Rozdział szósty
Geneza kultury
Problem genezy kultury wiąże się nierozerwalnie z pytaniem o początki człowieka jako istoty biologicznej. Konieczne więc będzie sięgnięcie do materiału dostarczanego przez antropologię fizyczną, a zwłaszcza do jej ostatnich, rewelacyjnych wyników, które nieomal z roku na rok rewolucjonizują nasze myślenie o początkach człowieka i kultury ludzkiej. Obraz, który tu zostanie zarysowany, może się wprawdzie szybko zdezaktualizować, ale przedstawienie go wydaje się niezbędne dla uzyskania logicznej całości niniejszego podręcznika.
1. Człowiek w świecie zwierząt
Człowiek długo nie mógł i do pewnego stopnia nadal nie może się pogodzić ze swoją biologiczną zwyczajnością wyznaczającą mu określone miejsce w świecie zwierząt. Tak jak wiele grup etnicznych nie mogło się pogodzić z tym, że nie mają wyłącznego prawa do określenia „człowiek", tak jak trudno było uznać twierdzenie, że ziemia nie stanowi centrum wszechświata, tak też niełatwo się było zgodzić z opinią, że człowiek jest jednym z gatunków zwierzęcych. Antropocentryczne religie i filozofie wzmacniały przekonanie o wyjątkowości człowieka, przypisując posiadanie duszy jemu i tylko jemu. Dzisiejsza nauka nie pozostawia wątpliwości co do tego, że człowiek należy do świata zwierząt, że jest jednym z wielu gatunków biologicznych zamieszkujących świat.
Wstępna definicja człowieka
Gdyby słowo „zwierzę" nie miało negatywnego zabarwienia, można by bez ryzyka nieporozumienia powiedzieć po prostu, że człowiek jest zwierzęciem. Spojrzenie na człowieka jako na istotę biologiczną, w różnym stopniu spokrewnioną z różnymi grupami zwierząt, jest konieczne do zrozumienia procesu rodzenia się kultury, a więc tej drugiej, obok biologicznej, natury człowieka. Człowiekiem jest dla mnie nie tyle zoon politicon, czyli zwierzę społeczne, gdyż znamy wiele gatunków społecznych wśród zwierząt, ile zoon culturalis. Ostatnie badania nad zachowaniem zwierząt, zwłaszcza rzędu naczelnych, wzbudzają wątpliwości, czy tylko człowiek (jako rodzaj lub gatunek) posiada kulturę. Jednak nawet jeśli między tak zwaną protokulturą zwierząt od człowieka niższych w schemacie systematycznym i kulturą człowieka zachodzą tylko różnice stopnia, nie ma wątpliwości, że są one tak duże, iż zasługują na przyjęcie jako kryterium wyróżnienia człowieka. Właśnie u człowieka kultura rozwinęła się szczególnie intensywnie, splatając się zarówno z cechami biologicznymi, jak i z życiem społecznym.
Odrzucona tu została definicja człowieka jako zwierzęcia społecznego, gdyż stopień złożoności życia gromadnego u wielu gatunków zwierzęcych jest bardzo wysoki, można wręcz przypuszczać, że nie niższy niż u człowieka. Musiał sobie zdawać z tego sprawę Arystoteles, gdyż dla swego zoon politicon szukał dalszego wyróżnika: znalazł go w mowie, a więc w specyficznie ludzkim sposobie porozumiewania się międzyosobniczego.
Trzeba tu podkreślić, że wszelkie diachroniczne spojrzenie na człowieka wymaga sięgnięcia głęboko w jego przeszłość, gdyż wczesne etapy rozwoju kultury wiążą się z biologicznymi formami poprzedzającymi człowieka współczesnego. To po nich człowiek odziedziczył wiele cech, nie tylko w wyniku działania praw biologicznych, ale i na mocy bardzo długiej i trwałej tradycji.
Systematyczna pozycja człowieka w świecie zwierząt
W wieku XVII Carl von Linne, znany jako Linneusz, podjął ogromny trud uporządkowania bezładnej masy informacji o świecie zwierząt zebranych w ciągu poprzednich stuleci. W swoim
projekcie systematyki świata zwierząt nie odróżniał jednak podobieństw zewnętrznych, powierzchownych (analogii czy konwergencji) od podobieństw głębszych, o charakterze funkcjonalnym i genetycznym (homologii). Za podstawę swej klasyfikacji przyjął następujące kryteria: budowę ciała, funkcje ciała, sekwens wzrostu ciała, czyli następstwo zmian przed osiągnięciem postaci dorosłej. Współczesna taksonomia bierze pod uwagę jeszcze kilka innych kryteriów: skład chemiczny krwi, strukturę białek, materiał genetyczny.
Współczesna taksonomia porządkując świat zwierząt i roślin posługuje się wieloma umownymi jednostkami klasyfikacyjnymi obejmującymi coraz szersze grupy coraz odległej spokrewnionych organizmów. Wymienione kryteria służą do ustalenia klasyfikacyjnej bliskości poszczególnych organizmów, a raczej grup organizmów, nie można jednak zapominać o dużym stopniu arbitralności w zaliczaniu do poszczególnych jednostek klasyfikacyjnych.
Najmniejszą istotną w naszych rozważaniach jednostką taksonomiczną jest gatunek. Mówiąc o organizmach żyjących, gatunek określamy jako grupę organizmów, w obrębie której może zachodzić krzyżowanie się, dawanie potomstwa, a ściślej: dawanie płodnego potomstwa [por. Young 1978: 422]. Gatunek jest więc zbiorowością organizmów, która w obrębie swojej populacji jest w stanie przedłużać się teoretycznie w nieskończoność. Zgodnie z tym kryterium praktycznym rasy psów bardzo różniące się zewnętrznie należą do tego samego gatunku, natomiast organizmy nawet bardzo zewnętrznie do siebie podobne, które nie mogą się krzyżować, należą do różnych gatunków. To kryterium praktyczne ma głębokie uzasadnienie, gdyż dzięki niemu zostaje zakreślony pewien zasięg populacji, w obrębie której jest przekazywana w najróżniejszych kombinacjach pewna pula genów. Opiera się ono oczywiście na wszystkich wcześniej wymienionych kryteriach. Jego dogodność polega jednak przede wszystkim na tym, że przynależności do tego samego gatunku nie trzeba dowodzić na innej drodze, na przykład poszukując bliskości chemizmu krwi czy materiału genetycznego, jeśli zachodzi krzyżowanie się biologiczne. Fakt ten sam w sobie jest niezbitym dowodem bliskości i nie wymaga żadnych dalszych uzasadnień.
Tego wygodnego kryterium praktycznego nie możemy jednak stosować do organizmów kopalnych, a z taką właśnie sytuacją
mamy do czynienia, gdy mówimy o biologicznej historii człowieka. W odniesieniu do gatunków kopalnych często musimy się ograniczać do trzech kryteriów Linneusza, choć ostatnio podejmuje się próby poszukiwania wskaźników trzech pozostałych kryteriów również dla organizmów wymarłych.
Znacznie większy stopień arbitralności i umowności towarzyszy zaliczaniu poszczególnych grup organizmów do wyższych jednostek taksonomicznych: rodzaju, rodziny, rzędu itd.
Wykres na s. 207 przedstawia przebieg procesu hominizacji według Jana Jelinka.
Cechy typowo ludzkie a biologiczna wspólnota rzędu naczelnych
Cechy, które można określić jako typowo ludzkie, stanowią splot szczególnych, objawiających się z wyjątkową intensywnością cech spotykanych w obrębie całego rzędu naczelnych. Te typowo ludzkie cechy można podzielić na następujące kategorie: cechy anatomiczne, cechy fizjologiczne, cechy behawioru oraz cechy intelektualne.
Cechy anatomiczne. Do cech anatomicznych zaliczamy pionową postawę ciała, dwunożny chód, manipulacyjną dłoń, względnie duży mózg, swoiste proporcje twarzoczaszki i mózgoczaszki oraz kształt głowy. Jest z nimi związanych wiele innych cech anatomicznych.
Gdy cechy anatomiczne człowieka zestawimy z cechami wszystkich naczelnych, okaże się, że człowiek nie jest bynajmniej wyjątkowy, a jego cechy nie czynią go istotą tak niezwykłą, jak się powszechnie sądzi.
Postawa pionowa jako stała, najczęściej przybierana pozycja ciała jest wprawdzie dla człowieka charakterystyczna, ale tendencję do jej występowania dostrzegamy u wszystkich naczelnych. Pojawia się ona w różnych okolicznościach i na różnych etapach życia. Wszystkie naczelne umieją bowiem siedzieć; w tej pozycji kręgosłup przyjmuje kierunek pionowy, a czaszka znajduje się na jego szczycie. Wszystkie w pozycji siedzącej jedzą. Te naczelne, które uczyniły swoim zasadniczym sposobem poruszania się brachiację,
neanderthalensis
40-30000-
100000-
500000-
1000000-
2000000-
Paranthropus?
Paranthropus?
Homo sapiens steinheimensis
Homo erectus pataeohungaricus H. e. pekinensis H. e. leakeyi
Homo erectus erectus H. e. maurrtan/cus
Homo erectus heidelbergensis
H. e. officinalis
H. e. capensis
H. e. modjokertensis
„Homo" habilis
Australopitnecus
Homo sapiens sapiens Homo sapiens neanderthalensis f\
4000000-
Pongidae /
12-14 000000
Ramapithecus
25 000000
ó
Proconsul
Proces hominizacji rozpoczął się już w trzeciorzędzie. Najstarsi z dotychczas poznanych bezpośrednich przodków człowieka należą do rodzaju Ramapithecus. Ich wiek ocenia się na 14 milionów lat (linia przerywana). Australopithecus, żyjący przed 2-4 milionami lat, posługiwał się narzędziami i prawdopodobnie już sam je wytwarzał. Linią ciągłą oznaczono drogę dalszego rozwoju człowiekowatych aż do Homo sapiens sapiens [Jelinek 1977: 16].
czyli przenoszenie się z gałęzi na gałąź na rękach w pozycji zwisu, jak to robi na przykład gibbon, też przyjmują postawę pionową, choć nie krocząc, jak człowiek, ale zwisając.
Ciekawe rezultaty daje też analiza życia płodowego naczelnych. Jeśli geny odpowiedzialne za pewne cechy są w obrębie populacji obecne, to nawet jeśli te cechy zanikają w życiu postnatalnym, mogą stanowić o potencjalnych możliwościach dalszej ewolucji. Jednym z warunków spionizowanej postawy i dwunożnego chodu jest usytuowanie otworu potylicznego {foramen magnum) bardziej ku przodowi czaszki niż u czworonogów, co umożliwia zachowanie równowagi. Otóż właśnie w życiu płodowym u wszystkich naczelnych występuje takie ustawienie otworu potylicznego, które umożliwia pionową postawę ciała, mimo że w późniejszym życiu osobniczym takie ustawienie tego otworu zanika. W związku z tą cechą niektórzy badacze są skłonni określać człowieka jako istotę pedo-morficzną, czyli zachowującą cechy płodowe lub wczesnodziecięce.
Sawannowa małpa makak przyjmuje pionową postawę ciała pragnąc wyjrzeć ponad trawy, by dostrzec ewentualnego drapieżnika lub inne niebezpieczeństwo. Małpy człekokształtne także przyjmują taką postawę w różnych okolicznościach; często robią to podczas rzucania różnymi przedmiotami.
Cechą rzadziej występującą wśród innych naczelnych jest dwunożny chód, który polega na kroczeniu, czyli stopniowym przenoszeniu ciężaru ciała z jednej nogi na drugą. Małpy człekokształtne mogą wykonywać kilka lub więcej kroków tylko na tylnych kończynach. Tak robi często matka szympansica, która musi słabe niemowlę jedną ręką przyciskać do ciała, a drugą zrywać lub nieść owoc. Przenoszenie się na dolnych czy raczej,tylnych kończynach utrudniają naczelnym proporcje ciała, które w górnej części jest zbyt masywne i ciężkie, a w dolnej zbyt wątłe i słabe. W porównaniu z innymi naczelnymi u człowieka rozwinęła się szczególnie masywna miednica, zmniejszyła się klatka piersiowa i pas barkowy, tak że uzyskane proporcje umożliwiają pionowe poruszanie się na dwóch nogach. Warunkiem dwunożnego chodu jest wysklepienie stopy; u człowieka jest ono zarówno poprzeczne, jak i podłużne. Taka budowa stopy umożliwia amortyzację wstrząsów powstających przy stąpaniu, gdy kilkadziesiąt kilogramów ciała musi być utrzymywanych przez małą powierzchnię nośną stopy. Dwunożność
w warunkach sawanny, w których żyły pierwsze istoty człowieko-wate, mogła być szczególnie funkcjonalna, gdyż zwalniała ręce od funkcji lokomotorycznej; mogły one być użyte i do zdobywania pożywienia, i do obrony.
Inną cechą anatomiczną przypisywaną tylko człowiekowi jest chwytność rąk. Wśród naczelnych jednak występowanie chwytności stóp, dłoni lub wszystkich kończyn jest powszechne. Co więcej, u wielu gatunków naczelnych kciuk lub paluch u stopy są przeciwstawne do innych palców lub pełnią inną ważną funkcję w chwycie. U niektórych gatunków zresztą paluch jest bardziej przeciwstawny niż kciuk. Poza tym manipulację u wszystkich naczelnych ułatwia brak pazurów i obecność płaskich i miękkich paznokci. Wśród naczelnych istnieje zatem możliwość wszystkich trzech typów chwytu charakterystycznych dla człowieka: chwytu siłowego, polegającego na równoległym zaciskaniu palców na przedmiocie, chwytu papierosowego, polegającego na chwytaniu małego przedmiotu między palce, oraz chwytu precyzyjnego, polegającego na łapaniu czubkami palców wzajemnie przeciwstawnych (kciuk lub paluch jest przeciwstawny do reszty palców). Wprawdzie wszystkie te chwyty, a zwłaszcza chwyt precyzyjny, człowiek wykonuje najczęściej i najsprawniej ze wszystkich naczelnych, ale obecność tej cechy u człowieka jako przedstawiciela naczelnych nie jest wyjątkowa [zob. Napier 1975].
Również nie jest niezwykła inna cecha anatomiczna określana jako typowa dla człowieka, a mianowicie duży mózg. Wszystkie naczelne mają w zestawieniu z innymi rzędami ssaków duże w stosunku do wagi ciała mózgi. Wszystkie też mają specyficzne proporcje i kształt czaszki. W porównaniu z innymi ssakami mają mniejszą twarzoczaszkę, skróconą żuchwę i większą, a raczej wyższą mózgoczaszkę. Kształt czaszki charakteryzuje się nasuwaniem się części mózgowej na twarzową, tak że puszka mózgowa jest raczej powyżej niż z tyłu twarzoczaszki. Również tak zwane wysokie czoło jest szczególną cechą naczelnych.
