oraz dlaczego w historii swych interpretacji potrafił wywołać i utrzymać tyle różnych odczytań. Poniew'aż wiedza jest zawodna, zakładam, że w toku dalszych analiz odkryte zostaną strategie, które przeoczyliśmy, a wiele spośród naszych wniosków zostanie skrytykowanych jako wynikłe z nadmiernej podejrzliwości hermeneu-tycznej. Tak czy owak, sądzę, że lepiej teraz rozumiem, jak działa Syfoie. Zrozumiałem także, dlaczego Nerval nie jest Proustem (i vice versa), chociaż obaj obsesyjnie poświęcili się la recherche du tempsperdu. Nerval stworzył efekt mgły, ponieważ chciał, aby jego poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem (co mu się powiodło), Proust zaś chciał, aby jego poszukiwania zakończyły się powodzeniem (jemu również się powiodło).
Czy tego rodzaju teoretyczna świadomość umniejszyła przyjemność i swobodę moich dalszych odczytań? Wcale nie. Przeciwnie, czytając Sylvie po przeprowadzeniu tej analizy, zawsze doznawałem nowych przyjemności i odkrywałem nowe niuanse. Zrozumienie działania języka nie umniejsza przyjemności mówienia ani też wsłuchiwania się w odwieczny głos tekstów. Aby wyjaśnić, jak możliwe jest tego rodzaju połączenie uczucia i racjonalności, mawiałem niegdyś, że nawet ginekolodzy się zakochują. Kiedy jednak zgodzimy się z tą oczywistością, musimy przyznać, że o ile nie możemy nic powiedzieć na temat uczuć ginekologów, o tyle ich wiedza o ludzkiej anatomii jest sprawą konsensu kulturowego.
Wobec gwarancji, jakie zapewnia konsens społeczny, można wysunąć następujące zastrzeżenie: czynnik kontroli społecznej można dopuścić tylko wtedy, kiedy mamy do czynienia z interpretacją bodźców czy danych zmysłowych, o ile takie pojęcie nadal posiada możliwą do przyjęcia definicję (w każdym razie, chodzi mi o interpretację takich sądów jak „pada deszcz” czy „sól jest rozpuszczalna"). Jak utrzymywał Peirce, interpretując znaki, jakie daje nam świat, wyrabiamy w sobie nawyk to jest pewną dyspozycję do oddziaływania na rzeczywistość i wytwarzania dalszych danych zmysłowych. Jeżeli, wzorem alchemików, interpretuję i definiuję pewne pierwiastki jako zdolne do przeistoczenia się w złoto, jeżeli rozwinę w sobie nawyk który doprowadzi mnie do próby takiego przeistoczenia i jeżeli w końcu nie otrzymam w alembiku złota, każdy zdrowy na umyśle członek wspólnoty ma prawo orzec, że moja interpretacja jest - przynajmniej na razie - niedopuszczalna, ponieważ wytworzyła nieskuteczny nawyk
Dla kontrastu, kiedy zajmujemy się tekstami, nie mamy po prostu do czynienia z nagimi bodźcami i nie staramy się wytworzyć nowych bodźców: mamy do czynienia z poprzednimi interpretacjami świata, a rezultatu naszego odczytania (który jest nową interpretacją, a nie wytwarzającym dane zmysłowe nawykiem) nie możemy sprawdzić intersubiektywny-mi środkami. Jednakże rozróżnienie to wydaje mi się zbyt rygorystyczne. Aby rozpoznać daną zmysłową jako taką, potrzebujemy interpretacji - jak również kryterium odnośności, za którego pomocą rozpoznajemy pewne wydarzenia jako bardziej relewantne od innych - a rezultat naszych nawyków działania podlega dalszej interpretacji. Z tego też powodu uważamy, że społeczna kontrola przeprowadzana przez zdrowych na umyśle rozmówców wystarczy, aby orzec, czy w danym momencie pada deszcz czy nie, lecz przypadek zimnej syntezy termojądrowej, rzekomo osiągniętej przez naukowców w Utah, jest już bardziej wątpliwy. Nie jest jednak bardziej ani też mniej wątpliwy od mojego poprzedniego stwierdzenia, że istnieją racje tekstowe po temu. aby zarysować różnicę między Proustem i Nervalem. W obu przypadkach jest to sprawa długiego szeregu wzajemnie rewidowanych aktów kontroli społecznej.
167