194
Wyobraź sobie, Antosiu, więcćj stu tysięcy obojćj pici ludności, pieszo, konno i w wozach, niby ubranćj i w dziwacznych strojach, a lednak bosej i napół nagićj. U mężczyzn kapelusz słomiany, cały w pióra i kwiaty owity, a nogi wyżej kolan, rece wyżej łokcia odsłonięte, na spalonej \ nagiej piersi różowy lub niebieski, tylko co ręką kochani i zawieszony błyszczy szkaplerz, a na ramieniu na długim kiju, miedzy cbrazknnn Chrystusa i Matki Jego, wiszą stare buty, nadtłuczony garnek, koszyk z obiadu resztą, chustka z szyi zdjęta, i długie nanizanych orzechów gier-landy. U kobiet takież czasem kapelusze i reszta rynsztunku, świe-cideł tylko więcój i najdziwaczniejszych dodatków.
Wozy ■ kalessina, zielonemi gałęziami i chorągwiami z uwiązanych do kija chustek powiewają. Przed niemi, liczne grono chłopaków na piszczałkach i skrzypcach, dziewczęta na tambury-nach i mandolinie frodzej gitary), słowem każdy na czćm kto może tarantellę wygrywa, a jedna lub dwie par, w zielonych gier-landsch na głowie, bosemi nogami tańcują... rzekłbyś Bachusa orszak.
Tuż koło tego tańcującego grona, lekkie wózcczk. na wyścigi zapamiftale gonią, lub konno lazzarońscy lwy podobnież lecą. Wszystko to razem śpiewa, krzyczy, brzęczy, każdy jak naj-więcćj hałasu robi, ho to jest koniecznym wesołości warunkiem.
Ku wieczorowi droga do miasta wiodąca wypróżniać się poczęła, wrzawa odpustowa ucichła, lecz zato miejska, codzienna, jeszcze żwawsza niż poprzedniej nocy mi się wydała. Wróciwszy do domu ani jednej chwil: oka zmrużyć nie zdołałam; a jednak wyznać muszę, iż w tćm bezsennem marzeniu nie wszystko było przy krością! Przykrzejszemi może były uwagi jakie się nastręczać poczęły, gdy przy świcie, przed poranną modlitwą, przyszło mi się z sobą obrachować i w iernie dać ze swych wrażeń sprawę, gdy mi przyszło pogasić fosforyczne zbyt rozbujałej wyobraźni płomyki, i powiktsne z dwóch poprzcdn.eh dni myśli do należ) -lego przyprowadzić porządku, zimną je oblać wodą, by wróciły na zwykły, na jedyny i właściwy sobie tor, ubiegłych lat srogim losu wskazany palcem.