238
Tam jeszcze oko ma się czem rozerwać. Widoki nieszpetne, mieszkańcy, domy, rola, wszystko jeszcze europejską przypomina cywilizacyą.
Lecz zaraz za Poggi-bonsi, na wierzchołku stromćj góry, postrzega się dawnćj Volterry skielet. Dumna niegdyś stolica jednćj z dwunastu republik Etruryi, teraz mała i biedna mieścina, zachowała jakąś cząstkę swych starożytnych murów, kilka wież i dzwonnic. Te mury, wieże, dzwonnice, dają zdaleka wielkiego miasta złudzenie, gdy weń wjechawszy, same się okazują ruiny i gruzy.
Voherra szczyci się jednym ze sławniejszych XVI wieku malarzy, Danielem Riccinelli, zwykle Volleranem zwanym. Teraz zaś alabastrowe roboty główną sławę jej stanowią, jako i dochód bićdnych jćj mieszkańców.
U stóp Yolterry zaczynają się znane zabójczemi wyziewy swe-mi bagna, Maremmami zwane, które dalej, brzegiem Śródziemnego ciągną się morza. Mieszkańcy tćj zatrutój krainy, w czerwcu już z niej uciekać muszą, by u sąsiednich wód szukać ratunku. Lecz i ten im niewiele pomaga. Własnością tego powietrza jest rozłożenie krwi: ta raz zepsuta trudno się naprawić daje. Mówią iż rzadko kto czterdziestu lat tam dożyje.
Jestto dla nas obcych pićrwsze poznanie się z tą malarią włoską, którą się późnićj, co chwila, w rozmaitych napotyka postaciach. Jestto okrutna dla tćj błogiej ziemi spuścizna dawnych jej wulkanów, co już nie wybuchając, podziemnym teraz ogniem grunt rozbierają, szkodliwemi przesycając go żywioły.
Po smutnćj Yollerze, Sjenna dość nadobnie się wydaje. Lubo i jćj teraźniejszy byt dawnćj nie odpowiada dumie, miasto jednak świeżo i dobrze zabudowane, bez ruin, bez gruzów, odwodzi myśl od żałobnych wspomnień.
Sjenna słynie pięknością swych kobiót, czystością wymowy, zwłokami S. Katarzyny, i śliczną gotyckiego stylu katedrą.
W kateJrze pokażą ci dużą zakrystyą, z pulpitami dokoła, na których stare brewiarze i mszalniki ciekawe mają miniaturowe dużych liter ozdoby. Na ścianach ujrzysz pićrwsze Rafaelskiego pędzla próby. Pinluriccio, podjąwszy się tych fresków, wziął go,