rumaku przybywa do zamku Miecznika. Sił w podróży dostarcza mu wspomnienie pięknej Marii i świadomość, że dziewczyna nie zasłużyła na los, jaki zgotował im jego ojciec. Wacław na koniu przypomina bardziej upiora, niż rycerza. U wrót domu Miecznika nie ma nikogo. Nikt też nie odpowiada na kołatanie zmęczonego rycerza. Wszędzie panuje cisza i roztacza się ciemność. Sprytny Wacław dostaje się do wnętrze zamku przez otwarte okno sypialnej komnaty. Tam widzi ciało martwej żony, osunięte na łożu. Oszołomiony widokiem ciała Marii, otępiony bólem Wacław wybiega z zamku Miecznika. Poszukując wody, dostrzega schowane w krzakach pacholę, które opowiada mu przebieg okrutnej zbrodni. Okazuje się, że maski utopiły panią w stawie, a domownicy pobiegli w pogoń za nimi. Zrozpaczony Wacław długo stoi przy zwłokach pięknej żony. Cały czas układa je, poprawia ubranie i włosy, jakby żyła. Jego spojrzenie zdaje się składać obietnicę, że wkrótce do niej dołączy. W jego rozpaczy zaczyna górować żądza zemsty. Wskakuje na konia i dobywa miecz. Towarzyszy mu siedzące z tyłu pacholę:
Lecz któż był ten człek mały z okiem zapłakanem?
Czy Duchem jego losu? Aniołem? Szatanem? (…)
Nie wiem - objął rycerza i w cwał polecieli.
Z cerkwi ukraińskiej płyną dźwięki bijących dzwonów, ogłaszających pogrzeb Marii. Spieszą na niego wszyscy dobrzy ludzie. Miecznik nie przypomina już tego walecznego, radosnego staruszka. W jego niemym spojrzeniu nie widać śladu łez, rozpaczy czy zemsty. Wydaje się, że połączył się z córką w niebie, opuściwszy już życie ziemskie. Z domu wychodzi codziennie o tej samej porze. Pewnego dnia nie wrócił z przechadzki w nieznanym kierunku. Znaleziono go klęczącego przy dwóch mogiłach - córki i żony.
Bo w życiu choć ta jedność - ze rozkosz z cierpieniem,
Trud, nuda, wstyd i sława, kończą się - znużeniem.
(Maria, pieśń II).
Maria jest romantyczną powieścią poetycką. Antoni Malczewski napisał swe największe dzieło w 1825 roku, przenosząc tym samym europejski gatunek na rodzimy grunt. Zainspirowało go autentyczne wydarzenie, a mianowicie zbrodnia dokonana 13 lutego 1771 roku na Gertrudzie Komorowskiej - pierwszej żonie Szczęsnego Potockiego, późniejszego zdrajcy (targowiczanina). Zbrodnię tę zaplanował teść kobiety - wojewoda wołyński Franciszek Salezy Potocki. Nakazał porwać synową i siłą przywieźć do Krystynopola, gdzie rozpoczął starania o unieważnienie małżeństwa syna. Dworzanie posłuchali polecenia. Zabrali ciężarną Gertrudę z domu bez żadnego okrycia (zdążyła tylko założyć spódniczkę) i ułożyli na saniach. Aby stłumić jej okrzyki, wszyscy uciskali ją poduszkami i w końcu udusili. Ciało ludzie Potockiego wrzucili do przerębli w zamarzniętym stawie.Powieść poetycka nie jest jednak wiernym odwzorowaniem tej historii, lecz - jak postulowali twórcy wzorcowych utworów utrzymanych w gatunku (George Gordon Byron i Walter Scott) - luźnym nawiązaniem. Czas akcji usytuowano w XVII wieku, miejsce przeniesiono na Ukrainę, zmieniono imiona i nazwiska osób. Najbardziej istotną różnicą jest chyba jednak fakt, iż Wacław kochał Marię, a Szczęsny Gertrudy nie. Cały poemat, liczący dwie pieśni, z których jedna jest przygotowaniem do głównej akcji, utrzymany jest w nastroju bajronowskiego pesymizmu, co objawia się już w dedykacji adresowanej do Juliana Niemcewicza. Malczewski zaznacza w niej, że dzieło tworzą obrazy ciemną farbą nakreślone: Nie znajdziecie w moich wierszach tego powabu, który swoim nadawać umiecie; tęskne i jednostajne jak nasze pola i jak mój umysł, ciemną tylko farbą zakryślą Wam nie wykończone obrazy (…).
Powieść poetycka spełnia też inne wymogi romantycznego gatunku. Pozbawienie akcji chronologii, fragmentaryczność i umieszczenie jej na tle pejzażu stepowego sprawiają, że historia Wacława i Marii wywołuje dreszczyk emocji. Poza tym Malczewski połączył w niej pierwiastki epickie z lirycznymi (tzw., synkretyzm), pochwalił rycerską postawę, przerywał tok akcji opisami i refleksjami na temat swego krytycznego stosunku do świata, by w końcu zakończyć obie pieśni refrenowym wersem:
I pusto - smutno - tęskno w bujnej Ukrainie!
Maria jest nie tylko opowieścią o pogwałceniu najpiękniejszych, szczerych uczuć łączących zakochanych, lecz także jest poetyckim obrazem dawnej XVII-wiecznej Polski, w której szlachta była zdolna do poświęceń w imię dobra ojczyzny (np. Miecznik). W utworze tragedia dotyka każdą z głównych postaci. Ginie piękna, wrażliwa i niewinna Maria, klęskę ponosi Miecznik - uczestnik walk polsko-szwedzkich, który po powrocie do domu z bitwy z Tatarami zastaje w nim martwą córkę, tragiczny rys ma także postać Wacława - przecież jest synem zbrodniarza, którego z racji wysokiej pozycji społecznej nie dosięgnie ramię sprawiedliwości. Teresa Nowacka napisała w podsumowaniu problematyki Marii: Na bohaterów poematu Malczewskiego czyha wciąż tajemniczy, nieubłagany los, czatując wszędzie - w chmurach, na stepie, w drugim człowieku jako potężna, destruktywna siła, pilnująca, aby na świecie triumfowała niesprawiedliwość, zło i okrucieństwo. Parafrazą utworu jest poemat „Wacław” Juliusza Słowackiego. Maria tłumaczona była do tej pory na języki: angielski, białoruski, czeski, esperanto, francuski, łotewski, niemiecki, rosyjski, serbsko-chorwacki, włoski, ukraiński.
Zamek kaniowski - Seweryn Goszczyński.
Kozak Nebaba urodził się w Białozorze na Ukrainie, niedaleko Smiły. Tam upływają pierwsze lata jego młodości. Burzliwe, hajdamackie życie zaczyna się od złośliwej pustoty. Trzeba wiedzieć, że była w tej samej wsi dziewczyna cierpiąca pewne lekkie obłąkanie. Ksenia wychodziła każdej nocy nad brzeg pięknego, rodzinnego jeziora przeciwko nieziemskiemu kochankowi, rozumiejąc, że na odgłos jej śpiewu przybędzie w postaci ognistego latawca, niby meteor przelatujący po jasnym niebie. Wiara w związki duchów z ziemiankami była wtenczas dosyć pospolita na Ukrainie. Łatwo, też, jak wiele innych niestworzonych baśni, chwytała się głów zabobonnej prostoty. We wsi wiedziano o tym. Lecz Nebaba nie należał do rzędu łatwowiernych. Dla własnej wiec i rówieśników rozrywki udaje się o tajemniczej godzinie nad brzeg jeziora i wmawia Kseni, jakoby był owym kochankiem, za którym tak długo tęskniła. Ksenia daje temu wiarę, uwierzywszy, nie opiera się Nebabie. Ksenia rozkochała się namiętnie w swoim zwodzicielu. Wiedziona instynktem miłości, silniejszej nad samo obłąkanie, już go i w tłumie poznawać i śledzić nawet zaczyna. Stąd, nieznośne dla Nebaby, przymówki wiejskiej młodzieży; stąd dotkliwe uczucie wstydu, stad myśl zatarcia śladów występnego czynu i pierwsza zbrodnia. Topi Ksenię - Dostało mu się od natury: uroda, dowcip, wspaniała ochota do wszystkiego i miłość ojczystych swobód; ale razem tym zaletom przeciwne, nieukrócone namiętności: zawziętość w uprzedzonej myśli, duma, niestatek i burzliwość. Charakter niepospolity, na wpół dziki, gwałtowny. Taki jest bohater powieści. Ksenia jednak nie zginęła. Szczęśliwym trafem prędko wyratowana powraca do życia, ale zwiększone z tym wypadkiem obłąkanie, w pospolitym gminnym rozumieniu nie pozostawia żadnej już wątpliwości co do związków tej kobiety z piekłem. Od tej chwili można uważać Ksenię za ofiarę powołaną do życia dla dręczenia winowajcy. Nebabę przypadek zaprowadza do Kaniowa, gdzie męska postać i przymioty zjednały mu względy u starszych, a potem przywództwo nad przydwornym kozactwem w zamku starosty kaniowskiego. Tam także zakochuje się w Orlice. Niestety miłość sprowadza na niego same nieszczęścia i śmierć. Rządca tego zamku Polak, powziął również zamiaru ku Orlice, i w nim Nebaba miał przeciwnika, lecz nie obawiał się jego gdyż Orlika go nie kochała. Nieszczęście zaczyna się w momencie: Bratu Orliki, zalecono straż nocną około szubienicy, Wg. dawnych zwyczajów, gardłem karany bywał, ten spod którego dozoru zginął trup powieszonego winowajcy. Brat Oriki - Szyldwach, zwabiony głosem znajomej dziewczyny zbiega ze stanowiska w pobliskie zarośla. W tym czasie porywają z szubienicy wisielca za rozkazem Rządcy. Po co domyślić się można! Rządca zmusza z Orlikę do za mąż pójścia, za uratowanie życia brata. Orlika nie waha się, zgadza się za życie brata, zostać żoną Rządcy. W tym czasie wraca do zamku z podróży Nebaba, dowiadując się o zajściu obmyśla plan zemsty na niewiernej kochance i Rządcy. Nadarza się okazja, gdyż niepokoje na Ukrainie spowodowały liczne powstania, w jednym z takich powstań przywódcą jest Szwaczka, to do jego obozu trafia Nebaba, oboje pragną zdobyć zamek kaniowski. W owym czasie pojawia się w okolicach Kaniowa widno obłąkanej Kseni. To sprawia, że w umyśle Nebaby odżywają wspomnienia budzące niepokój sumienia, gorycz i kaźń przeszłości. Ksenia odnajduje Nebabę i pragnie jego miłości, niestety Nebaba pragnie uwolnić się od obłąkanej Kseni, uderza ją myśląc że to położy kres życiu Kseni, niestety Ksenia wciąż żyje. Nebaba zniecierpliwiony biernością Szwaczki sam uderza na zamek, co tylko przybliża go do nieuchronnej śmierci. Okazuje się jednak, że Orlika, rządczyni gmachu kaniowskiego, nie mogąc znieść tego co uczyniła, nocą zabija swego męża. Zamek kaniowski płonie, a pod gruzami ginie również Orlika i Szwaczka. Nebaba zostaje ranny, ale złość i chęć ukarania sprawcy tego spustoszenia doprowadza do tego, że Polacy wbijają na pal jeszcze żyjącego Nebabę, który na wpół przytomny widzi jak zbliża się do niego Ksenia zadając śmiertelny pocałunek. Wkrótce potem ona również umiera.
Zamek kaniowski pisany w latach 1826-1827, wydany w 1828; znajdujemy w nim doświadczenia młodzieńca wychowanego na Ukrainie wśród tradycji „koliszczyzny” - powstania chłopów z 1768 (Goszczyński jako 18-latek pisze Śpiew o rzezi humańskiej - utwór poświęcony kulminacyjnemu wydarzeniu „koliszczyzny”).
W Zamku kaniowskim odnajdujemy też znajomość ludowych wierzeń i obyczajów.
Ujawnia się tu siła zainteresowań politycznych. Pobrzmiewają doświadczenia żarliwego buntownika, który dowiedziawszy się podczas pobytu w Warszawie o wybuchu powstania greckiego w 1821 - „pali wszystko, co napisał, bierze 5 złotych od Grabowskiego i z tym kapitałem w sierpniu wyrusza pieszo do Grecji” (nie dotarł, zatrzymał się na Ukrainie); doświadczenie konspiratora działającego w Warszawie i na Ukrainie (w utworze Uczta zemsty z 1824 zbliżona do Zamku kaniowskiego koncepcja rewolucji).
W zamku kaniowskim dostrzegamy zainteresowanie Byronem - twórcą typu buntownika romantycznego.
TRAGIZM REWOLUCJI
Tragizm Zamku... , który jest dla tego utworu zjawiskiem kluczowym, posiada kilka „wątków”. Po pierwsze „koliszczyzna”, czyli rewolucja chłopska na Ukrainie z 1768r. To wydarzenie jest podstawą tematyczną Zamku..., jest głównym „problemem filozoficznym”, wpływa na ogólną wizję rewolucji, jaką sugeruje Goszczyński.
„Koliszczyzna” - osiemnastowieczny antyfeudalny ruch chłopstwa - była rewolucją skazaną na zagładę. Niezależnie od tego, jak wiele bohaterstwa, wysiłku, walki i wiary w zwycięstwo włożyli w nią chłopi, kryła w sobie zarodek klęski, gdyż była ruchem przedwczesnym, który zrodził się w warunkach potęgi feudalizmu; była żywiołowym buntem chłopów, jej sukces był w tamtych warunkach niemożliwy.
Tę sytuację możemy nazwać „tragizmem przedwczesnej rewolucji”.
Kolejny wątek tragiczny dostrzegamy w miejscach, gdzie oceniane są walczące strony. Może to być traktowane jako komentarz autorski. Goszczyński nie wypowiada się wyraźnie po którejś z walczących stron, utwór nie zawiera jednoznacznej odpowiedzi. Autor nie mówi ani „tak”, ani „nie”, ale przyjmuje wizję rewolucji - niemoralnej, lecz koniecznej. Trzeba podkreślić, że na tle dotychczasowej literatury - wrogiej wobec rebelii chłopskiej - utwór Goszczyńskiego jest odważny i śmiały.
Ujęcie rewolucji jest tu o tyle ciekawe, że „maluje się” wśród zbrodni popełnianych przez obie walczące strony, gdzie wśród niesprawiedliwych giną sprawiedliwi, wśród winnych - niewinni. Nawiązuje to do Byrona, który chociażby w swoim utworze Lara nadał rewolucji antyfeudalnej cechy zbrodnicze. U Camusa w dramacie Sprawiedliwość rewolucjonista rosyjski nie dokonuje zamachu na księcia, bo w jego powozie znajdują się przypadkiem niewinne dzieci. Jak widać - problematyka poruszana często.
Goszczyński widział rewolucję jako zbrodnię obydwu walczących z sobą stron, dlatego mógł ją widzieć tylko w mrokach tragizmu.
TRAGIZM ROMANTYCZNEGO BUNTOWNIKA
Sprawa „koliszczyzny” otrzymała w Zamku... nadbudowę w postaci refleksji nad współczesnym Goszczyńskiemu ruchem rewolucyjnym - charakterystyczna cecha powieści poetyckiej, która nad konfliktem egzotycznym czy historycznym rozpina „wielką metaforę” współczesności. Czy naprawdę można mówić o jakichkolwiek echach współczesności? Czy Zamek kaniowski nie jest tylko i wyłącznie nawiązaniem do wydarzeń z 1768r.? Spróbujmy się nad tym zastanowić.
W utworze występuje dwóch przywódców rewolucji: SZWACZKA i NEBABA. Są to różni bohaterowie. SZWACZKA reprezentuje typ autentycznego rewolucjonisty osiemnastowiecznej Ukrainy, a NEBABA posiada cechy, które wznoszą go ponad chłopskiego rewolucjonistę XVIII w. Obserwujemy w jego postawie pewne komplikacje psychologiczne, które pozwalają w nim widzieć również romantycznego buntownika.
ROMANTYCZNY BUNTOWNIK - typ literacki I poł. XIX w. stworzony przez Byrona;
Cechy charakterystyczne:
Tragizm wynikający z przekonania o niemoralności buntu, który jednocześnie jest koniecznością
Ponurość
Tajemniczość
Samotność
Stronienie od ludzi i świata
Obciążenie bohatera jakąś tajemniczą zbrodnią czy przewinieniem, których świadomość nosi on stale w sobie (dodatkowa sugestia Byrona).
NEBABA - wyrasta ponad otoczenie, wyróżnia się sposobem myślenia, obciążony jest tajemniczym przewinieniem, które wiąże się z postacią Kseni.
KSENIA - ta dziwaczna i odrażająca obłąkana jest - w myśl wierzeń ludowych - wcieleniem „nadprzyrodzonego widzenia”, które zawsze miało się pojawić na Ukrainie, aby przepowiedzieć cos ważnego i strasznego, tym razem - „koliszczyznę”. Ona jest „zbrodnią symboliczną”. O dziejach przewinienia wobec Kseni dowiadujemy się z opowieści tajemniczego lirnika, którego pojawienie się jednocześnie zwiastuje Nebabie jakieś ponure wydarzenia. Okazuje się, że bohater utworu niegdyś - dla przechwałki wobec kompanów - uwiódł obłąkaną dziewczynę, którą - gdy mu się naprzykrzała - zepchnął do wody. W tak zarysowanej sytuacji widzimy, że to dramat świadomości, dramat sumienia przede wszystkim wynosi Nebabę ponad otoczenie.
W postaci Nebaby obserwujemy pęknięcie psychiczne, obce autentycznemu chłopskiemu rewolucjoniście XVIII w. Przez tę szczelinę wlewa się do poematu Goszczyńskiego cała problematyka współczesna, związana z tragedią romantycznego buntownika, którego dręczyło poczucie niemoralności własnego buntu. Przemieszanie dwóch różnych epok w postaci Nebaby było możliwe głównie dzięki romantycznej i metaforycznej stylizacji „powieści poetyckiej”.
„ESTETYKA OKROPNOŚCI”
Dominujący wyraz estetyczny koncepcji rewolucji, który przedstawił Goszczyński jest nazywany „lubowaniem się w okropnościach”, „przesadą czarnych obrazów”, po prostu - „estetyka okropności”. Każdy czytelnik z łatwością dostrzeże jej przejawy: obraz mężobójstwa dokonanego przez Orlikę, opis pogoni Kozaków za Orliką, scenę końcową między wbitym na pal Nebabą i raniona Ksenią. Autor nie szczędzi obrazów okrucieństwa, cierpień, makabry. Dwa słowa o ich genezie.
