111
tam, jeśli nie dwie trzecie, to przynajmniej połowę ludności stanowią.
Własnym workiem tę opłaciwszy naukę, bo i mnie, niestety! do Angielek liczono, bynajmniej odpowiedzią cicerona mego niezadowolona, ponowiłam pytanie, kto ona jest? czy księżna? czy artystka? czy mężatka? czy panna lub wdowa?
— Clii lo sa?.. (któż tam wie!) odpowiedział.
To chi lo sa! także do narodowych charakterystycznych należy odpowiedzi. Każdy tam daje nią poznać, iż nie jest w tćj chwili w humorze rozmawiania. W Pizie, gdzie ludzie wyglądają, jakby przc-z sen chodzili i mówili, bardzo się często trzeba zowem chilo sa? spotykać.
— Przecież, odrzekłam, czy dawno tu przybyła, czy dla zdrowia? gdzie mieszka? co robi? z kim żyje? Tacy jak wy ludzie, dodałam, wiedzą i powinni wszystko wiedzieć, jeśli swe znają rzemiosło; inaczej rekomendacya właściciela hotelu, ani naznaczona dla was zapłata, wcaleby usprawiedliwioną nie była.
Ostatni ten argument przebudził cokolwiek mego Pizanina. —Jużciż wąlp-ć trzeba, rzekł, żeby dla zdrowia przyjechała, bo jak pani widzisz dość pięknie wygląda, mieszka w pałacu Lanfranchi, tam gdzie niegdyś lord Byron mieszkał; żyje z towarzystwem, z klorem ją i teraz spotkaliśmy. A co robi?... Gdy ją na balkonie z tern* paniczami widuję, to cygaro pali; a po mieście słychać, że jedzie do Rzymu dla nawrócenia Papieża na swą wiarę; uśmiechając się dodał.
Kiedy Pizanin się rozśmieje, to dowodem, iż rzecz bardzo śmiechu godna.
— Jakićjże, ona jest wiary? zapytałam.
-- Chi lo sa!.... Ale, ale! po niejakiej chwili zawołał. Dziś rano właśnie przyniesiono mi do rozdania afisze na koncert, który ona, zda mi się , jutro czy po jutrze daje.
I to mówiąc, całą plikę afiszów z kieszeń: wyciągnął.
Skwapliwie je uchwyciłam, w nadziei iż jakieś szersze rzucą na owę nieznajomą światło, niż skąpe mego przewodnika odpowiedzi.
Afisz donosił, że przed kilkunastu dniami artysta *** chcąc u (mieścić rzeźbę na frontonie kościoła, spadł i zabił się na miejscu, zostawując żonę z Iczną familią bez sposobu do życia. Wzy-