DSC03182 (2)

DSC03182 (2)



przedmiot ze stanowiska pozachłopskiego1, że powieść zbliża się niekiedy istotnie do gawędy, ale w ostatecznym rozrachunku określić by ją trzeba jako opowieść lub nawet epicki poemat prozą2.

Różnice stanowisk bardzo poważne. Spróbujmy jednak jakoś uporać się z nimi — nie wchodząc „między ostrza potężnych szermierzy”, ale odwołując się do tekstu powieści. Zaczyna się ona słowami: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, a ostatnie jej zdanie brzmi: „Ostańcie z Bogiem, ludzie kochane”. Tak zaczynały się i kończyły pisane przez chłopów listy jeszcze w czasach mojej młodości. Użycie tych formuł sygnalizuje autorski zamiar umieszczenia narratora pośród gromady lipeckiej, uczynienia go jej wyrazicielem, a więc w pewnym stopniu upodobnienie go do owych aojdów, o których mówi Krzyżanowski. Zauważmy jednak, że gdyby narratorem miał być autentyczny gospodarz z Lipiec, to zarówno „pochwalonkę” jak i zamykające utwór pożegnanie wyodrębniłby z tekstu, wypowiedział bezpośrednio od siebie. Tymczasem w powieści są to słowa przytoczone, wkomponowane w tekst. Tym samym chłopskość narratora zostaje niejako wzięta w cudzysłów, ukazana jako zamierzona stylizacja. Kto je więc wypowiada? Ustami starej Agaty i wędrownego ślepego dziada ten, kto postaci te powołał do życia — autor książki.

Słowem: wprowadzenie tych dwóch chłopskich pozdrowień i sposobem ich literackiego podania pisarz mówi wyraźnie, że to on sam, Władysław Stanisław Reymont, bierze na siebie rolę rapsoda lipeckiej gromady, kronikarza jednego roku jej dziejów. A więc — wbrew twierdzeniu Krzyżanowskiego — i powieściopisarz, i inteligent, tyle tylko że zajmujący wobec swego przedmiotu stanowisko nie władcze i nie zależne, ale stanowisko podporządkowania się i służebności. Dwukrotne posłużenie się postaciami żebraków nie wygląda na przypadek, traktować je należy jako celowo użytą metaforę o podwójnej wykładni: chodzi tu więc i o swoistą „aojdyczność”, ale swojską, krajową, jako że za czasów wsi jeszcze niepiśmiennej roznosicielem nowin dla niej i o niej był właśnie wędrowny żebrak3, ale chodzi również o gest pokory piszącego, o ustawienie się wobec wsi w sytuacji jej poety nadwornego, jej

trubadura. Że w praktyce ten trubadur okaże się nie panegirystą, ale realistycznym obserwatorem, to już sprawa dalsza. Nie zapominajmy, że ma on za sobą szkołę prozy pozytywistycznej, lekturę Zoli, Dygasińskiego...

Nie lekceważmy sobie tedy i owego „aojdyzującego” żebractwa (elementów „podsłuchanej gawędy", zatrącającej nawet chwilami kpiarsko-złośliwą plotką istotnie w powieści sporo), i owego trubadurstwa (porównajmy stosunek Reymonta do gromady lipeckiej z jego stosunkiem do środowiska aktorskiego, urzędniczego, ziemiańskiego w Komediantce i Fermentach, czy do środowisk przedstawionych w Ziemi obiecanej), ale pamiętajmy przede wszystkim o tym, że identyfikując narratora z sobą jako pisarzem, jako Reymontem, autor daje tym samym do zrozumienia, że bynajmniej nie zamierza wchodzić całkowicie w skórę lipeckiego chłopa, że nie rezygnuje z uprawnień i możliwości literata, który zdolny jest spojrzeć na opisywane środowisko z własnego, pozachłopskiego punktu widzenia, dostrzec w życiu wiejskiej gromady problemy i perspektywy, z których ona nie może i nie potrzebuje zdawać sobie sprawy. Mentalność chłopską zna dobrze, umie nie tylko mówić, ale i myśleć gwarą, nie poprzestaje wszakże na tym rodzaju mowy i myślenia. Nie jest przebranym w strój księżaka Soplicą lub Nieczują.

