33
Jeśli nie poemat? bo wiek nasz w poetów nie bogaty — w takich, coby ten dom Boży opiewać zdolni bj li — czemuż przy* najmnićj w tym roju powieściopisarzy, co teraźniejszy zalewają świat, nie znajdzie się wyższego rzędu talent? a ten w urojonym dramacie, czemu choć parę rymów estetycznćj świątyni nam nie udzieli?
A jakżeby to nawet łatwo, co do tła utworu, być mogło! Sty Piotr ma bowiem całą swą wyłączną ludność, co się rodzi, wzrasta i umióra pod jego sklepieniami. Ci ludzie, nazwani San-pielrini, nie znają innego jak swą bazylikę świata. Przeznaczeni do piastowania jej, dozierania, okurzania, strojenia, od najmłodszych lat do tej się jedynie sposobią sztuki. Na jej galeryach, na tych wschodach, co między podwójnem kopuły pokryciem się wijąc na szczyt jej prowadzą, swych pićrwszych próbują kroków, uczą się po najwyższych chodzić wyskokach, gzymsach, po tajemnych skakać wiązaniach i belkach, od najciemniejszych piwnic do wierzchołka krzyża, wszędzie zajrzeć muszą. Pod dachem i na dachu, muszą znalpźć miejsce do postawienia stopy, a tam gdzie zwy-czajnemi środkami dostać się nie mogą, na linach uwieszeni, jakby baletowi gieniusze, z jednej na drugą przelatują ścianę, pływając poniekąd w atmosferze tej ogromnej przestrzeni.
Kto na złotem tle wnętrza kopuły mniemał kiedy widzieć chodzącego pajączka, widział Sanpielrina. Kto w dni uroczyste, i kiedy świątynia w ciężkie stroi się złotolite lub gobelinowe makaty, zastanowił się jakim cudem one się tam u góry gzymsów zawiesdy, niech zapyta Sanpietrina co je tam utwierdził.
Lecz najwięcej potrzeba im zręczności w owej wielkanocnój illuminacyi, o którćj mówiłam. Wówczas na dane hasło, 3,800 lamp w jcdnem oka mgnieniu zapalić się muszą; za drugiem, 690 innego kształtu, swój do pićrwszych dodają blask; za trze-cićm, nowa następuje zmiana. Wszystko to z niepojętą odbywa się szybkością. Wówczas Sanpietrini, wpośród nocy, ze stoczkami w ręku, uwijają się, skaczą z jednćj kopuły na drugą, tu zapalają, tam gaszą, tysiące odbierają, tysiące dają rozkazów, wszystko prędko, żwawo, cicho. Jednak mimo całej znajomości gmachu i biegłości w skakaniu po nim, gdy się zabierają do tćj Alpy. Tom It. 5