Goszczyński wiele elementów swojego obrazu „koliszczyzny” zaczerpnął z ustnej tradycji, krążącej ówcześnie między ludem i szlachtą na Ukrainie. Rysem najbardziej charakterystycznym strasznej legendy o „koliszczyźnie” jest przekonanie o makabrycznym okrucieństwie obydwu walczących stron. Kolejne uzasadnienie jest takie, że „estetyka okropności” to konsekwentny wyraz ideowego rozumienia przez Goszczyńskiego rewolucji jako „tragicznej zbrodni”. Tak więc zastosowanie tego typu zabiegów w utworze jest całkowicie uzasadnione.
„POWIEŚĆ POETYCKA”
Gatunek ten - obok ballady - należy do najważniejszych w dziejach wczesnego romantyzmu w Polsce. Bywa określana jako rodzaj „romantycznej epiki”, chodzi o to, że romantycy odrzucili dawniejsze gatunki epickie i na ich miejsce pragnęli wprowadzić taki rodzaj utworu epickiego, który by zdołał pomieścić całą nową problematykę. Stała się nim właśnie „powieść poetycka”, której twórcą w skali europejskiej był Byron.
„Powieść poetycka” musiała posiadać wyrazistą fabułę. Zamek kaniowski obfituje w wydarzenia, w szybkie zmiany miejsca akcji, w emocjonujące i pełne napięcia epizody. Zasadnicza linia fabularna związana jest z zemstą. Mowa o zemście społecznej, która zapoczątkowuje w naszej literaturze ciąg utworów opiewających „zemstę ludu”.
W utworze występuje dużo scen dramatycznych, przesuwające się obrazy (zabieg zbliżony do technik filmowych).
Są wprowadzone liczne elementy niezbędne dla gatunku „powieści poetyckiej”, czyli:
Luki w akcji
Tajemniczość
Niedopowiedzenia
Wyjaśnienie - częściowe - pod koniec utworu
Tajemnicza postać lirnika, który wyjaśnia prehistorię i zwiastuje nieszczęścia
Nad treścią historyczną rozciąga się „wielka metafora” współczesności, co powoduje zaniechanie motywacji realistycznej w powieści /w Zamku kaniowskim jest jakaś aluzja, „wielka metafora”, która mówi o rewolucji; autor nie potępia ani nie poleca rewolucji, ujmuje ją w aspekcie tragizmu/
BALLADYNA
Wszyscy znawcy twórczości Słowackiego podkreślają zgodnie, iż Balladyna jest dramatem namiętności i zbrodni. Córka ubogiej wdowy, Balladyna - rywalizowała o rękę możnego księcia - Kirkora ze swa siostrą, której nie zawahała się nawet zabić. I to namiętność i żądza władzy doprowadziła ją do kolejnych zbrodni - zginął mąż, kochanek, wspólnik, matka. Tragicznym losem kierowała kapryśna Goplana - rusałka. I choć Balladyna osiągnęła swój cel - została królowa, to ciężar winy i wyrzuty sumienia coraz bardziej na niej ciążyły. Finałowa scena to śmierć Balladyny od uderzenia pioruna, śmierć z boskiego wyroku. Balladyna na końcu tragedii ginie - i to od uderzenia pioruna, który zrzuca na nią sam Bóg. Jest to wyraz wiary autora w sprawiedliwość, która winna zawsze zatriumfować. Słowacki zdaje się też wyrażać tu wiarę w słuszność i sprawiedliwość bożych sadów. Zakończenie to zawiera jednak pewien paradoks - Balladyna po raz pierwszy zachowuje się uczciwie, wydając sprawiedliwy wyrok, siły wyższe zaś wykonują go na niej samej. Widzimy tu swoisty tragizm tej postaci - jeśli Balladyna wyda wyrok sprawiedliwy, to zginie, gdy zaś go nie wyda - nie będzie rządziła uczciwie i będzie złym władcą.
Beniowski
Dygresja - odejście od zasadniczego tematu narracji i wprowadzenie w obręb wypowiedzi zjawisk luźno z nimi związanych lub wręcz niezależnych. Dygresja w sposób zamierzony burzy spójność znaczeniową opowiadania, wprowadzając doń żywioł liryczny, satyryczny czy publicystyczny.
Poemat dygresyjny to utwór fabularny ściśle związany z epoką romantyczną. Posiada prostą i słabo rozwiniętą fabułę, która opiera się najczęściej na motywie podróży głównego bohatera i obfituje w szereg luźnych, nie związanych ze sobą sytuacji. Pierwszoplanową rolę pełni w poemacie narrator, który zaznacza swoją obecność, wypowiada swoje różnorodne uwagi, daje do zrozumienia, że opowiadane przez niego zdarzenia mają charakter fikcyjny, przerywa tok narracji w dowolnym momencie, snuje refleksje. Te wtrącone uwagi noszą nazwę dygresji. Są one najczęściej najważniejsze w utworze, fabuła jest tylko tłem. Twórcą poematu dygresyjnego w romantyzmie był George Byron, a w Polsce, dzięki Juliuszowi Słowackiemu, powstał zaliczany do tego właśnie gatunku "Beniowski".
Poemat dygresyjny J. Słowackiego napisany w 1840 r.
Tematyka poematu:
Akcję poematu tworzą dzieje pewnego szlachcica o nazwisku Beniowski, wzorowanego na postaci autentycznej - kolonizatorze Madagaskaru. Beniowski, nawiasem mówiąc, jest typem antybohatera. Jednak na plan pierwszy wysuwają się dygresje narratorskie, zajmujące około połowy zawartości utworu.
Tematyka dygresji jest przeróżna:
- bezpośrednie zwroty do odbiorcy
- kwestia natchnienia poetyckiego
- omawianie warsztatu pisarskiego, np. poszukiwanie odpowiednich rymów
- częste przycinki w stronę Mickiewicza, zwłaszcza ataki na wallenrodyzm
- wątek narodowy
Poemat stał się wspaniałą rozprawą poety z jego przeciwnikami oraz walką o zdobycie tytułu duchowego przewodnika narodu, za jakiego uważano Mickiewicza, gdy był u szczytu swej twórczości.
Tłem historycznym "Beniowskiego" są czasy konfederacji barskiej, która została zawiązana przeciwko królowi Stanisławowi Poniatowskiemu i Rosji na Podolu wiosną roku 1768. Konfederatom szczególnie nie podobała się ingerencja carycy Katarzyny II w wewnętrzne sprawy Polski pod pozorem obrony różnowierców, czyli nie-katolików. Konfederacja upadła po czterech latach partyzanckich walk. Drugim wydarzeniem historycznym stanowiącym tło utworu jest koliszczyzna, czyli antyfeudalne powstanie ludowe na Ukrainie, skierowane przeciwko szlachcie polskiej, Żydom i księżom katolickim. Słowacki ukazał konfederację jako szlachetną walkę patriotyczną, a w koliszczyźnie widział grabieże i rzeź, dokonywane przez wzburzonych chłopów ukraińskich, lecz usprawiedliwia je nadużyciami magnatów polskich, takich jak Starosta Ladawski czy Dzieduszycki. Głównym bohaterem poematu jest postać, której prototypem był węgierski szlachcic Maurycy Beniowski, jeden z konfederatów barskich. Został on zesłany na Kamczatkę, gdzie stał się przywódcą powstania i ucieczki. Później został królem Madagaskaru. Był popularny w całej Europie dzięki swoim "Pamiętnikom", które ukazały się w Paryżu i na których opierał się Słowacki kreując postać bohatera swojego utworu. A tytułowy Beniowski to spolszczony, zubożały szlachcic, który utracił majątek i musiał przez to opuścić dom rodzinny. Nie był on świetnie wykształconym i doskonale obytym w towarzystwie człowiekiem, ale prostym i nieśmiałym wobec ukochanej mężczyzną, który niezbyt dobrze czuł się w towarzystwie. Ten właśnie bohater, podobnie jak Konrad z III części "Dziadów", przeistacza się z nieszczęśliwego kochanka, który musiał opuścić wybrankę swojego serca, w bojownika o wolność, będącego uczestnikiem konfederacji barskiej. Ale na tym kończy się podobieństwo tych postaci. Zarówno Konrad, jaki i Kordian byli poetami i wielkimi herosami, których działanie miało zmienić bieg historii. Beniowski jest pozbawiony tych właśnie cech. Słowacki stworzył więc zupełnie nowy typ bohatera. Nie uwznioślił go i traktował bardziej ironicznie niż serio, stosując w poemacie metodę "ariostyczną", która odznaczała się mieszaniem rzeczy poważnych z drwiącym stosunkiem do świata, do siebie samego, do dzieła, a nawet do czytelnika oraz przeskakiwaniem z tematu na temat i zmiennością nastrojów. Dzieje Beniowskiego stanowią jedynie tło dla dygresji, które poeta zawarł w utworze. A dzielą się one na dwie grupy: o sobie, swym dzieciństwie, matce, ojczyźnie, Ludwice Śniadeckiej, swej samotności oraz twórczości poetyckiej i polemiczne, ostre, przeciwko krytykom i recenzentom, Mickiewiczowi, emigracji.
Pierwsza z nich to dygresja o twórcy, poezji i programie poetyckim, w której to Słowacki stwierdza, że poeta i jego twórczość winny służyć narodowi, wyrażać jego marzenia, dążenia i radości. Każdy twórca powinien dążyć do oddania za pomocą słowa najdrobniejszych odcieni myśli i uczuć, do doskonalenia własnej twórczości. Winien też być kontynuatorem najlepszych osiągnięć poezji narodowej. Pod tym względem autor stawia siebie na równi z Janem Kochanowskim, uważając siebie za jego spadkobiercę oraz składa mu hołd.
"Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa;
A czasem był jak piorun jasny, prędki,
A czasem smutny jako pieśń stepowa."
"I gdyby stary ów Jan Czarnoleski
Z mogiły powstał, to by ją zrozumiał
Myśląc, że jakiś poemat niebieski,
Który mu w grobie nad lipami szumiał
Słyszy, ubrany w dawny rym królewski,
Mową, którą sam przed wiekami umiał."
Kolejną dygresję skierował poeta przeciwko krytykom: Stanisławowi Ropelewskiemu i Janowi Nepomucenowi Sadowskiemu, zarzucając im niezrozumienie jego poezji, aprobowanie w kulturze zjawisk drugorzędnych, popieranie ograniczonych programów ideowych i politycznych.
Następnie Słowacki realizuje swój wcześniejszy zamiar pojedynkowania się z Mickiewiczem. Robi to właśnie na papierze. Najpierw czyni aluzję do uczty u Januszkiewicza i do wygłoszonych improwizacji, nazywając poetę zwiastunem pokory i uważając siebie za nowego wieszcza.
Z goryczą wypowiada słowa o swej samotności, niezrozumieniu, ludzkiej obojętności, a nawet wrogości oraz ubolewa nad tym, że naród go nie docenia, chociaż tworzy dla niego i jest wielkim poetą.
Atakuje Mickiewicza od strony różnicy w poglądach politycznych i to właśnie tych, które mu wmawiały i niesłusznie przypisywały niektóre koła emigracji, a więc słowianofilstwo (w duchu zgody z carem) i wiązanie sprawy polskiej z Watykanem. Przeciwstawia się drodze poetyckiej przeciwnika, nazywa ją "kłamną" i stwierdza swe prawo do własnej, innej, odrębnej drogi poetyckiej oraz ufa, że za nim pójdzie cały naród, któremu on będzie przewodzić, i powiedzie go w jakieś bezkresy nieskończone jako wyraziciel narodowych myśli i uczuć.
Słowacki wierzy, że odniesie w przyszłości zwycięstwo za pomocą siły swego talentu oraz prawdy przekonań i świadomy swej wielkości jako poeta, uważa siebie za obrońcę przyszłości, zaś Mickiewicza za obrońcę przeszłości, a jego poglądy są skazane na śmierć.
Kolejna dygresja w "Beniowskim" jest skierowana przeciwko czartoryszczakom i burżuazyjnym demokratom. Pierwszym autor zarzuca wstecznictwo i dążenie do monarchii, a drugim oportunizm, obawę przed prawdziwą rewolucją ludową, a wszystkim razem rozminięcie się z dążeniami narodu. Zwraca się również przeciwko obozowi "Młodej Polski" - zgrai "jezuitów", którzy reprezentowali najbardziej reakcyjne tendencje w polityce i najbardziej podłe metody w walce z wrogami. Właśnie oni obwoływali Mickiewicza swoim patronem.
"Beniowski" to poemat, który wyraża w sposób dojrzały, krytyczny i realistyczny stosunek Słowackiego do przeszłości narodu i jej pozostałości we współczesnym poecie życiu narodowym. W samej treści utworu wieszcz stara się raczej pokazać tę przeszłość zgodnie z postawą realisty, który nie przemilcza tego, co w niej było cenne i postępowe. W dygresjach natomiast ostro przeciwstawia się cechom szlachetczyzny. Jednak najważniejszym walorem "Beniowskiego" jest to, że w dygresyjnej formie poematu wypowiedziana została w pełni ówczesna ideologia poety oraz wyraziło się całe bogactwo jego osobowości. Centralne ogniwo tej ideologii tworzy wiara twórcy w rewolucyjną siłę ruchów ludowych.
Utwór Słowackiego, jako poemat bojowy osiągnął swój cel przyniósł mu pełne zwycięstwo. Zdumieni i przerażeni wrogowie zamilkli, a poszczególne ugrupowania na emigracji zaczęły zabiegać o jego względy.
„Beniowski” to poemat dygresyjny, napisany w latach 1841 - 1846. Akcja epicka ukazuje czasy konfederacji barskiej, walkę z Rosjanami i chłopami ukraińskimi. Motyw ten był w literaturze romantycznej bardzo popularny, wszyscy polscy pisarze ukazywali okrucieństwo tych wydarzeń. Słowacki pisał nie tylko o tym okrucieństwie, ale i o niegodnym postępowaniu polskich magnatów. Oryginalność wyraża się w osobie głównego bohatera - Beniowski to prosty szlachcic, pozbawiony wielkości ducha.
Konstrukcja poematu dygresyjnego.
Konstrukcja poematu dygresyjnego oparta jest na prostej i niezbyt rozbudowanej fabule będącej najczęściej rozwinięciem motywu podróży bohatera, przedstawionego jako szereg różnych, nie związanych ze sobą sytuacji. Dominuje postać narratora, który w rozbudowanych dygresjach i refleksjach o charakterze lirycznym wprowadza motywy nie związane z biegiem fabuły - tematy osobiste, filozoficzne, religijne i autotematyczne.
Pieśń IV - tematem jest Ludwika Śniadecka, miłość i młodość nierozerwalnie się ze sobą łączą. Poeta mówi o powinowactwie duchowym. Kochankowie nie odnaleźli się na ziemi, lecz odnajdą się w niebie. Pieśni V - miarą doskonałości poetyckiej jest takie posługiwanie się językiem by móc wyrazić całe bogactwo ludzkich uczuć. Konwencja literacka nie powinna ograniczać poety, powinna służyć idei poetyckiej. Przypomina poeta postać Jana Kochanowskiego - miary doskonałości języka. Poeta roztacza także przed nami swoje własne wyobrażenie Boga. Dla różnych ludzi Bóg ma różne oblicze. Poetę fascynuje Bóg w teofamii grozy, mocy, potęgi. Fascynuje go Bóg Stwórca i Bóg Historii - Pan dziejów i Pan Kosmosu. Ku takiemu Bogu trzeba zbliżać się z heroiczną wielkością ducha, gotowym do ofiary. Ludzie mali, małego serca znajdą bardziej pogodne oblicze Stwórcy. Boga miłosierdzia nazywa poeta Bogiem Robaków. Nie takie Jego oblicze fascynuje poetę. Spór o Boga staje się początkiem polemiki z Mickiewiczem na wzór pojedynku Hektora z Achillesem. Słowacki zarzuca Mickiewiczowi słowianofilstwo - ideę jedności narodów słowiańskich pod przewodnictwem Rosji, wiązanie sprawy narodowej z katolicyzmem. Własną postawę wobec narodu definiuje poeta:
„Kocham Lud więcej niż umarłych kości...Kocham..., lecz jestem bez łez, bez litości”
Według Słowackiego wieszcz nie powinien udzielać ludowi pociechy - winien być bezwzględnym krytykiem narodu, bo słabość i klęska wywołują pogardę. Wyraża przekonanie, że przyszłe pokolenia Słowackiemu przyznają rację. Siebie i Mickiewicza porównuje do dwóch Bogów poezji, obaj są wielcy, choć Słowacki trochę większy.
„Beniowski”" Juliusza Słowackiego - interpretacja
"Beniowski" to poemat dygresyjny, dzieło szczególne w dorobku Juliusza Słowackiego i dorobku polskiego romantyzmu w ogóle. Można go odczytywać na tle epoki, w której powstawał, można odczytać go w kontekście sytuacji autora uwikłanego w konflikt z Mickiewiczem i emigracją, można odnaleźć w nim niepowtarzalne dzieło poetyckie, a można też przemiany literatury romantycznej, która niemal od początku podlegała licznym ewolucjom, by konsekwentnie zrywać z ideałami, które ledwie zdołała rozwinąć. Nasuwa się tu refleksja nad specyfiką polskiego romantyzmu, a przynajmniej tej literatury przez duże L. polski romantyzm to przede wszystkim twórczość trzech wielkich wieszczów i Norwida, przedstawiciela ostatniego pokolenia romantyków. Niewątpliwie palmę pierwszeństwa wśród ówczesnych odbiorców dzierżył Adam Mickiewicz, to jego twórczość w głównej mierze nadawał kształt polskiej literaturze. To on oficjalnie zapoczątkował romantyzm w Polsce, datę wydania jego pierwszego tomu poezji (1822) uznaje się za datę graniczna. Mickiewicz też był najżarliwszym orędownikiem nowych trendów w "Balladach i romansach" zawarł podstawowe trendy epoki: ludowość, fantastykę, mistykę, zwrot do natury, prymat "czucia i wiary" a także potęgę miłości dwojga kochanków. I tyle. To, c później to już polemika z tymi wzorcami. Nie inaczej rzecz się ma w przypadku Słowackiego i Krasińskiego, że o Norwidzie nie wspomnę. Romantyzm zrodził się na zachodzi Europy. Do polski docierał poprzez zagraniczne dzieła, jego oblicze wyznaczały przede wszystkim "Cierpienia młodego Wertera" Goethego i "Giaur" Byrona. Postaci bohaterów romantycznych stworzone przez zachodnich twórców, bardzo szybko zostały przystosowane do polskich realiów. W podręcznikach aż kipi od opracowań "nowego typu bohatera", inna rzecz, że "starego typu" niemal nie było. Polska literatura romantyczna jest naznaczona piętnem "nowego typu" większość założeń jest poddanych nowej interpretacji.
