POWRÓT CARA-WYZW OLICIELA
W czym tkwiła przyczyna tego legendarnego triumfu?
Po pierwsze, w samym Fiodorze Michajłowiczu - był to „człowiek hipnotyzujący". Wszedł przygarbiony, niskiego wzrostu, z opuszczoną z lekka głową, umęczonymi oczami, o niezdecydowanym geście i cichym głosie. Nieładna, chorobliwie blada twarz (skóra jakby woskowa) o rudej, rzadkiej bródce. Jasnokasztanowe włosy, miękkie, cienkie, napomadowa-ne i starannie przylizane.
Zaczął sucho, jakby był zamknięty na klucz - żadnych ruchów, ani jednego gestu, tylko cienkie, bezkrwiste wargi nerwowo mu drżały, kiedy mówił. Stopniowo zupełnie się przeobraził... Małe jasnobrązowe oczy dziwnie się poszerzyły, zaświeciły... Ręka zaczęła się władczo poruszać. Sala, urzeczona hipnotyczną siłą jego wiary, nie mogła już się oderwać od tych oczu, od tej wskazującej ręki Proroka...
Ale popadła w niepamięć nie tylko wielka chwila wygłaszania przemówienia. Pogrążyła się w niepamięć także inna strona stanowiąca o fantastycznym sukcesie - paląca aktualność przemówienia. Było to tak potrzebne wtedy rozbitemu wrogością społeczeństwu, a tak mało popularne w Rosji przemówienie jednoczące. Mówiąc bowiem o Puszkinie, Dostojewski mówił, oczywiście, o dniu dzisiejszym. Zwracał się do oszalałej Rosji kołyszącej się nad otchłanią. Mówił o tragedii Aleka - bohatera puszkinowskiego poematu Cyganie, dumnego zabójcy marzącego o wolności, któremu (jak pisał Dostojewski w Dzienniku pisarza) „niezbędne jest... uniwersalne szczęście... taniej nie zgodzi się na pojednanie". Sala, oczywiście rozumiała, że zwraca się on do innych zabójców, również wierzących, że zabijają gwoli wolności i również marzących o uniwersalnym szczęściu.
Ich to właśnie błagał: „Uspokój się, dumny człowieku, i tylko wtedy staniesz się wolny!" - zwracał się do tych nieszczęśników, którzy zapomnieli, co to pożyteczna praca, którzy oddali swe talenty, swoją młodość zemście i zabójstwom.
Jeden ze współczesnych pisał zjadliwie o młodych terrorystach:
Te młode nieroby, co każdego dnia spożywają chleb upieczony czyimś trudem, czyż mają oni prawo do jakiejkolwiek dumy? Wszak jeśli wziąć byle kogo z tych biesiątek i zapytać, jakież to mają w końcu zasługi wobec społeczeństwa, jakież namacalne prace pozwalają im egzystować, to okaże się, że nie mają żadnych. W przeważającej większości są to pasożyty lub na wpół pasożyty.
Przemówienie Dostojewskiego pozbawione było zacietrzewienia. Żadnego wyrzutu. Jedynie miłość do zbłąkanych, jedno tylko uporczywe błaganie - by się ukorzyć, zjednoczyć i kochać wzajemnie.
408