że Colctte poszła do nieba, ale O dziwo wcale nic rozmawiałyśmy o Colctte. Mówiła o sobie. O tymi, że wychowała się na małej farmie w hrabstwie Sligo. O lym. że mieli sześć akrów i sześć krów. Co dzień musiała wstawać o szóstej rano, żeby je nakarmić. Sześć sześć sześć. Numer Szatana. Wiedziałam, że właśnie o tym pomyślałaby Colctte, gdyby tu była. Z trudem powstrzymałam się od śmiechu.
Większość jej rodziny wyemigrowała do Anglii, żeby tam znaleźć pracę. I wszyscy do niej pisali oprócz najmłodszego bram, Michaela. Był jej ulubieńcem. Obawiała się, źe jest zbyt samotny i przygnębiony, żeby pisać.
Zastanawiałam się, czy Carmcl kiedykolwiek czuła się samotna. Zapytałam ją, kiedy wstąpiła do zakonu. Odparła, źe w 1947 roku. kiedy miała szesnaście lat. Powiedziała, że od tego momentu była bardzo szczęśliwa w bogu.
Wierzyłam jej i długo o lym myślałam nie mogąc zasnąć w nocy. Czy można być pewnym, że się jest szczęśliwym czy nieszczęśliwym? Widu ludzi uważa, że człowiek uświadamia sobie, iż był szczęśliwy dopiero wtedy, kiedy jest już nieszczęśliwy. A jak można być szczęśliwymi, nie wiedząc o tym. Wszyscy uważają, źe szkolne łata są najszczęśliwszymi chwilami w życiu. Skoro tak. to przeżywałam swoje najlepsze chwile wcale o tym nic wiedząc.
W końcu uznałam, że jeśli ktoś mówi, iż jest szczęśliwy, to musi być tego świadomy, więc Jeśli siostra Carmel mówiła, że jest szczęśliwa. to znaczy, żc.jest tak naprawdę. .Me z drugiej strony może po prostu chciała mnie pocieszyć.
Myślałam o tym, jak Colctte starała sic być zabawna, gdy tak naprawdę była poważna. Potem bałam się, że zjawi się jej duch. „Wiedziałam, że dzięki tobie nieźle się zabawimy". Dobrze pamiętałam tc słowa Colette, wtedy kiedy pozostawiono posągi przed sypialnią Świętego Józefa.
Zarzuciłam sobie koc na głowę i oblał mnie zimny pot ze strachu. Zastanawiałam się, dlaczego tabletki nie działają. Marzyłam o zapadnięciu w sen. Kręciłam się w łóżku. Sypialnia Nazaretu pełna była dźwięków, w które się wsłuchiwałam. Skrzypienie łóżek, chrapanie, pojękiwanie. Byłam zła na dziewczyny, że mogły tak spokojnie spać, kiedy Colette właśnie umarła. Ale jednocześnie cieszyłam się, źe tylko ja czuwam.
Zastanawiałam się. czy nie powinnam zacząć się modlić, czy coś w tym rodzaju. Słyszałam, żc niektóre dziewczyny odmawiały modlitwę do Najświętszej Marii Panny. Nic dziwnego, że potem Spały jak aniołki i czuły się bezpiecznie. Ja też chciałam czuć Się bezpiecznie.
❖
Miałyśmy występować na pogrzebie Colctte w charakterze gwardii honorowej.
Przechodziłyśmy też obok domu MaeSweeneyów. Był duży ł bardzo biały. Na ścianie widniała jego nazwa: Kraina Wdzięku. Nic dziwnego, że Colette nigdy nic dała mi swojego adresu. Nic byłam pewna czy mam się cieszyć z lego, że w końcu poznam jej rodziców. Nic wiedziałam też czy to dobrze, że znów zobaczę Johnn)‘egO; Czasem marzyłam sobie na jawie, żc Johnny wyznaje mi miłość, pan MacSweeney wypisuje mi czek na tysiąc funtów, a pani MaęSwccney daje mi kluczyki od swojego BMW i uczy mnie Jeździć-
Kiedy zobaczyłam panią MacSweeney. od razu się zorientowałam, ŻC nic jest z tych, które jeżdżą BMW. Jej opalenizna nie pasowała do twarzy wykrzywionej cierpieniem. Wyglądała jak moja ciocia Catłie-rine. Była bogaia przez przypadek.
Pan MacSweeney nie znał żadnej z nas, oprócz Trish, ale nawet Z nią nie rozmawiał. Gdy zobaczyłam, jak stara Się trzymać głowę wysoko i za wszelką cenę zachować twarz, z trudem powstrzymywałam łzy.
Rozpłakałam się dopiero gdy zobaczyłam Colctte. Wyglądała okropnie. Nie musiałam wcale tłumić swoich myśli O BMW i czeku na tysiąc funtów. Myślałam ojej ciele, które będzie gniło pod ziemią, aż w końcu nic z niego nie zostanie. Nic mogłam tego znieść. Jakiś idiota pomalował jej powieki błękitnym cieniem. Jej twarz była żółta i wyglądała jak gips. Nic mogłam prz.estać płakać i też chciałam umrzeć
Kiedy stałam przy trumnie, doszły mnie szepty.
—-Johnny, gdzie jest Johnny?
Tysiące myśli przebiegło mi przez głowę. Zastanawiałam się, czy nic popełnił samobójstwa. Nie mogłam pocałować czoła Colctte, bo kiedy dotknęłam go palcem, było niewyobrażalnie lodowate. Byłam pewna, że to nie jest Colette. Dotknęłam jej jasnych włosów leżących na błękitnej poduszce. Były takie same jak kiedyś, miękkie 1 delikatne. Ale przecież włosy i tak zawsze są martwe.