powiązań; w pierwszej kolejności odrywają się od konkretnego terytorium i sytuują daleko poza zasięgiem komunikacyjnej wydolności jakiejkolwiek lokalnej wspólnoty i jej mieszkańców, która ograniczona jest przez możliwości „materiału ludzkiego”. Ludność miejscowa, jak najdalsza od tworzenia wspólnoty, bardziej przypomina pęk sznura o luźno zwisających, nie powiązanych ze sobą j końcach.
Paul Lazarfeld pisał o „lokalnych autorytetach”, które na użytek innych mieszkańców danej okolicy przesiewaj; wartościują i przetwarzają wiadomości docierające zewnątrz” za pośrednictwem mediów; jednak by mogłe tak się dziać, mieszkańcy muszą najpierw usłyszeć kalny autorytet” - potrzebują zatem agory, na którą mogliby przychodzić i słuchać. To właśnie lokalna agoi umożliwiała miejscowym autorytetom współzawodniczenie z głosami docierającymi z dala i zyskiwanie poparci; stanowiącego przeciwwagę dla o wiele bardziej pomyj łowej władzy, której wpływ osłabiała jednak odległo? Wątpię, czy Lazarfeld doszedłby do takich samych wni< sków, gdyby przyszło mu powtórzyć badania dzisiaj zaledwie pół wieku później.
Niedawno Nils Christie podjął próbę ujęcia logiki tej procesu i jego następstw w formie alegorii.12 Jako że tel ten nie jest jeszcze dostępny dla szerszej publiczność pozwolę sobie przytoczyć obszerne fragmenty:
Mojżesz zszedł z gór. Pod pachą niósł przykazania, wykute w grs cie, podyktowane mu przez tego, który jest ponad górami. Mojżc był tylko posłańcem, lud -populus - odbiorcą [...] Dużo później Je2 i Mahomet działali według tych samych reguł. Są to klasyczne pi padki sprawiedliwości piramidalnej.
Inny obraz: kobiety gromadzące się przy studni albo nad rzeką |. Przychodzą po wodę, piorą, wymieniają informacje i oceny. Pretel tern do rozmowy często jest konkretne wydarzenie lub sytui
' • |i i «i | r s i ę je i p o ró w n uj e do podobnych wypadków, które mi !/l\ w przeszłości lub zdarzyły się gdzie indziej; a potem ocenia • dolne lub złe, ładne lub brzydkie, mocne lub słabe. Powoli, choć mi t s w im i< nic zawsze, rodzi się potoczne rozumienie zdarzeń. To
tylu'..... jr.i proces tworzenia norm. Jest to klasyczny przypadek
»• p r •• w i cd I i w ości egalitarnej” [...]
| | mi ma już studni. W nowoczesnym świecie mieliśmy przez ||tii* • / i małe publiczne pralnie z pralkami na monetę, dokąd przy-• liM.t/ihi iję / brudną bielizną, a wychodziło z czystą; w trakcie prania fllnJiM l*vlo porozmawiać. Teraz nie ma już publicznych pralni. {...] t)łlo> «• nti i handlowe stwarzają pewne możliwości, by się spotkać,
■ MIM w większości są one za duże, by wytworzyły się poziome ^■lllliiiy sprawiedliwości. Zbyt ogromne, by można było spotkać ■pityi li /najomych, za bardzo ruchliwe i za głośne do prowadzenia łNttłJi' h pogawędek potrzebnych, by ustalić standardy zachowań.
ibniam jeszcze, że centra handlowe buduje się tak, by |łłll/b byli ciągle w ruchu, stale się rozglądali; dostarcza się końca - ale nigdy zbyt długo - rozrywki w postaci HI* k '•im /ącego się pasma atrakcji; w centrum handlowym ul. MU zachęca do tego, by się zatrzymać, spojrzeć jeden na illbpi.!"». porozmawiać, zastanowić się czy podyskutować i izuiP. innym niż wystawione towary; by spędzać czas IH|jMui"li pozbawiony wartości handlowej...
I '" lulkową zaletą alegorycznej opowieści Christicgo jest ••I .lama ona konsekwencje natury etycznej wynikają-| i obniżenia rangi przestrzeni publicznej. Miejsca spot-Jiffl b-b przestrzenią, w której konstytuowały się ||t Mi v tl/ięki czemu sprawiedliwość rozkładała się po-fUMi" i lak też była wymierzana, umacniając współ -■ły iwor/oną przez tych, którzy o niej dyskutowali; Upnl unię odrębną od innych, spajaną wewnętrznie
EU* ty polne kryteria oceny. Terytorium odarte z prze-■fll publu /nc) stwarza mało możliwości do podjęcia ■hi«M Hud normami, do konfrontacji, ścierania się warto-P miM do u h negocjowania. O tym, co jest dobre i złe,
33