"Beniowski" wpisuje się we tę poetykę przełomów, reinterpretacji i odnowień. Co więcej jest zapowiedzą przełomu mistycznego Słowackiego! Ale "Beniowski" bynajmniej mistyczny nie jest, przeciwnie to raczej rozrachunek z wcześniejszą mistyką, to polemika z bohaterem bajronicznym czy werterycznym, w każdym razie ze "starym typem bohatera", polemika z krytyką, raczej młodemu poecie nieprzychylną, polemika także z Mickiewiczem, polemika z kształtem poezji i tradycyjną fabułą poematu. Wiele w "Beniowskim" "odstępstw od normy", wiele nowych rozwiązań i nowych idei, niestety brak jakiegoś programu, to raczej rozrachunek z przeszłością i teraźniejszością nawet, ale nie wytyczna na następne lata. Ale po kolei . "Beniowski w swej warstwie dygresyjnej, bo przecież o nią tu chodzi jest wypowiedzią o roli poezji w społeczeństwie polskim. Wypowiedzą negująca mickiewiczowskie wieszczenie, na rzecz poezji działającej i krytycznej. Słowacki głosi tu swój triumf, widzi siebie jako poetę niechcianego, Mickiewicz ma w końcu rzesze wielbicieli, zaś Słowacki może się doczekać raczej krytyki niż uwielbienia ze strony emigracji. Taka sytuacja budzi pewna zazdrość, która tu stara się poeta ukoić, uznając swoja wyższość. A na czym owa wyższość polega? A no na prawdzie. Jego poezja może i gorzka i czytać ja nie miło, ale za to prawdziwa. Mickiewicz mami rodaków, jest "fałszywym Bogiem", ale teraz (dlaczego?) lud odwróci się od niego, zawróci z kłamanej drogi i podąży tam gdzie mu on, Słowacki, wskaże. Niestety nie wiadomo, gdzie będzie ów wskazany punkt, Słowacki pisze o bezmiarze, czyli gdzie? Tego nie wiadomo. Tu właśnie objawia się brak programu poetyckiego Słowacki wie, czemu się sprzeciwia, tylko nie mówi, co proponuje w zamian. Można tu dostrzec zapowiedź kryzysu, pierwsza część walki już dokonana, przeciwnik pokonany, tera trzeba jednak działać dalej, na placu boju pozostaje poeta-wieszcz, który musi dokądś swój naród poprowadzić. Przyjrzyjmy się nieco formie, dość oryginalnej na tle epoki, słowacki posługujecie poematem dygresyjnym, jest to sygnał, ze ma do powiedzenia wiele osobistych kwestii, ze zamierza dokonać osobistych rozrachunków. Fabuła jest tu tylko pretekstem, jej zdarzenia pozwalają poecie na szybką zmianę tematu rozważań, na poruszenie szerokiej gamy zagadnień. Jak obliczona, w pięciu pieśniach z pierwotnej wersji dygresje, czyli odstępstwa od fabuły obejmują 50 procent tekstu. Trudno więc mówić w ogóle o odstępstwach od głównej osi, bowiem fabuła nie dominuje tu nawet w sensie ilościowym . także zdarzenia przez nią przedstawiane są tak skonstruowane, by nie odciągały czytelniczej uwagi, która winna być skupiona na współczesnych realiach, czyli przekazach dygresyjnych. Różnica między fabułą a dygresja jest wyraźna między innymi w tempie zdarzeń. Fabuła toczy się tu dość wolno i konwencjonalnie, natomiast dygresja jest rwąca, gwałtowna i dowcipna. Wracając do fabuły obejmuje ona przygody zwykłego polskiego szlachcica, Beniowskiego trojga imion: "za panowania króla Stanisława/ mieszkał ubogo szlachcic na Podolu", który utracił swoją dziedziczna wioskę ("wyciekła mu dzbanem"), w związku z czym musiał w świat ruszyć w poszukiwaniu szczęścia i fortuny. I tu bezpośrednia charakterystyka bohatera się kończy, uboga niczym sam Beniowski. Ale zabieg to celowy. Beniowski ma bowiem być nieatrakcyjnym bohaterem już z założenia, nic szczególnego w nim powiedzieć nie można. Jest pospolity aż do bólu, nijak mu do romantycznych bohaterów jak Kordian czy Konrad. Jego historia jest tyleż ciekawa , co konwencjonalna. Zgodnie z zapowiedzią jest to prosta historia polskiego szlachcica, którego spotykają romansowe przygody, jest więc wątek miłosny i scena pożegnania z kochanką, jest spotkanie z symboliczna postacią księdza Marka, jest i historyczny motyw obrony Baru i awanturnicza przygoda z pojedynkiem w finale. W końcu pojawia się zadnie, misja na Krym, bohater wyjeżdża i tyle go czytelnik widzi, mało ważna postać znika bez puenty. Puenta jest w dygresjach i tam trzeba szukać poetyckiego przekazu, fabuła jest prowadzona z ironia, narrator sam przejawia dystans do opowiadanej historii, kreuje ja niemal na oczach czytelnika, czasem wręcz rozważając jaki by tu zastosować rym. Takie dygresje autotematyczne, odwracanie uwago od fabuły ma służyć podkreśleniu mocy kreacyjnej autora, jego siły sprawczej, to on, nie bohater jest tu naczelnym, głównym bohaterem. Beniowskiego w ogóle trudno nazwać bohaterem romantycznym , jest on raczej zaprzeczeniem wszystkiego, co dla romantycznego bohatera było podstawowa cecha, z indywidualizmem na czele. "Beniowski" stanowił triumf poety, jako artysty, ale też triumf jego walki ze środowiskiem emigracyjnym. Słowacki trochę sobie pozwolił, nie oszczędzał emigracji, głownie z tego powodu, ze nie jego wieszczeń chciała słuchać, ale zarzucał jej przede wszystkim pospolitość. Odcinał się od niej i gardził tłumem. W "Beniowskim" dał temu wyraz na tyle dosadnie, ze niejaki Stanisław Ropelewski wyzwał go zna pojedynek, chcą bronić honoru emigracji. Jednaka pogrążył go jeszcze bardziej, bowiem do walki się nie stawił. Triumf wieszcza był tym większy. Tym niemniej zbliżał się kryzys światopoglądowy. Słowacki poszukiwał nowej drogi, nowej ideologii i trafił na Andrzeja Towiańskiego. Ale to już zupełnie inna historia…
FABUŁA
Narracja w Beniowskim posuwa się ospale, zajmuje zaledwie 50% tekstu. Zdołaliśmy się zaledwie dowiedzieć, że na Podolu za panowania króla Stanisława Augusta mieszkał ubogi szlachcic trojga imion - Kazimierz Zbigniew Maurycy Beniowski, że mu wioska dziedziczna „wyciekła dzbanem", resztę zabrali adwokaci, więc musiał dom rodzinny opuścić i szukać szczęścia w świecie.
Ledwie wyjechał na gościniec, zaczęły się przygody. Porwała go wiedźma, która okazała się być piastunką ukochanej Anieli, z którą pan Zbigniew zapomniał się pożegnać, ma więc teraz okazję naprawić zaniedbanie.
Następna przygoda to spotkanie z księdzem Markiem i obrona Baru, wreszcie awanturniczy pojedynek z Sawą i poselska misja na Krym. Wraz z misją Beniowski znika z kart poematu, mimo obietnic autora, że jeszcze o wielu przygodach Beniowskiego opowie.
BOHATER
Mimo że autor opisał niewiele przygód bohatera, to jednak stworzył interesującą postać i poświęcił mu wiele uwagi. Bohater ma jakby dwa wymiary. Jest to zwyczajny młodzieniec, zachowujący się bezpośrednio, nawet prostacko. To szlachcic lubiący swawole, atmosferę dworków, uczt suto zakrapianych alkoholem, polowań, kontuszów. Nie doszukamy się w nim cech bohatera bajronicznego Beniowski wierzy w siebie, w swoje szczęście, ufnie, mimo niepowodzeń, patrzy w przyszłość. Romantycznym kochankiem leż nie jest, choć takim chciałaby go widzieć Aniela. Chciał uciec bez pożegnania, a w romantycznej scenie zachowuje się „jak ekonom ", nie „jak astronom " Słowacki żartuje ze swego bohatera i wciąż, zapowiada jaki on będzie, jaki powinien być. Że jest Polakiem „mocno hańbę ojczyzny czującym, I niedoświadczonym jeszcze, lecz gorącym!" Poeta opowiada o jego tajemniczym przeznaczeniu, zapowiada egzotyczne przygody i czyny rycerskie. Jak wiemy, obietnic nie spełnił. Jest jednocześnie jego bohater kreacją polemiczną wobec wielu znanych nam z literatury bohaterów, jest takim „przeciw-bohaterem " (Stefan Traugutt). Jest skonstruowany przeciw gustom czytelniczym, lubiącym postacie z zaścianka szlacheckiego. Jest przekorną opozycją wobec Tadeusza Soplicy. Parodiuje też poeta własnego Kordiana. Grzegorz, dojrzały opiekun Kordiana, został zastąpiony przez pijanego Grzesia. Beniowski i Grześ przypominają Don Kichota i Sancho Pansę. Sparodiowaniu lub odwróceniu ulegają popularne motywy z romansów porwanie bohatera przez upiora, którym okazuje się Diwa piastunka Anieli, czy scena pożegnania, gdzie rolę romantycznego kochanka odgrywa niewiasta. A więc autor bawi się postacią swojego bohatera, przy okazji rozbijając modne schematy romansowe.
Anhelli
Poemat napisany w 1838 r., będący pesymistyczną prognozą przyszłości polskiej emigracji i walk o niepodległość Polski. Anhelli jest napisany prozą i ustylizowany na biblijną przypowieść.
Opis tekstu.
Głównym wątkiem fabularnym tego poematu jest się wędrówka, którą odbywa tytułowy bohater, młodzieniec o imieniu Anhelli, wraz ze swym przewodnikiem po krainie Sybiru - Szamanem.
Syberia staje się tutaj "białym piekłem" polskich zesłańców, miejscem fizycznej kaźni i duchowego upadku. Bohaterowie przemierzają sybirską krainę od pustyni poprzez cmentarzyska, lasy aż po mroczne kopalnie Sybiru. Wędrówka ich przypomina miejscami dantejską podróż po piekle, gdzie bohater wraz ze swym przewodnikiem Wergiliuszem przemierza kolejne kręgi piekielne, spotykając potępionych. Polscy zesłańcy wędrują przez bezludny i wrogi kraj niczym przez piekło; ciężko pracują w kopalniach, cierpią w łańcuchach i zimnych lochach; są bici, katowani i poniżani. Ich dzieci głodzi się i rusyfikuje (rosyjski pop rozdaje chleb i skłania ku prawosławiu).
Wędrówka Anhelliego wraz z Szamanem rozpoczyna się pod domem wygnańca i tam też się miała zakończyć, jednak śmierć Szamana z rąk skłóconych mieszkańców domu sprawiła, że młodzieniec udać się musiał w kolejną podróż, na daleką pustynię północną, gdzie zamieszkał w chacie wykutej z lodu. Po śmierci Ellenai - pokutnicy i towarzyszki swego wygnania, Anhelli również kończy swój żywot i nie budzi się na wezwanie rycerza, jako ten, który był przeznaczony na ofiarę serca. Ten zawierający mesjanistyczne przesłanie poemat nawiązuje do Mickiewiczowskich "Ksiąg narodu polskiego". Daje obraz skłóconych, skazanych na zatracenie wygnańców ukazany w realiach Syberii, dotychczas kojarzonej z miejscem martyrologii polskich zesłańców. Dzieło stawia zatem pytania o to, czy jednostka, czy też całe pokolenie emigrantów jest w stanie zbawić naród.
"Anhelli" Juliusza Słowackiego jest poematem, który porusza tematykę losu popowstaniowych zesłańców. Pełen symboli, pisany stylem kojarzącym się z biblijnymi przypowieściami, opowiada o wędrówce tytułowego bohatera przez ziemię sybirską. Na ziemię sybirską docierają zesłańcy polityczni. Budują domostwa, zagospodarowują teren, zawierają również przymierze z ludem sybirskim. Uczą się żyć na nowej ziemi. Mędrca, który ofiaruje się zostać ich przewodnikiem, nazywają Szamanem i obdarzają go zaufaniem i szacunkiem.
Szaman poznaje lepiej wygnańców i martwi się, ponieważ zauważa, że ich serca są słabe - w warunkach dobrobytu pewnie byliby dobrymi ludźmi, ale na Syberii, w głodzie i chłodzie, złamią się. Postanawia wybrać spośród nich jednego, zabrać go ze sobą i przekazać mu swoją wiedzę i miłość. Wybiera młodzieńca o imieniu Anhelli i wyrusza z nim w drogę. Anhelli i Szaman spotykają dzieciątka i rozmawiają z nimi. One proszą, aby zabrać je do ich matek. Następnie wędrowcy przechodzą koło trumien. Anhelli w jednej z nich widzi człowieka, którego znał kiedyś w ojczyźnie. Prosi Szamana o jego wskrzeszenie. Szaman spełnia jego życzenie, wskrzesza człowieka w łańcuchach dwukrotnie, a Anhelli dwukrotnie swymi słowami ponownie uśmierca go. W dalszej wędrówce Szaman na prośbę spotkanych dzieci usypia Anhellego i wywołuje z jego ciała czystą duszę młodzieńca. Dusza ta jest piękna jak anioł, lecz ulatuje ona w wielkim pośpiechu. Szaman przywołuje ją i sprawia, że wraca ona do ciała młodzieńca. Zbudzony Anhelii, dowiedziawszy się, co się działo, stwierdza, że dusza jego chciała widocznie wrócić do ojczyzny.
Wędrowcy spotykają celnika, który chce pobrać dziesięcinę z jabłoni. Szaman widząc to, nakazuje Anhellemu stanąć pod drzewem. Jabłka przestają spadać, a przerażony celnik ucieka. Szaman z Anhellim przybywają do kopalni. Tu widzą, jak więźniowie - wygnańcy - wstają do pracy. Jeden z nich nie wstaje jednak - to ksiądz, który się otruł. Więźniowie prowadzą Szamana do skały, która odcięła kilku wyrobników - ojca wraz z jego pięciorgiem synów. Na prośbę katorżników Szaman jeszcze raz dokonuje cudu - odwala skałę modlitwą. Oczom wszystkich ukazuje się przerażający widok - pięcioro synów zmarło, ojciec natomiast przeżył. W dalszej wędrówce bohaterowie spotykają ludzi, którzy, korzystając z wolnego od pracy dnia, opłakują zmarłego proroka. Żałobnicy pokazują wędrowcom parę cesarską - panią pełną pokory i godności, służącą słabemu i wzgardzonemu przez wszystkich panu. Szaman z Anhellim zmierzają ku wyjściu z kopalni. Słyszą szczęk żelastwa. Pewien starzec jest karany za to, że nie chciał pracować w dzień świąteczny. Jego kaźń polega na tym, że współwięźniowie biją go łańcuchami. Uderzenia dwóch więźniów są wyraźnie słabsze, a mimo to od nich właśnie starzec umiera - to uderzenia jego synów go zabijają. Szaman zabiera Anhellego z kopalni. Wygnańcy dzielą się na trzy grupy, z których każda ma inną koncepcję powrotu do ojczyzny. Aby rozstrzygnąć spór, po jednym człowieku z każdej grupy zawisa na krzyżu. Ten ma swej grupie przynieść zwycięstwo, który najdłużej przeżyje. Umierają jednak wszyscy trzej, a wygnańcy, poznawszy swą winę, uciekają. Obok opuszczonych krzyży z męczennikami przechodzi Szaman i Anhelli. Grzebią nieszczęśników.
Anhelli spotyka Anioła, który przypomina mu ukochaną. Wspomnienie Eloe przynosi młodzieńcowi bezbrzeżny smutek. W tym nastroju mistrz i uczeń docierają do zwaśnionych wygnańców. Starzec napomina tych, których niezgoda spowodowała Golgotę trzech ukrzyżowanych. Ale winowajcy nie sluchają, ktoś ciska dzbanem w starca. Ten nie pozwala Anhellemu na pomstę, ponieważ wie, że wszyscy Ci ludzie za jakiś czas będą nieszczęśliwi i żałośni. Ktoś podbiega z nożem i ugadza nim Szamana. Szaman żegna się z Anhellim, reniferami i grzeszną kobietą, która okazała mu serce w godzinę śmierci. Anhelli grzebie starca w śniegu i zabiera kobietę ze sobą. Ellenai - towarzyszka Anhellego - wkrótce również umiera, a na jej ciało spada róża. Przychodzą po nią złe duchy, lecz Anioł Eloe odpędza je i zabiera zmarłą. Anhelli płacze w samotności. Aniołowie przychodzą do wygnańców, których zostało zaledwie kilku - reszta poumierała. Tę pozostała garstkę głód zmusił do ludożerstwa. Upominani przez Aniołów wyśmiewają ich. Aniołowie pokazują im znak od Boga. Wszyscy umierają z imieniem Chrystusa na ustach. Następnie Aniołowie przychodzą zwiastować Anhellemu noc polarną i samotność w ciemności, a potem śmierć. Powiadamiają go o tym, że wszyscy z jego ludu już pomarli, został tylko on jeden. Słońce pojawia się na niebie po raz ostatni przed długą nocą polarną. Anhelli umiera. Nad zmarłym Anhellim siedzi i czuwa piękny Anioł. Przybywa rycerz na koniu i chce budzić zmarłego, ale Eloe nie pozwala. Rycerz jedzie dalej, Anhelli odpoczywa w wiecznym śnie.
Do pastereczki, siedzącej na druidów kamieniach w Pornic nad oceanem
Boże, błogosław tej małej pasterce
Na druidycznych siedzącej kamieniach,
Tak że jej głowa w zorzowych płomieniach
Była... a za nią morza pas - po serce.
A jej chodaki na białych krzemieniach
Podkute jasnym ćwiekiem w półmiesiące,
A włoski złote z wiatrem igrające,
A jakieś przyszłe anielstwo w spojrzeniach.