Cechy fizjologiczne. Spośród cech fizjologicznych, które są istotnym czynnikiem ewolucji człowieka, w pierwszej kolejności należałoby omówić budowę i funkcjonowanie mózgu. Brak miejsca jednak nie pozwala na szczegółową analizę tej cechy. Inne, nie-
zwykle ważne fizjologiczne cechy typowe dla człowieka wiążą się z funkcjonowaniem jego zmysłów określających zakres wrażeń, które stanowią surowy materiał dla procesu myślenia. Człowiek ma bardzo słaby węch. U wszystkich naczelnych wiąże się to z redukcją twarzoczaszki, ze skróceniem partii czaszki odpowiedzialnych za funkcjonowanie powonienia. U człowieka, tak zresztą jak u wszystkich naczelnych, szczególnie rozwiniętymi zmysłami są natomiast wzrok i dotyk.
Ustawienie u naczelnych oczu z przodu czaszki, a nie po jej bokach, umożliwia widzenie stereoskopowe, zapewniające koordynację dwóch obrazów równocześnie powstających na siatkówkach obojga oczu. Pozwala to na widzenie głębi, ocenę odległości, postrzeganie perspektywy, co w efekcie stymuluje rozwój wyobraźni. Wszystkie naczelne mają ostry wzrok, a wyższe prymaty rozróżniają też kolory. Dobry i precyzyjny wzrok pozwala oglądać i oceniać przedmioty nawet z dużej odległości, stanowiąc doskonałe źródło informacji o świecie.
Szczególne rozwinięcie zmysłu dotyku wiąże się u człowieka z obecnością wielu zakończeń nerwowych pozwalających palcami, zwłaszcza rąk, wyczuwać kształty przedmiotów, a także ich cechy nierozpoznawalne w inny sposób, na przykład temperaturę, szorstkość czy gładkość powierzchni. Poznawanie dotykiem ważne jest przy brachiacji i przy wszelkich czynnościach manipulacyjnych. Dotyk umożliwia też poznawanie przedmiotów niedostępnych dla oka, na przykład znajdujących się wewnątrz innych, oraz tylnych części przedmiotów, do których nie można dotrzeć wzrokiem. Ponadto dotyk pozwala rozróżniać przedmioty w ciemności, rozszerzając poznawalność świata. Rozwój dotyku działa więc zarówno jako bodziec rozwoju mózgu, jak i warunek subtelnych sposobów manipulacji.
Cechą biologiczną określającą sekwens wzrostu typowy dla człowieka, ale spotykany również w pewnym stopniu u większości naczelnych, jest długi okres dochodzenia osobnika do dojrzałości i związany z tym długi brak samowystarczalności. U wyższych naczelnych związek matki z dzieckiem jest bardzo długi: u szympansa trwa cztery lata lub dłużej, tworząc więź, która utrzymuje się czasem przez całe życie (na przykład Clo i jej syn z badań Jane van Lavic-Goodall [1974]).Moment wyrzynania się pierwszych zębów
świadczy o tym, że u pierwszych istot człowiekowatych ten okres był jeszcze dłuższy; u człowieka współczesnego trwa on z przyczyn kulturowych co najmniej kilkanaście lat. Matka szympansica przez lata uczy swoje dziecko zbierania żywności, budowy gniazda na noc, a także posługiwania się kijami, gałęziami lub źdźbłami trawy, na przykład przy wypędzaniu termitów z kopca. Z całą pewnością umożliwia to pozabiologiczny przekaz wiedzy i zachowań. W takim przekazie pewną rolę może odgrywać rozwinięty sposób komunikowania się tego gatunku małp: wielka liczba sygnałów dźwiękowych, gestów i znaczących póz, umożliwiających komunikowanie stanów psychicznych, pragnień i życzeń, charakteryzuje wszystkie naczelne i odróżnia je od innych ssaków. Nie wiadomo, czy w grupie szympansów z pokolenia na pokolenie zachowuje się jakaś tradycja, ale nie należy tego całkowicie wykluczać.
Cechy behawioru. Wszystkie określone tu jako typowo ludzkie cechy anatomiczne i fizjologiczne kształtują charakterystyczny dla człowieka behawior, czyli zachowania motoryczne. Do pełnego zrozumienia behawioru nie wystarczają jednak wyjaśnienia w terminach czysto biologicznych. W odniesieniu do zachowań zwierząt należy odwoływać się również do czynników pozabiologicznych, lecz w rozumieniu świata ludzkiego konieczność stosowania tego rodzaju wyjaśnień szczególnie rzuca się w oczy.
Behawior człowieka wykazuje ogromną różnorodność i bogactwo. Nie jest to cecha niezwykła w obrębie rzędu naczelnych: wszystkie wyróżniają się wśród ssaków bogactwem zachowań. Rosnąca w dziejach rodziny Hominidae różnorodność pozostałych do naszych czasów narzędzi oraz wielość ich form są świadectwem bogactwa behawioru ludzkiego. Pewne elementy behawioru naczelnych, takie jak czynność rzucania, częsta zwłaszcza u wyższych naczelnych, są traktowane jako ważny element pierwotny behawioru człowieka, prowadzący do rozwoju kultury [zob. Hamilton 1977: 211]. Rozwój kultury można traktować jako szczególnie intensywny rozwój pewnych zachowań spotykanych u naczelnych.
Cechą - a ściślej: wielkim kompleksem cech - uważaną za typową dla człowieka jest życie społeczne. W obrębie rzędu naczelnych jest to cecha powszechna, choć nie wszystkie naczelne wiodą życie społeczne w równym stopniu złożone. Zbiorowości
niektórych gatunków naczelnych są zorganizowane luźniej, inne są bardziej zwarte; u jednych występuje sztywna i ściśle przestrzegana hierarchia pozycji, inne są w tym mniej precyzyjne; u jednych ta hierarchia wyraża się w zaborczości seksualnej samców o wyższej pozycji, u innych w monopolu na dysponowanie najlepszymi kąskami lub w jeszcze inny sposób. Prymatologów, czyli badaczy zajmujących się rzędem naczelnych, szczególnie interesuje życie małp o wysoko rozwiniętej organizacji społecznej, a należą do nich przede wszystkim szympansy i pawiany. Szympansy są istotami żywymi najbliższymi biologicznie człowiekowi współczesnemu. Pawiany natomiast są interesujące ze względu na to, że żyją na sawannie i prowadzą tryb życia naziemny, a więc zdradzają pod tym względem zasadnicze podobieństwo do wczesnych przedstawicieli rodziny Hominidae.
Życie społeczne człowieka nie jest więc cechą, która wyróżnia go z całego rzędu naczelnych. Jego osobliwością jest pozabiologi-czny sposób przekazywania norm, reguł życia społecznego, choć zapewne nie należy lekceważyć i wykluczać pewnych genetycznie przekazywanych cech, które umożliwiają czy ułatwiają człowiekowi życie społeczne. Podstawowym środkiem przekazu jest mowa artykułowana, czyli język operujący symbolami.
Mowa artykułowana jest uzależniona od pewnych cech anatomicznych: złożonego aparatu głosowego, odpowiedniej budowy krtani, wysklepienia się rezonującego podniebienia umożliwiającego artykulację, lżejszej żuchwy, a także złożonej muskulatury języka, warg i twarzy. U pozaludzkich naczelnych występuje płaskie podniebienie, ciężka żuchwa; dysponują one wprawdzie bardzo skomplikowaną muskulaturą twarzy, umożliwia to jednak wydobywanie głosu tylko z gardła, bez szansy na artykulację. Wśród cech mięśniowych szczególnie ważne jest wykształcenie się mięśnia języka, do czego niezbędny jest zaczep w postaci tak zwanej bródki, umożliwiający jego subtelne ruchy.
Niewątpliwie wiele gatunków zwierząt - nie tylko naczelnych - posługuje się wieloma znakami, co umożliwia im pewien poziom wzajemnej komunikacji. Naczelne, a zwłaszcza wyższe naczelne posługują się wieloma dźwiękami, a przede wszystkim gestami i pozami ciała, które służą im jako znaki w komunikowaniu się z innymi członkami gatunku. Doświadczenia także dowodzą, że
człowiek może dojść do znacznego porozumienia z szympansem za pomocą języka migowego używanego przez głuchoniemych, choć oczywiście w komunikacji tej natrafia na granice, które wyznacza - by tak rzec - konkretne, materialne zainteresowanie małpy.
Mowa artykułowana i symboliczna jest jednak nie bez powodu uważana za szczególnie doskonałe narzędzie przekazywania z pokolenia na pokolenie wiadomości i umiejętności ułatwiające zarazem znakomicie organizację życia zbiorowego, co podnosi w oczywisty sposób zdolności adaptacyjne gatunku. Jest sama w sobie czynnikiem pobudzającym rozwój umiejętności i wiedzy o charakterze kulturowym. Na pewno mowa artykułowana tylko stopniem sprawności różni się od innych, przedludzkich sposobów komunikowania się, co zwłaszcza wśród naczelnych świadczy o szczególnie intensywnym rozwoju pewnej istniejącej już tendencji bio-społecznej.
W ten sposób docieramy do najważniejszego bodaj wyróżnika, stanowiącego dla wielu badaczy podstawowe kryterium wyróżnienia człowieka w świecie biologicznym. Jest nim tworzenie, wchłanianie i przekazywanie kultury oraz życie w kulturze. Chodzi tu, jak wiemy, o sferę umiejętności, wiadomości i wyobrażeń przekazywanych na drodze społecznej, czyli pozabiologicznej, charakteryzującą się obecnością stałych wzorów i regularności w obrębie całych zbiorowości. Pozostałymi z odległych epok do dziś i dostępnymi nam świadectwami istnienia kultury są przedmioty materialne będące wytworami ręki ludzkiej. Są to przy tym wyłącznie te wytwory, które okazały się na tyle trwałe, że do dziś zachowały swój pierwotny kształt. Wytwory te to przede wszystkim narzędzia oraz pozostałości obozowisk, na przykład osłony od wiatru i deszczu i wyposażenie jaskiń.
Trzeba podkreślić, że rozmaite gatunki zwierząt używają przedmiotów ze swego otoczenia, posługując się nimi jako narzędziami, a więc do osiągnięcia jakiegoś celu. Te tak zwane zachowania narzędziowe, szczególnie częste wśród naczelnych, a zwłaszcza wyższych naczelnych, u człowieka przybierają formę stałych i regularnych zachowań.
Cechy intelektualne. Tworzenie narzędzi i posługiwanie się nimi wymaga pojawienia się cechy intelektualnej, która jest szczególnie
intensywnie rozwinięta u człowieka, a mianowicie zdolności przewidywania następstw własnych czynów. Nawet najprostsze zachowania narzędziowe wymagają posiadania w pewnym zakresie takiej zdolności. Cechy tej możemy się dopatrywać u wszystkich wyższych naczelnych, ale u człowieka nabiera ona szczególnej intensywności: przewidywania sięgają tu bowiem czasem daleko w przyszłość i dotyczą długich ciągów zdarzeń. Wiąże się z tym wiele zdolności intelektualnych, takich jak na przykład zdolność uogólniania, zapamiętywania, kojarzenia i wreszcie myślenia pojęciowego, czyli abstrakcyjnego. Wkraczamy tu w sferę cech intelektualnych, które najczęściej bywają uznawane za swoiste i decydujące o odrębności człowieka. Niektórzy badacze ujmują tę odrębność następująco: życie ludzkie różni się od życia zwierząt świadomością historii, a więc przeszłości, oraz świadomością własnej śmiertelności, czyli przyszłości. Poczucie przejściowego charakteru osobistego istnienia wymaga świadomości istnienia czasu, nieobecnej u innych gatunków zwierząt [por. Morin 1977].
O szczególnym rozwoju zdolności przewidywania świadczy znany z pradziejów rozwój form kultury: narzędzia przystosowane do eksploatacji środowiska i ich zróżnicowanie dowodzące pomysłowości człowieka. Rozwój komunikowania się wraz z wymienionymi już cechami intelektualnymi umożliwił pojawienie się mechanizmów kulturowych ważnych dla pobudzania rozwoju kultury.
Zdaniem wielu badaczy obecność u człowieka uczuć altruis-tycznych - uznanych za typowo ludzkie - miała również wpływ stymulujący na rozwój kultury. Zgodnie z tą oceną tak zwane uczucia wyższe były niezbędne do osiągnięcia wysokiego poziomu rozwoju techniki. Pozwalały na taką organizację zbiorowości, która umożliwiała przetrwanie grupy w szczególnie trudnych warunkach.
Podsumowując rozważania o cechach typowo ludzkich, warto przytoczyć opinię brytyjskiego antropologa fizycznego, Johna Napiera [zob. 1975], który określa człowieka jako hipermorficznego naczelnego. Człowiek w pewnym sensie gromadzi w sobie i szczególnie silnie rozwija niektóre cechy powszechne u naczelnych i charakterystyczne dla nich. Trzeba jednak podkreślić, że jest to splot cech szczególnie wyselekcjonowanych w wyniku działania rozlicznych czynników. Presja środowiska i dokonujące się mutacje genetyczne spowodowały powstanie takiego właśnie zestawu cech
i ich wyolbrzymienie. Istnienie człowieka i jego kultury zawdzięczamy więc zbiegowi okoliczności.
Żyjące obecnie najbliższe dzisiejszemu człowiekowi gatunki zwierząt należą do rodziny człekokształtnych, czyli Pongidae. Spośród nich bliskie człowiekowi są - w podanej kolejności - następujące gatunki małp: szympans, goryl, orangutan, gibbon. Kolejność ta wynika ze stopnia pokrewieństwa ustalonego na podstawie składu krwi, białek i materiału genetycznego. W wypadku człowieka i wymienionych małp genetycy są skłonni mówić o różnicach raczej ilościowych niż jakościowych między gatunkami. Dopusz^ czalne są zatem pewne porównania i analogie, na przykład w odniesieniu do cech anatomicznych, fizjologicznych, a nawet w pewnym stopniu do behawioru i cech intelektualnych. Trzeba natomiast przestrzec przed mechanicznym szukaniem wyjaśnień zachowania człowieka w analogiach behawioralnych spotykanych u małp człekokształtnych, gdyż funkcja i sens zachowań współczesnego człowieka żyjącego w świecie kultury są odmienne.
2. Rozwój cech typowo ludzkich
Człowiek współczesny należy do jednej z rodzin rzędu naczelnych określanej mianem człowiekowate (Hominidae), której jest dziś jedynym żyjącym przedstawicielem. Wcześniejsze istoty należące do tej rodziny dawno wymarły i z pewnością nie po wszystkich z nich dotrwały do dziś szczątki, a w każdym razie dzisiejszym badaczom dostępnych jest jedynie parę ogniw ewolucyjnego łańcucha, który miał doprowadzić do rozwoju wielu gałęzi, a w tym również gałęzi ludzkiej.
