210 Traktat drugi
i słuszny przywilej rodziców. Mają one być korzyścią rodziców, tak jak wychowanie jest korzyścią dzieci. Skoro jednak w wychowaniu, będącym obowiązkiem rodziców, tkwi, jak się wydaje, najwięcej władzy, gdyż niewiedza i słabości okresu dzieciństwa wymagają ograniczeń i wymierzania kary, to jest ono już widocznym znakiem pewnego rodzaju rządów i panowania. Obowiązek zawarty w słowie c\eść wymaga mniej posłuszeństwa, chociaż w większym stopniu zobowiązuje dorosłych niż młodsze dzieci. Któż może sądzić, by przykazanie: Dzieci bądźcie posłuszne waszym rodzicom zalecało człowiekowi, który sam ma dzieci, takie samo posłuszeństwo własnemu ojcu, jakie winne są jemu jego małe dzieci, albo, by zgodnie z tym przykazaniem, był on zobowiązany do posłuszeństwa wszystkim nakazom swego ojca, gdy ten, na mocy wyimaginowanej władzy ojcostwa, jeszcze nierozważnie potraktowałby go jak chłopca?
§ 69. Pierwszą/^*4ętf””ćz^ścią władzy ojcowskiej, albo raczej obowiązku, jest Spyćhowanie, 1 które należąc do ojca kończy się wraz z osiągnięciem-przez dziecko dojrzałego wieku. Kiedy obowiązek wychowania kończy się, ustaje on sam w sobie, może jednak wcześniej zostać jeszcze przeniesiony na kogoś innego. Człowiek może bowiem przekazać opiekę nad swym synem w inne ręce. Ten zaś, kto tak uczynił i oddał swego syna na nauki do innego, uwolnił go na ten czas z wielkiej części posłuszeństwa zarówno wobec samego siebie, jak i wobec jego matki. Mimo to, z drugiej strony, wszelkie należne rodzicom obowiązki aęci pozostają nienaruszone i nic nie może od nich uwolnić syna. Są one z sobą tak powiązane, iż władza ojca nie może tu dysponować uprawnieniami matki; żaden człowiek nie może bowiem zwolnić swego syna z cęci należnej tej, która go urodziła. Obowiązki rodziców są jednak bardzo dalekie od władzy stanowienia praw i wprowadzania kar dotyczących majątku, wolności, ciała i życia dzieci. Władza nakazywania kończy się wraz z okresem małoletniości, później natomiast pozostaje c^eść i szacunek, wsparcie i obrona oraz to wszystko, do czego wdzięczność za największe dobrodziejstwa, do jakich człowiek z natury jest zdolny, może zobowiązywać syna, by zawsze spełniał swą powinność wobec rodziców. To wszystko jednak nie wkłada jeszcze żadnego berła do ręki ojca i nie daje żadnej suwerennej władzy nakazywania. Nie dysponuje on żadną władzą panowania nad własnością i postępowaniem swego syna ani też nie jest uprawniony do tego, by nakazywać mu we wszystkich sprawach, mimo że zastosowanie się do takich nakazów mogłoby w wielu sprawach być korzystne dla syna i jego rodziny.
§ 70. Człowiek może okazywać c^eść i szacunek innemu sędziwemu czy mądremu człowiekowi, bronić swego dziecka bądź przyjaciela, pomagać lub wspierać pozostających w nędzy czy też okazywać wdzięczność dobrodziejowi w takim stopniu, iż wszystko, co ma i co może uczynić, nie wystarczy, by o tym zaświadczyć. Wszystko to jednak nie daje nad nim władzy, ani też uprawnienia do tworzenia dotyczących go praw temu, komu jest on w ten sposób zobowiązany. Oczywiście wszystko to jest należne nie na mocy samego roszczenia ojcostwa i nie tylko dlatego, jak to zostało już powiedziane, że jest należne także matce, ale dlatego, że obowiązki wobec rodziców i ich oczekiwania świadczeń od dzieci mogą być różne w zależności od tego, jak rodzice opiekowali się nimi, jaką okazywali im życzliwość, jakie mieli z nimi kłopoty, jakie ponosili wydatki, gdyż te różnią się często przy wychowywaniu poszczególnych dzieci.
§ 71. To zaś wyjaśnia, jak to się dzieje, że rodzice w społec^eń-*toach, w których sami są poddanymi, zatrzymują władaj: nad