Błogosław miejscu... gdzie ona usiadła
I o swej nędzy... mówiąc łzy perłowe
Lała... i perły te nieszczęsne jadła,
Albowiem w dziecku tym słychać królowę
Ducha... która tu w nieszczęście popadła
I na ciernisku położyła głowę.
Jak ty mi jesteś wdzięczna,
Duszeczko moja mała,
Słoneczna i miesięczna,
Prawie bez krwi i ciała.
Gdyś wysoko siadała
Z główką w zorzy pierścieniach,
Na druidów kamieniach,
Śród jałowcowych krzaków
Ćwieki twoich chodaków
Błyskały mi na lice
Jako dwa półksiężyce
Czerwoną zorzą ranną;
I byłaś mi zarazem
Chłopeczką i Dyjanną,
Zjawieniem i obrazem,
Kochanką i dziecięciem,
Smutkiem - i niebowzięciem,
Włoski twoje jak zboże
Złote... i przezroczyste
Wiatr unosił na morze,
A we włoskach ogniste
Ranunkuły... z doliny,
Jak maki Ukrainy,
Zdawały się ogniami,
Które tobie do lica
Przypięła upiorzyca
Spiąca w grobie... pod nami.
*
Za tobą - szafir mórz
Dzielił kibić na dwoje;
Nad głową - jak zawoje
Jutrzenki pełne róż
I chwasty w dyjamentach
Około ciebie skrzyły,
A ty na monumentach
Stróżka - i duch mogiły,
Z niewinnością na licach,
Z nóżkami na księżycach.
Sen srebrny Salomei
• Słowacki Juliusz • 1844 •
Kanwą akcji są wydarzenia koliszczyzny (krwawo stłumionego buntu chłopskiego na Ukrainie w 1768 r. ), spoza których wyłania się historiozoficzna wizja poety. Akcja rozgrywa się w majątku Regimentarza. Napływają zewsząd wiadomości o krwawych wydarzeniach: makabryczne relacje o męczeńskiej śmierci rodziny Gruszczyńskiego, o wyrżnięciu jego oddziału, pojawiają się na scenie zakrwawione postacie przybyłych prosto od rzezi... Chłopska rewolta uwypukla tragiczny konflikt, ginie Ukraina. „Ach! Ukrainy nie będzie! Bo ją ludzie ci na mieczach rozniosą” - mówi Pafnucy. Cień nadziei na przyszłe pojednanie wprowadzają tajemnicze przepowiednie legendarnego chłopskiego wieszcza, Wernyhory. Na tle makabrycznych wydarzeń toczy się wątek romansowy. Syn Regimentarza uwodzi Salomeę, córkę Gruszczyńskich; Regimentarz chce wyswatać go z Księżniczką nie wiedząc, że ona w tajemnicy poślubiła dzielnego szlachcica Sawę. Dramat kończy się groteskowym happy endem: ucztą zaręczynową i toastem za szczęście obu połączonych młodych par, gdy w tle kona wbity na pal przywódca rebelii, Semenko. Sen srebrny Salomei wyrasta z mitycznych nauk Towiańskiego i ze Słowackiego wiary w metempsychozę, unicestwiającej lęk przed śmiercią. Poeta ukazuje koliszczyznę jako etap drogi ponadosobowego, nieustannie doskonalącego się ducha, ku Bogu; postęp wymaga krwawych ofiar i cierpienia. Zbrodnie są zapowiadane przez sny i przeczucia bohaterów (męczeńska śmierć Gruszczyńskich stanowi osnowę tytułowego „snu srebnego” Salomei), co nadaje dramatowi mistyczny ton. Badaczy przerażała zawarta w tym dziele odautorska akceptacja krwawych zbrodni; w historiozoficznej wizji Słowackiego przynoszą one pożytek, bowiem duch przez męczeńską śmierć triumfalnie zostaje wyzwolony z więzów narzuconych przez ciało i przechodzi ku wyższym kształtom, wyższym formom istnienia. Najbardziej to brutalna w polskiej literaturze apoteoza siły niszczycielskiej i zarazem najświetniejsze w romantycznej literaturze przetworzenie makabry w groteskę. Uderza bogactwo charakterów. Anielska z pozoru Salomea okazuje się panną w ciąży, szantażującą uwodzicielką; dumna i błyskotliwie szermująca słowem Księżniczka okaże się żoną szlachcica o niepewnym pochodzeniu; bezwzględny Regimentarz jakże pięknie potrafi zachwalać synowi urok dziewiczego wdzięku Księżniczki ! A buntownik Semenko (pierwowzór Bohuna z Ogniem i mieczem) delikatność uczuć łączy z wybuchową namiętnością.
„ULANA” JAKO PIERWSZA POLSKA REALISTYCZNA POWIŚĆ LUDOWA
Geneza powieści
„Myśl do obrazów ludowych podał mi pobyt na wsi i zbliżenie do ludzi w Omelnem, Gródku, Hubinie i w Kisielach od 1837 do 1858. gospodarowałem, jakem umiał i studiowałem razem. Pamiętam, żem wielkiego przyjaciela zyskał w Gródku w chłopaku, którego kazałem ukarać przy sobie za to, że się porwał na swego starego ojca. Tak uczuł sprawiedliwości tej kary, że mnie za to pokochał i gdy sprzedałem Gródek, przychodził do mnie z pozdrowieniem do Hubina. Epizod Sawki w Latarni był pono pierwszą, jeżeli się nie mylę, próbą. Wiele faktów wprost z życia pobrałem. Przez lat dwadzieścia nosiłem się ciągle mając do czynienia z ludem, słuchając, patrząc, wywołując opowiadania. Otóż właściwa geneza tych powieści... Wiem, że z natury jest wiele, ale nie niewolniczo”.
Tak tłumaczył Kraszewski w jednym z lisów genezą swoich powieści ludowych. Powstawały one w latach 1840-60.
Istniały wprawdzie przed Kraszewskim próby stworzenia powieści ludowych, np. przez Marię z Czartoryskich Wirtemberską (Powieści wiejskie, 1818) i Tomasza Massalskiego (Pan Podstolic, 1831-33), ale ani nie były to powieści realistyczne, ani nie stały na wyższym poziomie artystycznym. Dopiero więc Kraszewskiego można uważać za prawdziwego twórcę realistycznej powieści ludowej. Ulana jest pierwszą z tych powieści, pomylił się sam autor
w cytowanym liście podając jako pierwszy utwór Historię Sawki. W przedmowie do trzeciego wydania Ulany z 1874 r. opowiada autor, że powieść ta powstała w czasie jego pobytu na Polesiu i Wołyniu, gdzie był dzierżawcą wsi Omelno. W 1840 roku w czasie podróży po Polesiu opowiadano mu w nocy ponurą historię jakiegoś pana B. i jego romansu z chłopką, zakończonego powieszeniem się wieśniaczki na czerwonym pasku. Bliższe poszukiwania prof. Hahna, uwieńczone relacją prawnuczki owego autentycznego dziedzica, wykazały, że „owym dziedzicem z Ulany był Paulin Rydzewski, syn Mateusza, marszałka szlachty powiatu pińskiego, właściciela Źytonowicz koło Pińska. Uwiódł on Handzię, żonę gajowego w odległym folwarku, która przebywała we dworze parę lat, porzuciwszy męża i troje dzieci. Ze związku tego pochodziła córka Maria, urodzona w 1829. w roku 1833 poślubił Rydzewski w Pińsku młodziutką Izabelę Hryniewiczównę. W dzień ślubu zrozpaczona Handzia popełniła samobójstwo, powiesiła się na jabłoni stojącej pod oknem dworu na taśmie zwanej dziaha, noszonej jako pasek na Polesiu. Nowożeńcy po przybyciu zastali trupa. Zwłoki Handzi pochowano na cmentarzu wiejskim w grobie murowanym, odbijającym się od skromnych mogiłek chłopskich. Jeszcze w 1855 roku grobowiec jej istniał. Mąż Handzi po śmierci jej podpalił z zemsty dwór, który spłonął w znacznej części. Za podpalenie został zesłany na Sybir.” (W. Bąk). Taki materiał posłużył Kraszewskiemu do swobodnego opracowania w lutym 1841 powieści pod pierwotnym tytułem Poleszanka, wydanej w 1843 jako Ulana.
Postaci powieści
Akcja Ulany toczy się we wsi Jezioro na Polesiu. Biorą w niej udział trzy główne postaci: Ulana, Tadeusz i Okseń. Tadeusz prowadzi romans z Ulaną, żoną Tadeusza, który mści się za uwiedzenie żony na swym krzywdzicielu podpalając dwór i stodołę, ale zemstę swą przepłaca śmiercią. Tadeusz, chwilowy zwycięzca, porzuca po jakimś czasie kochankę i żeni się z inną, a jego ofiara wiesza się z rozpaczy. Jest to typowy, często spotykany schemat romansu. U Kraszewskiego przybiera on jednak inne oblicze wskutek charakterystycznego ugrupowania społecznego postaci: krzywdziciel-to pan wsi, a jego ofiary-to chłopi-poddani. Daje to powieści wyraźny wydźwięk społeczno-klasowy. Tadeusz Mrozoczyński po śmierci rodziców zamieszkuje w rodzinnym dworku. Jest zajęty sobą i wspomnieniami przeżytej tragedii sercowej, nie interesuje się niczym, nie rozmawia z ludźmi, wśród których żyje i których pracy zawdzięcza możliwość prowadzenia próżniaczego życia. Gdy spodobała mu się Ulana, lekkomyślny panicz „... bez uczucia potrzeby hamulca, brnący wpław wszystkiego za uczuciem, namiętnością”, pragnie i tym razem zaspokoić swoją zachciankę. Skoro, mimo groźby, natrafia na opór, rozkochuje w sobie Ulanę, która poświęca mu wszystko. Przesyt, znudzenie i namowy przyjaciela przełamują skrupuły, a chyba raczej przyzwyczajenie Tadeusza i zostawia on kochankę we dworze, a sam wyjeżdża z przyjacielem do miasta. Tadeusz wraca po długiej nieobecności z żoną i gronem swych przyjaciół. Tadeusz ukazuje się jako typowy przedstawiciel swojej klasy. Kraszewski jednak widzi w nim szlachetnego, pełnego prostoty chłopca i dobrego pana. Potępia go tylko na płaszczyźnie moralnej, nie dostrzegając klasowych źródeł napiętnowanej przez siebie moralności, które jednak występują zupełnie wyraźnie dzięki realistycznemu ujęciu opisywanych przez niego faktów. Ulana, żona Oksenia Honczara (po ukraińsku garncarz),jest niezwykłą chłopką. Nie tylko z powodu swej niepospolitej na wsi urody i zgrabnej postaci, ale dzięki rzadkiemu bogactwu duszy. Ta wieśniaczka marząc o „pańskiej miłości”, spragniona jej, zapala się pod jej wpływem jak pożar niszczący wszystko. Wyzbywa się obowiązku wierności wobec męża, przywiązania do dzieci, wstydu i nieśmiałości i żyje tylko miłością do swego ukochanego „sokoła”, wierna jak pies. Jego wyjazd, a potem małżeństwo z inną spadają na nią jak grom, który łamie jej życie i zmusza do rozpaczliwego samobójstwa. Okseń Honczar jest starym, ponurym i zazdrosnym chłopem. Nie kocha on Ulany, ale uważa ją za swoją własność, której nie da sobie bezkarnie odebrać. Jednak jego brutalne postępowanie, bicie, krzyki wywierają wprost przeciwny wpływ na Ulanę, która tym więcej garnie się do delikatnego Tadeusza. Okseń skryty i zacięty knuje zemstę, a dopełniwszy jej tylko częściowo, umiera śmiercią samobójczą w więzieniu. Inne postaci to: ojcowie Ulany i Oksenia- Lewka i Ułas, brat Oksenia-Pauluk, ekonom Linowski, lokaj Jakub, przyjaciel Tadeusza. Nie odgrywają one jednak w powieści większej roli.
Kompozycja utworu
Na baczną uwagę zasługuje kompozycja powieści o charakterze wybitnie dramatycznym, przypominającym nieco swym schematem tragedię starożytną. Piewsze dwa rozdziały- to tło i ekspozycja (zdziwaczały Tadeusz poznaje Ulanę, która wywiera na nim silne wrażenie; przedstawienie wioski tj. jej budowli-cerkiew, karczma, dwór, chaty i to, co się w nich znajduje). W rozdziałach od III do VI zawiązuje się akcja:romans Tadeusza z Ulaną przybierający wciąż na sile. Rozdział VII stanowi zapowiedź przeciwdziałania, gdyż obaj ojcowie zamierzają powiadomić Oksenia o romansie Ulany z panem, co istotnie odbywa się w rozdzialeVIII. Z ta chwilą zaczyna się przeciwdziałanie ze strony Oksenia, doprowadzające do punktu kulminacyjnego w rozdziale XII i XIII (pożar dworu i choroba Tadeusza, uwięzienie i śmierć Oksenia). Poza tym rozdział XIII- to punkt martwy przynoszący chwilowe uspokojenie. Rozdział XIV rozpoczyna intrygę Augusta (przyjaciel Tadeusza ze studiów, za jego namową Tadzik wyjeżdża do miasta zostawiając samą Ulanę we dworze jako panią i gospodynię) przeciw Ulanie, rozdział XV zapowiada zbliżającą się katastrofę (przedłuża się nieobecność Tadeusza, przysyła on do dworu list, w którym powiadamia o swoim powrocie i każe usunąć Ulanę z dworu i umieścić ją w starym domu, oczekiwanie się przedłuża), która przychodzi w rozdziale ostatnim, XVI (Tadeusz przyjeżdża z gronem swych przyjaciół i swą żoną, która jest mu równa pochodzeniem, Ulana rozpacza, że tracąc go straciła sens swego życia, wiesza się na czerwonym pasku od swej sukienki na drzewie w ogrodzie). Tego rodzaju dramatyczna budowa sprawia, że powieść jest nadzwyczaj zajmująca i czyta się ją z niesłabnącym zainteresowaniem. Kraszewski jako romantyk, stara się czytelnika przygotować powoli na to, co spotka bohaterów. Pojawiają się więc w powieści co pewien czas przeczucia głównych bohaterów. Np. Ulana przeczuwa, że miłość pańska będzie musiała się zakończyć tragicznie porzuceniem i śmiercią(rozdz.VI), a Tadeuszowi wydaje się, że epilogiem jego romansu będzie ogień i krew (rozdz.XI). Rolę zapowiedzi dalszych wypadków odgrywają też opowiadania Lewki i Ułasa o romansie Nastki z ekonomem, a chłopki spod Ołuki z panem (rozdz. VII i VIII, przy czym w ostatnim opowiadaniu słyszymy o spaleniu dworu przez skrzywdzonego męża). Za zapowiedź można też uznać pogróżki Lewka i Pauluka: „albo to nie ma ziela w lesie i ognia w piecu?” Z resztą i sam autor zapowiada niedwuznacznie, że skrzywdzony chłop poleski najpierw mści się na żonie, a potem podkłada ogień pod stodołę i dwór. Ta nadmierna ilość ciągłych zapowiedzi osłabia w rezultacie dramatyczność akcji. Zawartość kompozycyjna rozbija autor przez przerywanie akcji własnymi spostrzeżeniami i refleksjami, np. o dwu ludziach w jednym człowieku (rozdz. III), o tym, że człowiek nosi trzy życia w jednym, mianowicie przeszłe, teraźniejsze i przyszłe (rozdz. III), o wpływie światła dziennego na uczucia człowieka (rozdz. IX), o miłości kobiety z ludu i kobiety z inteligencji (rozdz. XII). Te dygresje psychologiczne mogły być ciekawe i wartościowe, dzisiejszego czytelnika jednak mogą niecierpliwić i nużyć. Kraszewski mało był wrażliwy na piękno przyrody, mimo to udało mu się doskonale oddać melancholijny i posępny charakter krajobrazu poleskiego.
Styl, język
Styl, jakim jest pisana Ulana, to styl jasny, prosty, unikający niezwykłych środków artystycznych. Język zaś posiada pewne cechy kresowe, właściwe samemu Kraszewskiemu, np. użycie biernika po przeczeniu („Dzieci, chata nic ją już nie obchodziły” rozdz. XIII) lub takie zwroty: „dwóch braci się zabili”, „kilka stert płonęły”, opuszczanie zaimka się itd. Nie zapomina jednak Kraszewski o potrzebie oddania lokalnego kolorytu poleskiego przy pomocy języka i dlatego zabarwia tak mowę przedstawicieli ludu, jak nawet i swoją własną, licznymi wyrazami ukraińskimi (zwitki, seło, mołodyce, pobereźnicy, skazka itd.), to znowu na wzór języka ukraińskiego pozbawia czasowniki w ustach ludu końcówek (byli my tam, jak to ty mnie czekała, ja sam się namyślił). Wkłada wreszcie w usta Ulasa tamtejsze ludowe powiedzenia i przysłowia ( jak ów powiedział, skaczy wraże jak pan każe).