Rodzina Hominidae (człowiekowate)
Rodzina Hominidae wyodrębniła się ze wspólnego pnia wyższych naczelnych w tym samym czasie, co rodzina człekokształtnych. Proces ten rozpoczął się około 14 milionów lat temu. Z rodziny Pongidae dziś żyją co najmniej cztery gatunki: szympans, goryl, orangutan i gibbon. Rodzina Hominidae wyłoniła się ze słabo bra-chiacyjnych lub wręcz prebrachiacyjnych małp, określanych nazwą
Dryopithecinae. W trakcie rozwoju rodziny Hominidae dokonał się proces hominizacji (uczłowieczenia), który polegał na natężaniu się, zaostrzaniu i kolejnym rozkwicie poszczególnych cech typowo ludzkich. Przede wszystkim trzeba prześledzić rozwój cech anatomicznych i behawioralnych, które umożliwiły powstanie kultury i jej rozwój. Cechy anatomiczne organizmów wymarłych są łatwiejsze do rekonstrukcji na podstawie dostępnych nam szczątków kostnych; na temat ich behawioru natomiast możemy wnioskować jedynie pośrednio, na podstawie cech anatomicznych oraz analogii do zachowania żyjących w podobnych warunkach wyższych naczelnych. Analogie do współcześnie żyjących małp człekokszałt-nych można przeprowadzić jedynie w odniesieniu do wczesnych form biologicznych w obrębie rodziny Hominidae, a więc do rodzaju Ramapithecus i rodzaju Australopithecus. Absolutnie niedopuszczalne jest stosowanie takich analogii wobec wyższych Hominidae, a więc rodzaju Homo. W tym wypadku sensu nabierają raczej analogie do życia najprostszych społeczeństw pierwotnych. Stosując te analogie musimy pamiętać, że traktujemy je tylko jako ostatnią deskę ratunku i procedurę obarczoną wieloma błędami.
Ramapithecus - hipotetyczny najwcześniejszy rodzaj rodziny Hominidae
Powszechna jest opinia, że zmiany środowiska, które się dokonały naZiemi około 14 milionów lat temu, a mianowicie ocieplanie się i zmniejszanie wilgotności klimatu prowadzące do przekształcenia się lasu tropikalnego w sawannę, stanowiły istotny bodziec biologicznych przemian, prowadzących do rozwoju formy Ramapithecus, a potem Australopithecus. Przechodzenie od życia w lesie do życia na otwartej przestrzeni sawanny nadawało sens dwunożnemu chodowi, spionizowanej postawie ciała oraz zmianom ostrości poszczególnych zmysłów. Na sawannie nie było takiej obfitości pożywienia jak w tropikalnym lesie, na przykład łatwo dostępnych owoców, a to zmuszało organizmy tu żyjące do pewnych nowych rozwiązań adaptacyjnych. Dostępnym pożywieniem stały się więc twarde nasiona traw, a także mięso upolowanych lub padłych zwierząt. Zdobycie mięsa nie było jednak łatwe dla istot nie wyposażonych w kły i pazury, ich budowa fizyczna nie umożliwiała
dogonienia uciekających ssaków trawożernych. Brak kłów uczynił najwcześniejsze istoty człowiekowate bezbronnymi, co zmuszało do inwencji i poszukiwania innych, bardziej pośrednich form obrony.
Około 14 milionów lat temu w środowisku przejściowym, leś-no-sawannowym, żyła nad wodami istota prowadząca naziemny tryb życia, należąca niewątpliwie do wyższych naczelnych. Jej szczątki znaleziono w Pendżabie, a później także w Kenii; stąd pochodzi jej nazwa: Ramapithecus i Kenyapithecus. Niektórzy uważają Ramapithecusa za wspólnego przodka małp człekokształtnych i istot człowiekowatych. Inni natomiast uważają tę formę za najwcześniejszy, ciągle jeszcze słabo zbadany rodzaj rodziny Homi-nidae. Za każdą z tych hipotez przemawiają pewne cechy anatomiczne tej istoty. Ważny dla antropologów fizycznych kształt szczęki jest u Ramapithecusa bliższy człowiekowi: szczęka jest V-kształtna, a nie U-kształtna. (Antropologowie fizyczni i paleontolodzy przywiązują wielką wagę do kształtu zębów i szczęk. Przyczyną tego jest fakt, że kości zębów i żuchwy są szczególnie twarde i najlepiej zachowują się w znaleziskach, stanowiąc doskonały materiał porównawczy.) Po Ramapithecusie zachowało się niewiele szczątków kostnych, dlatego z dużym trudem możemy wnioskować na ich podstawie o budowie anatomicznej, a tym bardziej o sposobach zachowania się tej istoty.
Ramapithecus miał silną żuchwę, zdolną do ruchu pionowego i trącego poziomego umożliwiającego miażdżenie twardych nasion. Mógł od czasu do czasu przyjmować pionową postawę ciała, choć w zasadzie był czworonogiem. Jego okazjonalny chód mógł przypominać poruszanie się małp człekokształtnych na tylnych kończynach. Małpy te chodząc na czterech kończynach podpierają się środkowymi członami palców rąk, niektórzy przypuszczają więc, że wczesne człowiekowate podpierały się pięściami o podgiętych palcach.
Australopithecus (austra/opitek)
Do drugiego rodzaju rodziny Hominidae - już bez wątpienia wchodzącego w jej skład - należy istota odkryta w latach dwudziestych przez Raymonda Darta [zob. 1925] i nazwana przez niego Australopithecus, to znaczy małpa południowa. Australopitek
żył w środowisku sawannowym na dużych obszarach Afryki Południowej, Środkowej i Wschodniej w długim okresie od około 5 lub 3,5 miliona lat temu do około 1,5 miliona lat temu. Dopiero odkrycia Lewisa Leakeya [zob. 1946] potwierdziły przypuszczenia Darta, że jest to wczesna forma człowiekowata.
Wśród stosunkowo wielu znalezionych okazów zaliczanych do rodzaju Australopithecus spotykamy się ze znacznym zróżnicowaniem budowy. Pewne ich cechy są jednak wspólne i na nie zwrócimy tu szczególną uwagę. Jeśli określenie „małpolud" (czyli Pithecanthropus) stosuje się do jakiejś istoty z przeszłości, to jest nią właśnie australopitek. Najogólniej możemy powiedzieć, że jego ciało od pasa w dół przypomina ciało człowieka, od pasa w górę - ciało małpy [zob. Haviland 1978: 113-126]. Budowa tułowia, miednicy oraz długiej kości uda świadczy o tym, że często, jeśli nie przeważnie, przyjmował pozycję pionową. Można domniemywać, że dwunożny chód australopiteka był chwiejny i przypominał truchcik człowieka poruszającego się po lodzie: na rozstawionych nogach, z pochylonym do przodu tułowiem. Nie było to z pewnością majestatyczne kroczenie, jak można określić chód ludzki. John Napier [por. 1975] stwierdził aforystycznie, że człowiek najpierw nauczył się biegać, zanim nauczył się chodzić.
Masywna szczęka australopiteka dawała mu, podobnie jak Ramapithecusowi, możliwość poziomego ruchu trącego, co świadczy o przewadze w jego pożywieniu twardego pokarmu roślinnego. Profil jego czaszki był bardziej pionowy, a część twarzowa nieco krótsza niż u małp. Poza ciężką i silną szczęką prymitywny wygląd nadawały mu silnie rozwinięte wały nadoczodołowe. Otwór potyliczny (foramen magnum) przesunięty był bardziej ku przodowi niż u małp, co ułatwiało dłuższe utrzymywanie postawy pionowej. Antropologowie powszechnie zwracają uwagę na funkcjonalność
pionowej postawy i dwunożnego chodu u istoty żyjącej na
sawannie. Poza ułatwieniem obserwacji otoczenia z góry na
większą odległość umożliwiały nieporzucanie całego pożywienia
w wypadku spłoszenia drapieżnika, co stwarzało korzystne warunki
przetrwania.
Dłoń australopiteka nie była bardziej chwytna od dłoni małp
człekokształtnych, a pojemność jego mózgoczaszki nie przekraczała pojemności czaszki dzisiejszego szympansa, nie dorównywała jednak
wielkością mózgowi goryla. Ze względu na wielkość ciała (około 120-130 cm wzrostu i około 40 kg wagi) australopiteka należy porównywać raczej z szympansem niż z gorylem [zob. Clark J. D. 1978: 88-105].
Okres dzieciństwa u autralopiteka musiał być z biologicznego punktu widzenia podobny do tego okresu u człowieka współczesnego. Wyrzynanie się zębów następowało dokładnie w tym samym czasie, co u gatunku Homo sapiens. To stwarzało szansę długiego kontaktu matki z dzieckiem i umożliwiało przekazywanie pewnej wiedzy wyuczonej. Australopiteki prowadziły niewątpliwie społeczny, gromadny tryb życia.
Wraz ze wzrostem roli pożywienia mięsnego w rodzinie wczesnych Hominidae rosło - w porównaniu z innymi wyższymi naczelnymi - znaczenie ojca. Typowo roślinne pożywienie, którym żywiły się małpy, mogła zdobywać bez trudu matka niemowlęcia i małego dziecka, nie była jednak w stanie polować z niemowlęciem przy piersi. Dlatego też, jak się przypuszcza, wraz z pojawieniem się czynności łowieckich ojciec przejął opiekę nad rodziną i tak zrodził się najwcześniejszy podział pracy. Dla przetrwania zarówno osobniczego, jak i gatunkowego społeczeństw opierających choćby w pewnym stopniu swoją egzystencję na myślistwie konieczny był podział pracy zgodny z płcią.
Aby przetrwać w trudnych warunkach sawanny, młody austra-lopitek musiał się zapewne nauczyć wielu czynności od rodziców i od innych dorosłych. Gromadę razem wędrującą tworzyło kilka do kilkunastu dorosłych osobników i ich dzieci. W takiej gromadzie musiały istnieć pewne reguły podziału żywności. U szympansów, dla porównania, także istnieją ustalone zasady dzielenia się mięsem w gromadzie. Australopiteki wędrowały w poszukiwaniu żywności, ale zakładały obozowiska co najmniej na kilka dni. Ich pozostałością są kręgi z kamieni, na których być może ustawiano osłony z gałęzi od wiatru i drapieżników. Zakładanie względnie stałego obozowiska jest bardzo ważną cechą życia zbiorowego, odróżniającą te wczesne człowiekowate od małp, które co wieczór budują sobie na noc gniazdo w pojedynkę.
J. Desmond Clark jest przekonany, że australopiteki używały prostych naczyń z naturalnych skorup orzechów i muszli oraz tacek do przenoszenia pokarmów roślinnych, na przykład nasion, stano-
wiących z pewnością nie mniej niż 70 procent wszystkich pokarmów. Dla porównania zamieszkujące dziś sawannowe suche tereny pustyni Kalahari plemię Hadza żywi się aż w 70 procentach pokarmami roślinnymi, a przecież zasób jego narzędzi, stopień inteligencji i pomysłowości bez wątpienia jest o wiele klas wyższy niż australopiteka. Zapewne jednak australopitek nie umiał przenosić wody, gdyż wszystkie odkryte dotąd stanowiska archeologiczne ze szczątkami tego rodzaju znajdują się nad wodami. W takich miejscach była nie tylko woda do picia, tu najbujniejsza była roślinność i tu najłatwiej było polować na zwierzynę, która przychodziła do wodopoju. Australopitek, w zasadzie bezbronny, mógł albo salwować się ucieczką przed drapieżnikami, albo bronić się rzucając kijami, kamieniami, podobnie zresztą jak to robią dzisiejsze szympansy. Czynność rzucania nabrała więc wielkiego znaczenia adaptatywnego.
Pewna część pożywienia australopiteka pochodziła zapewne z polowania. Jego umysłowe i fizyczne możliwości, które musimy zakładać, pozwalały mu jednak polować tylko na zwierzęta małe i słabe; jeśli udało mu się zdobyć większe, to tylko w sytuacji zaskoczenia, na przykład przy wodopoju.
U australopiteka rozwinęły się też zapewne czynności narzędziowe i metody współpracy w gromadzie w stopniu nie spotykanym u małp. Nie mając kłów, pazurów, ostrych zębów i chyżych nóg, australopitek, aby móc konkurować w trudnych warunkach sawanny z innymi gatunkami zwierząt w zdobywaniu mięsnego pożywienia, musiał rozwinąć pewne zachowania zastępcze. Wykorzystał więc czynność znaną mu zapewne wcześniej i zaczął rzucać kamieniami i innymi ciężkimi przedmiotami do zwierząt (wszystkie małpy człekokształtne umieją dobrze rzucać, a małpy mniej zaawansowane ewolucyjnie robią to również w pewnych sytuacjach). Czynności rzucania przypisuje się ogromne znaczenie, gdyż stanowi ona pierwszy krok na drodze do rozwoju czynności narzędziowych.
Wprowadzenie do diety mięsa miało poważne znaczenie dla ewolucji rodziny Hominidae. Zwolniło mianowicie, przynajmniej w pewnej mierze, australopiteka od nieustannego uganiania się za pożywieniem. Mięso, jako pokarm wysokobiałkowy, pozwala utrzymać dobrą kondycję fizyczną, nawet jeśli jest spożywane
w stosunkowo małych ilościach. To pozwala na zaoszczędzenie czasu przeznaczonego na poszukiwanie jedzenia, spożywanie go i przeżuwanie w wypadku odżywiania się niskobiałkowym pokarmem roślinnym. Pozostały czas może być spożytkowany na eksplorowanie środowiska. William A. Haviland [zob. 1978] pisze, że drapieżniki żywiące się wyłącznie mięsem, takie jak lwy i lamparty, stosunkowo więcej czasu niż inne ssaki poświęcają na zabawę, która rozwija sprawność fizyczną, zręczność i umiejętności myśliwskie. Ponadto w wolnym czasie penetrują środowisko, w którym żyją. Istoty człowiekowate nigdy nie były drapieżnikami, ale przechodzenie od całkowitej roślinożerności do wielożerności mogło oddziaływać w tym samym kierunku.
Możemy więc zaryzykować twierdzenie, że czynności narzędziowe, znane już małpom człekokształtnym, australopitek wykonywał częściej i bardziej sprawnie. Nie mamy dowodów na to, że te czynności były u niego bardziej zaawansowane - narzędziami były wszak ciągle gotowe, wzięte z otoczenia przedmioty, takie jak kamienie, gałęzie, patyki, muszle, skorupy czy liście. Zapewne były one modyfikowane, podobnie jak są modyfikowane przez szympansa „naturalne narzędzia". Czynności narzędziowe australopite-ka były jednak zapewne regularne i powszechne, a nie sporadyczne, jak u małp.
