201601103120

201601103120



(więc jej bogactwem nie $q, i być nie mogę, a są raczej chwastami, strupami —» które •uszlachetnić i wyleczyć trzeba.

Liczni reoenzenci zachwycają się stylem Wittlina. Nam ten styl' w zestawieniu z treścią, książki, przypomina styl pewnego dziennikarza-żyda z „Naszego Przeglądu'1, który stylem, {naśladującym Sienkiewicza; pisze fili piki przeciwko Arabom w Palestynie, chłopom przytyckim i „szlacheckiemu najazdowi" Doboszyńskiego na Myślenice. Wittlin pisze stylem patetycznym, biblijnym, (słówko „atoli") okraszonym jak papryką wyrazami nowoczesnymi i błyskotliwymi szmonoesarai. Dla Polaka, mająoego poczucie narodowej godności i kultury, wszystko jedno czy inteligenta, robotnika, czy chłopa, książka Wittlina jest obrzydliwa w swej tendencji i cha,-raktarze produkcją, intelektu żydowskiego i nie ma w niej źdźbła twórczej dla narodu wartości. W literaturze polskiej, obok dzieł Reymonta, czy też świetnych niekiedy współczesnych pisarzy chłopskich i o chłopach piszących, dla „Soli ziemi" nie ma miejsca, chyba w rubryce paszkwili.

MARCIN KORZECK1

„Drogi nieuniknione"

Pewnego rodzaju objawieniem była dla mnie książka Jerzegęf Andrzejewskiego p. t.: „Drogi Nieuniknione". Znalazłem w niej to, czego próżno .szukać w znanych wydaniach Mortkowicza, Roju i Gebethnera, a mianowicie prawdę — ta bezsprzeczna prawda „Dróg Nieuniknionych" polega (na rzeczywistym wczuciu się w powieściowych bohaterów, ną cierpieniu wspólnym wraz z (nimi, na głębokim przeżywaniu ich trosk,walk, zwycięstw, załamań. Dlatego, aż gnębi czasami cudowny realizm postaci i zdarzeń, a opowiadania stają się niespotykanie prawdziwa. Tematem, wybranym przez autora jest walka ludzi z życiem, lub raczej z warunkami życiowemu Ci! ludzie walczący, Gielbard, Mojk stoją u kresu, są przeraźliwie wyczerpany zamęczeni do utraty człowieczeństwa, zawiedzeni na wszystkim i na wszystkich. A byli to niegdyś ludzie dzielni, pełni entuzjazmu, niezmordowani W pracy...

Andrzejewski nie należy do tych pisarzy — publicystów, którzy szpikują swe utwory rozważaniami politycznymi, obraca się śród efektów czysto literackich; popiłoś tu stawia (nam przed oczy człowieka, wraz z całym jego (nieludzkim cierpieniem i cierpienie tlo jest tak bezlitośnie prawdziwe, tak bolące, (tak nieznośne, że musimy się sami zapytać^ jaki mu zaradzić. Są te pierwsze dpi po przeczytaniu książki, kiedy, powstaje natręta nie dziwny wstyd za źyde tamtych ludzi... I dlatego pesymizm „Dróg Nieuniknionych" jest twóretzy. Przegrana Mojka, czy Gielbąrda nie byłą przecież zależna od nich, stworzyły ją warunki życiowe, warunki te można (zmienić. Wola przebudowy rodzi się nieustępliwa i silna, gdy wnikniemy w tragiczny świat Andrzejewskiego.

Książka jest wybitnie psychologiczna. W dwu pierwszych utworach, „Koniec" i „Kłamstwa" bohaterowie sami opowiadają o sobie; psychika ich •ostała tu ujęta z nieprawdopodobnym wprost mistrzostwem, spokojnie, kon-aek wen tnie i nadzwyczaj plastycznie. W kilku skondensowanych rzutach prtccdstawia się jnam cały światopogląd owych ludzi, cala ich neutralność* pełne ustosunl. 10aar.ie się do zagadriei życiowych, Rze.dzywIScn ma s ę wra* żonie, że ani jedno słowo nie zostało wypowiedziane na marne, każde ma swą osobistą treść i wartość. Poza tjym -nie rozpływa się Andrzejewski w| pobocznych zdarzeniach, co daje granitową jasność myśli. Ostatnie opowiadanie „Ucieczka** jest, moim zdaniem, prawdziwym arcydziełem literatury. Doskonale podkreślony nastrój sgnatorjum i charakter jego mieszkańców; tych skazanych i tych, mających jeszcze nadzieje. Sylwetka matki Andrzeja, kobiety zdobywającej kochanka, kosztem synowskiego szczęścia, zarysowuje się si^na i sugestywna. Załamanie się jej dumnego charakteru, jej ucieczka z sanatorjum, mają swój wybitny wyraz psychologiczny. Podziwiać trzeba, że v/ skąpe niemal ramy konstrukcji potrafił autor zamknąć nie tylko wieki charakterystyk i zdarzeń, ale i wytyczne wielkiego zagadnienia. Styl ma Andrzejewski, zimny, obojętny, rzeczowy, to znów przepojony żarem poetyckich metafor.