Społeczna problematyka Ulany
Głównym problemem utworu jako powieści ludowej jest oczywiście sprawa wzajemnych stosunków wsi i dworu. Są to czasy poddaństwa i pańszczyzny, i chłop jest właściwie niewolnikiem dziedzica. Miedzy Tadeuszem a Okseniem toczy się zdecydowana walka. Aby pozbyć się niewygodnego męża Ulany, korzysta Tadeusz ze swej wszechwładzy nad wsią i wyznacza Oksenia raz po raz na dłuższe wyjazdy furmanką. Czuje bowiem wstręt na myśl, że ma dzielić się Ulaną z prostym chłopem. Okseń zaś zmiarkowawszy, co się święci, niby czapkuje przed nim aż do kolan i uśmiecha się, ale w cichości knuje zemstę i dokonuje jej. Za to dostaje się na rozkaz Tadeusza do więzienia i tam ginie. O podobnej walce słyszymy również w opowiadaniach Lewka o Nestce zbałamuconej przez ekonoma, który posyła jej męża w rekruty, lub opowieści Ułasa o romansie pana spod Ołyki z chłopką, spaleniu przez jej męża dworu i zakucia go w kajdany. Ale Ułas jest fatalista i sprzeciwia się stale wszelkiemu oporowi woli pańskiej, gdyż on się na nic nie zda w stosunkach poddańczo-pańszczyźnianych. Zasada jego postępowania jest milczeć i cierpieć. Ulana jest pierwszą realistyczną powieścią ludową, zwalczającą pośrednio stosunki pańszczyźniano- niewolnicze. Ale walka Kraszewskiego nie jest gwałtowna, on nie atakuje ustroju pańszczyźnianego w ogólności, potępia tylko złe jednostki(uwodzicielstwo dzedzica). Staje wprawdzie po stronie chłopów przeciw panu, przenosi jednak winę Tadeusza z dziedziny społecznej w moralną. Chociaż, opisując nędzę chłopskiej chaty, widzi smutny los wieśniaka, nie wzywa jednak do walki z dworem, do buntu przeciwko uciskowi, choć co prawda godzi się także z fatalistyczną biernością Ułasa. Stąd Ulana nie stała się sztandarem bojowym w walce o zniesienie poddaństwa i pańszczyzny. Postępowość Kraszewskiego w stosunku do sprawy wsi i dworu doprowadziła go nie do hasła walki klasowej, ale raczej apelował do zgodnego i patriarchalnego uregulowania ich współżycia. Jakkolwiek zagadnienia Ulany toczą się na platformie spraw osobistych i nie mają u autora wyraźnych cech walki klasowej-to jednak są tą walką i ujawniają to. Ulana, która nie żąda zmiany ustroju społecznego, a równocześnie demaskuje sprzeczności ustroju feudalnego, jest pięknym przykładem powieści przesyconej realizmem krytycznym.Tak patrzymy na Ulanę i jej rolę w walce z pańszczyzną z dzisiejszego stanowiska. Na tamte czasy zawierała ona dostatecznie szlachetną i postępową tendencję. Powieść ta cieszyła się dużym powodzeniem, przetłumaczono ją na francuski, hiszpański, niemiecki, czeski, słoweński, węgierski. W oparciu o tekst powieści została napisana opera (libretto do muzyki Adolfa Sonnenfelda ułożył J. U. Zamarajew) wystawiona w roku 1887.
Vade - Mecum
Vade-Mecum, który autor uważał za przełomowy nie tylko w jego własnej twórczości, ale także w literaturze tego czasu. Teatry niezbyt często sięgały po dramaty Kamila, gdyż realizatorom wydawały się mało sceniczne. Tak zwane „wysokie komedie” wnosiły wiele poważnych refleksji i odbiegały od powszechnie znanych wzorców jak dzieła Moliera czy Fredry. Swoje poglądy o sztuce, pracy, biegu dziejów i udziału człowieka w biegu historii Cyprian Norwid zawierał w różnych swoich wypowiedziach od liryki poprzez traktaty filozoficzne po listy wszechstronnie utalentowany i zainteresowany historią sztuki chętnie zabierał głos na temat dokonań innych twórców. Fascynował się osobowoscią Leonarda da Vinci, doceniał narodowy charakter muzyki Szopena. Norwid nie uznawał niewoli rytmu i podporządkowania utartym wzorcom. Inaczej też spoglądał na dzieje narodu i moralną kondycję człowieka, niż poprzedzający go wielcy romantycy. W szczególny sposób głosił kult pracy i poruszał zagadnienia moralne związane z rozwojem cywilizacji, bogaceniem się i zróżnicowaniem społecznym ludzi. W zakresie liryki oderwał się od rytmu wystukiwanego z prostotą cepa lub ludowego mazurka( tak określał zniewolenie przez znane systemy wersyfikacyjne), a także od tematów błahych. Wprowadził nowy model komedii - tzw. wysokiej, w gruncie rzeczy poważnej i doniosłej, chociaż zasadzającej się na efekcie komizmu. Dostrzegał potrzebę wprowadzania do literatury przemilczeń, pauz i niedomówień( teoria „błahych wyrazów”), które często maja większą moc oddziaływania niż najgłośniejsze okrzyki( Białe kwiaty). Najważniejszą zasługą Norwida wydaje się jednak zwrócenie uwagi na takie pojęcia jak: Bóg, prawda, piękno, dobro, wolność, człowieczeństwo, miłość, chrześcijaństwo. Norwid wielokrotnie wypowiadał się w sprawach społecznych, zwracał uwagę na nędzę, nierówność warstw i upokorzenie biedaków, oraz obojętność tych, którzy byliby w stanie odmienić zły los. Upominał się także o rozwiązanie palących kwestii dotyczących innych narodów( np. sprawa zniesienia niewolnictwa Murzynów).Symbolika, wykorzystywanie paraboli, ironiczny podtekst, odejście od utartych schematów wiersza i skłonność do syntezy. Oparta na neologizmach i archaizmach stylistyka, oryginalna interpunkcja( np. pytajnik po zaimku, liczne pauzy, wielokropki), etymologizując pisownia niektórych wyrazów(„bez-wiedny”, „z-trajać”), zróżnicowanie graficzne słów( użycie majuskuły, podkreślenia), niespotykane u innych twórców układy wersów itp. zachęcają do lektury utworów pana Kamila.
W Weronie: Podstawowa cecha wiersza to narracyjność. Podmiot liryczny wiersza ujawnia się w nim jedynie przez sam fakt mówienia, dyskretnie powstrzymuje się natomiast od formułowania sądów i manifestowania emocji. Monolog jest relacją o pewnym zespole wydarzeń, zawiera również przytoczenie w mowie zależnej ocen tych wydarzeń, dokonanych przez innych: bliżej nieokreślonych ludzi oraz przez personifikowane cyprysy. Rola podmiotu, zachowującego się analogicznie jak opowiadacz-narrator(konsekwentnie utrzymana 3 osoba gramatyczna, brak słów i zwrotów o zabarwieniu uczuciowym), sprowadza się, więc do zarysowania z pewnym dystansem i powściągliwością obrazu świata, który ma zatrzymać uwagę czytelnika. Tytuł utworu konkretyzuje miejsce przedstawionych wydarzeń, jeszcze bliższą konkretyzacje przynosi pierwszy wers: ”Nad Kapuletich i Montekich domem”. Wymienione w nim nazwiska przywołują postaci z Szekspirowskiej tragedii, apelują do czytelniczej wiedzy i skojarzeń związanych z jej treścią. W ten sposób cały wiersz usytuowany zostaje w obrębie pewnej fikcji literackiej stworzonej w innym dziele sztuki. Naczelnym motywem treściowym, torem znaczeniowym wiersza, jest motyw zaczerpnięty z zasobu tradycji kulturalnej. Jest on wprowadzony bez żadnych wyjaśnień, a więc przy założeniu, że czytelnik zrozumie. Podstawowym elementem konstrukcyjnym jest, więc w wierszu aluzja literacka, która staje się punktem wyjścia dla zawartych w nim treści lirycznych. Odwołując się do spraw przedstawionych w dramacie Szekspira utwór W Weronie, przedstawia je niejako w odmiennej perspektywie, podejmuje jeden tylko aspekt historii Romea i Julii. Dramat kończy się chwilą śmierci kochanków. Utwór Norwida stanowi jakby przedłużenie tych wydarzeń, spojrzenie na wypadki z perspektywy upływającego czasu. Dzieje Romea i Julii należą już do przeszłości, miejsca ich pobytu uległy niszczącemu działaniu czasu, wspaniałe zamki przeistoczyły się w ruiny rzeczy materialnych, które korespondują jakby z ruiną uczuć dokonanych przez zwaśnionych ludzi i przypieczętowanych przez śmierć i grób dwojga młodych. Podmiot mówiący wiersza stwierdza, że miejsce to pozostaje nadal terenem i działaniem sporu. Działanie pochodzi z góry, ze strony rozumiejącej i czującej natury. Upersonifikowana, obdarzona zdolnością czucia przyroda odgrywa w utworze bardzo ważną rolę. Na mury domów Romea i Julii patrzy „oko błękitu”, ale już łagodne, jakby poruszone, oczyszczone oglądanymi wypadkami. Obie cechy łagodności i poruszenia SA równie ważne, nie przypadkiem w pierwszej strofie znajduje się wers: „spłukane deszczem, poruszone gromem”. Metafora ta przywołuje zarówno skojarzenia z mądrym okiem Opatrzności, jak i z okiem żywej natury. To spojrzenie z góry wprowadza refleksję nad losem młodych. Dodatkowo pojawia się obraz spadającej gwiazdy, która w świeci3e poetyckim romantyzmu oznaczała zwiastun dobrego, najwspanialszy dar, była stróżem i przewodnikiem. Gwiazda ta staje się przedmiotem sporu, biorą w nim udział cyprysy i ludzie. W wypowiedzi drzew strzegących grobu kochanków gwiazda staje się łzą, ale łzą, o szczególnej mocy, bo „groby przecieka”( podobny obraz pojawia się w pierwszej pieśni Konrada Wallenroda” Niechaj łza straszna, co głazy przecieka,/ Nie ginie darmo…”). Łza, która groby przecieka obdarzona jest wielka mocą, emocja i współczuciem. Ma ona świadczyć o tym, że świat uczuć trwalszy jest od świata materialnego, że śmierć jest zwyciężona przez miłość. Spadająca gwiazda, przechodzi w 4 strofie kolejna metamorfozę, przez ludzi uczonych zostaje określona jako zimny, obojętny kamień. Sąd ludzi jest opozycyjny do sadu cyprysów, a Norwid oba z nich pozostawia bez komentarza, proponuje zatem tę czynność odbiorcy. W Weronie można odczytać także jako utwór mówiący o nieumiejętności odczytania przez ludzi ukrytych sensów sztuki, zagłuszonych przez zwykłe, powierzchowne, zbanalizowane patrzenie na świat. Pod względem języka wiersz odznacza się wręcz ascetyzmem, lakonicznością, oszczędnością a zarazem precyzją sformułowań. Obserwujemy te cechy zarówno w prostocie układów składniowych, w zwartych czterech strofach tercynowych spiętych rymami, jaki i w doborze słownictwa i obrazowaniu.
Czarne kwiaty: 1. Zaczyna powstawać od roku 1854(zak. w 1857r), podczas pobytu poety w Paryżu, jest to zbiór esejów poświęconych polskim i francuskim artystom. Jest to arcydzieło prozy Norwida, poświęcone wspomnieniom ostatnich spotkań poety m. in. Ze Stefanem Wytwickim, Chopinem, Słowackim i Mickiewiczem. Podejmował tu Cyprian problem stylu nieozdobnego, jakby niewidocznego, służebnego wobec tematu. Nazywał to” unikaniem stylu przez uszanowanie dla rzeczy opisywanej”. Jest to proza „dagerotypowa”. Poeta stara się tu o wierne odtworzenie rysunku pamięci. Raz po raz pojawiają się szczegóły, gest, słowa z wpisanym w nie sensem parabolicznym. Konkret, szczegóły, jakaś zwyczajna opowiadana historia, tracą swą jednowymiarowość, poszerzają nawzajem swoje sensy, zmierzające ku skomplikowanemu systemowi znaczeń, który wywikłać należy z całej struktury utworu. Bo nie zawsze kluczem do sparabolizowanego lub alegorycznego sensu całości są owe myślowe klamry, o które Norwid bardzo dbał i kładł je jako aforyzm puentujący utwór.
2. Sześć wspomnień dotyczących ostatnich spotkań poety z różnymi osobami, na krótko przed ich śmiercią: romantycznym poetą Stefanem Witwickim, Fryderykiem Chopinem, Juliuszem Słowackim, Adamem Mickiewiczem, Pawłem Delaroche'em, malarzem i przyjacielem poety, oraz nieznaną piękną Irlandką, spotkaną na statku podczas podróży do Ameryki. Z tych spotkań wyławia szczegóły (np. opis wnętrza mieszkania Chopina, strój Mickiewicza) oraz momenty znaczące - jakby zapowiedzi śmierci.
Białe kwiaty Są teoretycznym uzasadnieniem Czarnych kwiatów. Omawiają funkcję ciszy, która jest w dramacie tym, czym biel, brak koloru, w malarstwie. Tworzą zbiór fragmentów zaczerpniętych z dziennika autora. Zawierają opisy estetyki ciszy, nieobecności i "przemilczenia", charakterystycznego dla twórczości Norwida. Brak w tym cyklu patosu i pretensjonalnej ekspresywności.
Kollokacja
Korzeniowski napisał Kollokację w ciągu niespełna miesiąca, następnie, jak zapisała tradycja w domu Korzeniowskich, przeczytał ją pewnego wieczoru najbliższej rodzinie. Pozwolenie na druk dostał 7 wrzesnia 1846 r., a z początkiem roku następnego była już w księgarniach. Na jej powstanie złożyło się wiele czynników. Działała tu zarówno obserwacja pisarza, pozwalająca na zgromadzenie obfitego i interesującego materiału z rzeczywistości konkretnej, jak też znamienna dla Korzeniowskiego dążność dydaktyczna, skłaniająca autora do oceny faktów zaobserwowanych. Czynne też były wpływy literackie: rodzime i obce; one to poddawały pisarzowi sposoby ujęcia ukazanego drogą obserwacji materiału, pobudzały zarazem do poszukiwania nowych środków. Duże znaczenie miały też własne doświadczenia literackie samego autora. Zjawiskiem rzucającym się w oczy było rozpadanie się odłużonych majątków wielkopańskich, powstanie zaś na ich miejsce drobnych posiadłości szlacheckich. Fala przemian ekonomicznych wyniosła nowych ludzi, dorobkiewiczów, „spekulatorów”, jak ich ówcześnie nazywano, którzy umieją tylko robić i gromadzić pieniądze. Spekulator był tryumfującym bohaterem procesu kapitalizacji, tak jak jego ofiara stał się niejeden arystokrata rodowy, nie umiejący przystosować swej gospodarki do odmiennych zgoła warunków życia. Lekkomyślne życie nad stan pogłębiało tylko kryzys gospodarczy i ostatecznie okazałą fortunę pańską do ruiny. Tryb życia możnych nie pozostawał bez wpływu na obyczaje ogółu szlachty. Nikt nie chciał być niżej od drugich. Dlatego też w zakres problematyki dokonywających się pod wpływem procesu kapitalizacji przemian ekonomiczno-społecznych wchodzi jeszcze zagadnie obyczajowości szlachty wołyńskiej i ściśle z nim związany problemat wychowania. Ten typ problematyki, wynikającej z typowych w latach 40. i 50. XIX w., odnajdujemy w Kollokacji. Występująca tam szlachta czapliniecka, Płachtowie, Skrętscy, Biruccy, Pożyczkowscy i in., to kolokatorzy osiedleni we wsi, należącej do możnego hrabiego S., później rozdzielonej na wiele części. Uwijający się skrzętnie po okolicy w pogoni za pieniądzem prezes Zagartowski, to typowy dorobkiewicz, syn ubogiego oficjalisty dworskiego, dziś pan krociowy, kapitalista trzymający w swym ręku byt wielu rodzin szlacheckich, które ostatecznie wypędzi na świat dla dogodzenia swym konkwistadorskim ambicjom. Pani Włodzimierzowa Podziemska, księżniczka z domu, pełna jest pogardy dla ludzi, żyje w wyimaginowanym świecie francuskich romansów, zdając niefrasobliwie zarząd majątku w ręce komisarza i ekonoma. Jest to przejaw typowego w stosunkach wołyńskich braku chęci i umiejętności sprostania wymaganiom dyktowanym przez zmieniające się, trudne warunki życia. Szlachta czapliniecka wreszcie, uboga, ale z dużymi pretensjami, wzorem hulaszczych panów żyjąca nad stan, swarliwa między sobą, nieopatrzna zaś i lekkomyślna wobec grożącego jej ze strony prezesa niebezpieczeństwa - to zespół faktów ukazujących palące i ważne dla pisarza-moralisty zagadnienie zaobserwowanego w obyczajowości szlacheckiej rozkładu moralnego pod wpływem pieniądza i gonitwy za zyskiem. W powieści tej raz po raz dochodzą do głosu motywy pedagogiczne i dydaktyczne. Hipolit Starzycki poucza syna, jak ma pokonać swe uczucie miłości, niefortunnie, zdaniem ojca, ulokowane. Henryk wyrzuca matce, że wychowała go na niedołęgę, z którego wszyscy się śmieją, a wziąwszy do serca nauczkę Józefa, podejmuje trud naprawienia błędów edukacji. Sidłowski, ucząc go jazdy konnej i strzelania, pragnie zeń uczynić człowieka silnego i zahartowanego na wszelkie przeciwności życia. Nawet Zagartowski daję reprymendę Poziomskiej za wadliwe prowadzenie gospodarstwa. W wielu przypadkach brzmią poglądy samego autora, choć osoby, które je wygłaszają, nie zawsze są sympatyczne ( Zagartowski), nie zawsze posiadają odpowiednią powagę ( Henryk głoszący przed matka pochwałę uczelni krzemienieckiej). Postacią wprowadzoną do głoszenia sądów moralnych i credo samego autora, jest Starzycki, ojciec Józefa. Wyposażony we wszelkie cnoty, mądry i przewidujący gospodarz, człowiek surowych zasad moralnych - wzór do naśladowania. Swe sądy moralne prezentuje też autor poprzez wielokrotne kontrastowanie zjawisk, które przedstawia. W zakończeniu powieści skreślił autor obraz szczęścia rodzinnego i wskazał jednocześnie od jakich czynników ono zależy. Zachęcając w ten sposób do uprawiania cnót, pragnął spełnić zadani pisarza-moralisty. Ideały głoszone w powieści nie tchnęły duchem postępu. Tkwiły w tradycjonalizmie i poza ten ciasny krąg nie wychodziły. Ich wyznawcy cechują się postawą defensywną, żyją w gronie rodziny, nieufnie odnoszą się do zachodzących przemian, nie rozumieją istotnych ekonomiczno-społecznych przyczyn, które umożliwiły Zagartowskiemu akcję w Czaplińcach, niepowodzenia i przykry los szlachty czaplinieckiej tłumacza sobie jedynie jej ułomnością moralną, humanitarni w postępowaniu z chłopami nie dostrzegają dla nich innej formy życia społecznego jak poddaństwo. Poglądom tym przyświadczył ostatecznie sam autor w zakończeniu powieści, nadając jej złudnie optymistyczny wydźwięk. Krytyka literacka zgodnie podkreślała, jako dodatnią stronę powieści, jej „prostotę, przejrzystość, doskonałe ustosunkowanie części do całości”. Zawartość fabularna umiejętnie rozmieszczona w 16 rozdziałach. Pierwsze 4 prezentują bohaterów i środowiska, w których niebawem rozegra się akcja. Przez tę funkcję są one raczej statyczne, w przeciwieństwie do rozdziałów kolejnych, poświęconych rozwojowi akcji ( V - XIV) zmierzającej do punktu kulminacyjnego ( dramatyczne starcie Hipolita Starzyckiego z prezesem oraz Kamili z Ojcem). Dwa ostatnie rozdziały przynoszą rozwiązanie powikłań akcji, rozdział XVI pełni funkcję epilogu. Nie brak w powieści elementów właściwych konstrukcji dramatycznej. Sposób prowadzenia akcji, pełnej ostrych spięć i starć gwałtownych między przeciwnikami, przypomina wyraźnie tok dramatyczny. Typowo dramatyczne jest dążenie do punktu kulminacyjnego, komponowanie niektórych scen powieści według zasad dramaturgicznych, a przede wszystkim wyraźna, idąca na korzyść całości utworu, planowość w budowie, logicznie silna motywacja, wyłączająca moment jakiejś dowolności - wszystko to wskazuje na fakt, że powieść wyszła spod pióra doświadczonego dramaturga.