Obserwując ewolucję poszczególnych cech typowo ludzkich u australopiteka, zauważamy, że ich rozwój nie był równomierny. Najwcześniej dokonały się zmiany w budowie tułowia, a przede wszystkim miednicy. Nastąpiło to już kilka milionów lat przed zmianami w budowie stopy, potem dłoni, a następnie mózgu. Uważa się, że spionizowana postawa, wyostrzenie wzroku, redukcja węchu i dwunożny chód, a także wykonywanie czynności związanych z polowaniem złożyły się na zespół bodźców działających na rzecz rozwoju systemu nerwowego: wzrostu objętości mózgu i wysubtelnienia połączeń nerwowych mających wpływ na jego funkcjonowanie. Polowanie zmuszało do ćwiczenia pomysłowości i eliminowało osobniki mniej inteligentne, a ponadto dostarczało pokarmów wpływających bezpośrednio na rozwój systemu nerwowego.
W ciągu co najmniej 2 milionów lat fizyczna budowa i sposób życia australopiteka podlegały pewnej zmienności w przestrzeni
i w czasie. Występowanie na tym samym obszarze dwóch różnych form australopiteka niektórzy uczeni interpretują jako dymorfizm płciowy tego samego gatunku; inni traktują te formy jako odrębne gatunki. Przychylam się do tej drugiej interpretacji.
Dla dalszych rozważań nad pochodzeniem człowieka i rozwojem kultury najważniejsza jest forma Australopithecus africanus, która najprawdopodobniej dała początek następnym ogniwom łańcucha ewolucyjnego prowadzącego do wykształcenia się człowieka współczesnego, a w każdym razie do powstania rodzaju Homo. Oprócz formy Australopithecus africanus wymienia się takie formy jak: Australopithecus robustus i Australopithecus boisei. Australopithecus africanus miał wśród nich najdrobniejszą budowę. Jego wzrost nie przekraczał 125 cm, a waga 50 kg. Żył wyłącznie na sawannie i częściej od innych form polował. Australopithecus robustus, masywniejszy, o potężnej szczęce, żył w środowisku leśnym i żywił się wyłącznie pokarmami roślinnymi. Dobrze przystosowany do stosunkowo dogodnych warunków, nie doznał takiej presji otaczającego go środowiska jeszcze długo po wyewo-luowaniu formy africanus w inne formy biologiczne. Zapewne stawał się też ofiarą wyżej zaawansowanych ewolucyjnie form człowiekowatych w późniejszych okresach swego istnienia, czyli około miliona lat temu. Najbardziej masywna forma australopiteka to Australopithecus boisei, który pojawił się w ostatnim okresie życia australopiteków na ziemi. Ten podział na trzy formy jest przez niektórych autorów podważany, ale godny podkreślenia jest sam fakt znacznego zróżnicowania biologicznego w obrębie całego rodzaju. Razem z formą Australopithecus boisei znaleziono proste narzędzia, nieregularnie rozłupane kamienie, a to czyni tę formę szczególnie interesującą.
Homo habilis
Również w gorącej strefie klimatycznej, bo w Afryce, a być może także w Indonezji, żyła w okresie od 1,9 do 1,7 miliona lat temu istota człowiekowata, której klasyfikacja systematyczna ciągle jest przedmiotem sporów. Jedni badacze widzą w tej istocie najwyższy pod względem rozwoju wykwit rodzaju Australopithecus, inni zaś pierwszy gatunek rodzaju Homo. To ostatnie stanowisko reprezen-
tują Mary i Lewis Leakeyowie, którzy nadali nowo odkrytej istocie znamienną nazwę: Homo habilis, czyli człowiek umiejętny, kierując się cechami jego anatomii i behawioru bardzo odbiegającymi od przeciętnych australopiteków. Wśród nowych w stosunku do australopiteka cech trzeba wymienić: zupełnie wyprostowaną postawę, podwójnie wysklepioną stopę umożliwiającą długotrwały chód dwunożny, bardziej chwytną dłoń, większy mózg i znacznie bogatsze zachowania narzędziowe.
Homo habilis żył na podobnym obszarze co Australopithecus africanus, z której to formy biologicznej zapewne się rozwinął. Australopithecusa africanusa przypominał Homo habilis drobną budową ciała i niskim wzrostem (120-125 cm). U Homo habilisa palce nóg nie były chwytne: paluchem mógł poruszać tylko w płaszczyźnie pionowej, podobnie jak człowiek współczesny, jego zaś stopa - jak już wspominałam - była podwójnie wysklepioną, co pozwalało na długotrwałe utrzymywanie pionowej pozycji ciała i kroczenie podobne do chodu człowieka współczesnego. Nie można z całą pewnością stwierdzić przeciwstawnosci kciuka u Homo habilisa, z pewnością jednak jego kciuk był bardziej przeciwstawny niż u australopiteków. Nie jest też pewne, czy był on zdolny do wykonywania ściśle precyzyjnego chwytu polegającego na przeciwstawieniu czubka kciuka i czubków pozostałych palców. Ten ograniczony chwyt uniemożliwiał, jak się sądzi, dalszy rozwój produkcji narzędzi i postęp w używaniu ich. Homo habilis miał lżejszą od australopiteka żuchwę, a jego wzór zębowy jest wyraźnie zbliżony do wzoru zębowego człowieka współczesnego.
Trzeba zarazem podkreślić, że ważący mniej Homo habilis miał w stosunku do australopiteka wyraźnie większy mózg (660 cm3). Liczba neuronów osiągnęła u tej formy około 4,5 miliarda; współczesny człowiek ma ich 5 miliardów.
Podobnie jak australopitek Homo habilis był wszystkożerny. Polował zapewne na mniejsze zwierzęta, resztę pokarmu mięsnego stanowiła padlina. Na miejscu dzielił padła lub upolowaną zwierzynę i do obozu przynosił szczególnie przydatne jej części.
Z formą Homo habilis wiąże się najwcześniejszy znany nam zespół narzędziowy, któremu od miejsca znaleziska nadano miano „przemysł oldowejski". Narzędzia te to dość nieregularnie roztłu-czone otoczaki z ostrymi krawędziami. Nie można się w nich jednak dopatrzeć jakiegoś stałego wzoru czy typu, z tego też powodu
John Napier [zob. 1975] wyrażał wątpliwość, czy narzędzia Homo habilisa można uznać za przejawy kultury. Powtarzalność pewnych wzorów przekazywanych społecznie jest powszechnie uważana za atrybut kultury, wątpliwości Napiera mają więc pewne uzasadnienie. Homo habilis nie przekazywał z pokolenia na pokolenie żadnych stałych wzorów wytwarzania narzędzi, musiał jednak przekazywać samą ideę intencjonalnego rozłupywania otoczaków w celu uzyskania ostrych krawędzi. Ponadto sposoby ich używania musiały być przekazywane społecznie, o czym świadczy wyraźne zużycie narzędzi na krawędziach, co jest dowodem ich wielokrotnego stosowania. Nie były więc przedmiotami stworzonymi przypadkowo czy doraźnie. Można także domniemywać pewną regularność w sposobach ich używania. Służyły bowiem raczej do oprawiania upolowanych czy padłych zwierząt niż do polowania na nie. Mogły więc służyć do przecinania skóry, rąbania kości, rozdzielania mięsa.
Skłonna jestem traktować narzędzia przemysłu oldowejskiego jako przejaw najwcześniejszego rozwoju kultury ludzkiej.
Lewis S. B. Leakey odkrył szczątki istoty należącej z pewnością do rodzaju Homo w warstwach datowanych na 2,7 miliona lat temu. Pojemność mózgu tej istoty wynosiła 755 cm3, a waga ciała około 60 kg (formę tę zanotowano jako E. R. 1470). Należały do niej prymitywne narzędzia. Jeśli datowanie to jest trafne, to pierwsze przejawy kultury można by umiejscowić w czasie jeszcze o kilkaset lat wcześniej niż przemysł oldowejski. W czasopismach specjalistycznych ciągle pojawiają się doniesienia o rewelacyjnych odkryciach przenoszących jeszcze dalej w przeszłość moment powstania kultury, ale wszystkie one nie składają się jeszcze na logiczny ciąg następujących po sobie form.
Homo habilis jest dziś kojarzony także z formą dawniej określaną jako wczesny Homo erectus, czyli człowiek wyprostowany z Jawy; tak zwanego Meganthropusa, odkrytego przez Gustava Heinricha Ralpha von Koenigswalda, uznaje się za azjatycką formę Homo habilisa [por. Jelinek 1977].
Homo erectus
Homo erectusa wcześniej nazywano Pithecanthropusem. Nazwę tę nadał mu w 1895 roku jego odkrywca, Eugene Dubois. Homo erectus jest bez wahania zaliczany do rodzaju Homo, co znaczy
człowiek. Żył w okresie od około miliona do około 200 tysięcy lat temu. Homo erectus posiadał już wszystkie podstawowe cechy typowo ludzkie: miał całkowicie spionizowaną postawę, poruszał się wyłącznie na dwóch nogach, miał całkowicie przeciwstawny kciuk umożliwiający chwyt precyzyjny, duży mózg, którego górna granica pojemności poważnie przekraczała dolną granicę pojemności mózgu człowieka współczesnego, tworzył wiele typów narzędzi, miał złożony sposób komunikowania się w gromadzie.
W przeciwieństwie do wcześniejszych form rodziny Hominidae Homo erectus żył na olbrzymich obszarach Starego Świata, to znaczy w Afryce, Azji i Europie, umiejąc sobie radzić w rozmaitych klimatach, od tropikalnego do umiarkowanego.
Homo erectus był wyższy i masywniejszy od wcześniejszych form człowiekowatych. Jego wzrost wahał się od 165 do 175 cm, waga ciała mogła zaś przekraczać nawet 70 kg, a to z powodu masywności układu mięśniowego i kości. Jego czaszka była gruba i masywna, żuchwa ciężka, wyposażona w diastemę, czyli przerwę między zębami w dolnej szczęce na górny kieł (jest to dość archaiczna cecha, która nie występowała już u australopiteków ani u innych form rodziny Hominidae; występuje natomiast u małp człekokształtnych). W sumie cała jego czaszka była masywniejsza niż u australopiteka, a bardziej zwierzęcy wygląd nadawało mu bardziej pochylone czoło i większe wały nadoczodołowe. Czaszka widziana od tyłu była niska, szeroka u podstawy, zwężająca się ku górze. Jej szerokość była większa niż wysokość. Ciężką głowę musiały podtrzymywać mocno rozwinięte mięśnie szyi i karku: pozostały po nich charakterystyczne grzebienie stanowiące zaczepy mięśni. Wszystko to sprawia, że zewnętrznie Homo erectus wygląda na formę co najmniej tak prymitywną, jak australopitek. Jednak te zewnętrzne cechy, istotnie klasyfikowane jako wsteczne ewolucyjnie, miały niewielkie znaczenie przy ustalaniu jego miejsca w systematyce rodziny Hominidae. Cechy typowo ludzkie miał on bowiem rozwinięte prawie w takim samym stopniu jak człowiek współczesny. Zwłaszcza pojemność jego mózgoczaszki, która wahała się od 750 do 1250 cm3, każe, mimo prymitywnego wyglądu, zaliczać tę formę do rodzaju ludzkiego (dla porównania: pojemność czaszki współczesnego człowieka waha się od 1000 do 2000 cm3). Część przedstawicieli gatunku Homo erectus miała zatem mózg
równy co do wielkości części mózgów ludzkich. Ponadto o jego charakterze ludzkim świadczy obecność rozwiniętych zespołów narzędziowych i wielu umiejętności wskazujących na istnienie kultury.
Homo erectus żył co najmniej 800 tysięcy lat - a więc długo z punktu widzenia zmian ewolucyjnych - i na ogromnym obszarze o silnie zróżnicowanych warunkach przyrodniczych. Zapewne wynikiem tych właśnie zróżnicowań była duża różnorodność jego form w czasie i przestrzeni. W zasadzie można wyróżnić dwie odmiany Homo erectusa: formę starszą, o mniej rozwiniętych cechach typowo ludzkich, oraz formę młodszą, bardziej rozwiniętą. Formy bardziej pierwotne żyły od około miliona do około 200 tysięcy lat temu, spotykamy je w różnych częściach Starego Świata, formy bardziej zaawansowane żyły natomiast od około 500 tysięcy do około 100 tysięcy lat temu. Tak więc przez blisko pół miliona lat formy te współistniały, nie wiadomo jednak, czy stanowiły osobne gatunki, czy też mieszały się ze sobą. Przez pewien okres bardziej rozwinięty Homo erectus musiał też współistnieć z najwcześniejszymi formami człowieka rozumnego, czyli gatunku Homo sapiens. Sądzi się, że jedna z rozwiniętych form Homo erectusa dała początek wszystkim formom gatunku Homo sapiens, a przynajmniej jego formie współczesnej.
Na szczególne podkreślenie zasługuje ogromny wzrost objętości mózgu Homo erectusa nawet w stosunku do wielkości ciała, które również wzrosło w porównaniu z poprzednimi przedstawicielami rodziny Hominidae. Jego mózg był duży również w porównaniu z mózgiem Homo habilisa, zaliczanego wszak do rodzaju ludzkiego. Choć kształtem czaszki Homo erectus był bliższy małpom człekokształtnym niż człowiekowi współczesnemu, z pewnością rozmiary mózgu miały większe znaczenie jako cecha zwiększająca możliwości adaptacji o charakterze kulturowym do rozmaitych środowisk przyrodniczych, a co za tym idzie, możliwości wzrostu populacji tej formy. Badacze zwracają też uwagę na fakt rozbudowy czaszki Homo erectusa w okolicach ośrodka mowy. (Dziś sądzi się wprawdzie, że za prawidłowe funkcjonowanie mowy odpowiedzialny jest nie jeden, ale siedem różnych ośrodków mózgowych, niemniej jednak rozwój przynajmniej jednego z nich przy braku innych danych stanowi ważny przyczynek do refleksji.)
Homo erectus żył w gromadach kilkudziesięcioosobowych i zbiorowo polował na duże zwierzęta. Wiemy na przykład, że na terenie dzisiejszej Hiszpanii zapędzał słonie na bagna, gdzie łatwo było je dobić. Był dobrym łowcą, umiał polować na rozmaite gatunki zwierząt, co miało wpływ na powiększanie się jego populacji i ekspansję terytorialną. Jego przystosowanie do różnych warunków środowiskowych miało niewątpliwie charakter wyłącznie kulturowy, nie widzimy bowiem żadnych przejawów adaptacji biologicznej.
Homo erectus zamieszkiwał jaskinie, schrony kamienne, ale sam budował też osłony od wiatru i deszczu na kamiennych podstawach. Takie osłony spotykamy zawsze na otwartej przestrzeni. Jego obozowiska miały bardziej stały charakter niż obozowiska australopiteka. Były zakładane zawsze nad wodami: nad jeziorami, wzdłuż koryt rzek lub na wybrzeżu morskim, nigdy zaś w lasach. Duże skupiska kości słoni lub pawianów znalezione w okolicach obozowisk świadczą o tym, że zamieszkiwano je długo lub też okresowo do nich powracano. W ciągu dnia oddalano się od nich na odległość 5-10 kilometrów, a tylko z rzadka podejmowano kilkudziesięciokilometrowe wyprawy. Po wyeksploatowaniu poprzednio zamieszkiwanego obszaru konieczne było przeniesienie się na inny.
