12 TobiHina, HistorieKatD


::.. Widzenie pierwsze ..::

Polowanie na króliki.

Hinata spojrzała płochliwie na Sasuke. Chłopak przyniósł jej wiadomość od Hokage. Hyuuga czuła się nieco skrępowana przy Uchice. Pamiętała go jako zamkniętego w sobie chłopaka, a teraz, gdy wrócił od Orochimaru, wcześniej zabiwszy sannina, stał się... inny. Dziwnie spokojny i opanowany, nie denerwowały go uwagi Sakury i Ino, misje wykonywał chętnie i z niezmiernym zapałem. I coraz częściej się uśmiechał...

-Tylko staw się jutro - powtórzył Sasuke. - Pa!...

Chłopak pomachał jej z uśmiechem i zniknął po chwili za rogiem uliczki. Hinata odetchnęła i usiadła na schodach przed domem. Sasuke przekazał jej wiadomość od Hokage - jutro miała stawić się pod bramą Konoha gotowa do misji. Zadaniem jej i jej nowej drużyny miała być długoterminowa podróż, w czasie której mieli zbierać informacje o Akatsuki, a być może i mogliby się pokusić o pokonanie kilku z nich.

Hyuuga westchnęła. Nawet nie wiedziała kto, oprócz Sasuke, będzie w jej drużynie. Miała nadzieję, że znajdzie się tam też Naruto...

...Na samą myśl o blondynie Hinata zaczerwieniła się nieco. Oparła czoło o wysoko podciągnięte kolana, ukrywając rumieńce pod pasmami granatowych włosów. Uzumaki był dla niej jak ideał... dziewczyna widziała w nim nieugiętego i silnego shinobi, chłopaka, który nawet w obliczu niewykonalnego nie poddawał się, ani nawet nie myślał o tym, że mógłby przegrać. W końcu dosłownie kilka miesięcy temu sprowadził Sasuke do Konoha, choć wiele osób uważało, że nigdy mu się to nie uda.

W końcu zaczęło się ściemniać i Hinata wróciła do domu. Przebrała się do spania i wślizgnęła pod pościel. Zanim zasnęła, długo wpatrywała się w błyszczące na granatowym niebie gwiazdy.

-Czyli?... - drążyła uparcie.

-Czyli że na nas polują - odpowiedział. - Jak na króliki. To takie głupie, że aż śmieszne, Kat.

Szarooka uśmiechnęła się pod nosem. Siedziała w gabinecie Pein'a, naprzeciw niego, od czasu do czasu przelotnie patrząc na buszującego w szafkach na dokumenty Tobiramę.

-Na króliki? - powtórzyła, unosząc brwi.

-Ponoć Hokage tak powiedziała swojej nowej drużynie, wysłanej przeciw nam - potwierdził Pein. - To banda szczeniaków, choć dowódcę mają niezłego.

-Kto to? - zapytał Tobi, przechylając nieco głowę.

-Hatake Kakashi - odpowiedział Pein, opierając się o swój fotel. - Syn Białego Kła z Konoha, Kopiujący Ninja Liścia.

Szarooka przypomniała sobie postać szarowłosego shinobi i po chwili skinęła głową.

-A te dzieciaki? - zapytała.

-Młody Uchiha i para z klanu Hyuuga - odpowiedział Pein. - Wszyscy z Kekkei Genkai, dwa sharinany i dwa byakuany. To dość dziwne, nie uważasz?

Szarooka westchnęła i wstała.

-Byakugan ma nas odnaleźć - zauważyła, podchodząc do ściany, gdzie wisiał duży obraz. - A sharingan pokonać, lub zdobyć o nas informacje. Stawiam bardziej na to drugie.

-Co zrobimy, Nee-chan? - zapytał Tobi, odkładając dokumenty do szafki. - Zostawimy ich ot tak?

-Można by przeczekać w siedzibie - zauważył ostrożnie Pein. - W końcu się znudzą...

-To Konoszanie - szepnęła. - Ich Wola Ognia nie pozwoli im się od tak poddać. Poza tym chłopaki to tu się poduszą. Wiesz, że oni nienawidzą siedzieć zbyt długo w siedzibie, zresztą tak jak ja.

Pein westchnął i rozłożył ręce.

-Więc? - zapytał.

-Ruszymy im naprzeciw - zarządziła, gładząc puszkami palców obraz. - Zaatakujemy sami, pokonamy tak, żeby im się odechciało podobnych wybryków.

-Atak? - zapytał Pein. - To rozsądne?

-Najlepszą obroną jest atak - zauważyła dziewczyna. - Poza tym pasowało by wysłać jakąś znaczącą wiadomość do Hokage i innych kage. Akatsuki jest nietykalne.

Pein uśmiechnął się pod nosem.

-Nie sądzę, żeby tak to zrozumieli - zauważył.

Szarooka odwróciła się i spojrzała mu w oczy.

-Zrozumieją, że Akatsuki jest niepokonane - szepnęła. - I wiesz co?... to mi w zupełności wystarczy.

Hinata stanęła pod bramą Konoha. Na miejscu znajdowali się już Sasuke i Neji.

-Ohayo, Neji-kun - przywitała się. - Ohayo, Sasuke-kun.

-Cześć, Hinata - Sasuke odpowiedział jej od razu.

-Ohayo, Hinata-san - Neji uśmiechnął się do niej nieco.

Białooka podeszła do pozostałej dwójki. Miała nadzieję, że w drużynie będzie Uzumaki, ale widać Hokage zdecydowała, że Neji będzie tu lepszy. Dziewczyna usiadła obok Hyuugi i zerknęła w jasne niebo. Czekali jeszcze na Hatake, którego nie oczekiwali znów tak szybko. W końcu jego talent do spóźniania się był już daleko i szeroko znany.

W końcu po godzinie Hatake pojawił się przy nich.

-Hej!... - przywitał się.

Neji posłał ku niemu nieco sceptyczne spojrzenie, a Sasuke tylko westchnął ciężko. Hatake przymrużył oko i podrapał się w kark.

-No to co? - zaczął. - Ruszamy... szkoda czasu na głupie stanie.

Skinęli głowami i szybko przekroczyli bramę Konoha. Hatake skierował się główną drogą i w czasie podróży zaczął tłumaczyć swoim podopiecznym cel misji.

-Mamy zdobyć jak najwięcej informacji o Akatsuki - zauważył. - Im więcej ich zbierzemy, tym łatwiej ich pokonamy. Zwłaszcza zależy nam na danych o niejakiej Szarookiej. To ponoć najmocniejsza broń Akatsuki.

-Jak ich znajdziemy? - zapytał Neji.

-Ostatnie doniesienie głoszą, że widziano ich o pół drogi od Suna w stronę Iwa - odpowiedział Hatake. - Tam zaczniemy poszukiwania.

Czwórka shinobi Konoha minęła rozłożyste drzewo. Szli równo dalej, nie zdając sobie sprawy, że od pewnego czasu koś ich obserwuje. Z potężnego dębu wyłoniła się twarz, która przedzielona była niemal idealnie na pół. Złote oczy wpatrywały się w odchodzących shinobi, a usta rozciągnęły się w nikłym uśmiechu.

-To się Katuś ucieszy... - wyszeptał Zetsu.

Dziewczyna skinęła głową.

-To wszystko? - zapytała.

-Hai... - potwierdził Zetsu. - Tam będą was szukać. Zdążycie tam przejść?

-Bez obaw - stwierdziła. - Ruszymy jutro rano, dziś jest już za późno.

Szarooka wstała i podeszła do Zetsu.

-Dzięki - rzuciła z uśmiechem. - Jesteś kochany. Miej ich na oku, dobrze? I informuj o wszystkim, co wyda cię się ważne.

Skinął głową. Kat wspięła się na palce i pocałowała Zetsu w policzek.

-Tylko uważaj na siebie - rzuciła.

-Hai, hai... - wymruczał.

Odwrócił się i zniknął między drzewami, trąc policzek rękawem. Szarooka uśmiechnęła się pod nosem i skoczyła na gałąź drzewa. W kilka minut znalazła się pod niewielkim wodospadem, gdzie na osłoniętej polance rozłożonych było kilka koców. Pomiędzy nimi płonęło jasne ognisko. Szarooka usiadła na jednym z koców i wyjęła z buta sztylet.

-I co? - zapytał Kakuzu, opierający się o pień drzewa.

-Musimy przejść nieco na zachód - powiadomiła ich, biorąc się do ostrzenia broni. - A gdzie Hidan?

-Poszedł po drewno - rzucił Tobi.

-I tak nie zostaniemy tu długo - zauważyła dziewczyna. - Zjemy coś, prześpimy się i ruszamy. Trzeba będzie się na miejscu pokręcić po okolicznych wioskach. Muszą nas widzieć...

Kakuzu przechylił nieco głowę.

-Szykujesz coś konkretnego? - zapytał.

-Nie, raczej nie - powiedziała. - Sądzę, że poradzicie sobie ze szczeniakami. Tylko mnie zostawcie Hatake. Chcę z nim walczyć sama.

-Nee-chan... - zaczął Tobi.

-Nic mi nie będzie - ofuknęła go. - Dawno poszedł Hidan?

Zielonooki shinobi Taki wzruszył ramionami.

-Kilka... naście minut temu - odpowiedział.

-O Paya... - westchnęła dziewczyna. - ...znowu będą pisać w gazetach o nieudanych gwałtach w lesie.

-Chciałabyś - parsknął Hidan, wchodząc na polanę z naręczem drzewa. - Jak już to będą pisać o udanych.

Szarooka uśmiechnęła się do niego.

-A no tak... - westchnęła. - Nagłówek dnia: „Zgwałcono członka Akatsuki. Sprawdza został odnaleziony i nagrodzony. Ofiary nie znaleziono.”.

Hidan spojrzał na nią niechętnie. Dziewczyna dorzuciła drewna do ogniska i razem z Jashinistą przygotowała posiłek. Tobi zmył się ze swoją porcją na krótki zwiad, a reszta zjadła przy ognisku. Po kilkunastu minutach pojawił się Tobi.

-Biorę pierwsza wartę - zarządził Kakuzu.

Szarooka skinęła głową i opatuliła się bardziej płaszczem. Tobi położył się obok niej i razem zasnęli, przykryci jednym kocem. Pod drugim spał Hidan. Kakuzu tymczasem siedział wpatrzony w jasno płonące ognisko. Nie chciał, by Kat walczyła z Hatake, miał też świadomość, że nie zdołałby ją wołami odwieść od tego pomysłu. Miał tylko nadzieję, że on, lub Hidan będą dostatecznie blisko, aby w razie potrzeby pomóc dziewczynie w walce.

Szarooka otworzyła oczy i westchnęła cicho. Jej mózg odbierał coraz więcej impulsów od zmysłów, aż w końcu w pełni świadoma dziewczyna zerknęła na śpiącego Kakuzu. Na swojej talii czuła czyjąś ręką, a jej kark co chwila omiatał ciepły oddech. Dziewczyna delikatnie odsunęła od siebie rękę i wyślizgnęła się spod koca. Hidan, dotychczas przytulający się do jej pleców, zamruczał coś pod nosem i wtulił twarz w zawinięty pod głową płaszcz Akatsuki. Szarooka wstała i przeciągnęła się mocno.

-Oi, Nee-chan... - usłyszała.

-Cześć, Tobi - uśmiechnęła się do chłopaka. - A gdzie moja warta?

-Właśnie się zaczyna, Nee-chan - chłopak rozłożył ręce. - Miałem cię budzić. Naprawdę, Nee-chan.

-Ta, jasne - mruknęła. - Chodź, zrobimy cos do jedzenia. Zaraz ruszamy.

Chłopak skinął głową i razem szybko przygotowali śniadanie. Tobi pochłonął swoją porcję w zastraszającym tempie i dopiero wtedy Szarooka poszła obudzić resztę drużyny. Potrzasnęła ramieniem Kakuzu, a zielonooki shinobi zaraz otworzył oczy. Trochę dłużej musiała tarmosić Hidana, ale i Jashinista w końcu się obudził. Cała trójka zjadła śniadanie, a w tym czasie Tobi zwinął obóz. Ledwo co skończyli jeść, a już ruszyli w dalszą drogę.

Szarooka szła pomiędzy Kakuzu, a Hidanem. Tobi pojawiał się przy nich od czasu do czasu, częściej jednak buszował w zaroślach wokoło lub robił dłuższe wypady naprzód.

-Wioska przed nami, Nee-chan - rzucił, pojawiwszy się pomiędzy Kat, a Hidanem. - Co robimy?

Dziewczyna założyła wyciągnięty z nikąd sakkat na głowę.

-Przejdziemy przez nią - zarządziła. - Wszyscy. Spokojnie i jak gdyby nigdy nic.

Tobi stanął za Hidanem, a Kakuzu zaczął maszerować za Szarooką. Wszyscy mieli już na głowach sakkaty, rękawy płaszczy zwisały im tak, że nie było widać rąk. Wysokie kołnierze płaszczy pociągnęli maksymalnie do góry. W takt ich kroków rozlegał się dźwięk niewielkich dzwoneczków, przymocowanych do sakkatów.

Po kilku minutach zauważyli pierwsze chaty wioski. Do osady dostali się w niedługim czasie. Ludzie, którzy zdołali ich zauważyć, szybko skryli się w swoich domach, nawołując pozostałych. Czwórka Akatsuki przeszła przez opustoszałą ulicę, nie zatrzymując się ani razu. W końcu minęli wioskę i w jednej chwili skoczyli z drogi na drzewa pobliskiego lasu. Ściągnęli sakkaty i opuścili nieco kołnierze płaszczy.

-Co się tam dzieje? - zapytała Kat, patrząc na Tobi'ego.

Chłopak złożył przed sobą jedną pieczęć i usiadł po turecku na gałęzi. Szarooka kucnęła przed nim, wpatrując się w jego maskę.

-Na razie wychodzą powoli z domów - poinformował Tobi. - Kilku młodych chłopaków pobiegło w naszą stronę... chyba wysłali gołębia z wiadomością.

-Dobrze - dziewczyna uśmiechnęła się. - Idziemy.

Szybko ruszyli przed siebie, przemieszczając się na gałęziach drzew. Pokonywali drogę szybko, aż w końcu znaleźli się na niewielkiej polanie, o kilka kilometrów oddalonej od osady.

-Zostajemy? - zapytał Kakuzu.

-Tak - potwierdziła Szarooka. - Czekamy na wiadomość od Zetsu.

Czwórka shinobi z Konoha szybko przemieszczała się, skacząc po gałęziach drzew. Przed nimi biegł Pakkun, pies-tropiciel Hatake.

-Już niedaleko - stwierdziło zwierzę.

Hatake zerknął na swoich podopiecznych. Całą trójka wyglądała na gotowych i skupionych. Kakashi nie wykluczał starcia z Akatsuki. Ba! Miał nawet pewność, że do takowego dojdzie. Miał tylko nadzieję, że ambicja Sasuke nie popchnie go do walki z Szarooką. Jakby zwykły przeciwnik z Akatsuki nie miałby sprawić masy kłopotów...