Budowa powieści opiera się zasadniczo na dwu wątkach: miłość Kamili i Józefa oraz akcja prezes mająca na celu wyrugowanie szlachty czaplinieckiej z jej cząstek kolokacyjnych i skupienie w jednym ręku posiadłości. Ten właśnie motyw sprawia, że akcja powieści toczy się wartko, że tyle w nie napięcia, tyle momentów starcia o przebiegu dramatycznym. Motyw miłosny nie wykazuje tyle ekspansywności, kochanka cechuje raczej bierność wobec przeszkód na jakie trafia; dużo inicjatywy wykazuje Kamila, która w walce o własne szczęście nie waha się przeciwstawić ojcu.
Przedmiotem swojej powieści, której tytuł wywodzi się z terminologii prawniczej, uczynił Korzeniowski środowiska społeczne, na których tle ukazani zostali ludzie ambitni, o szerokim rozmachu, ogarnięci typową dla kapitalizmu 1.poł. XIX wieku gorączką pieniądza i władzy, która on daje swojemu zdobywcy. Do przedstawienia obrazu środowisk materiału dostarczyła niewątpliwie obserwacja stosunków wołyńskich. Wystudiowane do najdrobniejszych szczegółów środowisko „rzeczpospolitej kolokacyjnej” ukazane zostało w sposób komiczny. To za sprawą dezaprobaty, z jaką pisarz odnosił się do obyczajowej strony życia szlachty czaplinickiej. Ta grupa, ledwie wegetująca na mizernym gospodarstwie, brnąca mimo to lekkomyślnie w długi, wstrząsana anarchią rozbujałych temperamentów szlacheckich, intrygami i kłótniami, słaba i bezradna w istocie wobec drapieżności nienasyconego prezesa - to środowisko poczciwych, ale głupich i krótkowzrocznych ludzi ukazane zostało w różnych postaciach komizmu, najczęściej groteski i satyry, tak jednak, że nie wykluczają one u czytelnika postawy pewnego współczucia dla ofiar zaborczości prezesa. Stanowią oni negatywną stronę obrazu środowiska drobnoszlacheckiego. Rola pozytywu przypada w udziale dworkowi Starzyckiego. Żyją tam patriarchalnie trzy pokolenia tej rodziny. Poprzestają na tym, co uzyskali uczciwą pracą i zasługą; odrzucają więc pokusy prezesa, który im chce odstąpić nabytą od Pożyczkowskich cząstkę. Ulepszają tylko swą gospodarkę i dążą do samowystarczalności i uniezależnienia od sąsiadów i prezesa. To właśnie trzymanie się na uboczu, zamknięcie we własnych opłotkach miało być, zdaniem Korzeniowskiego, źródłem ich siły zdolnej oprzeć się atakom prezesa.
Środowisko arystokratyczne reprezentują w powieści osoby takie jak: Podziemska - wielbicielka francuszczyzny, niezaradna i niedbała w zarządzaniu majątkiem (zadłużonym i chylącym się do ruiny) oraz jej syn, Henryk, niefortunny rywal Józefa Starzyckiego. Autor ośmieszył wady i przywary także tego środowiska. Czynił to wyłącznie jako moralista (Podziemskiej uda się ostatecznie wywinąć z sieci prezesa, a Henryk po doznanym upadku podejmie trud reedukacji, poprawi się i będzie prowadzić życie przykładne).
Wreszcie środowisko dorobkiewiczowskie (prezes Zagartowski) - znamienne dla epoki zanikania rodowych majątków wielkopańskich. Z gabinetu Zagartowicza wychodzą obmyślane plany zaborczości prezesa, tam odbywają się pełne grozy dla nieopatrznych klientów rozmowy itp. Korzeniowski jako pierwszy w literaturze polskiej ukazał pracownię kapitalisty i jago samego przy pracy, odsłonił tajemnice dochodzenia do pieniędzy i coraz większego majątku. Ukazał i potępił ustami Kamili, która z tym środowiskiem nie chce mieć nic wspólnego, buntuje się przeciwko jego zatrutej atmosferze moralnej, zrywa więc z nim ostatecznie, zwracając się przeciwko planom ojca, niweczy je, sprowadza niepowodzenia, czym pośrednio przyczynia się do choroby prezesa, a nawet jego śmierci.
Korzeniowski dał tu wcale wyczerpującą i trafną analizę środowisk społecznych, znanych mu dobrze z długoletniej obserwacji rzeczywistości wołyńskiej. Ukazał ja wszakże w sposób świadczący o tym, że pisarz zajmuje zawsze wobec przedmiotu stanowisko moralisty.
Swoje postaci charakteryzuje bardzo starannie. Często podawał od siebie szczegółowe informacje, dotyczące np., pochodzenia, stosunków rodzinnych i majątkowych, celu i dążenia, wreszcie wyglądu zewnętrznego. Korzeniowski nie poprzestał jednak na charakterystyce bezpośredniej. Swoje postaci charakteryzuje poprzez ukazanie ich otoczenia itp. Stara się ukazać bohatera wszechstronnie!
W Kollokacji autor stosuje dużo dialogów, pełnią one jednak tylko funkcję charakteryzującą postaci, w bardzo małym stopniu wpływają na bieg akcji. Ważna rzeczą jest, że dialogi są zróżnicowane w tonacji, np. Hipolit Starzewski mówi „z mocą”, „z powagą”. Jako środki artystycznego wyrazu wprowadził Korzeniowski głos i milczenie bohaterów (pauza w dialogu jako miejsce na zastanowienie).
Kllokacja łączy się wieloma węzłami zarówno z tradycją, jak też ze swą współczesnością literacką, rodzimą i obcą, Można tu odnaleźć powiązania z dziełami Balzaka, Waltera Scotta, Dickensa, Mickiewicza, Kraszewskiego.
„Kollokacja” wśród współczesnych i potomnych.
Powieść zjednała sobie przyjęcie na ogół życzliwe, obudziła zainteresowanie, zyskała powodzenie. Krytyka miała jednak zastrzeżenia. Recenzent August Wilkowski wytoczył zarzut „przeciw czystości języka”; zgadzając się na indywidualizacje języka postaci, wprowadzoną przez pisarza-realistę, widział jakieś, nie wymienione, skazy językowe w tekście odautorskim i pouczał pisarza, że trzeba mieć staranie o wyrazy, czysto polskie i do prowincjonalizmów nie należące.
Inny natury moralnej, zarzut Aleksander Tyszyński upatrywał w „miłości panny Kamili dla pana Józefa”. Twierdził on, że nie radziłby czytać młodym Kolokacji. Wyraża ją namiętność bezpodstawna bez granic; że autor chciał cofnąć powieść do czasów, kiedy głównym zadaniem [powieści sentymentalnej] było: podsycać namiętność:)
Inny recenzent zachwycał się „do serca przemawiającym obrazem małego, zaściankowego, zagrodowego szlachcica w familii Starzyckich” i polemizując z sądem Tyszyńskiego, stwierdził, że Kolokacja w przedstawianiu uczucia miłości „ nie działa na rozmarzenie wybujałej imaginacji, lecz na uszlachetnienie serca. Dlatego zalecić tylko mogę tę książkę, aby w ręku młodzieży się znajdowała i przez liczne ideały na wykształcenie jej duszy korzystnie działała”.
Wysuwanych w stronę Kolokacji zarzutów, wynikających z założeń krytyki moralistycznej, nie brak było, choćby Stanisława Tarnowskiego - oburzonego postępowaniem Kamili wobec ojca i zgorszonego jej „obcesową” miłością do Józefa - czy Maurycego Manna, którego razi „niewybredna intryga miłosna” oraz rozwiązany „poziomo i niemoralnie” konflikt między miłością Kamili i jej obowiązkami wobec ojca.
Zarzuty i zastrzeżenia nie zdołały umniejszyć popularności i powodzenia wśród czytelników powieści, która w r. 1850 doczekała się przeróbki na scenę i jako „szkic z czasów obecnych w trzech aktach z epilogiem”, pióra Wł. L. Anczyca inscenizowana była w Krakowie i we Lwowie.
Jako wybitne osiągnięcie beletrystyki polskiej tego czasu, były przekłady powieści na rosyjski (1852), czeski (1863), niemiecki (Gniezno, 1875, Lipsk, 1878 w bibliotece Reclama ), węgierski (1881).
GŁÓWNI BOHATEROWIE:
Krzemieniecki Szlema- wysoki, przystojny i wykształcony żyd, agent prezesa Zagartowskiego, wydatnie pomaga mu w kupnie wsi Czaplińce i w innych interesach.
Podziemski Henryk- syn arystokratki Włodzimierzowej Podziemskiej, słabowity i bojaźliwy, wychowany w cieplarnianych warunkach, wiedzę o świecie czerpał z francuskich romansów, zakochał się w Kamili Pagartowskiej i dla niej próbował zmienić swe usposobienie, co skończyło się niefortunną porażką. Pojedynek z Józefem Starzyckim (który sam wyzwał) spowodował podjęcie decyzji o ostatecznym zerwaniu z dotychczasowym trybem życia i o wyjeździe za granicę.
Podróże, nauka, ćwiczenia uczyniły z niego innego człowieka. Poznał swoją niebogatą kuzynkę, ożenił się i powrócił do domu.
Starzyki Hipolit - ojciec Józefa Starzyckiego, syn Wincentego, pracowity i zapobiegliwy dziedzic części wsi Czaplińce, wymógł na synu wyrzeczenie się związku z Kamilą Pagartowską; po śmierci ojca Kamila ustanowiła go swoim opiekunem i doradcą.
Starzyki Józef - syn właściciela niewielkiej części wsi kolokacyjnej Czaplińce, zarządzał majątkiem swej matki na Podolu, zakochał się w Kamili Pagartowskiej, był ranny w pojedynku. Po okresie żałoby spowodowanej śmiercią ojca Kamili, wziął z nią ślub.
Starzyki Wincenty - dziadek Józefa Starzyckiego, szanowany przez całą rodzinę, kochany przez wnuki, był rządcą
majątku hrabiego S., który dał mu dziedzictwo w Czaplińcach. Gdy syn się ożenił, zdał mu gospodarstwo, a sam zajmował się ogrodem; groził mu proces o pobicie (spowodowane przez prezesa Zagartowskiego), którego uniknął dzięki Kamili Zagartowskiej.
Zagartowska Kamila - córka prezesa Pagartowskiego, piękna, śniada brunetka, zakochała się w Józefie Starzyckim, jednak przyrzekła ojcu, że nie wyjdzie za mąż bez jego zgody i musiała się rozstać z ukochanym, ale gdy dziadkowi Józefa groził proces z winy jej ojca, zagroziła porzuceniem domu. Po śmierci ojca postanowiła wynagrodzić krzywdy wyrządzone przez niego; po okresie żałoby wzięła ślub z Józefem.
Zagartowski - prezes, właściciel Szyszkowic i kilku innych wsi, człowiek energiczny i przedsiębiorczy; za pomocą intryg rozbudował swoją posiadłość o kolokacyjną wieś Czaplińce, z wyjątkiem części należącej do Starzyńskich. Wdowiec od kilkunastu lat (12), wychowywał córkę Kamilę, którą chciał bogato wydać za mąż. Dostał apopleksji na wiadomość o załamaniu się tych planów i zniweczeniu szansy na rozbudowanie majątku.
KARPACCY GÓRALE
W huculskiej wsi o nazwie Żaba odbywa sie wesoła zabawa górali i góralek. Najpiekniejsza z dziewcząt - prakseda- wzywa młodzież do zawodów zręcznosciowych polegających na celności w rzutach toporem. Strzelec Prokop, wysługujacy sie władzom austiackim nie potrafił dokonac tej sztuki. zwycięzcom zawodów zostaje góral - Antos Rewizorczuk, ceniony przez wszystkich za swoja odwage i prawość i kochany przez Praksede. Niestety zachodzace okoliczności nie są dla niego sprzyjajace, gdyz władze oglosil poor do wojska. Zazdrosny prokopnamówił Mandatriusza do zaciagnięcia Antosia, ktory nie podlegał rekrutacji. Żołnierze podstępnie chwytaja Rewizorczuka, Prokop brutalnie odtrąca jego matke broniaca syna, który zostaje zwiazany i uprowadzony. Prakseda i jej wuj, stary i doświadczony góral Maksym Tychonczuk, odbywaja wędrówke w poszukiwaniu Antosia. Znajduja go pełniacego nocna wartę pod gmachem rządowym. Mlody zołnierz, poruszony widokiem bliskich dezerteruje i wraca do wsi Żabie, aby sie zemścić. We własnym domu dopada sprawcę swoich nieszczęść Prokopa i zabija go smiertelnym strzałem, po czym ucieka z domu przejety swoim czynem. W dzikim pustkowiu, wśrod skał i lasów ukrywaja sie opryszki opod wodza Antosia.Wpada w ich ręce Mandatariusz i zostaje skazany na powieszenie, bez prawa do odmówienia ostatniej modlitwy. Widząc przerazenie w oczach Mandatariusza Antos stwierdza, ze nie jest on wart nawet sznurka i takiej śmierci i z zawiazanymi oczami wyprowadza go na błędną ścieżkę. Mandatariusz uwalnia się, powraca z wojskiem, zabija górali i pojmuje Antosia, który pewien swojej smierci prosi o ostatnią łaskę, jaka miałoby być odwiedzenie rodzinnej wioski. Komisarz ujety dzielnością i szlachetna postawa Rewizorczuka pozwala na złożenie takiej wizyty. Na miejscu matka Antosia na wiadomość o ujęciu syna nagle umiera. Prakseda oszalała z bólu i została strącona w fale Czeremoszu przez wiernego Maksyma. Rewizorczuk dziekuje za ten akt litości i mówi komisazowi że teraz może spokojnie ponieść karę, czyli umżeć.
ZEMSTA
Treść Zemsty ma swe źródło w autentycznym konflikcie. Otóż gdy w 1828 roku Fredro ożenił się z Zofią Skarbkową, otrzymał w posagu m.in. połowę starego zamku w Odrzykoniu. Druga należała do innej rodziny. Przeglądając papiery otrzymanego majątku znalazł akta procesowe właścicieli zamku z XVII wieku. Byli nimi Piotr Firlej i Jan Skotnicki. Firlej zajmował zamek dolny, zaś słynny z pieniactwa Skotnicki - górny. Firlej, jako wojewoda, uważał Skotnickiego za niegodnego siebie sąsiada i dokuczał mu jak mógł. Napastowany rewanżował się, kierując rynny na dolny zamek. Wojewoda napadał z kolei na robotników naprawiających mur i niszczył zalewające go rynny. Skończyło się oczywiście w trybunale. Skotnicki proces wygrał, ale kres zatargowi położył dopiero ślub syna wojewody Piotra Firleja z kasztelanką, Zofią Skotnicką. Literackie tworzywo Fredro miał zatem pod ręką. Zemstę napisał w roku 1833, jako twórca już czterdziestoletni, mający w dorobku sporo komedii i innych utworów. Prapremiera Zemsty odbyła się w 1834 roku we Lwowie, edycja książkowa miała miejsce dopiero cztery lata później, w 1838. Słowo “zemsta” było używane za czasów Fredry w kontekście “zemsta na wrogu”, dlatego carska cenzura nakazała po warszawskiej premierze w sierpniu 1845 r. rozszerzyć tytuł na “Zemsta na mur graniczny”.
Fredro przedstawił w dramacie szereg postaci z historycznie różnych pokoleń, wywodzących się z różnych klas społecznych, o często skomplikowanym charakterze. Przewyższył w tym względzie oświeceniowych dramaturgów, których był kontynuatorem. Nie zapomniał o typowych dla komedii oświeceniowej bohaterach, przedstawiając ich jednak ze zdecydowanie większym kunsztem. W Zemście umieścił także bohaterów zupełnie nowych, odbiegających od oświeceniowej konwencji. Ten nieustanny splot tradycji i nowatorstwa, istotny dla Fredry jako pisarza pogranicza oświecenia i romantyzmu świadczy o jego wielkości.
Cześnik Maciej Raptusiewicz
Ta postać przywołuje na myśl typowych oświeceniowych sarmatów, skorych do bitki, posiadających jedną uwydatnioną cechę. W przypadku Cześnika jest to cecha wynikająca z jego nazwiska - jest on człowiekiem gwałtownym, nie potrafiącym pohamować się w swoich emocjach. Fredro nie stworzył jednak postaci “papierowej” - przysposobił Raptusiewicza w wiele innych cech charakteru, tworząc postać ciekawą.
Cześnik jest postacią zdeterminowaną historycznie i społecznie. To typowy sarmacki szlachcic, zwolennik liberum veto, którym rządzi szlachecka buta i bujny temperament. Jego opieka nad bratanicą Klarą jest nieograniczona. Cześnik jako działacz polityczny nie jest jednak przedstawiony wyłącznie w negatywnym świetle - w młodości walczył jako żołnierz konfederacji barskiej. Przeszłość Cześnika jest więc bujna, ciekawa i burzliwa. Elementy „żołnierskości” zostały mu do dziś - kiedy woła „Hej! Gerwazy! Daj gwintówkę!” obawiamy się, że rzeczywiście ustrzeli on głowę Rejentowi. Jest to więc żołnierz, zabijaka i warchoł, nacechowany jednak przez Fredrę wieloma cechami komicznymi. Praktycznie każde zachowanie Cześnika zostało ukazane w humorystycznym świetle. Dodatkowo rysów komicznych dodaje mu powtarzane ciągle „mocium-panie” (od „wasz-mość”, „wasza miłość”), ośmieszone w znanej wszystkim scenie dyktowania listu.
