słuchać dziejów. Nie przerywając ich więc pod Watykanu sklepieniami, i w tę jego zajrzawszy stronę, wrócimy u stóp jego pana czci naszej złożyć hołd.
Na pićrwsze wejrzenie może się zdawać także, iż galerye starożytnych posągów pićrwsze artysty powinny mićć kroki, iż ta sztuka przed malarstwem zrodzona; u jćj tam zebrane płody daleko dawniejsze od Rafaela i Buonarottego dzieł, i w zwiedzaniu piórwszeństwo miććby powinny. Wspomniawszy jednak iż ci dwaj mistrze byli poniekąd Watykanu ojcami, że ten gmach pod ich okiem, pod ich pieczą wzrastał, że oni pićrwsze jego tworzyli ozdoby, zdaje się iż tam krąży dotąd ich gienialny duch; iżby się obraził, gdyby w artystycznym Watykanie ktobądź przed nim iść miał.
A więc idźmy do loż i do stancyów rafaelskich, podziwiać jego wdzięczne pomysły; bieżmy do syxtyńskiej kaplicy, kaplicy, gdzie początek świata, i ostateczny sąd Michała-Anioła zadziwi nas i przerazi; a w dziełach postrzegając zupełnie odmienny, całkiem sprzeczny mistrzów charakter, jeszcze raz zastanówmy się, jak pod wpływem takich sprzeczności mogło się tak coś doskonałego zrodzić, jak watykańska bazylika.
W jednćj zrodzeni epoce, nie było dwóch bardzićj sprzecznych sobie geniuszów, jak Buonarotti i Sanziu; a to w ich każdym dziecinnym nawet kroku, jak w ich obrazach objawia się i uderza. Byłto dąb i róża; granit na pomniki, i brylant do oprawienia w złoto i emalią. Oba na chrzcie świętym dostali anielskie imiona; ale Rafael, jest imię anioła czułości i miłosierdzia, a Michał, siły i surowćj sprawiedliwości.
Le style cest 1'homme, powiedziano oddawna. Obraz i rzeźba także stylem duszy artysty się tłumaczą. Myśl nagiąć można, zmyślić uczucia, ale sposób w jaki są oddane, grunt umysłu zdradza, charakter jego mimowolnie wyjawia. W tak nazwanćj trybunie medycyjskićj galerji we Florencyi, można widzićć madonny tych dwóch mistrzów pędzla. Przedmiot tenże sam, a jaka między niemi różnica!
Michuł-Anioł Buonarotti z szlachetnego był rodu. Ojciec ubogi ale dumny nie chciał pozwolić, by, jak się wyrażał, syn miał