Mięso stało się ważnym, a nawet stałym elementem pożywienia i częściej niż na przykład u Homo habilisa pochodziło ze sztuk upolowanych niż padłych.
Homo erectus znał ogień i tylko w Afryce, czyli w gorącym klimacie, nie znaleziono potwierdzenia tego faktu. Ogniem posługiwał się w różnych celach: do ogrzewania się, pieczenia mięsa, zapewne także do odstraszania dzikich zwierząt, a może też do nagonki, a więc dokładnie tak samo, jak używały go pierwsze gromady współczesnego człowieka, a nawet jak to czynią współczesne zbiorowości pierwotne. Duże pokłady popiołu, które zostały odkryte w jaskini Czoukoutien pod Pekinem, nasuwają przypuszczenie, że ogień był tu podtrzymywany całymi latami, a było to konieczne, gdyż ówczesny Homo erectus nie znał sposobów jego niecenia. Z pewnością ogień dawał temu wczesnemu przedstawicielowi rodzaju Homo zupełnie nowe i nie znane dotąd możliwości kulturowej adaptacji do rozmaitych środowisk. Szczątki zwierząt
znajdywane w obozowiskach świadczą o tym, że upolowane zwierzęta ćwiartowano i częściowo zjadano na miejscu polowania. Pozostałe zaś, wybrane części tuszy zanoszono do obozu. Choć Homo erectus dysponował dość prymitywnymi narzędziami, jego organizacja życia gromadnego musiała być zaawansowana. Sposób porozumiewania się między jednostkami musiał być dobry, a przynajmniej skuteczny. Wątpliwe jest, czy Homo erectus dysponował mową artykułowaną, gdyż nie posiadał całego zespołu cech anatomicznych niezbędnych do rozwoju mowy, takich jak dość lekka żuchwa zdolna do wykonywania szybkich, precyzyjnych ruchów czy ukształtowana bródka, zaczep dla mięśni języka. Ponadto nic nie wiemy o wielu innych cechach somatycznych, takich jak budowa gardła, muskulatura twarzy, budowa języka i warg i wreszcie możliwość ich skoordynowanego używania. Z pewnością możemy stwierdzić, że Homo erectus mógł wydawać przynajmniej tyle samo dźwięków, ile małpy człekokształtne, co zapewniała budowa kostna szczęki, natomiast z pojemności jego mózgoczaszki, dwukrotnie przekraczającej pojemność mózgoczaszek małp człekokształtnych, można zasadnie domniemywać bardziej skoordynowane posługiwanie się nimi.
W porównaniu z australopitekiem liczba zajęć i zachowań narzędziowych Homo erectusa bardzo poważnie wzrosła, o czym świadczy choćby wielość i różnorodność narzędzi. Na pewnych stanowiskach archeologicznych spotykamy ogromne ilości narzędzi, z których część robi wrażenie nie wykończonych i jeszcze nie używanych, co mogłoby oznaczać specjalizację w ich produkcji. Nie ma jednak podstaw, by przypuszczać, że w społecznościach Homo erectusa istniała jakaś specjalizacja zawodowa, której brak nawet wśród uboższych społeczności współczesnych myśliwych i zbieraczy. Pozostałości materialnych kultury Homo erectusa znaleziono o wiele mniej niż jego szczątków kostnych. Zazwyczaj też narzędzia spotykamy na innych stanowiskach niż szkielety, co utrudnia pewne i ścisłe wiązanie określonych zespołów narzędziowych z określonymi formami biologicznymi. Na podstawie rozległych badań archeologicznych z formą Homo erectus wiąże się powszechnie dwa przemysły, szelski, czyli abwilski, i aszelski, które składają się na okres w dziejach kultury ludzkiej określany jako dolny paleolit, czyli najwcześniejszy okres starszej epoki kamienia (czasem
nazywanej też epoką kamienia łupanego z powodu nieobecności śladów gładzenia kamienia). Przemysły szelski i aszelski, kolejno po sobie następujące i czasem wiązane z dwiema wcześniej wymienionymi biologicznymi odmianami Homo erectusa, reprezentują dwie podstawowe techniki obróbki kamienia. Techniki te przetrwały aż do górnego paleolitu, czyli do czasów, gdy istniał już człowiek współczesny. Są to: technika rdzeniowa i, bardziej zaawansowana, technika odłupkowa. W wyniku zastosowania pierwszej z nich narzędzie otrzymywano z części środkowej, czyli rdzenia, buły krzemiennej; odłupane z zewnątrz kawałki kamienia były traktowane jako bezużyteczne odpady, a z jednej buły powstawało jedno narzędzie. Druga technika pozwalała na uzyskanie narzędzia z zewnętrznych, odłupanych od rdzenia, płaskich i dość długich kawałków. W ten sposób z jednej buły krzemiennej (czy większego kamienia) robiono kilka narzędzi, które przybierały też bardziej precyzyjny kształt. Późniejszą odmianą tej ostatniej techniki była technika wiórowa; otrzymywane odłupki były bardzo cienkie i długie, a odbijano je od cylindrycznego rdzenia (grubość wiórów nie przekraczała czasem pół centymetra, długość zaś osiągała kilkanaście centymetrów). W Azji częściej była stosowana technika rdzeniowa, w Europie zaś i Afryce - technika odłupkowa. W ostatnim okresie życia najbardziej rozwiniętych form Homo erectusa, czyli od 250 do 100 tysięcy lat temu, pojawiła się technika lewaluaska polegająca na wstępnej i wtórnej obróbce narzędzia, a w tym na tak zwanym retuszu krawędziowym, który pozwalał na uzyskanie ostrego, regularnego i w miarę precyzyjnego ostrza. Technika lewaluaska przetrwała bardzo długo w Azji i w Ameryce Północnej wśród społeczeństw praindiańskich. Homo erectus znał zarówno technikę rdzeniową, jak i odłupkowa; ich zastosowanie zależało od typu produkowanego narzędzia.
Zauważamy również ewolucję metod obróbki kamienia: od tak zwanej perkusyjnej, polegającej na uderzaniu samego materiału poddawanego obróbce, do tak zwanej naciskowej, polegającej na uderzaniu narzędzia przykładanego do tego materiału. Druga z tych metod umożliwiała bardziej precyzyjną i kontrolowaną obróbkę materiału, a co za tym idzie, uzyskiwanie zamierzonego kształtu; wymagała zarazem większej pomysłowości i przewidywania efektów przedsiębranych czynności. Gatunek Homo erectus wprowadził metodę naciskową dopiero pod koniec swego istnienia.
Homo erectus wykonywał wiele typów narzędzi o wyspecjalizowanym przeznaczeniu, czasem trudnym do odgadnięcia tylko na podstawie ich kształtu. Narzędzia późnoaszelskie były dużo większe, miały regularne kształty i musiały być bardzo pracochłonne. Miały delikatny retusz wtórny, czyli ślady ponownego ostrzenia po stępieniu. Wśród różnych typów narzędzi spotykamy duże steroidy, które mogły służyć do rozdrabniania pokarmów, miażdżenia i rozcierania kości w celu wydobycia z nich szpiku lub mózgu. Mogły też być używane jako broń miotana lub jako podkład do obróbki innych narzędzi. Innym typem narzędzi były duże pięściaki, zwane czasem tłukami pięściowymi, które służyły do rozdzielania i ćwiartowania tuszy upolowanej zwierzyny. Wyrabiano też rozmaite skrobacze i drapacze, prawdopodobnie służące do obróbki skór. Używano z pewnością również narzędzi drewnianych, które się nie zachowały, ale których jednoznacznym dowodem są ślady ciosów zadanych drewnianą dzidą.
Zaskakująca jest jednolitość technik wytwarzania oraz typów narzędzi na olbrzymich obszarach Starego Świata w ciągu życia form Homo erectusa. Zarówno sposoby wykonywania, jak i zapewne używania narzędzi były nieomal identyczne u grup zamieszkałych tysiące kilometrów od siebie na przestrzeni prawie miliona lat. Można to zjawisko przypisywać dwóm przyczynom: albo Homo erectus zaludniał kontynenty Starego Świata rozprzestrzeniając się wraz z powstałymi w jednym miejscu technikami wytwarzania i użytkowania, albo też typ obróbki spotykany w dolnym paleolicie był jedynym możliwym dla człowieka o określonym wyposażeniu biologicznym i psychicznym. Te dwa tłumaczenia, które występują w literaturze, nie są bynajmniej sprzeczne. Oba akcentują ogromny konserwatyzm kultury tego okresu dziejów rodzaju Homo, ale zarazem istnienie rozwiniętych form społecznego dziedziczenia tradycji. J. Desmond Clark [zob. 1978] przypisuje tę chronologiczną i przestrzenną jednolitość kultury dolnego paleolitu brakowi indywidualnego instruowania podczas nauki obrabiania narzędzi uniemożliwiającemu wytworzenie się indywidualnego podejścia i indywidualnej inicjatywy. Przekazywanie umiejętności wytwarzania narzędzi odbywało się na drodze prostego naśladownictwa.
Można niewątpliwie mówić o ewolucji kulturowej w długim okresie życia Homo erectusa na ziemi. Dokonywała się ona jednak
niezwykle powoli, jeśli jej tempo porównać z tempem rozwoju kultury gatunku Homo sapiens.
Podsumowując trzeba podkreślić, że narzędzia dolnego paleolitu tworzone przez formy Homo erectusa składają się na kilka stałych typów, co je wyraźnie różni od narzędzi oldowajskich. Ponadto nie tylko idea rozłupywania kamieni w celu uzyskania ostrych krawędzi, ale także rozmaite ustalone kulturowo sposoby formowania ich w określony sposób musiały być przekazywane z pokolenia na pokolenie. Brak natomiast u Homo erectusa zróżnicowania regionalnego; tworzył on zatem jedną, jednolitą kulturę, zmiany zaś w jej charakterze na przestrzeni blisko miliona lat można wiązać z przemianami biologicznymi - pojawieniem się nowej, bardziej rozwiniętej formy tego gatunku czy zbioru gatunków.
Kultura zrobiła więc milowy krok naprzód, ale nie był to krok
ostatni ani ostateczny. Różnice w zakresie skomplikowania, zróż
nicowania i precyzji wykonania narzędzi oraz ich użytkowania są
w stosunku do późniejszych form człowieka myślącego różnicami
stopnia, brak natomiast zróżnicowania kulturowego - tak charak
terystycznego dla człowieka, a ściślej: gatunku Homo sapiens
- stanowi różnicę jakościową.
Homo sapiens
Dziś do gatunku Homo sapiens (człowiek rozumny) obok człowieka żyjącego współcześnie, określanego najczęściej jako podgatunek Homo sapiens sapiens, zalicza się również formy znacznie wcześniejsze: człowieka ze Swanscombe, człowieka ze Steinheimu, a także człowieka z Neandertalu, zwanego też neandertalczykiem. Wszystkie te formy mają prawdopodobnie ścisły związek z człowiekiem współczesnym, choć zaliczenie ich do jednego gatunku ma charakter umowny, mimo że niezupełnie arbitralny. Nie ma żadnych bezpośrednich świadectw biologicznego krzyżowania się człowieka współczesnego i neandertalczyka, choć część uczonych próbuje to udowodnić.
Spośród różnych wczesnych form gatunku Homo sapiens wię
cej miejsca poświęcimy neandertalczykowi (Homo sapiens nean-
derthalensis), jako istocie lepiej poznanej, a także mniej spornej,
jeśli chodzi o przynależność do gatunku.
Człowiek neandertalski pojawił się na kuli ziemskiej - zgodnie z ostatnimi datowaniami - już 350 tysięcy lat temu, a więc jeszcze w okresie życia Homo erectusa. Rozwinął się zapewne z jakiejś lokalnej formy tego ostatniego. Znamy dwie zasadnicze odmiany neandertalczyka: bardziej archaiczną (wczesny neandertalczyk), żyjącą od około 350 do około 70 tysięcy lat temu, oraz bardziej zaawansowaną (neandertalczyk klasyczny), która żyła w krótszym okresie, to znaczy od około 70 do około 40 tysięcy lat temu. Wczesny neandertalczyk nie wyspecjalizowany żył w ostatnim okresie międzylodowcowym (Riss-Wurm). Miał wygląd prymitywny, który nadawały mu szczególnie silnie rozwinięte wały nad-oczodołowe, równe co do wielkości wałom nadoczodołowym pierwotnego Homo erectusa lub nawet większe. Pojemność jego czaszki była jednak równa lub nieomal równa pojemności czaszki człowieka współczesnego.
Wczesny neandertalczyk żył na szerokim obszarze prawie całego Starego Świata, dobrze sobie radząc z odmiennymi klimatami, nawet z klimatem chłodnym. Neandertalczyk klasyczny natomiast żył na znacznie mniejszym obszarze Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, prawdopodobnie był formą wyspecjalizowaną, szczególnie dobrze przystosowaną do klimatu lodowcowego, który zapanował w początkach jego istnienia. Pojemność czaszki neandertalczyka klasycznego była duża: równa czaszce człowieka współczesnego lub mieszcząca się w górnych wartościach zmienności charakterystycznej dla człowieka współczesnego (średnia pojemność czaszki z wielu stanowisk tego neandertalczyka wynosiła 1700 cm3, podczas gdy średnia pojemność czaszki człowieka współczesnego wynosi 1500 cm3).
Człowiek neandertalski był masywnie zbudowany i miał od 165 do 175 cm wzrostu. Miał nogi krótsze niż człowiek współczesny, a u jego formy klasycznej znajdujemy charakterystyczne wygięcie kości udowej, co jest cechą obcą zarówno człowiekowi współczesnemu, jak i innym formom rodzaju Homo. Inne części szkieletu neandertalczyka i człowieka współczesnego (Homo sapiens sapiens) są prawie nie do odróżnienia. Znamienne jest też, że od 150 do 40 tysięcy lat temu występowało duże zróżnicowanie wśród przedstawicieli człowieka neandertalskiego, spośród których forma znajdowana w Afryce wykazuje najwięcej cech zbliżonych do czło-
wieka współczesnego. Zaliczenie do jednego gatunku człowieka współczesnego i neandertalczyka jest wyrazem przekonania, że ich populacje mogły się krzyżować. Dla przebiegu procesu ewolucyjnego ogromne znaczenie mogło mieć duże zróżnicowanie form. W wyniku ich krzyżowania się, doboru naturalnego oraz selekcji naturalnej wyłoniła się spośród tak zwanych form sapientnych forma człowieka współczesnego. Dowodem na mieszanie się różnych form Homo sapiens oraz na to, że w taki czy inny sposób człowiek współczesny wyewoluował z form człowieka neandertals-kiego, są cechy fizyczne niektórych współczesnych ras ludzkich, a zwłaszcza pierwotnej ludności Australii, która reprezentuje jedną z najdawniejszych form człowieka współczesnego z powodu geograficznej izolacji będącej skutkiem podniesienia się poziomu wód i odcięcia Australii od reszty świata przez Cieśninę Torresa. Innym dowodem na słuszność tej tezy jest wyraźna kontynuacja kulturowa od środkowego do górnego paleolitu. Otóż pewne cechy środkowopaleolitycznej tradycji mustierskiej były obecne w Azji Środkowej i Wschodniej jeszcze w ciągu górnego paleolitu, kiedy żył już niewątpliwie człowiek współczesny. Z pewną odmianą tej właśnie archaicznej tradycji mustierskiej przybyły z północ -no-wschodniej Azji przez Cieśninę Beringa do Ameryki pierwsze grupy ludzkie, które tę tradycję kontynuowały w Nowym Świecie jeszcze przez kilka tysiącleci.
