15
W 1834 roku, hrabia de Tilly, obie nogi w nitjj z mrozu postradał, co jednak nie odstraszyło pewną kobietę, a za ma kilku jeszcze innych. Ta pierwsza bohaterka, tak dalece tg swą ceniła zuchwałość, iż dla uwiecznienia swój sławy dodała pizy-d«<mek do nazwiska swego; i tak Marya Coulet, wróciwszy ze swej podróży, kazała się nazywać Mar^ą z góry Białej (Marie du Mont Blanc).
Wyprawa ta zabiera tylko godzin siedmnaście; lecz koniecznie najpiękniejszej wymaga pogody, zupełnćj ciszy. Ta zaś jest tak na górze Białćj rzadką, iż podróżujący, po Kilka tygodni w Chamuny czatować na nią muszą. Nieraz się także trafia, iż potćm zacząwszy pielgrzymkę, gdy się wiatr raptownie zerwie, z połowy drogi wracają, nauczen. już kilku smutnemi wypadkami. Kilka razy już się bowiem zdarzało, iż tacy którzy chcąc wytrwałości dać dowód, uporczywie z przeciwnościami walczyli, w oka mgn.eniu zasypani z góry lecącym śniegiem, nigdy już nie wrócili więcej.
Jedni mówią, iż ztamtąd aż Śródziemne morze dojrzćć się daje; drudzy wyznają, iż nic prócz śniegu i chmur z wierzchołka góry B.alej nie widzieli. To drugie wyznanie, acz bynajmniej nie-usprawiedliwiające tylu poniesionych niebezpieczeństw i trudów, tćm samćm jeszcze bardziej zdaje się na wiarę zasługiwać.
Co do mnie, szczerze wyznam, iż bynajmnićj nie rozumiem tego zapału co tam prowadzi, ani też nie umiem dość wysoko ocenić w tych zwycięztwach zyskanych wawrzjuów.
Z pićrwszym, który zaprzysiągł bądź co bądź w te zupełnie ludziom nieznane krańce się przcdrzćć, i pierwszy na tym głazie, (a chocby i na lodzie, ale Viwsze pićrwsay) swe wyryć imię, mo-żebym ciekawa była moje połączyć kroki, moje obok niego imię zapisać, a wróciwszy, pierwsza powiedzieć światu, jakie w swćm łonie tajemnice kryje. Ale teraz.... teraz tysiąc razy wolę w cieniu zielonego gaju, bib przy żarzącym się kominku czytać tych pielgrzymów opisy, podzielać nawet ich trwogę, gdy śnieg już wyżćj kolan im dochodził, gdy całkiem skrzepli, pod zmęczeniem upadali—niż sama te wszystkie znosić trudy, dla powiedzenia po-