W końcu stanęli na polanie, gdzie jeszcze tliło się nie dogaszone ognisko. Pakkun obwąchał pozostawiony na trawie koc.

-Czwórka ludzi - stwierdził. - Trzech mężczyzn, jedna kobieta.

-Gdzie oni są? - zapytał Sasuke.

Neji i Hinata jak na zawołanie uaktywnili byakugan.

-Kuso! - warknął Hyuuga.

Kakashi odskoczył w ostatniej chwili, by nie zostać draśniętym wyrzuconym w jego kierunku kunai. Porozglądał się wokoło i zaklął szpetnie pod nosem. Z czterech stron spomiędzy drzew wyszli członkowie Akatsuki. Czwórka z Konoha stanęła przy sobie w środku okręgu.

-Co teraz? - szepnął Sasuke.

Hatake nie odpowiedział od razu. I odpowiedzieć już nie zdążył. Szarooka dziewczyna zaatakowała go szybko, tnąc powietrze ostrym sztyletem. Hatake odskoczył nieco, a przeciwniczka ruszyła za nim. Kakashi kątem oka zobaczył, że Sasuke zaczął walczyć z białowłosym kosiarzem, a z kolei Neji bronił się przed atakami zielonookiego shinobi. Hinatcie natomiast przyszło walczyć z zamaskowanym chłopakiem.

Kakashi odsłonił opaskę, ukazując swój sharingan. Dziewczyna nie wiedzieć czemu zaśmiała się cicho i zaatakowała. Mocny cios posłał Hatake na pobliskie drzewo. Szarooka schowała swój sztylet do buta i podeszła do szarowłosego.

-Zachciało się polować na Akatsuki? - zapytała, unosząc brew. - Głupi pomysł, Hatake.

Kakashi drgnął, podnosząc się z ziemi.

-Czekaliście na nas - zauważył.

-W zadziwiającej ilości podań, legend i baśni jest motyw polowań... - zaczęła, nie zwracając uwagi na wcześniejsze słowa Kakashi'ego. - ...w wielu zwierzyna nagle staje się myśliwym, a sam łowczy... ginie.

Hatake przełknął ślinę, a Kat uśmiechnęła się nikle.

-Niech Konoha pokaże mi, na co stać ich najlepszego shinobi...

Dziewczyna skoczyła w przód, a Kakashi z trudem osłonił się przed atakiem.

-Sześćdziesiąt cztery uderzenia!

Kakuzu zgiął się wpół, uderzywszy wcześniej o drzewo. Skrzywił się mocno, jednak natychmiast wstał i otrzepał płaszcz.

-Niezłe, szczeniaku - rzucił. - Ale to trochę za mało.

Neji rozszerzył nieco oczy. W ostatniej chwili uchylił się przed ciosem członka Akatsuki i sam wykonał technikę cięcia chakry. Jego dłoń uderzyła o ramię przeciwnika, jednak nie uczyniła mu żadnej szkody.

-Jak? - zapytał zaskoczony, odskakując.

-Siła Akatsuki, młody - stwierdził niskim głosem Kakuzu. - Czas się przed nią ugiąć.

Sasuke odskoczył i niemal natychmiast zerwał się, unikając kolejnego cięcia kosą o potrójnym ostrzu. Białowłosy przeciwnik zaśmiał się i szarpnął linką, dzięki czemu kosa zaryła w drzewo tuż nad głową Uchihy.

-Długo jeszcze będziesz trenował balet, dzieciuchu? - zaśmiał się Hidan.

Sasuke zacisnął zęby i rzucił kilka kunai w stronę Jashinisty. Białowłosy ominął zręcznie wszystkie ostrza.

-Twój brat jest o niebo lepszy - zauważył Jashinista.

Sasuke drgnął, zmrużywszy oczy.

-Dotknęło, nie? - zaśmiał się Hidan. - Oj, drażni...

W oczach młodego Uchihy zalśnił sharingan. Hidan uśmiechnął się pod nosem i okręcił linkę wokół dłoni.

-Dawaj to badziewie - rzucił.

Hinata zebrała chakrę w ręce i uderzyła. Przeciwnik w masce sparował jej cios otwartą dłonią tak, że aż roziskrzyła się chakra. Hyuuga odskoczyła w tył, a Tobi rozejrzał się wokoło, jednocześnie nie tracąc dziewczyny z oczu.

Pomiędzy drzewami, jakieś dziesięć metrów od niego walczył Hidan. Jeszcze dalej Kakuzu. Kat z Hatake pojedynkowali się najdalej, jakieś sto, sto dwadzieścia metrów od Tobi'ego. Chłopak odetchnął i w ostatniej chwili zablokował cios młodej Hyuugi. Złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie tak, że uderzyła o jego tors. Chłopak objął ją wpół, unieruchamiając ręce.

-Nie szarp, nie szarp... - mruczał. - ...Oi! Nie szarp!

Dziewczyna jęknęła wściekle i uderzyła chłopaka kolanem w... bardzo, bardzo czułe dla faceta miejsce. Tobi wypuścił Hyuugę i zgiął się wpół, trzymając kurczowo za krocze. Dziewczyna natomiast odskoczyła i ponownie zebrała chakrę w ręce. Chciała uderzyć w pierś chłopaka, ale Tobi osunął się z bólu na kolana, przez co dziewczyna trafiła w jego maskę. Pomarańczowy przedmiot pękł na pół, głośnym chrzęstem oznajmiając swoją skazę.

::. Widzenie drugie ..::

Zwierzątko Tobi'ego.

-Sz... C'jit! - warknął Tobi.

Złapał dziewczynę za nogę i pociągnął ją mocno. Młoda Hyuuga straciła równowagę i uderzyła o ziemię. Maska Tobi'ego opadła, ukazując twarz chłopaka. Hinata uniosła się i spojrzała w białe źrenice, na których wirowały czarne znaki sharingana. Szybko wstała i wyjęła zza paska kunai. Tobi odetchnął i także wstał, rozcierając krocze z niezadowoloną miną.

-Wiesz, że bolało... - stwierdził po chwili.

-Miało! - syknęła.

-A, chyba że... - jęknął z niechęcią. - ...nie rób tak więcej.

Fuknęła na niego z dezaprobatą i zaatakowała go kunai. Tobi bezbłędnie sparował cios i złapał dziewczynę za rękę, wytracając jej z ręki kunai. Ostrze upadło na ziemię. Kruczowłosy przyciągnął do siebie dziewczynę. Gdy chciała go ponownie uderzyć w krocze, złapał ją za kolano i mocno przyparł do drzewa.

-Ej, ładnie prosiłem - stwierdził łobuzersko. - Miałaś już tak nie robić.

Dziewczyna spojrzała w oczy Tobi'ego. Tęczówki chłopaka były ciemne, nawet bardzo ciemne, niemal zlewające się ze źrenicą. Zniknęła ich wcześniejsza biel i sharinganowe znaki. Tobi przechylił nieco głowę na bok i przyjrzał się dokładnie dziewczynie.

-Jesteś Hyuuga, prawda? - zapytał cicho.

Skinęła głową. Tobi oparł się jedną ręką o pień drzewa tuż ponad ramieniem dziewczyny, drugą ręką wciąż przytrzymywał nogę Hinaty, opierając ją na swoim biodrze.

-Jak masz na imię? - zapytał.

-H-hinata - odpowiedziała drżącym głosem.

-Ładnie... - stwierdził, uśmiechając się uroczo.

Dziewczyna nie wiedzieć czemu nagle zaczerwieniła się mocno.

Hatake skoczył w tył, dysząc ciężko. Jego technika Chidori została bezbłędnie sparowana tarczą wiatru przez Szarooką. Wodny Smok został natomiast skutecznie pokonany przez atak ziemi w wykonaniu dziewczyny. Z niemałym zaskoczeniem Kakashi zauważył, że dziewczyna posiada sharingan. Z jeszcze większym szokiem przyjął fakt, że posiada także byakugan.

Znów odskoczył, gdy w jego stronę poleciała masa kunai.

-Męczysz się, Hatake - zauważyła Szarooka. - A twoja chakra jest już na wyczerpaniu, mam rację, prawda?

Nie musiał odpowiadać. Jego stan mówił sam za siebie. Chwiejnie stał, oddychał ciężko i drżały mu palce. Dziewczyna nagle skoczyła na niego tak szybko, że nie zdążył nawet pomyśleć o ucieczce. Przyparła go do ziemi i złapawszy za przód poszarpanej bluzy, spojrzała prosto w oczy.

-Przekaż wiadomość Hokage - wycedziła. - Akatsuki jest potęgą i nikt nie powstrzyma Brzasku. Nikt.

Mocno szarpnęła ciałem Kakashi'ego tak, że shinobi uderzył tyłem głowy o twardą skałę. Westchnąwszy, opadł bezwładnie na ziemię. Szarooka podniosła się i rozejrzała.

-Ups!... - stwierdziła.

Znajdowała się na terenie Suna, co oznaczało, że w czasie walki zrobiła niemało kilkanaście kilometrów, oddalając się od reszty. Westchnęła i powoli ruszyła przed siebie. Po kilku metrach zatrzymała się i zawróciła. Wzięła Hatake na ręce i zaniosła go z trudem na wyżej położoną skałę. W pobliskim strumieniu zwilżyła kawałek materiału i dodatkowo nasączyła go odpowiednimi specyfikami. Przemyła wszystkie rany Kakashi'ego i ułożyła mu chłodny kompres na głowie. Przykrywszy go kocem, który wyjęła z nikąd, skierowała się powoli w kierunku miejsca, które ustaliła z resztą członków Brzasku w razie rozproszenia.

Hidan zaśmiał się i wyjął sobie kunai z serca.

-Nie na mnie takie szpilki, szczeniaku - rzucił.

Sasuke odskoczył przed atakiem kosy. Młody Uchiha czuł narastające zmęczenie i kończące się pokłady chakry. Swój limit wykonywania Chidori wykorzystał już dawno. Zza paska wyjął zwój i rozpieczętował go. Złapał ogromny shuriken i rzucił go w stronę Hidana. Jashinsita sparował atak kosą w połowie drogi. Spod pierwszego shurikena wypłynął drugi. Białowłosy złapał broń, gdy przelatywała obok niego i uśmiechnął się nikle.

-Nadal za mało, młody - stwierdził, odrzucając broń.

Sasuke uchylił się, a shuriken zarył głęboko w drzewo ponad jego głową. Hidan skoczył na Uchihę i zaczął zaciekle atakować go kosą. W końcu Sasuke postał przyszpilony do drzewa tak, że dwa ostrza kosy wrzynały się w drewno tuż przy jego szyi.

-Starczy zabawy - rzucił Hidan.

Wyszarpnął kosę i mocno uderzył Sasuke w policzek. Uchiha upadł nieprzytomnie na ziemię. Hidan westchnął i założył kosę za plecy. Zerknął na masę cięć na jego płaszczu i okrwawione strzępy ubrania.

-Wyglądam jak włóczęga - pożalił się.

Złapał Uchihę za kołnierz płaszcza i usadził go nieprzytomnego pod drzewem. Sprawdził mu puls i obejrzał co gorsze rany. Zatamował krwawienia i poklepał Sasuke po głowie.

-Niewiele ci brakuje do brata, wiesz... - stwierdził cicho. - ...obyś nie był zbyt głupi, Sasuke.

Jashinsta wstał i westchnął, masując sobie ramię, gdzie uderzył go raz Uchiha. Potem skierował się w stronę miejsca zbiórki, które na szczęście nie było aż tak daleko.

Neji osunął się nieprzytomny po pniu drzewa. Kakuzu zacisnął palce pięści i po chwili rozluźnił chwyt. Dłoń, dotychczas szaro-brązowa od techniki utwardzania ciała, na powrót nabrała swojego zwykłego, cielistego koloru. Zielonooki shinobi podszedł do Hyuugi i obejrzał jego stłuczenie na policzku. Chłopak mógł mieć pękniętą szczękę, ale na szczęście nie była ona złamana. Kakuzu opatrzył młodego Hyuugę i wstał, otrzepując wcześniej płaszcz.

Westchnął ciężko, rozcierając bolące ramię. Uderzył go tu swoją techniką Neji, a Kakuzu nie zdążył utwardzić ciała. Ramię pulsowało bólem, a na domiar złego nie chciało poddać się technice ziemi. Zielonooki odetchnął i skierował się na miejsce spotkania, mając nadzieję, że Kat coś poradzi na jego obrażenie.

-Nie! Nie krzycz, no! Oi! - jęczał Tobi. - No ale czemu krzyczysz?...

Hinata jakby niewzruszona błaganiami chłopaka wołała dalej.

-Paya... - westchnął chłopak.

Kruczowłosy podrzucił dziewczynę, wygodniej układając ją na swoim ramieniu. Zapiszczała, szarpiąc się z nim. Oberwał w nos i z głośnym pomrukiem złapał Hyuugę za nogi tak, że nie mogła już nimi ruszać.

-O Paya... za co? - mruknął. - Przecież byłem dobrym chłopcem.

-Puść mnie - jęknęła Hinata.

-Oj, cichaj... - westchnął.

Dziewczyna jak na przekór zaczęła krzyczeć. Tobi przewrócił oczyma i uaktywnił byasharingan. Znajdowali się o godzinę drogi od miejsca spotkania. Kruczowłosy zdołał zauważyć Hidana, który w kilkanaście minut miał już tam być. Kakuzu zapewne zajmie to ponad godzinę. Tobi westchnął ciężko, gdy zdał sobie sprawę, że na Kat będą czekać niemało dwie godziny. Chłopak oberwał w ramię i z głośnym pomrukiem niezadowolenia podrzucił dziewczynę.

-Przestałabyś już - rzucił. - To nie pomaga, ani mnie, ani tym bardziej tobie.

-Puść mnie... - jęknęła.

-Chciałabyś - stwierdził, przechodząc nad jakąś kłodą. - Pójdziemy do mojej Nee-chan i ona już zdecyduje, co z tobą zrobić.

Hyuuga jęknęła i zaczęła się szarpać. Tobi westchnął i ruszył spokojnie przed siebie. Hinata zaczęła głośno krzyczeć, a Tobi przewrócił oczyma. Po kilku minutach drogi, podczas której dziewczyna ani na chwilę nie zamilkła, kruczowłosy zatrzymał się. Usadził dziewczynę na jakiejś skale i spojrzał jej prosto w oczy, zbliżając swoją twarz do jej twarzy tak, że niemal stykali się nosami.

-Nie krzycz - syknął.