Biorąc pod uwagę te, a także inne fakty, uczeni ciągle jednak spierają się co do związków biologicznych i kulturowych neandertalczyka i człowieka współczesnego. Można wymienić trzy zasadnicze koncepcje biologicznych relacji obu form. Pierwsza z nich głosi, że człowiek współczesny jest bezpośrednim biologicznym i kulturowym spadkobiercą neandertalczyka klasycznego, który z kolei powstał z wczesnego neandertalczyka. Druga teoria głosi, że człowiek współczesny powstał jako osobna gałąź ewolucyjna, niejako równolegle z neandertalczykiem klasycznym. Zgodnie z tą teorią obie te formy, Homo sapiens sapiens i neandertalczyk klasyczny, powstały z neandertalczyka wczesnego, pierwotnego. Neandertalczyk klasyczny, jako gorzej przystosowany do trudnego środowiska epoki lodowcowej, uległ eliminacji, człowiek zaś współczesny, jako lepiej przystosowany, przetrwał. Zgodnie z trzecią koncepcją człowiek współczesny wywodzi się z nie znanych dziś,
wymarłych i jeszcze nie odkrytych późnych form Homo erectusa. Pewne połączenie pierwszej i drugiej koncepcji proponuje Ashley Montagu [zob. 1969], który twierdzi, że człowiek współczesny i neandertalczyk klasyczny rozwinęli się (dodajmy: jako różne rasy jednego gatunku) z form wcześniejszych, dziś nie znanych, i że ich populacje później się krzyżowały i dały obecną, zróżnicowaną mieszankę ludzką. Przeciwko mieszaniu się populacji neandertalczyka i człowieka współczesnego - tak zwanego Kromaniończyka, czyli człowieka z Cro-Magnonu, charakterystycznego dla górnego paleolitu - przemawia fakt niewystępowania prawie nigdy w jednych znaleziskach szkieletów obu form.
Neandertalczyk nie był z pewnością tak prymitywny, jak go kiedyś opisywano. Dotrwały do naszych czasów dowody jego bogatego życia społecznego, a także wytwory jego kultury. Był doskonałym łowcą i pozostawił wiele śladów zaawansowanej kultury, świadczących o wysokim rozwoju jego intelektu. Jego populacja wzrosła znacznie od 70 do 35 tysięcy lat temu dzięki rosnącym umiejętnościom eksploatacji środowiska. Wyraża się to w gwałtownym wzroście liczby odkrytych stanowisk archeologicznych w porównaniu z liczbą stanowisk z epok poprzednich, a także w zróżnicowaniu przejawów kultury.
Z neandertalczykiem jest wiązany przemysł mustierski (lub kultura mustierska), wypełniający okres tak zwanego środkowego paleolitu. Do kultury tej należy wiele zróżnicowanych, wykonanych według stałych wzorów narzędzi, świadczących o znacznie wyższym stopniu specjalizacji umiejętności kamieniarskich ich twórców w porównaniu z kulturą dolnego paleolitu. Po raz pierwszy w kulturze stworzonej przez neandertalczyka wystąpiła wyspecjalizowana broń myśliwska. Nowym surowcem do wyrabiania narzędzi stały się kości. Ważnym typem znalezisk mówiących o kulturze i życiu społecznym człowieka neandertalskiego są intencjonalne pochówki, czasem o charakterze wyraźnie obrzędowym. Na zwłokach ułożonych w określonej pozycji bywały układane płyty skalne, grób był okładany kręgiem z kamieni, wokół zwłok wbijano na przykład czaszki kóz rogami w twarde podłoże, czasem zwłoki kładziono do grobu, a na nim sadzono rośliny ozdobne (na grobach odkryto nasiona roślin kwiatowych). Świadczy to dobitnie o rozwiniętych wyobrażeniach na temat śmierci i życia po śmierci, a także o życiu
ceremonialnym neandertalczyka. Niektórzy dopatrują się też u neandertalczyka wysokiego poziomu uczuć moralnych, altruizmu i współczucia, a to na podstawie znaleziska szkieletu dorosłego mężczyzny, który w dzieciństwie doznał ciężkiego obrażenia ręki i samodzielnie nie mógłby przetrwać bez pomocy współplemieńców.
W schyłkowym okresie życia neandertalczyka nastąpił szybki wzrost regionalnego zróżnicowania wytworów jego kultury oraz wyraźny wzrost liczby standardowych narzędzi wykonywanych według stałego wzoru. W porównaniu z powolnym tempem zmian w okresie dolnego paleolitu zmiany wówczas zachodzące możemy uznać za gwałtowne.
Na okres życia człowieka neandertalskiego przypadły gwałtowne zmiany środowiska przyrodniczego. Pierwsze, najbardziej pierwotne formy neandertalczyka powstały w okresie międzylodow-cowym, czyli w ostatnim interglacjale Riss-Wurm, a więc w okresie klimatu łagodnego, sprzyjającego przetrwaniu biologicznemu. Około 70 tysięcy lat temu zaczęło się szybkie ochładzanie się klimatu aż do nasuwania się lodowca na tereny północnej Europy. Klimat stawał się coraz mniej korzystny i wywierał silną presję na organizmy rodzaju Homo. Zapewne w wyniku tej presji pojawiło się wspomniane już zróżnicowanie biologiczne człowieka neandertalskiego. Jej to zawdzięczamy niewątpliwie powstanie współczesnej formy człowieka, jeszcze o duży krok naprzód posuwającej biologiczną adaptację do środowiska dzięki zdolnościom intelektualnym i możliwościom tworzenia złożonej kultury i organizacji życia zbiorowego.
Homo sapiens sapiens (człowiek współczesny)
Najwcześniejsze znane nam szczątki podgatunku Homo sapiens sapiens są datowane na okres od 40 do 35 tysięcy lat temu. Tworzył on kulturę górnego paleolitu, będzie więc czasem nazywany człowiekiem górnopaleolitycznym lub człowiekiem z Cro-Magno-nu. Spośród innych form sapientnych wyróżnia go wiele cech anatomicznych: wąski nos, szerokie i wysokie czoło i duży mózg, stosunkowo małe łuki brwiowe i niskie oczodoły. Człowiek górno-paleolityczny może być bez najmniejszych wątpliwości zaliczany do populacji człowieka współczesnego - w jego budowie fizycznej,
życiu społecznym i formach kulturowych odkrywamy nas samych. Mieści się pod względem biologicznym w obrębie zmienności współczesnych populacji ludzkich, choć charakteryzuje się krótszą i szerszą twarzą niż przeciętny człowiek współczesny.
Skrócenie się u człowieka górnopaleolitycznego szczęki można przypisać zmniejszeniu się jej funkcji trąco-miażdżącej, co bywa wiązane ze staranniejszym przygotowywaniem pożywienia: systematycznym pieczeniem mięsa i rozdrabnianiem innych twardych pokarmów za pomocą narzędzi.
Zewnętrzne podobieństwo różnych form rodzaju Homo dobrze obrazuje taki żart: gdyby do autobusu wsiadł ubrany w przyjęty u nas sposób Homo erectus, zapewne wszyscy szybko by wysiedli, gdyby wsiadł neandertalczyk, może zostałby obrzucony podejrzliwymi spojrzeniami, ale gdyby wsiadł człowiek z Cro-Magnonu, poprosilibyśmy go o skasowanie biletu.
Kromaniończyk dobrze się adaptował do rozmaitych środowisk przyrodniczych dzięki zmiennej, elastycznej kulturze. Zgodnie z monocentryczną koncepcją powstania człowieka współczesnego dzięki kulturze populacja człowieka z Cro-Magnonu szybko rosła i rozprzestrzeniała się ze swojego hipotetycznego miejsca powstania na Bliskim Wschodzie na szerokie obszary Europy, Azji i Afryki. Druga teoria, policentryczna, głosi, że w wyniku trendu genetycznego i presji środowiska przyrodniczego na różnych terenach Starego Świata człowiek współczesny powstawał niezależnie. Zmiany te trwały wiele tysięcy lat i zaowocowały równoczesnym powstaniem człowieka w Europie, Azji i Afryce od około 40 do 35 tysięcy lat temu. Za tą drugą koncepcją przemawiają przejawy kultury najwcześniejszego Kromaniończyka znajdywane na ogromnych obszarach i prawie dokładnie tak samo datowane. Gdyby rozwinął się w jednym miejscu, musiałby błyskawicznie dokonać ekspansji terytorialnej, czemu przeczy nasza wiedza o możliwościach przemieszczania się na dużych obszarach najprostszych społeczeństw zbieracko-myśliwskich.
W następnym rozdziale kultura człowieka górnopaleolitycznego z najwcześniejszego okresu w rozwoju kultur ludzkich zostanie przedstawiona bliżej. Teraz, dla celów porównawczych, trzeba jedynie podkreślić podstawowe cechy najwcześniejszej kultury Homo sapiens sapiens. Otóż kultura górnego paleolitu wykazuje
cechę nie spotykaną w epokach wcześniejszych, a mianowicie ogromną zmienność regionalną. Mówimy wszak o istnieniu w ciągu kilkunastu czy nawet dwudziestu tysięcy lat trwania górnego paleolitu wielu kultur, a nie o jednej kulturze. Kultury te znacznie się od siebie różniły typami narzędzi, stopniem ich rozwoju i specjalizacji, rodzajem przystosowania do określonego środowiska przyrodniczego, a także cechami, które z procesem adaptacji środowiskowej niełatwo wiązać bezpośrednio, a mianowicie gustami estetycznymi. Obecność określonych przejawów gustów estetycznych, a nawet wytworów sztuki przybliża nam tego najwcześniejszego przedstawiciela naszej zbiorowości. Podobnie działają na naszą wyobraźnię wyspecjalizowane myślistwo i ślady życia obrzędowego z tego okresu.
Możemy zatem powiedzreć, że w okresie górnego paleolitu zakończył się wyraźny proces biologicznej adaptacji do środowiska przyrodniczego. Odtąd przeobrażenia kultury ludzkiej dokonywały się już za sprawą mechanizmów kulturowych, a nie pod wpływem przemian biologicznych, ewolucyjnych. Poprzednie momenty zwrotne w rozwoju kultury ludzkiej, a więc pojawienie się przemysłu oldowejskiego, kultur szelskiej i aszelskiej, a nawet mustierskiej i kultur górnego paleolitu, można wiązać z przełomami w dziedzinie biologicznego wyposażenia kolejnych istot rodziny Hominidae. Przełomy w kulturze podgatunku Homo sapiens sapiens nie miały nic wspólnego ze zmianami biologicznymi - następowały w bardzo krótkich odstępach czasu, które z punktu widzenia ewolucji biologicznej nie mogły być istotne.
3. Punkty zwrotne procesu hominizacji
Kolejne etapy rozwoju form przedludzkich i wczesnoludzkich, a także ich wkład w rozwój kultury zostały już prześledzone. Obecnie warto przedstawić szczególnie ważne punkty zwrotne w tym długotrwałym procesie.
Sekwencja rozwoju cech typowo ludzkich
Wszystkie cechy, które uznaliśmy za typowo ludzkie, pojawiały się stopniowo, w określonej kolejności. Najwcześniej ukształtowała się w rodzinie Hominidae pionowa postawa ciała, a wkrótce potem
dwunożny chód. Już australopiteki, a jeszcze lepiej Homo habilis umiały taką postawę przyjmować i poruszać się na dwóch kończynach. Pionowa postawa i dwunożny chód działały, jak się przypuszcza, na rzecz ewolucji innych cech typowo ludzkich: wyrabiały zmysł wzroku dzięki możliwości ogarniania spojrzeniem dalszych przestrzeni i zachęcały do rozwoju manipulacyjności dłoni dzięki uwolnieniu rąk od funkcji lokomotorycznych. Manipulacyj-ność dłoni i możliwość chwytu precyzyjnego pojawiły się więc później niż pionowa postawa i dwunożny chód: u Homo habilisa, a z całą pewnością u Homo erectusa. Wraz ze wzrostem chwytności dłoni malała w rodzinie Hominidae manipulacyjność stopy. Rozwój wzroku, dotyku i manipulacyjności dłoni pobudzał rozwój mózgu, a zwłaszcza jego płatów korowych umożliwiających koncentrację i rozwój wyobraźni. Gwałtowny skok wzrostu objętości mózgu i liczby neuronów nastąpił dopiero u Homo erectusa, a więc wówczas, gdy inne sukcesy ewolucyjne w procesie hominizacji zostały już osiągnięte.
Na postawie szczątków kostnych niewiele możemy powiedzieć
0 rozwoju zmysłów w rodzinie Hominidae, ale presja zmiennego
środowiska przyrodniczego z całą pewnością działała na rzecz
selekcji osobników najlepiej przystosowanych, to znaczy mających
najlepszy wzrok i dotyk. Trzeba podkreślić, że dla człowiekowatych,
w zasadzie bezbronnych, ostrość wzroku, dobry zmysł obserwacji
1 szybkość reakcji były ważnym narzędziem w konkurencji o prze
trwanie z innymi gatunkami.
Skuteczność polowania i wzrost jego znaczenia w ciągu życia człowiekowatych świadczy o poważnym rozwoju umiejętności i sprawności komunikowania się w gromadzie. O tym samym świadczy stopniowy - mający kształt raczej paraboli niż linii prostej - wzrost specjalizacji i sprawności zachowań narzędziowych: niesłychanie powolny u australopiteka, nieco szybszy u Homo erectusa, nabiera impetu w obrębie form sapientnych, by u człowieka współczesnego osiągnąć ogromną, coraz bardziej rosnącą szybkość.
Rozwój życia społecznego rodziny Hominidae, związany ze wzbogaceniem się sposobów komunikowania, a zwłaszcza z rozwojem mowy, był stymulowany wzrostem znaczenia polowania. Polowanie - poprzez konieczność współdziałania oraz, pośrednio,
poprzez dostarczanie korzystnego dla organizmu wysokobiałkowe-go pożywienia - wpływało na rozwój systemu nerwowego. Graham Clark [zob. 1970: 60-61] akcentuje znaczenie uczuć altruis-tycznych, takich jak miłość i litość, w przekazywaniu tradycji: z jednej strony uczucia te działały jako bodziec przekazywania tradycji, z drugiej - same były wyrazem tworzenia się swoistych cech ludzkich.
