POWRÓT CARA-WYZW OLICIELA
złowrogiego. Im bardziej zbliżała się chwila powrotu do niebezpiecznej stolicy, tym wyrazistsze stawały się myśli o śmierci.
Jedenastego września z Liwadii cesarz wydał dyspozycję, by przelano do Banku Państwowego 3 302 900 rubli na nazwisko Jekatieriny Dołgoru-kowej. Dodał przy tym: „Jej jednej jedynej daję prawo do dysponowania tym kapitałem za życia mego i po śmierci".
Na początku listopada napisał z Liwadii, tuż po odjeździe syna:
Drogi Saszo!
W przypadku mojej śmierci powierzam Ci moją żonę i dzieci. Twój przyjazny do nich stosunek, który przejawił się od pierwszego dnia znajomości i stał się dla nas prawdziwą radością, każe mi wierzyć, że nie opuścisz ich i będziesz dla nich opiekunem i mądrym doradcą... Za życia mojej żony dzieci winny pozostawać pod jej wyłączną opieką. Jeśli jednak Bóg Wszechmogący wezwie ją do siebie przed ich pełnoletnością, to pragnę, aby ich opiekunem został generał Rylejew lub inna osoba wedle jego wyboru i za twoją zgodą. Moja żona niczego nie odziedziczyła po swojej rodzinie. Tak więc cały majątek należący obecnie do niej, ruchomy i nieruchomy, nabyty został przez nią osobiście i jej krewni nie mają do tego majątku żadnych praw... Dopóki nasze małżeństwo nie zostanie ogłoszone, kapitał ulokowany przeze mnie w Banku Państwowym należy do niej na mocy wystawionego przeze mnie dokumentu.
Jest to moja ostatnia wola, i żywię nadzieję, iż ją spełnisz z całą skrupulatnością. Niechaj Bóg Cię błogosławi! Nie zapominaj o mnie i módl się za tak czule Cię kochającego. Pa.
Wiedział: syn jest dobry i po takim liście zatroszczy się o nią i o dzieci.
Dziewiętnastego listopada cesarz postanowił wrócić do Petersburga. Cały resort Lorisa postawiono na nogi - w pobliżu stacji Łozowej policja znalazła piekielną machinę pod torami kolejowymi.
Tak oto narodowolcy przypomnieli o sobie. I tak oto Loris zademonstrował swoją siłę.
Car po raz ostatni wyjeżdżał z Liwadii.
Jak zawsze Aleksander zatrzymał się w Moskwie. Ona mieszkała razem z nim w Pałacu Mikołajewskim, gdzie się urodził.
Dwudziestego pierwszego listopada około południa cesarski pociąg przybył z Moskwy do Sankt Petersburga. Zazwyczaj po powrocie z Liwadii na Dworcu Mikołajewskim witała go wielka rodzina Romanowów. Jednakowoż, zgodnie z ceremoniałem, w przypadku podobnego oficjalnego powitania, jego żona (jako morganatyczna małżonka) winna była kroczyć w procesji za wszystkimi wielkimi księżnymi. Nie dopuścił do
418