336
a ta nazwa obelżywa najlepiej wskazuje, za co uważano tych, co przeczyli wbrew zdrowemu sądowi wszystkich nieśmiertelności dusz.
Prawda, że przez wychowanie niejeden błąd dostaje się nam w udziale, ale i to pewna, że tradycya lub zasada naturze naszej przeciwna niedługo w nas utrzymać się może. Jeżeli zatem wiara w nieśmiertelność duszy tylko wychowaniu zawdzięcza swój początek, tak, że dusza byłaby z natury śmiertelna, to niech pojmie, kto może, jak wbrew głosowi natury taka prawda mogła się utrzymać u ludów zarówno najoświe-ceńszych jak i najdzikszych. Przecież wychowanie jest bezsilne wobec głosu natury; owszem, gdy się na nim nie opiera, nie wywrze żadnego skutku. W dzieciństwie każdy z nas dość się nasłuchał różnych cudowności i święcie wierzył w to, co mu piastunka bajała, ale gdy podrósł musiał się śmiać z dziecinnych swych wierzeń. Gdyby tedy wiara w nieśmiertelność dusz była tylko taką dziecinną bajeczką, to ludzkość nie czekając aż na mędrców XIX wieku dawnoby się była otrząsnęła z takiej wiary.
W inny jeszcze sposób tłómaczą powstanie wiary w nieśmiertelność dusz uczeni w rodzaju Darwina, Tylora, Straussa, autora: „Starej i nowej wiaryu. Powiadają oni, że wiara ta zawdzięcza swój początek ... snom! „Jest rzeczą wielce prawdopodobną, powiada Darwin *), że sny dały pierwszy początek do utworzenia pojęcia: duch, gdyż dzicy nie umieją odróżnić wrażeń czysto subjektywnych, od rzeczywistości objektywnej. Gdy dziki śni, to wierzy, że postacie, które mu się ukazują, przybywają gdzieś zdaleka, albo też, że dusza śpiącego wychodzi na wędrówkę i wraca do ciała, zabierając z sobą wspomnienie tego, co widziała".
Darwin był bezsprzecznie skrzętnym badaczem „zwyczajów i obyczajów" zwierząt; ale w wielu razach kierował się wyobraźnią, a nie zdrowym, logicznie wykształconym rozumem.
‘) Cfr. Knabenbauer op. c. str. 3.