Ostatnią typowo ludzką cechą, która rozwinęła się dopiero u człowieka współczesnego, było regionalne zróżnicowanie kultury, nie dające się wytłumaczyć w kategoriach adaptacji do określonego środowiska przyrodniczego. Cecha ta świadczy o pomysłowości człowieka, który wykraczając poza realizację konkretnych potrzeb, znalazł wiele kulturowych form adaptacji do tego samego środowiska. Rozwój kultury nabierał coraz szybszego tempa: dokonała się rewolucja neolityczna, powstała cywilizacja wraz ze wszystkimi jej konsekwencjami (tymi konsekwencjami zajmę się w rozdziale następnym).
Jedynym - choć z pewnością nie najlepszym - materiałem do rozważań nad rozwojem najistotniejszej cechy ludzkiej, czyli kultury, są narzędzia, i to tylko kamienne, które dotrwały do naszych czasów. Tylko na ich podstawie możemy wnioskować o sposobach myślenia i zachowania się istot wymarłych. Umożliwiają one nie tyle wytyczenie granicy między zwierzęcym sposobem posługiwania się narzędziami a sposobem ludzkim, ile uchwycenie kolejnych etapów hominizacji narzędzia czy, jak to określa John Napier [zob. 1975], jego kulturyzacji. Sądzę, że z pozoru dziwaczne określenie Napiera jest bardzo trafne, nie da się bowiem wyznaczyć ostrej linii podziału między stanem, gdy kultura nie istniała, a stanem, gdy się pojawiła. Kryteria tego podziału są nieostre, a poza tym jest ich kilka i w wyniku zastosowania ich wszystkich można wytyczyć kilka kolejnych granic dających obraz kilku etapów, podczas których rozmaite cechy kulturowe narastały i nakładały się na siebie.
Pierwszym kryterium kulturyzacji czy, inaczej, hominizacji narzędzi jest sposób posługiwania się nimi. Najwcześniejszy, szeroko spotykany u zwierząt sposób posługiwania się narzędziami polega na celowym używaniu przedmiotów gotowych, wziętych z otoczenia. Ten sposób posługiwania się narzędziami spotykamy oczywiście i w późniejszych ewolucyjnie okresach w całej rodzinie Homi-
nidae, a także u człowieka współczesnego, który uderza kamieniem w gałąź, gdy chce, by spadły orzechy, lub rysuje znalezionym patykiem na piasku. Drugim etapem jest spotykane tylko u niektórych gatunków zwierząt, szczególnie u wyższych naczelnych, na przykład małp człekokształtnych, posługiwanie się przedmiotami naturalnymi, w pewnym stopniu zmodyfikowanymi, przy użyciu sił własnego organizmu: rąk, zębów, stóp, kolan. W ten sposób postępuje szympans odłamując boczne gałązki od większej gałęzi, aby otrzymać kij, który łatwo jest wsadzić w kopiec termitów i płoszyć owady. W ten sam sposób, choć z pewnością częściej i sprawniej, posługiwały się gałęziami, skorupami muszli i orzechów oraz kamieniami australopiteki, a także oczywiście wszystkie późniejsze formy rodziny Hominidae z człowiekiem rozumnym włącznie. Stopień modyfikacji, jakiej się poddaje przedmiot naturalny, wyraźnie u człowiekowatych wzrasta i świadczy przede wszystkim o rosnących możliwościach manipulacyjnych dłoni, a także
0 zdolności przewidywania praktycznych skutków danej modyfika
cji. Stopień modyfikacji ujawnia zatem narastanie świadomości
działań podejmowanych w celu stworzenia narzędzia i posłużenia
się nim, co jest jedną z definicyjnych cech zjawiska kultury.
Drugim kryterium kulturyzacji narzędzi (a szerzej: wytworów
i zachowań) jest ich powtarzalność, regularność. Chodzi tu o przej
ście od jednorazowego, okazjonalnego produkowania i użytkowa
nia narzędzia - jak to robi z odartym z bocznych gałęzi kijem
szympans i jak zapewne robił australopitek, kiedy rzucał kamieniami
do zwierząt, chcąc je zranić lub obronić się przed nimi - do
produkowania narzędzi z myślą o ich wielokrotnym, a nawet stałym
użyciu. O tym, że już Homo habilis wielokrotnie posługiwał się
jednym narzędziem, wiemy dzięki znaleziskom narzędzi oldowejs-
kich stępionych przez kilkakrotne używanie. Homo erectus wpro
wadził wtórny retusz, ostrzenie narzędzi. Wyrazem wzrostu zdolno
ści antycypacji skutków własnego działania jest też przejście od
technik rdzeniowych do odłupkowych, bardziej ekonomicznych
i wymagających wyobraźni.
Trzecim istotnym kryterium procesu kulturyzacji jest sposób przekazywania umiejętności, wiedzy i wyobrażeń. Rozwój narzędzi u kolejnych form człowiekowatych świadczy zarówno o wyraźnym narastaniu treści przekazywanych na drodze społecznej, pozabio-
logicznej, jak i o rozwoju sposobów tego przekazu. Pierwszym etapem było przekazywanie idei rozłupywania kamieni w celu uzyskania ostrych krawędzi potrzebnych do określonych celów i w określonych sytuacjach. Ten przekaz występował na pewno u Homo habilisa, a być może w pewnej mierze już u australopiteka. Na następnym etapie pojawiły się narzędzia wykonywane według określonych wzorów, co było wynikiem wzrostu zasobu wiedzy, a przede wszystkim precyzyjnego przekazu. Etap ten osiągnął Homo erectus, którego kultury, szelską i aszelską, cechowała funkcjonalna specjalizacja narzędzi, ich zróżnicowanie według określonych wzorów, a także przekazywanie tych wzorów w ciągu wielu pokoleń w dużych grupach żyjących na olbrzymich obszarach. Narzędzia Homo habilisa były jeszcze typologicznie nie zróżnicowane. U kolejnych przedstawicieli rodziny Hominidae, a ściślej: rodzaju Homo, rosło zróżnicowanie, specjalizacja funkcjonalna i wielość typów narzędzi. Tak więc zróżnicowanie wzorów narzędzi można uznać za cechę rodzaju Homo. W obrębie rodzaju Homo wzrastała też stopniowo precyzja wykonania narzędzi i ich estetyka, ujawniająca się na przykład w zachowaniu większej symetrii, niekoniecznie istotnej z punktu widzenia funkcjonalności.
Jeszcze inną cechą kultury ludzkiej, wyraźnie narastającą w procesie biologicznej hominizacji, jest rozwój regionalnego czy, mówiąc najogólniej, przestrzennego zróżnicowania kulturowego. Już w środkowym paleolicie pojawiło się zróżnicowanie regionalne; pod koniec tego okresu stało się ono wyraźniejsze, a w górnym paleolicie - czyli w czasach, gdy pojawiła się już forma człowieka współczesnego, Homo sapiens sapiens - osiągnęło pełnię. Wtedy to w ciągu krótkiego okresu kilkunastu tysiącleci powstało wiele kultur regionalnych, a wśród nich kultury: oryniacka, solutrejska, perigordzka, magdaleńska.
Obecność pewnych reguł estetycznych, nie związanych z funkcjonalnością, dostrzegamy już w środkowym paleolicie, czyli u człowieka neandertalskiego. Można zatem powiedzieć, że od zarania gatunku Homo sapiens kształtowały się pewne przejawy poczucia piękna.
Inną typowo ludzką cechą o charakterze kulturowym jest obecność norm etycznych nakazujących na przykład opiekę nad słabszymi, chorymi, nawet nie spokrewnionymi osobnikami. Czter-
dziestoletniego upośledzonego od dzieciństwa neandertalczyka, o którym już wspominałam, można uznać za najwcześniejszy przykład obecności takich norm. Normy etyczne, podobnie jak normy estetyczne, rozwijały się więc od chwili wyewoluowania gatunku Homo sapiens z form wcześniejszych.
Proces hominizacji biologicznej, a zwłaszcza proces kulturyzacji ma charakter kumulatywny, a więc obok form dawnych pojawiają się nowe - niejako nakładające się na poprzednie - które wzbogacają całość życia zbiorowego. Narzuca się tu pytanie o przebieg ewolucji: Czy powstanie człowieka było konieczne, czy przypadkowe? Jedna z koncepcji głosi, że powstanie człowieka jest efektem zbiegu wielu okoliczności i że w identycznych warunkach na innej planecie prawdopodobieństwo jego pojawienia się jest bliskie zeru. Zgodnie z drugą koncepcją, którą reprezentuje wybitny brytyjski antropolog fizyczny, Theodosius Dobzhansky [zob. 1979], machina rozwoju, raz puszczona na pewien tor, przynosi określone, dające się przewidywać rezultaty. I tak na przykład pierwsze proste zachowania narzędziowe działały, poprzez dobór naturalny, w kierunku zwiększenia mózgu, zmniejszenia szczęk, rozwoju dłoni itd. Za bodziec rozwoju czy intensyfikacji zachowań narzędziowych uznaje przy tym Dobzhansky przejście od zbieractwa roślin do myślistwa (czyli, w jego terminologii, drapieżnictwa), a także pojawienie się niszy ekologicznej umożliwiającej przetrwanie istotom dość przecież słabym i nie najlepiej przystosowanym do konkurowania na przykład z wyspecjalizowanymi drapieżnikami.
Zaawansowanie kultury, zdolności umysłowe i sprawność narzędzi stały się w obrębie rodzaju Homo podstawowymi czynnikami selekcji biologicznej; przetrwać mogły te osobniki, które miały lepiej funkcjonujący aparat kulturowej adaptacji, gdyż zmiany środowiskowe zachodziły na tyle szybko, że o powolnych zmianach biologicznych nie mogło być mowy. Środowisko sprzyjało przetrwaniu osobników, a raczej zbiorowości, o najlepiej ukształtowanym systemie komunikowania się i współdziałania oraz najlepiej rozwiniętych formach kultury. Dopiero bowiem w trakcie ewolucji gatunku Homo sapiens dokonało się ostateczne przesunięcie z adaptacji biologicznej na adaptację kulturową.
Pojęcie ludzkości
Ewolucja jest procesem stałym, zachodzącym w sposób ciągły. W ewolucji zarówno życia biologicznego, jak i kultury daje się jednak zauważyć okresy przyspieszeń rozwoju, które możemy określić jako punkty zwrotne. Jeśli bieg ewolucji porównamy do biegu rzeki, to pewne okresy będą nam przypominać rozlewanie się wód na wielkich płaszczyznach, kiedy to bieg się zwalnia i powstają rozmaite zakola i zastoiny, inne zaś przebijanie się rzeki przez wąskie koryta, kiedy wody przecinając masywy górskie spiętrzają się i gwałtownie, w ściśle określonym kierunku przyspieszają swój bieg. W dziejach rodziny Hominidae można dostrzec kilka takich okresów przyspieszeń. Pierwszy nastąpił w przybliżeniu od 5 do 3,5 miliona lat temu, w czasie, gdy dokonały się zmiany prowadzące do rozwoju rodzaju Australopithecus. Drugi miał miejsce około 2 milionów lat temu, kiedy to z australopiteka wyewoluował Homo habilis. Trzeci taki okres nastąpił około miliona lat temu, kiedy pojawił się uformowany już Homo erectus, czwarty zaś trwał od około 200 do 150 tysięcy lat temu, kiedy powstał gatunek Homo sapiens. Na piąty, ostatni okres, który nastąpił od 40 do 35 tysięcy lat temu, przypadają narodziny współczesnej formy człowieka.
Odpowiedź na pytania, od kiedy możemy mówić o człowieku, od kiedy istniał on na świecie, a także jak szeroko należy rozumieć pojęcie ludzkości, wydaje się teraz nieco łatwiejsza. Otóż wyznaczenie początków człowieka lub zakreślenie jego zasięgu gatunkowego zależy od nas: od tego, jakie przyjmiemy kryterium, a także od tego, który z wymienionych punktów zwrotnych ewolucji uznamy za szczególnie istotny. Pojęcie „ludzkość" można rozumieć bardzo szeroko i włączyć do niego wszystkich przedstawicieli rodziny Hominidae, jednakże z punktu widzenia wszystkich kryteriów hominizacji i kulturyzacji początki człowiekowatych to zaledwie zapowiedź takich procesów. Ludzkość możemy ujmować nieco węziej i zaliczyć do niej tylko przedstawicieli rodzaju Homo. To ustalenie wydaje się znacznie bardziej uzasadnione, gdyż cechy zarówno anatomiczne, jak i społeczno-behawioralne w obrębie rodzaju Homo zachowują znaczną jednolitość, a w każdym razie wyraźne podobieństwo. W jeszcze węższym rozumieniu ludzkość można pojmować jako gatunek Homo sapiens. Wtedy zaliczymy do
niej wszystkie formy należące obecnie do naszego gatunku, a także te, które poprzedzają współczesną formę człowieka. Takie ograniczenie pozwala już dostrzec obecność wszystkich cech kultury ludzkiej, choćby w zalążkowej formie. Zgodnie z najwęższym - może zbyt wąskim - sposobem pojmowania ludzkość ogranicza się tylko do podgatunku Homo sapiens sapiens, czyli do współczesnej formy człowieka żyjącej na świecie od około 40-35 tysięcy lat do chwili obecnej. Za niedopuszczalne należy uznać takie pojmowanie ludzkości, które wyklucza z jej zasięgu człowieka górnego paleolitu, gdyż jego życie i kultura wykazywały absolutnie wszystkie cechy wspólne z cechami dzisiejszego człowieka.
4. Człowiek jako istota biologiczna
Ludzie wszystkich ras i narodów, żyjący w rozmaitych klimatach i na różnych kontynentach mają pewną liczbę wspólnych cech biologicznych - wynikających ze wspólnoty gatunkowej - które leżą u podstaw wspólnoty kulturowej człowieka. Pierwszą taką cechą jest, jak już wspominałam, posiadanie kultury. Nie ma zbiorowości ludzkiej, w której nie byłoby jakichś norm i reguł postępowania, która nie kierowałaby się jakimiś zasadami i wartościami. Również pewne cechy biologiczne wyznaczają poszczególne cechy kulturowe. Człowiek ma określoną budowę ciała, którą cechuje na przykład symetria; można przypuszczać, że dzielenie stron na lewą i prawą oraz parzysty podział podstawowych kierunków są następstwem tej symetrii. Wszystkie przedmioty, którymi człowiek się posługuje, aby mogły być użyteczne, muszą być przystosowane do wielkości, siły, możliwości manualnych i innych cech jego ciała. Dlatego też, mimo ogromnego zróżnicowania form kultury materialnej, zakres zmienności tych form u człowieka jest dość ograniczony. Kształt, wielkość i sposób obróbki prymitywnych narzędzi rolniczych oraz rodzaj surowca, z którego są wykonane, można tłumaczyć między innymi tą wspólnotą biologiczną. Fizjologia człowieka również wpływa na podobieństwo kształtu kultury materialnej, a także wszelkich innych form kulturowych. Konieczność jedzenia w pewnych określonych odstępach czasu - najrzadziej co parę dni - i niemożliwość najadania się na
zapas na długie okresy (tak jak na przykład niektóre gady: na kilka miesięcy) pociągają za sobą pewien stały cykl odżywiania, podobny mimo różnic w źródłach utrzymania. Podobny jest też cykl snu i odpoczynku. Człowiek dla zachowania dobrej kondycji fizycznej musi spać kilka godzin na dobę, a ponadto jest zwierzęciem dziennym, jego zmysły, a zwłaszcza wzrok, nie są przystosowane do prowadzenia nocnego trybu życia.
