88
Niemen miał wprawdzie swego śpiewaka, którego lutnia inne wydala dźw-ęki, niż tych Florenckiej rzeki wielbicieli (*). Ma on zatćm czćm pocieszyć swe żale. Ale Bug, ale Wilia, ale skromna ojczysta ma rzeka, Niewiaża moja! co także wpośród ugajonych, wdzięczących się brzegów, czasem pomiędzy wysokie góry sie wijąc, lub w cieniu konarów rozłożystej, woniejącój lipy skacząc i swawoląc, niesie swego kroju skarby; żyto i złotą pszenicę oddaje Niemnu, który jc dalej światu przesyłając, ojczyznę swą podwój • nie wzbogaca,
Jedmk nikt o mej biednćj Niewiaży nie słyszał! Nikt nic wić, jakie ona czasem, w jesieńi lub na wiosnę, figle wyrządzać umić, jak raptownie w szerokie przeistoczywszy się jezioro, swym wioskom weneckio zmusza przybierać zwyczaje, łódkami tylko dozwalając między domami stosunków; jak zalewając pola i łąki, tysiące improwizuje malowniczych wysp, na których to bukiety z drzew, to pałace i ogrody widzieć się dają!
Tyle zaś głośne Arno i dolina jego, słyną także swą wegetacyą. W niej cyprys i oliwne drzewo, główną część stanowią. Innych drzew prawie tam n'e widać, lub są nędzne, karłowate, niewarte uwagi.
Grobowy cyprys, bez cierna, bez ruchu, bez życia, jedynie dla cmentarzów zrodzon się zdaje. Oliwne zaś drzewo może mićć wielkie dlą rolnika zalety, lecz wątpię żeby one mu zjednały te szumne pochwały, jakich nieraz było przedmiotem; a artysta każdy wyzna, iż ile nazwa jego mile z ust płynie, tyle, i tćm bardzićj może, ono samo niewdzięcznie w oko wpada.
Krzywe, koszlawe, jakby rachityczną udręczone chorobą, na swych powykrzywianych gałęziach niesie liść płowy, ubogi, rzadki, niezdolny ani dać dla przechodnia cień, ani swą szarawą barwą rozweselić oko jego.
Powiedziałabym i o nićrn to, co mi sig już o Arnie wymknęło, iż z drzew jest najbrzydsze jakie widziałam, gdybym nie pamiętała, iż mu przyjemną myśl w nnam, iż rnu się wdzięczność odemnie należy, gdyż jak Arno, tak i drzewo jego brzegów, pochlebiło narodowćj serca mego próżności!
i1) Mickiewicza.