Kilka refleksji nad współczesnością I przyszłością informacji naukowej
Dzied uszyć ki-Reizes na konferencji organizowanej w Krakowie w czerwcu 2002 przez IINiB UJ dotyczącej kształcenia na odległość). W Uniwersytecie Wrocławskim prowadzi się badania nad bibliotekami kościelnymi, w Uniwersytecie Jagiellońskim nad bib-■ Jiotekami parafialnymi i publicznymi, a w Uniwersytecie Warszawskim nad bibliotekami szkolnymi. Krzyczą tymczasem z trybuny na ogólnopolskich konferencjach, np. dyrektor Biblioteki Uniwersyteckiej w Warsznwie, Henryk Hollender, czy też dyrektor Biblioteki Uniwersytetu Śląskiego Wanda Dziadkiewicz, że instytuty bibliotekoznawstwa t informacji naukowej nie prowadzą badań nad współczesnymi bibliote-, kami i z pewnością mają trochę racji. Badania intensywne stanu i roli poszczególnych typów bibliotek były prowadzone w latach 70 i na początku lat 80. Potem je zarzucono na korzyść omawiania automatyzacji. Było to zgodne z duchem czasu, bo wtedy właśnie były plany SINTO i przeszczepiano na polski grunt infor-, macje o zaawansowaniu w komputeryzacji bibliotek amerykańskich i zachodnio-europejskich. W latach 90-tych mieliśmy już własne doświadczenia z wprowadzania komputeryzacji więc i tematyka publikacji nieco się zmieniła, bo wystąpiły już własne problemy ] wynikające ze stosowania nowych technologii. Przez cały ten czas prowadzi się jednak badania nad współczesnymi problemami bibliotek. Mają one najczęściej charakter lokalny. Między innymi w ramach i prac magisterskich poruszane są różne zagadnienia ■ pracy i funkcjonowania bibliotek we współczesnym ; świecie, ale prace te nie są publikowane i jeśli nawet są na odpowiednim poziomie to nie ma na ogół pieniędzy na wydanie nawet wniosków z tych badań, j wobec tego nie docierająone do szerokiej publiczności. ' Rozwijają się natomiast bardziej badania jakoś-[ ciowe działalności bibliotek dzięki Ewie Głowackiej [Głowacka 2000] i innym autorom, którzy przedzierają się przez nowe dla bibliotekarzy zagadnienia z pogranicza ekonomii i bibliotekoznawstwa. Ekonomiczne i efektywne podejście jest konieczne w gospodarce rynkowej to też nie może być pomijane w badaniach nad bibliotekami. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: czy biblioteka może działać jako przedsiębiorstwo przynoszące dochody? czego często oczekują decydenci, uzasadnia powstanie zasad ekonomii dla placówek typu non-profit. Z pewnością bowiem lepsza organizacja pracy i odpowiednie zarządzanie może przynieść oszczędności i osiągnięcie efektywności nawet bez wielkich pieniędzy choć nie bez pieniędzy jak to grozi bibliotekom akademickim w wyniku projektu „Ustawy o finansowaniu nauki” z dnia 14.11.2002 (informacja dodana przez autorkę już po Sesji jubileuszowej z okazji 10-lecia Polskiego Towarzystwa Informacji Naukowej 27 września 2002 w Katowicach). r Z tego bardzo pobieżnego przeglądu dotychczasowych osiągnięć i braków wynika, że mamy co czynić, , że wiemy, jakie są potrzeby w badaniach naukowych ale chyba wciąż za mało wiemy, w którą stronę zmierza praktyka informacyjna?
Można zaobserwować, że zawód informacyjny wykonywany jest często przez osoby z bardzo różnym przygotowaniem, wcale nie mających studiów z zakresu bibliotekoznawstwa i informacji naukowej. Mimo głoszenia haseł o Społeczeństwie informacyjnym i XXI wieku jako erze informacji, czy też erze wiedzy, nasz zawód nie jest dostatecznie poważnie postrzegany i wobec tego rozmywa się podobnie do pojęcia „informacja naukowa”. Jeśli każdy, kto trochę zna komputer uważa, że może wyszukiwać informacje w sieci, to po co kończyć takie studia mówią niektórzy.
Rory Chase w r. 1998 obalił twierdzenie dotyczące, umieszczania na marginesie nowej „ery wiedzy” zawodu pracownika informacji. Czy uzasadnione jest abyśmy czynili tyle szumu wokół śmierci naszego zawodu? zapytuje autor [Chase 2002, dok.elektr.]. W odpowiedzi przytoczony zostanie cytat w wolnym tłumaczeniu autorki a pochodzący z artykułu Taodhg Burns i Shahidy Rashid. Jest to krótka rozmowa: Jak się masz, słyszałem, że jesteś webmasterem. Nie. A więc menedżerem wiedzy? Nie. No to cyborgiem? (cyber bib-liotekarzem). Nie. A bibliotekarzem!? Nie. Ja jestem czymś więcej!! [Burns, Rashid 1999 s.25[
To optymistyczne. Może nasz zawód rzeczywiście nie zginie, ale będzie na tyle inny, żc po kilkunastu latach nasze pokolenie, już by chyba nie umiało go wykonywać.
Jeżeli sieć globalna będzie się nadal tak szybko rozwijać, to można sądzić, że pracownicy informacji będą potrzebni do jej porządkowania, jeśli w odpowiednim czasie uchwycą ster w swoje ręce. Będą chyba także potrzebni jako doradcy, skierowujący do odpowiednich stron www, czy innych miejsc w sieci, gdzie należy się zwrócić po informację. W pierwszym przypadku nie będą dla ludzi bezpośrednio widoczni, ukryci w elektronicznej przestrzeni, w drugim przypadku może będą słyszalni, gdy będą artykułować dźwięki, może już nie cale słowa ale hasła podobne do SMS-ów, lub krótkie wskazówki, bo przecież wszyscy się śpieszą, więc nie można ludziom zajmować czasu słuchaniem/czytaniem pełnych zdań. Będą więc też niewidoczni, chyba że użytkownik będzie chciał zobaczyć ich cyfrowo zapisaną twarz naturalnie uśmiechniętą, nie tylko z radości, że mogą komuś pomóc ale. dlatego, że ktoś ich zauważa. Komputer już teraz sam indeksuje i wyszukuje. Efekty jak wiadomo są różne, ale w dążeniu do ideału technologia sprawi, że ten proces będzie z pewnością usprawniony.
Można sobie wyobrazić, że idąc ulicą, włączywszy uprzednio odpowiednie urządzenie, które będzie pilnowało naszego poruszania się (już jak wiadomo są takie systemy dla aut), abyśmy nikogo nie potrącili lub nie wpadli pod samochód, włączymy komórkę, która odpowie no różne nasze pytania i wątpliwości dotyczące informacji, którą nazwano tu wcześniej spo-
. ISSN 1230-5529 PRAKTYKA I TEORIA INFORMACJI NAUKOWEJ I TECHNICZNEJ 21