Ogromny wpływ na ograniczenie możliwości zróżnicowań kultury ma cykl biologiczny, rozwój ontogenetyczny jednostki ludzkiej. Dzieciństwo biologiczne człowieka trwa od kilku do kilkunastu lat w zależności od różnic rasowych i środowiska przyrodniczego. W tym okresie człowiek musi mieć opiekę, aby przetrwać biologicznie. Popęd płciowy człowieka jest stały; nie ma u niego okresów rui. Cykl menstruacyjny kobiety czyni ją płodną przez cały rok, a jej popęd seksualny nie jest związany z owulacją. Ta cecha fizjologiczna ma zasadniczy wpływ na konieczność tworzenia trwałych związków między płciami i decyduje o braku rocznych cyklów płodzenia u człowieka.
Zróżnicowanie wielkości ciała ludzkiego jest uzależnione od rasy, ale waha się zaledwie w granicach od około 140 do 200 cm, nie jest więc znaczne.
Pojęcie rasy
Pojęcie „rasa" było wielokrotnie wykorzystywane w ideologiach, które przyniosły ludzkości wiele zła. Wielu antropologów i socjologów eliminuje więc w całości ze swoich zainteresowań problematykę ras ludzkich i pojęcia dla niej centralne, wiąże się z nimi bowiem wiele drażliwych skojarzeń. Były jednak i inne pojęcia, skądinąd ważne dla rozwoju refleksji ludzkiej, które przyniosły równie wiele zła, a przecież nie doszło do eliminacji całych połaci zainteresowań naukowych. Sądzę, że przy obecnym stanie wiedzy naukowej o wyraźnym i zdecydowanym stanowisku etycznym, opartym na relatywizmie i pochwale pluralizmu, zajmowanie się biologicznym zróżnicowaniem człowieka nie jest groźne. Powinniśmy sobie bowiem postawić pytanie, jakie znaczenie dla nauki o kulturze człowieka mają rozważania o jego biologicznym zróżnicowaniu.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, że im mniejsze i im bardziej izolowane od siebie są populacje ludzkie, to znaczy grupy, w obrębie których prawdopodobieństwo biologicznego krzyżowania się jest wysokie, tym większa jest szansa na pojawienie się, utrzymanie i utrwalenie pewnych odrębności biologicznych, które mają znaczenie dla kształtowania się swoistych cech kulturowych danej zbiorowości. Załóżmy, że w stanowiącej odrębną populację biologiczną grupie 400 osobników pojawi się przypadkowo gen (czy zespół genów) określający szczególne zdolności plastyczne. Może się też zdarzyć, że męscy osobnicy posiadający tę cechę mają -dzięki określonym mechanizmom społecznym - szansę przekazać ją większej liczbie potomstwa. Ta biologiczna cecha, którą można określić jako cechę rasową, może bardzo wydatnie wpłynąć na rozwój kultury tej zbiorowości w kierunku sztuki plastycznej i zdobnictwa. Z sytuacją tego typu mamy do czynienia jedynie badając małe zbiorowości, na przykład zbieracko-myśliwskich czy innych społeczeństw pierwotnych. Oczywiście pewien stopień endogamii występuje też w społeczeństwie rozwiniętym, nawet przemysłowym. Z badań nad geografią dobierania się par małżeńskich w wielkich metropoliach wynika, że małżeństwa w znacznym procencie są zawierane w obrębie jednej dzielnicy. Tak więc jedna dzielnica może w jakimś stopniu stanowić populację. Jednakże populacje tego rodzaju są zbyt duże, aby mogły w nich zadziałać mechanizmy utrwalania się zdolności, które miałyby wpływ na kształtowanie się określonych cech kulturowych.
Cała ludzkość zamieszkująca dziś świat jest potencjalną populacją, co oznacza, że krzyżowanie się w jej obrębie jest najzupełniej możliwe z biologicznego punktu widzenia. Ponadto zróżnicowanie dzisiejszej ludzkości jest w porównaniu z innymi gatunkami zamieszkującymi ziemię bardzo niewielkie, choć może być subiektywnie postrzegane jako znaczne. Odmienności cech biologicznych, na przykład anatomicznych, są wymierne, ale stosunkowo nieistotne wobec zasadniczych podobieństw. Podobieństwa te dotyczą przy tym nie tylko wszystkich ras ludzkich obecnie żyjących na świecie, ale i tych populacji, które zamieszkiwały ziemię od około 35 tysięcy lat. Dokładnie tak samo możemy pojmować ideę sztuki plemienia Ewe, jak wgłębiać się w malowidła naskalne człowieka kultury górnopaleolitycznej.
Z biologicznego punktu widzenia nie istnieją czyste rasy ludzkie, a to z powodu płciowego i egzogamicznego rozmnażania się człowieka. (Tak zwane czyste genetycznie linie są możliwe tylko w innych typach rozmnażania, spotykanych wśród prostszych gatunków roślin i zwierząt.)
W antropologii fizycznej znane są dziś dwie wzajemnie się zwalczające - w moim przekonaniu zupełnie bez powodu - koncepcje: typologiczna i populacyjna. Koncepcję typologiczną reprezentuje polska szkoła antropologiczna, której początki sięgają twórczości wielkiego badacza, Jana Czekanowskiego; dziś należą do niej tacy uczeni, jak Tadeusz Bielicki, Andrzej Wierciński, Jan Mydlarski i Ireneusz Michalski. Biorąc pod uwagę wyłącznie mierzalne cechy anatomiczne, takie jak kształt czaszki i całego ciała, barwa i kształt włosów, wyodrębniają oni wśród ludności współczesnej Europy 4 rasy. Ludność ta, będąca populacją od tysiącleci, stanowi mieszaninę czterech podstawowych typów ludzkich, czyli ras: nordyckiej, śródziemnomorskiej, armenoidalnej i laponoidalnej. Michalski i Wierciński, biorąc pod uwagę te 4 główne rasy, dzielą ludność Europy na 16 podras. Ludzie nawet najbliżej spokrewnieni nie muszą, według ich koncepcji, należeć do jednej rasy.
Koncepcja populacyjna wyrosła na gruncie amerykańskim jest akceptowana także przez antropologię radziecką. Zgodnie z tą koncepcją rasy to biologiczne populacje, które powstały na skutek realnego krzyżowania się i nie stanowią żadnych typów idealnych czy statystycznych. Populacje, czyli rasy, dysponują własną pulą genową i z powodu izolacji geograficznej lub społecznej są w pewnej mierze oddzielone, choć nigdy, nawet w absolutnie kastowym społeczeństwie, nie można w nich wykluczyć pewnej wymiany genów. Na geograficznych lub społecznych kresach populacji najczęściej spotykamy mieszaninę form pośrednich. Antropologowie akceptujący tę koncepcję rasy zaznaczają na mapie natężenie poszczególnych cech będących pochodnymi poszczególnych genów i zespołów genów. W ten sposób uzyskują centra i rozchodzące się wokół nich kręgi. Na przykład system grup krwi 0, A i B ma centrum w Indiach i traci na znaczeniu wraz z oddalaniem się od niego. Indianie amerykańscy mają w zasadzie tylko jedną grupę krwi, grupę 0, i u nich ten system nie istnieje.
Sądzę, że wymienione koncepcje nie są zupełnie sprzeczne i obie akcentują pewne aspekty biologicznego zróżnicowania człowieka. Jednakże wydaje się, że w koncepcji typologicznej milcząco przyjmuje się pewne założenie, którego dzisiejsza genetyka nie wyklucza, ale którego nie może też z całą pewnością potwierdzić. Jest to założenie, że cechy anatomiczne są przekazywane całymi kompleksami, a nie pojedynczo i niezależnie od siebie; pozwala to na wyodrębnianie typów idealnych, w których skład wchodzą zestawy cech występujące statystycznie częściej. Teoria populacyj-na takich założeń nie wymaga, ale też mniej się przyczynia do uporządkowania spojrzenia na zróżnicowanie biologiczne człowieka. Jest to teoria dziś zdecydowanie bardziej popularna i z pewnością ma wielką przyszłość. Według mnie jednak obie teorie mają charakter komplementarny i wzajemne niechęci, a nawet wrogości między ich przedstawicielami dowodzą tylko niedojrzałości antropologii fizycznej jako nauki.
Rasy ludzkie
Nie ma zgody co do tego, ile ras ludzkich można wyróżnić. Najpowszechniej wyróżnia się trzy podstawowe odmiany człowieka: rasę białą (w literaturze anglosaskiej nazywaną rasą kaukaską), rasę żółtą (mongoloidalną) i rasę czarną (negroidalną). W ich obrębie wyróżnia się wiele typów idealnych i populacji. Wszystkie w przeszłości stanowiły do pewnego stopnia osobne populacje, choć ruchliwość koczowników, zwłaszcza tych, którzy mieli zwierzęta wierzchowe, poważnie zmniejszała izolację populacyjną tych trzech dużych ras i wielu mniejszych podras.
Większość badaczy sądzi, że trzy zasadnicze odmiany człowieka ukształtowały się już w górnym paleolicie, a w każdym razie istniały już pod koniec tego okresu. Za szczególnie archaiczny typ fizyczny człowieka uznaje się typ reprezentowany przez współczesnych Buszmenów, którzy zdradzają cechy wszystkich trzech podstawowych odmian człowieka, co jest interpretowane jako pierwotny brak zróżnicowania. Zgodnie z tą interpretacją ze zbiorowości podobnych do typu buszmeńskiego miały się wykształcić bardziej wyspecjalizowane, dziś istniejące rasy. O podobnym procesie świadczy też przykład dzisiejszych Indian, którzy zdradzają niewątpliwe
cechy rasy żółtej, ale wyraźnie mniej się różnią od rasy białej niż klasyczni mongoloidzi z Chin czy Korei.
Niektóre cechy fizyczne bywają wiązane z adaptacją do określonego środowiska, w którym dany typ fizyczny się wykształcił. I tak na przykład fałda mongolska jest przedstawiana jako ochrona gałki ocznej od chłodu i wiatru. Ciemna pigmentacja ciała i włosów jest traktowana jako ochrona przed nadmiernym wchłanianiem promieniowania słonecznego, prowadzącym do zbyt dużej produkcji witaminy D, oraz przed uszkadzającym tkanki wewnętrzne działaniem fotonów. Zapewne tego rodzaju cechy w momencie powstania mogły mieć taki sens adaptacyjny, lecz utrwaliwszy się biologicznie oderwały się od sytuacji wyjściowej. Dzięki kulturze wszystkie odmiany człowieka mogą żyć we wszystkich środowiskach przyrodniczych i dziś trudno jest powiedzieć, czy gorący klimat ludzie odmiany czarnej znoszą lepiej niż ludzie odmiany żółtej lub białej, a klimat zimny mongoloidzi lepiej niż negroidzi.
Proces tworzenia się ras był powolny i z pewnością miało nań wpływ kilka czynników. Najważniejsze z nich to oddziaływanie środowiska naturalnego, izolacja geograficzna populacji oraz dryft genetyczny.
Trzeba bardzo mocno podkreślić, że istniejące dziś zróżnicowanie rasowe nie pokrywa się ze zróżnicowaniem kulturowym. Mówiąc ściślej, żadna rasa nie ma wyłączności jakiegoś typu kultury, a zróżnicowania kulturowe przecinają zróżnicowania rasowe do tego stopnia, że odmienności kulturowe między zbiorowościami tej samej rasy są często znaczniejsze niż odmienności między zbiorowościami ras odrębnych.
Ponadto nie ma najmniejszych biologicznych ograniczeń przyswajania sobie cech kulturowych przez zbiorowości rasowo odmienne. Tak więc wychowany w rodzinie angielskiej Chińczyk, Jamajczyk czy Francuz będzie w stanie w pełni wchłonąć kulturę brytyjską i stać się Anglikiem o żółtej, czarnej czy białej skórze.
Z tych to powodów niektórzy antropologowie kulturowi i socjologowie są skłonni w ogóle pomijać biologiczne zróżnicowanie człowieka, jako nic nie wnoszące do ich problematyki. Rasa jest w związku z tym zjawiskiem istotnym tylko na poziomie funkcjonowania świadomości zbiorowej, a więc jako cecha kulturowa. Badaczy kultury i życia społecznego interesuje percepcja rasy i związane z nią przekonania społeczne, a nie same cechy rasowe.
Nie należy oczywiście zapominać, że genetyczne wyposażenie człowieka jako gatunku - a więc cechy biologiczne wspólne wszystkim rasom - stanowi warunek niezbędny, choć niewystarczający do istnienia kultury. Genetycznie przekazywane są zdolności uczenia się leżącego u podstaw przekazu kulturowego. Nie możemy natomiast wskazać żadnych różnic w biologicznym wyposażeniu różnych ras, które by świadczyły o większych czy mniejszych zdolnościach w zakresie uczenia się. W latach sześćdziesiątych Amy E. Jensen przeprowadziła badania nad ilorazem inteligencji różnych ras w Stanach Zjednoczonych. W ich wyniku stwierdziła wyraźnie niższy poziom tej cechy u przedstawicieli rasy czarnej niż u przedstawicieli rasy żółtej i białej. Badania Amy E. Jensen były krytykowane z tak wielu stron, że ich wyniki trudno dziś brać na serio.
Dla współczesnej antropologii kulturowej problematyka ras nie ma większego znaczenia, choć zazwyczaj przy opisach poszczególnych zbiorowości i ich cech kulturowych antropologowie wspominają o zewnętrznym wyglądzie i klasyfikacji fizycznej badanej zbiorowości. Ma to jednak tylko znaczenie wprowadzające, nie zaś wyjaśniające. Antropologia ciągle kładzie nacisk na jedność człowieka i ludzkości, podkreślając wspólnotę wszystkich istotnych dla istnienia i rozwoju kultury cech biologicznych u różnych ras. Odrębności rasowe są traktowane jako mało znaczące wobec wspólnoty cech, podstawowej dla całego gatunku.
Trzeba zarazem pamiętać, że kultura nie jest przekazywana biologicznie, lecz społecznie, stąd też kwestia biologicznych różnic dzielących ludzkość na populacje i typy rasowe nie może mieć zasadniczego wpływu na dalsze rozważania zawarte w niniejszej książce.