Dziewczyna już otwierała usta, by znów zacząć wrzeszczeć, ale Tobi przyciągnął ją do siebie i mocno pocałował. Zaskoczona rozszerzyła oczy, a po chwili poddała się całkowicie chłopakowi. Pocałunek, z początku drapieżny, z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny i delikatny. Tobi objął dziewczynę jedną ręką w pasie, drugą zanurzając w jej granatowych włosach. Westchnęła cicho, gdy wsunął swój język w jej usta, gładząc jej podniebienie i wewnętrzną stronę policzków. Związane w nadgarstkach ręce Hinaty delikatnie objęły szczękę Tobi'ego.

W końcu odsunęli się od siebie z cichym westchnięciem. Tobi spojrzał w białe oczy dziewczyny i zdał sobie sprawę, że nie jej w stanie oderwać od niej wzroku. Czuł, że serce zaczyna mu dziko walić, a zmysły nie odbierają żadnych, znaczących bodźców z otoczenia.

Dopiero odgłos nawołującej w oddali sójki otrząsnął chłopaka z marazmu. Tobi zamrugał kilka razy, dokładnie lustrując otoczenie wokoło. W końcu znów spojrzał na Hinatę.

-Nie krzycz - polecił cicho.

Złapał dziewczynę wpół i przerzucił ją sobie przez ramię. Jęknęła cicho, ale ponad to nie wydała z siebie żadnego odgłosu. Tobi znów ruszył przed siebie, co chwila potykając się i nieomal wpadając na drzewa.

-Puść mnie... - usłyszał w końcu.

-Nie mogę - stwierdził cicho. - Chciałbym, uwierz mi, ale nie mogę.

-Czemu? - zapytała.

-Widziałaś moją twarz - zauważył. - Nie po to nosiłem maskę, by wszyscy mnie widzieli. Moja Nee-chan musi coś na to poradzić.

Hinata westchnęła.

-Zabijecie mnie? - zapytała cicho.

-Co? Nie! - zaprzeczył od razu kruczowłosy. - Myślisz, że nie mamy nic innego do roboty, tylko zabijać shinobi? Jakbyś miała być martwa, już byś nie żyła, uwierz mi. Nie, nie chcemy cię zabić.

Hyuuga uniosła się nieco.

-To głupie - zauważyła.

-Ale co? - zerknął na nią przez ramię.

-Jesteście Akatsuki... - zaczęła. - ...ci... no... źli.

Tobi zaśmiał się i pokręcił głową.

-Co nie znaczy, że chcemy mordować wszystkich wokoło - odpowiedział. - Daj spokój... powinnaś się cieszyć, że przeżyjesz, a nie namawiać mnie do morderstwa. Może mam cię jeszcze wcześniej okraść i zgwałcić?

Dziewczyna zadrżała, a Tobi zachichotał.

-Nic ci nie zrobię - stwierdził. - Obiecuję.

Hinata prychnęła cicho. Tobi niemal natychmiast zdjął dziewczynę ze swojego ramienia i usadził na ziemi. Spojrzał jej w oczy.

-Obiecuję - powtórzył. - A Akatsuki dotrzymuje obietnic, zapamiętaj.

-Jesteście przestępcami - zauważyła hardo.

-Nawet my mamy swój honor - stwierdził Tobi. - Gdy coś obiecamy, dotrzymujemy tego, choćby nie wiem co. Choćbyśmy mieli zginąć. Choćby to była obietnica dana wrogowi... a ja ci obiecałem. Nic ci nie zrobię.

Hinata spuściła głowę, nie chcąc patrzeć w oczy Tobi'ego. Z ciemnych źrenic biła szczerość, tak bardzo nie pasująca do obrazu groźnych przestępców. Kruczowłosy westchnął i znów przerzucił sobie dziewczynę przez ramię. Nie zaprotestowała. Chłopak wyjął z kieszeni płaszcza zapasową maskę i założył ją sobie na twarz.

W końcu znaleźli się na jasnej polanie, gdzie pod jednym z drzew siedział Hidan. Jashinista uniósł głowę, słysząc szelest w zaroślach. Uniósł brew, widząc, kogo Tobi niesie na swoim ramieniu.

-To dla Zetsu? - zapytał, uśmiechając się dziwnie.

-Nie - zaśpiewał radosnym głosem Tobi. - To Tobi'ego.

-Twoje? - zaśmiał się Hidan. - Tobi... daj spokój. Na co ci taka dziecina? Spożytkowałbyś ją w lepszy sposób, dając ją mnie.

Kruczowłosy prychnął cicho i posadził Hinata pod drzewem, metr, czy dwa od Hidana.

-To Tobi'ego - powtórzył.

Hidan oblizał wargi, a Hinata skuliła się przy nogach Tobi'ego.

-Tobi... nawet na chwilę nie dasz? - zapytał Jashinista.

-Nie! - zawołał maskmen, tuląc do siebie mocno Hyuugę. - Tobi'ego! Tobi'ego! Tobi'ego! To nowe zwierzątko Tobi'ego! I należy tylko do Tobi'ego.

-Zwierzątko? - powtórzył Hidan, unosząc brew.

Tobi pokiwał ochoczo głową, a Hinata tylko zmrużyła oczy. Mówić nie mogła, skutecznie uniemożliwiał jej to kruczowłosy, mocno przyciskający dziewczynę do siebie. Z dwojga złego wolała jednak kruczowłosego, niż napalonego Jashinistę.

-Jak ci się znudzi to zwierzątko... - zaczął Hidan. - ...to podrzuć go mnie.

-Tobi'ego... Tobi'ego... - zaczął mruczeć Tobi. - ...Tobi'ego...

Hidan przewrócił oczami.

-Dzieciak... - stwierdził.

Jashinista zabrał się do przeszukiwania zawartości worka, który zabrał młodemu Uchice. Wyjął ze środka jakieś zapasy żywności, kilka kunai i shuriken i mapę. Rozłożył arkusz przed sobą i westchnął. Po krótkiej chwili studiowania mapy, wrócił do przetrząsania zawartości worka.

I Tobi i Hidan unieśli głowy, gdy na polanie pojawił się Kakuzu. Zielonooki shinobi Taki rozcierał ramię, krzywiąc się nieco z bólu. Rozejrzał się po polanie i zmrużył oczy, widząc tuloną w ramionach Tobi'ego Hinatę.

-Tobi... - zaczął.

-To nowe zwierzątko Tobi'ego - zauważył kruczowłosy. - To Tobi'ego. Tobi nie odda nikomu. Tobi musi mieć to zwierzątko.

-A to się Kat ucieszy... - stwierdził Kakuzu, pocierając palcami skronie.

Hidan parsknął śmiechem i podał mapę Kakuzu, gdy zielonooki usiadł już przy nich. Shinobi Taki zaczął od razu studiować arkusz, wodząc palcami po zaznaczonych przez Kakashi'ego trasach. Hidan tymczasem rozwinął jeden ze zwoi Sasuke i przyjrzał się mu dokładnie.

W końcu usłyszeli nikły szelest i na polanie pojawiła się Kat. Dziewczyna wyprostowała się i otrzepała płaszcz. Jej wzrok prześlizgnął się po zebranych na polanie, aż w końcu osiadł na Tobi'm i Hinacie.

-Tobi! - syknęła, doskakując do niego.

-Nee-chan, to Tobi'ego - wyjęczał chłopak. - Tobi musi to mieć.

-Tobi, czyś ty zwariował? - zapytała go.

Pokręcił przecząco głową, aby po chwili pokiwać nią ochoczo. Kat westchnęła i przymknęła oczy.

-Musze z tobą porozmawiać, Tobi - stwierdziła.

-A zwierzątko? - zapytał.

Uniosła nieco brwi, dając mu do zrozumienia, że nie ma pojęcia o co mu chodzi.

-Nowe zwierzątko Tobi'ego - wyjaśnił, patrząc na Hinatę. - To Tobi'ego.

-Zostanie tutaj - poleciła Kat. - Kakuzu ją przypilnuje.

Tobi westchnął, jednak posłusznie wstał i ruszył za Szarooką między drzewa. Gdy odeszli dostateczni daleko, Tobi potarł ręką ramię.

-Miało nie być żadnych zakładników! - zauważyła Kat. - Tobi!

-Nee-chan... - zaczął.

Szarooka westchnęła i usiadła pod drzewem. Tobi skulił się przy niej.

-Przepraszam... - wyszeptała. - ...nie chciałam na ciebie krzyczeć.

-Nic się nie stało, Nee-chan - stwierdził.

-Co się stało? - zapytała.

-Jak z nią walczyłem, to uderzyła mnie w... eee ...no... krocze - wydukał. - A potem w maskę. Pękła mi.

-Widziała cię? - zapytała.

Skinął głową, trąc ręką ramię. Szarooka westchnęła i przeczesała chłopakowi włosy.

-Już dobrze... - wyszeptała.

-Obiecałem, że nic jej nie zrobię - przyznał.

-I tak będzie - stwierdziła Kat. - Trudno, że cię widziała. Usunę jej to wspomnienie. Potem ją odprowadzisz do bram Konoha.

Odetchnął głęboko, spuszczając nieco głowę. Kat wstała i otrzepała płaszcz.

-No chodź... - rzuciła. - ...będziesz musiał odprowadzić swoje zwierzątko, Tobi.

-Nee-chan, nie nazywaj jej tak - stwierdził ponuro Tobi.

Szarooka pokręciła głową i skierowała się w stronę Hidana, Kakuzu i Hyuugi. Jashinista zerkał co chwila na dziewczynę, ale widać nie miał zamiaru nic jej zrobić. Kat spojrzała na Kakuzu i zmrużyła oczy. Usiadła przy nim i odsłoniła mu ramię.

-Jyuken - stwierdziła. - Miejscowe blokowanie chakry. Może zaboleć...

Przyłożyła rękę do ramienia zielonookiego, a ten tylko syknął z bólu. Skóra na ramieniu była zaczerwieniona, ale ból mijał. Dziewczyna potarła palcami skórę i nawet zaczerwienienia zniknęły.

-Później zdacie relacje - rzuciła.

Usiadła przed Hinatą i spojrzała jej w oczy.

-To nie będzie boleć - zauważyła. - Będziesz nieco oszołomiona po tym, ale nic ponad to ci się nie stanie. Tobi odprowadzi cię do bram Konoha.

Hinata słabo skinęła głową. W oczach Kat pojawiły się czarne znaki na czerwonym tle. Hyuuga poczuła, jak świat wokół niej nagle się rozmazuje...

::.. Widzenie trzecie ..::

Mgła zapomnienia.

Hinata otworzyła oczy i dopiero wtedy poczuła jak wiatr uderza o jej twarz. Natychmiast zamknęła powieki i po chwili rozchyliła je ostrożnie. Siedziała na plecach Tobi'ego, a chłopak przeskakiwał szybko na kolejne gałęzie drzew. Nie poznała kruczowłosego... nie pamiętała praktycznie nic. Dopiero powoli przypominała sobie wszystkie ostatnie wydarzenia. Podróż z Kakashi'm, Sasuke i Neji'm... zasadzka na polanie... walka z zamaskowanym chłopakiem. A potem, nagle, film się urwał.

Dziewczyna zaczęła piszczeć i szarpać się, a zdezorientowany Tobi nie zdążył wyminąć jednego z drzew. Uderzył w nie niemal całym ciałem. Z jękiem zsunął się po korze i przysiadł na ziemi. Hinata zeskoczyła mu wcześniej z pleców i wyjęła zza paska kuani, stając gotowa do obrony i ataku.

-O Paya... - jęknął Tobi.

-Gdzie jestem? - zapytała chłodno Hinata.

Tobi przetarł bolące ramię, które przyjęło najgorsze z uderzenia i przechylił głowę, patrząc zaciekawionym wzrokiem na Hyuugę.

-W lasach Iwa - odpowiedział dziecięcym głosikiem. - Nie rób Tobi'emu krzywdy... proszę. Tobi to dobry chłopiec.

Dziewczyna otworzyła usta, a po chwili zamknęła je i mocniej chwyciła ostrze.

-Gdzie reszta mojej drużyny? - zapytała.

-Zapewne się zbierają na powrót do domu - odpowiedział Tobi. - Ale Tobi nie być tego pewny. Chociaż Tobi to dobry chłopiec, Tobie nie może teraz zaręczyć za drużynę Hinaty-chan.

-Skąd mnie znasz? - zapytała niemało zdziwiona.

-Hinata-chan sama powiedziała Tobi'emu swoje imię - zauważył, kręcąc palcem kółka wokół drugiego palca. - Bo Tobi to dobry chłopiec... naprawdę.

Hinata spojrzała sceptycznie na jego płaszcz.

-Jesteś z Akatsuki - zauważyła.

-Bo tam dają ciastka! - zawołał nagle chłopak, ożywiając się w jednej chwili. - Ciastka! Ciasteczka! Mhm!... Tobi kochać ciastka. Hinata-chan kocha ciastka?

Dziewczyna machinalnie skinęła głową, a po chwili pokręciła nią przecząco. W końcu potrząsnęła głową.

-To nieważne! - zawołała. - Zaprowadź mnie do reszty mojej drużyny!

-Tobi nie może - jęknął autentycznie zawstydzony chłopak. - Tobi nie wie... Tobi nie ma pojęcia, gdzie jest reszta.

-Wiesz! - zawołała.

-Nie! Tobi przysięga!... - zaprzeczył płaczliwym głosem. - Tobi wie tylko, że reszta też zmierza do Konoha. Tobi miał tam zaprowadzić Hinatę-chan. Tobi to dobry chłopiec, Tobi się stara. Jeszcze dużo drogi, więc trzeba iść...

-Nigdzie z tobą nie idę - syknęła.

-Ale... - zachlipał. - ...ale... Tobi chcieć dobrze.

Dziewczyna spojrzała na kruczowłosego. Chłopak siedział na piętach, podpierając ciało o ręce. Pięści mocno zaciskał na trawie, unosząc głowę w górę. Ramiona nieco mu dygotały. Hinata nie wiedzieć czemu nagle poczuła nieprzemożoną chęć przytulenia chłopaka. Szybko się jednak opanowała.

-Gdzie mnie w ogóle prowadziłeś? - zapytała.

-Do Konoha - przyznał. - Tobi chciał zaprowadzić Hinatę-chan do domu. Reszta drużyny Hinaty-chan też tam ruszyła... my też powinniśmy iść.

-Czemu mam ci uwierzyć? - zapytała podejrzliwie.

Tobi wzruszył ramionami.

-Bo Tobi nie kłamie - powiedział szczerze.

Dziewczyna westchnęła. Nie przeczyła, że chłopak był niemal słodki i urzekający, ale jego płaszcz Akatsuki, w który był ubrany, mówił co innego. Kruczowłosy był zabójcą, ninja klasy S, gotowym na wszystko przestępcą...

-...kochany Tobi... ...kochany Tobi... ...mhm.... ...Tobi dobry chłopiec...

Hinata nieco uniosła brwi, słysząc szept chłopaka. Kruczowłosy siedział już po turecku i bawił się palcami, kiwając w przód i w tył. Poczuwszy na sobie wzrok dziewczyny, zamilkł i zamarł, unosząc nieco głowę.

