10
Słyszało się wprawdzie o ś. Piotrze.— Ale cóż może być ś. Piotr?—to dzieło nie jednego pojęcia, ta budowa tyle razy przerabiana i dorabiana, którćj jeden architekt zrobił nogi, drugi głowę, trzeci skrzydła rozciągnął, a stu ozdoby tworzyło. Jakże tam może być harmonia, a bez niej jakaż piękność? Cóż dziwnego, że tyle było już nań krytyk, a ileż jeszcze ich będzie? .
Tak oniemal z gotowością nowej krytyki, przybywa się na plac watykański.
Plac ten opasany portykiem, z czterech rzędów kolumn posągami u góry ozdobnych, w środku ma obelisk, a po bokach wodotryski.
Pyszny środkowy obelisk, całkiem hieroglifami pokryty, z Heliopolis, stolicy słońca ! zabrany, był niegdyś ozdobą cyrku Nerona. Gdy w miejscu cyrku tego wzniosła się póżnićj expiacyjna zbrodni tyrana świątynia, papież Syxtus V, naprzeciw niej obelisk ten utwierdzić kazał.
Stanąwszy u stóp jego, cztery rzędy kolumn, promień owalnego portyku tworzące, tak dobrze w ten wpadają promień, iż jedną wydają się kolumną. A fontanny, boki placu zdobiące, o 60 stóp w górę wytrysnąwszy, opalową mgłą spadają w wazy, z których każda 50 stóp obwodu mając, w jednćj bryle granitu jest wydrążona.
Kto sobie w duszy wzniósł fantastyczną, jak mówiłam, świątynię, dziedziniec ten może wziąć za dokonanie urojenia swego; ho pewno nic podobnego na świecie nie widział, i wątpliwóm jest, czy kiedy coś równie pięknego we śnie nawet zobaczy.
Ta kolumnada, ramiona watykańskiego gmachu tworząca, zamyka się jego wschodami i przedsionkiem, i doskonale przysposabia do wielkich samej świątyni wrażeń, bo swą pięknością zachwyca już i rozgrzewa umysł.
Pićrwszy raz jednak, mało na jój szczegóły zważać można, tak każdemu pilno przebiedz te wschody co przed sobą widzi.
Wchodząc na nie, jeszcze się nie wić czy się do pałacu czy do świątyni wchodzi. S. Piotr bowiem nie ma z wejścia pozoru kościoła, nic coby znane juz przypominało katedry. Jedną z watykańskim pałacem stanowiąc massę, zdaje się tylko jakby jego