—• Za co?
— Zamknij sic'
Cole He prawic biegła ulica. Choć i lak przemokłyśmy, bo miałyśmy do pokonania spory kawałek.
Przez kilka dni leżałam w łóżku i cały czas czytałam Przeminęło z wiatrem. Kiedy Coleuc żartowała sobie ze mnie, odpowiadałam jej „bla bla bla" i odwracałam głowę. Mogłam sobie na to pozwolić, bo przecież teraz byłam aktorką. A Coleuc mówiła wtedy: — Zrobisz się gruba jak beczka.
Przychodziła do sypialni codziennie po zajęciach i razem uczyłyśmy się swoich kwestii. Trish chciała się do nas dołączyć, ale Cołette powiedziała jej, że ma szlaban.
— Masz do powiedzenia tylko jedną kwestię. Jeśli po tylu próbach jeszcze Jej nic znasz, niech cię Bóg ma w swojej opiece. My jesteśmy artystkami, nic przeszkadzaj nam, proszę.
Byłam zadowolona, że mogłyśmy w końcu być same, mimo że to było wstrętne w stosunku do Trish. Ale i tak nie czułam się najpewniej z Colette. Lubiłam na nią patrzeć. Była taka piękna, ale miałam opory, kiedy mnie dotykała.
Siała przed moim lustrem i ćwiczyła swoje kwestie. Starała się wymawiać „r" na sposób francuski. Świetnie sobie dawała z tym radę. Pewnie dlatego została wybrana do tej roli przez pannę Pole. Związała włosy wysoko na głowic i założyła koronkowy czepek służącej. Zawsze go nosiła, kiedy ćwiczyła swoje kwestie. Kosmyki jasnych włosów wystawały po obu stronach czepka. Ze względu na fryzurę jej oczy zdawały się być jeszcze bardziej ukośne. I takie ziclononicbic-skic. W kolorze akwarium cioci Catherinc.
Po ćwiczeniach rzucała się obok innie na łóżko i głaskała mnie po ramieniu. Bardzo mi się to podobało, szczególnie wtedy, gdy lekko mnie muskała w okolicach łokcia. Było to bardzo odprężające. Ale potem zaczynała mnie wciągać na siebie. Oddychała wtedy coraz szybciej. Kie mogłam tego znieść, mimo że bardzo tego pragnęłam. Bałam się. że wejdzie jakaś dziewczyna. Jak to było wtedy, gdy wparo-
5G-
Jała Ui ruda picrwszoklasistka szukając Trisli. Weszła i wytrzeszczyła t)a nas oczy
— Próbujemy nauczyć się naszych kwestii, wynoś się stad! — krzyknęła Colette.
— Wszyscy uczą się ról w sali cichej nauki.
— No coś takiego! Co za bezczelność. My jesteśmy ar tys tkam i. Jesteśmy najważniejsze. A ona jest chora — Colette wskazała na mnie. — No. zostaw nas teraz w spokoju
Po tym wypadku jeszcze długo nie mogłam dojść do siebie.
£
Kiedy nadszedł dzień premiery, nie czułam się jeszcze najlepiej i czekając, za kulisami na swoje wejście cała drżałam ze strachu. Ale gdy zaczęłam mówić swoje kwestie, przeistoczyłam się w ryczącego lwa i robiłam wszystko, co było zaplanowane. Kiedy miałam powiedzieć ..Czy to ta osoba wysłała tysiąc statków?" podeszłam nawet do brzegu sceny. Schodząc z niej potem czułam się wspaniale. Trisli po-masowała mi ręce a Colette kark. Już. za chwilę miałam znów stanąć przed widownią.
— Liczymy na ciebie — powiedziała Colette i wyglądała wtedy bardzo śmiesznie. Była taka wąska w talii w rej sukience służącej. Wszystkie pierwszoklasistki o tym szeptały. A jedna z dziewczyn z ostatniej klasy powiedziała jej nawet komplement na temat nóg. Bardzo innie to cieszyło, bo strasznie się martwiłam, że odniosę większy sukces od niej.
Trisli powiedziała mi potem, żc bardzo Się bała, żebym nie spadła ze sceny. Ale kiedy stałam przed publicznością, wiedziałam, że wszystko będzie w porządku. Czułam się silna. Ponieważ grałam chłopca, robiłam dziwne rzeczy — nie do pomyślenia dla dziewczyny. Na przykład stawiałam nogę na krześle i przyjmowałam władczy ton. Ale najlepszą rzeczą w całej tej zabawie było przebieranie się i mocny zapach makijażu scenicznego. Panna Pole sama mnie malowała. Strasznie się guzdrała. Pudrowała mnie i poprawiała, gdy dziewczyny z ostatniej klasy dawno już skończyły. A i Coleuc była o to zazdrosna.
— Widziałam jak się głupio uśmiechałaś, kiedy panna Pole posiedziała, żc masz taka miękką skórę. Nic wiesz, że ona mówi to każdej?
-f>7-