-Tobi może zaprowadzić Hinatę-chan do Konoha? - zapytał uroczo.

-Nie - odpowiedziała. - Odejdź.

-Ale... - zaczął płaczliwie chłopak. - ...czemu Hinata-chan odrzuca Tobi'ego? Tobi chce tylko zaprowadzić Hinatę-chan do Konoha. Tobi chce dobrze. Hinata-chan sama nie trafi do Konoha. Proszę... proszę... Tobi może zaprowadzić Hinatę-chan do Konoha?... ładnie Tobi prosi... bardzo ładnie...

Dziewczyna przymknęła oczy i odetchnęła.

-...proszę...

Otworzyła oczy i niemrawo skinęła głową. Sama nie wiedziała dlaczego, ale czuła, że chłopak nie zrobi jej nic złego. Być może to przez jego dziecinny głos, dziwne szczere brzmienie słów, niecodzienna postawa. Tak, czy siak wierzyła mu.

-Tak! - zawołał radośnie Tobi, zrywając się z miejsca. - Tak!

Hyuuga automatycznie przyjęła pozycję obronną.

-Ups!... - skwitował Tobi. - Tobi już tak nie będzie. Tobi to grzeczny chłopiec.

Dziewczyna uniosła brwi. Tobi okręcił się wokół własnej osi i wskazał na jeden z kierunków świata.

-Tam do Konohy! - zawołał uroczycie.

Ruszył dziwnym krokiem przed siebie, nucąc pod nosem jakąś dziecinną piosenkę. Hinata wciąż z kunai w ręce ruszyła za nim. Szli w ten sposób kilka godzin, aż zaczęło się ściemniać. Tobi nagle skręcił w lewo, a Hinata chcąc, nie chcąc ruszyła za nim. Chłopak stanął przed wejściem do jaskini i spojrzał na dziewczynę.

-Hinata-chan wejdzie z Tobi'm? - zapytał.

-Ty pierwszy - zaproponowała.

Tobi skinął głową i wszedł do środka. Hinata ruszyła za nim. We wnętrzu było ciemno, ale sucho. Nagle kilka metrów przed Hyuugą błysnął biały płomień, a zaraz za nim rozjarzyło się całe ognisko.

-Ogień! - zawołał tryumfalnie Tobi. - Znaczy się, że się pali.

Chłopak usiadł przy ognisku i włożył rękę do płomieni. Hinata pisnęła tylko i doskoczyła do niego, łapiąc go za dłoń i odciągając ją od ognia. Zgasiła płomienie, trawiące rękawiczkę i szybko ściągnęła materiał z ręki Tobi'ego.

-Tobi to niedobry chłopiec... - skwitował wszystko kruczowłosy.

Hinata szybko wyjęła butelkę z wodą i obmyła niewielkie oparzenia chłopaka. Delikatnie nasmarowała je odpowiednim żelem i obwinęła bandażem. Tobi spojrzał na swoją rękę i nagle mocno wtulił się w Hinatę.

-Hinata-chan uratowała Tobi'ego - zawołał płaczliwie. - Tobi kocha Hinatę-chan!

Dziewczyna nie wiedzieć czemu nie chciała ani odtrącać, ani odsuwać się od chłopaka. Nie objęła go też, choć powoli wdychała jego przyjemny zapach ciała. Tobi nucił coś pod nosem, kołysząc Hinatę w ramionach.

-Eee... nie żebym nie doceniała twojej wdzięczności... - zaczęła cicho dziewczyna. - ...ale możesz mnie nie obejmować?

Tobi pociągnął nosem i odsunął się nieco od dziewczyny. Z płaszcza wyjął mały zwój i rozpieczętował jego zawartość. Podał jedzenie Hinacie.

-Hinata-chan musi coś zjeść - zaśpiewał. - Jutro też czeka nas dłuuuuga droga.

-A co z tobą? - zapytała go.

-Tobi zje później - wyjaśnił. - Tobi to dobry chłopiec. Dobrze się odżywia. Dlatego Tobi jest taki silny. Tobi jest dobrym chłopcem...

Hinata uniosła nieco brwi, ale nie odezwała się ani słowem. Powoli zajęła się swoim posiłkiem, mimowolnie przysłuchując się melodii, nuconej przez kruczowłosego.

-Hinata-chan powinna iść spać - zauważył cicho Tobi, gdy dziewczyna skończyła jeść. - Hinata-chan musi wypocząć. Tobi będzie wszystko tu pilnował. Tobi to dobry chłopiec.

Dziewczyna tylko skinęła głową. Zwinęła się w kłębek niedaleko ogniska i przymknęła oczy. Zasnęła szybko, zmęczona wyczerpującą podróżą. Przez sen poczuła tylko, że ktoś delikatnie ją przesuwa i okrywa czymś ciepłym.

Stała na dużej polanie. Potężne drzewa, szumiące tajemniczo wokoło, otaczały ze wszystkich stron polanę.

-Hinata-chan...

Odwróciła się i zamarła. Tuż za nią stał Tobi. Chłopak o dziwo nie miał maski. Czarne kosmyki włosów opadały na czoło, przysłaniając nieco spojrzenie czarnych oczu. Źrenice niemal zlewały się z kolorem tęczówek. Kruczowłosy uśmiechał się niepewnie, patrząc wprost w oczy Hinaty. Dziewczyna stała tak blisko niego, że niemal stykali się ciałami.

-T-tobi... - wyszeptała.

-Ciii... - szepnął.

Zanurzył palce we włosach dziewczyny i delikatnie przyciągnął ją do siebie. Musnął jej usta własnymi wargami i westchnął, opierając czoło o czoło dziewczyny.

-Nie chcę, by to zniknęło - wyszeptał.

-Czemu ma zniknąć? - zdziwiła się.

-Bo musi - przyznał. - Choć nie chcę, to musi zniknąć.

-Tobi, o czym... - zaczęła.

-Nie mów nic - poprosił.

Ponownie przyciągnął dziewczynę do siebie, tym razem składając na jej ustach namiętny pocałunek.

Tobi odgarnął z twarzy dziewczyny granatowe pasma włosów i westchnął ze zrezygnowaniem. Dziewczyna nie pamiętała nic. Znaczy, że technika Kat podziałała. Chłopak jednak dziwnie nie chciał tego.

Okrył szczelniej Hinatę swoim płaszczem, gdy ta zadrżała z zimna. Tobi siedział obok niej, wciąż wpatrzony w twarz dziewczyny. Nagle Hinata zamruczała coś pod nosem i wtuliła się w brzuch kruczowłosego. Chłopak drgnął zdziwiony, ale nie odsunął od siebie dziewczyny. W końcu sam nie wiedząc kiedy, zasnął.

Odsunął ją od siebie z cichym westchnięciem. Hinata spojrzała w czarne źrenice Tobi'ego i mocniej zacisnęła ręce na jego płaszczu.

-T-tobi... - wyszeptała.

Chłopak mocno ją do siebie przytulił, przełykając własne łzy.

-Wybacz...

Nagle kruczowłosy rozpłynął się powietrzu, zostawiając Hinatę samą na polanie. Las wokół pociemniał, zerwał się silny wiatr. Hyuuga ujrzała między drzewami ciemną postać. Oczy widma pałały czerwienią zapomnienia...

-Nie! Nie! Nie!...

Hinata zerwała się jak oparzona. Jej szeroko otwarte, białe oczy, zapełnione były jasnymi łzami. Dziewczyna drżała, powstrzymując szloch.

-Hinata-chan!...

-Tobi! - krzyknęła nagle.

Mocno wtuliła się w tors chłopaka, szukając w jego ciepłych ramionach pociechy i ochrony. Kruczowłosy objął mocno dziewczynę, układając swój podbródek na jej głowie. Kołysał delikatnie Hyuugę w ramionach, szepcząc jej do ucha uspokajające słowa. Po kilku minutach białooka zdołała się uspokoić i tylko drżała w ramionach Tobi'ego.

-Hinata-chan... - zaczął smutnym głosikiem. - Tobi boi się o Hinatę-chan.

-Ja... - zaczęła. - ...to...

-Hinata-chan, to tylko koszmar - uspokoił ją Tobi. - Niech Hinata-chan się już nie boi. Tobi obroni Hinatę-chan. Tobi to dobry chłopiec. Hinata-chan wierzy Tobi'emu?

Dziewczyna skinęła głową, chowając twarz w materiale bluzy chłopaka.

-Tobi kocha Hinatę-chan... - wyszeptał dziwnie szczerze. - ...Tobi nie pozwoli, żeby Hinacie-chan coś się stało. Tobi obroni Hinatę-chan...

::.. Widzenie czwarte ..::

Uzumaki vs Uchiha?

Hinata otworzyła białe oczy i zamrugała nimi nieco. Zdziwiła się, kiedy zauważyła, że spała wtulona w tors Tobi'ego. Chłopak obejmował ją wpół, mocno przyciskając do siebie. Na twarzy wciąż miał maskę, ale spokojny oddech pozwolił przekonać się dziewczynie, że kruczowłosy jeszcze śpi.

-Tobi... - zaczęła cicho. - ...Tobi...

-Nie, Nee-chan, nie chcę naleśników - odezwał się nagle melodyjnym, męskim głosem Tobi. - Daj je Deidarze, on je lubi.

Hyuuga zamrugała nieco powiekami, nie dowierzając własnym uszom.

-Tobi, to ty? - zapytała.

-Tobi to Tobi - potwierdził, mocniej wtulając w siebie dziewczynę. - Tobi jeszcze śpi. Hm... podusia... słoneczko... dobry Tobi.

-Tobi, kim jesteś? - zapytała go cicho.

-Uchiha... - wyszeptał. - ...Uchiha... dobry chłopiec Uchiha...

Hinata zamarła. Uchiha... tak jak Sasuke Uchiha, jak Itachi Uchiha. Jeden z najznamienitszych klanów Konoha, posiadacze sharingana. Przecież ich wszystkich, oprócz Sasuke, wybił Itachi.

-Tobi, jesteś Uchiha? - drążyła.

-Hai - potwierdził. - Po tatusiu. Ale Tobi jeszcze śpi. Nie budźcie Tobi'ego...

-Tobi... - zaczęła Hinata. - ...kim ty jesteś?

Chłopak przeciągnął się i wtulił w dziewczynę, mrucząc coś niezrozumiale do siebie.

-Tobi... - powtórzyła.

-Hm? - zamruczał.

-Kim jesteś? - zapytała.

-Co? - zapytał nagle głupio. - Hinata-chan!

Kruczowłosy odskoczył nagle od dziewczyny i uderzył o nisko zawieszony strop jaskini. Z jękiem przysiadł na ziemi, rozcierając bolący tył głowy.

-Tobi, nic ci nie jest? - zapytała go, doskakując do niego.

-N-nie... - wyszeptał. - ...chyba nie...

Dziewczyna obejrzała tył głowy Tobi'ego i delikatnie przeczesała mu włosy.

-Powinieneś uważać na siebie - zauważyła.

-Wiem - rzucił, nadal posługując się swoim melodyjnym głosem. - Nee-chan też tak mówi. Ale ja jakoś tak nie...

Nagle chłopak drgnął i przełknął ślinę.

-Tobi musi coś zrobić - zauważył swoim dziecinnym głosem.

-Ale... - zaczęła.

-Tobi zaraz wróci! - zawołał.

Chłopak zerwał się z miejsca i wybiegł z jaskini, znikając za skałami. Hinata siedziała natomiast całkowicie zdezorientowana na ziemi, przyciskając zaciśnięta pięść jednej ręki do ust. W końcu westchnęła ciężko i spojrzała na obozowisko. Ogień dogasał powoli w ognisku, a leżące obok pozostałości po kolacji uświadomiły Hinatę, ze Tobi jednak zjadł wczoraj swoją porcję posiłku. Obok, w miejscu, w którym spali, leżał płaszcz chłopaka. Dopiero teraz dziewczyna przypomniała sobie, że była nim okryta, gdy budziła się rankiem przy chłopaku.

Hyuuga westchnęła ciężko i spuściła wzrok. Uniosła go po chwili, gdy do jaskini wszedł Tobi. Miał lekko wilgotne włosy i ślady wody na koszuli. Kruczowłosy, nucąc pod nosem cichą melodię, podszedł do płaszcza i wyjął z niego jeden z małych zwoi. Rozpieczętował go i podawszy Hinacie jedzenie, wyszedł z jaskini ze swoją porcją. Hyuuga zrobiła nieco niezadowoloną minę, ale zabrała się za jedzenie. Nawet nie skończyła jeść do połowy, gdy kruczowłosy wrócił do jaskini i zaczął pakować rzeczy. Narzucił na ramiona płaszcz i usiadł naprzeciw Hinaty, przechylając głowę na bok. Dziewczyna nie wiedzieć czemu zaczerwieniła się mocno i z trudem przełknęła ostatnie kęsy śniadania.

-Tobi może wziąć Hinatę-chan na plecy - przyznał cicho chłopak. - Tobi szybko biega, będziemy szybciej w Konoha. Tobi to dobry chłopiec.

Hyuuga tylko skinęła niemrawo głową i wstała. Dwójka wyszła z jaskini, a Hinata wskoczyła na plecy Tobi'ego, obejmując go delikatnie za szyję. Głowę złożyła na jego ramieniu, opierając policzek o bok jego głowy. Miły, męski zapach uderzył w jej nozdrza, drażniąc je swoją intensywnością. Ciepło chłopaka niemal natychmiast ogarnęło jej ciało, o miękkie włosy delikatnie muskały skórę jej twarzy. Tobi wskoczył na gałąź drzew i zaczął rytmiczny bieg. Dziewczyna zamknęła oczy, gdy pęd wiatru uderzył ją w twarz. Wtuliwszy nos w szyję chłopaka, mocniej objęła go rękoma.

Nagle kruczowłosy skoczył w bok, zaburzając tym samym jednostajny bieg. Hinata otworzyła natychmiast oczy i rozejrzała się wokoło.

-Draniu! - usłyszała znajomy głos.

Tobi znów odskoczył i zdjął ze swoich pleców Hinatę. Hyuuga dopiero teraz zauważyła, że atakującym był dobrze znany jej blondyn, Naruto Uzumaki.

-Łajdak! - krzyknął blondyn.

Chłopak skoczył z kunaiem na Tobi'ego, a w ręce kruczowłosego z nikąd pojawił się ostry sztylet. Hinata naglę jęknęła i złapawszy Akatsukowca za płaszcz, szarpnęła go w bok. Poddał się jej woli bez sprzeciwu, unikając ciosu Uzumaki'ego i sam nie atakując blondyna. Złapawszy Hyuugę wpół, odskoczył z nią na kolejną gałąź.

-Nie, zostaw mnie - dziewczyna odsunęła się od Tobi'ego. - On przyszedł mnie uratować.

-Nie trzeba ratować Hinaty-chan - zauważył dziwnie niewinnie i naiwnie kruczowłosy. - Hinacie-chan nic nie jest. Nikt nie porwał Hinaty-chan.