Rejent Milczek
Postać obłudnego i chciwego adwokata szlacheckiego (rejent to urząd i stanowisko w sądownictwie, dziś powiedzielibyśmy: notariusz) była również jedną z najpopularniejszych postaci komedii oświeceniowej. Postać rejenta z Zemsty nie jest jednak jedynie uosobieniem wad szlacheckich, nie jest jednoznaczna. Milczek jest pracownikiem wymiaru sprawiedliwości - adwokatem. To dorobkiewicz, człowiek, który potrafił odpowiednio się zachować w odpowiedniej sytuacji. Sprzyjały temu jego cechy charakteru - układność, obłuda i pozorna pokora, którą ciągle podkreślał powoływaniem się na „wolę Nieba”. Pod płaszczykiem pokory Milczek był jednak zawziętym szlachcicem. Chciał pogrążyć Cześnika za wszelką cenę, dążył do tego korzystając z różnych środków. Był przy tym Milczek człowiekiem honorowym, i to właśnie honor nie pozwalał mu na żadne ustępstwo w stosunku do Cześnika. Gotów był zrezygnować nawet ze swojego skąpstwa, sprzedać bądź zastawić cały majątek, byle pogrążyć rywala. Podobnie honor nakazał mu przyjąć wyzwanie Cześnika na pojedynek mimo świadomości, że najprawdopodobniej przegra. Fredro w ramach kontynuacji oświeceniowych konwencji dramatycznych przedstawił dwie główne postaci - Cześnika i Rejenta - jako kontrastowe. W porównaniu z dramaturgami poprzedniej epoki nie tylko wzbogacił skalę owych kontrastów, lecz pokazał jednocześnie istnienie punktów stycznych między nimi jako ludźmi jednej klasy i epoki - szlachecki honor i zawziętość.
Wacław i Klara
Kochankowie Zemsty zostali przedstawieni - w przeciwieństwie do dramatów oświeceniowych - jako postaci działające, mające znaczny wpływ na rozwój akcji. Wacław Milczek jest amantem interesującym, strategiem, z bogatym oraz skutecznie wykorzystywanym doświadczeniem. Jako młodzieniec kształcił się w Warszawie, z jakim pożytkiem - nie wiadomo. Wiemy natomiast, że właśnie wtedy nawiązał bliskie stosunki z Podstoliną. Gdy zakochał się w Klarze, gotów był walczyć o tę miłość, o szczęście z ukochaną. Klara kochała Wacława całym sercem, wykazała się także dużą odpowiedzialnością i dorosłością. Nie zgodziła się, by ukochany ją wykradł, chciała być z nim, ale była świadoma istnienia granic, których jako kobieta nie powinna przekroczyć. Podjęła się ryzyka ukrywania kochanka, biorąc czynny udział w dążeniu do osiągnięcia szczęścia przez oboje.
Podstolina
Jest to typowa “pociechy w Warszawie szukająca wdowa, której już się zdarzyło trzech mężów pochować”. Fredro przedstawił ją jako kobietę nie tylko atrakcyjną i ponętną, ale także młodą (kochał się w niej przecież Wacław). Ale Podstolina nie tylko lubiła się kochać, ale umiała także rachować. Żal jej było w biedzie marnować resztę życia, o zamążpójściu myślała głównie z przyczyn materialnych.
Papkin
Jest to postać o niezwykle bogatym rodowodzie literackim, sięgającym aż po czasy starożytne - do Pyrgopolinicesa, głównej postaci komedii Plauta Żołnierz samochwał. Postać samochwała, łgarza, hulaki, karciarza, utracjusza i tchórza pojawiała się jeszcze wielokrotnie w literaturze europejskiej i polskiej. Był on człowiekiem oczytanym, żyjącym literaturą i wcielającym się w postaci poznane z książek. Próbował także parać się poezją (w scenie 5 aktu I zaproponował Cześnikowi wysłuchanie swojej “ody do pokoju”). Nazwisko bohatera jest znaczące - oznacza rezydenta, amatora papki, czyli żywiącego się resztkami z pańskiego stołu w zamian za różnorodne przysługi. Mógł on nawet pochodzić z bogatej rodziny (znał przecież dworski obyczaj), ale z czasem przehulał resztki swojej fortuny i żył z usług świadczonych powiatowym wielkomościom oraz z gry w karty.
Dyndalski
Dyndalski to stary sługa Cześnika, praktycznie jego rówieśnik. Z jego panem łączyły go stosunki prawie poufałe, sługa szanował jednak swego pana i był w stosunku do niego lojalny. Najbardziej zasłynął Dyndalski ze sceny pisania listu do Wacława, kiedy to został postawiony w roli uczniaka - zmuszony do pisania, które nie wychodziło mu najlepiej. Akcja „Zemsty” Aleksandra Fredry rozgrywa się w czasach współczesnych autorowi - na przełomie XVIII i XIX wieku, u schyłku Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Miejscem akcji jest niewielka wieś, położona na mazowieckiej prowincji, na co wskazuje adnotacja pisarza pod spisem osób, występujących w sztuce - „scena na wsi” oraz pojawiające się w tekście regionalizmy. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się w starym zamczysku, którego współwłaścicielami są Rejent Milczek i Cześnik Raptusiewicz.
Miłość Wacława i Klary jest jednym z wątków „Zemsty” Aleksandra Fredry. Młodzi należą do zwaśnionych rodów. Wacław jest synem Rejenta Milczka, a Klara - bratanicą Cześnika Raptusiewicza, który zaopiekował się dziewczyną po śmierci jej ojca. Spotkali się po powrocie Wacława z Warszawy, gdzie pobierał nauki i pod fałszywym imieniem księcia Rodosława uwodził Podstolinę. Młodzieniec ujrzał w ogrodzie Klarę, a potem kilka razy spotykali się przy murze granicznym. Dość szybko wyznał dziewczynie swoją miłość i zyskał jej przychylność. Na drodze do ich szczęścia i wspólnej przyszłości stał konflikt między ich rodzinami. Wacław nie chciał dłużej ukrywać swych uczuć do Klary i uznał, że powinni pobrać się potajemnie. Panna nie zamierzała jednak postąpić wbrew woli stryja i odrzuciła propozycję ukochanego. Młodzian wykorzystał zamieszanie, które powstało podczas bójki z murarzami i przedostał się do części zamku, należącej do Cześnika. Tam dobrowolnie oddał się jako jeniec w ręce Papkina i starał się przekonać Raptusiewicza do zgody ze znienawidzonym Rejentem. Klara na widok Wacława była przerażona. Ukochany przekonał ją, aby dążyli do swego szczęścia za wszelką cenę. Dziewczyna postanowiła poprosić o pomoc w złagodzeniu uporu stryja Podstolinę, sądząc, iż Cześnik ulegnie swojej narzeczonej. Wacław rozpoznał w kobiecie swoją dawną kochankę i stanowczo odrzucił jej zaloty. Klara, obserwująca z daleka ich rozmowę, była przekonana, że młodzieniec zyskał przychylność Podstoliny. Tymczasem Rejent, pragnący za wszelką cenę zrobić na złość Cześnikowi, uznał, że syn powinien poślubić Podstolinę. Wdowa zgodziła się na propozycję małżeństwa
z młodym Milczkiem, zrywając tym samym słowo dane Raptusiewiczowi. Cześnik, na wiadomość, że został odrzucony, postanowił zemścić się na swym wrogu. Zwabił Wacława do zamku, pisząc list w imieniu Klary i zmusił go do poślubienia bratanicy, nie wiedząc, że młodzi od dawna darzą się uczuciami. Miłość Wacława i Klary kończy się szczęśliwie. Młodzi stają na ślubnym kobiercu, a Rejent udziela im błogosławieństwa. Ich małżeństwo prowadzi do pojednania zwaśnionych rodzin.
1.Małżeńskie plany Cześnika.
2.Przybycie Papkina.
3.Papkin w roli swata.
4.Naprawa muru.
5.Potajemne spotkanie Wacława i Klary.
6.Bójka przy murze.
7.Wacław „jeńcem” Papkina.
8.Wspólny plan Wacława i Papkina.
9.Spotkanie Wacława i Podstoliny.
10.Papkin oświadcza się Klarze.
11.Warunek Klary.
12.Podstolina przyjmuje oświadczyny Cześnika.
13.Cześnik wyzywa Rejenta na pojedynek.
14.Rozmowa Rejenta z synem.
15.Plan Rejenta.
16.Papkin w domu Rejenta.
17.Zdrada Podstoliny.
18.Odpowiedź Rejenta.
19.Przygotowania do pojedynku.
20.Rejent przygotowuje ślub Wacława z Podstoliną.
21.Papkin pisze testament.
22.Intryga Cześnika.
23.Ślub Wacława i Klary.
24.Spotkanie Cześnika i Rejenta.
25.Rejent błogosławi młodą parę.
26.Pojednanie zwaśnionych rodów.
A. FREDRO - ŚLUBY PANIEŃSKIE czyli magnetyzm serca. Komedia w pięciu aktach, wierszem.
OSOBY:
P A N I D O B R Ó J S K A, A N I E L A, K L A R A, R A D O S T, G U S T A W, A L B I N, J A N
Scena na wsi, w domu P a n i D o b r ó j s k i e j.
SCENA I
Komedia rozpoczyna się cytatem z przysłów mów potocznych.
Jan chodzi po izbie, oczkując pana, który przyrzekł być o trzeciej.
SCENA II
Wchodzi Radost i kieruje się w stronę pokoju Gustawa. Jan powstrzymuje go, mówiąc, że Gucio śpi, ponieważ w nocy zasłabł. Radost upiera się i wtedy Jan wyznaje, ze jego pana nie ma - wyjechał do Lublina.
Radost wpada w gniew, planuje „przykrócić mu cugli”. Jan mówi, że Gustaw będzie lada chwila, zapuka do okna, tamtędy wyszedł i tamtędy, ku rozpaczy Radosta, chce wrócić.
SCENA III
Oczywiście w tym momencie pukanie do okna i zjawia się Gustaw.
SCENA IV
Przyznaje, ze trochę się spóźnił... i że bardzo zmarzł. Dowiadujemy się, że Radost jest stryjem Gustawa, który teraz usilnie próbuje mu się przypodobać. Całuje po rękach, życzy zdrowia; stryj wreszcie się łamie - ale prosi go, żeby na wzgląd panny Anieli, z którą jest, zaniechał nocnych wycieczek. Gustaw niedbale spostrzega, że cóż ją te nocne wyprawy i że to lepiej, że nie śpi, bo może wciąż myśleć o niej, a jak śpi to nie ma z niego pożytku.
Radost zarzuca mu, że powinien mieć na uwadze panią Dobrójską, która udziela mu swojej opieki, nie kryjąc zamiaru „uzięciowienia” go; stwierdza, że Gustaw gardzi ludźmi ze wsi. Gustaw przyznaje rację i obiecuje poprawę, nazywa Radosta ojcem, co ostatecznie udobrucha stryja. Zaraz też zaczyna opowieści i zabawie, co na nowo budzi zgorszenie Radosta. Młody mówi, ze musi się bawić, ze ustatkuje się dopiero po ślubie (w swym zarozumialstwie nie przyjmuje w ogóle opcji odmowy ręki dziewczyny). Wreszcie oznajmia, ze był w karczmie pod „Złotą Papugą” na balu jako przebieraniec. Namawia Radosta, by jeszcze tego dnia pojechał tam z nim. Stryjek nie zgadza się ani na wyjazd, ani na swój udział w nim, jednak ulega i pozwala jechać krewniakowi, pożyczając swoją dorożkę, sam jednak nie jedzie.
Gustaw idzie się przebrać, obiecując przypodobać się Anieli i jej matce. Radost wyznaje, że kocha Gustawa.
SCENA V
Radost i Albin. Albin cierpi nieszczęśliwą miłość do Klary, już od dwóch lat ona jest niewzruszona. Radost namawia go, żeby śmiał się z tego. Jednak Albin zdradza mu straszną tajemnicę: Alina i Klara przysięgły sobie nigdy nie wyjść za mąż. Radost nie wierzy, jednak po chwili zaczyna się cieszyć - ma nadzieję, że taka wiadomość obudzi Gustawa z jego zadufania w sobie, zawalczy o Alinę i wszystko skończy się dobrze. Pociesza Albina.
SCENA VI
Albin, Alina, Klara.
Albin wzdycha Klarze, że nikt nie zdoła zmiękczyć jej serca, ona przyznaje, że rzeczywiście, mało komu się to uda. Obraża Albina, mówi mu, że go nie kocha i że ją śmieszy to wszystko. Śpiewa piosenkę babci, która przestrzegała przed miłością. Zraniony Albin odchodzi.
SCENA VII
Aniela i Klara zostają same. Aniela gani Klarę za jej zachowanie. Mówi, że powinna odmawiać mniej „agresywnie”. Klara stwierdza, że odmowa zawsze jest krzywdząca, nieważne jak przekazana. Mówią o książce - „Męża Kloryndy życie wiarołomne". Wynika z niej jasno, że nie opłaca się być dobrą dla mężczyzny . Kobiety odnawiają ślub panieński, przysięgają, że będą dawać nadzieję mężczyznom i łamać im serca. Mężczyźni pochodzą z piekła, a najgorszy jest pan Gustaw, który nie kryje się ze swym zarozumialstwem. Alina odczuwa radość na myśl o daniu mu kosza.
SCENA VIII
P a n i D o b r ó j s k a , A n i e l a, K l a r a, A l b i n.
Alina, Klara, Pani Dobrójska rozmawiają przy stole, robiąc na drutach. Pani prosi dziewczęta o mniej zatwardziałości względem Albina i Gustawa. Dziewczyny zaczynają nabijać się z poglądów i wartości - „miejskości” Gustawa, przedrzeźniają go. Klara tańczy, Albin gwałtownie odsuwa krzesło stojące na jej drodze, by czasem się nie potknęła. P.Dobrójska stwierdza, że wady mają i mężczyźni i kobiety - mądrzejszy nie ten, kto ubliży, ale ten, kto umie pracować nad swoimi wadami.
SCENA IX
P. D o b r ó j s k a, A n i e l a, K l a r a, A l b i n, G u s t a w
Gustaw próbuje nawiązać rozmowę o byle czym - pogodzie, inteligentnie stwierdza, że kobiety pracują, na co Klara złośliwie odpowiada mu, że tak, to jedyny sposób na zabicie wiejskiej nudy. Wywiązuje się sprzeczka między młodymi o to, kto jest bardziej zepsuty. Gustaw próbuje opisać uroki wsi, ale zasypia, co z kolei budzi - ogólne zgorszenie.
SCENA X
Gustaw, Radost
Radost, jak zwykłe, delikatnie łaja chłopaka. Gustaw - jak zwykle - obiecuje poprawę, zwala winę na melodyjne głosy kobiet i wygodne krzesło. Pierwszy raz wyraża niepokój odnośnie Anieli - że ta wcale na niego nie zerka, pierwsza aluzja do uczucia między Radostem, a panią Dobrójską. Gustaw wybiega, chcąc się poprawić.
AKT II
SCENA I
P.Dobrójska, Radost.
Dobrójska krytykuje Gustawa, jest zarozumiały i że rozumie niechęć Anieli do niego. Radost broni go, rozpacza, że tylko on go kocha. Dobrójska śmieje się, że Gustaw robi ze stryjem, co mu się tylko podoba. Na to Radost odpowiada, że Pani psuje swoje panny, że są nieszczere, bo nic jej nie powiedziały o przysiędze. Dobrójska stwierdza, ze wie o niej, ale się nią nie przejmuje - to wpływ rodziców Klary.
SCENA II
Monolog wściekłego Radosta, najchętniej sam zaciągnął by Gustawa przed ołtarz, już nie ma do niego cierpliwości.
SCENA III
Radost i Gustaw.
Gustaw wyznaje, że Aniela coraz bardziej mu się podoba; Radost wyznaje, ze Gustaw coraz mniej podoba się Anieli. Gustaw nie może w to uwierzyć, jest bezkrytyczny względem siebie. Gustaw denerwuje się, że na wsi wszystko jest nie tak i za wszystko, cokolwiek zrobi, jest krytykowany. Radost wyznaje mu sekret dziewcząt, młody udaje przestraszonego.
SCENA IV
A n i e l a, K l a r a, G u s t a w.
Gustaw rozmawia z Anielą łagodnie, z Klarą uszczypliwie, najczęściej ją ignoruje. Podśmiewa się z jej zawziętości, ironicznie wypowiada się na temat jej doświadczenia w sprawach damsko-męskich. Wzburzona Klara wychodzi. Aniela i gustaw zostają sami.
SCENA V
Gustaw prosi o przebaczenie, Aniela przebacza, ale jest zupełnie obojętna. Gustaw pyta, pewny odpowiedzi, czy może żywić jakieś nadzieje względem niej. Alina krótko odmawia, nie argumentując. Gustaw wpada w gniew, jest pewien, że Alina nie dotrzyma ślubu, ale pójdzie za innego. Aniela dalej obojętna nie daje żadnych konkretnych odpowiedzi i ta obojętność skrajnie irytuje Gustawa. Błaga ją, że zrobi wszystko, wyznaje miłość na kolanach - Alina bez słowa wychodzi. Wchodzi Klara.
SCENA VI
Klara dogryza Gustawowi, ten okazuje głęboką skruchę i żal. Prosi, by Klara powtórzyła Alinie jego słowa skruchy. Klara wylicza przywary Gustawa, ten najpierw przytakuje ze skruchą, potem z narastającym zniecierpliwieniem, w końcu sprzeciwia się. Klara wybucha śmiechem, kwestia o przebiegłości mężczyzn. Wychodzi.
SCENA VII
Gustaw sam, w szoku. Knuje intrygę - nie da Klarze sobą pomiatać, zwiedzie Alinę swoją dobrocią.
SCENA VIII
Gustaw i Albin. Gustaw wylewa swą złość na Albina, ze jest rozlazły, chodzi i płacze, gdyby był mniej uległy już miałby Klarę. Po tym wychodzi za Aliną. Albin zostaje sam i zaczyna płakać, ze już nie ma komu się wypłakać. :[
SCENIA IX
Albin i Klara. Albin swoje płaczliwe kwestie o miłości, Klara go zbywa. Albin stwierdza mimowolnie, że Gustaw miał rację, powtarza jego rady. Klara unosi się, wygania Albina. Dowiadujemy się, że rzeczywiście drażni ją jego uległość i natręctwo.
AKT III
SCENA I
Aniela i Gustaw. Gustaw mówi Anieli, że kocha inną (też Anielę), jednak przysiągł stryjowi, że weźmie za żonę tę Anielę, co napawa go nieszczęściem. Prosi Anielę o pomoc - wstawić się do matki i poprawić jego obraz w jej oczach, by ta mogła pomówić ze stryjem. Jednak nie od razu. Póki co, niech udają zakochanych. Aniela, przerażona (Gustaw wspomniał o samobójstwie z miłości), zgadza się. Mają zainscenizować oświadczyny i odrzucenie ręki Gustawa.