Prawdę powiedziawszy, zdarzenia są często zbyt ponure, osoby zaś od-drozające aż w jakiejś fatalnej pasji, w tragicznym zacięciu — ale, temu już winne chyba dzisiejsze czasy?

J. Z. CZERWIŃSKI

Tak nie było, ale ło nic

Trudno dziś pisać O książce Wołoszynowskiego „Było tak...** — tyle już <o piej napisano złego i dobrego. Trudno jednak i nic nie napisać — tak jest ona wśród masy enuncjacyj literackich odosobniona.

„Było tak** jest pierwszą w odrodzonej Polsce próbą literackiego; ujęcia eposu historii Polski, pierwszym świadomym czynem literata w tworzeniu Legendy Polski; Mitu Wielkiej Polski

„Było tak*'. Tak jnie było, ale to nic — to nic, że niema w tej książce najnowszych rewelacyj historycznych badaczy, a jest za to wyśmiana przez nich legenda o Fopielu i Piaście. To nic, że z książki Wołoszynowskiego historii uczyć się pnie mOżna. Daje ona za to to, czego w żadnym podręcz* piku nikt nie zamknął, i nie zamknie — poetycką wizję dziejów, krzepiącą wspomnieniem dni wielkich, a przypomnieniem klęsk, przestrzegającą. Wołoszynowskiego nie zrozumieją przeżarci krytycyzmem, i nienawiścią starcy. Rozumieją go, oceniają i odczuwają — ci, którym bliskie jest pragnienie nie tylko pozpania, ale i przeżycia dziejów Polski — Młodzi

O. B. KRYNICKI

U


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
201601103120 (więc jej bogactwem nie $q, i być nie mogę, a są raczej chwastami, strupami —» które •
201601103120 (więc jej bogactwem nie $q, i być nie mogę, a są raczej chwastami, strupami —» które •
scandjvutmp18f01 137 do czasu dać jej wam nie mogę. Więc bierzcie to. co jest. Tylko na zimę sporzą
File0059 obowiązek publiczny. Ale to nie jest sprawa polityczna, więc jej tu nie rozwijam; zaznaczam
62276 skanuj0142 77MISTRZYNI MOŻE NIEUSTANNIE DAWAĆ.PONIEWAŻ JEJ BOGACTWO NIE ZNA GRANIC. Wydaje nam
DIGDRUK00128012 6 Pytanie więc, czy żargon nie należy do kategorii tych znamion, które są żydowstwu
Imieniny Z SuĄietem róż nie mogę przyjść, (By z-fożyć Ci życzenia. Więc wyzywam Cos i proszę go, (By
platon8 —    Więc jakżeby mógł bogiem być len, któremu los nie dał ani piękna, a
Kozielecki8 Mają więc charakter postulatywny, a nie - deskryptywny. Ludzie powinni być dobrzy, twórc
204 Traktat drugi jej ograniczeń, nie używa rozumu — swego właściwego przewodnika. Przez cały więc c
Imieniny Z SuĄietem róż nie mogę przyjść, (By z-fożyć Ci życzenia. Więc wyzywam Cos i proszę go, (By
Image65 (7) 128 A znajdował przy tym samym punkcie płytki. Przyklejenie masy m do płytki nie zmieni
45315 Image65 (7) 128 A znajdował przy tym samym punkcie płytki. Przyklejenie masy m do płytki nie z
Top 7 BMP WACŁAW POTOCKI Tak więc owca, gdy do psa przed wilkiem uciecze, -flU Na myśl jej to nie pa
{ private: U Są prywatne, więc automatyczne zmienne nie // mogą być

więcej podobnych podstron