-On tak nie myśli - Hinata cofnęła się o krok. - Proszę, zostaw mnie i wracaj do siebie.

Tobi wyciągnął rękę ku dziewczynie, ale zaraz ją cofnął, gdy Uzumaki rzucił ku niemu szeregiem kunai.

-Dziękuję za wszystko, Tobi - rzuciła jeszcze Hinata.

-Hinata-chan... - jęknął cicho kruczowłosy. - Ja...

Myśli nie dokończył, gdyż blondyn skoczył na gałąź i złapawszy dziewczynę, odskoczył z nią na bok. Tobi odwrócił głowę i z niezadowoleniem stwierdził, że w jego stronę zbliża się grupa shinobi z Konoha. Chłopak zacisnął pięści i ruszył w bok, szybko przemieszczając się przez las.

Hinata, opatrzona z nie wiedzieć gdzie tak naprawdę istniejących ran i obrażeń, siedziała przy ognisku. Wokoło niej spali jej towarzysze, którzy tak bohaterko ruszyli jej na odsiecz. Jako jedyny z grupy czuwał Kakashi, obserwując dokładnie okolicę. To, że dziewczyna nie spała, nie skwitował nawet jednym słowem.

Nagle na ramieniu dziewczyny usiadł mały, papierowy ptak. Hyuuga spojrzała na niego ze zdziwieniem i złapawszy go, otworzyła tak, by jej ruchów nie zauważył Hatake. Zdziwiła się, gdy ptak po rozłożeniu ukazał napisany kształtnym pismem list.

Hinata-chan,

Ja muszę Ci coś powiedzieć. Proszę, gdy wrócisz do Konoha, czekaj na mnie w swoim domu. Nie chcę Ci nic zrobić, chcę tylko porozmawiać.

Tobi

Dziewczyna zamrugała nieco oczyma. Tobi?...

Nagle, nie wiedzieć czemu, jej serce zaczęło bić szybciej. Tobi. Ten dziwny, szalony Tobi, którego poznała nie dalej jak dzień temu. Ten dziwny, szalony Tobi, któremu nie sposób było nie zaufać i nie sposób było się oprzeć. Hyuuga przypomniała sobie jego odurzający zapach, ciepły dotyk i miękkie włosy. Nagle nucone przez cała wspólną drogę piosenki zaczęły napływać nieskładną falą do jej umysłu. I co najdziwniejsze, zamiast słodkiego, dziecinnego głosiku, słyszała w myślach melodyjne, męskie brzmienie, przyjemną falą rozlegające się w uszach i umyśle.

Tobi...

...chciał jej coś powiedzieć. Wtedy, gdy Naruto złapał ją i odbiegł z nią na bok, Tobi też chciał jej coś przekazać. I widać było to na tyle ważne, iż był w stanie zaryzykować wejście do Konoha, w której roiło się od shinobi Liścia. Miał czekać na nią w domu... jej domu. Tylko... jak on się tam dostanie? ...jak trafi?

Mimo wielu, nierozwiązanych pytań, Hinata czuła dziwne szczęście. I sama nie potrafiła powiedzieć, co ono może oznaczać.

::.. Widzenie piąte ..::

Rozmowa.

Hinata pożegnała się z przyjaciółmi i z westchnieniem ulgi weszła do domu. Jej ojciec bez słowa minął ją w korytarzu, a matka i siostra z dziwnymi spojrzeniami ruszyły za mężczyzną. Hinata nagle poczuła się jak porzucony psiak, ale bez słowa skargi weszła do swojego pokoju i...

...o mało co nie krzyknęła.

-Tobi! - syknęła.

-Hinata-chan... - chłopak uniósł głowę.

Kruczowłosy siedział na łóżku dziewczyny, przechylając nieco głowę na bok, by lepiej przyjrzeć się Hyuudze. Białooka zamknęła za sobą dokładnie drzwi i podeszła do łóżka, siadając na jego brzegu.

-Jak...? - zaczęła. - Jak się tu dostałeś?

-Akatsuki ma swoje sposoby - zauważył radośnie chłopak. - Czemu Hinata-chan jest smutna?

-Nie jestem - odpowiedziała szybko.

-Tobi widzi - chłopak zaczął bawić się palcami. - Tobi widzi, ze Hinata-chan jest smutna. Dlaczego?

Dziewczyna westchnęła ciężko i spuściła wzrok. Usiadła na łóżku, opierając plecy o ścianę i obejmując kolana rękoma.

-To nic takiego, Tobi - zauważyła cicho. - Po prostu... chyba nie jestem najlepszą kunoichi, to wszystko. A ojciec chciał doskonałej kunoichi za córkę.

-Ale Hinata-chan jest przecież wspaniała - zaprzeczył szybko chłopak.

-Nie bardzo - rzuciła.

Tobi usiadł bliżej dziewczyny i uniósł jej głowę, delikatnie napierając palcami na jej podbródek.

-Czemu Hinata-chan nie wierzy Tobi'emu? - zapytał ją cicho.

Hyuuga spojrzała na maskę chłopaka i otworzyła nieco usta.

-Ja... - zaczęła. - ...nie wiem...

-Niech Hinata-chan uwierzy Tobi'emu - chłopak nagle mocno wtulił się w białooką. - Tobi nie kłamie, bo Tobi to dobry chłopiec. Tobi wierzy w Hinatę-chan, niech Hinata-chan tez w siebie uwierzy.

Dziewczyna z dziwna ulgą wtuliła się w ramiona chłopaka. Jego ciepło przyjemne otuliło jej ciało, oddalając wszelkie smutki.

-Jestem zmęczona, Tobi - przyznała cicho.

Chłopak w odpowiedzi mocniej przywarł do białookiej.

-Tobi zostanie z Hinatą-chan - zauważył cicho. - Tobi chce zostać. Może?

-Tobi, jesteś członkiem Akatsuki... - dziewczyna mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. - ...jeśli cię znajdą...

-Nie znajdą - zauważał pewnie. - Tobi jest dobrym shinobi, potrafi być cicho. Tobi może zostać z Hinatą-chan?

-Dobrze, Tobi - wyszeptała. - Tylko puść mnie, chcę się umyć.

Chłopak posłusznie odsunął się od dziewczyny, a białooka wyszła z pokoju. Gdy wróciła, miała na sobie tylko białą koszulkę nocą. W pokoju jednak nie było nikogo, ale płaszcz chłopaka leżał na łóżku dziewczyny.

-Tobi?... - wyszeptała.

-Już jestem, Hinata-chan...

Dziewczyna odwróciła się i zauważyła, ze przez okno do pokoju wchodzi Tobi. Chłopak zeskoczył cicho na podłogę i zamarł nagle. Hyuuga poczuła, ze kruczowłosy patrzy na nią. Jego wzrok, mimo że nie widoczny zza maski, prześlizgiwał się po jej ciele, okrytym jedynie cienkim materiałem koszuli.

-T-tobi... - wyszeptała.

-Tak, Hinata-chan? - zapytał trochę nieobecnym głosem.

-Nie patrz na mnie - poprosiła, czerwieniąc się.

Chłopak nagle potrząsnął głową i spojrzał na bok.

-Tobi przeprasza - wyszeptał.

Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko bez słowa wślizgnęła się pod pościel. Za jej przykładem poszedł Tobi, kładąc się tuż obok dziewczyny.

-Tobi, chcesz tu spać? - zapytała.

-Hinata-chan pozwoliła zostać Tobi'emu - bronił się.

-Ale nie mówiłeś, że chcesz ze mną spać - wyszeptała, czerwieniąc się.

-Tobi będzie grzeczny - zauważył, wtulając się w białooką. - Tobi będzie cichutko.

Dziewczyna poczuła, że jej twarz rozpala nieznośny płomień. Ciepło chłopaka ogarnęło ją całą, a myśl, że kruczowłosy jest tuż obok, dodatkowo spotęgowała uczucie gorąca. Hinata oddychała głęboko, starając się nie łapać haustami powietrza.

-Dobranoc, Hinata-chan... - usłyszała cichy głos obok swojego ucha.

-D-dobranoc - odpowiedziała drżącym głosem.

Dziewczyna leżała jeszcze kilka chwil, ale w końcu zmęczenie wygrało i oczy białookiej zamknęły się, pozwalając jej zasnąć w ramionach kruczowłosego.

Gdy tylko dziewczyna obudziła się, od razu odwróciła się i rozejrzała po pokoju. W pomieszczeniu nie było nikogo, Tobi zniknął gdzieś i nawet nie było widać, by gdzieś zostawił swój płaszcz.

„Odszedł?...” - pomyślała zawiedziona.

Usłyszała jednak szelest przy oknie i zwróciła tam swój wzrok. Do pokoju wchodził przez okno Tobi. Chłopak nie miał na sobie płaszcza, a jedynie jasnoniebieskie spodnie z białym materiałem, który osłaniał nogę od stopy do kolana. Czarny półgolf dokładnie przylegał do ciała, ukazując mięśnie i płaski brzuch. Wokół szyi chłopak miał przewiązany ciemnozielony szal.

-Hinata-chan, nie śpisz już? - zapytał ją cicho, podchodząc do łóżka. - Tobi cię obudził? Tobi nie chciał...

-Nie, Tobi... - zaprzeczyła. - ...nie obudziłeś mnie.

-To dobrze - przyznał, wtulając się w dziewczynę. - Bo Tobi by nie chciał obudzić Hinaty-chan.

Chłopak usiadł obok dziewczyny na łóżku i oparł głowę o jej ramię, bawiąc się palcami białookiej. Hinata spięła się nieco, ale zaraz rozluźniła się i poczuła dziwny spokój. Tobi podniósł nagle głowę i przechylił ją nieco na bok...

-Czy Hinata-chan mogłaby potrenować z Tobi'm? - zapytał ją cicho.

-Co? Jak? Gdzie? - zapytała. - Tobi, przecież jesteśmy w Konoha. Mogą cię poznać...

-Tobi będzie cichutko - zauważył pewnie. - Hinata-chan pójdzie na polanę treningową, a Tobi przyjdzie za nią. Tobi będzie cichutko, nikt Tobi'ego nie zauważy.

Dziewczyna po chwili namysłu skinęła głową. Wiedziała, że jej umiejętności shinobi nie są najlepsze, a Akatsuki znane było ze swojej niepospolitej siły. A więc... mogła wiele nauczyć się od kruczowłosego. I co ważniejsze chyba dla niej było, mogła go lepiej poznać.

-Hinata-chan pójdzie przodem - polecił jej, wciąż trzymając jej ręce. - A Tobi pójdzie za Hinatą-chan. Niech tylko Hinta-chan nie martwi się o Tobi'ego, dobrze?

Dziewczyna skinęła głową. Chłopak wyszedł z pokoju przez okno, a białooka szybko umyła się, ubrała i zjadła śniadanie. Wybiegła z domu, kierując się na najbardziej oddaloną, ale i najmniej uczęszczaną polanę treningową. W końcu znalazła się na miejscu i stanęła przed sporym drzewem, na którym widoczne były ślady cięcia kunai i ćwiczeń kopnięć oraz uderzeń. Hyuuga porozglądała się, ale Tobi'ego jeszcze nie było.

-Hinata-chan... - usłyszała cichy szept za sobą.

Odwróciła się gwałtownie i niemal uderzyła w tors chłopaka. Zachwiała się i tylko szybka reakcja Tobi'ego, który przytrzymał dziewczynę przy sobie, sprawiała, że białooka nie upadła na ziemię.

-Hinata-chan, powinnaś bardziej uważać na siebie - zauważył słodkim głosikiem.

-No to nie strasz mnie tak, Tobi - wyszeptała.

Ani dziewczyna, ani chłopak przez dobre kilka minut nie ruszyli się z miejsca. Hinata próbowała dostrzec cokolwiek w małym otworze maski bruneta, ale na nic się to zdało. Dziewczyna czuła nienaturalne gorąco, bijące od chłopaka, słyszała niemal bicie jego serca i czuła przyjemny, męski zapach. Hyuuga zachwiała się w ramionach kruczowłosego tak, ze chłopak musiał ją mocniej przytrzymać przy sobie.

-Hinata-chan... - jęknął zdenerwowany. - Hinata-chan, nic ci nie jest?

-N-nie... - wyszeptała. - Muszę... usiąść...

Chłopak skinął głową i bez problemu podniósł dziewczynę. Hyuuga objęła natychmiast jego szyję, czując, że serce wali jej jak młotem. Tobi zaniósł dziewczynę pod jedno z drzew i usadził ją na ziemi, sam siadając obok niej, uważnym wzrokiem przyglądając się dziewczynie.

-Hinata-chan, może nie powinniśmy ćwiczyć - wyszeptał cicho chłopak.

-Nic mi nie jest, Tobi - zauważyła, uśmiechając się. - Już jestem gotowa. Możemy trenować.

Dziewczyna wstała, a zaraz za nią podniósł się także Tobi. Dwójka stanęła naprzeciw siebie z kunai w rękach. Hyuuga natychmiast uaktywniał byakugan i zaatakowała, choć wiedziała, że chłopak bez problemu uniknie jej ataku. Tobi uchylił się i sam ciął kunai powietrze, a Hinata bez problemu odsunęła się na bok. Przez dłuższy czas ćwiczyli się w taijutsu, aż w końcu białooka płytko zraniła chłopaka w ramię. Chłopak odskoczył i spojrzał na cięcie, a zaraz potem zaczął biegać w kółko, wymachując rękoma.

-Tobi jest ranny! Tobi jest ranny! - wołał. - Tobi krwawi! Krew! Krew!

Hyuuga stanęła przed chłopakiem, wyciągając pojednawczo ręce. Brunet niemal natychmiast wpadł na nią tak, ze razem upadli na miękką trawę.

-Tobi, błagam, nie krzycz... - poprosiła go.

-Tobi już nie będzie - wyszeptał.

Dziewczyna odetchnęła i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że leży pod chłopakiem, trzymając go za ramiona. Kruczowłosy opierał się łokciem o ziemię, jedną rękę trzymając tuż obok głowy Hyuugi.

-Tobi, zejdź ze mnie - wyszeptała cicho.

-Już, Hinata-chan - odpowiedział.

Zszedł z dziewczyny i usiadł obok niej tak, że teraz przypominał Hinacie zabłąkanego psiaka. Dziewczyna podniosła się i spojrzała uważnie na Tobi'ego.

-Pokaż tę ranę - poleciła mu.

Chłopak posłusznie podszedł do dziewczyny i rozpiął płaszcz, ściągając go z siebie. Rana na jego ramieniu była płytka i niegroźna, niewiele krwawiła. Hyuuga opatrzyła cięcie, starając się nie patrzeć na widoczny pod obcisłym półgolfem płaski brzuch i wyrzeźbioną jak u atlety klatę. Tobi w tym czasie nucił pod nosem jakąś melodię, uważnie jednak śledząc ruchy dziewczyny.

