wsorea wśród naszej generalicji : legionowej zasługi. Miał dar wymowy, iskro w oku. styl iywjr. jeżyk prószy, którego wymagał w rozkazach. Nieraz. w tyle lat od tamtych studiów, w ważeniu bitwy, czy kampanii. esy momentu w znaczeniu ogólnym - docierają do anie z przestrzeni zasady, wysłuchane wówczas.
Latem szkoła udawała sie na podróże taktyczne i operacyjne. Kwatera był nam pociąg sanitarny, przesuwany często ncca. Kolumna samochodów podwoziła nas w pobliże panujących wzgórz, gdzie toczyliśmy boje własne i powtórki historycznych zmagań.
Rozdanie dyplomów przez szefa Sztabu Głównego, w honorowej sali Szkoły, gdzie nazwiska słuchaczy miały byó uwiecznione w gablotach, odbyło sie w obecności ecnerała Kutrzeby i wszystkich wykładowców. 3ył to krótki, niespełna roczny, błysk srebrnych sznurów i orzełków, na kołnierzach mundurów.
Szkoła dała nam bardzo wiele. Zasady rozpoznania, analizy tego, co miało być zrobione, staranny rachunek sił i środków, własny stan zdrowia i umysłu -przydawały sie nam. w nieoczekiwanym życiu cywilnym, w walce podziemnej, a mnie osobiście w dalszych studiach. Wszyscy -wykładowcy dali z siebie najwyższy wysiłek i myślę o nich z wdzięcznością. Z •wykładowców należy wymienić pułkowników: Porwita,. Lityńskiego; księcia Drucko -Lubcckiego, Brayczewskicgo. Mossora.
Zasłużony urlop w Godowie, spędzałem już pod znakiem pracy w sztabie. Myślałem o praktycznym zastosowaniu wiedzy zebranej. Była przydatna w szkoleniu i w wojnie. Nic byliśmy wdrożeni w tok pokojowej, codziennej rutyny zajęć i ■wysiłków. Prawdopodobnie Szkoła liczyła tu na szefów sztabów dywizji i na pierwszych oficerów. Oni tego nie wykonywali. licząc, że mamy dość wiadomości. Trzeba było sobie radzić. Jesieni* po urlopie, już w srebrnych sznurach jechaliśmy na nowe przydziały. 3ył rok 105$.
W SZTABIE DYWIZJI V GRODNIE
Meldowałem sie w dowództwie Zb.d.p. w ostatnich dniach października. Pułkownik dyplomowany W.Piekarski juz odjechał. Razem ze mna przyjechał nowy dowódca, pułkownik Ignacy Oziewicz. V Grodnie zaczał służbę. jako podporucznik w rosyjskim pułku piechoty, później dowodził 76 pułkiem, wreszcie objął dywizje. Pułki piechoty 76 i $l. wraz z 20 ral stały w Grodnie, a dl p.p. i dywizjon JO pal. na północ o 100 km. w Suwałkach, wraz z Suwalska Brygada Kawalerii.
Dowódca wyróżnił sie w grze wojennej, prowadzonej jeszcze przez marszałka
Piłsudskiego, czemu zawdzięczał stanowisko generalskie. 3ył to wówczas oficer pełen energii i zdrowia, lat około pieódzicsieciu. dobrej postawy, szybkiej orientacji. usposobienia pogodnego. Wyniósł doświadczenie z kampanii rosyjsko-niemieckiej i z naszej wojny 1920 roku z bolszewikami, wraz z Virtuti Militari. Cd początku powziął do mnie. niczvn jeszcze nie usprawiedliwione zaufanie i we wszystkich ważniejszych sprawach zwracał sie wprost do anie, pomijając szefa sztabu. Powiedział - "Mam dwóch synów w Twoim wieku i bede Cie traktowaó. jak trzeciego”. 3yło to szczere i wiążące, a jednocześnie stawiało mnie w trudnej pozycji wobec szefa sztabu, dowódcy piechoty dywizyjnej i kolegów w sztabie. Tworzyło niepotrzebne napięcia, urazy personalne i dawało mi szeroka reke. r.a pierwszym dopiero szczeblu, bez doświadczenia. Mam przy tym usposobienie sztywne, jestem słuzbista i nie pije, co tak mile zbliża ludzi w mundurze. Powstawała łatwośó drobin piasku w skrzynce biegów. Szef sztabu przez dziesięć miesięcy i potem na wojnie nie dał mi żadnego rozkazu i nic wyraził swego niezadowolenia. Wprost nic istniał. Przybywał do sztabu punktualnie, rozdzielał pocztę i "aacił". gdyż pochodził z c.k.armii. Ukończył kurs doszkolenia w 1025 roku.
Dowćdca piechoty dywizyjnej był bardzo zajęty. Dazył do stworzenia zdroweco mieszczaństwa w Grodnie. V -wyszkoleniu ze mna nic współpracował. Drugi oficer był zajęty sprawami mobilizacyjnymi, lojalny i zapracowany. Szef łączności i szef służby taborowej, na podstawie zasiedzenia w dywizji, uważali sie za niezależnych i nawet za powołanych do kierowania.
Mieszkanie otrzymałem, dzięki dowódcy. wygodne i ładne, w koszarach 76 p.p. Powiedział - 'musisz mieć urządzony dom. byś mógł spokojnie pracować". Przyszły meble z Warszawy. Wkrótce przyjechały moje Panie. Było ciepło i przytulnie, a zaczynała sie ostra zima. Artylerzyści zapraszali mnie na bieg św.Huberta, ale byłem pod lawina papierów, gdyż mój poprzednik odjechał i była niewielka zaległość.
W sztabie zjawiałem sie pierwszy i wychodziłem ostatni. W dużej sali miało pięciu oficerów swoje biurka, bo przybył szef intendentury. bardzo pracowity kapitan Ochalik. Mniej zajęci nudzili sie i plotkowali, o skupienie sie było trudno. W stalowej szafie znalazłem obfity materiał, "ściśle tajny", organizacji i uzbrojenia wojsk niemieckich. laoropo-nowalen dowódcy przygotowanie wykładu, o gotowości sasiada i porównanie z naszym
U7