211
ołtarz polskim nazwany, ale się nie mogłam dowiedzieć zkąd mu przyszła ta nazwa.
Dzień S. Antoniego największą jest padewską uroczystością, i licznych zwabia pielgrzymów. Połączona z jarmarkiem dni kilka trwającym, rozmaite towarzyszą jej zabawy, igrzyska, wyścigi, widowiska, a dawniój już zaniechana teraz maskarada. I ja tę pielgrzymkę dnia 13 czerwca w ów dzień świąteczny odbyłam, ale dla nabożeństwa wyłącznie a nie dla zabaw przybywszy, przygotowania ich tylko widziałam.
Padwa prócz głównego świętego, drugą ma jeszcze patronkę, S. Justynę. Ta, lubo w drugim stoi co do czci rzędzie, pięknością swej świątyni rywalizować za to może.
Kościół Ś. Justyny do najwspanialszych świata należy. Ośmiu oświetlony kopułami, cały ze wszech stron wysłany marmurem, w czternastu pobocznych kaplicach bardzo piękne mieści rzeźby i malowania. Nad wielkim ołtarzem obraz przedstawiający męczeństwo świętćj, jest pędzla Pawła z Werony. Wszystko w tym gmachu kolosalnych wymiarów (bo wnętrze jego na 485 stóp długości i 130 szerokości, 120 stóp do szczytu swych kopuł liczy), a mimo to proporeye jak najlepiej dochowane, bardziej jeszcze eleganckiej tylko wytworności, niż poważnej dumy dają mu pozór. Żałowałam mocno, iż nie mogłam tak jakbym żądała wszystkim jego przypatrzyć się szczegółom. Nieznośny dnia tego na dworze skwar obok chłodu kościoła, raptowne z jednego w drugie przejście, tak mię zatrwożyło, iż uczuwszy dreszcz po sobie, co prędzej uciekłam, poświęcając dla zdrowia inne życia rozkosze.
W obec tych dwóch kościołów, S. Antoniego i S. Justyny, każdego w swym rodzaju zdumiewającej piękności, oniemal o katedrze padewskićj nie przepomniałam. A jednak choćby tylko dla tego, że Petrarka był jćj kanonikiem, że jej zbiór swych książek zostawił, już o niej wspomnióć należy.
Prócz Petrarki, Padwa wiele innych posiadała uczonych, którzy zajmowali katedry jćj uniwersytetu. Wenecya ich obierała, podnosiła, i młodzież swą w ich oddawała ręce. Być professo-rem lub uczniem padewskim, było rodzajem zaszczytu. Tym spo*