-Dziękuję, Hinata-chan - zaśpiewał, gdy dziewczyna skończyła. - Hinata-chan jest taka kochana!

Brunet wtulił się w ciało dziewczyny, na co ta automatycznie spięła się i mocno zaczerwieniła. Bliskość chłopaka napawała ją dziwnym spokojem i szczęściem. Nie wiedziała dlaczego, ale widocznie nadpobudliwy i wiecznie radosny chłopak bardzo ją pociągał. Był taki... podobny do Naruto.

Myśl o Uzumaki'm sprawiła, że białooka odsunęła się nieco od bruneta. Mimo że przy Tobi'm czuła się szczęśliwa, wciąż przecież kochała Naruto. Blondyn był dla niej najważniejszą osobą życia...

...tylko że jakoś, w przeciwieństwie do Tobi'ego, nie zwracał na nią kompletnie uwagi.

-Hinata-chan... - Tobi zaczął swoim dziecięcym, nieco smutnym głosem. - ...stało się coś?

-Nie, Tobi - zaprzeczyła, uśmiechając się lekko. - Nie boli cię?

-Nie - odpowiedział radośnie, wypinając dumnie pierś. - Tobi jest silnym i wytrzymałym chłopcem.

-Bardzo dobrym chłopcem - potwierdziła, uśmiechając się szczerze.

Chłopak zachichotał i zarzucił na swoje ramiona płaszcz. Nagle uniósł głowę i porozglądał się, przechylając nieco głowę na bok.

-Ktoś tu idzie... - zauważył.

Hyuuga wstała natychmiast i porozglądała się.

-Tobi, nie powinieneś tu być - szepnęła. - Jeśli cię znajdą...

-Nie znajdą - zauważył. - Nie martw się, Hinata-chan.

-Złapią cię - jęknęła, łapiąc go za płaszcz. - Idź już.

-Ale... Hinata-chan - szepnął. - Ja...

Dziewczyna pokręciła głową i porozglądała się niespokojnie wokoło.

-Idź już - poleciła. - Przyjdziesz do mnie wieczorem. Dobrze?

Chłopak skinął głową i przytulił do siebie dziewczynę.

-Czekaj na mnie - szepnął nieziemsko melodyjnym głosem. - Przyjdę.

Brunet puścił dziewczynę i po chwili zniknął z jej oczu. Hyuuga stała jak zaklęta, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Głos Tobi'ego podziałał na nią paraliżująco, zniewalając swoim czystym, męskim i melodyjnym brzmieniem. Był tak różny od dziecięcego głosiku, tak bardzo... pociągający.

-Hinata!...

Białooka otrząsnęła się, gdy ktoś głośno zawołał jej imię. Dziewczyna odwróciła się i zauważyła Naruto, który wraz z Sasuke i Sakurą przechadzał się po okolicy. Białooka zadrżała, gdy rozpoznała blondyna. Pomachawszy mu, podeszła do trójki, spuszczając nieco wzrok ku ziemi.

-Dzień dobry, Naruto - szepnęła. - Witaj, Sasuke. Dzień dobry, Sakura.

Uzumaki przytulił do siebie białooką, na co ta zaczerwieniła się mocno i niemal omdlała w ramionach blondyna.

-Hinata! - zawołał. - Nie powinnaś chodzić tak samotnie.

-Nie przesadzaj, młotku - mruknął leniwie Sasuke. - W Liściu przecież Brzask się nie pałęta.

Uzumaki tylko prychnął i puścił Hyuugę.

-Wiem - zauważył. - Ale warto być ostrożnym.

-Hinata jest przecież doskonałym ninja - zaśmiała się Sakura, całując na przywitanie Hyuugę w policzek. - Da sobie radę sama. Prawda, Hinatka?

-T-tak... - szepnęła dziewczyna.

-I widzisz, młotku - rzucił Sasuke. - Nie musisz chronić wszystkich naokoło. Hinata powaliłaby cię na kolana, gdyby tylko chciała.

-Sasuke... - szepnęła zawstydzona dziewczyna.

Sakura zaśmiała się i skinęła głową, trącając Naruto w bok.

-Powaliłaby na kolana wielu facetów - zauważyła. - Gdyby tylko chciała.

-Sakura... - jęknęła białooka. - ...to nie tak.

-A jak? - zapytał zainteresowany Sasuke.

-Ja... - zaczęła skrępowana. - ...chyba... musze już iść!

Dziewczyna odwróciła się nagle i pomstując w myślach, zarówno na Uchihę, jak i różowowłosą, skierowała się w stronę polany. Uzumaki powiódł za nią wzrokiem, mrugając oczyma w dziwny sposób.

-Młotek... - zaczął Sasuke. - ...a ty nie mówiłeś coś o tym, że Hinata nie powinna chodzić sama?

-Co? A tak... - szepnął. - Oj! Hinata! Poczekaj!...

Blondyn szybko dobiegł do dziewczyny i uśmiechnął się do niej promiennie.

-Odprowadzę cię - zaproponował.

-Nie trzeba, Naruto - szepnęła cicho.

-Drobnostka! - zawołał.

Dziewczyna zaczerwieniła się tylko lekko i skinęła głową, czując jak palący od środka żal powoli obejmuje jej ciało.

-Jak się czujesz, Hinatka? - zapytał ją Uzumaki.

-Dobrze - szepnęła.

-Cieszę się - przyznał. - Myślałem, że po tych... ostatnich zdarzeniach będziesz wolała siedzieć w domu i odpoczywać.

-Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza - przyznała. - Nie lubię siedzieć samotnie w domu.

-Myślałem, że wolisz być z rodziną - zauważył blondyn.

-Nie, chyba nie bardzo - szepnęła.

Naruto spojrzał uważnie na dziewczynę, ale ta nie wyglądała na chętną do jakichkolwiek głębszych wyjaśnień.

-Usiądziemy? - zaproponował po chwili Uzumaki, wskakując na niedużą ławeczkę, otoczoną krzewami dzikich róż.

Hinata skinęła tylko głową i razem z blondynem przycupnęła na siedzisku. Nad ich głowami latały rozćwierkane ptaki, a lekki wiatr poruszał koronami drzew, nadając okolicy miłą atmosferę. Hinata bawiła się swoimi palcami, nawet nie unosząc wzroku na twarz Naruto. Uzumaki natomiast wpatrywał się w dziewczynę z dziwnym uporem, dokładnie analizując jej rysy twarzy. Gdy białooka w końcu zauważyła, że blondyn wpatruje się w nią bez ustanku, zaczerwieniła się mocno i odwróciła głowę.

-Czemu mi się przyglądasz? - zapytała cicho.

-Jesteś naprawdę ładna... - szepnął.

Hinata poczerwieniała ze wstydu, słysząc takie słowa z ust blondyna. Chłopak dopiero po chwili zdał sobie sprawę, co właściwie powiedział, więc również zarumienił się lekko, speszonym wzrokiem prześlizgując się po okolicznych drzewach. Gdyby nie był tak bardzo zaaferowany swoimi uczuciami, zapewne zauważyłby, że między drzewami stoi wątpliwej jakości zaufania osoba w ciemnym płaszczu.

-Hinata, ja... - zaczął cicho blondyn. - ...nie zrozum mnie źle, ja... nie chciałem powiedzieć czegoś złego.

-To było bardzo miłe, Naruto - szepnęła. - Dziękuję.

Chłopak uśmiechnął się lekko i delikatnie ujął rękę dziewczyny, na co ta zadrżała lekko, unosząc wzrok i wlepiając białe oczy w niebieskie tęczówki Naruto.

-Hinata, ja... - wyszeptał. - ...chyba bardzo mi na tobie zależy, Hinata. Bardziej, niż na Sakurze. Bardziej niż na jakiejkolwiek dziewczynie na świecie.

Białooka otworzyła nieco usta, ale nie potrafiła odpowiedzieć na słowa chłopaka. Blondyn tylko uśmiechnął się nikle i zbliżył do dziewczyny. Nim Hyuuga się obejrzała, usta Uzumaki'ego delikatnie musnęły jej wargi. Nie minęła kolejna chwila, gdy ktoś nagle szarpnął za ramię Naruto...

::.. Widzenie szóste ..::

Zazdrosny.

Brunet, ledwo sprawiwszy, że Naruto wstał z ławki, już mocno uderzył blondyna w policzek tak, ze ten z powrotem zatoczył się na drewniane siedzenie. Tobi usłyszał pisk Hinaty, ale nie zareagował - był nazbyt wściekły, by przestać. Jego kolejny cios sprawił, że drewniane belki w ławeczce złamały się, a Naruto uderzył o ziemię.

-Nie! - zawołała Hyuuga.

Dziewczyna stanęła przed napastnikiem i przyjrzała mu się dokładnie. Jej oczy nagle rozszerzyły się, gdy w nieznajomym poznała swojego nowego przyjaciela - Tobi'ego. Chłopak nie miał na sobie ani płaszcza Brzasku, ani swojej maski. Jego twarz osłaniał zielony szal, a czarne oczy zmrużone były ze złości.

-Ty!... - warknął Naruto.

Chłopak skoczył na Uchihę, upadając wraz z nim na ziemię. Hinata zapiszczała tylko z przerażenia, co jednak nie powstrzymało ani Naruto, ani tym bardziej Tobi'ego. Brunet uderzył Uzumaki'ego w brzuch, a ten odpłacił mu się mocnym ciosem w policzek.

-Przestańcie! - zawołała Hinata. - Przestańcie obaj!...

Uzumaki drgnął lekko, słysząc głos Hinaty. Tobi jednak wpatrywał się w przeciwnika. Jego gorąca, uchihańska krew i gwałtowny temperament nie pozwoliły mi na opanowanie własnych emocji. Wiedział, że to, co robi jest głupie i szczeniackie, ale w tym momencie nie myślał o niczym innym, jak o spraniu blondyna na kwaśnie jabłko. Jego ciosy, gwałtowne i mało precyzyjne, pozwalały mu wyładować wściekłość i żal.

-Naruto, dość! Tobi! Tobi, przestań!

Gdy i te słowa nie powstrzymały walczących, Hinata podbiegła do nich i stanęła między nimi. Tobi rozszerzył gwałtownie oczy i natychmiast sparował własny cios tak, ze trafił on w powietrze, a nie w dziewczynę. Złapawszy białooką za rękę, przyciągnął ją do siebie i drugą ręką sparował na otwartą dłoń cios blondyna.

-Naruto, przestań... - jęknęła Hyuuga.

-Puść ją - warknął Uzumaki.

Hinata sama wyrwała się z objęć Tobi'ego i stanęła obok, patrząc ze łzami w oczach na dwóch chłopaków.

-Przestańcie - jęknęła. - Obaj.

-Hinata... - szepnął Naruto, podchodząc do dziewczyny.

-Nie! - zawołała. - Nie...

Białooka odwróciła się i pobiegła przed siebie, a Naruto opuścił dotąd wyciągniętą dłoń. Zmrużywszy oczy, odwrócił się do swojego przeciwnika, bruneta jednak obok już nie było.

Tymczasem Hinata biegła jak na złamanie karku przed siebie. Co chwila ocierała spod oczu jasne łzy. Zamazany przez słone krople obraz sprawiał, że dziewczyna co chwila potykała się o gałęzie i korzenie, aż w końcu wylądowała jak długa na ziemi. Skuliwszy się na niej, załkała głośno, otaczając ramiona rękoma.

-Hinata-chan... - usłyszała cichy głos.

-Zostaw mnie - warknęła. - Zostaw!

-Nie - zaprzeczył. - Nie zostawię.

Nim dziewczyna zdążyła zaprotestować, Tobi podniósł ją i wtulił w swój rozgrzany tors. Dziewczyna krzyknęła i szarpnęła się, jednak brunet trzymał ją mocno przy sobie, nie pozwalając odejść.

-Puść! - jęknęła. - Puść mnie...

-Nie chcę cię puścić, Hinata - zawołał swoim melodyjnym głosem. - Nie puszczę cię. Nie zostawię. Ja cię kocham.

Dziewczyna nagle zamarła w ramionach Tobi'ego, pozwalając umysłowi, by przeanalizował ostatnie zdanie kruczowłosego słowo po słowie, a każde słowo litera po literze. W końcu sens wypowiedzi dotarł do mózgu dziewczyny, przez co ta uniosła wzrok i spojrzała na Tobi'ego. Zielony szal zsunął się z twarzy bruneta, ukazując równe rysy twarzy. Czarna grzywka opadała na niemal szlacheckie czoło, przysłaniając też spojrzenie czarnych oczu. Delikatnie rozchylone usta drżały z niepewnością. Ręce Uchihy mocno zaciskały się na ramionach dziewczyny tak, jakby nie chciały dopuścić choćby do minimalnego oddalenia się jej osoby od ciała bruneta.

-T-tobi... - szepnęła.

-Przepraszam - szepnął, wtulając ją w siebie. - Przepraszam. To było szczeniackie. Nie powinienem go tak zaatakować. Przepraszam. Przepraszam, Hinata.

-Przestań mówić - szepnęła.

Tobi zamilkł posłusznie, układając jedynie głowę na ramieniu dziewczyny.

-Czy... czy ty naprawdę mnie kochasz? - zapytała.

Chłopak spojrzał dziewczynie w oczy i skinął głową.

-Najmocniej na świecie - szepnął. - Jak nikogo innego.

Dziewczyna przymknęła nieco oczy i oparła głowę o obojczyk chłopaka, rozluźniając mięśnie. Tobi odetchnął z ulgą i mocniej przytulił się do białookiej, wciskając nos w jej miękkie i pachnące jaśminowym szamponem włosy.

-Co... co teraz będzie? - zapytała go cichutko.

-Nie wiem, Hinata - odszepnął jej. - Nie wiem.

Dziewczyna mocniej przylgnęła do ramion chłopaka, czując, jak jego ciepło, bijące od nienaturalnie rozgrzanego ciała, powoli ogarnia i jej organizm, dając dziwnie miłe uczucie spokoju i bezpieczeństwa.

Nagle chłopak złapał Hyuugę wpół i mocno przytrzymując przy sobie, odskoczył na bok, czarnymi oczyma obserwując stojącą przed nim grupę ludzi. Przed szeregiem ninja stał widocznie ich przywódca, szarowłosy mężczyzna z maską na twarzy. O ile dobrze Tobi pamiętał, miał on na imię Hatake Kakashi i przewodził drużynie, w której znajdował się młody Uchiha oraz sakryfikant Lisa, dziewięcioogoniastego. Wspomniana dwójka młodych ninja stała za swoim nauczycielem, obserwując zmrużonymi oczyma Tobi'ego i znajdującą się na jego rękach Hinatę, która mocno wczepiała palce w ciemny golf swojego ukochanego.

-Zostaw ją... - szepnął Hatake.

Tobi tylko cofnął się o krok, lekko pochylając w przód. Wiedział, że walka w takiej sytuacji byłaby ciężkim pojedynkiem. Już sparing trzech na jednego sprawiłby mu pewne kłopoty, a warto było zaznaczyć, że kruczowłosy musiał jeszcze ochronić kogoś, kogo bardzo kochał.