| Narrator Chłopów kojarzy w sobie dawnego gawędziarza, powieściopisa* rza realistę zainteresowanego problematyką społeczną i obyczajową, modernistę doszukującego się poza uchwytną zmysłowo rzeczywistością jej transcendentnych przedłużeń, wyrażalnych jedynie mową symbolów. Kojarzy, narzucając tak sugestywne wrażenie jednolitości, że podważyć je może dopiero szczegółowa analiza, wyodrębniająca składniki owego synkretycznego stopu. O wrażeniu tym zaś decyduje (nie tylko zresztą w wypadku Chłopów) talent narracyjny autora. \

Reymont umie opowiadać. Jego narracja nawet w momentach, gdy staje się nazbyt poetyczna i ozdobna, uwydatnia przecież nie własny kunszt, ale przedmiot opowiadania. Nawet gdy usymbolicznia rzeczy, fakty, postaci, nie roztapia ich w mgle liryzujących nastrojów, ale obrysowuje ostrym, wyrazistym konturem. Język Reymonta jest giętkim i podatnym instrumentem wyobraźni pisarza, znakomicie przylegającym do wizji autora i celnie trafiającym w jego zamiar pisarski.    cała ta bogata władza patrzenia i widzenia

— pisze Adam Grzymała-Siedlecki — byłaby prywatną li tylko własnością pisarza, gdyby na usługi jej nie miał ekwiwalentu języka, który mu służy za pędzel i farby. Doskonałość Reymonta polega właśnie na tym, że swój niezwykły dar obserwacji i pamięci wzrokowej umie przyoblec w przedziwnie

53

1

   M. Rzeuska: „Chłopi" Reymonta, s. 176.

2

   Tamże, s. 179.

3

ł Dla ścisłości warto jednak zaznaczyć, że wedle dziewiętnastowiecznych mniemań greccy aojdowie byli żebrakami. „Ot Homer, żebrak wiekopomny”, czytamy u Banville’a (Miriam: U poetów. Warszawa 1921, s. 117).


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMG688 (2) chaotycznego, nieformalnego, zbliżającego się w jakiejś mierze do gawędy, oraz mówienia m
SNV36497 mas drui Arthur Waite. mason "Można zauważyć, że kiedy przechodzi się z jednego stopni
0023271111111111111111modlitwa(1) foliuj Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać. * Zad
Slajd91 Umowa renty Art. 903. Przez umowę renty jedna ze stron zobowiązuje się względem drugiej 
Koło Naukowe przede wszystkim pokazało mi, że studia to nie tylko zajęcia do późna, ale także miło i
478 Fizyka kuli ziemskiej. że grzmot daje się słyszeć aż do odległości 26 kilometrów, gdy silne strz
CIMG3224 200 XI. To co intymne i zabronione strzegłszy się, że nie posunął się dalej niż do złożenia
Habermas05 106 Rozdział III procesie stanowienia prawa; ten zaś powołuje się na zasadę suwerenności
page0198 190 tej powieści wielce sie oburzył i rzeki do Natha-na: „Na Pana, ten bogacz godnym jest ś
90 (51) z nich coś czarnego, dopiero zaś w szość godzin później, gdy obiekt zbliża się jeszcze bardz
Około godz. 17 wyleciał na minie i zatonął jeden okręt (trauler) nieprzyjaciela przy zbliżaniu się o
POWRÓT CARA-WYZW OLICIELA złowrogiego. Im bardziej zbliżała się chwila powrotu do niebezpiecznej sto
35213 Image107 (2) Rys. 2 Schemat montażowy Jest tu urządzenie, którym możemy sygnalizować zbliżanie

więcej podobnych podstron