294
Je; chwalił się nią, jak się zwykle ludzie chwalić lubię przymiotami których nie posiadają; w jednym ze swych listów, mówi
0 swój junakeryi i o niestałości w miłosnych uczuciach. Ale tak te wesołości wyskoki jak i chwalenie sig niemi, były tylko chwilową przerwą coraz głgbiój ogarniającego smutKU.
W takim stanie rzeczy, przyboczny sekretarz księcia, kilka piastujący urzgdćw, umarł. Tasso jednego z nieb, tojest bistoryo-grafa zażądał. Lecz już to uczynił jedynie w nadziei odmównój odpowiedzi, z którćj chciał korzystać dla zerwania z ferrarejskim dworem.
Inaczój sig jednak stało niż on wróżył sobie. Książg i tćm go obdarzył jeszcze, a on przy dworze pozostać musiał.
Tymczasem codzienne przewrotności przykłady, coraz w nim większą budziły do świata odrazę; duma dworzan, ich zazdrość
1 podstępy coraz mu się nieznośniejszemu stawały; a codzień Ie-pićj poznając ludzi, codzień mniej dla nich miał szacunku i ufności. Zdawało mu się, iż każdy mu skrytym nieprzyjacielem, że każdy zazdrości mu talentu, sławy, a najbardziej łask pańskich, że na jtgo honor , czyha. Przyszło w końcu do tego, iż znajdując się na pokojach księżnej Lukrecyi, 17 czerwca 1755 roku, wjćj przytomności uderzył jednego z jćj dworzan, dowodząc, iż on miał zamiar mu uchybienia.
Wypadek ten wiele u dworu wzniecił sarkari. Książę zamiast kary o jaką się dopominano, chcąc to uważać za zbytek choro-bliwćj drażliwości, wywiózł go do pięknć] sw’ćj yflli, Belriguar-do, w nadziei, iż wiejska cisza wpośród pięknćj natury ulgę mu przyniesie. Polecił jednak 00. Franciszkanom pieczę i nadzór chorego.
Lecz Tasso coraz bardzićj podejrzliwością ogarniany, i to ze złój sobie wytłumaczył strony. Zaczął wyrzekać, iż nim bez woli jego rozrządzają, jakby swą własnością, jakby jaką rzeczą; a dopilnowawszy pomyślną swemu zamiarowi chwilę, rzucił na plecy owczarski płaszcz, na oczy takiż nasunął kapelusz, wziął kij do ręki, i tak przebrany, bez grosza w kieszeni, potajemnie Belri-guardo opuścił.