-Tobi, zostaw mnie... - szepnęła mu Hinata. - ...zostaw mnie i uciekaj.

-Brzask nie ucieka - rzucił, znów prąc w tył.

-Proszę... zrób to dla mnie - jęknęła. - Idź już.

Dziewczyna zeskoczyła z rąk bruneta, a gdy ten chciał złapać ją za rękę, nagle w jego stronę rzucił się Uzumaki. Blondyn zaatakował, ale Uchiha w ostatniej chwili odsunął się na bok, niekorzystnie dla siebie zwiększając odległość pomiędzy sobą, a Hinatą. Białooka rzuciła ku niemu tylko tęskne spojrzenie i pozwoliła się odprowadzić obecnej też na polanie Sakurze.

-Teraz mi nie zwiejesz... - szepnął Naruto.

Tobi pochylił się w przód i zmrużył niechętnie oczy. Widział, że z drugiej strony powoli do ataku przygotowuje się Sasuke, a stojący w oddali Hatake szybko składa pieczęci. Tobirama wyprostował się i rozłożył ręce, uwalniając spore pokłady chakry.

-Splot! Piekielne Opętanie!

Całe jego ciało stanęło w płomieniach, a każda komórka zamieniła się w czystą moc ognistej chakry. Tobirama odetchnął głęboko, powoli uspokajając płomienie tak, że ogarnęły jego ciało, pokrywając go delikatną warstwą płynnego ognia.

-W Wodzie Ukrycie! Wodny Smok!

Zza pleców Kakashiego wystrzelił z niedużego jeziorka ogromny gad zbudowany z cieczy. Tobirama złożył kilka pieczęci i wyciągnął rękę ku technice Hatake.

-Infero! - zawołał. - Ognisty Szał Nieokiełznany!

Potężny płomień wystrzelił ku smokowi, a zanim go dosięgnął, już sprawił, że woda, z którego był zbudowany gad, wyparowała z sykiem. Ogień stłamsił się sam w sobie, pozostawiając po sobie suche i nieprzyjemne powietrze.

-W Wodzie Ukrycie! Wielkiej Fali Wodnej Zalanie!

Tobirama syknął, gdy potężna masa wody uderzyła w jego ciało. Brunet zachwiał się i upadł, a masa cieczy porwała go tak, że uderzywszy w drzewo, zsunął się po nim, zachłystując podmywającą teren wodą. Nim zdążył wstać, w jego twarz uderzyła pięść Naruto.

-Draniu! - zawołał blondyn.

Uchiha przyjął jeszcze kilka uderzeń, by w końcu zablokować cios otwartą dłonią. Uniósłszy nogę, uderzył blondyna w brzuch, przez co ten odleciał na kilkanaście metrów od niego. Tobirama wstał chwiejnie i wypluł z ust trochę krwi. Wiedział, że nie stać go na kolejne zainicjowanie Splotu, musiał wiec teraz liczyć na niższej rangi techniki i siłę własnych mięsni.

-Kopiujące Białe Oczy!

Jego tęczówki zalśniły jego własną Linią Krwi. Chłopak w ostatniej chwili zdołał zauważyć atakującego go z boku Sasuke, którego powstrzymał jedną ręką i odrzucił na bok tak, że brunet uderzył w wstającego wolno Naruto.

-Takie techniki jak twoje ogniste zużywają sporo twojej chakry, co nie? - zapytał Hatake, pomagając wstać swoim uczniom. - Nie zostało ci jej już wiele.

-Zostało jej wystarczająco dużo - zaoponował Tobirama.

-Jesteś z Brzasku, ale możesz z nami... - zaczął Kakashi.

-Współpracować? - zapytał z ironią Tobi. - Zakumplować się? Zaprzyjaźnić? Zdradzić z wami tych, którzy znaczą dla mnie więcej niż moje własne życie? Zawieść moją siostrę? Stać się bezwartościowym śmieciem?... Chyba podziękuję, Hatake Kakashi.

-Jak wolisz - rzucił szarowłosy. - Chciałem dać ci szansę.

Tobi prychnął pod nosem i zacisnął pięść na wyciągniętym wcześniej sztylecie. Hatake zaatakował jako pierwszy, zaraz za nim ruszył Uzumaki, a po nim i młody Sasuke. Tobi sparował wszystkie ich ciosy i bez problemu ominął ich ataki.

-Element Drewna!... Drewniana Trumna!

Nagle wokoło kruczowłosego wyrosły drewniane bale, które szybko zbiły się, tworząc mocne i trudne do pokonania więzienie. Tobi uniósł nieco głowę i z niezadowoleniem zauważył, że dał się zwieść atakom trójki na korzyść czwartego, ukrytego ninja. Chłopak zacisnął tylko szczękę i uniósł jedną rękę do góry.

-Ogniem Epitafia Wypisanie... - wyszeptał.

Gdy tylko dotknął palcem drewna, to sczerniało i po chwili zwęgliło się, rozsypując na popiół. Tobirama kopnął stworzone w ten sposób prowizoryczne drzwi i wyskoczył na zewnątrz. Niemal od razu w jego stronę pomknęły szeregi kunai, które jednak chłopak zręcznie ominął. To samo zrobił z kolejnymi drewnianymi belami, aż w końcu zdyszany ciężkimi unikami i szybko wyprowadzanymi atakami, przysiadł na jednej z gałęzi drzew.

-Teraz!...

Krzyk Hatake dał do zrozumienia Uchice, że coś znów jest nie tak. Jego ciało nagle zostało otoczone przez dziwne liny, a gdy Tobi spojrzał na swój tors, zorientował się, że więzienie tworzą dziwne, czarne węże. I o ile potrafił dobrze to ocenić, zbudowane one były z czystego, czarnego tuszu.

O niczym więcej nie zdołał już pomyśleć. Poczuwszy mocny ból w tyle głowy, opadł w ramiona ciemności.

Hinata zerknęła za siebie i nieomal zamarła. Przez ulicę w akompaniamencie wrzasków tłumu przechodziła właśnie drużyna Hatake wraz z Saiem i Yamato. Na ramieniu Kakashi miał przewieszonego dopiero co pokonanego, związanego członka Brzasku.

-Tobi... - szepnęła błagalnie Hinata.

Stojąca obok niej Sakura spojrzała na nią zaszokowana, podobnie zresztą, jak i Shino, który dowiedziawszy się o problemach przyjaciółki z drużyny, znalazł się niemal natychmiast przy niej. Aburame zmrużył tylko niezauważalnie brwi i przyciągnął do siebie Hyuugę, która z ufnością wtuliła się w ramię kolegi, znad niego obserwując idących ulicą zwycięzców pojedynku.

-Tobi... - jęknęła.

-Hinata, chodź stąd - szepnął Aburame.

Hyuuga dała się posłusznie wyciągnąć z tłumu ludzi i podążyła za Shino. Aburame w końcu usadził białooką na parkowej ławeczce i sam usiadł obok.

-Hinata, o co chodzi? - zapytał poważnie. - Skąd znasz tamtego faceta?

-To Tobi... - szepnęła. - Tobi...

-Jaki Tobi? - nieomal jęknął Aburame. - Hinatka...

-Ja... walczyłam z nim na ostatniej misji - zaczęła. - Nie pamiętam, co się stało, ale... on odprowadzał mnie do Liścia. Potem przejęli mnie Naruto i Kakashi sensei. Ale Tobi znów przyszedł do mnie... Shino! Ja... ja chyba się w nim zakochałam!

Aburame mocno wtulił w siebie białooką, gdy ta zaczęła histerycznie szlochać. Chłopak był nieco skołowany, nigdy nie przypuszczałby, że jego cicha, nieśmiała koleżanka z drużyny znajdzie sobie taki obiekt westchnień, jak groźny przestępca klasy S, na dodatek pochodzący ze sławetnej już organizacji Brzask.

-Hinatka... jesteś tego pewna? - zapytał ją ostrożnie.

-Nie - odszepnęła, powoli się uspokajając. - Ale... on... on był inny niż wszyscy.

Aburame westchnął tylko ciężko i zerknął na zapłakaną twarz przyjaciółki.

-Obiecuję, że ci pomogę, Hinata - przysiągł. - Choćby nie wiem co.

Ściany siedziby Brzasku zadrżały niebezpiecznie, a na korytarzu rozległ się krzyk wściekłości.

-Dlaczego pozwoliłeś mu tam iść?!

Kilkoro z członków organizacji wypadło na korytarz, rozglądając się wokoło z zainteresowaniem. Krzyk Dealupus, która najprawdopodobniej siedziała w gabinecie Lidera, zaszokował wszystkich - dziewczyna niemal nigdy nie krzyczała, rzadko bywała zła i praktycznie nigdy nie działała pod wpływem wściekłości. Teraz jednak jej krzyk, pełen grozy i złości, rozlegał się po siedzibie, mrożąc krew w żyłach tym, którzy go usłyszeli.

-Katuś...? - szepnął cicho Hidan.

-Miał wracać natychmiast!

Sasori zerknął na sufit, z którego zaczął się sypać biały pył.

-Co za chakra... - szepnął Itachi.

-Musi być nieźle rozeźlona - dodał Kisame.

-Coś się stało - zauważył ponuro Kakuzu.

-NIE TŁUMACZ SIĘ! - usłyszeli krzyk dziewczyny. - MAJĄ SIEDZIEĆ W SIEDZIBIE! WSZYSCY! TY TEŻ, NAGATO!

Drzwi do gabinetu Lidera otworzyły się i na korytarz wypadła dziewczyna. Rzuciwszy ponure spojrzenie ku członkom Brzasku, zarzuciła kaptur na głowę, ukrywając w ten sposób blask granatowych tęczówek. Trzasnąwszy drzwiami gabinetu Peina, skierowała się do wyjścia. Za jej postacią ciągnęła się chmurka niezauważalnego chaosu.

Tobirama uniósł powoli głowę i rozejrzał się dookoła. Znajdował się w ciemnym pomieszczeniu, z wysoko wyciągniętymi w górę rękoma. Nadgarstki skute były łańcuchem, który przyczepiony był do sufitu tak, że nawet, wedle mniemania Tobiego, Kisame nie dałby rady go wyrwać. Brunet pociągnął nosem i dokładniej przyjrzał się otaczającym go szczegółom.

Cela, bo niepodważalnie pomieszczenie, gdzie się znajdował, było celą, była mała i wilgotna. Po chropowatych ścianach spływały krople brudnawej i śmierdzącej wody, tworząc na podmiękłym podłożu nieprzyjemne kałuże. Kupka wilgotnego siana w kącie zaczęła już dawno gnić, potęgując przykry zapach. Uchiha zerknął z dziwną niechęcią na gryzące się pod ścianą brudne, chude szczury. Zwierzęta, widząc, że brunet obudził się i być może nawet im zagraża, uciekły pomiędzy mocnymi, żelaznymi kratami z piskiem przebiegając po mokrej posadzce korytarza.

Uchiha westchnął głęboko i spuścił nieco głowę. Był pewien, że łańcuch nie tyle co krępuje jego ruchy, o ile wysysa z niego nadmiar niebezpiecznej dla więżących go chakry. Tobirama zacisnął palce, rozprostowując tym samym zastałe kości. Ręce przebiegł nieprzyjemny dreszcz, mrowienie komórek, z których odpłynęła bogata w zbawczy tlen krew. Uchiha skrzywił się pod wpływem nieprzyjemnych impulsów, ale zaraz, poruszywszy się jeszcze trochę, uspokoił zastałe mięsnie i znów odetchnął głęboko, z nieprzychylną miną wciągając w płuca zatęchłe powietrze.

-No i proszę, w końcu się obudziliśmy... - usłyszał.

-A, dzień dobry - odpowiedział z uśmiechem. - Miło mi poznać...

-Morino - odpowiedział mu mężczyzna. - Ibiki Morino.

::.. Widzenie siódme ..::

Zemsta i jej Herold.

-Morino - odpowiedział mu mężczyzna. - Ibiki Morino.

-No właśnie - rzucił brunet z uśmiechem. - Dzień dobry, panie Morino.

Uchiha posłał promienny uśmiech ku przyszłemu oprawcy, na co ten nie zareagował żadnym widocznym ruchem. Czarny, długi płaszcz narzucony na ramiona sprawiał, że Morino wydawał być się niemało ponury. Definicji ten jakby dopełniała granatowa chusta na głowie i chłodny, nieprzenikniony wzrok.

-Być może dobry - rzucił niedbale Ibiki. - Tego się jeszcze dowiemy.

-O, czyli jednak będzie jakiś quiz - zauważył Uchiha z dziwnym zadowoleniem. - Zasze lubiłem quizy. Są takie zabawne.

Morino otworzył drzwi celi i zamknął je zaraz za sobą, a pstryknąwszy palcami, przywołał do siebie kilku innych ninja.

-Mam nadzieję, że obaj będziemy się bawić przy tym przednio - zauważył.

Tobi uśmiechnął się lekko, ale nie zdążył odpowiedzieć nic konkretnego, gdy w jego brzuch uderzyła pięść Morino.

-Nie szczerz się tak do mnie, szczeniaku - warknął.

-Gdybyś wiedział kim jestem... - zaczął sykliwym głosem Tobirama. - ...nie nazwałbyś mnie szczeniakiem.

Ibiki złapał bruneta za szyję i gwałtownie ściągnął go na ziemię. Tobirama poczuł szarpnięcie w rękach, mocny ból stawów i ciężko upadł na wilgotną posadzkę. Dwóch, czy trzech ninja podniosło go i wraz z krępującym go łańcuchem przeniosło przez korytarz do zapewne specjalnie przygotowanej dla bruneta sali. Usadziwszy go na wmurowanym w posadzkę krześle, przywiązali mocno, zdzielając kilkakrotnie po twarzy.

-No, to teraz zaczniemy quiz - zauważył Morino, siadając naprzeciw bruneta. - Może najpierw podasz nam swoje imię.

-Tobirama - odpowiedział od razu chłopak, uśmiechając się nieznacznie. - Ale możesz mi mówić Tobi.

-Tobirama...? - zdziwił się Ibiki.

-Tak, Tobirama - potwierdził kruczowłosy. - Tak jak Tobirama Senju, Drugi Ognisty Cień Liścia.

-Nigdy bym nie pomyślał, że to imię tak się splami w postaci twojej osoby - zauważył autentycznie zainteresowany Ibiki.

-O, to nie wszystko - zauważył z entuzjazmem Tobi. - Na nazwisko mam Uchiha. Uchiha Tobirama. I mam osiemdziesiąt lat... szczeniaku. Te informacje możesz sobie zapamiętać, bo będą jedynymi, jakie ci przekażę.

Morino uniósł hardo głowę.

-To się jeszcze okaże - zauważył.