SCENA II
Dochodzi Radost.
Gustaw, przekonany, że Radost słyszał całą rozmowę, daje mu znać, aby go opierdzielił. Radost robi to, jednakże ostatecznie utwierdza się w przekonaniu, że jego podopieczny jest szalony.
SCENA III
Aniela i Gustaw zostają sami i dochodzą do wniosku, że stary jednak chyba niczego nie słyszał, a tylko się domyśla, ale i tak już wszystko na nic. Gustaw obiecuje, że „urobi” stryja na jego wersję. W podzięce kilkukrotnie całuje Alinę w rękę.
SCENA IV
Alina zostaje sama, jest pod wrażeniem miłości Gustawa. Zaczyna się zastanawiać nad tym, że sama nie wierzy w miłość, mając tu jej żywy dowód...
SCENA V
A n i e l a, K l a r a, [później R a d o s t i G u s t a w].
Aniela zdradza Klarze co nieco z sekretu Gustawa. Klara namawia ją do zdrady młodzieńca, ta jednak nie chce o tym słyszeć. Wchodzi Radost, mówi, że czuje tu spisek Gustawa, przechodzi Gustaw, radost biegnie za nim. Dziewczeta udają się do matki.
SCENA VI
Radost i gustaw.
Radost próbuje dowiedzieć się o co chodziło, Gustaw odgrywa szopkę, grozi, że zaraz wyjedzie, stryj odpuszcza. Gustaw prosi Radosta, by ożenił się z Klarą, bo ma jej dość. Mówi też, że Albin jest zakochany w Alinie, tylko się kryje. Gustaw przebąkuje, że chyba zakochał się w Alinie i jeśli Radost mu zaufa, nie będzie się wtrącał i na wszystko przystanie, będzie z tego wesele.
AKT IV
SCENA I
Gustaw, Jan. Gustaw każe sobie zawiązać czarną chustkę na ręce. Chodzi, ze powtarza, że kocha i jak on to ma rozwiązać. Jan odpowiada, myśląc o chustce, Gustaw wyzywa go. Każdy mówi o swoim.
SCENA II
Gustaw i Albin. Gustaw prosi Albina, żeby, jeśli chce ją zdobyć, choć jeden dzień udał, że nie kocha Klary. Z biedą i po wielu łzawych wyznaniach udaje się.
SCENA III
Gustaw i Aniela. Gustaw mówi, że skaleczył rękę i prosi Anielę, by napisała za niego list do Anieli. Tu długa kwestia o prawdziwej miłości, Alina już sama nie wie, czy w nią wierzyć czy nie. Mówi Alinie, że jeśli coś nie pójdzie po myśli Radosta, ten ożeni się z Klarą i da jej majątek, może Klara zrobi wszystko, by plan się nie udał? Alina przerażona. Zgadza się napisać list. Gustaw przemawia do niej z czułością. Alina stwierdza sama do siebie, że nie umie nienawidzić takiego mężczyzny.
SCENA IV
Aniela, Klara. Alina wyznaje Klarze, że będzie żoną Radosta. Ta sprzeciwia się gwałtownie, płacze. Prosi Alinę, żeby wyszła za Gustawa, zwalnia ją z przysięgi, będzie w niej sama. Albo pójdzie do klasztoru. Albo już wyjdzie za Albina.
SCENA V
Aniela, Gustaw. Alina mówi, że powtórzyła wszystko Klarze. Gustaw mimochodem wspomina, że tak to jeszcze Klara miała Albina, ale teraz on się wkurzył i już jej nie kocha, tylko Alinę (jjjeaa, ale to wszystko proste). Ale niech Alina nie wierzy jego słowom, bo jest zmienny. Piszą list. Alina nie chce napisać, ze nienawidzi Gustawa, ale mu sprzyja. Gustaw nie wytrzymuje i wyznaje jej miłość, zaraz jednak udaje, że tylko dyktował treść listu. Potem uczy Alinę mówić „kocham”, każe to sobie powtarzać. Nagle wybiega. Aniela pod wrażeniem jego listu.
SCENA VI
Alina, p. Dobrójska. Dobrójska obiecuje, że nie pozwoli na zemstę radosta i jego małżeństwo z Klarą.
SCENA VII
Dobrójska, Klara. Klara rozpacza, że pewnie ojciec każe jej wyjść za Radosta i już woli Albina. Wchodzi Radost, Dobrójska ucieka.
SCENA VIII
Klara i Radost. Klara obiecuje, ze będzie we wszystkim robiła na złość mężowi. Radost podśmiewa się. Robi sobie żarty, pyta, czy chciałaby go na męża. Klara wyrywa się, krzyczy, nie wierzy mu, że to tylko żarty.
SCENA IX
KLARA, Aniela. Aniela wyznaje, że zazdrości tej drugiej Anieli kochania. Wyznaje też Klarze, że Albin już jej nie kocha.
AKT V
SCENA I
Radost, Gustaw. Radost próbuje się dowiedzieć o co chodzi, czemu wszyscy są tacy nieswoi. Radost wmawia mu, że Dobrójska jest zakochana.
SCENA II
Gustaw, Albin. Albin zadowolony - plan Gustawa działa bez zarzutu. Dziękuje mu. Wbiega Klara.
SCENA III
Klara błaga Gustawa, by uderzał do Anieli, Gustaw bawi się jej rozpaczą, w końcu Klara wyznaje, że przysyła ją sama Alina. Gustaw jeszcze upewnia się przed wyjściem, że Klara wiąże nadzieje z Albinem. Na odchodnym rzuca kwestię o nielogiczności kobiet.
SCENA IV
Klara, Albin. Klara wyznaje, że Radost chce się z nią żenić. Wściekły Albin idzie go szukać.
SCENA V
Dobrójska, Radost, Aniela. Wściekły Radost idzie do pokoju Gustawa, by się z nim policzyć. Kobiety próbują go powstrzymać. W międzyczasie wychodzą na jaw kłamstwa Gustawa. Jednak Aniela nie wierzy.
SCENA VI
Aniela, Gustaw. Starcie finałowe. Gustaw wyznaje, że innej nie było, że zawsze kochał tylko Anielę. Bierze ją w objęcia, wyznanie miłości.
SCENA VII
Aniela, Gustaw, Dobrójska, Radost. Gustaw i Alina potwierdzają swoją miłość.
SCENA VII
Ci sami + Albin i Klara. Dobrójska błogosławi obu związkom. Wszystko kończy się po myśli Gustawa.
Opracowanie:
Na przestrzeni lat, w których powstawał omawiany utwór, jego autor kilkakrotnie zmieniał jego tytuł. Ostateczny i powszechnie znany - „Śluby panieńskie” - odnosi się bezpośrednio do wydarzeń i problematyki sztuki, czyli do przysięgi złożonej przez Klarę i Anielę, iż do końca życia pozostaną pannami:
„Przyrzekam na kobiety stałość niewzruszoną
Nienawidzić ród męski, nigdy nie być żoną”.
Słowa przysięgi nawiązują wyraźnie do wcześniejszego tytułu komedii, czyli „Nienawiści mężczyzn” (z 1827 roku). Złożone śluby i deklarowana w nich nienawiść do „płci brzydkiej” to punkt, w którym zawiązała się prawdziwa akcja utworu. Od tego momentu wszystkie czynności podejmowane przez bohaterów były podyktowane bądź tym, by owych ślubów dochować (Aniela i Klara), bądź tym, by je obejść (Gustaw i Albin). Przyczyną tytułowych ślubów było wyidealizowane wyobrażenie panien na temat miłości, które ukształtowało się po lekturze niezliczonej liczby romansów. Rozczarowane tym, co ma do zaoferowania świat realny postanowiły wyrazić swój sprzeciw poprzez zawarcie osobliwego paktu. Wersja utworu zatytułowana „Magnetyzm” i późniejsza „Magnetyzm serca” odwoływały się do niezwykle popularnej w owych czasach teorii niemieckiego lekarza Franza Mesmera. Jej głównym założeniem była teza, iż w każdym organizmie ożywionym istnieje fluid magnetyczny, który ma decydujący wpływ na jego zdrowie, a także dobór partnera. Jednym słowem, Mesmer dowodził, że ciała (zwierzęce, ale też i ludzkie) przyciągają się do siebie z pewnych względów. Utwór Fredry w znacznym stopniu polemizuje z tą teorią. Poeta starał się udowodnić, że miłość i zakochiwanie się nie ma charakteru wyłącznie cielesnego, ale przede wszystkim dokonuje się w sferze uczuć, dlatego też zastąpił „zwierzęcy magnetyzm” Mesmera na „magnetyzm serc”.
Do dziś dzieło Fredry funkcjonuje pod podwójnym tytułem, który w całości brzmi: „Śluby panieńskie, czyli Magnetyzm serc”. Można powiedzieć, że jest to pewnego typu kompromis. Poeta w ten sposób osiągnął dwa cele - po pierwsze zaznaczył o czym dosłownie będzie utwór („Śluby panieńskie”), a także jakie ma być jego przesłanie („Magnetyzm serc”). Dzieło rozpoczyna się mottem:
„Rozum mężczyzną,
białogłową afekt tylko rządzi;
oraz kocha, oraz nienawidzi;
nie gdzie rozum,
ale gdzie afekt, tam wszystka”.
Fragment ten pochodzi z „Przysłów mów potocznych” Andrzeja Maksymiliana Fredry - tworzącego w siedemnastym wieku moralisty i historyka. Przytoczone przez autora „Ślubów panieńskich” przysłowie sugeruje, że mężczyźni w swoich działaniach kierują się rozumem, podczas gdy kobiety głównie sercem i emocjami. Po zaznajomieniu się jednak z treścią utworu ciężko odnieść wrażenie, że Fredro podzielał opinię swojego poprzednika. Można powiedzieć, że dzieło jest wręcz polemiką z takim pojmowaniem spraw damsko-męskich.
Z przysłowia można wysnuć wniosek, że racjonalizm reprezentowany przez mężczyzn jest lepszy od kobiecej emocjonalności. Jednak świat nie jest czarno-biały, dwuwymiarowy. Czytając Fredrę poznajemy jego pogląd na pewne sprawy, między innymi na to, że przeciwstawiał się stereotypowemu postrzeganiu świata. Ukazał, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni, kierują się w pewnych sytuacjach życiowych rozumem, a w innych sercem. Najlepszym
tego dowodem jest Gustaw, którego chytry i przemyślany plan stanął pod znakiem zapytania, kiedy bohater zakochał się w Anieli. Z odwiecznego pojedynku rozumu z sercem w „Ślubach panieńskich” zdecydowanie zwycięsko wychodzi to drugie. Fredro w piękny sposób dowiódł, że miłość to największa i najpotężniejsza siła, z którą nie sposób wygrać, nawet jeśli jest się najmądrzejszym, najinteligentniejszym czy najsprytniejszym z ludzi.
Autor Ślubów panieńskich postarał się, by pod pozorem błahej komedii zawrzeć błyskotliwą polemikę z romantycznymi koncepcjami, wśród nich z wizją romantycznej miłości oraz z wzorem romantycznego kochanka.
Polemikę swą Fredro zawarł m.in. w konstrukcji bohaterów komedii. Jeden z nich, Gucio, jest postacią przeciwstawną do mickiewiczowskiego Gustawa. Zdrobnienie jego imienia zdaje się być aluzją, ośmiesza również Gustawa - typowego romantycznego kochanka. Można sobie wyobrazić, iż Gustaw cierpi z miłości i miłość do ukochanej nie daje mu ukojenia nawet po śmierci. Trudno byłoby to jednak wyobrazić sobie ze strony Gucia. Gucio nieszczęśliwie zakochany? To niemożliwe! Inne jest jednak nie tylko imię, ale przede wszystkim charakter. Gucio uwielbiał kokietować kobiety, flirtować z nimi bez zobowiązań, zaś myśl o małżeństwie nigdy nie przechodził mu przez głowę. Postać ta stała się przez to doskonałą parodią nieszczęśliwego, cierpiącego, tylko raz - na śmierć - zakochanego i zawsze bardzo poważnego romantycznego bohatera, jakim był Gustaw. Parodią bohatera romantycznego okazał się być również Albin. Postać ta była jednak ironicznym przeciwieństwem bohatera werterowskiego. Tak jak on kochał, płakał i cierpiał z powodu niespełnionej miłości. Obiekt jego uczuć - Klara - zdawał się jednak całkowicie go lekceważyć. Albin więc zaczął nawet wspominać o samobójstwie. Albin jest jednak karykaturą postaci werterowskiego bohatera. Jest bardzo płaczliwy, jęczący, gadatliwy, naduczuciowy, zawsze wzdychający - co niewątpliwie daje efekt niezwykle komiczny. Albin ośmiesza Wertera czy Kordiana, czyniąc do nich jawną aluzję. Janusz Kleiner pisał, iż mottem utworu winno być zdanie wypowiedziane przez Radosta do Albina: Nie bądź Gustawem. Fredrze oczywiście chodziło o Gustawa z Dziadów. Fredro starał się bowiem przeciwstawić koncepcji miłości, jaką Mickiewicz zawarł w II i IV części Dziadów. Gustaw wykreowany przez Mickiewicza był reprezentantem miłości, która niszczyła, była wielką, nieujarzmioną siłą, skazana na przegraną. Inny jest Gucio - on wie, czy jest miłość, ale miłość radosna, spełniona, młodzieńcza i pełna temperamentu. Również postaci kobiece - Klara i Aniela - walczą z romantycznymi konwencjami kochanki. Obie bardzo się od siebie różnią. Klara bynajmniej nie jest podobna do ukochanej Gustawa czy Wertera - nie jest cicha i usłużna, jest za to bystra, inteligentna, zbuntowana i złośliwa. Jest aktywna i nie chce dopuścić do tego, by jej życiem kierował mężczyzna. Postawa taka nie była wcześniej, w typowych romantycznych utworach, spotykana. Obie panny nie boją się także zawrzeć ślubu - nigdy żadnych mężczyzn! Coś takiego było nie do pomyślenia w klasycznych romantycznych konwencjach romansu. Fredro przedstawia również swoją, zdawać by się mogło że antyromantyczną, definicję miłości. W klasycznej opowieści o miłości w dobie romantyzmu początek uczucia owiany był mgiełką tajemnicy. Nic nie wiedzieliśmy o tym, skąd wzięło się uczucie Wertera do Lotty czy miłość Gustawa. Czytelnik domyślał się tylko, iż prawdopodobnie było to „uderzenie pioruna”, miłość niespodziewana i po grób. Na drodze do szczęścia kochanków stawał jednak okrutny los - pannę wydawano za mąż za kogoś innego, kochanek zaś cierpiał do śmierci z powodu niespełnionej miłości. U Fredry kwestia rozwoju miłości i jej początku została przedstawiona zupełnie inaczej. Nie jest ona dziełem przypadku czy losu, lecz rozwija się stopniowo, a czytelnik może ten proces obserwować. Miłość ta nie jest cierpiąca i nie prowadzi do samobójstwa. Jest radosna, twórcza, spełniona. Miłość u Fredry wymaga pracy, czynów, działań, pielęgnacji. Fredro bynajmniej nie próbuje wmówić, iż miłość nieszczęśliwa nie istnieje, stara się jednak wskazać, iż uczucie, które przedstawiają typowe romantyczne utwory, jest nienaturalnie mroczne i niespełnione. Komedia ta jest niewątpliwie wykładnią poglądów autora na temat miłości i uczuć. Należy przypomnieć, iż Fredro komedii swej dodał podtytuł Magnetyzm serca. Ów tytułowy magnetyzm (inaczej mesmeryzm) był modną i bardzo popularną teorią, stworzoną w XVIII wieku przez lekarza - Mesmera. Według tej koncepcji, na świecie istnieje uniwersalny fluid, który wydobywa się z człowieka i działa na innych ludzi jak magnes. Dwoje ludzi, których przyciąga do siebie ten waśnie fluid, nie może nad swoim uczuciem zapanować, nie wpłyną na niego żadne konwenanse czy przywiązania. Fredro skorzystał z takiego schematu w swej sztuce - starał się pokazać, iż uczucie łączące ludzi jest siłą tak wielką jak przyciąganie magnesu i nic nie może na nie wpłynąć.
Śluby panieńskie stanowią również doskonałe studium analizy poszczególnych faz miłości, począwszy od jej narodzenia się aż do szczęśliwego finału przed ołtarzem. Autor pokazał także, iż miłość nie jest jednolita i ma swoje odmiany - inaczej kocha Gucio, a inaczej Albin. Komediopisarz w swej sztuce dowodził, iż nikomu nie powinno się wskzaywać małżonka, bowiem to samo serce wskazuje nam, kogo wybrać; że sens mają tylko małżeństwa z miłości, a te z rozsądku nie są prawdziwym związkiem oraz że o miłość i uczucie zawsze trzeba walczyć, by związek był udany i szczęśliwy. Fredro zadbał, by jego miłość pozbawiona została romantycznego piętna tragizmu, by była bardziej salonowa grą. Uczucie nie zostało również obarczone funkcjami społecznymi ani narodowymi.
Śluby panieńskie realizowały również schemat tzw. komedii miłości. Jej koncepcja wywodziła się z dramatu francuskiego, a je twórcą był Pierre Marivaux. Z jej zasad korzystał m.in. Alfred de Musset. Komedie miłości opisywały losy uczucia - od jego narodzenia aż po małżeństwo.
KOLISZCZYZNA - ruch chłopski, który występował pod samodzielnymi hasłami społeczno-politycznymi: zniesienia pańszczyzny, uczynienia z Ukrainy dawnej wolnej domeny rządów hetmanów kozackich, przyznania swobody religijnej. Jednakże równocześnie motorem poruszającym, popychającym do okrucieństw był fakt, że chłopi mścili się za doznane krzywdy ucisku, wyzysku i poniżenia. Potem szlachta polska - wspomagana przez wojsko rosyjskie, skierowane tu przez ukaz carski - sprawowała nad nimi sąd: mściła się za pomordowanych, za własny strach. „Koliszczyzna” była rewolucją, w której odwetowy charakter działania występuje silniej niż w innych podobnych wydarzeniach.
TRAGIZM - wybór pomiędzy równorzędnymi sprzecznościami; przeciwieństwa bez ugody (poj. Goethe).
Poj. Marksa.
27