Ho zabiegu zaprowadzi! nas do kuchni, sam nakrył do stołu i poczęstował trochę przygniecionym ciastem czekoladowym wciągniętym z pudełka. Pomyślałam wtedy, że mimo wszystko był miły.
Pomyślałam też, że to cudownie, iż ktoś w końcu usługuje Car-racl. Wyglądała na naprawdę urzeczoną. A doktor nastawił wodę w czajniku i w ogóle dobrze sobie radził w kuchni
Znów wysunęłam mały palce pijąc herbatę z porcelanowej filiżanki. Rozmawialiśmy sobie o różnych rzeczach. Przez, chwilę bałam stę, że wspomni ojerome, ale doktor był tylko zainteresowany zakonem. Pyta! o wszystkie zakonnice, nawet o siostrę Petrę. A w szczególności o siostrę Assumptę. Carmel powiedziała mu. że siostra As-snmpta wyjeżdża za granicę na misje i że to była nagła decyzja.
— Do Ugandy, prawda? Mój hoże! Taka piękna, młoda kobieta
— westchnął doktor Bucklcy z podziwem.
Zrobiłam się czerwona jak burak. Był taki bezwstydny. Próbowałam ukryć moje zawstydzenie podnosząc rękę do twarzy.
— Boisz się o siostrę Assumptę? — spytała mnie Carmel.
— Czy w Ugandzie są tygrysy? — spytałam wymijająco.
— Och, tygrysy. Tygrysy! Będzie musiała uważać na tygrysy, szczególnie te czarne! — Doktor Buckley zaczął się śmiać trzymając Się za brzuch, jak głupek. Nagle przestał i spojrzał na mnie poważnie
— A znasz to?
Tygrys! Tygrys! jasno płoniesz
W puszczach nocy — czyje dłonie
Czyje oczy nieśmiertelne
Alogły stworzyć (zaryczał) twą symetrię.*
— Tak — odpowiedziałam.
— Powiedz mi, kto to napisał, a dostaniesz piątaka.
— Mmm — zamruczałam, tak bardzo chcąc znać odpowiedź, że wcale nic mogłam się skupić.
— No mów. Już. To przecież takie proste. Za piątaka.
Na dodatek dobijał mnie wstyd, że nic mogę sobie przypomnieć. Taka prosta odpowiedź. I nawet tego nie wiedziałam!
— Czy to Ycats?
— Nie, nie! Co się z wami wszystkimi dzieje? Oczywiście, że to był Blake.
'William Blakc. Tygrys, tłum. Krzysztof Puławski
— Mimo wszystko masz nagrodę — doktor Jiucklcy puścił monetę po stole.
— Ano, tak — rzuciłam głupio.
Nie zostałyśmy już długo po tej kompromitacji. Carmel musiała przygotować kolację. Włożyła swój czarny płaszcz przeciwdeszczowy i wciągnęła bawełniane rękawiczki.
— Nie puszczę was bez eskorty — powiedział doktor Bucklcy biorąc Carmel pod ramię. — Zaczekajcie tu — nakazał i poszedł w stronę tylnych drzwi.
Myślałam, że znowu zadzwoni po Jcrome'a, ale on po prostu wystawił swojego morrisa oxforda z garażu. Colcttc i ja uznałyśmy morrisa oxfórda za najgorszy samochód na świecie, gorszy nawet od morrisa minora i anglii.
Nic miał problemów z prowadzeniem, ł ciągle się odwracał, kiedy cos' mówił. Po części była to wina Carmel, która nie chciała siąść z. przodu.
—Jestem szybki jak tygrys.
Znowu zaśmiał się, aż jego brzuch zaczął się trząść. Byłyśmy naprawdę przerażone. Wyczuwałam, że Carmel modli się. by w końcu się zamknął.
Po drodze widziałyśmy błękitne morze prześwitujące między parterowymi budynkami. Dzień był bardzo ładny, ale przez to łoso-siowo-różowy budynek wyglądał jeszcze gorzej. Podniosłam świeżo opatrzony palec do nosa I powąchałam bandaż-
— Ładny dzień jak na styczeń. Zobaczcie, co za błękitne niebo! — odezwał się znowu. Skręcając w ulicę prowadzącą do zakonu nadal się odwracał i wykrzykiwał coś o niebie, młodości i poezji. Potem usłyszałam straszny hałas. I brzęk. Czas zdawał się stanąć.
Doktor Buckley otworzył okno.
— Skąd się tu wziąłeś? — krzyknął do kogoś leżącego na ziemi.
— A ty, kurwa, skąd się urwałeś? Masz oczy na plecach, źc siedzisz tyłem do kierunku jazdy? — bardzo powoli odparł czyjś głos. Nie wiedzieć czemu zachichotałam.
— Młody człowieku, miej trochę szacunku, podnieś się i odzywaj grzeczniej. Za mną siedzi siostra zakonna i uczennica.
— Ale ty nie okazałeś mi szacunku, potrącając mnie. Nic wiem, Czy jestem wstanie się podnieść. Cholernie boli mnie kolano — glos zdawał się brzmieć coraz bardziej znajomo.