Ale potem mimo ciosów, bólu i setek pytań, z ust Uchihy nie padło ani jedno, znaczące słowo.

Ciche łkanie, rozchodzące się po niedużym pokoju, przerywane było raz po raz, by i tak po nieznacznie krótkiej przerwie rozpocząć się na nowo. Wtulona w poduszkę Hinata nie potrafiła zrobić nic ponad wylewanie łez za swoim kochankiem. Tak bardzo chciałaby, aby Tobi znów był wolny, by nawet był od niej daleko, ale żeby był wolny i niczym niezagrożony.

Podejrzewała, że przesłuchiwaniem członka Brzasku zajmie się najlepszy spec od wyciągania informacji w Liściu - Ibiki Morino. Wiedziała też, że był on nie tylko doskonałym ninja, ale też był najlepszy w przesłuchaniach. Nie było osoby, która nie złamałaby się pod naporem jego wzroku, stylu bycia, a jeśli nawet ktoś zdołałby się temu oprzeć, Morino posiadał również specjalnie przystosowane do przesłuchań techniki.

-Hinata... - usłyszała.

Uniósłszy zapłakaną twarz, zauważyła siedzącego na parapecie Shino, który, ubrany w swój pełen strój ninja, wpatrywał się w nią uważnie znad swoich okularów.

-Hinata, ubierz się, wymyśliłem coś - powiadomił krótko.

Dziewczyna tylko skinęła głową i otarłszy łzy spod powiek, zeskoczyła z łóżka. Po minucie była gotowa do spotkania z Aburame. Chłopak czekał na nią na dachu jej domu, widocznie podekscytowany możliwością przekazania dziewczynie informacji.

-Twój Tobi więziony jest w tunelach ANBU - zauważył. - W ich więzieniu.

Hyuuga jęknęła cicho - miejsce, przedstawione przez Shino, było jednym z najlepiej strzeżonych i najbardziej niedostępnych w całym Liściu.

-Przesłuchiwaniem zajmuje się Morino - ciągnął swoje Aburame. - Na dodatek całą tę farsę pilnuje oddział ANBU.

-Shino, co ja mam robić? - zapytała go płaczliwie.

-Nie martw się, mała - chłopak przytulił ją mocno. - Poradzimy sobie tam, ok.?

Dziewczyna tylko skinęła głową.

-Obiecałem ci, że ci pomogę i to zrobię, Hinata - szepnął jej do ucha. - Razem uratujemy tego twojego kochasia.

Hyuuga mocniej wczepiła palce w kurtkę Aburame, a ten z cichym westchnięciem poddał się bliskości dziewczyny. Cios w serce, który spadł na niego dzisiejszego dnia, zmalał, choć Shino wiedział, że powróci i to ze zdwojoną siłą. Ale wszystko, co robi i zrobi, wykonana z tą samą radością ducha, bo będzie to czynem dla ukochanej osoby.

Uchiha, męczony od dobrych kilku godzin pytaniami, w końcu został z powrotem wtrącony do celi, gdy jego oprawcy zdali sobie sprawę, iż ból, powodowany mocnymi uderzeniami, nic nie daje wobec nieugiętej siły bruneta. Uchiha znów został przywiązany za ręce do sufitu, ale teraz, na dodatek, skuto jego nogi i przywiązano do nich spory i ciężki blok kamienia. Rozrywane pod wpływem ciężaru mięśnie zaczęły powoli odmawiać posłuszeństwa, zwłaszcza, że chakra, która u Uchiha potrafiła wiele zaleczyć i złagodzić duży ból, wysysana była przez łańcuchy, otaczające nadgarstki.

Tobirama spuścił głowę i przymknął oczy, zmęczony zarówno ciężkim przesłuchaniem, jak i bezczynnością w celi. Zastanawiał się, jak zareaguje jego siostrzyczka, gdy dowie się, że jej ukochany braciszek znów wplątał się w jakieś bagno, z którego teraz nie bardzo potrafi się sam wydostać. Miał duże przeświadczenie, że co prawda mury siedziby ANBU legną w gruzach, ale za to on sam oberwie taką burę, jak jeszcze nigdy w życiu. Na jego korzyść nie działało za wiele, w końcu sam wybrał się na samozwańczy zwiad po Liściu, czemu nie chciał się sprzeciwiać Nagato, choć rzecz jasna nie poparł tego otwarcie.

Po chwili, zdawszy sobie sprawę, o czym myślał, zaśmiał się głośno.

Spotkanie z rozwścieczoną Dealupus było dla niego gorszym doświadczeniem niż wieczne tortury w Liściu, nawet mając na względzie to, iż Kat była jego ukochaną siostrą, a ninja Liścia wrogami.

-No i z czego rżysz, popaprańcu? - usłyszał.

Uniósłszy głowę, zauważył stojącego przed celą strażnika, który morderczym wzrokiem wpatrywał się w nadal chichoczącego po wariacku bruneta.

-Zdałem sobie sprawę, że pewnie dostanę od siostrzyczki, kiedy już wrócę do domu - odparł radośnie chłopak.

-To ci powiem, że nie dostaniesz - warknął wartownik. - Nie wyjdziesz stąd już nigdy, szczylu.

Brunet tylko zachichotał w odpowiedzi i spuścił ponownie głowę, nie chcąc swoim radosnym wyrazem twarzy jeszcze bardziej zdenerwować strażnika, który i tak zapewne cierpiał na rozstrojenie żołądka.

Nagle do jego uszu doszedł cichy jęk i trzask. Brunet uniósł głowę do góry, ale wartownika już nie było. Zmrużywszy oczy, zaczął się zastanawiać, odkąd to jego siostrzyczka stała się taka delikatna w momentach nagłej złości i zagrożenia dla swojego braciszka.

-Tobi... - usłyszał.

-Hinata-chan? - szepnął zaszokowany.

Przed celą pojawiła się Hyuuga, zmęczona i zasapana, ale uśmiechająca się i widocznie z siebie zadowolona.

-Hinata-chan, co ty tu robisz? - zapytał zdenerwowany. - Nie powinno cię tu być. Idź już, ktoś cię zobaczy.

-Przyszliśmy po ciebie - odparła.

-My? - zdziwił się.

Obok Hinaty stanął Aburame, który, rzuciwszy tylko krótkie spojrzenie na bruneta, zajął się wraz ze swoimi owadzimi przyjaciółmi sforsowaniem krat.

-Hinata, zabieraj się stąd! - warknął poważnym tonem Tobi. - Nie martw się o mnie, już ktoś idzie, żeby mnie stąd zabrać.

-My jesteśmy, Tobi - odparła.

-Hinata! - warknął brunet. - Posłuchaj mnie choć raz, kobieto!

-Nie! - odparła. - Tobi... ja... ja cię kocham.

Uchiha zamarł nagle, czarnymi, rozszerzonymi z zaskoczenia oczyma, wpatrując się w dziewczynę. Po chwili jednak jego oczy przymknęły się z dziwnego zadowolenia, a na ustach pojawił się nikły uśmiech.

-Gotowe - rzucił Aburame, a kraty jak na rozkaz opadły z cichym brzdękiem.

Hinata doskoczyła do Uchihy i razem z Shino zdjęła z jego rąk i nóg kajdany. Brunet potarł skórę i przeciągnął się mocno. Po chwili złapał Hyuugę w pół i mimo jej pisku, okręcił wokół siebie.

-Hinata-chan... - szepnął, mocno wtulając się w jej ciało.

-Nie czas na to - skarcił ich Aburame. - Musimy stąd wyjść. Szybko.

Tobi skinął tylko głową i złapał dziewczynę za rękę, pociągając za sobą.

-Jak tu weszliście? - zapytał.

-Pokazaliśmy lewe papiery od Hokage - przyznał cicho Aburame. - Przepuścili nas na pierwsze piętro, tutaj, na czwarte, dostaliśmy się sami. Musieliśmy pokonać kilku strażników, ale daliśmy radę.

-Widzieli was? - zapytał zdenerwowany Uchiha.

-Nie - odparł Shino. - Nie widzieli.

Tobirama tylko w odpowiedzi skinął głową i pociągnął za sobą Hinatę, która mocno zaciskała palce na dłoni Uchihy. Chłopak nagle zatrzymał się i spojrzał na sufit, z którego zaczął się sypać biały pył.

-Trzęsienie ziemi? - zdziwił się Aburame.

-Nie... - zaprzeczył Tobi. - Siostrzyczka po mnie przyszła.

Świst i jazgot, jaki roznosił się teraz po ulicach Liścia, przyprawiał wszystkich o dreszcze i sprawiał, że nawet najodważniejsi mieli ochotę ukryć się głęboko pod kocem na swoich względnie bezpiecznych łóżkach. Hokage zacisnęła pięść i patrzyła, jak kolejni, posyłani przez nią ninja, ginęli w bocznych uliczkach, odtrącani na bok przez gęste chmury granatowego pyłu. Kurz wirował niebezpiecznie wokół idącej wolno, krok za krokiem dziewczyny, i to właśnie on powodował przeraźliwy jazgot.

-Nie damy jej rady... - szepnął jakiś ninja, zdyszany stając obok Hokage.

-Kto to jest? - zapytała cicho Tsunade, zaciskając pięści ze złości i bezsilności.

-Ma na sobie płaszcz Brzasku, szanowana Tsunade - odparł ninja.

Blondynka rozszerzyła oczy ze zdumienia i spojrzała uważniej na obcą. Czarny płaszcz z czerwonymi chmurami falował niebezpiecznie pod wpływem granatowego pyłu, który przerzedziwszy się nieco, pozwolił mieszkańcom Liścia spojrzeć na osobę członkini Brzasku. Niska, wyglądająca na szesnastolatkę blondynka unosiła nieznacznie ręce w górę, a jej palce drżały, kierując ruchy chmur pyłu na odpowiednich ninja.

-Zastosujcie mi najmocniejsze techniki, jakie znacie! - rozkazała Hokage. - Macie ją pokonać, możecie ją nawet zadźgać!

Ninja skinął głową i ruszył do ataku wraz ze swoimi kompanami. Woda, piorun, ziemia, powietrze i ogień uderzyły w Dealupus, jednak chaos, nie tyle, że osłonił dziewczynę, co rozproszył techniki atakujących, zamieniając je na swoją własną siłę granatowego pyłu. Dziewczyna złożyła przed sobą ręce i techniki zwróciły się przeciwko ich właścicielom, zmiatając ich z dachów budynków i odrzucając nieprzytomnych i ciężko rannych na bok. Dealupus skoczyła na dach budynku Hokage, a jej chaos zebrał się i otoczył jej ciało cienką warstwą.

-Gdzie... jest... mój... brat?... - wysyczała, patrząc na Hokage.

Tsunade zacisnęła szczękę i otoczona przez kilku ninja, przygotowała się do ataku.

-GDZIE ON JEST?!... - zawołała Dealupus.

Ściany, a nawet powietrze zawibrowało niebezpiecznie, jakby samo przestraszyło się głosu blondynki.

-Nie przestrasz... - zaczęła Hokage.

Nim się obejrzała, towarzyszący jej ninja zostali odrzuceni na bok, a sama Dealupus chwyciła ją za przód zielonego płaszcza i szarpnęła w górę. Była niższa od niej, ale dziwnym trafem unosiła się kilka metrów nad powierzchnią dachu, mocno przytrzymując Hokage.

-Zapytam ostatni raz - wysyczała. - A potem rozpirzę tę wiochę na drobny mak, jeśli twoja odpowiedź mnie nie zadowoli. Gdzie jest mój brat?

-Siostra!...

Chaos nagle rozwiał się, a Hokage mocno uderzyła o dach budynku, nie przytrzymywana już przez siłę Dealupus. Kat opadła miękko na ziemię i doskoczyła do bruneta, mocno wtulając się w jego ciało.

-Siostrzyczko... - szepnął chłopak.

-Ale ty głupi jesteś! - warknęła dziewczyna, uderzając go w pierś. - Nigdy więcej mi tego nie rób, Tobirama!

-Przepraszam, siostrzyczko - szepnął.

-Wróćmy już do domu... - wyszeptała błagalnie.

Tobi nagle spiął się i odchrząknął głośno. Dealupus zerknęła na niego uważnie i zmrużyła oczy.

-Coś zbroił? - zapytała.

-Siostrzyczko, ja... - szepnął, trzymając jedną rękę za sobą.

Dealupus westchnęła i skinęła ręką na bruneta, który tylko odsunął się na bok, ukazując stojącą dotychczas za swoimi plecami Hinatę. Hyuuga zerknęła płochliwie na blondynkę i mocniej przylgnęła do boku bruneta.

-Siostrzyczko, ja... - jęknął Uchiha.

-O boberku... - wyszeptała Dealupus, ukrywając twarz za palcami jednej ręki. - Za co? Byłam niegrzeczna? No trochę... nie aż tak.

-Siostra... - mruknął Tobirama.

-Po alimenty sam idziesz do Ziutka - odparła. - Chodźcie już, zaraz zacznie się tu robić gorąco, a mnie już przeszedł apokaliptyczny humor niszczenia świata chaosem.

Tobi skinął głową i wziął na plecy Hinatę, która rzuciła tylko tęskne spojrzenie ku Shino. Aburame uśmiechnął się do niej i pomachał jej radośnie, na co dziewczyna odmachała mu z entuzjazmem. Po chwili dwójka z Brzasku wraz z nową członkinią zniknęli poza murami Liścia.

-Żegnaj, Hinata - szepnął w powietrze Shino. - Obyś nigdy nie dowiedziała się, jak bardzo cię kocham, mała.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
12 focault historia szalenstwa w dobie klasycyzmu
hist. j¦Öz. 12, Gramatyka historyczna języka polskiego
12. Wizja historii w Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego, Romantyzm
12 12 15 Historia starożytna (wykład)
2008 12 14 Historia mediów w Polsce wyklad(1)
12 12 08 Historia starożytna (wykład)
Historia Polski XX wieku Materiały do egzaminu historia polski XXw wykład! 11 12
Historia integracje europejskiej (12 stron)
Historia stosunków Polski i Republiki Czeskiej z EWG (12 str DMYN4EMDQISCYJT43AOHCJER2YP3CLVKH6DJYMQ
III.CZAS W HISTORII, 12.IVB.Obliczanie czasu minionych wydarzeń, Marek Biesiada
WZÓR KONSPEKTU Z HISTORII, 12.PRACA W SZKOLE, ZSG NR 3 2006-2007, 02.PSP NR 4
Zajecia 12 - Draus, pedagogika specjalna, skróty ćwiczeń z historii wychowania
5 HISTORIA STOSUNKÓW MIĘDZYNARODOWYCH[1] 12 04
Historia rozwoju 6 12 2012
Historia Polski XX wieku Materiały do egzaminu historia polski XXw 12 12
Historia bezpieczeństwa 21 12 14r
12 13 AiU pytania egzaminacyjne historia i teoria architekturyid 13704
Historia?ministracji 8 12 201 Nieznany

więcej podobnych podstron