Carmcl pomogła ml się położyć w łóżku.
— Już po wszystkim — próbowała być stanowcza. — Na kolację przygotuję ci jajko sadzone na grzance.
— Już po wszystkim — powtórzyłam, nucąc starą piosenkę.
Szur, szur, szur. Nylonowy fartuch oddalał się
— ...po wszystkim, kocJionię moje — ciągnęłam, a ona na spojrzała na mnie Jeszcze.
Łzy kapały mi po policzkach jak deszcz na klasztoi.
Najgorsze było codzienne budzenie się z uczuciem, że już. nic kocham się wjohnnym. Nie miałam już o kim rozmyślać.
1*0 kilku dniach zaczęłam się do tego przyzwyczajać. Moja kostka nie była już lak spuchnięta. Kuśtykałam po całej sali. Jedna tylko rzecz nic dawała mi spokoju. Dziewczyny widziały Johnny’ego w mieście, jak włóczył się z hippisami.
Któregoś ranka wpadła do mnie Carmcl. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną.
— Dobrze, żc już. nic śpisz, Grace. Nie mam czasu, bardzo Się śpieszę. Przyszłam ci tylko powiedzieć, że zdarzył się wypadek. Siostra Petra jest w szoku. Pomódl się za nią!
I zamknęła drzwi, nim zdążyłam zapytać, co się właściwie stało. Szybko się umyłam. Kiedy próbowałam równo zawiązać krawat, przyszła Trish.
— Jak ci się spało? — spytałam
Trish była okropnie blada.
— Niezbyt dobrze. Rozmyślałam o Colette.
— Tak jak i ja. — I o Johnnym, dodałam w myślach.
— Dopiero do mnie dociera.
— Co?
— To, że nie żyje.
Nic znosiłam myślenia o śmierci Colette. Byłam wyczerpana ciągłym płaczem i wymiotami. Wszystko było takie męczące.
Ktoś zapukał do drzwi.
— Chyba już nigdy się ciebie nic pozbędziemy — powiedziała Trish do Brendy.
— Nic — odparła beztrosko Brenda siadając na łóżku.
Wężeł krawata był coraz bardziej przekrzywiony. Trish poprawiła mi go. Spojrzałam w lustrze na Brendę. Kiedy tak leżała na moim łóżku z na wpół przymkniętymi powiekami, przypominała mi o Cole tu.
&
Na mszy od razu było widać, że coś jest nie tak. Modlimy dochodzące z kapiic.y zakonnic były głośniejsze i żarliwsze niż zwykle. Blada twarz Pauli była ponura, a kilka zakonnic wyglądało jakby płakały. Kiedy zakonnice szły do komunii. Carmcl pomogła wstać siostrze Fctrzc. Wokół głowy miała zawiązany szal, a jej język trząsł się, kiedy go wystawiła, żeby przyjąć komunię.
W refektarzu na śniadaniu Colm odmawiała modlitwę przed jedzeniem rzucając słowami, jakby chciała nas ukamienować. Wyglądała jak dzikuska.
— Na pewno coś się stało — orzekła łkish.
Nikt jednak nic wiedział, o CO chodziło. tNaglo zobaczyłyśmy Korcem 0'Donovan wychodzącą gdzieś z Colm.
— Idziemy za nimi — rozkazała Trish Brendzie.
Na śniadanie zjadłam dwie kromki chicha razowego. Potem oczywiście żałowałam, żc jc zjadłam, bo miałam zapchany żołądek. Chciałam iść zwymiotować. W sypialni moje palce same pchały mi się do ust, jakby były zdalnie sterowane.
Przemogłam się jednak i nie poszłam wymiotować. Zdrowy wygląd, brak sińców pod oczami i chęć do biegania po deptaku były już. ważniejsze niż smukła sylwetka. 1 to, że nie musiałam co wieczór klęczeć przed sedesem, żc nic czułam się ciągle wyczerpana. Postanowiłam, że następnym razem, jak pójdę do spowiedzi, kupię sobie dietetyczne płatki śniadaniowe.
Wyglądałam przez okno w sypialni Świętego Józefa i rozmyślałam
0 Colette z głową w piekarniku. Na okrągło to sobie wyobrażałam.
1 nagle zobaczyłam johnny’cgo. Wychodził z lasu od strony strumienia. I pobiegł ścieżką prowadzącą na farmę. Kilka minut potem wyszła z zakonu Paula 1 zaczęła wpatrywać się w stronę lasu. Stała