10
Ten płaz pewno w ustroniu Ś. Brunona nieznany, w ustroniu które on obrał, by już nie mieć podobnych niesmaków do połykania, otworzył nowe mym marzeniom pole. Myśl moja przebiegając ogromną przestrzeń, od świata ministeryalnćj broszury aż do świata w którym teraz samym oddychałam świętobliwym spokojem, tysiące przybierając kształtów, niewiem jak długoby się jeszcze po tych rozległych obszarach snuła, gdyby nowy dzwonu odgłos, jedyny jaki się tam słyszeć dawał, nie był mię z mego dumania obudził. Podniosłam głowę i postrzegłam przed sobą już niemłodą kobietę.
Byłato gospodyi, zgłębi swego ogródka przybyła, gdzie, jak mówiła, sen był ją zmorzył.
Łatwo się domyśleć, iż pićrwszem mćm pytaniem było, czyby niemożna jakim sposobem wnętrze klasztoru i mnichów zobaczyć?
— „O nie, rzekła, to jest dla kobićt niepodobieństwem. Ja córa jeszcze z matką, młodą dziewczyną tu przybyła—tu poszłam za mąż i owdowiałam,—nigdy za klasztornym nie byłam murem, ani z żadnym Kartuzem nie mówiłam. Lecz mój mąż, który był ich stróżem, i inni podróżni powiadają, iż tam nic ciekawego do widzenia nićma. Zwyczajnie refektarz, cele, kaplica, krucyfix. i obraz Matki Boskiej, to wszystko co im potrzebne, a co w każdym innym klasztorze łatwiej widzieć można. Przed kilką czy przed kilkunastą laty, mówiła dalej, przyjechała tu jakaś wielka pani; mówiono że jakaś królowa, i musiała być królową, bo tyle miała z sobą ludzi, iż gospoda moja pomieścić ich nie mogła; a gdy koniecznie klasztor widzieć pragnęła, ksiądz prowincjał, po niejakich sporach, otworzyć jój furtę kazał. Ale żle bićdak na tóm wyszedł. Kapituła przykładnie go za to ukarać, i z zakonu oddalić kazała. Teraz już zapewne żadnej więcej krćdowćj tam nie puszczą.”
Chciałam się dowiedzićć, jaka to była królowa, a przynajmnićj w jakim się to trafiło roku? Ale mi gospodyni tych objaśnień dać nie mogła.— „O nazwisku żadnej królowej nie wiem, mówiła ze swym spokojnym wyrazem, a kalendarza nie kupuję, bo na cóżby mi się przydał? Dla mnie, jutro jak wczoraj, zupełnie